Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

[Fate] Sesja błyskawiczna

Polecane posty

Zaklęcie Saella zadziałało niemal natychmiast i po chwili cała grupa biegła w stronę obozu Kawarów (*1). Naturalnie, ze względu na wiek, Aszan oraz Bizgur trzymali się z tyłu kolumny a coś w rodzaju natarcie albo szarży kawalerii prowadził Lisim z zaciętym wyrazem twarzy. Nie zostali zaatakowani przez dzikie zwierzęta albo innych, nowych sojuszników Rakshasa i kilka chwil potem dotarli do granicy bariery wyglądającej na twardszą od stali. Z wnętrza dochodziły tylko przytłumione i niezrozumiałe okrzyki, natomiast nie dało się nic dostrzec. Lisim nie czekał na to co zamierzają zrobić jego nowi kompani tylko chwycił swój długi miecz w ręce wyszeptując jakąś skomplikowaną inkantację. Ostrze pokryło się antycznymi znakami a po chwili zaczęło jarzyć się niczym Słońce choć bez takiej siły.

- HA! - z okrzykiem bojowym Górny wbił miecz z impetem w barierę, która zaczęła drgać. Pojawiały się pęknięcia i po chwili utworzyło się niewielkie, okrągłe przejście... a z za niego dochodziły dźwięki walki, krzyki rannych oraz gęsta mgła, przez którą ledwo można było dojrzeć przebiegające kształty. - Mam coś i na taką okazję... - mruknął zadowolony kiedy w jego prawej ręce uformowała się niewielka kula światła. Cisnął ją przed siebie a zaraz potem okolicę rozświetlił potężny blask światła, który jednocześnie ograniczył działanie mgły.

Z drugiej strony, pokazał przeciwnikom gdzie należy szukać celów. Kilka falujących cieni z żółtymi ślepiami zaczęło sunąć w kierunku grupy. W tle rysowała się sylwetka znacznie większego okazu.

- Wy zajmijcie się mięsem armatnim, spróbuję dorwać tego wielkiego! - krzyknął Lisim i skoczył gdzieś na prawo po chwili znikając ze wzroku.

---

1 - +3 na magię gwiazd

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lisim musi być całkiem potężny, skoro był zdolny przebić się przez tą barierę. Mimo tego jego decyzja o oddzieleniu się wcale mi się nie spodobała. Jednakże zniknął on, zanim zdążyłem zaprotestować. Mogę mieć tylko nadzieję, że się nie przeliczył. Tymczasem postąpimy zgodnie z jego radą i pozbędziemy się tych pomniejszych cieni.

Ciemność, która się rusza... pełza... patrzy się do środka ciebie... ryje szponami po twoim ciele, we wnętrzu twojej czaszki...

Nie znam tych stworzeń, ale znam ciemność, żywą i namacalną, nienaturalną i wrogą. Kiedyś jej doświadczyłem i wtedy bogini mi pomogła. Zaszczyciła mnie swoim boskim majestatem i wypowiedziała Słowa. Poteżne Słowa, które przegoniły złe moce. Nie pamiętam ich, oczywiście. Jakim cudem śmiertelnik miałby objąć swym umysłem cząstkę boskości? Ale spróbuję. Chociaż jedną głoskę, niezłomną jak pnąca się w górę roślina, piękną i straszną jak świt, wolę bogini przekutą w dźwięk...

- W imię Wszechmatki! - krzyknąłem. I przemówiłem...*

-------------------------------------------

PP: 3 (-1)

*Używam wzmocnionej aspektem Magii Kapłańskiej do zaatakowania cieni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaciskam zęby, widząc przed sobą chaos, jaki wywołał Rakshas. Wcześniej pomagał nam ukryć w ciemnościach małe obozowisko, a teraz? Cały cholerny obóz wojskowy uwięziony w tej kopule. A to tylko jeden kryształ. Strach pomyśleć, co się stanie, kiedy dorwie się do reszty. Nie można do tego dopuścić, tutaj nie chodzi już tylko o mnie. Stawka wzrosła.

- Uważaj na siebie! - krzyknąłem krótko w stronę Lisima.

Ciemność nie jest już taka wszechogarniająca, ale cienie ciągle wyciągają ku nam swoje łapy, zbliżając się powoli i nieustannie. Na szczęście mamy ze sobą Rira. Jeśli ktoś ma sobie poradzić z mrokiem, to właśnie on. Nigdy nie miałem okazji spotkać takiego kapłana. On naprawdę żyje wiarą. Gdyby nie ona już dawno by zginął, w ten czy inny sposób... choćby przez swoje dziwactwa. Dopiero przy nim widzę, czego potrafi dokonać kapłańska magia Dolnych. Daję mu pole do popisu, cały czas będąc jednak w pogotowiu. Gdyby coś podpełzło za blisko, natychmiast karcąco wyciągam w jego kierunku rękę i wywołuję rozbłysk srebrnego światła, rozpraszając magię nadającą kształt cienistym potworom.

-----------------

PP: 4

Magia gwiazd oczywiście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po szybkim biegu znaleźliśmy się na miejscu i widać,że cokolwiek siedziało w obu naszych nowych towarzyszach, to nie było byle co.

Spojrzałem na szykujących się do walki Saella i Rira. Są silni w swoich kategoriach, ale jeśli chodzi o dziwne bestie chcące jeść, to ja miałem trochę więcej doświadczenia. Nieustannie wdzierałem się do jakichś silnie bronionych ruin, by potem zwiewać lub próbować zabić paskudztwa tam mieszkające. Zatem ta sytuacja nie była mi nowa.

- Jeśli potrafi on już tworzyć coś takiego, to nie dobrze. Powodzenia.

Wyciągam rapier i staję między bestiami a towarzyszami. Chodźcie do papy.

_________

FP:4

Szermierka, może stunt "Broń przeciw magom" zadziała na te bestie, co?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doprawdy, chciałbym tak odjąć sobie z wieku conajmniej 30 lat... - Pomyślałem gorzko, próbując złapać oddech po intensywnym biegu. Krótki rzut okiem na przeciwnika uświadomił mnie, że nawet chcąc, nie mogłem za bardzo pomóc towarzyszom. Te stwory cienia przemykały poza granicami restrykcji sił ziemi, czyniąc moją magią przeciw nim bezużyteczną... Na szczęścia ten fakt nie tyczył się moich towarzyszy, którzy z pewnością będą w stanie dać sobie radę beze mnie. Ja mogłem tylko upewnić się, że nic im nie zagraża. Wprowadzając tę myśl w czyn, przywołałem do siebie magię ziemi, by otoczyła ich swoją opieką, chroniąc od wszelakich niebezpieczeństw.

___

Rzut na magię ziemi w formie buffa obronnego.

FP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stojący naprzeciw zbliżających się, sunących powoli po ziemi cieni poczuli nagle dodatkowy przypływ energii, tak jakby stwardniała im skóra a wnętrza zamieniły się w litą skałę (*1). Pierwszy o jej skuteczności miał się przekonać Elentern, którego twory Rakshasa wzięły najpierw na cel. Szermierz bez problemu obronił się przed ciosami kilku cieni, których ręce uformowane w lekko zagięte, podłużne ostrza próbowały pozbawić go co najmniej jednej kończyny (*2). Czując jak jego rapier drga wbijając się i rozwiewając kolejne cienie ruszył agresywnie do przodu odsyłając magiczne twory do swojego właściciela (*3).

Radość z wygranej potyczki nie mogła trwać długo. Powietrze trzęsło się od całej magii w powietrzu, na granicy widoczności formowały się następne cienie a jakby w oddali coś huknęło.

- Oszczędź sobie bólu Razmir! - ryczący wściekle głos nie należał do nikogo innego jak do Rakshasa, zostało w nim niewiele człowieczeństwa. - Przyjmij śmierć z godnością!

W tym momencie Lisim kolejny raz popisał się swoimi świetlistymi czarami. Był odrobinę zdyszany, ale cały, większy cień nie zrobił na nim większego wrażenia.

- Takie wymienianie ciosów nie ma sensu. - rzucił zirytowany. - Musimy dobrać się do źródła całego zamieszania a jeśli się nie mylę nasz cholerny zdrajca sam jest w obozie... Bierzemy sku****la! Za mną!

Górny palił się do dalszej walki i sam Rakshas postanowił zaspokoić jego głód przywołując kolejne cienie. Z lewej, z prawej, za nimi pojawiały się mniejsze okazy, które sunęły na granicy widoczności jakby na coś czekając. Nagle wszyscy jak jakieś zaklęcie próbuje mgłą zasłonić ich zmysły i zostawić ich na pastwę stworów ciemności... jedynie Lisim i Elentern zdołali natychmiast się z tego wyrwać widząc jak natychmiast suną na nich dwa potężniejsze stwory mające jakieś dwa metry wysokości i wyglądające jakby nosiły własną wersję zbroi (*4). Reszta tymczasem była zdezorientowana kiedy świat dookoła nich się chwiał, był niewyraźny a całość sprawiała wrażenie oderwanych od siebie kawałków chmur, które próbują się odnaleźć.

---

1 - +5 na magię ziemi co daje darmowy aspekt, ale tylko raz do użycia zgodnie z zasadami ;)

2 - +1 na obronę z wykorzystaniem darmowego aspektu

3 - +6 na atak, mooki obroniły się tragicznie i właściwie jest to one hit kill :P

4 - rzut na percepcję nie zawalił tylko brylant z graczy, reszta musi coś zrobić ^_^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to, że nie doceniłem moich towarzyszy. Zanim zdążyłem wypowiedzieć Słowo, wszystkie napastujące nas cienie rozwiały się nicość. Może bogini próbuje mi coś powiedzieć?

Wszystko działo się bardzo szybko. Nie wiem, co się dokładnie stało, ale ledwo trzymam się na nogach. Mogę jedynie przypuszczać, że moi towarzysze są w podobnej sytuacji. Muszę im pomóc. Nie mogę jednak tego zrobić potykając się o własne kończyny. Panika w niczym nie pomoże.

Zamykam oczy i staram się uspokoić na tyle, na ile to możliwe w takiej sytuacji. Następnie składam ręce i cicho modlę się.*

--------------------------------------------

PP: 3 (poprzedni atak w ogóle nie zdążył się wydarzyć, więc punktu nie wydaję)

*Magia kapłańska do rozproszenia wrogiego czaru. Jeśli zostanie on zneutralizowany przed moim ruchem, zamień to na buffa dla innych graczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle sytuacja przybrała bardzo zły obrót. Poczułem, jak ciemność nagle na mnie naparła i wcisnęła mi się przez oczy do wnętrza czaszki, dezorientując oraz przesłaniając i tak niewyraźną wizję. Nie wiem, czy reszcie też się to przytrafiło, ale jeśli będę tu tak po prostu stał, słaniając się, to skończę w kawałkach.

-Spokojnie, spokojnie... - mamroczę do siebie, przecierając oczy wierzchem jednej dłoni, drugą wyciągając nieco przed siebie.

Z boku dobiegają mnie ciche, lekko śpiewne słowa. Po chwili poznaję modlitwę, najpewniej Rira. Jak zwykle robi to, co wychodzi mu najlepiej. Nie wiem, na ile mogę zaufać jego bogini, więc staram się mu pomóc swoją własną magią. Jeśli poradzi sobie sam, to skupię się na stworzeniu kuli srebrnego blasku odstraszającej cienie.

----------------

PP: 4

Jeśli Rir rozproszy zaklęcie, to ja nas bronię, a jeśli nie wyjdzie mu rozpraszanie, to sam spróbuję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem zaskoczony siłą mego ostrza. Spodziewałem się jakichś efektów, ale aż takich? I kto powie, że mój zawód się nie opłaca? Zawsze można znaleźć bardzo dobry miecz albo...

- Oszczędź sobie bólu Razmir!

Potężny kawałek skały, który może zrobić TO. Biorąc pod uwagę, że najwyżej Rakshas ma jakiś osobisty interes do tego Razmira, musiało go nieźle kusić. Skinąłem głową Lisimowi. Miał rację.

Spojrzałem na nowych wrogów i na otumanionych towarzyszy. Tylko nie to. Przecież jeśli się nie wyrwą z tego stanu, to będę musiał załatwić tego dużego oraz obronić ich przed pozostałymi cieniami. Cofam się do towarzyszy i daję im kilka chwil na samodzielne otrząśnięcie się. Sam będę odpierał nacierające cienie i ewentualnie odsuwał z drogi tych bestii Rira, Bizgura i Saella. Jeśli nadal będą otumanieni, to spróbuję im pomoc.

Z tego, co się orientuję, to w takich wypadkach jakieś silne wstrząsy mogą doprowadzić do oprzytomnienia. Umysł otrzyma bardzo mocny bodziec i i rozproszy cokolwiek ich trzyma.

Cóż, pozostaje mi tylko liczyć, że w razie czego kopniak we "wrażliwe miejsce" zadziała na Rira.

________

FP:4

Szermierka(stunt nadal obowiązuje, c'nie?), Percepcja i Zręczność do obrony towarzyszy, Nieczyste Zagrania jeśli trzeba będzie użyć ostatecznego rozwiązania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chociaż Górny szybko uporał się z atakującymi cieniami, to najwidoczniej Rakshas miał w zanadrzu więcej sztuczek - i to bardziej niebezpiecznych. Wszystko było zupełnie jakby oderwane od siebie, a w pobliżu żadnych towarzyszy. Było to dla mnie dość oczywiste, że padłem ofiarą jakiejś iluzji - a najprawdopodobniej wraz ze mną inni towarzysze podróży. Jeśli sami nie zdołają się z tego wydostać, to trzeba będzie im jakoś pomóc, ale na razie muszę zatroszczyć się o swoje bezpieczeństwo. Na szczęście, zakładając, że moje nogi wciąż stykały się z podłożem, nie powinno to stanowić wielkiego zagrożenia.

Przechodząc z myśli w czyn, przycisnąłem tępą końcówki włóczni do gruntu pod moimi nogami, zamykając przy tym oczy i pozwalając się prowadzić siłom ziemi. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to powinienem się wydostać w ten sposób z tej iluzji.

___

Magia ziemi

FP 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wraz ze słowami Rira obraz świata zaczął znów nabierać sensu a nie przypominać oderwane od siebie wizje szaleńca (*1). Niestety, cokolwiek rzucił Rakshas było na tyle silne, że było w stanie nadal oddziaływać na resztę, ale przynajmniej teraz mogli się bronić przed nadchodzącym zagrożeniem... w postaci dwóch dwumetrowych stworów cienia. Nie na nich jednak skupił się Saell widząc, że ich mniejsi pobratymcy przy chwili nieuwagi mogą zalać i rozerwać na strzępy, szybko sformował kulę światła, która utrzymywała przeciwników na granicy działania zaklęcia (*2). Lisim zaczął formować własne, jaskrawo żółte źródło światła:

- Dobry ruch. - rzucił. - Jestem w stanie utrzymać ich na dystans, przydasz się bardziej w powalaniu tych dwóch bydlaków. - jego zaklęcie zaczęło jarzyć się z całą mocą. Odpowiedziały mu syki niechętnie wycofujących się cieni, wijących się, czekających na okazję tuż poza obszarem jego działania. - Poradzę sobie.

Tymczasem jedynymi niezajętymi członkami grupy byli Bizgur oraz Elentern... i tym razem starzec spróbował wzmocnić magią ziemi ciało szermierza, ale bez większego sukcesu (*3). Górny musiał przyjąć oba uderzenia o własnych siłach i o ile pierwsze z nich nie zrobiło na nim większego wrażenia tak drugi cios otrzymany czymś co przypominało młot bojowy wychodzący bezpośrednio z ręki cienia odrzucił go do tyłu (*4). Elentern odpowiedział jeszcze szybkim cięciem, które zostawiło niewielką rysę na cienistej zbroi (*5). Walka trwała dalej.

---

1 - +4 na magię kapłańską, ale zaklęcie ma jeszcze inne działanie... przez dwie następne kolejki, dopóki siedzicie w kopule, każdy rzut ma karę -1 ;)

2 - +1 na magię gwiazd... blisko było ;]

3 - +1 magia ziemi, nie za dobry rzut plus działający stunt zaklęcia Rakshasa... generalnie za mało na aspekt tymczasowy :P

4 - pierwszy atak to +1 na obronę mimo wszystko, za to drugi wynik to łącznie -6 a tym samym leci pierwsza konsekwencja (i kolejne -1 do rzutów)

5 - +2 na atak z wykorzystaniem stunta

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaklęcie Rakshasa nie rozproszyło się zupełnie, ale przynajmniej odzyskaliśmy klarowność wzroku. Rychło w czas, bo sytuacja nie wygląda najlepiej. Mniejsze cienie nie ważą się podejść bliżej, ale te dwa większe za nic sobie mają światła Lisima. Nie możemy zająć się Rakshasem z nimi dyszącymi nam w karki.

Widzę Elenterna otrzymującego silny cios. Odpowiada swoim własnym uderzeniem, ale widać, że jeśli tak dalej pójdzie, będzie źle. Potrzebuje pomocy, a Bizgur i Saell nie zdadzą się na wiele w zwarciu. Pozostaje tylko jedno.

Szarżuję w stronę wielkich cieni, wyjąc jak opętany i wymachując sztyletem. Nie chodzi mi o zadanie im ran, a odwrócenie uwagi od Elenterna i danie mu okazji do skutecznego ataku. Nieważne jak miażdżące ciosy otrzymam, nie ustąpię i nie załamię się.*

------------------------------

PP: 3

*Męczeństwo, do obrony używam Wytrwałości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To uderzenie było silniejsze, i to o wiele, od ciosu tamtego konstrukta ciał w ruinach. Czułem wyraźnie, że coś miałem w środku uszkodzone. Na kataklizm! Te dwie bestie są silne i przyda mi się pomoc. Właśnie taka, jak manewr Rira. Uśmiechnąłem się do potworów i stanąłem w odpowiedniej pozycji. Doskonale wiedziałem, jak wykorzystuje się każde rozproszenie uwagi u wroga i czas był, by to wykorzystać. Poczekałem na odpowiedni moment i ruszyłem do ataku. W tym momencie zauważyłem Vicosa, który zaczął krzyczeć.

- Co ty robisz?! Nie narażaj się na tak głupie rany! Posłuchaj, musisz...!

____

FP:3

Stunty: Broń przeciw magom i Potrzebny żywy

Wykorzystuję aspekt Walczący Pragmatyk do wzmocnienia rzutu na obrażenia.

Wykorzystuję Szermierkę do ataku oraz Nieczyste zagrania do stworzenia aspektu negatywnego dla przeciwnika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe szczęście, że Lisim zdecydował się mi pomóc. Sam mógłbym utrzymać swoją kulę jeszcze przez jakiś czas, ale tylko przy ciągłym skupieniu, co praktyczne wyłączyłoby mnie z walki. Teraz mogę zdziałać nieco więcej, nawet mimo ciągle kołaczących mi się po czaszce resztek zaklęcia Rakshasa. Widząc odciągającego uwagę wroga Rira postanawiam mu pomóc. Nie rozpraszam wytworzonej przez siebie świetlistej sfery, lecz wystrzeliwuję ją prosto w stronę kapłana. Rozpadnie się ona tuż przy nim i otoczy go srebrną, utkaną z gwiezdnego światła aurą, która powinna osłabić cienie.

---------------------

FP: 4

Znowu magia gwiazd, a cóż by innego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widząc kolejną, niemalże szaleńczą szarżę kapłana, reszta jego towarzyszy zastanawiała się coraz bardziej jak daleko sięga błogosławieństwo dane Rirowi (*1). Wiadomym było, że nie da rady przewrócić cienia, ale jego szarża i odwracanie uwagi całkiem skutecznie wyłączyły go z walki. Pozostawała jednak kwestia drugiego z oponentów, który właśnie szykował się do ataku... Bizgur spróbował wykorzystać swą magię ziemi aby unieruchomić cienia, ale zaklęcie okazało się za słabe (*2). W takim wypadku pozostali, mając Lisima odpierające fale ciemności na ich plecach, musieli skupić się właśnie na nim. Elentern nie robiąc sobie nic z poprzedniego starcia ruszył do przodu i wyskakując w powietrze zdołał przejechać rapierem po skórze cienia nie przebijając się jednak głębiej (*3). Zaklęcie jakie zaraz potem posłał Saell zdołało tylko lekko zachwiać tworem Rakshasa jednakże nieznacznie powiększając pęknięcia na jego zewnętrznym pancerzu (*4). Cień ryknął wściekle i zamachnął się na najbliższy cel, który znowu okazał się szermierzem z Góry - ten z niejakim trudem przyjął uderzenie, które odepchnęło go do tyłu (*5). Drugi stwór zdołał w końcu uwolnić się od kapłana jednak nie robiąc mu specjalnej krzywdy... jeszcze nie...

---

1 - +2 na wytrwałość wliczając w to debuffy itd... cholerny z ciebie szczęściarz :P

2 - -1 na magię ziemi

3 - +6 na +3 obrony, wliczając jednak debuffy i inne stunty wyszedł atak za +2... oponentowi leci druga kratka ;) (+jedna akcja na kolejkę, nie rzucałem na nieczyste zagrania)

4 - +3 na atak

5 - -2 na wytrzymałość, obecnie twoja sytuacja wygląda tak: oxooo k; jeszcze nie jest źle :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój manewr, jeśli można go tak nazwać, zadziałał. Elentern ma jednego cienia mniej na głowie. Teraz mogę tylko dopilnować, by tak zostało. Udało mi się uniknąć jakichkolwiek ciosów, ale wątpię, by ten stan się utrzymał. Jednakże ja nie zwracam uwagi na ból. Jeśli nie muszę jedną ręką powstrzymywać swoich wnętrzności przed wypadnięciem z moich trzewi, to znaczy, że ciągle jestem zdolny do dalszej walki. Jestem czymś więcej niż tylko mięsem i kośćmi. Jestem człowiekiem. Zrujnowanym i okrytym płaszczem blizn, ale jednak. Żyje we mnie wiara, a wiara jest odporna na miecze i inne ostre instrumenty.

Kontynuuję odwracanie uwagi wielkiego cienia, nawet swoim własnym kosztem.

----------------------------

PP: 3

To samo, co w poprzednim poście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie było ze mną najlepiej. Niby ja i ten potwór wymienialiśmy ciosy, ale to ja mocniej dostałem. Przynajmniej Rir zapewniał trochę dywersji. Spluwam krwią i spoglądam na towarzyszy. Czas na zmianę planu.

- Nie martwcie się o mnie. Walcie w niego wszystkim, co macie.

Ruszam na potwora, wpierw powoli, potem biegiem i pozwalam na to, by pierwszy spróbował zadać mi cios. Mam nadzieję, że uniknę tego ataku i uda mi się znaleźć na jego plecach. Jak mała, wredna mucha, której nie da się trafić. I wtedy uderzę.

_____

FP:3

Zwinność, by uniknąć ataku stwora. Nieczyste Zagrania, by na niego wejść i przygotować się do ataku w następnej turze.

oxooo k

I jak wyglądają obrażenia obu potworów?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cień przed nami ciągle stał, solidny i pełny magii Rakshasa. Nas jednak było czterech, a każdy miał swoje sposoby na jego pokonanie. Rir polegał na swoje wierze, Elentern na zdolnościach szermierczych, Bizgur prosił o pomoc ziemię. Mi pozostało zwrócenie się do gwiazd. Unoszę ręce do góry, przekierowuję moc przez wzory na swym ciele i wypowiadam trzy krótkie słowa, kształtując dookoła nóg i rąk cienia cienkie, srebrne wstęgi. Szybko robią się coraz wyraźniejsze, aż w końcu zaciskają się i uniemożliwiają mu jakikolwiek ruch. Muszą wytrzymać do momentu, w którym Elentern zetnie poczwarze łeb.

--------------

PP: 3 (4-1)

Hand... a nie, magia gwiazd :P Do tego aspekt tatuaży aby wzmocnić rzut.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeklęta magia Rakshasa! - pomyślałem z niechęcią. Jak dotąd moje próby wykorzystania magii ziemi spełzały na niczym. Jedynym pocieszeniem było to, że pozostali dawali sobie radę lepiej ode mnie - i być może właśnie od tej właśnie strony powinienem do tego podejść. Moce ziemi, jeśli mają takie życzenie, mogą nie tylko odebrać komuś życie, ale także i je stworzyć. Te wszystkie lata, które mam już za sobą, nie były wcale bezowocne, a osoba w moim wieku może pochwalić się bogatszym doświadczeniem niż większość młodzików. I teraz, wykorzystując zarówno nabytą wiedzę jak i naturalną magię ziemi spróbuję utworzyć z warstwy skalnej golema, stworzonego na wzór naszego heroicznego kapłana. Mógłby on walczyć u naszego boku, a może nawet zapewnić ochronę kapłanowi - przy tym nie ustępując mu w niczym zarówno w wigorze jak i wytrwałości.

___

Magia ziemi + FP z aspektu "Mędrzec" na stworzenie summona, jak masz jakieś dodatkowe pytania to po prostu wal na aqq - miałem się niby skontaktować, ale już uznałem, że i tak dość długo czekasz. Jeśli przywoływanie nie za bardzo ci sie podoba, to trudno, zastosuj zwykły buff dla teamu - ofc FP dalej używam.

FP: 3-1

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu jakiekolwiek resztki magii Rakshasa jakie mogły kołatać się po umysłach wojowników i magów rozpłynęły się w niebyt czego nie można było powiedzieć o dwóch cieniach zastępujących dalszą drogę. Były gotowe na kolejną rundę. Jeszcze raz kapłan rzucił się do przodu nie zważając na własne bezpieczeństwo prawie, że wprost pod ostre szpony cienia. Najwidoczniej stwory nie były w stanie uczyć się na własnych błędach, bo Rir wyszedł z szarży nietknięty wystawiając zajętego przeciwnika dla reszty (*1). W tym samym czasie na drugim ożywieńcu pojawiły się niewielkie, srebrne wstęgi jakie w jednej chwili zacisnęły się i unieruchomiły drugiego z cieni (*2). Widząc, że oba stwory były zajęte Elentern ruszył do przodu, wyskoczył do góry i ciął na skok przez tors zostawiając głęboką dziurę, z której zaczęła wylewać się podtrzymująca ożywieńca magia, czarna jak noc. Cień był już na skraju rozproszenia, wystarczyło zadać mu ostatni cios (*3).

Bizgur skończył wreszcie formować skalistego golema i choć była to jego pierwsza tego typu kreacja wyglądała solidnie, w sam raz, żeby poradzić sobie ze stającym naprzeciw problemem, który był zajmowany przez kapłana (*4). Kamienna, ruchoma statua prawie wbiła się w nieprzygotowanego cienia nie rozpraszając go jednak do końca. W pancerzu cienia pojawiły się niewielkie pęknięcia, przez które wyciekała napędzająca go magia, ale nie wyglądał jakby to było jego ostatnie słowo. Zignorował kapłana skupiając swój gniew na golemie, ale jego cios okazał się za słaby, żeby cokolwiek mu zrobić (*5).

Aszan wciąż wspomagał Lisima w odpędzaniu mniejszych grupy cieni ciskając ognistymi kulami na lewo i prawo.

---

1 - +1 na obronę... ty naprawdę masz niesamowite szczęście na kostkach :D

2 - +4 na magię gwiazd i tutaj cień nie miał farta na kostkach, starczyło na aspekt tymczasowy ;]

3 - starczyło aby zadać konsekwencje, jeden z cieni jest prawie pokonany

4 - z wydanym FP nasz +8 na magię ziemi; punkt więcej to równie dobrze byś mógł uformować niewielkiego smoka ;p; golem starczy na 4 rundy

5 - 0 na korzyść broniącego się; golem dzięki rzutowi ma całkiem niezłe staty =)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I znów, rzucam się w bitewną zawieruchę i nie jestem nawet draśnięty. Gdybym nie widział, jak mocno te cienie potrafią przyłożyć, to pomyślałbym, że nie są wcale takie niebezpieczne. To zresztą bez znaczenia. Nasi obecni przeciwnicy są bliscy porażki, ale do końca bitwy daleko. Będą jeszcze okazje do bólu, Rakshas zapewne zrobi wszystko, by tego dopilnować.

Golem wytworzony przez Bizgura przejął na siebie obowiązek zajęcia przeciwnika, więc kieruję się szybko w stronę spętanego, ledwo trzymającego się w jednym kawałku cienia, by ostatecznie go wykończyć. Elentern, jako lepszy wojownik z nas dwóch, lepiej spożytkuje swoje umiejętności walcząc z mniej sponiewieranym wrogiem.

-------------------------------

PP: 3

Walka uliczna do zaatakowania cienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niewiarygodne, jakie szczęście ma ten kapłan! Zajmował drugiego cienia tyle czasu, a nie jest nawet draśnięty! Widzę, że biegnie w kierunku uszkodzonego cienia.

- Jest cały twój!

Ruszam do drugiego cienia, tego, którego atakowałem na samym początku. Staram się zaatakować z tyłu, z zaskoczenia. Zginam rękę z bronią i z całą siła uderzam w nogi stwora. Powinno się udać. Mam nadzieję, że ten golem jest dość silny. Może wreszcie coś innego oberwie zamiast mnie.

_______

FP:3

Szermierka, stunt Broń na magów

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc jak wreszcie coś idzie po mojej myśli, nie mogłem się powstrzymać od leciutkiego uśmiechu. Zwłaszcza, że cienie zaczynały już ustępować pola i tylko kwestią czasu było jak zwyciężymy tę walkę. Z tą myślą zacząłem rzucać kolejne zaklęcie, które wzmocniłoby moich sprzymierzeńców i wyleczyło ich z ran i zmęczenia. W tej chwili nie potrzeba było żadnej dodatkowej siły bojowej - zwycięstwo było już blisko i miałem zamiar dopilnować byśmy odnieśli je jak najmniejszym kosztem.

___

Magia ziemi na buffa i ew. heala (zależnie od rzutów i fantazji MG)

FP: 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przywołane przeze mnie więzy okazały się dość mocne, by powstrzymać przeciwnika. Można chyba uznać, że wygrywamy tę potyczkę. Zajęło nam to nieco zbyt długo, ale trudno. Rakshas ciągle tu jest, razem ze swoją ciemnością. Muszę oszczędzać siły, więc wstrzymuję się z rzuceniem następnych zaklęć. Dość już pomogłem, pozostało nam tylko wykończyć wroga. Na wszelki wypadek jednak ciągle koncentruję się na więzach atakowanego przez Rira cienia, aby w razie czego zacieśnić je jeszcze bardziej.

-----------------

PP: 3

Pomagam Rirowi, jeśli mu rzuty nie pójdą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kapłan nie tracąc ani chwili dobiegł do spętanego cienia celując swym sztyletem dokładnie w wyrwę na jego powłoce (*1). Czując jak jego ręka zaczyna powoli zanurzać się w czarnej, pół-materialnej mazi pociągnął ostrze ku dołowi rozrywając formę przeciwnika jaka uniosła się po chwili w powietrze i najpewniej wróciła do swojego właściciela. Długi ze sługusów Rakshasa siłował się zawzięcie z ziemnym golemem i pomimo mocy jaka nadal w nim drzemała tą walkę przegrywał (*2). Nadwyrężony pancerz pękał w szwach, energia wylatywała z niego jak woda z przebitego wiadra, ale walczył dalej - twór Bizgura okazał się jednak bardziej wytrzymałym dziejem jakie teraz miało cienia w garści (*3). Elentern oraz Saell dokończyli sprawę.

* * *

Chwilę potem zawierucha bitewna zaczęła cichnąć a panujący dookoła mrok powoli ustępował promieniom Słońca...

- Wygraliśmy? - rzucił zdyszany Lisim.

- Może. - odparł zaniepokojony Aszan. - Albo zdrajca zdobył to czego chciał. Nie traćmy ani chwili! - grupa ruszyła biegiem w stronę namiotu dowódcy, którego sylwetkę można było dojrzeć już z daleka.

Sytuacja nie wyglądała dobrze. Co rusz na ziemi leżeli kawarscy żołnierze. Czasami bez kończyn, oblepieni krwią, niektórzy wydający z siebie ledwo słyszalne jęki, inni na zawsze martwi, pochłonięci przez żywy mrok Rakshasa. Część ludzi jaka miała szczęście albo umiejętności przeżyć biegała po całym terenie próbując jakoś opanować sytuację albo chociaż pomóc rannym towarzyszom. Dobiegając do celu wszyscy usłyszeli szaleńszy śmiech skrytobójcy jaki po chwili zdawał się oddalać z powrotem na północ i cichnąć... wraz z nim przepadł także mrok. Obóz wyglądał jak po katastrofie.

- Wy...

Z gniewem wydyszał nikt inny jak Koldar wynurzający się powoli z wnętrza namiotu.

- Wy... wiedziałem, że nie można ufać Podróżnikom. - z rany na głowie ciekła mu krew. W jednej ręce trzymał swój miecz, drugą chwytał się za bok sycząc od czasu do czasu z bólu. - Wasz cholerny skrytobójca... nie wiem co się z nim stało ani jak, ale ktoś za to odpowie. Możecie być pewni, odpowie gdy tylko poradzimy sobie z tym... tym wszystkim...

- Nie wiem jaka jest natura znajomości tych Podróżników z wami, ale możecie być pewni, że przybyliśmy tutaj aby powstrzymać zdrajcę. - dyplomatycznie odparł Aszan próbując załagodzić sytuację (*4).

- Gratuluję... - syknął z ironią Koldar. Wskazał ręką na obraz masakry za plecami Podróżników. - Naprawdę doskonała robota... - westchnął ciężko. - Ale dosyć zgryźliwości. Przyjdzie pora kiedy Imperium Kawaru zrewanżuje się w walce za dzisiejszą porażkę. Teraz trzeba zająć się rannymi, oszacować straty i zdecydować co dalej a wy... lepiej wytłumaczcie mi co się do cholery stało i jakim cudem wasz towarzysz był w stanie dokonać takich zniszczeń.

---

1 - kolejne +3 na atak, tutaj bardzo słabo się obronił zatem druga zadana konsekwencja wyłącza go z gry ;p

2 - +2, leci pierwsza konsekwencja, jest na wykończeniu...

3 - dżizas, nawet nie będę podawał wyniku rzutu (mook zaatakował... 2, 2, 2, 1, świetny rzut :P)

4 - powiedzmy, że miał nawet niezły rzut na dyplomację...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...