Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

[Fate] Sesja błyskawiczna

Polecane posty

Po kilku chwilach Rhean, bez zbędnych dyskusji, znalazł się poza murami twierdzy stając kilka kroków od Koldara, na którym jeszcze widać było niedawne rany. Znad murów widać było sylwetki przynajmniej kilkunastu łuczników.

- Jestem Rhean, Niosący Głos Przodków.

- Koldar. - Kawar odpadł sucho. - Bez zbędnych uprzejmości, mam ludzi, których muszę doprowadzić do domu... i ostrożnie z tą krwią. Już zbyt wiele jej straciłem.

Saell i Rir byli zbyt zajęci przygotowywaniem rytuału, żeby cokolwiek zauważyć, ale Elentern we właściwym momencie przypatrywał się twarzy starca. W jednej chwili miał wrażenie, ze coś zabłysło pod opaską Rheana i zniknęło równie niespodziewanie jak się pojawiło (*1). Koldar nie zwrócił na to uwagi. Musiał być zbyt zajęty rozmyślaniem o ostatnich wydarzeniach oraz bezpiecznym przeprowadzeniem pozostałych przy życiu żołnierzy. Rytuał przebiegł bez żadnych problemów i Koldar czym prędzej miał zamiar wrócić do swoich ludzi.

- Będziemy mieć się na baczności. - niespodziewanie rzucił Rhean.

- Słucham? - Kawar zatrzymał się w pół kroku.

- Przed tym, który tego dokonał.

Przez chwilę Koldar przypatrywał się podejrzliwie swemu oponentowi, żeby w końcu stwierdzić:

- Dobra decyzja.

* * *

Budzenie, najwidoczniej śpiących kamiennym snem, nie było chyba najlepszym pomysłem. W wielu przypadkach pukanie do drzwi było zignorowane, w paru jedyne co słyszał bomar to przekleństwa i coś w rodzaju:

- Kogo diabli po nocach noszą?! Poszli stąd!

Ktokolwiek naszedł wioskę raczej nie zostawił za sobą fizycznych śladów a środki jakie użył były zbyt różne od magii ziemi aby ta mogła pomóc (*2). Choć ciemność minęła tak nagły głos Lisima za swoimi plecami o mało co nie sprawił by, że wyskoczyłby ze skóry.

- A ja się zastanawiałem gdzie cię poniosło... od ładnych paru chwil cię szukam zakładając, że nie dopadł cię jakiś dziki zwierz. Więc... coś się stało?

* * *

Przemarsz tabunu ludzi, z którego spora część była ranna trwał prawie dwie godziny. Panował spokój, nikomu nie spieszyło się do bitki a sami członkowie plemienia spoglądali na przemarsz w niemalże ponurej ciszy. Z ich twarzy, jeśli już, dało się wyczytać niepewność albo nawet zalążek strachu. Choć sami zdołali odbić twierdzę od Kawarów wiedzieli, że znali się na walce a jeżeli ktoś lub coś zdołało z nimi zrobić coś takiego... pytania o własną przyszłość stały się zasadne.

- Jeżeli zetkniecie się z tym zdrajcą... - rzucił Koldar na odchodne. - Zabijcie go także w moim imieniu. A tymczasem... jeśli zechce tego los jeszcze się spotkamy. - gdy zniknął na horyzoncie jeden z problemów został rozwiązany.

Rhean wyglądał na zamyślonego.

- Może i los postanowił nas jako swoich wrogów, ale Koldar jest jak ojciec dla swoich ludzi. - spojrzał po Przybyszach. - Na to pytanie musicie znać odpowiedź... nawet nie... chcę usłyszeć waszą wersję... kto tego dokonał i dlaczego?

---

1 - auto-succes tongue_prosty.gif

2 - sorry Winetou to raz, dwa - nie sprecyzowałeś o jakie wskazówki ci chodzi, na temat kogo/czego ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachowuję milczenie, nie będąc pewnym, ile możemy wyjawić Rheanowi i jego pobratymcom. Postanawiam pozostawić gadanie Aszanowi*, Saellowi i Rirowi. Mają większe rozeznanie w sprawach magii, a ponadto zajmują się Kryształami dłużej ode mnie. Może i sam dowiem się czegoś nowego?

Zastanawia mnie jednak Rhean, który pod opaską najwyraźniej skrywa pewien sekret, możliwe, że jakiś rodzaj magicznego oka. Bardowie na Górze lubią czasami do swych opowieści wpleść jakiegoś wojownika, który posługuje się czymś takim. Poza tym, "Niosący Głos Przodków". Ciekawy tytuł, trochę niepraktyczny w użytkowaniu. Ciekawe, co się za nim kryje? Przodkowie, czyli zmarli. Zmarli, czyli duchy. Duchy takie jak nekromanta, którego zabiłem, a którego duch się do mnie przyczepił, Rodhar.

Może Rhean będzie miał dla mnie jakąś radę? Porozmawiam z nim później na osobności.

____

FP:4

*Znowu byś o NPC zapomniał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy wreszcie upewniłem się, że moje serce nie dostało jednak zawału, powoli odwróciłem się do mojego rozmówcy.

- Poza tym, że mało a bym zawału nie dostał dzięki tobie? - Zacząłem zrzędliwie, ale po chwili spoważniałem. - Coś tu było, nie wiem co, ale jeszcze przed chwilą wszędzie tu królowały strach i ciemność, tak jakby zdrajca był gdzieś w pobliżu. Wygląda jednak na to, że nikomu się nie stała krzywda...

Pokręciłem głową namyślając się nad moją własną bezsilnością w tej całej sytuacji. To nie był dobry znak.

- A ty? Spotkałeś się z czymś dziwnym kiedy szukałeś mnie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rytuał poszedł gładko. Słowa śmiertelników same w sobie nie niosą wielkiej wagi, ale są w tym świecie siły, które stosunkowo łatwo zaprząc do pilnowania przysiąg. Złamanie umowy będzie miało nieprzyjemne konsekwencje. Obaj przywódcy są zbyt mądrzy, by zignorować ten fakt, więc od razu czuję, jak napięcie opuszcza mnie. Teraz pozostaje tylko przejść dalej.

Ostatnie słowa Rheana są zastanawiające. Powiedzieliśmy mu, że odchodzimy z tych ziem z konieczności, ale nie doprecyzowaliśmy, co dokładnie zmusiło nas do odwrotu. Czy wie o Rakshasie? Ile powinniśmy mu powiedzieć? Czy obrazi się, jeśli nie powiemy mu wszystkiego?

-----------------------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko poszło gładko. Proste nacięcie na wewnętrznej części dłoni wykonane rytualnym sztyletem, po kropli krwi do szybko sporządzonego wywaru, uścisk skaleczonych dłoni, wypowiedzenie warunków i skonsumowanie eliksiru, żeby wszystko przypieczętować. Teraz jednak Rheanowi zebrało się na pytania.

- Był... przyjacielem? Towarzyszem. Wyruszyliśmy na powierzchnię jako specjalna grupa mająca zapobiec zagładzie naszych ludów. Rakshas, bo tak miał na imię, pochodził z Dołu i zawsze trzymał się blisko ciemności. Uwierz nam, Rhaen, w czasie naszej podróży każdy z nas dowiedział się kilku... rzeczy. Rakshas odkrył, że go "zdradzono" i, jak na ironię, sam przez to wyrzekł się swych lojalności, sprzedając duszę ciemności. Od tego czasu poluje na nas oraz Kawarów.

Tyle mogę powiedzieć chyba bez większych obaw. Mam nadzieję, że Rhean nie będzie dalej drążył tematu, bo trochę się nam spieszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hm...

Saell przez moment miał wrażenie jakoby Rhean przyglądał mu się uważniej i lada chwila spodziewał się dodatkowych pytań, może nawet usłyszał by z ust starca to co sam zataił. Nic jednak takiego nie nastąpiło.

- Rozumiem... - powiedział zamyślony. - Choć czy nazwałbym to polowaniem... Nieważne jednak. Wiem, że jest to ktoś groźny, także dla nas, i jeżeli sprzedał swoją duszę ciemności to owszem, ta ciemność obdarzyła go ogromną, choć może jeszcze niestabilną, mocą. Tymczasem jednak wyczuwam, że jest to moment naszego rozstania, prawda? Skoro nie ruszyliście z Kawarami zakładam, że wracacie w swoje strony zatem nie zamierzam was zatrzymywać. Zyskaliście szacunek nie tylko mój, ale i całego plemienia za chęć pokojowego rozwiązania naszego konfliktu z Kawarami. Możliwe, że kiedyś wrócą gotowi do walki, ale to nie powinno być waszym zmartwieniem. Jeżeli zapragniecie kiedyś tutaj powrócić nasze bramy stoją otworem.

- My również dziękujemy, Rheanie. - odparł Aszan lekko się skłaniając. - Jeżeli los da kiedyś skorzystamy z oferty.

Po pożegnaniach grupa Podróżników wyruszyła z twierdzy. Na szczęście Kawarowie nie odebrali im koni, więc równie szybko mogli wrócić do reszty towarzyszy.

- Hm... - zaczął Aszan kilka minut potem. - Mogą się okazać nieocenionymi sojusznikami w walce ze zdrajcą...

* * *

- Zdrajca tu był? - syknął Lisim rozglądając się dookoła jakby miał zamiar go wypatrzyć. Po chwili dodał: - Nie... nie natrafiłem na nic podejrzanego. Cała okolica wydawała się spokojna... najwidoczniej musiał działać tylko tutaj...

Wyglądał na zaniepokojonego.

- Myślisz, że jeśli to on dał sobie już spokój? Najchętniej wróciłbym do obozu i wreszcie odpoczął, ale wiedząc, że coś z wioską kombinowały jego zdradzieckie łapy... nie wiem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mnie bardziej niż to, czy dał sobie już spokój, ciekawi czego on tutaj mógł szukać, i co ważniejsze: czy udało mu się to znaleźć? - Odrzekłem mu, namyślając się. - Wszystko wskazuje na to, że już odszedł, choć jak wiadomo, znaki mogą mylić. Ale czy możemy z nim walczyć we dwójkę nawet gdyby wciąż tu był? Na pierwszy rzut oka nic się nie stało, a rozsądek nakazuje wrócić do obozu i ewentualnie wrócić tu wraz z pozostałymi.

Czego nie dopowiedziałem, to to, że wtedy na jakąkolwiek akcję może być za późno, wydało mi się to dość oczywiste. Jednak w tej chwili szczerze wątpiłem byśmy mieli dość siły by walczyć z Rakshasem albo czymkolwiek on lub jego mistrz przywołał. Dopiero co sama obecność tej siły zdołała wyłączyć mnie na dobrych parę minut, a to dobrze nie wróżyło na przyszłość. Zostawię jemu ostateczną decyzję, w końcu to prawdopodobnie on miał większe doświadczenie odnośnie tych spraw.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rhean wydaje się być zadowolony pokojowym rozwiązaniem sytuacji. Nic dziwnego, przecież nie dożyłby swojego wieku, gdyby był tylko krwiożerczym dzikusem.

- Rzeczywiście. Rhean sam powiedział, że Rakshas może stanowić zagrożenie także dla nich. Mają już przecież pewne doświadczenie z istotami mroku. Być może później będziemy mogli poprosić ich o pomoc. Póki co jednak nie mamy tu nic więcej do zrobienia.

Zastanawiam się, jak idzie Bizgurowi i Lisimowi. Staram się nie zamartwiać za bardzo. Przecież co mogło pójść źle?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnąłem, rozmyślając nad sytuacją. Mimo pewnych nadziei, rozmowa z Rheanem nie przyniosła rozwiązania tematu ducha. Wprawdzie ostatnio się nie pokazywał, ale jestem pewien, że ciągle mnie obserwuje. Chyba w końcu będę musiał im wyznać prawdę.

- Obawiam się, że te doświadczenia przydają się jedynie do ochrony. Gadałem przez chwilę z Rheanem nim wyjechaliśmy. Oni tylko mają środki na blokadę miejscową. Aszan, powiedz mi, jak dużo ludzi może być w waszej organizacji? Mamy jakieś szanse dotrzeć na przykład do przywódcy Dolnych, zanim dorwie go Rakshas?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odzywam się specjalnie. Twierdzę zostawiliśmy za sobą, rytuał krwi się udał, nikt nic nie kombinował, jest dobrze. Ostatnio sam niezbyt wiem, co sądzić o całej sytuacji. Tyle się dzieje, tyle ciągle może się wydarzyć... Chyba będę musiał przysiąść na chwilę i trochę pomyśleć, może pogadać z resztą. Ale to dopiero potem.

- Ja tam tylko mam nadzieję, że jak zrobi się za gorąco, to będą mieli dość rozumu, aby się stąd zwinąć. Szkoda by było, gdyby wszyscy zginęli w imię honoru - wtrącam, zanim jeszcze Aszan zbiera się do odpowiedzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To była i tak zdecydowanie za długa noc. Powrót do obozu wydawał się najlepszą opcją. Cokolwiek planował Rakshas na razie wyglądało na to, że opuścił ten teren na dobre...

- Cieszcie się każdym dniem jaki wam pozostał. - słysząc zimny głos zdrajcy tuż za swoimi plecami o mały włos nie dostał ataku serca. Ale jak, skąd... jakim cudem...? Wpatrywał się w cienistą sylwetką stojącą tuż na skraju światła jakie dawało ognisko. Rakshas przypominał bardziej zjawę aniżeli normalnego człowieka. - Nie wiem co On widzi w was, a zwłaszcza w swoim niedawnym uczniu, ale możecie być pewni, że kiedyś, za kilka tygodni, miesięcy albo lat zginiecie. - pstryknął palcami. - Ot, tak. Gdy zdobędę moc pozostałych kryształów nic nie stanie mi na drodze!

Rakshas zaczął się w coś zamieniać. W coś strasznego i wymykającego się opisowi. Bizgur otworzył oczy. Sen. Właściwie koszmar. Promienie słońca przebijające się spomiędzy drzew. Nastał kolejny dzień, pozostali powinni niedługo się pojawić.

* * *

- Ilu mamy ludzi...? - Aszan się zamyślił. - Możliwe, że koło setki z czego około połowa przebywa obecnie w naszej twierdzy. Reszta znajduje się na misjach zwiadowczych, obserwuje ruchy armii Szału, próbuje zbierać informacje dotyczące położenia pozostałych kryształów oraz tego jak wygląda sytuacja w królestwach na zachodzie. Unikamy walki zwłaszcza z mieszkańcami Powierzchni. Teraz jest najgorszy czas na robienie sobie wrogów. - westchnął. - Zastanawiam się jaką opinię wyrobili sobie Kawarowie o nas...

Zawiesił głos. Na to pytanie jedynie czas mógł dać odpowiedź. Teraz należało skupić się na powrocie do Bizgura i Lisima a później wreszcie odwiedzeniu twierdzy Zakonu.

* * *

Przybyli, wszyscy cali i zdrowi. Sprawa Kawarów na razie została rozwiązana pokojowo a poza tym podróżnicy dowiedzieli się o potencjalnych, nowych sojusznikach zajmujących twierdzę. Lisim wspomniał, że w wiosce coś się wydarzyło:

- Wydaje mi się, że będzie najlepiej jeżeli Bizgur wyjaśni wam całą sytuację. Sam mam jedynie pewność, że cokolwiek stało się w wiosce Rakshas maczał w tym palce...

Nim jednak Dolny mógł zebrać się do odpowiedzi do obozowiska powoli zbliżyła się grupka mieszkańców. Nie było wśród nich starszego wioski (*1) a na ich twarzach malował się smutek i strach.

- Część mieszkańców... przepadła. - odezwał się jeden z nich. Mówił powoli próbując wyszukać odpowiednich słów. - Nie mamy pojęcia co mogło się z nimi stać... - Bizgur i Lisim wiedzieli jedną rzecz na pewno, nie widzieli nikogo, zarówno w czasie dnia jak i nocy, aby wychodził z wioski i nigdy nie wracał.

---

1 - szczerze? Zapomniałem jak się nazywa a nie chce mi się teraz szukać tongue_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoglądam w kierunku mieszkańców i zaczynam zadawać pytania.

- Ilu ich było? Starzy, młodzi, dzieci? To ważne. Cokolwiek mogło się z nimi stać, to nic dobrego.

Nie wątpię, że za tymi zniknięciami stoi Rakshas. Jednak jaki był jego cel? Nie potrzebuje armii, na pewno nie takiej złożonej z grupki chłopów. Zatem... Nie chcąc martwić wieśniaków podejrzeniami podchodzę do Aszana i mówię szeptem:

- Albo to dywersja, aby nas, dobrych i pomocnych, odciągnąć od poszukiwań kryształu, albo planuje jakąś ofiarę. Chyba, że zdrajca będzie miał z nich jakiś inny pożytek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elentern zadał dobre pytania. Zaginieni byli przypadkowymi osobami, czy może coś ich łączyło? Jeśli to drugie, to być może uda mi się odgadnąć, do czego ich potrzebuje. Będę musiał dokładniej wypytać Bizgura, co widzieli i czy nie wykrył jakichś śladów magii. Nawet najmniejszy trop byłby pomocny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To było niepokojące, nawet jeśli nie tak bardzo zaskakujące. Rakshas rzeczywiście musiał tu być ostatniej nocy i najwidoczniej dostał to, czego chciał. Tylko na co ci ludzie mogliby mu być potrzebni?

- Obawiam się, że sam nie za wiele wiem na ten temat. A przynajmniej nic co by mogło powiedzieć cóż takiego zdrajca tu robił. Przez większość czasu błąkałem się tylko nawiedzany przez cienie. Bardzo mi przykro.

Pokręciłem głową, zły na swoją własną bezsilność w tamtym momencie. Jednak nic nie mogłem na to poradzić, należało się skupić na teraźniejszości, nie ganić się za przeszłość. Na razie pozostawało czekać na odpowiedź wieśniaków, może z tego coś się wykombinuje, co robić dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed grupą Podróżników czekała nadal długa, kręta i niebezpieczna droga. Na wiele pytań odpowiedź pozostawała we mgle. Kolejne nie zostały zadane i czekały na odpowiednią chwilę aby wynurzyć się z nicości. W mrokach świata czaił się Rakshas, zdrajca, napełniony szaleńczą mocą Kryjącego Się. Gdzieś tam czekały Kryształy mogące przynieść ocalenie... albo ostateczną zgubę dla świata na Powierzchni. Dziwni bogowie, pradawne moce, szaleńce armie i ich równie szaleni dowódcy. Jak to wszystko mogło się zakończyć?

Odpowiedzieć musicie sobie sami.

Fin

---

Sesja zakończona przedwcześnie a i nie chciało mi się pisać jakieś odysei na zakończenie. Cóż, miło było, ale się skończyło i tak czy siak, choć niewielki żal mogę do jednej czy dwóch osób mieć, dziękuję za udział smile_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...