Skocz do zawartości

Sesja Dead Rising


niziołka

Polecane posty

Ann "Lisica" Connor

Jestem zawiedziona... Wejście było otwarte. Przypatrując się dolnemu pomieszczeniu zauważyłam, że niedawno była tu więcej niż jedna osoba.

Czemu wszystko musi się komplikować. A ten człowiek rzeczywiście jest szalony. Muszę się go pozbyć, jak zainfekowanego, bo zagraża życiu innych ludzi, którzy chcą się wydostać z tego piekła. To jest druga osoba, która na moich oczach nie wytrzymała psychicznie...

Wyjmuję kij baseballowy i powoli uważając, aby nikt mnie nie zaskoczył(jeśli jest tu ktoś oprócz szalonego strzelca) skradam się do schodów na górne piętro. Gdy już tam dotrę pozostanie wyjąć pistolet i wycelować w głowę tego szaleńca, a w końcu nacisnąć spust...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 411
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Tyler Rosen

Miałem nadzieję, że dziewczyna jest już w środku..ku&%$. Przecież to kobieta?! Jak mogłem pozwolić jej na taki chory pomysł. To ja jestem SWATem. Wielokrotnie infiltrowałem budynki, anihilowałem oponentów i terrorystów. Ta cholerna sytuacja, zaraza i w ogóle, chyba zaburzyła mi zdolność do logicznego myślenia. To się nie może więcej powtórzyć. Jedyny plus wynikający z mojej głupoty to to iż udało mi się trafić tego skurw*&a. Ktoś inny mógłby nie trafić lub nawet leżeć teraz trupem. Może dzięki temu Ann sobie poradzi. Wyciągnąłem nóż, przetarłem ostrze dokładnie o spodnie po czym wbiłem go w ziemię tak by widzieć w klindze budynek. Dzięki temu będę mógł obserwować ruchy wroga nie narażając się, jednocześnie jeśli się pojawi to spróbuję z zaskoczenia go zastrzelić. Muszę jednak uważać by mnie nie przechytrzył, jako że i on może użyć jakiegoś fortelu np. koszuli na kijku itp. Druga sprawa..muszę być pewny że nie strzelę do Ann..

________________________

Ekwipunek bez zmian.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shaun Bogdanov

Czy mi się wydaje, czy własnie ta dziewczyna wbiegła sama do budynku w którym siedzi ten psychol? Idiotka! Nie zastanawiając się ścisnąłem swój karabin i pobiegłem za nią. Stanąłem przed drzwiami. Nie zauważyłem jej w pierwszym pomieszczeniu. Cholera! Po co ja zgrywam bohatera? Juz za późno by się wycofać. Przeładowuję bron i idę uważnie się rozglądając. Podłoga straszliwie skrzypi pod ciężarem moim stop. Nie ma juz odwrotu. Przeżegnałem się. Idę. Słodki Jezu miej mnie w opiece...

Ekwipunek:

MP5 i trzy magazynki do niego

Torba z podstawowymi przyrządami lekarskimi, opatrunkami i lekarstwami

ID pracownika szpitala, portfel z dokumentami

Telefon komórkowy

Apteczka otrzymana od Annie Thompson

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Evan Mcsober

A jednak się myliłem, ten gość to po prostu wariat, no i jeszcze ten hałas dochodzący ze strony miasta, najwidoczniej chcą to miejsce wyczyścić po staremu. Do tego jeszcze dwójka naszych wbiegła do budynku! Muszę ich jakoś osłonić, spróbuję zastrzelić tego drania z mojego pistoletu, jeśli chybię to przynajmniej skupię jego uwagę na mnie co da dwójce wewnątrz więcej czasu na atak z zaskoczenia.

Ekwipunek bez zmian

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amy Thompson

Ten szaleniec jest niebezpieczeństwem dla nas wszystkich, a reszta by go załatwić postanowiła go zajść od tyłu... Więc póki przeładowuje magazynek, muszę im ułatwić zadanie - rozglądam się dookoła w poszukiwaniu innego miejsca bezpiecznego od pocisków, ale do którego mogę szybko przebiec - dość, by nie skończył przeładowywać magazynka, ale i by mnie zauważył i na mnie skupił uwagę. Jeśli po dobiegnięciu udaje mi się znaleźć jakieś większe kamienie w pobliżu mnie, staram się je w razie czego przygotować, by rzucając nimi z mojej kryjówki przyciągać jego uwagę - jak dobrze pójdzie, może właduje kolejny magazynek we fruwające kamienie...

Mam ze sobą:

- strzelbę

- kluczyki od samochodu

- telefon

- portfel

- odznakę

<magazynki i dodatkową broń, jeśli udało mi się je znaleźć>

- rzeczy znalezione z jeepa i wywiezione z radiostacji

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Valo Vilhelm

Skoro wszyscy zajęli się tą chatką to ja nie będę marnował czasu i zobaczę czy nie ma czegoś w tych kontenerach mieszkalnych. Nasi bohaterowie z pewnością wystarczą aby odwrócić uwagę tego strzelca.

Odbezpieczyłem strzelbę po czym wyskoczyłem zza osłony i pobiegłem w stronę najbliższego z kontenerów. Chwyciłem pewnie broń by być gotowym do walki z czymkolwiek co może tam na mnie czekać.

Ekwipunek bez zmian.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psychol nie miał jakiegoś wyrafinowanego sposobu działania. Stanął w oknie kończąc ładowanie broni i już miał szykować się do strzału gdy ogniem odpowiedział Tyler i Evan kiedy w międzyczasie Shaun ruszył biegiem w stronę chatki a Annie skoczyła ku pobliskim drzewom. Właściwie oprócz pojazdów i kontenerów nie było za specjalnych miejsc na osłonę. Kolejna seria z karabinu Rosena dosięgnęła agresora, ale ten najwyraźniej musiał nosić kamizelkę kuloodporną (*1), bo jeszcze trzymał się na nogach. Pociski z pistoletu Evana tylko dorobiły dziur w ścianie chatki (*2). Działania Annie w celu odwrócenia uwagi nie powiodły się a strzelec tym razem wywalił całą serię w Evana na szczęście go nie trafiając choć masa pocisków śmigała mu koło ucha (*3).

Zraniony szaleniec zszedł z widoku.

* * *

Valo słysząc kanonadę ogniową za plecami wbiegł do pierwszego z kontenerów mieszkalnych. Paskudny odór, trochę krwi, jedno ciało wciśnięte gdzieś w kąt ubrane w wojskowy mundur - widoczne ślady pogryzień oraz dziura w głowie. Obok leżał pusty M9 i łatwo można było się domyśleć co się stało. Oprócz posłań, rozrzuconych ubrań udało się jeszcze znaleźć skrzynkę z narzędziami. Klucz francuski, kilka śrubek, taśma klejąca i inne takie pierdoły. Żadnych ładunków wybuchowych. Przynajmniej tutaj.

* * *

Ann o mało nie zeszła na zawał gdy już wchodząc po schodach do środka wpadł nie kto inny jak Shaun. Najwyraźniej postanowił pomóc w rozprawieniu się z szaleńcem. Powoli, słysząc jak na zewnątrz trwa zacięta wymiana ognia, weszli na drugie piętro. Wzdłuż schodów szedł prosty korytarz a po jego prawej stronie znajdowały się drzwi do trzech pomieszczeń. Najbliższym była pusta łazienka, brak ciał, krwi a nawet użytecznych przedmiotów. Do pozostałych drzwi były domknięte a między tymi dwoma na ścianie znajdował się czerwony napis: MARTWI a pod nią strzałka wskazująca na najdalsze pomieszczenie. Ann już miała ruszyć do schodów na trzecie piętro gdy poczuła uścisk Shauna na ramieniu. Gdyby nie on prawdopodobnie byłaby martwa (*4). Dokładnie na wysokości napisu przechodził drobny promień, którego źródłem był przyczepiony przy schodach ładunek plastiku.

* * *

Kapral US Army Peter Cormier syczał z bólu i wściekłości próbując zatamować ranę na ramieniu. Bezskutecznie (*5). Zacisnął zęby puszczając wiązanki przekleństw pod nosem. Rozejrzał się po swoim wyposażeniu wiedząc jedno: nie da im się tak łatwo. Podszedł do stołu, na którym leżały cztery granaty ręczne...

---

1 - sukces na +5, kratki psychola: oooxx

2 - oj, kiepski rzut, porażka -1 :P

3 - tylko +2 dla psychola ;)

4 - Ann miała 0 na spostrzegawczości, za to Shaun aż +5 co uratowało wam życie + zachowało element niespodzianki :D

5 - raz, ten fragment to czyste OoC, dałem go tylko abyście wiedzieli co się dzieje ^^, psycholowi wyszło tylko +1 na pierwszą pomoc ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Evan Mcsober

No cóż, przynajmniej próbowałem go trafić, ale uwagę i tak przyciągnąłem. Dobrze, ten gość poszedł najprawdopodobniej zrobić coś ze swoją raną, to moja szansa żeby podejść bliżej, może z mniejszej odległości będę mógł go trafić... Momencik, on rozgląda się w środku, a tam są dwoje naszych! Niedobrze, kiedy znajdę dobrą pozycję do ostrzału przypomnę o sobie pojedynczym strzałem w okno, przy okazji spróbuję lepiej załapać celowanie. A później tylko czekać aż wróci, choć muszę uważać żeby nie trafić swojego, bo kto wie może jakoś się zdarzy że będzie koło tego okna przechodzić?

-Podchodzę bliżej.- uprzedziłem dowódcę SWAT-u o mojej decyzji.

Ekwipunek bez zmian

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ann "Lisica" Connor

Ja piep**ę, jeszcze jeden krok i byłoby po mnie.

- O cholera- powiedziałam cicho- Byłoby ze mną krucho gdybyś mnie nie zatrzymał, dzięki.

Zamyśliłam się na chwilę.

- Umiesz rozbroić ten ładunek? Mógłby się przydać przy niszczeniu blokady, która oddziela nas od kopalni- powiedziałam cicho.

Nie czekałam na jego odpowiedź, bo nie było już na to czasu i reszta grupy była wciąż zagrożona, a więc zręcznie przeszłam pod promieniem z ładunku wybuchowego i ruszyłam do góry po schodach. Teraz uważając, czy aby nie ma tu jeszcze innych ładunków.

Muszę się do niego po cichu zakraść i obezwładnić, a jeśli nie będzie wyboru to w ostateczności zabić...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idę razem z Ann korytarzem. Nagle rzuca mi się w oczy coś nietypowego... Złapałem towarzyszkę za ramię i powstrzymałem przed wkroczeniem w pułapkę. O mały włos.

- O cholera byłoby ze mną krucho gdybyś mnie nie zatrzymał, dzięki - powiedziała

- Następnym razem uważaj trochę bardziej - odrzekłem z niepewnym uśmiechem. Wciąż pamiętałem że gdzieś tu znajduje się szaleniec.

Ann zapytała się mnie czy potrafię rozbroić ładunek, lecz niestety ja jestem medykiem, a nie saperem. Lepiej poczekać na kogoś kto się na tym zna, no chyba, że wolimy oglądać okolice z lotu ptaka.

Dziewczyna udała się na schody.

-Ubezpieczam cię - szepnąłem. Uważaj, jest uzbrojony

Chwyciłem swoją broń i ostrożnie omijąjąc pułapkę poszedłem za nią.

Ekwipunek:

MP5 i trzy magazynki do niego

Torba z podstawowymi przyrządami lekarskimi, opatrunkami i lekarstwami

ID pracownika szpitala, portfel z dokumentami

Telefon komórkowy

Apteczka otrzymana od Annie Thompson

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyler Rosen

- Niech go szlag, syknąłem.- Przyglądając się budynkowi w odbiciu ostrza. - Ten sku%$@el, ma kamizelkę, albo mutacja uczyniła go odpornym na pociski. - Dodałem z ironią. Nie zmienia to jednak faktu, że naboje trafiły w cel, co powinno go przynajmniej ostro potłuc. W końcu to nie seria z wiatrówki. Ale takie strzelanie do siebie w kółko nie ma zbytniego sensu, w końcu mnie trafi. Zastanowiłem się. Ann powinna być już w środku i infiltrować pomieszczenia, jeśli dobrze pójdzie to może uda się jej obezwładnić tego faceta. A jeśli nie? Jeśli będzie zmuszona go zabić..to czy da radę? Te truposze to jedno, ale człowieka? Nawet obłąkanego? Co będzie jeśli puszczą jej nerwy? Poszukałem wzrokiem ewentualnych miejsc do lepszego ostrzału i obrony, jeśli takowe znajdę to przeniosę się w nie czym prędzej, by zdezorientować przeciwnika który pewnie teraz przeładowuje broń w ukryciu. W starym miejscu pozostawie, na rogu kontenera rękawiczkę, tak by wyglądała jakbym kucał za ścianą a wystawała mi dłoń, którą podpieram się o ziemię. Może uda mi się go zmylić, jeśli tak, to postaram się go zdjąć strzałem w głowe, o ile pozwolą mi na to okoliczności. Nie mogę marnować amunicji.

________________________

Ekwipunek bez zmian.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Valo Vilhelm

-Nic!? Nawet żadnej wyrzutni rakiet?! - przerzucałem śmieci porozrzucane po kontenerze - Jedynie cholerne narzędzia, jak będę chciał się pobawić w majsterkowicza to wiem gdzie się udać...- Wybiegłem z pomieszczenia i ruszyłem w kierunku kolejnego schronienia.

Ekwipunek bez zmian.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Annie Thompson

Wzdycham z ulgą. Udało się, przebiegłam i nawet jeszcze żyję... Automatycznie na myśl o słowie 'życie' zaczynam się rozglądać dookoła - wśród kontenerów i drzew, by sprawdzić, czy stamtąd przypadkiem nic nie wyłazi. Jeśli nie - ciągle czujna staram się pośród drzew znaleźć miejscówkę, z której mogłabym oddać w miarę czysty strzał z shotguna w stronę okna, przy okazji będąc niezauważona. Staram się wytężyć zmysły - na nasłuchiwaniu zagrożenia i na oknie, bo chwilowo gość z okna zniknął, a znaku od ekipy interweniującej nie ma...

Mam ze sobą:

- strzelbę

- kluczyki od samochodu

- telefon

- portfel

- odznakę

<magazynki i dodatkową broń, jeśli udało mi się je znaleźć>

- rzeczy znalezione z jeepa i wywiezione z radiostacji

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tym razem przeczucie nie zawiodło Annie. Chwilowo odrywając wzrok od chatki gdzie znajdował się niebezpieczny snajper skupiła się na zlustrowaniu otoczenia a w szczególności lasu. Bez problemu dojrzała ruch między drzewami (*1). Po chwili zorientowała się co zbliżało się do ocalałych. Pies, najprawdopodobniej zdziczały a w najgorszym przypadku jeszcze zarażony. W przeciwieństwie do zainfekowanych ludzi poruszał się całkiem sprawnie i najpewniej wyczuł świeże mięso. Moment potem Annie dojrzała, że nie poruszał się sam, ale za nim podążały jeszcze trzy podobne osobniki. Zwiększyły tempo.

* * *

Ann i Shaun powoli ruszyli po schodach ostrożnie omijając zamontowany ładunek plastiku oraz zbliżając się do jedynych, drewnianych drzwi prowadzących do ostatniego pomieszczenia. Z odgłosów wynikało, że psychol nadal żyje i szykuje się do kolejnej rundy. Teraz jednak pojawił się problem. Drzwi mogły być zamknięte albo zabarykadowane a było dosyć możliwe, że snajper usłyszy szczęk klamki a chwilę potem przejedzie po drzwiach serią z karabinu maszynowego. Zaryzykować? Zajęci tą myślą zdołali jednak dojrzeć kątek oka ruch na piętrze niżej (*2). Poruszająca się klamka drzwi, na które wskazywał napis MARTWI. Zaczęły się otwierać. Zza nich, powoli, wyłonił się chwiejnym zainfekowany... potem drugi, trzeci... ich wzrok spotkał ocalonych a z gardzieli wydał się charakterystyczny krzyk już im tak znany. Ruszyli prosto na schody.

* * *

Valo wbiegł do drugiego kontenera również szykując się na niespodzianki, ale nic takiego nie nastąpiło. Było pusto, jeszcze bardziej niż w poprzednim. Żadnych użytecznych rzeczy... tylko jakieś szmaty, zakrwawione ubrania, żadnych broni lub czegoś w tym rodzaju (*3). Nagle usłyszał eksplozję dochodzącą z zewnątrz... i z zdecydowanie bliskiej odległości.

* * *

Ocaleni nie spodziewali się, że psychol może dysponować takim wyposażeniem. Tylko mignęła im w oknie sylwetka rzucającego czegoś człowieka a chwilę potem na pusty plac, obok samochodów spadł granat ręczny. Matt Kreiss, który akurat zmieniał pozycję zdołał tylko rzucić jakimś przekleństwem i uskoczyć w kierunku SUVa. Nie minął huk od pierwszej eksplozji, która zostawiła mały krater w ziemi gdy kolejny prezent spadł wprost obok czarnego SUVa. W jednej chwili samochód, z płonącym silnikiem, przerzuciło na dach a w drugiej dało się słyszeć:

- Aaaaaaargh! KU**A!!! - okropny krzyk bólu Matt'a, który nie zdążył uskoczyć a SUV przygniótł go od klatki piersiowej w dół. Chłopak zaczął pluć krwią i wyglądało na to, że długo nie pociągnie. Evan miał szczęście, że znajdował się akurat przy drugim pojeździe.

Grupa nie zdołała jeszcze zdecydować do dalej gdy z wnętrza chatki dało się słyszeć kolejną, tym razem silniejszą, eksplozję a przez okno skąd strzelał psychol dało się zauważyć zamieszanie a chwilę potem krótki jęzor ognia uciekający ku górze. A niedługo za tym na dach wyskoczył psychol trzymając swój karabin w rękach.

* * *

Będąc między młotem a kowadłem Ann i Shaun chcieli zaryzykować napierając na drzwi, które okazały się niezamknięte, ale w tej samej chwili gdy wpadali do środka przez ułamek sekundy obserwując jak psychol sięga po swój karabin odstawiony w róg pomieszczenia poczuli podmuch ciepła na plecach (*4). Zainfekowani wpadli na promień lasera aktywując tym samym ładunek plastiku, który rozerwał ich na strzępy, wywalił niezłą dziurę w ścianie i "wepchnął" ocalałych do środka przy okazji na chwilę dezorientując w sytuacji snajpera. Ten z wyrazem zdziwienia ustępującemu wściekłości chwycił M4 i wyskoczył przez okno na dach wprost pod lufy reszty grupy.

---

1 - elegancki sukces na +5 co daje darmowy aspekt do wykorzystania w następnym rzucie ;)

2 - oba sukcesy wystarczyły ^^

3 - na spostrzegawczość -2 :)

4 - sukcesy odpowiednio +6 i +4 :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Evan Mcsober.

-O K***A! - wykrzyczałem po ujrzeniu wybuchu granatów. TEGO nie przewidziałem. Niech to, kolejny nasz jest ranny! I JESZCZE COŚ W CHATCE WYBUCHŁO KIEDY NASI TAM BYLI! Spokojnie, spokojnie, przeżyłem atak zombie, przeżyję i to.... a cóż to, gość postanowił wyskoczyć? Teraz jest moja szansa, jestem bliżej, magazynek załadowany, tym razem nie mogę chybić... rannym spróbuję pomóc jak tylko wyeliminuje zagrożenie, jeśli nie skorzystam teraz z szansy to mogę to przypłacić życiem. Trafie go, choćbym miał cały magazynek opróżnić!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ucieszyłam się za bardzo widząc zainfekowanych i żeby nie stać się ich posiłkiem pozostało tylko otworzyć drzwi przed nami.

Naparliśmy na drzwi, które okazały się być niezamknięte i poczułam powiew albo raczej niezły podmuch ciepła, który wrzucił mnie razem z Shaunem do pomieszczenia ze snajperem.

Nie ma teraz czasu na lenienie się. Nie wiem, czy coś mi się stało po tym wybuchu czy nie, jednak...

Próbuję wstać i wyjmuję pistolet, by strzelić w snajpera jeśli ten, nawet w tej sytuacji nie będzie chciał się poddać.

- Stój! Nie masz dokąd uciec! Odłóż broń, bo inaczej strzelam!- krzyknęłam powoli podchodząc na dystans, który pozwolił mi wycelować w jego głowę.

Potraktuj go jak zarażonego. Stanowi zagrożenie i może niepoczytalny, jeśli nie odłoży broni to muszę strzelić. Inaczej on może to zrobić pierwszy.

- My nie chcemy cię skrzywdzić!- krzyknęłam jeszcze raz.

Palec przy spuście od pistoletu lekko mi się trząsł i nie wiedziałam, czy będę wstanie zabić człowieka. Jednak albo on, albo ja.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyler Rosen

To co się rozgrywało na moich oczach żywcem wyjęto z jakiś filmów, zombie, granaty, wybuchające samochody i krzyki. Od tej chwili wiedziałem jedno, w tym pieprzonym świecie wszystko jest możliwe, dlatego muszę być przygotowany, muszę być gotowy na.. wszystko. Przetarłem twarz i rozglądnąłem się dokładnie, czy huk nie przyciągnął czegoś nie pożądanego po czym wycelowałem szybko w faceta na dachu. Wolałbym go przesłuchać, ale wygląda na jakiegoś wojskowego, a takich trudno złamać.. choć jemu chyba totalnie odbiło, więc psychiki mieć dobrej nie może.

- Dwa strzały. ? Mruknąłem. ? Noga i jeśli nie spadnie to głowa. Giń skur%&lu. - Musieliśmy się szybko go pozbyć, a potem dostać się do rannego.

____________

Ekwipunek bez zmian.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shaun Bogdanov

Jedyne co poczułem to silny wstrząs i huk. Wpadłem do pomieszczenia z szaleńcem. Szybko wstałem i wycelowałem w snajpera. Wciąż mi się kręciło w głowie, nieznośny pisk wciąż rozbrzmiewał w moich uszach. Ann stojąca obok mnie mnie, z lekkim drżeniem rąk celowała w szaleńca. Gwizd powoli ustępował, dotarły do mnie słowa towarzyszki:

-...nie chcemy cię skrzywdzić!

Opanowałem zawroty głowy. Przesuwając się wzdłuż ściany chciałem powoli okrążyć oponenta. Gdyby był otoczony z dwóch stron nie miałby szans. Mówię do niego uspokajającym tonem

- Nazywam się Shaun Bogdanov. Jestem lekarzem. Możemy ci pomóc, tylko musisz dam nam szansę. Jak Ci na imię?

"Mam nadzieje że te cholerne sztuczki z filmów o zakładnikach działają. Inaczej po mnie. Albo po Ann. Słodki Jezu miej mnie w opiece"

Ekwipunek bez zmian

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Valo Vilhelm

Stanąłem w drzwiach i spojrzałem zdezorientowany na zniszczony samochód a potem na odsłoniętego sprawcę całego zamieszania. Wnioskując po ilości luf skierowanych w jego stronę stwierdziłem że przejmowanie się nim stanowiłoby jedynie stratę amunicji. Za to mogłem się przydać w środku tej chatki, rozejrzałem się na około i ruszyłem biegiem w stronę budynku gotowy pomóc towarzyszą którzy jak widać stracili kontrolę nad sytuacją.

Ekwipunek bez zmian.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja wyglądała groteskowo. Ann i Shaun próbowali przemówić do rozsądku wariatowi, który wyskakiwał na dach z bronią w ręku i szaleństwem wymalowanym na twarzy. Na ich słowa odwrócił się nagle, z rykiem wściekłości zamierzając się do wywalenia całego magazynka z karabinu wprost w ocalałych kiedy odezwały się wszystkie wycelowane w niego lufy. Najpierw odezwał się pistolet Evan'a a kule tylko odrobinę minęły się z celem wyrąbując dziury w dachu (*1). Mająca bliższy dystans do przeciwnika Ann wypaliła trafiając prosto w cel (*2). Szaleniec skulił się z bólu plując krwią, ale nie miał zamiaru odpuścić. Jak i jemu, również Shaunowi drżały ręce a próba załatwienia zagrożenia skończyła się fiaskiem - kule minęły się z celem (*3). Tyler nie mógł ani chwili się zawahać. Wycelował i nacisnął spust a chwilę potem wokół głowy psychola ujrzał czerwoną chmurkę. Trafienie (*4)... bezwiednie ciało osunęło się z dachu lądując wprost przed wejściem z głuchym hukiem.

* * *

Ci, którzy mogli podbiegli do przygniecione pod dymiącym SUVem Matt'a szybko przekonali się, że jest za późno. Szeroko otwarte oczy, blada skóra, zaschnięta krew... Jego agonia dokonała się gdy reszta walczyła o życie. Niestety, nie ujrzał końca heroicznej walki.

* * *

Nagle zza kontenerów, na plac, wyskoczyła Annie trzymając shotgun skierowany w stronę lasu.

- Uwaga, psy! - krzyknęła nim dzikie zwierzęta pojawiły się na widoku innych a pracownica lasów państwowych pociągnęła za spust (*5). Potem kolejny raz obserwując jak śrut zamienia głowy zainfekowanych zwierząt w papkę mięsa i krwi. Zdjęła wszystkie cztery sztuki i teraz można było się zająć dalszymi poszukiwaniami.

---

1 - cóż, tylko +1 w umiejce :) (na kostkach zero)

2 - sukces na +4 a jako, że ostatnie kratki już są zajęte to leci pierwsza konsekwencja ;]

3 - -1 w um. strzelectwa... źle kostki poszły :P

4 - i nareszcie wypadło aż +8 co daje overkill ;] i kończy ten boss fight

5 - +3 w strzelectwie przeciw -2 w refleksie... oczywisty sukces

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tyler Rosen

Odjąłem celownik od powieki i przetarłem spocone czoło wierzchem dłoni. Rękawce stały się nagle niewygodne, wilgotne. Chwile potem jedna z dziewczyn załatwiła nadbiegającą sforę zainfekowanych psów...Obrzydlistwo, biedne zwierzęta, nic nikomu nie zawiniły, a teraz są potworami.

- Ehh.. - Westchnąłem. - Co za zaj&$#ny świat.

Nie było jednak czasu by myśleć o tym jak jest źle. Trzeba się było stąd wynosić, jak najszybciej, bo wyglądało na to, że zaczął się już regularny ostrzał miasta. Podszedłem do ciała byłego towarzysza i przeżegnałem się tylko. Już nic nie mogłem zrobić, nie udało mi się mu pomóc, pomimo tego, że się starałem. Poczucie winy coraz mocniej dudniło mi w głowie. Zacisnąłem pięści i podszedłem szybkim krokiem do truchła psychopaty, po czym przeszukałem je wnikliwie. Może dowiem się, kto to był lub znajdę coś użytecznego. Nawet, jeśli nie przy nim to w miejscu skąd strzelał. Musieliśmy też sprawdzić, co z naszymi przyjaciółmi, którzy byli w budynku, choć wydawało mi się, że w środku też ktoś oddał kilka strzałów, gdy ten psychol znalazł się na dachu. Po przeszukaniu faceta zajmę się pilnowaniem okolicy, niech inni szukają wejścia do kopalni, ktoś musi osłaniać tyły, by nic nas nie zaskoczyło.

- Dobra robota Annie. ? Mruknąłem do stojącej nieopodal kobiety. ? Naprawdę dobra robota. - ?Do zapamiętania, jeśli ktoś ma iść w pierwszej linii wraz ze mną, to na pewno ona. Mogę być pewny, że przypadkiem siebie lub nikogo innego nie postrzeli.? ? Pomyślałem uśmiechając się do niej, by dodać jej otuchy.

____________

Ekwipunek bez zmian

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ann "Lisica" Connor

Teraz w miejscu dawniej żyjącego człowieka lerzały tylko zwłoki w kałuży krwii, która spływała po dachu, jak deszcz i spadała z niego na dół.

Ann nie chciałatego oglądać, więc przysiadła przy jednej ze ścian i wyjęła z kieszeni papierosa, a potem go zapaliła.

Teraz wiem... popatrzyła na pistolet, który trzymała w ręce... że potrafię zabić żyjącego człowieka. Ile jeszcze razy przyjdzie nam się z tym borykać?

Ann nie miała żadnego zamiaru przyglądać się trupowi, więc chciała poczekać, jak inni się za to zabiorą i znajdą coś, co pomoże im się dostać do kopalni. Ona musiała chwilę odpocząć i przemyśleć kilka spraw.

Próbowała też sprawiać pozory, że nic się nie stało, jednak marnie jej to szło.

Zrobiliśmy to, co było słuszne, aby samemu móc przeżyć... jednak gdzie jest ta granica? Przekraczając ją stalibyśmy się potworami, nie gorszymi od tych zainfekowanych...

----------

Minus jeden nabój z magazynka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Evan Mcsober

Żenada, nawet raz go nie trafiłem, nawet raz..... tutaj w każdym razie już pozamiatane, po prostu udam się dalej z grupą. Odpowiada mi że nie za bardzo muszę coś robić, ale jeśli przyjdzie co do czego będę bezbronny. Cholera poco mi w ogóle ten pistolet? Trza było lepiej jakiś tasak znaleźć.....

----------------------------------------------

Ekwipunek bez zmian

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Valo Vilhelm

Jeden z nas w zamian za jednego tamtego... w sumie to mamy i tak szczęście. - spojrzałem na wrak przed budynkiem po czym wszedłem do środka chatki. Na pewno zostało tutaj coś ciekawego czego nasi bohaterowie jeszcze nie znaleźli. Powoli wdrapałem się na pierwsze piętro gdzie zobaczyłem troje drzwi do pomieszczeń oraz napis na ścianie rodem z jakiegoś filmu grozy, zachichotałem po czym z bronią wszedłem do otwartego pokoju na który wskazywało "graffiti". Im szybciej przeszukam te pokoje tym wcześniej odpocznę...

Ekwipunek bez zmian.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Annie Thompson

"Dzięki" - zwracam się do mężczyzny, który wcześniej przedstawiał się nam jako Tyler. Widząc, że tyły mamy już bezpieczne dzięki temu, że szaleniec nie żyje, mogę z uwagą rozejrzeć się po okolicy, czy przypadkiem nie zbliżają się do nas kolejni Zarażeni. Ciągle patrząc w las mówię do niego "Szkoda tylko, że wykonywanie roboty 'jeszcze z poprzedniego życia' wcale nie nadaje temu wszystkiemu pozorów normalności... Ech, nieważne. Czy mógłbyś się rozejrzeć za jakimś dobrym punktem obserwacyjnym? Dopóki nie upewnimy się, że mamy tutaj bezpieczne tyły, fajnie byłoby znaleźć miejsce do obserwacji, w którym nie grozi nam natychmiastowa śmierć w wypadku spotkania Zarażonych. Przy okazji - w tych przybudówkach może być coś przydatnego, np. mapy okolicy. Chętnie bym się im przyjrzała".

______

Ekwipunek bez zmian

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...