Skocz do zawartości
Smuggler

The Elder Scrolls (seria)

Polecane posty

Fabuła Towarzyszy była IMHO mocno kiepskawa. Najlepsza zdecydowanie ścieżka Gildii Złodziei, niezłe też są Mroczne Bractwo i - co ciekawe - College of Winterhold.

Akurat ta gildia magów (tak to w skrócie nazwijmy chociaż wiem, że fabularnie NIE jest to ta sama gildia magów co w poprzednich częściach) ma najsłabszą minikampanię ze wszystkich. Towarzyszy lubię ze względu na: możliwość jaką dają (kto grał to wie) i to, że twórcy gry zrobili ich takimi gościami z którymi można trzymać. Porządne chłopy w sumie. Mroczne Bractwo też lubię za jeszcze inną możliwość jaką daje ich ostatnia misja. Tego to chyba nie mieliśmy okazji zrobić w żadnej części (też nie będę zdradzał). W przypadku gildii złodziei to Karliah ma miły głos. Taki zupełnie różny niż te, do których przyzwyczaiły mnie kobiety mrocznych elfów w tej serii.

Główna linia fabularna była najgorsza ze wszystkich części z wyjątkiem Areny, która to niestety jest na samym dnie dobrych historii.

Mnie się tam podobała bardziej niż ta z Morrowinda. W Arenę niestety nigdy nie grałem.

Poza tym, Skyrim idzie z kierunku cRPG/akcja mocno w stronę akcji, tak jak jego poprzednik. Jeżeli ktoś nie trawi takich gier, może nie dotrwać nawet do linii Towarzyszy, nie mówiąc o przejściu tej głównej.

Nie rozumiem tego zarzutu. Skyrim to cRPG pełną gębą z bardziej dynamiczną walką. Kto powiedział, że walka w dobrym cRPG musi być jakaś niemrawa? Nie jest to czysta gra akcji z mieczami i innymi takimi zamiast giwer bo w końcu nasza postać się rozwija. I nie bije się wszystkiego na swojej drodze. Są questy poboczne, minikampanie i można grać również po zakończeniu kampanii głównej.

Ocena Santusowa gry: 10/10 za możliwości jakie ona daje, dynamiczną walkę nie anulującą cech cRPG, bogactwo świata i niewiarygodną grywalność. Mam na niej nabite jakieś 350 godzin i nie wiem czy to nie będzie rekord jeśli chodzi o tą serię. Wszystko w tej grze jest takie, jak trzeba i na swoim miejscu. Może czasem kompani zachowują się durnie, ale nie jest to aż taki problem. W końcu ciężko ich zabić (chociaż Lydia mi zginęła pod koniec kampanii magów - nie wiem w jaki sposób).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat ta gildia magów (tak to w skrócie nazwijmy chociaż wiem, że fabularnie NIE jest to ta sama gildia magów co w poprzednich częściach) ma najsłabszą minikampanię ze wszystkich.

A raczej to subiektywna opinia. Tak jak i moja. Niech będzie, znam ludzi którzy uważają kampanię CoDa za szczyt możliwości scenarzystów.

Towarzyszy lubię ze względu na: możliwość jaką dają (kto grał to wie) i to, że twórcy gry zrobili ich takimi gościami z którymi można trzymać.

Pewnie, można trzymać. Szkoda, że ukończenie linii Companions zmusza (!) do owej wspomnianej przez Ciebie możliwości. Dobre cRPG nie zmusza.

Porządne chłopy w sumie. Mroczne Bractwo też lubię za jeszcze inną możliwość jaką daje ich ostatnia misja. Tego to chyba nie mieliśmy okazji zrobić w żadnej części (też nie będę zdradzał).

Taaak.

W przypadku gildii złodziei to Karliah ma miły głos.

Taaaaaaaaaak.

Mnie się tam podobała bardziej niż ta z Morrowinda. W Arenę niestety nigdy nie grałem.

Ponownie, opinia raczej subiektywna. Z jednej strony racja, Morrowind zaczyna się i kończy pospolitą gadką o wybrańcu, z drugiej - zaskakuje niektórymi aspektami fabuły.

Nie rozumiem tego zarzutu. Skyrim to cRPG pełną gębą z bardziej dynamiczną walką. Kto powiedział, że walka w dobrym cRPG musi być jakaś niemrawa? Nie jest to czysta gra akcji z mieczami i innymi takimi zamiast giwer bo w końcu nasza postać się rozwija. I nie bije się wszystkiego na swojej drodze. Są questy poboczne, minikampanie i można grać również po zakończeniu kampanii głównej.

Skoro miks Fus Ro Dah i siekania w LMB jest, dajmy na to, najlepszy, to po co używać innych możliwości, jakie daje Skyrimowa walka?

Ocena Santusowa gry: 10/10 za możliwości jakie ona daje, dynamiczną walkę nie anulującą cech cRPG, bogactwo świata i niewiarygodną grywalność. Mam na niej nabite jakieś 350 godzin i nie wiem czy to nie będzie rekord jeśli chodzi o tą serię. Wszystko w tej grze jest takie, jak trzeba i na swoim miejscu. Może czasem kompani zachowują się durnie, ale nie jest to aż taki problem. W końcu ciężko ich zabić (chociaż Lydia mi zginęła pod koniec kampanii magów - nie wiem w jaki sposób).

Mnie jednak obchodzą szczególiki. Brak mi moich statystyk i tych wyborów, czy brać STR czy END. W świecie brakuje ograniczeń, niemal do każdego miejsca możemy się dostać, wsadzając wytrych/zabijając kogośtam. Nie podoba mi się ograniczenie alchemii, zaklinania i takich tam do danych stolików. Nie ma możliwości tworzenia własnych czarów ze względu na brak wspomnianych statystyk (co prawda poprawia to immersję, rujnując choćby combo mikstura INT -> mikstura INT, ale zmniejsza możliwości). Mimo wszystko, niech Ci będzie. Grywalne toto jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, można trzymać. Szkoda, że ukończenie linii Companions zmusza (!) do owej wspomnianej przez Ciebie możliwości. Dobre cRPG nie zmusza.

Przecież możesz ich potem kompletnie olać i poszukać sobie innego kompana. Ja tak zrobiłem, ożeniłem się z tą wojowniczką przy bramie Pękniny (Rift) i z nią biegam.

Ponownie, opinia raczej subiektywna. Z jednej strony racja, Morrowind zaczyna się i kończy pospolitą gadką o wybrańcu, z drugiej - zaskakuje niektórymi aspektami fabuły.

Owszem - opinia subiektywna. Główna fabuła Morrowinda jakoś tak przez całą grę mało mnie obchodziła. Ta z Obliviona też. Podobnie jak w przypadku Skyrim zajmował mnie głównie świat gry. Kampania z dodatku Bloodmoon za to mi się nawet podobała.

Skoro miks Fus Ro Dah i siekania w LMB jest, dajmy na to, najlepszy, to po co używać innych możliwości, jakie daje Skyrimowa walka?

Prawie nigdy nie używałem tej kombinacji. Krzyków używam sporadycznie. Najwięcej skradam się z deadrycznym łukiem ulepszonym na maksa i z zaklętym w nim ogniem. Czasem walczę w zwarciu używając deadrycznego miecza (takoż z zaklętym ogniem) albo zaklęć.

Mnie jednak obchodzą szczególiki. Brak mi moich statystyk i tych wyborów, czy brać STR czy END.

Do udźwigu masz kondycję, do żywotności masz... no cóż - żywotność, do magii zamiast inteligencji masz magię, zamiast osobowości + osobnego skilla do retoryki masz zwykłą retorykę. Mnie się to podoba. Po grze w Skyrim sposób awansowania z poprzednich części zaczął mnie denerwować. To znaczy to, że tylko kilka umiejętności liczy się do awansu.

W świecie brakuje ograniczeń, niemal do każdego miejsca możemy się dostać, wsadzając wytrych/zabijając kogośtam.

Właśnie - niemal. Czyli jednak ograniczenia są. A to, że można się w ten sposób w wiele miejsc dostać to dobrze. Daje nam to np. możliwość zabawy w włamywacza.

Nie podoba mi się ograniczenie alchemii, zaklinania i takich tam do danych stolików.

Ja mam co do tego dwojakie odczucia. Z jednej strony dobrze jest uważyć sobie miksturę na szlaku czy zakląć broń. Z drugiej do zrobienia mikstury albo innych działań rzemieślniczych (a do takich zaliczam również zaklinanie kryształami - magia to taka tamtejsza nauka) potrzeba warsztatu i sprzętu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro miks Fus Ro Dah i siekania w LMB jest, dajmy na to, najlepszy, to po co używać innych możliwości, jakie daje Skyrimowa walka?

Dla mnie właśnie największą frajdą jest ten ogromy wybór możliwych technik walki. Gdy przejdę raz grę a chce do niej wrócić - wybieram po prostu inny styl i gra jest niemal jak nowa, całkiem świeże odczucia!

A otwarty świat to dla mnie jedna z najwięjszych zalet - wreszcie nikt nie prowadzi mnie za rączke, musze też decydować gdzie warto się udać, a nie "zaliczać wszystko po kolei"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imo różnorodność metod walki jest jedną z największych zalet Skyrim'a. Fakt, że fajnie jest, kiedy moje podwójne smocze miecze składają smoka na dwa hity ;) Efektywnie i skutecznie można powiedzieć, ale zarazem jest to dość nudny sposób pozbywania się przeciwników, który poniekąd psuje potencjał jaki drzemie w samej rozgrywce. Dlatego m.in. lubię sobie od czasu do czasu wskoczyć w skórzane fatałaszki, złapać jakiś średniej mocy łuk i wyskoczyć na polowanko bez żadnej imba magii czy innych bajerów, czyli krótko mówiąc survival pełną gębą i to jest właśnie najlepsze w takich grach, które oferują wiele możliwości walki, czyli to, że ma się ten spory wybór, który nudną rozgrywkę może odmienić w ekscytującą przygodę, gdzie zaczynają liczyć się umiejętności, a nie tylko surowa siła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwości i tak jest mniej, niż choćby w Morrowindzie. Mniej rodzajów broni (no wiem, czepiam się) i brak możliwości używania magicznych właściwości niewyekwipowanych przedmiotów (tego nie wybaczę). Do tego mniejsza liczba nie tylko czarów, ale i ich efektów (brak statystyk takich jak END czy INT zmniejsza o połowę liczbę możliwości trwałego zmniejszenia atrybutów przeciwnika).

Przecież możesz ich potem kompletnie olać i poszukać sobie innego kompana.

Wat, to nie chodziło Ci o zmuszenie do zostania

wilkołakiem?

Owszem - opinia subiektywna. Główna fabuła Morrowinda jakoś tak przez całą grę mało mnie obchodziła. Ta z Obliviona też.

Tu jest taki mały psikus, że wydarzeń z Obliviona możemy zapobiec

nie oddając amuletu Jeffreyowi.

Inzwazja smoków trwa od początku gry. Immersja zrujnowana.

Prawie nigdy nie używałem tej kombinacji.

Przykład.

Krzyków używam sporadycznie.

Błąd, są skuteczne. Aż za bardzo.

Do udźwigu masz kondycję, do żywotności masz... no cóż - żywotność, do magii zamiast inteligencji masz magię, zamiast osobowości + osobnego skilla do retoryki masz zwykłą retorykę. Mnie się to podoba. Po grze w Skyrim sposób awansowania z poprzednich części zaczął mnie denerwować. To znaczy to, że tylko kilka umiejętności liczy się do awansu.

Brakuje szczęścia i siły woli. Żywotność =/= żywotność, bo system jej zwiększania jest różny w grach ze statystykami (Daggerfall, Morrowind, Oblivion) i Skyrimie. Skoro seria TES miała dobry, dopracowany system postaci, to po co było go zmieniać? Dalszy etap konsolizacji i każualizacji?

Właśnie - niemal. Czyli jednak ograniczenia są.

To bardzo miło, że nasz superbohater Dragonborn jest taki zdolny, że potrafi dostać się do podziemi zamku Jarla na samym początku przygody. Zuch chłopak.

A to, że można się w ten sposób w wiele miejsc dostać to dobrze. Daje nam to np. możliwość zabawy w włamywacza.

Zabawa we włamywacza, kiedy od razu możemy okradać najlepszych (trik z save & load wystarczy, w odróżnieniu od poprzednich części) staje się monotonna. Szybko. Nawet bardzo.

Ja mam co do tego dwojakie odczucia. Z jednej strony dobrze jest uważyć sobie miksturę na szlaku czy zakląć broń. Z drugiej do zrobienia mikstury albo innych działań rzemieślniczych (a do takich zaliczam również zaklinanie kryształami - magia to taka tamtejsza nauka) potrzeba warsztatu i sprzętu.

Dlatego w Morrku istniało coś takiego jak moździerz, w którym ucierało się mikstury. Mam dodać, że ważył 4 kilo?

Edytowano przez Nooblewerfer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nooblewerfer

Zgodzę się, w Skyrim jest mało sprzętu. Ale cóż, Bethesda nie dała narzędzi do moddingu od tak. Są modyfikacje które większość z wad Skyrima usuwają. Mało sprzętu? Są mody dodające tony sprzętu, który nie jest przegięty. Brak rzucania zaklęć bez czaru w ręce? Są mody które to umożliwiają. Ale właśnie, szkoda że nie zostało zaimplementowane to od razu. Lecz, lepszy rydz niż nic.

Co do Krzyków. Nie bez powodu Dovahkiin jest potężnym wojownikiem. W końcu używa mowy smoków. A nie zapominajmy, że smoki to w świecie wykreowanym przez Bethesdę postacie przyjmowane przez bogów. Krzyki powinny być skuteczne. A nie tak jak magia, że nawet najlepszym zaklęciem ze szkoły Zniszczenia ciężko kogoś zabić.

Dlatego w Morrku istniało coś takiego jak moździerz, w którym ucierało się mikstury. Mam dodać, że ważył 4 kilo?

Nie grałem w morka, ale czy była możliwość tworzenia mikstur na szlaku? Bo nie zapominajmy, że mikstury w Skyrim można tworzyć wyłącznie przy stołach alchemicznych.

@KewL

Są mody które spowodują że zabicie smoka to jest cholernie duże wyzwanie :) Mój Argonianin na 81 poziomie ma problemy by położyć smoka. Z tym konkretnym modem, walka ze smokiem to bagatela przynajmniej półgodziny. Nie wspominając już o tym na początku historii, bo tam mamy dostępny badziewny sprzęt, więc walka z nim to trwałaby przynajmniej kilka godzin.

A co do braku innych możliwości walki: wystarczy chcieć sobie poszukać takich. Walcz pięściami. Walcz buławami. Walcz tylko magią. Tylko łukiem. Tylko młotami. Bez Krzyków. Zaraz walka nabierze trochę nowego blasku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie grałem w morka, ale czy była możliwość tworzenia mikstur na szlaku? Bo nie zapominajmy, że mikstury w Skyrim można tworzyć wyłącznie przy stołach alchemicznych.

Tak, można było tworzyć mikstury w każdym momencie, mając odpowiednią aparaturę. Ta tak jak w Oblivionie składała się z moździerza (wymagany aby w ogóle stworzyć potiona), retory, alembika i palnika. Występowały w różnych jakościach, co przekładało się odpowiednio na moc mikstury - i tylko mikstury, bo trucizn jako takich nie było, jeśli wywar miał negatywne efekty, można go było co najwyżej samemu wypić.

Co ciekawe, w Morrowindzie można było też "na szlaku" zaklinać przedmioty. Niestety w niezmodowanej wersji było to nieco skopane, i bez podbijania atrybutów miksturami nie było prawie szansy na zrobienie tego samemu, więc bardziej opłacało się zakląć przedmiot u maga za złoto ze 100% pewności na umagicznienie danego przedmiotu.

W Morrowindzie występowało jeszcze kilka ciekawych rzeczy związanych z zaklinaniem. Otóż ładunek magiczny sam odnawiał się z czasem, chociaż można go też samemu odnowić klejnotem, z to nie ma możliwości naładowania u NPC. Zakląć przedmioty można było na kilka sposobów - "na dotyk", "na cel" i "przy trafieniu" oraz "przy użyciu" i "na stałe" Efekty nie były też przypisane do danego typu przedmiotu, więc można było mieć szatę, która przy aktywacji ciskała kulę ognia, lub miecz, który bez przerwy leczył trzymającą go postać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TimeX

Ehh... mody mody mody trochę mnie już męczą ;) Żeby ze skyrim'a wycisnąć coś dobrego trzeba zainstalować zylion modów, a ostatnio po reinstalacji windy nawet nie chce mi się reinstalować Skyrim'a i chrzanić się z modami xD Aczkolwiek nie powiem że walki ze smokami, które trwają tak z 15min góra 20min są naprawdę przednie =]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są modyfikacje które większość z wad Skyrima usuwają. Mało sprzętu? Są mody dodające tony sprzętu, który nie jest przegięty.

I mody ratują tę grę. (choć Morrowind z Overhaulem wciąż IMO lepszy) Cieszmy się, że Bethesda nie preferuje w szczególny sposób konsol, bo byłoby kiepsko.

Co do Krzyków. Nie bez powodu Dovahkiin jest potężnym wojownikiem. W końcu używa mowy smoków.

Był nawet mod sprawiający, że tracimy możliwość poznawania i używania Shoutów, a także usuwający fabułę. Gdyby tak jeszcze przywrócić czasy świetności Imperium, skupić się na zadaniach pobocznych i usunąć wojnę domową, mielibyśmy coś a'la The Skims. Nie powiem, grałbym.

A nie tak jak magia, że nawet najlepszym zaklęciem ze szkoły Zniszczenia ciężko kogoś zabić.

Skalowanie poziomów. BO PRZECIEŻ TO ŚWIETNY POMYSŁ

A co do braku innych możliwości walki: wystarczy chcieć sobie poszukać takich. Walcz pięściami. Walcz buławami. Walcz tylko magią. Tylko łukiem. Tylko młotami. Bez Krzyków. Zaraz walka nabierze trochę nowego blasku.

Nabierze blasku, ale zabierze immersji.

Ehh... mody mody mody trochę mnie już męczą ;) Żeby ze skyrim'a wycisnąć coś dobrego trzeba zainstalować zylion modów, a ostatnio po reinstalacji windy nawet nie chce mi się reinstalować Skyrim'a i chrzanić się z modami

Na szczęście Steam ma funkcję kolekcji - tworzysz kolekcję, dodajesz mody i jednym kliknięciem masz je wszystkie na dowolnym PC. Nie wiem jak to działa, nie używałem, pewnie w ogóle mówię na opak - prawa do pomyłek zastrzeżone?

Aczkolwiek nie powiem że walki ze smokami, które trwają tak z 15min góra 20min są naprawdę przednie =]

Aż nie zginiesz. Nie polecam.

wciąż boli

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwości i tak jest mniej, niż choćby w Morrowindzie. Mniej rodzajów broni (no wiem, czepiam się) i brak możliwości używania magicznych właściwości niewyekwipowanych przedmiotów (tego nie wybaczę).

A powinieneś wybaczyć bo niby skąd system ma wiedzieć jakiego przedmiotu chcesz użyć? Ma czytać w myślach? Musisz go najpierw założyć. Nawet w Morrowindzie było tak, że wybrany przedmiot magiczny automatycznie był zakładany. Strasznie ważną zaletą w Skyrim jest mapa. Nie chodzi mi tu o szybkie podróżowanie, ale pojawianie się na niej większej ilości lokacji niż w przypadku Morrowinda. Oblivion też ma tą zaletę. W przypadku Morrowinda trzeba było zapamiętywać gdzie konkretnie znajduje się dana jaskinia czy grobowiec.

Do tego mniejsza liczba nie tylko czarów, ale i ich efektów (brak statystyk takich jak END czy INT zmniejsza o połowę liczbę możliwości trwałego zmniejszenia atrybutów przeciwnika).

To były czary ze szkoły zniszczenia więc aż tak nie odczułem ich braku. Z tej szkoły od zawsze używałem głównie czarów zadających konkretne obrażenia. Z innych szkół oczywiście również korzystałem, ale ze zniszczenia to zwykle były kule ognia, pioruny, kule mrozu i trucizna. Brakuje statystyk typu END czy INT, ale są te 3 inne i je też można wchłaniać lub zmniejszać. Zarzut trochę na siłę.

Wat, to nie chodziło Ci o zmuszenie do zostania

wilkołakiem?

Nie bo TO też można cofnąć bądź odpowiedzieć nie gdy TO proponują. Co prawda nie wiem jaki ma skutek odmowa bo nigdy jej nie stosowałem. A ogólnie chodzi mi o to, że jakbym naprawdę takich spotkał to prawdopodobnie byśy się dogadali.

Tu jest taki mały psikus, że wydarzeń z Obliviona możemy zapobiec

nie oddając amuletu Jeffreyowi.

Inzwazja smoków trwa od początku gry. Immersja zrujnowana.

Ale prędzej czy później i tak wypadałoby popchnąć fabułę Obliviona do przodu. Walka ze smokami to coś nowego w tej serii więc wcale mnie nie dziwi, że chcą to pokazać na początku. Natomiast daedry mieliśmy i w Morrowindzie.

Skoro seria TES miała dobry, dopracowany system postaci, to po co było go zmieniać? Dalszy etap konsolizacji i każualizacji?

Widać można było lepszy. Bardziej mi się podoba awansowanie przez zwiększanie wszystkich umiejętności.

To bardzo miło, że nasz superbohater Dragonborn jest taki zdolny, że potrafi dostać się do podziemi zamku Jarla na samym początku przygody. Zuch chłopak.

Jeśli ma dość rozwinięty skill włamywania i zgromadzi dość dużo wytrychów to czemu nie? Na początku nie mamy tak dużo wytrychów.

Zabawa we włamywacza, kiedy od razu możemy okradać najlepszych (trik z save & load wystarczy, w odróżnieniu od poprzednich części) staje się monotonna. Szybko. Nawet bardzo.

Nieprawda. W poprzednich częściach przecież też był save w dowolnym momencie (mam tu na myśli Morrowind i Obliviona bo w te części grałem). Co stało na przeszkodzie żeby zrobić go przed planowaną kradzieżą lub włamaniem? A potem load aż do skutku. Nie wyobrażam sobie tego typu gry bez zapisu w dowolnym momencie. I kto są ci "najlepsi"?

Dlatego w Morrku istniało coś takiego jak moździerz, w którym ucierało się mikstury. Mam dodać, że ważył 4 kilo?

I dlatego jestem za rozwiązaniem pośrednim: tworzenie mikstur pod warunkiem posadania moździerza i tłuczka w trasie i zaklinanie przy stołach. Pasuje? Właściwie to nigdy nie nosiłem ze sobą sprzętu do alchemii. Zawsze robiłem sobie bazę w domku tego Redgarda między Balmorą a Suran w którym trzymałem zestaw alchemiczny i mikstury oraz wszelkiego rodzaju sprzęt niepotrzeby akurat w tym momencie. Oczywiście zaklęcia oznaczenie und przeniesienie obowiązkowe. I zależy jakiej jakości był to moździerz to ważył mniej lub więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem w Skyrima grałem u znajomego, nie jest taki zły, ale trochę trudno się operuje walką dwiema broniami, jakby tak lewym tylko się waliło a prawym blokowało to było by dobrze, tak muszę machać na przemian.

Pr0 tip: jeżeli chcesz blokować, bierzesz tarczę.

Come on, nawet te pseudopomoce podczas ładowania mówią o zwiększeniu obrażeń dwóch broni za cenę bloku, poza tym chyba nie trzeba być inteligentem, żeby do tego dojść samemu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem w Skyrima grałem u znajomego, nie jest taki zły, ale trochę trudno się operuje walką dwiema broniami, jakby tak lewym tylko się waliło a prawym blokowało to było by dobrze, tak muszę machać na przemian.

To nie bierz w 2 ręce broni. Albo weź 1 dwuręczną. Dalej możesz blokować i nawet tarczy nie musisz mieć. Jak masz tarczę to możesz wytrącać przeciwnika z równowagi. i jednocześnie blokować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aczkolwiek nie powiem że walki ze smokami, które trwają tak z 15min góra 20min są naprawdę przednie =]

Aż nie zginiesz. Nie polecam.

wciąż boli

No to co z tego lol mam darować sobie odrobinę frajdy bo mogę zginąć, więc jaki jest w ogóle sens trudniejszych wyzwań w grze >.> Może od razu lepiej nie wychodzić z chaty bo nas krab za szczypie rofl

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mają być trudne do ukończenia, owszem. Sensem trudnych wyzwań jest poddanie gracza próbie, ale ukończenia jej. Kiedy zżera mnie smok, bo liczba punktów zdrowia spadła poniżej 'określonego poziomu' nie czuję, że wyzwanie jest trudne, ponieważ twórcy nie dali mi żadnego rozwiązania, które pozwoliłoby mi one-hitować przeciwnika poniżej 20% życia, tak jak on one-hittuje mnie. Chyba, że czegoś nie wiem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o atakowanie w dual-wieldingu, to nie da się blokować ciosów bez modów. A idea klawisza co odpowiada za daną stronę mi się bardzo spodobała. Co prawda, widziałem taki co to umożliwiał, ale na tym właśnie polega magia takiego stylu walki. Nie blokujesz, ale zadajesz więcej obrażeń. Ale, cóż. W niezmodowanym Skyrim poziom trudności jest naprawdę niski i tak naprawdę tylko na pierwszych kilku poziomach ma to jakieś znaczenie. Potem, jak rośnie umiejka broni jednoręcznej i pancerza, zamieniamy się w czołg, którego nawet zmasowany atak przeciwników nie jest w stanie zatrzymać.

@KewL

Ano prawda, niestety trzeba pierdyliard modów poinstalować. Ale ten jeden jest wart spróbowania zachodu biggrin_prosty.gif Jak chcesz, to spróbuj ERSO. Wymaga Nexus Mod Managera do instalacji, chyba że chce Ci się bawić z każdym plikiem po kolei. Na Nexusie go już nie ma, bo autor został zbanowany za machlojki przy głosach na Plik Miesiąca.

@up

Serio? Weź pod uwagę chociażby budowę fizyczną smoka i człowieka w tym uniwersum. Smok ma wystarczająco dużą szczękę, wiele kłów i wystarczający zacisk szczęki, by Cię zabić jednym kłapnięciem podczas ich tego "kill-cama". Do tego pancerz składający się z łusek. A Ty co masz? Broń obuchowa, sieczna, trochę magii i strzał. Szanse nie są ni cholery równe, nie uważasz? A i tak Bethesda naprawdę uprościła walkę ze smokami. Bo raz, że bo zdjęciu 50% HP nie są w stanie latać (bez modów które to korygują), dwa że zamiast non-stop ziać, podchodzą do gracza i dają mu szansę na skontrowanie kłapnięcia szczękami. I trzy, poziom ich żywotności to kpina. A Ty oczekujesz, że będzie jeszcze łatwiej? Proszę, to nie jest gra dla pięciolatków. Nie wygrywa się samą siłą, ale i pomyślunkiem. Jak chcesz łatwiejszej gry, to albo sobie aktywuj nawet kody, albo zmniejsz poziom trudności. Dovahkiin nie jest nieśmiertelny mimo wszystko. Tylko posiada duszę smoka, ale nie jego "żywotność".

Edytowano przez TimeX
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smok ma wystarczająco dużą szczękę, wiele kłów i wystarczający zacisk szczęki, by Cię zabić jednym kłapnięciem podczas ich tego "kill-cama". Do tego pancerz składający się z łusek. A Ty co masz? Broń obuchowa, sieczna, trochę magii i strzał. Szanse nie są ni cholery równe, nie uważasz?

Kilku żołnierzy imperialnych samemu bez problemu zabiło latającego nade mną smoka na wysokim poziomie trudności. Wyjątkowo zabójcze bestie

A i tak Bethesda naprawdę uprościła walkę ze smokami. Bo raz, że bo zdjęciu 50% HP nie są w stanie latać (bez modów które to korygują), dwa że zamiast non-stop ziać, podchodzą do gracza i dają mu szansę na skontrowanie kłapnięcia szczękami. I trzy, poziom ich żywotności to kpina.

Grało się na łatwym, no nie?

Nie, punkt jest prawidłowy. Mimo wszystko polecam najwyższy poziom trudności i jeszcze mody na realizm (byle się od wszystkiego nie porzygać).

A Ty oczekujesz, że będzie jeszcze łatwiej? Proszę, to nie jest gra dla pięciolatków. Nie wygrywa się samą siłą, ale i pomyślunkiem.

Pomyślunek w Skyrimie podczas walki jest symulatorem ciśnięcia w LMB.

Jak chcesz łatwiejszej gry, to albo sobie aktywuj nawet kody, albo zmniejsz poziom trudności.

top kek

Dovahkiin nie jest nieśmiertelny mimo wszystko. Tylko posiada duszę smoka, ale nie jego "żywotność".

Dovahkiin z tego co pamiętam jedynie prowadził Blades do walk ze smokami, więc... Krzyki to jego jedyne atuty. Ale losy całego świata zależą od niego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smok ma wystarczająco dużą szczękę, wiele kłów i wystarczający zacisk szczęki, by Cię zabić jednym kłapnięciem podczas ich tego "kill-cama". Do tego pancerz składający się z łusek. A Ty co masz? Broń obuchowa, sieczna, trochę magii i strzał. Szanse nie są ni cholery równe, nie uważasz?

Kilku żołnierzy imperialnych samemu bez problemu zabiło latającego nade mną smoka na wysokim poziomie trudności. Wyjątkowo zabójcze bestie.

Widać Imperialni potrafią sobie lepiej radzić ze smokiem niż Ty, skoro "potrzebujesz rozwiązania które pozwala one-hitować" przeciwnika z żywotnością na poziomie 20%. Zakładam że piszesz o niezmodowanej grze. Ja już napisałem wcześniej, że poziom trudności jest śmiesznie niski (grałem na ekspercie, a kiedy doszedł legendarny, od razu na niego przełączyłem).

A i tak Bethesda naprawdę uprościła walkę ze smokami. Bo raz, że bo zdjęciu 50% HP nie są w stanie latać (bez modów które to korygują), dwa że zamiast non-stop ziać, podchodzą do gracza i dają mu szansę na skontrowanie kłapnięcia szczękami. I trzy, poziom ich żywotności to kpina.

Grało się na łatwym, no nie?

Nie, punkt jest prawidłowy. Mimo wszystko polecam najwyższy poziom trudności i jeszcze mody na realizm (byle się od wszystkiego nie porzygać).

Nie. Grałem na najwyższych dostępnych poziomach trudności jakie oferowała gra, bo mnie nie bawi bezmyślne klikanie myszką gdy na ekranie mam hordy przeciwników. A jak mi to przestało wystarczać, to instalowałem mody które zmieniały poziom trudności. Te bardziej znaczące to: ERSO, Realistic Needs & Diseases, Frostfall, Duel, Dragon Combat Overhaul. Zainstaluj je sobie i pograj z nimi. I co znaczy ten spoiler, bo nie za bardzo potrafię to wyczaić w kontekście wypowiedzi. I jakich modów używasz? I by nie było niejasności, ERSO zainstalowałem na najwyższe dostępne poziomy trudności jakie oferował.

A Ty oczekujesz, że będzie jeszcze łatwiej? Proszę, to nie jest gra dla pięciolatków. Nie wygrywa się samą siłą, ale i pomyślunkiem.

Pomyślunek w Skyrimie podczas walki jest symulatorem ciśnięcia w LMB.

Zainstaluj sobie ERSO i zobaczymy, czy nadal tak będziesz definiował pomyślunek. Bo nie przeczę, w Skyrim bez modów tak jest.

Jak chcesz łatwiejszej gry, to albo sobie aktywuj nawet kody, albo zmniejsz poziom trudności.

top kek

I ponownie, nie rozumiem tej wiadomości.

Dovahkiin nie jest nieśmiertelny mimo wszystko. Tylko posiada duszę smoka, ale nie jego "żywotność".

Dovahkiin z tego co pamiętam jedynie prowadził Blades do walk ze smokami, więc... Krzyki to jego jedyne atuty. Ale losy całego świata zależą od niego?

W Skyrim losy świata zależą od niego, bo jest Dovahkiinem i ma powstrzymać Alduina. Krzyki to jego atuty? Nie. Krzyki pozwalają mu skuteczniej walczyć ze smokami. Ale ludzkie zdolności bojowe również są mu potrzebne. Bo smoka nie zabijesz Krzykiem. I owszem, prowadził Ostrza do walki. Jednak, byli oni w stanie zabijać smoki i bez jego udziału. Tak sugerują książki, które można znaleźć w świecie gry. Przykładem takiej książki jest Atlas Smoków, jeśli pamięć mnie nie myli. Ale to było w czasach, gdy Ostrza były liczebniejsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiałem się na wznowieniem gry, ale chyba zatrzymam sobie chętkę na świat Elder Skroll'a do czasu aż się ukarze TESO bo z jednej strony mam ochotę na przyzwoite mmo (gw2 to niewypał, a wow się nudzi), a z drugiej strony chce się do Skyrim'a. Już są zaproszenia do CB więc może się poszczęści, albo czekać z 2 miechy na OB o.O

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać Imperialni potrafią sobie lepiej radzić ze smokiem niż Ty

Nie dziwię się, żołnierze wyposażeni w nieśmiertelność i autoaima są przecież zagrożeniem nawet dla samego Akatosha.

Nie. Grałem na najwyższych dostępnych poziomach trudności jakie oferowała gra, bo mnie nie bawi bezmyślne klikanie myszką gdy na ekranie mam hordy przeciwników.

Czytając posty omijasz spoilery? Nie potrafisz odróżnić sarkazmu od poważnego pytania? Pierwsza część spoilera brzmiała

Nie, punkt jest prawidłowy.

Co tu jeszcze do rozumienia, huh.

Zainstaluj sobie ERSO i zobaczymy, czy nadal tak będziesz definiował pomyślunek.

Niniejszym gratuluję Bethesdzie za świetny (użyłem określenia z kontekstu Twojej wypowiedzi) system walki, ale muszę obrzucić ją błotem za próbę comiesięcznego wysysania moich pieniędzy. Wydawało mi się, że EA i jej The Old Republic spełzło na niczym?

I ponownie, nie rozumiem tej wiadomości.

Nie musisz, to był tylko taki śmiech na widok genialnych rad. BTW, tak naprawdę użycie kodów w końcu pomogłoby mi zwiększyć realizm gry poprzez skończenie z nieśmiertelnymi żołnierzami (tymi od smoków). Thanks, mom.

W Skyrim losy świata zależą od niego, bo jest Dovahkiinem i ma powstrzymać Alduina.

Tak, zgadzam się.

Krzyki to jego atuty? Nie. Krzyki pozwalają mu skuteczniej walczyć ze smokami.

Jakby nie patrzeć, skoro dzięki nim walczy tak skutecznie, to jest to jego atut.

Ale ludzkie zdolności bojowe również są mu potrzebne. Bo smoka nie zabijesz Krzykiem.

Zabiję. A nawet zabiłem. Toto od ognistego oddechu.

I owszem, prowadził Ostrza do walki. Jednak, byli oni w stanie zabijać smoki i bez jego udziału. Tak sugerują książki, które można znaleźć w świecie gry. Przykładem takiej książki jest Atlas Smoków, jeśli pamięć mnie nie myli. Ale to było w czasach, gdy Ostrza były liczebniejsze.

Źle się wyraziłem, chodziło o samą ideę Dovahkiina jako dowódcy (?) Blades, nie o walkę u boku swoich towarzyszy w każdej bitwie. Jakby nie patrzeć, Delphine sama o tym wspomina parę razy. Ale pomyłka to pomyłka, the credit is yours, mom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie odnośnie obrażeń zadawanych z ukrycia, a mianowicie mamy taką sytuację. Mam łuk który powiedzmy zadaje 10 obrażeń ale i 10 obrażeń od porażenia i czy atakując z ukrycia z licznikiem powiedzmy x3, to zadam 30 obrażeń fizycznych i 10 obrażeń od porażenia, czy 30 fizycznych i 30 od porażenia?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie odnośnie obrażeń zadawanych z ukrycia, a mianowicie mamy taką sytuację. Mam łuk który powiedzmy zadaje 10 obrażeń ale i 10 obrażeń od porażenia i czy atakując z ukrycia z licznikiem powiedzmy x3, to zadam 30 obrażeń fizycznych i 10 obrażeń od porażenia, czy 30 fizycznych i 30 od porażenia?

10 od porażenia. Zwiększają się wyłącznie obrażenia podstawowe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się nad zakupem Morrowinda. Opłaca się kupować dodatki? I czy jest gdzieś w internecie legalne spolszczenie do Morrowinda na steamowej wersji? Nie chciałbym grać po angielsku.

Tak jeszcze nie tyle związane z zakupem co już z samą grą. Jak się gra magiem? Dobrze? Nudno? Zwyczajnie? Trudno?

Edytowano przez TheGlocKPL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem każda gra miała klimat.

Chociaż najsłabszy był moim zdaniem Oblivion

Obiektywnie najmniej dopracowana była Arena (brak umiejętności, doświadczenie zdobywane zabijaniem kreatur niczym w Gothicu, kiepska fabuła opierająca się na [idź do głównego miasta prowncji -> idź do pałacu -> wykonaj questa dla władcy, żeby narysował na twojej mapie miejsce kawałka laski pewnego zdrajcy -> idź zdobyć kawałek laski -> powtórz 8 razy]. Przynajmniej grywalność była wysoka, no i design lokacji. Zagadki też niczego sobie (rymowane łamigłówki napisane na ekranie, odpowiedź wpisujemy z klawiatury), nie to, co obracanie kamieni w Skyrimie. Oblivion miał bardzo dobre questy, kiedyś także grafikę (do teraz z modami), wymiar Sheogoratha jest świetny.

A jednak coś odpycha od tej gry

Zastanawiam się nad zakupem Morrowinda. Opłaca się kupować dodatki?

Tak, zdecydowanie. Jeżeli masz komputer z wyższej półki od razu po instalacji Morrka pobierz i zaaplikuj Overhaul 3.0.

I czy jest gdzieś w internecie legalne spolszczenie do Morrowinda na steamowej wersji? Nie chciałbym grać po angielsku.

Nie za bardzo. Polskie pliki gry/zakup polskiej gry/nielegalne spolszczenie z Internetu/nauka języka angielakiego.

Tak jeszcze nie tyle związane z zakupem co już z samą grą. Jak się gra magiem? Dobrze? Nudno? Zwyczajnie? Trudno?

Z początku źle, im dalej, tym lepiej. Pod koniec gry możesz zabijać wszystkich jednym ciosem, jeżeli wiesz, co robisz i umiesz bawić się miksturami.

Edytowano przez Nooblewerfer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...