Skocz do zawartości

Left 4 Dead 2


BlasterLancher

Polecane posty

  • Odpowiedzi 4,2k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Dzisiaj 20, z tego co tutaj napisano to będą: Misiek, Pejdzejro, Rip, Bethezer, Raynor i ja czyli mamy 6, Tomoslav pisał, że dzisiaj raczej nie zagra ale myślę, że 2 osoby spokojnie znajdziemy. Robić poczekalnię? Osoby które nie mają mnie na steamie to proszę o dodanie mnie (repta2) na steamie abym mógł wysłać zaproszenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do kampanii: pasuje mi 20 zarówno w czwartek, jak i w piątek.
Ekipo Mod Fun (z wiadomych przyczyn tak zwana :P)... o ile w piątek moja obecność jest pewna tak czwartek stoi pod znakiem zapytania z tego względu, że może zechcę polansować się z ludźmi z roku po mieście a wtedy na chatę wbiję z powrotem dopiero koło dziesiątej jak nic ^^ Tak informacyjnie piszę.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygraliśmy! :laugh: Prawie...

dziś było The Sacrifice. Zaczęło się raczej tradycyjnie, czyli mega wyrównanym pierwszym etapem, który dla obu ekip skończył się podczas ataku kontenerowego tanka (czyt. mnie :diabelek: ). Wynik? 241:245 dla drużyny przeciwnej.

Tu należy zaznaczyć, że Dracia i Beth mieli kolosalne problemy techniczne, ale oboje dali radę, mimo tych niedogodności. Spora w tym zasługa Holy'ego, który starał się trzymać wszystko w ryzach.

Niestety decydująca, jak się później okazało, była druga mapa, na której to my daliśmy rozbić się bardzo szybko, nie docierając do tanka, który miał się objawić w połowie etapu. Przeciwnicy do owego tanka doszli, przetrwali go i poszli znacznie dalej. W efekcie przegraliśmy etap o ok.200 punktów i szanse na wygraną były nikłe.

Finał zaczynaliśmy jako infected. Bardzo szybko udało nam się przygwoździć przeciwników w jednym miejscu i nękać aż do śmierci wszystkich graczy :) Chwilę wcześniej wyszła mi całkiem ładna akcja jockey'em, którym złapałem osamotnionego Stalowego, zbijając mu życie niemal do zera :)

Nam poszło troszkę lepiej. mieliśmy inny plan rozegrania tego etapu, polegający na szybkim włączaniu kolejnych generatorów, licząc na szybkie nabicie potrzebnej do zwycięstwa ilości punktów. Niestety okazało się, że dokonanie tego, wcale nie oznacza nagłego boosta w zdobyczy punktowej i etap wygraliśmy o troszkę mniej niż 100 punktów, całą grę kończąc ze stratą chyba ok.120 punktów :(

Było fajnie i sympatycznie (choć i nerwowe sytuacje się zdarzały).

Dziękuję :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać, że gra mnie zaskoczyła.

Na początku dostaliśmy tak, że do Tanka ledwo się doczołgaliśmy i padliśmy tuż po otwarciu drzwi wagonu. Żeby było śmieszniej to przeciwnik doszedł tak samo pouszkadzany jak my i w rezultacie skończył w tym samym miejscu. Bardzo wyrównana pierwsza mapa.

Na drugiej mapie też nikt nie dotarł do końca. Jednak Tanka dostał Bethezer, który akurat miał wielki skok pingu i ostatecznie nie uczynił przeciwnikowi (nadgryzionemu zresztą) większej szkody. Hentai Team wykrwawił się kilkanaście metrów dalej. My padliśmy przy cysternie, bo Zarażonym udało się zasiać zamęt. Plus może być taki, że udało mi się zdobyć osiągnięcie.

Ostatnia mapa wynikła trochę z mojego błędnego przekonania. Sądziłem, że most opadnie szybciej po włączeniu wszystkich generatorów. Prawda wyglądała jednak trochę inaczej i już po uruchomieniu drugiego Zarażonym udało się nas rozdzielić (ja pobiegłem na pomoc Bethezerowi, RiP i Dracia pobiegli do trzeciego generatora) i skończyło się tak, że tylko ja biegałem po mapie, która skończyła się, bo nie pozostała przy życiu druga osoba (ta, która powinna włączyć most po zrestartowaniu generatora). Hentai Team bronił się przy jednym generatorze i tam też padł, więc można powiedzieć, że także ich filozofia okazała się nieskuteczna, ale punkty z drugiej mapy wystarczyły im do wygranej.

W końcu nikt nie uciekł, więc nie było nawet okazji na Sacrfizzle.

Muszę powiedzieć, że trochę słabo szła nam orientacja w zamierzeniach przeciwnika. Chodzi o to, że albo nie zauważaliśmy Boomerów, albo ktoś w nie strzelał jak ktoś inny odpychał, albo nie zauważaliśmy, że czwarta osoba została złapana i odsiecz trochę się spóźniała i tak dalej. Ale mimo wszystko dawaliśmy radę podjąć w miarę wyrównaną walkę, więc nie było źle i do samego końca były emocje i pozytywna atmosfera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy etap był raczej wyrównany, obydwa teamy padły przy Tanku w wagonie. Nie wiem dlaczego dostaliśmy te kilka punktów więcej, może dlatego, że do wagonu doszliśmy z troszkę lepszym zdrowiem. Zjedzenie survivorów nie było trudne, bo byli wolniejsi z powodu małej ilości hp, ale nam walka z Tankiem nie poszła zbyt dobrze i efekt końcowy był niemalże identyczny.

W drugim etapie graliśmy pierwsi jako survivors. Dracię wywaliło na chwilę, więc czekaliśmy w sejfhałsie, a nękał nas bot, na szczęście nie czyniąc niemalże żadnej szkody - oprócz Spitterki, ale skończyło się chyba na 1 hp straty. Udało się dojść raczej daleko - trzymaliśmy się dość blisko, może były problemy po drodze, ale udało się dojść do jeziorka z na wpół zatopioną łodzią, gdzie zaatakował nas Tank. Goniliśmy ostatkiem HP i uciekając przed nim doszliśmy aż do wody, co było raczej głupim posunięciem, ale mimo to udało nam się Tanka załatwić. Padliśmy niestety niedługo później, ja na początku takiej drugi, pozostali dwaj trzymający się jeszcze na nogach doszli do skrzynki z pillsami, po którą trzeba wejść po schodach. Jako infected już na początku etapu wykorzystaliśmy fakt, że survivors się rozbiegli, m.in. udało się dość daleko pociągnąć jednego gracza Chargerem, czy odciągnąć kogoś Jockeyem. Drużyna przeciwna do Tanka nie doszła, bo padli gdzieś tak przy zeskoku z budynku na cysternę i po niej na ziemię. Ostatni na nogach był Holy, ale udało się go odciągnąć Smokerem i obezwładnić.

W trzecim etapie obraliśmy złą taktykę - poszliśmy do lewego generatora, po drodze Jockey złapał Stalowego i trzeba było się sporo wracać. Tam chcieliśmy rozwalić Tanka i czekaliśmy, ale gdy w końcu się zrespił, to byliśmy mocno nadwątleni i słabo nam poszła walka z nim - nawet nie pamiętam, czy padł i inni special infected wykończyli tych, którzy stali jeszcze na nogach. Jako infected przycisnęliśmy ostro już od pierwszego budynku, survivorzy poszli do stołu przy środkowym generatorze, gdzie było kilka apteczek, ale stali tam dosyć długo, tracąc dużo HP. Udało im się odpalić generatory, ale nie przeżyli ataku Tanków - tzn. Holy przeżył, chyba był nawet na zielonym jeszcze, gdy go Aiden gonił (Tank został oślepiony przez Boomer Bile), ale pozostali padli, a do tego finału co najmniej dwóch graczy musi być żywych. W ten oto sposób udało nam się wygrać tego versusa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja byłem tym Tankiem w finale :D. Wy mnie też oślepiliście Boomer Bilem... ale jakoś was załatwiłem (tak, zabiliście mnie, ale ostatni Survivor został złapany przez Jockey'a i zajeżdżony aż do obezwładnienia :P).

Prawda, mało skoordynowani byliśmy... A mnie dobijały jeszcze pingi, przez co zmarnowała się akcja z Tankiem D:... szkoda, bo kto wie, może by to zwiększyło nasze szanse?

No i poza tym - początek, kiedy musiałem się leczyć - gdyby nie cholerny ping, zdążyłbym się schować i może dłużej dałbym radę grać... ale ogólnie ja i Dracia mieliśmy problemy ze stabilnością łącza na tym serwerze... przypadek? Kto wie...

Niemniej dziękuję wszystkim za grę.

Aha, one more thing.

Chciałbym jutro zorganizować rewanż Team Fun na Hentai Sirvivors na mapie No Mercy... Ogólnie HS się zgodzili (prosiłbym o potwierdzenie, że macie pełen skład chętnych).

Co do TF - chcecie? Ja jestem za, ale nie wiem jak wy... + prawdopodobnie będziemy potrzebować jeszcze jednej osoby do kwartetu. Holy'ego może nie być, więc idzie na rezerwę. Datne, Nue/jurom, bylibyście chętni? Gra oczywiście for fun... and win. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Nieśmiało się wtrąca*

Nie, żebym się narzucał, czy coś... Ale jeśli przypadkowo, jakimś cudem będzie wolny slot, to też bym z chęcią zagrał, dawno nie miałem okazji z uwagi na "zdarzenia losowe" (a to antena od WiFi siadła, a to dostawca mnie bezpodstawnie odłączył...). Udało mi się jednak owe problemy przezwyciężyć, tj. kupić nową antenę i wygarnąć to i owo UPC, co sądzę o ich usługach, więc już nie będę* miał problemów z Internetem

*

Już mnie na prawie nauczyli, że nie nigdy stuprocentowej szansy, że coś się wydarzy/nie wydarzy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...