Skocz do zawartości

Left 4 Dead 2


BlasterLancher

Polecane posty

Gdyby drużyny pozostały takie same do końca to gra byłaby zdecydowanie bardziej wyrównana, bo po pierwszej mapie wszyscy doszli do schronienia i obie drużyny Zarażonych miały podobną liczbę punktów (my bodajże 385, przeciwnicy 386). Potem ludzie zaczęli po kolei odpadać i drużyny przestały być wyrównane, więc ja się wynikiem nie dziwię i za swego rodzaju sukces uważam fakt, że przeciwnicy nie przeżyli finału.

Co do wyjścia Miśka z powodu dużej straty punktowej w waszej grze... Niektórzy widocznie chcą tylko wygrywać. Bywa. Pamiętam grę (kampania Dead Center), gdzie dołączyłem na drugiej mapie do drużyny przegrywającej (zachciało mi się randoma, bo o tej porze nie było zbyt wielu znajomych). W rezultacie doszliśmy do trzeciej mapy, po której drużyna przeciwna zrobiła rage quit. Można i tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 4,2k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
nie było żadnego rozpoczęcia, a serwer uznał, że wyszliśmy ze strefy bezpieczeństwa

Sprawdziłem dla pewności nagrane demko. Faktem jest, że wyszliście ze strefy bezpieczeństwa - jeden gracz podszedł do ściany, może po to, by zrobić sobie spray na niej. Safe zone na Hard Rain kończy się mniej więcej za linią wyznaczoną przez leżącą broń, która jest przed samochodem. W związku z powyższym nie można mówić w tym przypadku o błędzie gry/serwera polegającym na umożliwieniu spawnu, nim survivors opuszczą safe zone.

Natomiast to, co stało się potem, zaskoczyło mnie w najwyższym stopniu - określenia typu "chamstwo" pod naszym adresem były najłagodniejsze, a Black_Shadow uciekł się do wulgaryzmów. Od razu zaznaczam, że z Black_Shadowem już więcej nie gram w Lefty.

Umówmy się teraz, że jest pytanie się o "ready?".

Jeżeli survivorzy wychodzą z safe'a i idą dalej, to wnioskuję, że są gotowi. Jeżeli dojdzie do kolejnych spotkań, to możemy się umówić na "oznajmianie gotowości", choć taka dbałość o formę mi osobiście nie pasuje do nazwy "Team Fun".

Jestem mocno zniesmaczony zachowaniem głównie Black_Shadowa, twoim trochę mniej, bo potem w lobby przeprosiłeś za cięższe słowa, jednak fakt "gramy, żeby nie było" pozostaje faktem. Zamiast gry dla zabawy były takie reakcje, jak byśmy grali na pieniądze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od razu zaznaczam, że z Black_Shadowem już więcej nie gram w Lefty.
Oh noes, you are not on MSaints friends list. Co ja mogę powiedzieć? Emocje mnie poniosły? Możliwe, głównie z tego powodu, że mając w pamięci poprzedni ver. tego samego dnia gdzie na "r" się gra pomyślałem, że i ten tak samo... chyba człowiekowi może wylecieć fakt, że nie wszyscy grają wedle tych samych reguł? Za przekleństwa przepraszam choć zaznaczam, że nie były skierowane do nikogo personalnie a na bezkompromisowe określenie sytuacji w jakiej dałem się zabić. Tym bardziej, że nam z respawnem coś się schrzaniło (ten kto był Chargerem może mi powiedzieć gdzie się respił? Ja próbowałem wewnątrz fast food'a) i podobnej akcji Chargerem zrobić nie mogłem (czyt. zemsty). Rób jak chcesz Mariusz, nie uciekam od tego co powiedziałem a nawet potwierdzam, możemy rozmówić się w cztery oczy... tylko z ew. bukietem kwiatów będzie ciężko, bo nie wiem za jakimi przepadasz no i zimno jest :P

left4dead22010093021143.th.jpgleft4dead22010093021211.th.jpgleft4dead22010093021371.th.jpgleft4dead22010093021465.th.jpg

Nim zaczęła się właściwa rozgrywka czekało nas trochę problemów organizacyjnych i wychodzenia/wchodzenia ludzi (RIP, dlaczego poszedłeś? Nieważne, przeczytałem), ale gdy zaczęliśmy... powiedzmy, że szkoda płakać nad rozlanym mlekiem. Daliśmy się załatwić zapominając, że za nami jest woda (podobnie można załatwić drużynę w Swamp Fever a nawet jak się uda w Dead Center w hotelu tyle, że tam nie ma wody ;P), ale czarę goryczy przepełnił fakt, że serwer nas zglitchował i system respawnów nie działał jak należy przez co zemsta musiała poczekać (ale punktów nabili... przewaga +400). Mimo tego, że potem na placu boju zostałem ja z Bethezerem to bohatersko dawaliśmy z siebie wszystko (i dlatego pisałem na czacie "gramy, żeby nie było"... w domyśle, że robimy rq, bo gdy zostaje dwójka graczy to można było pomyśleć, że zaraz i nas nie będzie). Kolejne etapy to próby dogonienia przeciwników co skończyło się porażką o +/- sto punktów jak zostało napisane. Miałem coś farta do Tanków, bo dwa razy nimi próbowałem robić rzeź wśród ocalonych; bardzo podobała mi się akcja na czwartej planszy (ostatni obrazek) gdzie po prostu zgraliśmy się chyba telepatycznie. Ja skoczyłem Hunterem, chwilę potem Smoker, Boomer i chyba jeszcze ktoś. Cała nasza drużyna (wraz z Sedinusem i juromem) - myślę, że - miała banany na twarzy ^^ Innym faktem jest to, że na tej samej mapce dostaliśmy ostre bęcki już po wyjściu z safe'a. Tyle ode mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wtedy na samym początku to ja wyskoczyłem Chargerem i wrzuciłem cię do wody Black, a zrespiłem się na dachu. Tak jak Mariusz pokazał, ktoś wyszedł poza safe zone, a wystarczy, że jedna osoba wyściubi nos i od razu zainfekowani mogą atakować. A jak mogę atakować, to atakuję, szczególnie, że okazja była świetna :P Może racja, że trochę się pospieszyliśmy, ale potem zaczęły latać dość nieprzyjemne słowa i atmosfera się niestety trochę zepsuła. No cóż, trudno, oby następnym razem było lepiej. Swoją drogą, to z ładnych akcji pamiętam mój atak jako tank w samym finale. Nagle pingi podnoszą się do 1200 a ja dostaję tanka o_O Co ciekawe tylko mi to pomogło, bo dało się wycelować i poruszać, a survivorsi musieli strzelać do teleportującego się tanka :D No i w czwartym etapie ładnie cisnęliśmy przy samym wyjściu z safe'a, od razu wszyscy na czerwony spadli.

(wraz z Sedinusem i juromem)

Z tego co pamiętam, to Sed dość wcześnie wyszedł z powodu lagów, a zastąpił go ImpulseM. W ogóle były problemy kadrowe, albo ludziom urywało Steama, albo ściągało update'y, albo musieli gdzieś iść...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W związku z powyższym nie można mówić w tym przypadku o błędzie gry/serwera polegającym na umożliwieniu spawnu, nim survivors opuszczą safe zone. (...)

Można, bo gdy wy podeszliście do podobnej odległości (a nawet w sumie dalej) ja i Black mieliśmy problemy z respem. Nie wiem czemu, ale pisało jeszcze, że nie można (w sensie, że w bezpiecznej zonie jesteście). To chyba podchodzi pod błąd serwera/gry :P.

Jeżeli survivorzy wychodzą z safe'a i idą dalej, to wnioskuję, że są gotowi. Jeżeli dojdzie do kolejnych spotkań, to możemy się umówić na "oznajmianie gotowości", choć taka dbałość o formę mi osobiście nie pasuje do nazwy "Team Fun". (...)

Team Fun meant to be fair play. Dla niektórych do zakrawa na oszustwo, atak, kiedy my jeszcze nie jesteśmy gotowi, ew. jakoś stabilizujemy pingi (ja, np. często wyłączam x-fire, jak widzę, że mi ping skacze). Czy uważasz, że taki atak Chargera na mnie, gdy mnie praktycznie nie ma, jest uczciwy? (to oczywiście spekulacje, bo wtedy tak nie było). Poza tym, mój team (skoro ja go nazwałem... to chyba trochę mój :D) gra dla zabawy - jak ktoś nam ją "zepsuł" to znowu nie takie dziwne, że sobie po buczeliśmy... Uważam to, mimo wszystko za normalną reakcję. I dlatego też chciałbym, żebyśmy teraz oznajmiali, czy jesteśmy ready, czy nie. Unikniemy powtórek z takich rozgrywek, no a poza tym - nie powiesz mi, że ty i reszta twojego teamy stoicie spokojnie w safe. To też, na swój sposób, był taki safehouse... Tylko bez wyraźnego ogranicznika, jakim jest ściana. Poniekąd nasz błąd (Nieznajomość prawa szkodzi.), a wy tego nie mogliście być świadomi.

Jestem mocno zniesmaczony zachowaniem głównie Black_Shadowa, twoim trochę mniej, bo potem w lobby przeprosiłeś za cięższe słowa (...)

Jak powiedziałem, nie uważam to słowo za ciężkie... raczej taki przytyk w stylu "to było głupie/wredne"... I dlatego przeprosiłem, bo nie wiedziałem, że tak to odebraliście. Nie chciałem was obrazić, tylko wbić szpilę (co też zrobiłem później... Hunterem, nyan~).

(...) jednak fakt "gramy, żeby nie było" pozostaje faktem (...)

Grałem, bo uznałem, że rq (bo w moim przypadku tak to było - rozumiem tak Dracię jak i Sedinusa, dlaczego oni wyszli) byłoby nie fair względem tych/tego co zostali/ł, względem TF jak i względem twojej drużyny... bo raczej nie satysfakcjonowała by was taka "wygrana" - niby radość z pierwszej akcji, ale pewien niedosmak (neologizm :D) by był. Tak więc zostałem, wyznaczywszy sobie za cel zemszczenie się na was, poprzez zjechanie was jako Inf., a potem dojście dalej jako Survivors.

NEW:

Ja skoczyłem Hunterem, chwilę potem Smoker, Boomer i chyba jeszcze ktoś. (...)

Jockey, czyli ja, który odciągnął ostatnią osobę na nogach :D. Pod koniec tej akcji zostało mi chyba z 10HP... ale żyłem! xD

Skład nasz: ja, Black Shadow, ImpulseM i jurom/(Nue?).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli dojdzie do kolejnych spotkań, to możemy się umówić na "oznajmianie gotowości", choć taka dbałość o formę mi osobiście nie pasuje do nazwy "Team Fun".

Nie chodzi tutaj o dbałość o formę, a o upewnienie się, że nie będzie sytuacji w stylu Spittera plującego pod nogi nieaktywnemu graczowi (bo np. grzebie w komputerze, żeby poprawić ping czy poprawia mikrofon), albo Chargera wpychającego kogoś do wody. Są takie specjalne serwery, gdzie do zaczęcia rozgrywki każdy gracz musi wpisać "!ready" i wtedy dopiero serwer pozwala grać. Wpisywanie "ready" lub "r" na normalnych serwerach jest po prostu taką namiastką zaworu bezpieczeństwa i grając ze znajomymi polecam to rozwiązanie, bo pozwala na uniknięcie wielu nieporozumień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i zagraliśmy tego team vera i tak jak się spodziewałem, przeciwko nam zagrali bardzo dobrzy gracze i niestety zakończyło się porażką, choć 4 mapa i 3 zagrana na porządnym poziomie dawała nam jeszcze nadzieje że udany finisz. Jednak kompletna klapa na finale przy dziurze i było po japkach. Jednak wyniku nie możemy się wstydzić i ogólnie jest to dobry prognostyk przed jutrzejszym meczem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszy trening moim zdaniem bardzo owocny. :smile: Co prawda przegraliśmy, ale małą stratą (300) punktów z kolesiami, którzy grali mniej więcej tak jak [R.O.T.F.], może nieco gorzej, więc jest nieźle. Było ciężko, ale taka gra daje na pewno więcej korzyści, niż zwykły win z przeciętnymi graczami.

Mieliśmy wiele razy pecha, z tankiem, z wiedźmą, z większą hordą. Na szczęście nieporozumień było dość mało i myślę, że nasze zgranie jest już sporo lepsze, niż na początku.

Muszę się pochwalić, że udało mi się zownić smokerem przy wejściu do kanałów - złapałem ostatniego, gdy wskakiwali. Próbowali mnie jeszcze unieszkodliwić mołotem, ale stałem dobrze ustawiony i mnie nie dosięgło - Rochelle padła. :cool:

No i jutro o 20 sparing z zapleczem. :icon_twisted:

Mam nadzieję, że wszyscy będą (Ja, Tomoslav, Face, Ahmed). Dzisiaj potrenowaliśmy, więc liczę na ciekawy wynik. :icon_wink:

A i jeszcze pozwólcie, że wtrącę się w dyskusję. Może i nie byłem świadkiem sytuacji, ale skoro gracie dla zabawy, to tym bardziej powinniście pisać "r". Tak jest po prostu fair. Jak komuś skacze ping, nie wczytał się jeszcze, zminimalizowało mu grę, a tu jakiś team wyparuje z sejfa, to nie jest to zbyt fajne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pawello --> Mogliśmy przegrać mniej niż 300 pkt, a nawet we trzech dojść do helikoptera, ale tomoslav uparł się że nie ma już szans na zwycięstwo i poleciał bez głowy do przodu. Później całkiem ładnie szliśmy z Ahmedem, a zarażeni zaczaili się przy helikopterze. Boomera zabiłem, chargera uniknąłem, ale schwycił mnie smoker. Jeszcze Ahmed jakimś cudem go trafił i byłem kilka metrów od upragnionej ucieczki, ale zblokowała mnie horda i tank zdążył szybko podbieć i mnie raz uderzyć. Trochę szkoda, bo mogło być takie małe zwycięstwo na koniec. Na jednych mapach nam szło, na innych gorzej. Na tej z cmentarzem, to gdyby nie Pawello i jego popis smokerem nie zdziałalibyśmy nic. Trochę za dużo głów zagotowanych i brakuje nieco komunikacji. Jak przy traktorze mieliśmy szansę trochę doszusować do przeciwnika to nie czekaliście w ogóle na mnie jak byłem bardzo osłabiony i szukałem pilli. Znalazłem adre i wziąłem, ale wy szybko wyszliście na zewnątrz, Tomoslava ściągnął smoker i było po ptakach. Na przyszłość proponuję trochę więcej się zastanawiać zanim się ruszy do przodu. Bo takie bieganie bez oglądania się, kończy się tragedią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tomoslav zupełnie niepotrzebnie leciał do przodu i skończyło się jak się skończyło (chyba pędził do przodu przez całą grę, a to zły nawyk). W sumie szkoda, bo obserwowanie walki dwóch ostatnich samurajów było bardzo ciekawe i należała się wam ta ucieczka. Poza tym co to za gra do końca, jak ktoś odpuszcza "bo i tak przegraliśmy"? Ja wychodzę z założenia, że nawet jeśli przegrywamy to nie pozwolę Przeżytkom uciec, a sam odjadę z piskiem opon, żeby im zagrać na nosie. Poza tym podobno grasz dla gry, a nie dla punktów? Potwierdzają się moje spostrzeżenia, że niektórzy będą na poważnie grać do końca tylko wtedy, kiedy mają punktowe szanse na wygranie. To smutne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi to się akurat również średnio podoba, bo skoro to trening, to nawet jak przegrywamy, to powinniśmy próbować wyciągnąć z niego jak najwięcej.

A co do rushowania, to prawdą jest, że przez większość czasu jednak lepiej gnać do przodu, zanim przeciwnicy dostaną respy, a nie zwiedzać wszystko dookoła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do rushowania, to prawdą jest, że przez większość czasu jednak lepiej gnać do przodu, zanim przeciwnicy dostaną respy, a nie zwiedzać wszystko dookoła.

Oczywiście trzeba szybko się ruszać, ale nie w miejscach gdzie są instanty. Dokładnie takich jak to z traktorem. Poza tym jak jedna osoba pisze, żebyście na nią poczekali, bo jest uszkodzona i się wlecze, to powinniście zwolnić. Inaczej złapie ją jakiś jockey czy smoker i po zabawie.

@down - potwierdzam obecność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mogłeś nagrywać :tongue:

Niech nagrywa ktoś z lepszym kompem, żeby rozdziałka była lepsza i z lepszym netem, bo mi się nie chce tyle czasu wysyłać.

Dzisiaj sparing bardzo fajny. Mimo, że w sumie popełniliśmy całkiem sporo głupich błędów, to i tak mieliśmy kolosalną przewagę. Szkoda tylko, że na koniec przeciwnicy się poddali i skoczyli z mostu. :smile:

Aha, jeszcze ważna sprawa, Face. Jak na Ciebie nie poczekamy i zdejmie Cię jakiś infect, to przypomnę dzisiaj to, jaki byłeś wyrozumiały, że mnie zostawiliście. :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda tylko, że na koniec przeciwnicy się poddali i skoczyli z mostu. :smile:

Nigdzie nie skakaliśmy! :tongue: Mieliśmy inny mega, super, hiper plan na ostatnią mape, lecz tego zdradzić nie mogę bo to super tajne.

Trochę dostaliśmy, ale to przez tą pogodę i w ogóle. Oprócz grania dowiedziałem się kilka ciekawych rzeczy mianowicie: w Łodzi była hannah montana; Ahmed przyznał, że jest fanem biebera; a Tomoslav nie lubi czekolady bo jak mu pisałem, że zostawił jedną w safe to się nie wrócił :dry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...