Skocz do zawartości

Left 4 Dead 2


BlasterLancher

Polecane posty

Arrr! Cóż to się działo do kroćset to nawet najbardziej wymyślne słowa nie oddadzą :DDark Carnival na ekspercie jest epicką, ale też #%#$^%^ kampanią naprawdę...

left4dead22010090119152.th.jpgleft4dead22010090119163.th.jpgleft4dead22010090119165.th.jpgleft4dead22010090119210.th.jpg

left4dead22010090119331.th.jpgleft4dead22010090119374.th.jpgleft4dead22010090120064.th.jpgleft4dead22010090120103.th.jpg

Sądziłem, że takiej dozy epickości jak kiedyś doświadczyłem z norbim gdzie cudem przetrwaliśmy kolejkę górską nie doświadczę, ale gdy w zasobie słów pojawia się kampania Dark Carnival i ekspert to równanie jest proste... EPICKA MASAKRA ;] Nawet jeśli masz czwórkę ludzi z M60, bo jak przekonaliśmy się na własnej skórze restarty były potrzebne, bo działo się wiele... było hardkorowo po prostu, ale zawsze w fajnej atmosferze ^^ Skład początkowy, który utrzymał się mniej więcej po tym jak przeszliśmy kolejkę wyglądał następująco: ja, FaceDancer, Dracia i Bethezer (wcześniej był Pingwin, ale gdy już mieliśmy odpalać go wywaliło i z okazji skorzystał Face... choć nie wiem czy potem tego nie żałował ;P). Pierwszy etap powiedzmy, że przeszliśmy w miarę sprawnie. Obyło się nawet bez ostrzeliwania siebie, wredności "dyrektora AI" - Witch i Tank, jeśli nawet były, to znajdowały się w raczej normalnych miejscach... a nawet spasiony bydlak zaatakował nas przy wyjściu z motelu lecz ogień zaporowy z M60 dał mu popalić ;] Sam hotel przeszliśmy sprawnie na tyle na ile się dało, parking zresztą też (Witch w normalnym miejscu gdzie można ją ominąć + nikt nie walnął w samochód z alarmem) i dobicie do safe'a było formalnością. Drugi etap, już w opuszczonym parku rozrywki, poszedł chyba gorzej... choć nie pamiętam czy my go restartowaliśmy? Możliwe, że nie choć jedna akcja z Witch była przednia. Zresztą, Face jako jej udekorowanie zapodał nam spreja, którego możecie podziwiać na ścianie. YURI FTW! xD [bo to dobrze widzę, że to chyba Zoey?]. Generalnie... jak jest pierwszy magazyn to siedziała sobie w korytarzu, ale tak, że można ją było spokojnie minąć. Ja bohatersko przeszedłem, ale Dracia chyba zapomniała wyłączyć latarkę a na to płacząca pani nie mogąc zdzierżyć faktu, że ktoś jej po oczach daje postanowiła zainterweniować. Chcąc jeszcze wyjść o centymetry minąłem się z Chargerem... BTW. piękny widok, stajesz w drzwiach a tu nagle bydlak przelatuje ci przed nosem. Reszta ekipy jakoś się utrzymała i powrócili Dracię do żywych (co sądząc po ilości jej incydentów ff nie było to dobrym pomysłem ;D, żart jakby co]. Dalej daliśmy sobie nawet radę, Tank przed odpaleniem karuzeli nie sprawił większych problemów choć znowu - czyżby Dracia? ^^ - oberwała kamieniem jako chyba jedyna, ale sam alarm i bieg do safe'a się nie powiódł (za pierwszym razem?) jednak udał mimo przeciwności losu. Sama akcja jednak trochę nam nie wyszła, bo Face lekko się zblokował na bramce, która już się otwarła, reszta stała kiedy zombie wypadły nam na plecy... jakoś odskoczyli, ktoś padł, ja rzuciłem rzygi Boomera i ruszyłem w te pędy do wyłącznika. Dotrzeć tam dotarłem nie niepokojony przez smutnych panów z ADHD co śliniaczków nie używali i im się keczup rozlał na brzuch (xD); ba, nawet udało się uratować tych co padli wcześniej tak więc do tunelu miłości dobiliśmy w komplecie. Już wtedy było epicko. Szczególnie gdy na wyczucie wali się Huntera bądź Jockeya tak aby dziady cię nie złapały. Zresztą każdy z zarażonych na czele z panem dresem, kurduplem, z tym co ma dopalacz w zadku, palaczem, panią ze zgagą sprawiał problemy... szczególnie w kluczowych momentach >.< Jednakże, wracając do meritum... Etap z tunelem i kolejką powtarzaliśmy dwa czy trzy razy. Nie wiem co padało (ja raz zamiast uleczyć Bethezera zużyłem medkita na siebie...), ale o ile tunel miłości za każdym razem jakoś przechodziliśmy tak kolejki już nie. Ba, nawet była jedna niezła akcja z Tankiem, który położył już Dracię i Face'a, który Mołotowa nie zdążył rzucić gdy Bethezer "schował" się za jakby kolumną w tym tunelu (ci co grali to wiedzą o co mi biega) i Tank przy nim stał, ale go nie atakował. W takiej sytuacji rozwalenie go było betką ;D Choć chwilę potem wpadł na mnie jeszcze pan z przyrostem mięśniowym w jednym z ramion. Jeszcze jak mi się przypomina to dwa razy kolejkę zwaliliśmy już po tym jak alarm został wyłączony (przeze mnie należy nadmienić - do usług jestem ^_^), ale truposze, które już były na mapie dały nam popalić. Ostatecznie, dobiliśmy do safe'a nawet w całej ekipie jednak etap przed koncertem dał nam jeszcze bardziej w kość. Kurde, to było ucieleśnienia teksańskiej epickości masakry piłą mechaniczną tyle, że piły wyszły (bo wredni ludzie z X360 nam mutację zabrali ;p) i główny powód, dla którego ostateczna liczba zombie położonych przez nas przekroczyła cztery tysiące (do IT'S OVER NINE THOUSAND! trochę zabrakło :=)). Dość powiedzieć, że finał z biegiem w jednym korytarzu gdzie hordy truposzy wypadają na ciebie z przodu, z tyłu, z boku... ba, wydaje ci się nawet, że skubańce przekopuję się przez ziemię pod twoimi nogami... jest maksymalnie masakryczny i nawet M60 nie pomoże za wiele. Szczególnie boleśnie odczuliśmy lagi, które towarzyszyły nam przez całą grę (każdy miał ping ponad 200) i po części to, że Dracia miała wyjątkowy niefart do postrzeliwania swoich. Jedna z akcji. Siedzę sobie w rogu elegancko przerabiając niestrawne mięso na hotdogi do McDonalda gdy nagle wypada Charger. Zdzielił mnie raz po czym go położył, a nagle dostaję piękną serię po twarzy od - nigdy nie zgadniecie! - Dracii. Innym razem trochę nawalało zgranie i po prostu to, że nas zombie otoczyły a innym... właśnie ff. Były też i fajne fragmenty. Gdy na miejsce Face'a wszedł Holy.Death mieliśmy mnóstwo radochy z deliberowania nad tym, że mam jakieś fatum od niepozornej fanki Beatrycze albo, że mam specjalne względy u Jockey'ów (nie zgadniecie z czyich ust padło to stwierdzenie ;D), bo mnie... uch, no... wiecie co. Co się tak głupio patrzycie?! xD Albo gdy jeszcze się zmieniali to w safe'ie robiliśmy "mega szał dance party". Ja darłem się do mikrofonu "WHO LET THE DOGS OUT?!", Dracia latała jak szalona dookoła a potem jeszcze breakdance'a próbowaliśmy odstawić. Naprawdę, żałuję, że tego nie nagrywałem. Z Holy'm niestety też do koncertu nie dobiliśmy, ale gdy wszedł RIP1988 to udało się nam za drugim chyba razem. Czy nie? Już sam nie pamiętam, tyle tego było -_-' Wreszcie, jakimś fartem, może dobrymi rzutami różnymi rzygami, tykającymi bombami albo Mołotowami wszyscy dotarliśmy do wielkiego finału i niech mnie trafi, ale go też powtarzaliśmy z dwa razy ;p Totalnie epicki hardkor. O ile z dotarciem na miejsce problemów nie było (już większe z kolejką do kibla... tak wielką, że truposze tak się tam dusiły, że musiały natychmiast wypaść na nas) choć raz właśnie z WCtem miałem śmieszną sytuację. Wbiegam do środka, rozwalam zombie, idzie atak hordy i nagle obrywam! Co jest? Walę do wszystkiego, drzwi się zamykają a Dracię łapie Smoker, którego jakoś udało mi się dorwać. Pozostała dwójka sama musiała się bronić... Zresztą przechodząc do finału to mieliśmy dwie strategie. Dwie wieże i obrona przy pulpicie a.k.a konsoleta (by Black Shadow ;p). Niestety, budowle Sarumana i Saurona padły dosyć szybko, bo palacz i mały kurdupel oraz pani ze zgagą dali nam popalić. Grupa się rozbiegła a horda zombie dokończyła sprawę ;=/ Jednak, drugi sposób się sprawdził. Co prawda, już gdy nadleciał helikopter koniecznie chciałem podnieść Dracię i okazało się, że zrobiłem ten sam błąd co RIP przy Swamp Fever ;P tyle, że tym razem nie dobiegł nikt. Wreszcie, idzie całkiem dobrze, kryjemy swoje strony i robimy totalne przemalowania nadmiarami czerwonej farby. Pada jeden Tank, pada drugi... niestety, Dracia też obrywa kamieniami ^^ Jakoś jednak przetrwaliśmy i nadlatuje helikopter. Ja w międzyczasie spadłem na dół uciekając od kolejnego Tanka (moment gdzie już dwa nadchodzą), chyba złapał mnie jakiś zarażony, ale ktoś mnie ocalił i co? Widzę, że reszta jest stracona to dobiegłem do helikoptera. Przepraszam, że was zdradziłem, ale albo tylko ja bym dotarł (i jednocześnie tylko Hard Rain został mi do "acziva") albo nikt a czwarty bądź piąty raz powtarzać ten sam fragment to byłoby przegięcie. Jednak, wielkie dzięki za grę ;D Było mega epicko w kosmos, było śmiesznie, było %^%$^&$%& po prostu i przy takiej zabawie to mógłbym nawet z wami pasjansa grać. Do następnego ^^ [i liczę, że wywód się spodoba]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 4,2k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Taaak. Mimo problemów motoryzacyjnych jednak udało mi się jeszcze wpaść na małą partyjkę z umówioną drużyną. Spowodowane było to głównie tym, że drużyna ta podaj godzinę siedziała na czwartym etapie DC i Holy w okolicach 21 przeniósł się na versusa, zwalniając miejsce na które wskoczyłem.

Rzeczony czwarty etap przeszliśmy wtedy za pierwszym razem, ale zabawa miała się dopiero zacząć. Team w międzyczasie trochę dworował sobie z Draci, która ponoć bardzo upodobała sobie plecy współtowarzyszy. Wierzę na słowo (dlaczego miałbym nie wierzyć :diabelek:), bo po moim dołączeniu owego procederu nie uświadczyłem. Ale wracając do finału...powtarzaliśmy go chyba cztery razy, za każdym razem padając po killing spree tanka. Trwałoby to pewnie jeszcze dłużej gdyby Cieniu nie odleciał samotnie helikopterem, wykorzystując fakt, że tank zajął się mną i Dracią (a właściwie tylko mną, bo w tym czasie Dracia jak gdyby nigdy nic leżała sobie przy konsolecie. Z resztą chyba zasmakowała w tej aktywności, bo moją próbą wyrwania z letargu skomentowała kilkoma epitetami, które okazały się na tyle skuteczne, że po chwili...sam ległem na betonie :) )

Dzięki za grę :) Ofc jutro też jestem chętny

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie martw się Dracia :DRIP popełnił ten błąd w Swamp Fever, jak widzę teraz też (ja tak samo), ale już na przyszłość będziemy nauczeni kiedy zwiewać ^^

To co? Jak ustalaliśmy wstępnie, jutro Hard Rain o 19:00 w podobnym składzie czyli chyba ja, Dracia, Bethezer i RIP (jak kogoś nie będzie to Face chętnie wpadnie ;p)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No bo miałeś uciekać, Tank był tuż za tobą, a ty, dżentelmen jeden mnie ratowałeś....

Pojadę banałem: każdy na moim miejscu by tak zrobił :wink: Mi zwyczajnie obojętne jest czy dotrwam do końca, czy nie, a może przynajmniej ktoś sobie jakiegoś aczika załapie. Wczoraj się udało :)

Do jutra!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@b3rt: Nie wiem jak to traktujecie, ja na pewno nie jako spięcie. Po prostu jeżeli ktoś porównał nas do lowków, to napisałem, że mogę zapewnić drużynę, która zagra z owym pro na równi. Myślę, że zagra skoro gra od premiery i to nie przechwałki, a fakty :) .

PS. Polecam randomy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grało się całkiem przyjemnie. Rozgrywka szła nam bardzo szybko, bo już po kilkudziesięciu minutach udało nam się dojść do czwartej planszy. Niestety z przyczyn niezależnych musiałem odejść od kompa i zastąpił mnie Holy. Z tego co udało mi się prześledzić, to za dobrze wam nie szło, bo przez cały pobyt Holy'ego w grze nie udało wam się przejść tej nieszczęsnej 4 mapy. Chyba jakieś fatum, albo po prostu nie radziliście sobie bez takiego pr0 playera jak ja :tongue: W sumie ten gib fest to całkiem ciekawy tryb. Można liznąć trochę eksperta, ale siła ognia zapewnia pewne szanse dla początkujących. Przed naszą grą grałem jeszcze carnival ze znajomymi w innym składzie i też było emocjonująco. Drugą mapę przeszedłem praktycznie w końcówce sam, bo zombi wszystkich powaliły, a ja dobiegłem do safe'a, a tą trzecią z kolejką górską to włączyłem szybko alarm i poleciałem mimo, że sojusznicy odganiali się jeszcze od zombiaków. Stwierdziłem, że lepiej szybko biec bo zaraz ich położą. Pobiegłem, odgoniłem się od zombiaków i nagle wyskoczył tank. W tak pechowym miejscu, że nie było jak obejść, bo tarasował przejście przez kolejkę. Nie wiem jakim cudem mi się to udało, ale jakoś przelawirowałem między zombiakami i tankiem na szerokości dwóch metrów i poleciałem dalej. To wyglądało trochę jak Michael Jordan w Kosmicznym Meczu albo Stairway to Heaven. Chyba po zombiakach wbiegłem na tanka i poleciałem dalej unikając trafienia. Później już widział tylko moje plecy. Myślałem, że reszta nie będzie miała wielkich szans, ale okazało się, że tank i zombiaki tak się mną zaaferowały, że wszystko leciało za mną, a kamraci byli praktycznie nie niepokojeni. Wyłączyłem alarm i dobiegłem do safe, a potem wpuszczałem po kolei pozostałych. Ostatni wbiegł dosłownie z tankiem na plecach, ale zdążyłem zamknąć drzwi w dobrym momencie. Jednak grało się naprawdę emocjonująco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Black Shadow: Może się mylę, ale podczas "ostatecznej" próby przejścia tej kampanii ja uratowałem całą trójkę... ratując bodajże ciebie przez Smokerem i pomagając reszcie wstać ("impra była ostra" :P). Było blisko restartu, ale... udało się.

Tylko żałuję, że mnie wywaliło - to była na prawdę dobra gra i byłem ciekaw swoich statystyk... Teraz nigdy się już nie dowiemy, ile razy was uratowałem :D.

@RIP: Ja też jestem za dzisiejszym meczem... więc chyba już wszystko ustalone :D.

@Dracia: (aka. Drasia... <gosh...>) Jedno... nie, dwa zdania. Don't shoot, shoot, SHOOT that thing at me!, ponieważ I shot the sheriff, and the deputy, and your wee doggie, too! . !

;)

BTW:Tak swoją drogą mam pytanie - jak zrobić sobie tego... nietypowego spray'a? Tzn. jaką ma mieć wielkość ten obrazek, gdzie go umieścić, jaki format itp.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Ja jestem chętny, o ile będziecie mieć wolne sloty i nie przeszkadza Wam obecność osoby, która w L4D2 gra od niedawna( w L4D mam tylko 26 godzin rozegranych). Kogo mogłem to pododawałem. Nick na steam: Wosq. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do grania dzisiaj, to jestem jeszcze chętny, bo na razie nie mam jeszcze nic zadane, ani nic do nauki, więc mogę. Choć przypuszczam, że będzie tak jeszcze przez kilka dni, bo jak już zaczną cisnąć, to będzie się trzeba przestawić na taki tryb, jak był przed wakacjami, czyli versus w soboty wieczorem. :dry:

A i ja proponuję standardowo 21 dzisiaj, bo chyba będziemy tego achiva w jedynce próbować o 20.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem, czy to jest dobry pomysł grać tak często, jak "zacznie się sajgon" Przed wakacjami graliśmy w soboty o 20, albo o 21 i myślę, że to jest dobra opcja. Bo ja mogę śmiało powiedzieć, że na pewno codziennie czasu nie znajdę. W końcu te 2 godziny trzeba liczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harrr, moja dzisiejsza obecność stoi pod znakiem zapytania. Jest do tego jeden powód całkowicie niezależny ode mnie a tenże sprawia, że ja będę wyłączony z użytku ^^ To jeszcze pewne nie jest, na chwilę obecną, ale tak 50% szans, że nie dam rady... chyba, że do 20:00 się wyrobimy. Jest to możliwe? Dlatego na wariata chciałem zaproponować wariant, że zaczynamy od 18:00 czyli tak naprawdę za chwilę. Dałoby radę? Albo inne pytanie... czy jutro ta mutacja również będzie? :=)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i udało się przejść "Krwawą Ulewę" z gib fest'em na ekspercie... Tylko znowu pod koniec padłem (tank...). Nikt nawet nie próbowałem mnie ratować :(

A Dracia nas zdradziła dla jakiejś... "kampanii". Phi. PHI. P.H.I.

Ale grało się dobrze... Powstał nawet "specjalny" spray dla Draci... ale Dracia nie wzięła sobie go do serca.

To co, jeśli jutro będzie nowa mutacja? Gramy w nią (jeśli się da), czy normalnie jakoś z kampanią lecimy... ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdę powiedziawszy, to ja niezbyt przepadam za mutacjami. Zdecydowanie wolę kampanie i versusy. Gib festa graliśmy głównie pod aczika za wszystkie 5 kampanii na expercie, którego udało się dziś zdobyć Cieniowi

chętnie zagrałbym jutro jakąś kampanię lub versusa na normie w tym samym składzie. Tyle, że może się okazać, że np. Dracia dołączy do rozgrywki Mariusza i wesoła kompanija trochę zubożeje. O ile oczywiście Dracia nie ma nas już dość :) Swoją drogą to wielka szkoda, że max ilość graczy to 8 osób, bo sam chętnie bym do takiej rozgrywki dołączył :(

Dzisiaj zgodnie z moimi przewidywaniami było po prostu masakrycznie! Drugi etap Hard Raina dał mi w kość jak chyba nic wcześniej. Nie mam pojęcia ile było powtórek, spowodowanych pięknymi akcjami tanka, wiedźmy lub...kogoś z drużyny :wink: Przy pomyślnej próbie też mało brakowało do powtórki. Przy windzie padliśmy z Cieniem, ale szczęśliwie odrodziliśmy się już w domku przy wyjściu z windy (przy którym z resztą kręciły się dwie wiedźmy... W końcu gdy ustąpiły nam miejsca, podjęliśmy próbę rushu do safe'a przy stacji benzynowej. Niestety 3/4 drużyny zostało trwale zatrzymane na polu kukyrydzy i musiałem zasuwać samotnie. Miałem jeszcze pipe'a, ale niestety wszystkie zombiaki zgromadzone było w zamkniętym pomieszczeniu, więc pipe został zmarnowany, ale mimo to jakoś udało się przepchnąć do safe'a :)

Reszta etapów szła całkiem sprawnie za pierwszym razem, choć sytuacji podbramkowych była cała masa. Kolejna powtórka zdarzyła się dopiero w finale, kiedy to ja i Bethezer byliśmy już praktycznie na łodzi, ale przewrócił się Cieniu. Podobnie jak Dracię na Swamp Fever, zdołałem go podnieść tuż przed tankiem i podobnie jak wtedy wkrótce oberwał. Tym razem jednak poleciał nie w tę stronę co trzeba i był stracony. Tank szybko położył jeszcze Bethezera i zostałem sam na łodzi. Nim jednak zdążyła zaskoczyć animacja kończąca również leżałem plackiem na łódce, która chwilę poźniej odpłynęła, ale etap trzeba było powtórzyć. Za drugim razem poszło już łatwo, bo tank podążył za Bethezerem, co niestety bezlitośnie wykorzystaliśmy i odpłynęliśmy...

Swoją drogą znów posypały się pod moim adresem epitety :dry: Doprawdy nie wiem, czym sobie na to zapracowuję :diabelek:

Dzięki za grę i czekamy na relację Cienia :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie Hunter zdjął jak wyszedłem z kukurydzy, więc być może to cię uratowało, bo jakby na ciebie skoczył :P...

Swoją drogą, kiedyś z pół minuty unikałem skoków Huntera :D. Grał nim bot, co prawda... ale fajnie to wyglądało. Później, bodajże, Dracia nas obu zjechała serią. On tego nie przeżył. Ja, na szczęście, tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj zdecydowaliśmy się na Bagienną Gorączkę i moim zdaniem nie było tak strasznie. Może i jest brak respów i ogólnie kampania średnio się na versusa nadaje, ale myślę, że od czasu do czasu można to zagrać, bo jest to jakieś urozmaicenie. Zresztą jak byśmy zaczęli to cisnąć tak jak Parafię, to może nasze umiejętności sporo by wzrosły. :laugh:

W składzie Ja, Tomoslav, Lagor i Death Hunter, który został na koniec zastąpiony przez Hunt3ra. Team przeciwny to Repta, Syskol, KAT i Playa.

Bagna denerwowały, ale grało się znośnie, mieliśmy cały czas przewagę kilku punktów, potem nieco się odbiliśmy. W finale było niezwykle ciężko, bo zombie było mnóstwo, a w dodatku speciale ciągle się respiły i nie dawały złapać oddechu. Jednak udało się wbić ponad 1900 punktów i przetrwać dwa tanki. Potem rozpaczliwe próby ataków. Tomoslav zwątpił, ale ja cały czas powtarzałem (jak zwykle :tongue: ), że jeszcze mamy szanse. Szło jak po gruzie, bo Lagora zastąpił brat, który nie za bardzo ogarniał, ale jakoś się udało i wygraliśmy.

Udana gra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł: będziemy biegać dookoła i tank nas nie złapie, był od początku złym pomysł i okazało się,że miałem rację bo padliśmy po 10s.

Przynajmniej było urozmaicenie,bo Parafię i DC mam już dojść ile można grać na zmianę te dwie kampanie? Dobrze,że zaczeliśmy dzisiaj o 20 bo i tak zeszło nam blisko 2h, czyli normalnie kończylibyśmy o 23 co jest stanowczo zbyt późną godziną.

Jutro jak co to znowu o 20 i proponuję karnawał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro jak co to znowu o 20 i proponuję karnawał.

Można się jakby co dołączyć? Kupiłem sobie niedawno L4D 2, a jedynkę mam już od dawna. Miło by było pograć z forumowiczami ;p

PS. Próbowałem grać z MSaintem, lecz oni mają ciągle pełny skład, więc dostać się nie da.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak ja pisał Paweł przez całego Vera utrzymywaliśmy minimalną przewagę i jakoś do końca udało nam się ostatecznie wygrać. Choć Finał w naszym wykonaniu żałosny, co chwilę infy nas tak biły że dostawałem apopleksji. Byłem pewny że przegramy skoro nas aż tak biły i na dodatek Tank. Ten położył naszą 3 ale na tak otwartej przestrzeni i ciąglę się paląc nie powalił nas wszystkich. Gra trochę się posypała kiedy wszedł brat Lagora, bo i komunikacja była gorsza i gra też nie powalała. Jednak Kontra jak najbardziej na plus. A co do waszej taktyki na Tanka na finale, mimo wszystko uważam że to był zły pomysł. Jest tam cholernie ciasno, byliście stłoczenie na małej wielkości. Co prawda czekałem na Charga żeby was trochę pokiereszował, ale nie miał respa. Ja zaryzykowałem wbiłem się na "ninje" i jak widać poskutkowało :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jutro jak co to znowu o 20 i proponuję karnawał.

Jutro chyba nie dam rady zagrać, bo szykuje mi się ognisko na pożegnanie lata. :smile:

Ale jak by co, to będę wbijał, Tomoslav powinien wiedzieć, czy będę grał, czy nie.

Można się jakby co dołączyć? Kupiłem sobie niedawno L4D 2, a jedynkę mam już od dawna. Miło by było pograć z forumowiczami ;p

Zaproś na steamie mnie i może Tomoslava, czy jakiś innych aktywnie tu grających do znajomych, a invity do gry masz zapewnione. Tylko trzeba się spieszyć z wchodzeniem, bo po wejściu L4D2 do EA Classic ludzi jest co nie miara. :smile:

Tak gadałem trochę na żarty z Tomoslavem, że można by było sobie wklepać do nicków jakiś wspólny tag. Nie żeby to był klan, ale taka nazwa naszej grupki. Jak myślicie, dobry pomysł? Macie jakieś propozycje na tag?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to prawda, jeśli chodzi o liczbę ludu nie możemy narzekać. Gramy very jakoś od kwietnia w czasie szkoły tylko w soboty i o pełnym lobby z forum mogliśmy co najwyżej pomarzyć. Teraz luz bluz, nasz rekord to zapełnione lobby w jakieś 15 sekund :tongue: Jednak najlepiej jakbyś chciał grać to wchodził tuż przed 21, bo chwila póżniej i miejsce może być zajetę. Wiadomo że teraz bedzie gorzej z powodu powrotu do szkoły, ale myślę że będzie OK. Tak jak pisał Paweł, zaproś do frendów jego, mnie repte, albo Syskola bo oni wydają mi się najczęstszymi bywalcami versusów. Co do tej grupy z nickami. Trochę pół żartem, pół serio pomarzyłem sobie o takim turnieju jaki był w AvP. Ekipa CDA ver np. Gram.pl :laugh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pomarzyłem sobie o takim turnieju jaki był w AvP. Ekipa CDA ver np. Gram.pl laugh.gif

Albo taki turniej forumowy, że kilka składów i zwycięski team zostanie wyróżniony w piśmie. :tongue:

Ale o tym też można raczej zapomnieć. Może jak by enki jeszcze w lefta grał, jak kiedyś, ale już go dawno nie widziałem, więc szans na takie coś nie mamy najmniejszych. Ale pomarzyć zawsze można.

albo Syskola bo oni wydają mi się najczęstszymi bywalcami versusów.

A swoją drogą fajna sytuacja, bo Syskol chciał kupić GTA IV, ale coś stanęło na przeszkodzie, więc kupił lefta, z tego co mi wiadomo, a tu proszę, ostro się wkręcił. I bardzo dobrze. :smile:

Pomyślmy nad tym tagiem, to się go wklepie na steamie w tej naszej grupie (o ile da się to edytować) i do nicków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...