Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Płyta roku 2009

Polecane posty

Mam parę typów:

It's Blitz! - Genialna płytka ubóstwianych przeze mnie Yeahsów. Słabsza od pierwszej, lepsza od drugiej czyli taka wyśrodkowana co i tak nie dyskwalifikuje tego, że może się w takich rankingach znaleźć. Jeżeli tylko ktoś lubi taką muzykę (electropoporock+jęcząca_babka;epicgitara+perka) powinien się zainteresować choć proponuję akurat zacząć w tym wypadku od płytki pierwszej.

Ulubiony kawałek:

Say G&E! - Grouch & Eligh - Pisałem w temacie o rapie, więc krótko: najlepsza rapowa płytka zza granicy jaką w tym roku przesłuchałem.

Ulubiony kawałek: No flowers

Lavorama - Jedna z najlepszych polskich płytek hiphopowych jakie słyszałem. Panowie z Ortega Cartel wytworzyli niesamowity klimacior, słońce rażące tekstowo w oczy i bit napełniający wewnętrznym letnim ciepłem od środka. Świetne teksty, świetni goście. W sumie wszystko świetnie, każdy fan rapu powinien znać.

Ulubiony kawałek:

Entertainment królów [beeep]istości - Fischerspooner. Płytka gorsza od Odyssey IMO, ale mam ją stosunkowo krótko więc wszystko się może zmienić, bo przeważnie mam tak, że krążki doceniam dopiero po pewnym czasie. Co my tu mamy... Aha, to co zawsze - wbijający w fotel electroclash. Ciężko znaleźć inny zespół który tak łagodnie ryje człowiekowi banie. Polecam.

Ulubiony kawałek: (właściwie nie mam jeszcze, więc zapodam singiel, który jest akurat jak na ich standardy średni) Supply & Demand

Chyba tyle... Rok pod względem płyt zawiódł na całej linii (nijak mu było do GENIALNEGO 2008, gdzie mieliśmy takie cudeńka jak Eulogy the Evolution czy We're the music Biz!. No i w 2008 była Lady Gaga. :<). Zawiódł Korpiklaani z płytą tylko dobrą, zawiódł Pezet z Emocjonalną i parę innych zespołów / grup / ludzi. Zaskoczył natomiast Black Eyed Peas wyjątkowo, bo wydał całkiem zgrabny krążek (The E.N.D) z lubianym przeze mnie imprezowym klimatem. No i Asher Roth. <3

Ale, ale... rok się jeszcze nie skończył, prawda? :> Dodatkowo jeszcze muszę zaopatrzyć się w Ready for the Weekend Harrisa, która jak wieść gminna niesie, jest przynajmniej dobra!

EDIT: Aha, Muse też zawiódł. :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Backspacer, czyli stary dobry Pearl Jam w nowym, nieco innym wydaniu. Na płycie jest sporo rzeczy, których wcześniej bym się po tym zespole nie spodziewał, ale wyszło to tej płycie na plus. Sposób nagrywania płyty jaki obmyślił sobie Brendan O'Brien potwierdził tylko to, co niektórzy wiedzieli od dawna, a mianowicie, że jest on jednym z najlepszych producentów muzycznych na świecie. Sam krążek jest nieco popowy, momentami trywialny, w sporej części radosny, a pod koniec refleksyjny i smutny. Aż dziw, że na tak krótkiej płycie (nieco ponad 30 minut) zmieściło się tak dużo różnych emocji.

Black Gives Way to Blue to pierwszy po długiej przerwie album grupy Alice in Chains. Porządny rockowy album udowadniający, że Alice in Chains bez zmarłego w 2002 roku wokalisty Layne's Staley'a potrafi nagrywać dobre płyty, ale jednocześnie pokazująca, że bez charakterystycznego głosu Layne'a to nie jest to samo. Na plus płyty należy zaliczyć to, że nowy wokalista - William DuVall nie próbuje naśladować poprzedniego wokalisty, a jednocześnie śpiewa na wysokim poziomie (szkoda tylko, że w większej części utworów to gitarzysta i lider grupy - Jerry Cantrell śpiewa na lead wokalu). Sam album zachował charakterystyczny dla AiC styl. Ciekawostką jest to, że na fortepianie w tytułowym utworze gra Sir Elton John.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie to wygląda tak: z tegorocznych albumów kupiłem tylko jeden: Junior grupy Royksopp. oczywiście nie zawiodłem się, na tym duecie nie można ;) czy płyta lepsza od poprzednich? ciężko powiedzieć, na każdej są piosenki, do których chętniej wracam i takie, które często omijam (takich na szczęście jest tylko kilka), ale wcześniejsze płyty nie mają czegoś tak fantastycznego i epickiego jak

. ten utwór dosłownie wbija w podłogę tak, że trzeba obcęgami wyciągać B)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku wybór będzie oczywisty:

Hurra! Kultu.

Mając w pamięci Poligono Industrial oraz Salon Recreativo (które to płyty wybitnie mi się nie podobają) nie spodziewałem się po najnowszym krążku niczego szczególnego. Nędzny singiel tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Na szczęście okazało się, że feralna Marysia jest jednym z 'kiepściejszych' utworów na płycie. Cała reszta jest już kultowa. Może nie jest to stary Kult, który ubóstwiam najbardziej, ale muszę przyznać, że nowe oblicze stoi na bardzo wysokim poziomie. Amnezja, Nowe tempa, Kiedy ucichną działa już to absolutne killery, zdecydowanie najjaśniejsze punkty tegoż albumu IMO.

EDIT:

Royksopp forever

*_* Kocham to. Niestety pozostaje mi tylko YT. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim genialna EP-ka Massive Attack pod tytulem Splitting The Atom z tytulowym kawalkiem ktorego slucham caly czas

apetyt na nadchodzaca plyte solidny.

Rapowo to wiadomo, że Raekwon pozamiatał konkurencję.

Z innych gatunków to zdecydowanie pani Alicia Keys- Element of Freedom

podobalo mi tez to, co zrobil Prince na MPLSound.

Oceniając Timbalanda w kategoriach muzyki pop to jego Shock Value 2 jest bardzo słuchalne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już od dawna mainstream przestał mnie interesować, a takie plebiscyty należałoby dzielić na gatunki muzyczne. W MTV furorę ztobiła Lady GaGa i to jedyne co mi utkwiło w pamięci. :)

To może nieśmiało wypowiem się o polskim poletku - dobre płyty wydali Pinkroom (debiutanci), Votum, Osada Vida i Armia.

A w ogóle, to mam kiepską pamięć - za duży przemiał płyt. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie premierą roku (i przy okazji rozczarowaniem roku, niestety) jest Liebe ist für Alle Da niemieckiego Rammsteina. Pozwolę sobie moją opinię o tejże płycie zacytować z tematu o zespole.

Wielokrotnie przesłuchałem Liebe ist für alle da - przynajmniej na tyle, żeby wyrobić sobie opinię. Generalnie... jest źle. Na ten krążek zespół moim zdaniem totalnie nie miał pomysłu i płyta jest po prostu nieudana. Razi mnie wszechobecna monotonia, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że ekipa R+ zjada własny ogon. W sumie potwierdził się czarny scenariusz, który powstał po premierze Pussy - które to, swoją drogą, muzycznie jest całkiem niezłe, ale lirycznie i wizualnie (teledysk ;0) jest już totalną porażką. Widać, że Lindemann i spółka poszła po najmniejszej linii oporu i postanowili po prostu 'z braku laku' wywołać skandal porno-piosenką, bo płyta sama się nie obroni. Na uwagę zasługuje oczywiście kilka utworów - Rammlied (pomimo prostoty totalnie kopie), Ich Tu Dir Weh (właśnie w klimacie starszych płyt), Wiener Blut czy utwór tytułowy są całkiem dobre, ale poziomu Sensuchta czy nawet Rosenrota niestety nie trzymają. Bring back the old Last... znaczy się, Rammstein.

Black River - Black And Roll

Pierwszy krążek Czarnej Rzeki wgniótł mnie w fotel. Na szczęście ekipa nie zawiodła i Black And Roll to świetna płyta. Brzmi doskonale, w miarę daje radę tekstowo, a klimatycznie to już mistrzostwo świata (a przynajmniej Europy). Czekamy na więcej! ^^

Oprócz tego na uwagę zasługują Behemothowy Evangelion, Strażnik Światła od Turbo, Powerwolf - Bible of the Beast i 16.6 (Before the Devil Knows You?re Dead) autorstwa znanego, lubianego i powermetalowego Primal Fear (aczkolwiek ten ostatni chyba nie wytrzymał konfrontacji z moimi oczekiwaniami). Ogólnie... zeszły rok był bardziej udany, jeśli chodzi o muzykę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... Ciężko, ciężko. Mało słucham nowości, ale od czego nieoceniony last.fm? :happy:

Lista najczęściej słuchany albumów w 2009 roku prezentuje się tak:

  1. Alanis Morissette ? Jagged Little Pill
  2. Tracy Chapman ? Collection
  3. Emiliana Torrini ? Me And Armini
  4. Zero 7 ? When It Falls
  5. Jamiroquai ? High Times the Singles
  6. Regina Spektor ? Songs
  7. John Mayer ? Continuum
  8. Kasabian ? The West Rider Pauper Lunatic Asylum
  9. Amy Macdonald ? This Is The Life
  10. Secret Garden ? Earthsongs
Czyli średniawo, bo z 2009 chyba tylko Emiliana Torrini i Kasabian. Emiliana zdecydowanie trzyma poziom i polecam szczerze jej pozytywną płytkę. Kasabian (nie tylko nowe wydawnictwo) można dorzucić do grona Qbusiowych odkryć roku.

Gdybym miał się kierować chwilą to chyba na płytę roku wybrałbym nieobecne na liście Listy Julii Katarzyny Groniec. Płyta liryczna, emocjonalna i momentami poruszająca, a momentami zabawna. Wielu nie przypadnie do gustu, bo to specyficzny rodzaj twórczości, ale mnie oczarowała. Z tym, że są to wrażenia świeże. Zobaczymy jak będzie z ocenami za 2-3 miesiące.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim typem jest "Baionarena" Manu Chao - koncertówka składająca się z DVD oraz 2 Audio CD. Znakomita płytka, choć jego poprzednia koncertówka "Radio Bemba Sound System" wydaje mi się minimalnie /żywsza/. Ale wolniejsze kawałki z najnowszej są absolutnie genialne, i te z poprzeniej nie mają z nimi szans.

"Sounds of the Universe" Depeche Mode to też bardzo dobra płytka.

Z polskich wydawnictw polecam "Antyszanty" Spiętego, wokalisty Lao Che oraz "Tele-hon" Pablopavo z Vavamuffin. Świetne płytki.

Oczywiście jak najbardziej polecam te płytki :)

Edit: a dodam jeszcze "Get lucky" Knopflera :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim genialna EP-ka Massive Attack pod tytulem Splitting The Atom

Podpisuje się pod powyższym. Heligoland będzie płytą 2010 i kropka.

Dopiszę jeszcze coś z pełnych płyt:

the Prodigy - Invaders Must Die

Hey - MURP (nie ma co mówić, solidna płyta)

Jeszcze coś bym dopisał, ale murowanego kandydata nie mam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, za wiele to się nie nowych płyt nie nasłuchałem w tym roku, ale jak mam wybierać to O.S.T.R. - O.C.B.. Za to, że płyta jest świetna i mimo, że to dziesiąty krążek łódzkiego rapera, to kompletnie nie czuć "zmęczenia materiału". Ponadto, z przesłaniem tej płyty zgadzam się wyjątkowo mocno i trafiła ona w mój gust prawie w 100% :)

Poza tym wyróżniam jeszcze dwie: Eminem - Relapse za powrót w świetnym stylu i naprawienie fatalnego wrażenia, jakie Em zrobił na mnie krążkiem Encore, oraz Kult - Hurra - za to, że płyta jako całość trzyma naprawdę świetny poziom, a utwory takie jak Kiedy ucichną działa już oraz Karinga po prostu miażdzą.

Jeszcze warto wspomnieć o Rammsteinie - nigdy za tym zespołem specjalnie nie przepadałem, ale ostatnia płyta całkiem mi do gustu przypadła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rzeczy polskie:

Gaba Kulka - Hat, Rabbit

wielkich rewelacji moim zdaniem w tej kategorii nie ma - jeśli już bowiem pojawia się coś solidnego, poza tę granicę raczej nie wykracza. tym niemniej nie wybrałem tego krążka ze względu na "obiektywny" brak konkurencji - jest po prostu bardzo dobry.

rzeczy nie-polskie:

Animal Collective - Merriweather Post Pavilion

każdy szanujący się portal muzyczny chyba z zasady uznał tę płytę za Coś Naprawdę Wielkiego. zwykle podchodzę do tego typu "hajpu" sceptycznie (vide ostatni album Flaming Lips, nadal będący dla mnie czymś po prostu nudnym), w tym przypadku jednak chylę czoła. ekipa z Baltimore stworzyła dzieło warte zapamiętania.

@ Them Crooked Vultures: ktoś całkiem słusznie zauważył, że to po prostu skok na kasę. ja całkiem słusznie uważam (imho ofosho etc.), że przydałoby się nam więcej TAKICH skoków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

The Prodigy - Invaders Must Die

Album, ktory przekonal mnie do muzyki elektronicznej. Swietny, energiczny, wszystko idealnie do siebie dopasowane.

Black River - Black'n'Roll

MOC! W czystej postaci. Gniotace riffy, swietny wokal - jako calosc - dynamit ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzyhu, mówisz serio? :D

Dołączam do listy uznanych Eels - Hombre Lobo. Jak zawsze cudnie proste (na pierwszy rzut oka) i piękne.

Dołączam też głos Gabę Kulkę i Black River. A fani power/prog-metalu, powinni chwycić polski Animations - Reset Your Soul, bo na naszym poletku, w tej dziedzinie nie mają sobie równych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bibio - Ambivalence Avenue

Może to jakiś dość osobisty i intymny typ na Płytę 2009, ale niech mnie pokroją, jeżeli nie jest to album brzmiący niesamowicie świeżo (nie licząc uszu fanów Boards of Canada, choć w porównaniu do poprzednich albumów, tegoroczny to ogromy krok w stronę bardziej przystępnych dzwięków, mamy do czynienia z kilkoma piosenkami). Album do słuchania w całości, romantycznym highlightem jest Haikuesque, a najwyraźniejszą kompozycją Fire Ant. Czysta "poranna bryza", jak rzekł jeden z lastfm'owych entuzjastów twórczości pana Wilkinsona ;)

Chciałbym wspomnieć także o trochę niedocenionym w podsumowaniach rocznych [z wyjątkiem Rolling Stone'a (?)] Primary Colours od The Horrors, od początku do końca oferuje najwyższej jakości mielonkę z My Bloody Valentine i innych brytyjskich rockowych precjoz przełomu lat 80' i 90'. Chłopaki zagrali na nosie antyfanom (yeah, ten imidż, mniam) :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie nikt tego nie zna - a szkoda.

ZU - Carboniferous (Ipecac, 2009)

Jazz trio grające metal. Awangardowe, ale o dzwio, chwytliwe. I oryginalnie brzmi, niekoniecznie dla fanów Painkiller (zespół, nie gra :D) czy Massacre, ale reszta dziwaków może już szykować ślinianki. Plus Mike Patton dający "głos" w paru miejscach (label zobowiązuje :D).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Liebe ist für Alle Da - z bólem przyznam iż wczoraj kupiłem. Trochę szkoda mi kasy, ale jak przesłuchałem kilka razy to muszę przyznać, że płyta tak słaba, że aż dobra ;)

Black'n'Roll - Najnowszy album zespołu Black River. O niej tylko 2 słowa, bo jest genialna! Słychać, że chłopaki chcą stworzyć coś ponadczasowego. O ile pierwszy album to dla mnie genialny Free man i Fight, to nowe dzieło Polaków jest w każdym calu genialne. Wystarczy powiedzieć, że nie opuszczam żadnego kawałka ;)

Oj. Miały być 2 słowa ;)

***

Nadmiar słowa genialne to tylko efekt mojego zachwytu nad BR ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie płytką roku będzie The Prodigy - Invaders Must Die. Liam Howlett jest niesamowity: Tworzy dla The Prodigy od 20 lat, mimo to wydał zaledwie 5 długogrających albumów, a KAŻDY z tych albumów jest kompletnie inny i KAŻDY jednocześnie da się natychmiastowo rozpoznać jako The Prodigy. Niewielu tak potrafi, a tak jest również z ostatnim ich krążkiem. Ponownie płyta niesamowicie odstaje stylowo od reszty, oraz ponownie ma niepowtarzalny feeling typowy dla tego zespołu. Tych gości nie da się podrobić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...