Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

slooh666

Betony

Polecane posty

Dobra, następnym razem będzie lepiej.

***

Poszedł facet na komendę i nieźle się spisał.

***

Szedł krawiec nocą i zaszył się w ciemnościach.

***

Na stole stoją dwie zupy. Jedna za słona, a druga firana.

***

Na parapecie siedzą dwa gołąbki. Jeden grucha, a drugi jabłko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypłynął statek z Rosji do brzegów Afryki. Rosyjski marynarz rzuca cumę i prosi o pomoc zauważonego na brzegu tubylca:

- Dzierży linu!

Tubylec nie reaguje, w związku z czym marynarz zapytuje:

- Wy gawaricie pa ruski?

Tubylec nie reaguje.

- Sprechen Sie Deutsch?

Tubylec nie reaguje.

- Parlez-vous français?

Tubylec nie reaguje.

- Do you speak english?

Afrykańczyk z uśmiechem na ustach:

- Yes, I do!

- No to dzierży linu!!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka małych "betonów":

Dwóch żołnierzy poszło na lody. Jeden dostał kulkę, a drugi z automatu.

***

Poszedł filatelista na wojnę. Dostał całą serię.

***

Pewien żołnierz się nudził. Wszedł na pole minowe i nieźle się rozerwał.

***

Mąż wyniósł z pożaru swoją świeżo upieczoną żonę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Why 6 is afraid of 7?

- Because 7 8 9.

____________________

Dwóch Arabów miało pewne sprawy w Jerozolimie. Udało im się je załatwić za jednym zamachem.

____________________

Jak znak krzyża czynią matematycy i fizycy?

- W imię Gaussa, Riemanna, Leibnitza i Newtona, epsilon.

____________________

Siedzi sobie sroka na brzozie, a tu nagle podchodzi krowa i zaczyna się wspinać. Sroka w szoku obserwuje jak krowa siada na gałęzi obok niej.

- Krowa, co ty robisz?

- Przyszłam sobie wisienek pojeść.

- Ale to jest brzoza, nie wiśnia!

- Spoko, wisienki mam w słoiczku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewnej farmie żył sobie farmer, i miał kury. I każdej nocy znikała mu jedna kura. Podejrzewał tutejszego sprytnego liska, więc pewnego dnia zasadził pułapkę. Gdy w nocy spał obudził się z powodu hałasu. Wyszedł na dwór bo podejrzewał sprytnego liska o próbę kradzieży, i miał rację. Więc celując w sprytnego liska strzelbą, spytał się:

-"To ty co nocy kradniesz mi kurę"?

Sprytny lisek odpowiedział:

-"Nie".

A tak naprawdę to był on.

:happy: :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przychodzi policjant do sklepu muzycznego i mówi

- Poproszę ten akordeon

Ekspedientka podnosi głowę znad notesiku i mówi

-POLICJANTOM NIE SPRZEDAJEMY!

Koleś lekkie zdziwko, ale ze sklepu wyszedł. Idzie na komendę i prosi kolegę, ubranego po cywilu

-Ej, Icek, kupisz mi ten akordeon w sklepie na rogu?

- A na kij ci?

- Bo synek się chciał nauczyć grać.

- No dobra

Idzie do tego sklepu i mówi

- Dobry! Mógłbym prosić ten akordeon?

- POLICJANTOM NIE SPRZEDAJEMY!

Koleś totalnie ogłupiały nie wie, jakim cudem kobieta rozpoznała w nim gliniarza, więc się pyta:

- A skąd pani wie, że jestem policjantem?!

- BO TO KALORYFER!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spójrzmy na ciąg cyfr: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7. Gdzie ukryła się ósemka? Na pierwszy rzut oka w podanym ciągu ósemki nie ma. A kiedy przyjrzymy się uważnie jeszcze raz: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 cyfry osiem nadal nie dostrzeżemy. Ciekawostką jest, że sztuczka ta udaje się tylko wtedy, kiedy

w ciągu cyfr nie ma ósemki

.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kawał jeden, ale za to rewelacyjny:

Jakiś czas temu w jednostce bombowców strategicznych zapowiedziano poważne ćwiczenia. Włącznie z wylotem z kompletem uzbrojenia bojowego. Przyjechała wizytacja ważnych szyszek, łącznie z jakimś generałem, bohaterem Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Delegacja stoi sobie spokojnie na lotnisku, obok pasa startowego, obserwują pułk podczas ćwiczenia "Alarmowe poderwanie jednostki". Samoloty startują parami, jedna szybko za drugą, nawracają. Nagle...

...od jednego z samolotów coś się oderwało. Podobne do bomby. Cała delegacja przerażona zaiwania do rowów, tylko jeden generał został. I chichotał jeszcze do tego. Bomba upadła, parę razy się odbiła, pobujała i uspokoiła. Oficerowie wyleźli z rowu. Brudni, jak świnie, bo to po deszczu było. Podchodzą do generała, pytają:

- Towarzyszu generale, dlaczego nie uciekaliście, a jakby wybuchła?

- A po co się chować? Toż to jądrówka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kocham ten rodzaj humoru, ai znam kilka dobrych kawałów w tym klimacie :) .

Pasie się krowa na łące i nagle wielkie nadlatuje stado kowadeł.

-Krowo, krowo, powiedz nam, którędy do Afryki?! - pyta jedno z kowadeł.

Krowa, przeżuwając trawę, niedbale machnęła ogonem na południe. Kowadło podziękowało i razem ze swoim stadem poleciało we wskazanym kierunku. Po chwili nadleciało jednak kolejne stado kowadeł.

-Krowo, krowo, powiedz nam, którędy do Afryki?!- pyta jedno z kowadeł.

Krowa, przeżuwając trawę, niedbale machnęła ogonem na północ, a radosne kowadła zaraz poleciały w tamtym kierunku.

Do pasącej się krowy podchodzi znajoma.

-Ty, ale dlaczego okłamałaś to drugie stado kowadeł?!

-A po [beeep] im w Afryce tyle kowadeł?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry, to się już nie powtórzy. :icon_redface:

Żołnierze stoją na szczycie wysokiej skarpy. Zaraz zaczną się ćwiczenia ze skoków na spadochronie.

-Pamiętajcie, jeśli spadochron się nie otworzy, to szybko machajcie rękami, tak jak koliber skrzydełkami!- poucza żołnierzy generał.

Żołnierze zaczynają skakać. Niestety, szeregowemu Kowalskiemu nie otworzył się podczas lotu spadochron.

-Trudno, ćwiczenia to ćwiczenia, skaczcie dalej- mówi generał.

Po zakończeniu ćwiczeń, do generała podlatuje szeregowy Kowalski, przebierający w powietrzu rękami.

- Panie generale, zapomniałem, jak się nazywał ten ptak?!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego Robin Hood? Bo za malo jad

***

Dlaczego Ala ma kota? Bo sierotka Marysia

***

Lataja w powietrzu 2 markety, jeden mowi :

- Czemu my latamy? Przeciez jestesm markety?

- Bo my jestesmy Super Markety!

*** (klasyk)

Był sobie mały, zdolny Jasiu i miał bardzo bogatych rodziców.

Owi rodzice bardzo kochali swojego synka i chcieli mu sprawić przyjemność.

Kiedy zbliżały się piąte urodziny Jasia, zapytali go:

- Jasiu, co chciałbyś dostać na urodzinki? Klocki lego? Dużą koparkę, a może jakąś maskotkę?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecko się wygłupia i kupili mu klocki.

Potem Jasio miał komunię, z tej okazji rodzice chcieli mu dać coś wyjątkowego.

Zapytali więc Jasia:

- Jasiu, co chcesz dostać na komunię? Zdalnie sterowany samochód? A może rower? Albo łyżworolki?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecko się wygłupia i kupili mu rower.

Potem Jasio skończył szkołę podstawową z samymi szóstkami i dostał się do gimnazjum, rodzice chcieli mu dać coś z tej okazji.

Zapytali więc Jasia:

- Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Lego Technics? A może walkmana?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecko się wygłupia i kupili mu walkmana.

Potem Jasio skończył gimnazjum, a ponieważ był bardzo zdolny, dostał się do najlepszego liceum w mieście, jako

pierwszy na liście.

Rodzice bardzo się ucieszyli i postanowili dać mu coś wyjątkowego z tej okazji.

Zapytali więc Jasia:

- Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Wieżę stereo? A może własny telewizor do pokoju? A może komputer?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecko, jak zwykle, się wygłupia i kupili mu komputer.

Potem Jasio zdał maturę ze średnią ocen 6,0, bo, jak wiadomo, był bardzo zdolny, a następnie dostał się na medycynę z najlepszymi wynikami z egzaminów.

Rodzice byli bardzo dumni i chcieli dać mu coś wyjątkowego z tej okazji.

Zapytali więc Jasia:

- Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Może jakiś ładny samochód? A może wakacje na Majorce?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecko, jest przemęczone nauką i gada głupoty, i kupili mu samochód.

Potem Jasio skończył studia medyczne z wyróżnieniem i miał przed sobą wspaniałą karierę. Rodzice byli zachwyceni i postanowili zrobić mu jakiś prezent z tej okazji.

Zapytali więc Jasia:

- Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Może własne mieszkanie? A może wakacje na Karaibach? Albo może własny jacht? A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecko, jak zwykle, ma dziwne pomysły i przestraszyli się, że może jest z nim coś nie tak.

Kupili mu mieszkanie, ale te trzy żółte kuleczki coraz bardziej ich intrygowały.

Tymczasem Jasio postanowił się ożenić z miss świata. Rodzice byli zachwyceni i chcieli dać im jakiś niezwykły prezent ślubny.

Zapytali więc Jasia:

- Jasiu, co chcesz dostać w prezencie? Może jakiś ładny dom na przedmieściu? A może podróż dookoła świata? A może nowy samochód?

A Jasiu powiedział:

- Najbardziej chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Rodzice pomyśleli, że ich dziecku już nic nie pomoże i kupili mu dom.

Trochę podumali nad tymi kuleczkami, dlaczego Jasiu tak bardzo chce je dostać, ale nic nie wymyślili...

Minęło wiele lat, rodzice zapomnieli o tych kuleczkach, aż nagle stała się straszna rzecz. Jasiu miał wypadek i umarł. Ale zanim umarł, lekarze zdążyli sprowadzić jego rodziców, którzy zapytali Jasia:

- Czy masz jakieś ostatnie życzenie?

A Jasiu powiedział:

- Tak: chciałbym dostać trzy żółte kuleczki.

Wtedy rodzice nie wytrzymali i spytali:

- A po co ci, Jasiu, te trzy żółte kuleczki?

A Jasiu powiedział:

- Te trzy żółte kuleczki chciałem bo...

.

.

.

.

.

.

.

.

..

.

...i umarł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idą dwaj wariaci po torach kolejowych i tak rozmawiają:

- Ale długie te schody.

- No. I nie mają poręczy.

Nagle jeden się odwraca i widząc nadjeżdżający pociąg mówi:

- Patrz, winda jedzie.

***

Jedzie wariat autobusem. Nagle w autobusie doszło do awarii. Kierowca wysiadł aby zobaczyć, co się stało. Patrzy, ogląda, lecz usterki znaleźć nie może. Wariat również wysiadł i oznajmił:

- A ja wiem co się popsuło.

Kierowca na to:

- Siedź cicho i mi nie przeszkadzaj.

Wariat znowu:

- A ja wiem co się popsuło.

Kierowca lekko zdenerwowany:

- Mówiłem Ci, siedź cicho i nie przeszkadzaj.

A wariat znowu:

- A ja wiem co się popsuło.

Kierowca już dobrze zirytowany:

- Zamknij się!!!

Wariat znowu swoje:

- A ja wiem co się popsuło.

Kierowca w końcu zrezygnowany:

- No dobra, powiedz. Co się popsuło?

Wariat na to ze stoickim spokojem:

- Autobus.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...