Skocz do zawartości
niziołka

Studia

Polecane posty

Kulik ma rację na dyplomie jest informacja w jakim trybie się studiowało. Co do trafienia pracy, to myślę, że problemu być nie powinno, bo się pracodawcy opłaca zatrudniać studenta na umowę zlecenie. Sporo opłat mu wtedy odpada, a że tylko niestacjonarni są w stanie tyrać cały etat, to stanowią główny target :)

Inna bajka, to w jakim charakterze chcemy pracować. Jeśli w branży, której kierunek studiujemy, to zależności od tego ostatniego łatwiej bądź trudniej, a z reguły ciężko o zatrudnienie na I i II roku, bo trzeba bardziej szczegółowo ocenić pracodawcy ile taki studencina już potrafi. Wolą capać z lat późniejszych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inna bajka, to w jakim charakterze chcemy pracować. Jeśli w branży, której kierunek studiujemy, to zależności od tego ostatniego łatwiej bądź trudniej, a z reguły ciężko o zatrudnienie na I i II roku, bo trzeba bardziej szczegółowo ocenić pracodawcy ile taki studencina już potrafi. Wolą capać z lat późniejszych.
A jednak się da. Wczoraj ukończyłam praktyki i jak widać poszło mi tak dobrze, że dostałam propozycję pracy...* Szkoda tylko, że kółko się tu zapętla - udało mi się to uzyskać m.in. dlatego, że mam wymagające studia, którym trzeba poświęcić ogromną ilość czasu - dlatego też musiałam odmówić, bo zwyczajnie nie dałabym rady robić obydwu naraz. Ogólnie było dużo pracy, ale zawsze wiedziałam, że jest ona przydatna, czas upływał w otoczeniu niesamowicie miłych opiekunów... Jednak to, że nie muszę już wstawać przez 5 dni w tygodniu o 5:00 bardzo mi poprawia humor ;)

Co sądzicie o studiach zaocznych? W tym roku mam maturę i nie ukrywam, że coraz intensywniej myślę nad połączeniem zaocznego studiowania i pracy. Niby nie mam problemu z finansowaniem dziennych (wiadomo, rodzice), ale chciałbym jednak zdobyć tą upragnioną niezależność finansową. Orientuje się ktoś jak na 'zaocznych' patrzą pracodawcy, jak to w ogóle wygląda? Byłbym wdzięczny za rady, odpowiedź
Jeszcze nie szukałam pracy (bo jestem na studiach dziennych + zdrowie mi na razie na to nie pozwala), więc nie będę w stanie odpowiedzieć ci na wszystko. Co wiem o studiach zaocznych i pracy? Ano tyle, że w czasie studiów większość z nich zarabia w sposób mało związany ze studiami (czyli np. na stacjach benzynowych itd.), do tego pracują przez 5 dni, potem 2 dni ciurkiem się uczą... I to może wyczerpać. I ostatecznie trudno jest osiągać dobre wyniki w którymkolwiek zadaniu (chociaż oczywiście to zależy od siły człowieka, wymagań jego pracy i jego studiów). Wiem też, że mnóstwo się mówi o absolwentach szkół wyższych - też dziennych - którzy nie mogą znaleźć pracy**, więc co dopiero ze studentami zaocznymi? A o ile wiem, są traktowani przez wielu pracodawców jako kandydaci II kategorii... Niedawno była nawet prośba studentów zaocznych, aby na dyplomach przestać pisać, w jakim trybie skończyło się studia, bo prawie uniemożliwiało im to znalezienie pracy - co moim zdaniem byłoby skrajną niesprawiedliwością. Bo taki pracodawca widzi np. podania dwóch kandydatów:

1 - 5 lat studiów 'nie wiadomo jakich' + 5 lat pracy - "No pięknie, pracowita osoba, potrafi naraz uczyć się i pracować!" (i nie twierdzę, że tak nie jest - ale ten student, aby pracować poświęcał w najlepszym wypadku 2(lub 2,5) dnia w pełni studiom + co najwyżej parę godzin przez pozostałe 5 dni, żeby się uczyć. No i nie ukrywajmy - mając mniej zajęć - nie jesteś w stanie nauczyć się tyle, co jakbyś miał wszystkie. Tak samo - przynajmniej u nas - wymagania na egzamin dla studentów zaocznych są niższe 2x.

2 - 5 lat studiów 'nie wiadomo jakich', 0 pracy (albo kilka miesięcy na wakacje) "No to jakiś leń jest!" (a w rzeczywistości dany student całe 5 dni poświęcał studiom + kilka/kilkanaście godzin 2x w tygodniu na douczenie się).

Nie twierdzę, że studenci dzienni są lepsi od zaocznych - to już zależy od konkretnych osób, są osoby na dziennych, którym jakimś cudem udaje się 'prześlizgnąć' i je zaliczyć na trójach, i są zaoczni, którzy wkładają naprawdę dużo pracy w swoje studia, są naprawdę zdolni i pracowici - jednak ogólnie od dziennych wymaga się zwykle więcej pracy i czasu, więc to przynajmniej wobec większości ma przelicznik.

No i wybierając studia zaoczne - płatne - z góry zakładasz, że uda ci się znaleźć pracę, co ponoć wcale aż takie łatwe nie jest - a jak ci się nie uda, to nie dość, że nie będziesz na własnym utrzymaniu, to jeszcze dodatkowo obciążysz rodziców.

* - nie dlatego, że jestem jakaś wybitna lub coś, bo nie jestem. Jak widać wystarczało tylko słuchać, co mówią opiekunowie i zapamiętywać to, w wypadku jakichkolwiek wątpliwości zadawać pytania, choćby najgłupsze, skupiać się na rzeczach, które się robi i po skończeniu upewniać się, czy się nie zrobiło błędu. Mało, a jednak jak widać wystarczyło :)

** - chociaż sama jeszcze nie spotkałam nikogo, kto przykładałby się w czasie studiów (a nie tylko uczył 'żeby zaliczyć i zapomnieć) i miał potem problem ze znalezieniem pracy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jednak się da. Wczoraj ukończyłam praktyki i jak widać poszło mi tak dobrze, że dostałam propozycję pracy...* Szkoda tylko, że kółko się tu zapętla - udało mi się to uzyskać m.in. dlatego, że mam wymagające studia, którym trzeba poświęcić ogromną ilość czasu - dlatego też musiałam odmówić, bo zwyczajnie nie dałabym rady robić obydwu naraz.
Czyli się da, ale nie do końca :P W każdym razie nie twierdzę, że się nie da, ale na pewno na pierwszych latach trudniej, niż pod koniec. Z ciekawości można zapytać, co robiłaś, bo mam niewielkie pojęcie jak mogą wyglądać praktyki na Twoim kierunku?

Kwestia studiów zaocznych vs. dziennych to bajka chyba stara jak świat. Wszystko oczywiście zależy od uczelni, wydziału i kierunku. Niemniej nie rzadko sie zdarza, że zaoczne są traktowane bardziej ulgowo, jeśli chodzi o zaliczanie. Nikt się nie czaruje, że chodzi tutaj o kasę, którą pompują do uczelnianych kas, za każdy semestr nauki. To, że zaoczni by woleli, żeby nie było informacji o trybie studiów na dyplomie nikogo chyba specjalnie nie dziwi. No ale co tu się oszukiwać, fizycznie jest niemożliwe nauczyć się w ciągu co drugiego weekendu tego samego co ktoś inny robi w dwa bite tygodnie robocze. Muszą być okrajane materiały i zmniejszone wymagania. A w połączeniu z procederem przepychania studentow z semestr na semestr, budzi to u niektórych pracodawców zwiększona czujność.

To, że ludzie z obu trybów parają sie pracami niezwiązanymi ze studiami, to w końcu nic dziwnego (co szczególnie widoczne na pierwszych semestrach). W przeciwnym razie studia by nie miały sensu :). Sam też bynajmniej w branży na początku nie dorabiałem, ale sam musze przyznać, że nie byłem wtedy na tyle wyedukowany, żeby profesjonalnie zajmować się czymś innym, niż jakiś niezbyt ambitny helpdesk.

Ten przykład dwóch studentów ubiegających się o pracę jest nieco uproszczony. Jeśli ten student, który pracował całe studia, robil gdzieś na zmywaku, czy jako kelner cały czas, to taka praca niewiele mu daje. Ja bym nawet czegoś takiego do CV nie wpisał, jakby to nie miało żadnego związku ze stanowiskiem, na które aplikuje. Jeśli ten student 5 lat przepracował w swojej branży i staje w szranki z takim, co jest świeżo po dyplomowaniu, ale ma zero doświadczenia, no to ten drugi jest na przegranej z góry pozycji, choćby nie wiem jak bardzo wiele poświęcał czasu na studiowanie. Wynika to z tego samego faktu, z jakiego pracodawcy w każdym ogłoszeniu wpisują w wymaganiach rok czy dwa lata doświadczenia - uczelnia nie nauczy Cię pracować. Właściwie, to co jest na studiach, a to co jest w późniejszej pracy może nie mieć, ze sobą nic wspólnego, mimo, że dziedzina ta sama. Jeśli ma to zazwyczaaj jest to jakiś ułamek tej wiedzy, którą się na studiach przyswoiło. Pracodawca woli nie inwestować w takiego studenta, który pewnie wyfrunie z firmy za rok czy dwa. Już lepiej przyjąć takiego studenta, który nawet jeśli sobie zwieje niedługo, to przynajmniej nie będzie wymagał czasochłonnego szkolenia, za które firma przecież płaci (choćby w formie godzin pracy).

Sam znam piątkowiczów, którzy zakuwają całymi dniami, ale gdy, nawet na tej uczelni, przychodzi do współpracy to jest tragedia. Jak takie osoby sobie potem radzą na rynku pracy? Z tego co słyszę różniście. Niektórzy zbytnio uwierzyli, ze dostając się na studia niczym w "dniu świra" chwycili Pana Boga za nogi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko oczywiście zależy od uczelni, wydziału i kierunku. Niemniej nie rzadko sie zdarza, że zaoczne są traktowane bardziej ulgowo, jeśli chodzi o zaliczanie.

U nas pod tym względem to jest koszmar po prostu - ponieważ mój wydział zarabia na jakieś pół UW, to oczywiście nikt nie chce przerwać tego strumienia i na zaoczne przyjmuje się nieprawdopodobne ilości osób, a potem przepuszcza je bez najmniejszych problemów. Mam paru znajomych na studiach zaocznych (ci akurat są bardzo ogarnięci i mają jasną wizję swojej kariery) i widziałem kilka egzaminów, śmiech na sali po prostu (moi znajomi, którzy kontynuują naukę na zaocznych magisterskich po dziennych licencjackich lecą na samych piątkach bez specjalnego wysiłku) - kiedyś jeden ćwiczeniowiec ze statystyki powiedział nam, że zadań, które są na zaocznych i wieczorowych na egzaminach, wstydziłby się nam pokazać nawet jako przykłady. Potem to się przekłada na podejście pracodawców i mimo, że wszystko oczywiście zależy od człowieka, to patrzą oni przez ten pryzmat. Kiedyś wspomniałem swojej szefowej o tym, że zastanawiam się, czy magisterskich nie robić zaocznie i powiedziała mi, że nie ma opcji, i że woli mieć mnie mniej w pracy, ale po studiach dziennych.

A co do pracy, to niestety czasem to jest konieczność - mój kierunek jest na tyle popularny w Polsce, że praca (w branży) to podstawa do bycia konkurencyjnym na rynku. Nie chcę nawet wiedzieć, jak wygląda sytuacja studenta, który kończy studia, a jego jedynym doświadczeniem są kilkutygodniowe praktyki. Zwłaszcza, że teoria, a praca to zasadniczo dwa różne światy.

Pozdrawiam,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie czy na kierunku "kartografia i geodezja"(pol. Swietokrzyska) jest fizyka? A jak jest to duzo? trudno? Ile w tym kierynku jest geografii? A ile matemtyki?
Chyba nie ma zbyt wielkich szans, żebyś znalazł tu kogoś z tej uczelni, także proponuję 2 rzeczy:

a) zajrzeć na stronę instytutu - tam powinna być rozpiska z nazwami przedmiotów, na których są semestrach i na ile godzin

b) spróbować znaleźć kogoś studiującego to na NK i wypytać z pierwszej ręki :)

Sam znam piątkowiczów, którzy zakuwają całymi dniami, ale gdy, nawet na tej uczelni, przychodzi do współpracy to jest tragedia. Jak takie osoby sobie potem radzą na rynku pracy? Z tego co słyszę różniście. Niektórzy zbytnio uwierzyli, ze dostając się na studia niczym w "dniu świra" chwycili Pana Boga za nogi.
To już zależy od studentów - bo ja znam nawet trójkowiczów, którzy zrobią wszystko, żeby nie tylko nie pomóc, ale i nogę podłożyć... Z kolei moja grupa to szczęśliwie w większości czwórkowicze i piątkowicze i nikomu się jeszcze nie zdarzyło odmówić innym pomocy. Dlatego nie mogę się doczekać jutra (mimo lekkiej niechęci - bo znowu chyba muszę wstać o 5:00, żeby się na proseminarium zapisać, a potem zajęcia do 19.00 i pociąg powrotny taki, że ok 22:00 będę w domu... i we wtorek podobnie) - bo znowu się z nimi spotkam ^____^

Czyli się da, ale nie do końca tongue_prosty.gif W każdym razie nie twierdzę, że się nie da, ale na pewno na pierwszych latach trudniej, niż pod koniec. Z ciekawości można zapytać, co robiłaś, bo mam niewielkie pojęcie jak mogą wyglądać praktyki na Twoim kierunku?
Oj, to zależy od specjalizacji. Praktyki nauczycielskich są chyba oczywiste :) Z kolei u nas można wybrać 3 specjalizacje - regionalistyka (to są chyba biura promocji miasta itd), dokumentalistyka konserwatorska (wydaje mi się, że to będą muzea i tak dalej) i archiwistyka - czyli archiwa. Ja mam specjalizację 2# i 3#, teraz zrobiłam w trybie przyśpieszonym w Archiwum :) wbrew temu, co się może wydawać - praca tam jest interesująca i co chwila zmieniają się otrzymywane prace :)
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma to jak chcieć porozmawiać na seminarium o pracy licencjackiej, dowiedzieć się jak ma wyglądać drugi rozdział i dowiedzieć się, że kolejny raz zajęcia się nie odbędą. Hell yeah.

A propos "luzu" na zaocznych - na niektórych uczelniach taki luz jest i na dziennych, wiem z doświadczenia. Podobnie z przyjmowaniem osób, które zupełnie nie pasują, że tak powiem... intelektualnie. Może jestem dziwny, ale uważam, że człowiek chcący uchodzić za wykształconego powinien wiedzieć, że Balzac był Francuzem, a Johannesburg to stolica RPA (i nie wymawia się tego słowa "dżonahesburg"). Czepiam się, wiem :P Udziela mi się podejście mojego wujka - ciekawy człowiek. Kiedyś zagaił rozmowę o Indianach w Ameryce (jakiś program w telewizji leciał o nich) i czułem się jakbym rozmawiał z profesorem od historii (nie mówię tylko o tym, że znał się na rzeczy, ale też o ogólnym sposobie wysławiania się, o który nikt na pewno nie posądzałby zawodowego kierowcę), a on tylko liceum skończył.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia Sztuki.

Ktoś zdawał? Jak poziom trudności czy różnica między rozszerzeniem a podstawą? Przedmiot do ogarnięcia w rok?

Z tego co pamiętam, 12 miesięcy temu gadałem na ten temat z niziołką , ale wtedy nie przeczuwałem bardzo wiele dziwnych rzeczy, które przez rok się zdarzą. Nieważne. Tak se pomyślałem, że przydałby się jakiś przedmiot na maturkę wybrać dodatkowy, a chyba najlepiej czuje się właśnie w HS (może jeszcze Wosik <3). To jak?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja koleżanka będzie zdawać ten przedmiot i z tego co mówiła to tak raczej jest do ogarnięcia...

Czy w rok... To zależy od Ciebie jak się będziesz przykładał, ale tak moim zdaniem, nie jest to jakiś wybitnie trudna rzecz do pisania matury...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, to jest do ogarnięcia w rok... Ale naprawdę, bardzo pracowity rok. Bo trzeba znać ok. 1000 dzieł sztuki, z czego jakieś 250 umieć dokładnie zanalizować pod względem formy i treści. Trzeba też znać ok. 300 definicji (z czego pojedyncze mogą mieć nawet kilka poddefinicji, jak np. 'portret'), znać też oczywiście biografie sławniejszych malarzy (aby wiedzieć np., kto był mecenasem) i ruchów, orientować się w datach, przenikaniach różnych kierunków i tak dalej. Także - to da się opanować w rok, ale prosto nie będzie. I nie wiem, jaka jest różnica między prostym i rozszerzonym, sama zdawałam rozszerzenie - ale to dlatego, że humanistyczne rozszerzenia znaczenie częściej wymagają myślenia, niż podstawowe.

Sama miałam przez 4 lata 2x w tygodniu lekcje historii sztuki, zawsze miałam z nich 6, z dyplomu z historii sztuki dostałam 5, ale maturę tylko na jakieś 80+% zdałam. (z drugiej strony - przykładałam się przede wszystkim do historii ;P ).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oh, to może się skusze. <3

Co prawda liczby lekko przerażają, ale przeglądając arkusze maturalne, pocieszam się tym, że bardzo dużo odpowiedzi znam, bez jakiejkolwiek nauki, bo temat bardzo zahacza o moje zainteresowania.

Well, znaleźć tylko dobre źródło wiedzy i po kłopocie. <3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jaki kierunek wybrać... Jak się on nazywa ... Chcę się nauczyć pisać programy w języku JavaScript lub C++, najlepiej jak byłaby taka uczelnia we Wrocławiu - Patrzylem na Polibudzie i troche nie czaje na którym kierunku moge się tego nauczyć - choć może to być również Poznań lub Kraków... ...i jeśli nie zadawałem infy na maturze to czy wogóle jest sens aplikować na taki kierunek...

Edytowano przez Turambar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Tebeg

@up - jest sens, ponieważ dobry wynik z matmy daje możliwość dostania się na większość kierunków ścisłych. Dwóch moich znajomych jest teraz na UJ-ocie na Informatyce, pomimo, że żaden informatyki na maturze nie zdawał (nie jestem pewien, czy fizyka ma jakieś znaczenie). Na PWr jest Wydział Informatyki i Zarządzania (drugi człon lekko odrzuca), wydaje się to być najsensowniejsza opcja tam, jednak o samej uczelni mam blade pojęcie.

Z opowiadań kolegów wynika, że na polibudzie na informatyce będziesz się też bawił w jakieś fizyczne sprawy (stosunkowo niewiele w porównaniu do kierunków typu Automatyka i Robotyka itp.), a na uniwerku będzie więcej samego programowania, a i matma ciekawsza ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mam w planach studia zaoczne na kierunku - filologia angielska. Mam zatem pytanie do osób, które uczą/uczyły się właśnie w takim systemie. Chodzi mi o to, jakie zajęcia się odbywają, jaki jest ich poziom trudności. Trochę się obawiam. Co prawda zdaje na maturze angielski rozszerzony, ale nie postrzegam moich zdolności językowych jakoś bardzo wysoko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poziom trudności zależy od tego, jaki angielski masz przed studiami. Jeżeli chodziłeś do szkoły językowej, dobrej szkoły językowej, płatnej i dobrze się uczyłeś to dasz sobie radę. Zresztą, zawsze dasz sobie rade, to są ciężkie studia, dużo nauki, ale jeśli jesteś zdolny, że od razu zapamiętujesz itp to spoko.

Osobiście doradzałbym Ci znać jeszcze jakiś inny język, w Polsce tłumaczów angielskiego jest sporo, a jak skończysz studia będzie jeszcze więcej. Jakis taki przyszłościowy, Niem,cy mają niż demograficzny od lat, to tam możesz tłumaczyć tam jest masa handlowców zagranicznych którzy potrzebują tłumaczy, to weź angola i nieme icki na przykład. Chyba, że wolisz być wypaśnie bogatym tłumaczem, to naucz się perfekcyjnie rosyjskiego i arabskiego, będziesz tłumaczył dla nafciarzy.

Od lat czytam w internecie o problemie dla humanistów - nie ma bowiem dla takich ludzi pracy. Psychologowie, pedagogowie czy filozofowie lądują na bruku, nieliczni z dużym fartem i znajomościami pracują w szkołach, a alleluja, kiedy jest w rodzinie właściciel kancelarii adwokackiej.

Nie masz znajomości? Jesteś humanistą? Nie masz pracy? Znasz języki obce? Łatwo nawiązujesz kontakty? http://aw.gov.pl/ - Agencja Wywiadu zaprasza!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli 'studjujesz' prawo, to polecałbym polonistykę ;)

A bez złośliwości - oba te kierunki są w mojej opinii na tyle odległe od prawa, że wyższość jednego nad drugim zależy raczej od Twoich zainteresowań i wizji kariery - dlatego uważam, że w tej kwestii nikt nie powinien Ci pomagać, musisz wybrać, co Ci bardziej pasuje.

Tak BTW to myślę, że lepszym, pośrednim rozwiązaniem jest łączenie prawa z zarządzaniem (ale tylko na dobrej uczelni) - wówczas miałbyś solidne podstawy zarówno z ekonomii, jak i z finansów, a do tego wiedza prawnicza ułatwiłaby Ci studiowanie (na każdym semestrze jest jakiś przedmiot prawniczy). Ponadto łączenie tych dwóch kierunków wydaje się bardziej 'naturalne'

Pozdrawiam,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezusmaria, ja już nie chcę patrzeć na ten licencjat... Na szczęście potwierdziło się, że jestem niezwykle utalentowany i jak zwykle wychodzą mi rzeczy, do których się nie przykładam. Rzetelnie przygotowałem tylko pierwszy rozdział pracy, później zupełnie straciłem zapał (głównie dlatego, że temat został mi praktycznie narzucony, no i styl w jakim to trzeba tworzyć...). Mijał czas, nagle nadszedł moment, w którym po prostu musiałem zacząć coś skrobać - napisałem dwa rozdziały w tydzień. Okazało się, że "Jest OK, tylko parę poprawek pan zrobi" :P

Nie ma bata, na magisterkę muszę iść na kulturoznawstwo, żeby nikt mi nie robił problemów z tematem o konstrukcji fabuły/opowieści w grach wideo.

Z innej beczki - powiedzcie mi, czy ja jestem jakiś dziwny? Otóż, uważam, że kupowania drogich prezentów dla prowadzących seminarium to gruba przesada, a zapraszanie ich do restauracji po obronie pracy to już totalne szaleństwo. Totalnie nie rozumiem motywacji pomysłodawców, moim zdaniem to idiotyzm. Kwiatki, "dziękujemy" i do widzenia... Zdrowsze podejście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to narzucony temat? Przy wyborze tematu do pracy inżynierskiej wybrałem swój temat :huh: Znalazłem promotora i jak Bóg da to za rok o tej porze będę inż. :D

Co do zapraszania to chyba ktoś nie ma co robić z kasą i jest to bezsensu. Chyba że na licencjacie każdy ma tego samego promotora to złożyć się i zaprosić gdzieś można. Oczywiście jeśli będzie więcej niż 30 absolwentów :P Bo tak we 6 iść do restauracji to trochę dziwnie wygląda :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy licencjacie jak najbardziej to trochę nie na miejscu - u mnie każdy kupił po czekoladkach i było git (ok, potem jeszcze zrzuciliśmy się na bilet na Orange Festival, bo nasza promotorka jęczała, że przez licencjaty nie może pojechać na Open'era, ale było nas sporo więc to był wydatek kilku złotych).

Natomiast wiem, że kiedyś była taka tradycja (teraz jednak mimo wszystko chyba w zaniku) w przypadku magisterki. Jak dla mnie - jak najbardziej, IMHO nadaje to obronie bardziej uroczysty ton. Bo powiedzmy sobie szczerze - obrona pracy magisterskiej to jednak dość ważny moment i można przy jego okazji wydać te kilkadziesiąt złotych. Oczywiście w obecnej sytuacji ten tytuł się mocno zdewaluował (przynajmniej jeśli chodzi o prywatne szkoły biznesu i sukcesu), ale jednak taki obiad to bardzo miłe zwieńczenie współpracy. A patrząc ze strony czysto finansowej - na bal maturalny wydaje się więcej kasy, a to szczebel niżej ;)

Pozdrawiam,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sebawilk - a zdradzisz, jaki wybrałeś temat inżynierki? (i kierunek - jestem nie w temacie, więc możliwe, że kiedyś już to pisałeś)

Jeśli chodzi o seminaria dyplomowe, to u mnie okazały się być żałosne - ale spodziewaliśmy się tego, po tym, jaki wykładowca je prowadził. Facet wymądrza się w każdej sprawie jak tylko może i kompromituje się co chwilę, zwłaszcza w przypadku gdy tematem seminarium są urządzenia i eksperymenty na których pracujemy przy pracy inżynierskiej. Ogólnie krążą o nim bardzo nieprzychylne plotki, a w szczególności o jego lenistwie. Nasz wydział stanowi placówkę badawczą, a ten pan od ponad roku nie przeprowadził ani jednego pomiaru. Zdarzayo mu się na egzaminach wyśmiać studentkę i powiedzieć jej, że 'tą definicję to z jakiejś ksiązki dla dzieci wzięla'. Mina mu zrzedła, gdy ona odparła, że z 'jego skryptu do laboratorium'.

Wykład specjalistyczny to też parodia. Prowadzi go u nas... 8 wykładowców. Każdy ma dwa wykłady i zwykle większość czasu marnuje na absolutne podstawy teoretyczne (które znamy od kilku semestrów) i przedstawianie się. Koniec końców mamy do nauczenia się na egzamin coś, czego na wykładzie nie było, a miało być.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszę tutaj z jednego powodu. To znaczy mógłbym z dwóch, ale akurat nie uważam, że zaliczenie poprzednich kolokwiów z logiki, z którymi miałem problemy było powodem do chwalenia się. W każdym bądź razie poznałem, że USOS jest dziełem Szatana ;P Mówię to pół-serio, ale trzeba na własnej skórze przeżyć to, że strona wczytuje się wieki nim potwierdzi mi zarejestrowanie się na przedmiot nie mówiąc już o chęci sprawdzenia w jakich dniach i godzinach się odbywa albo w ogóle czego dotyczy. Jednym słowem masakra. Zresztą podejrzewam, że z racji małej ilości ludzi na wydziale nie mam najgorzej, bo tutaj jest mała szansa, że ktoś zabierze ci miejsce na coś na co chciałeś iść... bo po prostu nas tylu nie ma ^_^ Z drugiej strony zastanawiałem się czy jest jakikolwiek sens się rejestrować skoro i tak nie będę kontynuował studiów filozofii w trybie płynnym i nie mówię tutaj o przerwie dziekańskiej tylko po prostu zaliczenie roku i odstawienie tych studiów na lepsze czasy a jak mi się odwidzi to zacznę już od drugiego roku ;] Tak czy inaczej sesja się zbliża a do dwóch egzaminów jeszcze nie zacząłem się uczyć (tzn. świadomie, bo w sumie sporo rzeczy z logiki pamiętam, bo wkuwanie na kolokwia na marne nie idzie), ale z drugiej strony sensownie - i bardzo uczynnie dla nas - egzaminy mamy stosunkowo późno, bo 27 VI oraz 5 VII ;) Na koniec - powodzenia wszystkim studentom na sesji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...