Skocz do zawartości
niziołka

Studia

Polecane posty

To zależy czy chcesz być policjantem, czy pracować cywilnie w policji jako np. technik, labornat etc. Do tego pierwszego wystarczy matura, ew. tytuł magistra dodatkowo zwiększa szanse przy procesie rekrutacyjnym, ale tylko po kierunkach uznawanych za przydatne policji - administracja, prawo, ekonomia, socjologia, psychologia, politologia i informatyka.

Co do szkoły w Szczytnie, to są tam chyba jakieś kierunki cywilne, niemniej aby studiować te mundurowe trzeba być funkcjonariuszem. Tak więc najpierw się rekrutujesz do Policji, a potem starasz dostać do Szczytna.

Witam

Na początku to dowiedz się, jak działają procedury przyjmowania do szkól o kierunkach policyjnych i tym podobnym. Nie masz zielonego pojęcia, więc na ten temat się nie wypowiadaj (Dziennik Ustaw się kłania-Ustawy). Nie wprowadzaj w błąd ludzi, którzy chcą o tym profilu studiować/się kształcić.

Nie jest prawdą, że musisz być funkcjonariuszem. Jeżeli chodzi o Cywili w służbie Policji, SP etc. wystarczy tylko wykształcenie średnie+przeszkolenie w zakresie "papierkowym" (księgowość etc.). Reszta jest przygotowana naukowo. Przede wszystkim w dziedzinie kriminalistyki.

A tak w ogóle masz pojęcie, czym się różni magister od inżyniera? Czym się różni profesor nadzwyczajny od profesora zwyczajnego-"z czym to się je". A kto to/co to/Adiunkt (Google drogą obfitości dla Ciebie). Przemyśl? :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to Ci się przyda :)

Generalnie z tego co podpytałem przyszłego teścia co w Policji służył to trzeba zaliczyć nabór czyli przygotować wszystkie dokumenty i przejść dwa testy, zresztą wszystko jest pod linkiem. Co dalej? Jak Cię już przyjmą to jest szkolenie (wiem, że w Warszawie odbywa się to obok Zalewu Zegrzyńskiego, nie wiem jak jest w innych województwach). Dalej wybierasz jakiej jednostce chcesz być, czyli czy drogówka czy prewencja czy inne jednostki. Oczywiście potem trzeba spełniać odpowiednie wymagania, by dostać się do wybranej jednostki. Jest też szkoła oficerska, więc ścieżek kariery jest sporo :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku to dowiedz się, jak działają procedury przyjmowania do szkól o kierunkach policyjnych i tym podobnym. Nie masz zielonego pojęcia, więc na ten temat się nie wypowiadaj (Dziennik Ustaw się kłania-Ustawy). Nie wprowadzaj w błąd ludzi, którzy chcą o tym profilu studiować/się kształcić.

To może wskaż w którym miejscu wprowadzam kogoś w błąd, albo przynajmniej przekaż swoją wiedzę skoro masz więcej niż zielone pojęcie, bo swoim postem, poza brakiem sensu gramatycznego, niewiele wniosłeś do tematu. No i skoro się już powołujesz na jakieś akty prawne, to wskaż może na które, kiedyś się może komuś przydać i przy okazji uwiarygodnić Twoje "pojęcie"

Nie jest prawdą, że musisz być funkcjonariuszem. Jeżeli chodzi o Cywili w służbie Policji, SP etc. wystarczy tylko wykształcenie średnie+przeszkolenie w zakresie "papierkowym" (księgowość etc.). Reszta jest przygotowana naukowo. Przede wszystkim w dziedzinie kriminalistyki.

Wyższa Szkoła Policyjna jest w Polsce jedna, Szkoły Policyjne typu Piła, Słupsk, nie mają nic wspólnego z wyższymi uczelniami, a pankamilem pytał o studia.

Cywil w policji w postaci np. technika kryminalistyki czy informatyki zazwyczaj musi posiadać wyższe wykształcenie. Niemniej to czy się ma zamiar pracować w charakterze cywilnym czy mundurowym, ma niebagatelne znaczenie przy podejmowaniu decyzji o swojej edukacji.

A tak w ogóle masz pojęcie, czym się różni magister od inżyniera? Czym się różni profesor nadzwyczajny od profesora zwyczajnego-"z czym to się je". A kto to/co to/Adiunkt (Google drogą obfitości dla Ciebie). Przemyśl? :tongue:

Nie wiem, jestem na etapie rozkodowywania różnic między katechetą, a księdzem, ale mam nadzieję, że w swej wspaniałomyślności mnie oświecisz. I może przy okazji napiszesz coś na temat.

Edytowano przez Lord Hrabula
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to Ci się przyda :)

Generalnie z tego co podpytałem przyszłego teścia co w Policji służył to trzeba zaliczyć nabór czyli przygotować wszystkie dokumenty i przejść dwa testy, zresztą wszystko jest pod linkiem. Co dalej? Jak Cię już przyjmą to jest szkolenie (wiem, że w Warszawie odbywa się to obok Zalewu Zegrzyńskiego, nie wiem jak jest w innych województwach). Dalej wybierasz jakiej jednostce chcesz być, czyli czy drogówka czy prewencja czy inne jednostki. Oczywiście potem trzeba spełniać odpowiednie wymagania, by dostać się do wybranej jednostki. Jest też szkoła oficerska, więc ścieżek kariery jest sporo :)

Dzięki za link, ale oczywiście już to czytałem, to nie tak, że zamiast wygooglować sobie co trzeba zawracam ludziom głowę, tylko chciałem własnie poznać opinie policjantów/lub znajomych ludzi, którzy pracują w policji, niekoniecznie jako funkcjonariusze :).

Dzięki wszystkim za odpowiedzi, jeśli ktoś jeszcze coś wie to proszę o informacje wszelakie, bo bardzo mnie to interesuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za link, ale oczywiście już to czytałem, to nie tak, że zamiast wygooglować sobie co trzeba zawracam ludziom głowę, tylko chciałem własnie poznać opinie policjantów/lub znajomych ludzi, którzy pracują w policji, niekoniecznie jako funkcjonariusze :).

Znam też kilka osób które pracują w administracji policyjnej czyli krótko mówiąc w komendach czy przy komendach i można tam robić najróżniejsze rzeczy. Od przekładania papierków po pracę w kryminalistyce. Zadaj sobie pytanie co Cię interesuje i co byś w tej Policji robić. Bo to co widzimy w serialach to.. w sumie prawda. Chodzi mi o stanowiska, a nie jakieś bajery i metody jak w CSI czy Dowodach Zbrodni. Chcesz pracować w kryminalistyce? Nie wiesz jak tam się dostać? Napisz maila do nich, jeśli nie ma informacji jak tam się dostać. Założę się, że odpiszą i powiedzą co i jak należy zrobić żeby tam się dostać. Jeśli już Cię coś konkretnego interesuje to daj znać, podpytam tu i ówdzie co trzeba zrobić by się dostać:)

Może jestem materialistą ale musisz wiedzieć, że z początku kokosów nie będziesz zarabiał bo to budżetówka..

Odnośnie tego co pisali Koledzy wyżej. Warto mieć jakieś wykształcenie co przyda się w Policji. Na pewno studia związane z medycyną, oadministracją czy telekomunikacją będą przydatne. Jakieś jeszcze inne? Nie mam pojęcia. No i na komisji wojskowej powinieneś mieć kategorię A, bez tego nie ma zmiłuj P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogbym pracować zarówno jako cywil, jak i funkcjonariusz, ale właśnie martwi mnie sprawa z służbą w wojsku - ja jestem z tego rocznika, co to już nie musi obowiązkowo do WP śmigać :).

A co do zarobków - mało kiedy od razu masz 5 tysiaków na rękę od razu :). Ja wiele nie wymagam, by godnie żyć nie potrzeba mi kokosów. A poza tym, planuję jakieś studia ukończyć, więc jeśli dobrze pójdzie i kwalifikacje będę miał w miarę fajne, to na pewno po jakimś czasie mogę liczyć na naprawdę niezłe zarobki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja jestem pierwszy rocznik bez obowiązkowej służby wojskowej i komisje miałem:) Pewnie służba w NSR by pomogła.

Powiem Ci, że trudniej jest się dostać po cywilnemu do Policji niż gdyby zostać funkcjonariuszem. Dlaczego? Niestety nadal rządzą układy i znajomości. Nie chce Cię zniechęcać bo praca jest na pewno fajna i elitarna ale to też trzeba mieć na uwadze.

W sumie to fajnie by było zostać pilotem śmigłowca policyjnego :cool:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamiast uczyć się programować w Visual Basic-u postanowiłem zapytać Was, drodzy studenci, o to, jak wyglądają, wyglądały wasze studia. Jestem studentem pierwszego roku wydziału Samochodów i Maszyn Roboczych Politechniki Warszawskiej. I semestr zbliża się ku końcowi i w związku z tym naszła mnie refleksja odnośnie mojej nauki na wyższej uczelni. I muszę przyznać, że jestem ogromnie rozczarowany tym czym uczelnia mnie uraczyła. Wybierając studia techniczne miałem świadomość tego, że to masa nauki (zresztą jak na każdych studiach), ale nie spodziewałem się, że wszystkiego, od początku do końca, będę się musiał uczyć samodzielnie . Wydział SiMR-u przyniósł ze sobą masę nowych przedmiotów: Podstawy Zapisu Konstrukcji, Geometrie Wykreślną, Techniki Komputerowe dla przyszłych inżynierów etc. Wykłady+ ćwiczenia+ nauka w domu miały przynosić oczekiwane przeze mnie rezultaty. A tu figa, bo jak się okazało, skazany jestem tylko na naukę w domu. Profesor na PZK twierdzi, że wszystko to banalne, trywialne rzeczy, profesor na geometrii naskakuje na tych, którzy mają pytania a doktor na informatyce pisze programy uśmiechając się złowieszczo pod wąsem i oznajmiając pod koniec zajęć, że za tydzień zaliczenie. Czy tak naprawdę wyglądają u Was wszystkich studia? Czy to ja zbytnio narzekam na to, że wszystko takie trudne i be? Wkładam dużo pracy w każdy z przedmiot, korzystam z mądrych książek a i tak często miewam problemy ze zrozumieniem jakiegoś zagadnienia. Jestem bardzo ciekawy jak wygląda, wyglądało to u Was i jak sobie radzić ( jeżeli oczywiście uważacie, że taki problem istnieje) z taką sytuacją? Studia fajna rzecz, ale irytująca maksymalnie ; )

Edytowano przez Ryba2111
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj miałem "konkurs" zaliczenie z Prawa Kanonicznego, 30/50 dobrych odpowiedzi zaliczało. Można się domyślić, ile miałem.

Idę walczyć o ten jeden punkt w piątek na konsultacje. Szlag mnie trafia, jak można się tak czepiać jednego punkciku, ja bym naciągał...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie trafia szlag, jak widzę studentów, którzy łażą za wykładowcami/ćwiczeniowcami i jęczą o jeden/dwa/pół punktu.

W mojej ocenie - żałość i gimnazjum. Nie douczyłeś się, to miej pretensje do siebie i skoro próg jest ustawiony na danym pułapie to chyba właśnie po to, żeby go przestrzegać. A jakby wykładowca Tobie zaliczył, to zaraz by się zgłosił ktoś, kto miał 28.

Jak na meczu piłkarz trafia w słupek, to nie biegnie do sędziego płakać o bramkę.

Mocno niedojrzała postawa w stosunku do stopnia nauki - w gimnazjach marudzenie o punkty jest może nagminne, ale jak się jest studentem, to już się chyba powinno rozumieć, że jakby zaliczenie miałoby się zaczynać od 29 punktów, to by było napisane, że zalicza 29/50 :rolleyes:

Pozdrawiam,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba do tego podejść obiektywnie. Studia nie uczą tylko wiedzy, ale też kombinowania w różny sposób, skoro ma mi się to opłacić to wolę skomleć o ten jeden punkcik niż później wkuwać na egzamin coś, co mi się w życiu nigdy nie przyda, a spędzę przy tym kilka dni. Poza tym moja sytuacja jest taka, że sam wykładowca mówił, że za obecności + własny kodeks + notatki jest premia. Mam to wszystko, więc ten jeden punkcik nie powinien stanowić problemu.

Jeśli nie będziesz się czasem kłócił i próbował, to Świat Cię zje, nie można być tak nastawionym do życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie będziesz się czasem kłócił i próbował, to Świat Cię zje, nie można być tak nastawionym do życia.

No wiesz, akurat ta 'złota myśl' to zła interpretacja filozofii mówiącej, że należy walczyć o swoje. Z tym się oczywiście zgadzam i stosuję, także podziękuję za dobre rady, ale co innego być pewnym siebie, zdecydowanym i próbować się przebijać mając ku temu podstawy, a co innego jęczeć dla jęczenia.

Muszę Cię zmartwić, ale osoba, która będzie się, jak napisałeś, kłócić, mimo, że coś się jej w obiektywnie nie należy, jest postrzegana jako bezczelna, a nie przebojowa. Pomijając fakt, że wypraszanie ocen to też kwestia poczucia przyzwoitości i szacunku do samego siebie.

Pozdrawiam,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry, to ja, przyszyły polonista! :>

Jak już tu kiedyś pisałem, z braku laku złożyłem papierska na polonistykę i tak oto jestem w połowie drugiego roku. Co najdziwniejsze, jak na razie nie było specjalnych problemów z przebrnięciem przez sesje (wyłączając debilny ustny egzamin z historii Polski, obejmujący CAŁĄ historię Polski!), a przecież mój stosunek do studiowania prawie w ogóle się nie zmienił - poza tym, że czasem dziewoja goni mnie do nauki dzień przed egzaminem, a i też jakoś bardziej regularnie zaszczycam uczelnię towarzystwem mojej skromnej osoby.

Tak czy siak, jestem na specjalizacji medialnej, ponieważ alternatywa, czyli nauczycielstwo, absolutnie mnie nie pociąga, a nawet odrzuca niczym najnowszy kawałek Lady Gagi. Sprawdziło się to, o czym mówiły nam starsze roczniki: nauczyciele zapierdzielają jak malutkie mikrobusiki, tworzą miliardy konspektów i konspektów konspektów, latają z tonami kserówek, a do tego jeszcze ślęczą godzinami na praktykach w szkole i sami zaczynają lekcje prowadzić, czym się morderczo stresują. Medialni za to mają mniej egzaminów, mało zajęć, a w dodatku większość zaliczeń to wywiązanie się z prezentacji multimedialnej made in PowerPoint, a grono profesorskie w znakomitej większości prezentuje nowoczesne spojrzenie na studiowanie: dyskutujemy sobie i rozmawiamy, oglądamy filmy i inne drażety owocowe - i tak to powinno wg mnie właśnie wyglądać! Oczywiście przyszłe nauczycielstwo zazdrości nam niesamowicie, użala się nad swym marnym losem, ale też z drugiej strony mają większą szansę na pracę zgodną z ukończonymi studiami. IMHO fair enough. A i też nikt im tej specjalizacji na siłę nie wciskał, aye? :)

Ostatnio też naszła mnie rozkmina, iż nawet bywając na większości zajęć, i tak spędzam na uczelni mało czasu, a ćwiczenia i inne wykłady wydają się wciągające i człowiek - o zgrozo! - chce na nie uczęszczać, a nawet brać czynny udział w dysputach wszelakich! Wniosek jest chyba taki, że już za drugim podejściem znalazłem sobie kierunek, który mi odpowiada i w jakimś stopniu pokrywa się z moimi zainteresowaniami - najs! Oby tak dalej!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie trafia szlag, jak widzę studentów, którzy łażą za wykładowcami/ćwiczeniowcami i jęczą o jeden/dwa/pół punktu.

W mojej ocenie - żałość i gimnazjum. Nie douczyłeś się, to miej pretensje do siebie i skoro próg jest ustawiony na danym pułapie to chyba właśnie po to, żeby go przestrzegać. A jakby wykładowca Tobie zaliczył, to zaraz by się zgłosił ktoś, kto miał 28. Jak na meczu piłkarz trafia w słupek, to nie biegnie do sędziego płakać o bramkę.

Buehehe. Dobrze, że swojego czasu zachowałem się jak ten niedojrzały gimnazjalista i walczyłem o ten upragniony punkt. Po stresujących poszukiwaniach, okazało się że ostatnie zadanie w ogóle nie zostało przez egzaminatora sprawdzone. Rozumiem, że Ty dla honoru, czy jakiejś wyższej idei nie weźmiesz oceny "z łaski"? Z dumą oddasz cztery stówy na warunek i w następnym roku, ku chwale ojczyzny będziesz uczęszczał na dodatkowe zajęcia. Każdy ma jakiś fetysz.

Pomijając fakt, że wypraszanie ocen to też kwestia poczucia przyzwoitości i szacunku do samego siebie.

Niekoniecznie chodzi o wypraszanie samej oceny. Można podpisać cyrograf i np. poprosić o zadanie jakiegoś dodatkowego pytania.

Edytowano przez ...AAA...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że Ty dla honoru, czy jakiejś wyższej idei nie weźmiesz oceny "z łaski"? Z dumą oddasz cztery stówy na warunek i w następnym roku, ku chwale ojczyzny będziesz uczęszczał na dodatkowe zajęcia. Każdy ma jakiś fetysz.

Nie, ja jestem na tyle dobry, żeby nie musieć tego robić ;)

A tak całkowicie poważnie - to w sytuacji kryzysowej istnieją jeszcze inne sposoby niż jęczenie o punkty, można się jakoś dogadać z wykładowcą. A jeśli nie, to sorry, ale to są studia i jak dasz ciała, to ponosisz konsekwencje. Nie mówiąc o tym, że (pisząc o warunku) jest pierwszy termin, czasem drugi, poprawkowy i ewentualnie komisyjny - uwalenie wszystkich zasiałoby we mnie myśl, że może powinienem zmienić kierunek. Oczywiście, zdarzają się wpadki czy bardzo trudne przedmioty połączone z nieprzystępnym przekazywaniem wiedzy. Ale znowu, skoro jesteśmy dorośli to jesteśmy przy wszystkich konsekwencjach.

Pozdrawiam,

Edytowano przez Kulik
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Na papierze" to co napisałeś jest piękne i czcigodne. Teraz trzeba to rozwinąć. Terminy są dwa, bo komisyjny (przynajmniej u mnie) zarezerwowany jest dla ściśle określonych, uzasadnionych przypadków. Egzaminy mają przeróżną formę. Weźmy np. doktryny trwające tylko semestr, niezbyt ważne (dla przeciętnego studenta) i bardzo, bardzo obszerne. Profesor zadaje jedno pytanie - wystarczy mieć pecha aby odpaść, gdyż niemal nikt nie zdążył przerobić wszystkich biografii. Bywają i takie egzaminy, które opierają się wyłącznie na szczęściu. Gdybyś zobaczył testy jakie układa moja wykładowczyni prawa karnego, to zwątpiłbyś w swoje tezy, tak jak większość studentów zwątpiła w miłość do tego przedmiotu. Wychodziliśmy z ćwiczeń z czwórkami i piątkami, pełnym zasobem wiedzy, po to aby zdawać na chybił-trafił. A co ze studentami np. IV roku, którym wyjątkowo nie siedzi jakiś przedmiot? Również powinni sobie powiedzieć, że to kierunek nie dla nich i odejść?

Twoja teza wygląda prosto i uczciwie, tylko bez spoglądania w szczegóły.

Nie, ja jestem na tyle dobry, żeby nie musieć tego robić wink_prosty.gif

Póki co, większość ludzi nie jest omnibusami. Nie widzę nic złego w tym, że ktoś chcący zostać w przyszłości karnistą, będzie się ślizgał po np. znienawidzonym administracyjnym.

Edytowano przez ...AAA...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kulik

Ja nie sądzę, że mi się ten punkt NIE NALEŻY, przecież napisałem dlaczego powinna mnie puścić.

Sam zapewne nie byłeś w takiej sytuacji nigdy, a gadasz pierdoły. Ja wolę schować ambicję w kieszeń i zobaczyć, co da się zrobić w tej kwestii - może dopyta czy coś - niż tracić kilka dni na naukę jakichś bezsensów. Liczy się efekt końcowy, a cel uświęca środki (nie w każdym przypadku, ale w tym jak najbardziej).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że studia już się do "Szkoły" nie liczą? No to dobra...Mam pytanie do studentów(Kaptain Obvious :P). Jak to jest u was z zamieszkaniem? Co lepsze? Akademik, czy stancja? Jakie są wady i zalety?

@down:

Ty zacząłeś, w końcu jesteś studentem. Gimnazjalista jak ja się tu nie liczy.

Osobiście uważam,że jeśli ktoś naprawdę chce studiować,to chce się też i uczyć,a do tego potrzebny jest spokój.Jeżeli będziesz miał pokój jednoosobowy,to może być akademik.Jeżeli wieloosobowy,uczyć się w takim pomieszczeniu nie da,chyba,że i pozostali przyjechali studiować.Sprawa ze stancją wygląda podobnie.A najlepiej studiować gdzieś na miejscu,a mieszkać w swoim domu.Chyba,że towarzystwo nie będzie Tobie przeszkadzało w nauce,wówczas miejsce zamieszkania dla Ciebie jest obojętne.Cześć!.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to jest u was z zamieszkaniem? Co lepsze? Akademik, czy stancja? Jakie są wady i zalety?
Trudno mi się wypowiedzieć, bo obecnie dojeżdżam. W liceum jednak mieszkałam w bursie... I wiem tyle, że wszystko zależy od twoich prywatnych upodobań. Podobało mi się to, że miałam 5 minut drogi do liceum (więc w czasie przerwy obiadowej mogłam wrócić i sobie zrobić kanapkę). Z drugiej strony - wyjścia były tylko do 19:00-20:00, za każdym razem trzeba je było zgłaszać, dopiero w ostatnim roku trafiłam na fajne współlokatorki (niestety, ale wiele osób ma problemy z higieną, poszanowaniem czyjejś własności i czasu).

Mnie trafia szlag, jak widzę studentów, którzy łażą za wykładowcami/ćwiczeniowcami i jęczą o jeden/dwa/pół punktu.

W mojej ocenie - żałość i gimnazjum. Nie douczyłeś się, to miej pretensje do siebie i skoro próg jest ustawiony na danym pułapie to chyba właśnie po to, żeby go przestrzegać. A jakby wykładowca Tobie zaliczył, to zaraz by się zgłosił ktoś, kto miał 28.

Jak na meczu piłkarz trafia w słupek, to nie biegnie do sędziego płakać o bramkę.

Mocno niedojrzała postawa w stosunku do stopnia nauki - w gimnazjach marudzenie o punkty jest może nagminne, ale jak się jest studentem, to już się chyba powinno rozumieć, że jakby zaliczenie miałoby się zaczynać od 29 punktów, to by było napisane, że zalicza 29/50 rolleyes.gif

Dołączam się do zdania innych - wszystko zależy od sytuacji. Jeśli ktoś się nie uczył i chce zdać na piękne oczy/za dekolt/ za jęczenie, to takie zachowanie jest żałosne. Czasami jednak potrafią się dziać takie rzeczy, że nic, tylko przetrzeć oczy. U nas np. raz było tak, że najpierw mieliśmy kolokwium z 3,5 tysiąca stron (bardzo ostro oceniane), będące wstępem do egzaminu tydzień później z 2,5 tysiąca stron (i to zupełnie innych!)*. I trochę głupio byłoby wtedy nie zdać pierwszego (a więc i drugiego) z powodu połowy punkta, prawda? Oczywiście - prowadzący ma pełne prawo do tego, aby nie podnosić wtedy oceny i będzie to sprawiedliwe. Jednak czasem nawet pilnie uczący się przy nieszczęśliwym nawale egzaminów i zaliczeń mogą odpaść, w czasie, kiedy przejdą ci, którzy zamiast się uczyć cwaniaczyli i/lub mieli szczęście. Dla niektórych te 0,5 punkta to jest 'studiować albo nie studiować', 'mieć stypendium albo nie mieć stypendium'. A sytuacje bywają różne - choćby i znajome mi osoby, które uczyły się pilnie przez cały semestr i dopiero pod koniec nawaliły z powodu jakiejś tragedii rodzinnej.

* o innych zaliczeniach w tym samym czasie nie wspominając

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stancja czy akademik - temat rzeka. Warto zrobić "wywiad środowiskowy" bo można różnie trafić - wieczny cug, horda maniaków WoW - to tylko przykład atrakcji jakie mogą nas spotkać gdy nie zrobimy rozeznania przez wybraniem lokum. I własne upodobania są najważniesze - osobiście wolałem mieszkać na stacji chociaż 3 ostatnie miesiące licencjatu przeżyłem [dobrze powiedziane - "przeżyłem"] na waleta w akademiku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

horda maniaków WoW - to tylko przykład atrakcji jakie mogą nas spotkać

Ja już wole WoWowiczów niz imprezowiczów, Ci od WoWa siedzą w słuchawkach i tylko grają natomiast tych drugich nie interesuje za bardzo to czy się uczysz czy też nie. Osobiście zdecydowanie wole mieszkanie, bo w akademiku nawet jak mieszkasz ze spoko typkami to może i tak być słychać imprezy z górnego piętra itp. W mieszkaniu też masz większy wpływ na to z kim mieszkasz. Choć główna zaleta akademika to taka, że nie na zajęcia o 11.40 możesz wyjść o 11.30 i zdążysz

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście zdecydowanie wole mieszkanie, bo w akademiku nawet jak mieszkasz ze spoko typkami to może i tak być słychać imprezy z górnego piętra itp.

Prawda, ja co prawda nie mieszkam w akademiku, ale wszyscy moi znajomi, którzy mieszkają, co do jednego uczą się w bibliotece wydziałowej (akademiki są 3 minuty na piechotę, a biblioteka otwarta jest do późna i bardzo późna w sesji).

A zmieniając lekko temat - właśnie dostałem najlepszy prezent gwiazdkowy ever - promotor napisał nam mejla, że z okazji świąt przekłada nam termin oddania pierwszego rozdziału magisterki o miesiąc :)

Pozdrawiam,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam pytanie - co sądzicie o kierunku, jak Historia Sztuki? Głównie też zależy mi na tym, aby potem móc zrobić jakiś kurs pedagogiczny, co wiązało by się z możliwością nauki w szkole (plastyka bądź WOK). Czy takie coś jest w ogóle możliwe? I jak to mój tata mówi, czy z tego "będzie chleb"? :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

horda maniaków WoW - to tylko przykład atrakcji jakie mogą nas spotkać

Ja już wole WoWowiczów niz imprezowiczów, Ci od WoWa siedzą w słuchawkach i tylko grają natomiast tych drugich nie interesuje za bardzo to czy się uczysz czy też nie. Osobiście zdecydowanie wole mieszkanie, bo w akademiku nawet jak mieszkasz ze spoko typkami to może i tak być słychać imprezy z górnego piętra itp. W mieszkaniu też masz większy wpływ na to z kim mieszkasz. Choć główna zaleta akademika to taka, że nie na zajęcia o 11.40 możesz wyjść o 11.30 i zdążysz

Coś jest na rzeczy - jak byłem w akademiku to miałem dosyć spore szczęście z zaliczeniami i właściwie czekałem już tylko na wpisy. Mogłem sobie pozwolić na "jeszcze jeden". Niektórzy z towarzystwa mieli jeszcze poprawki, drugi termin etc. a prawda jest taka, że jak piją wszyscy w pokoju to pijesz i ty czy tego chcesz czy nie - chłopaki mieli słabą psychikę* i nie każdy się bronił w terminie. Przed sesją powinno się na naukę uciekać do domu.

*ale przyznaję, był jeden twardy zawodnik - słuchawki na uszach, wzrok wbity w książkę, pozycja na przyczajonego ninja i ostatecznie 3 w indeksie - zuch chłopak :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...