Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Koszykówka

Polecane posty

@repta

Tam nie było kroków. Wszyscy pamiętamy sławne Crab step LeBrona. Nie lubię tego gracza, ale trzeba przyznać, że tym razem wszystko zakończyło się w zgodzie z przepisami. Tutaj najważniejsza jest noga, która robi obrót. Gdy ją podnosi nie ma już piłki w rękach. Specjalnie sprawdzałem na koszykarskich blogach czy były tam kroki i nie ma raczej wątpliwości, że zagranie było wykonane OK.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pacers wygrywają w drugim meczu z Heat. Choć na highlights widać głównie popisy Paula George (i nie bez przyczyny. Ten dunk na Birdmanie. Wow!), tak naprawdę kluczowym zawodnikiem spotkania był Roy Hibbert i on tak naprawdę może być tym elementem, który daje szanse na podjęcie walki z głównymi pretendetami do tytułu. Widać również było twardą grę ze strony Pacers. Chicago w poprzedniej serii również łapało wiele technical fouli za nieczyste zagrywki, ale tam wyglądało to na frustrację. Tutaj wyglądało to na styl koszykówki dawnych Detroit Pistons. Może się mylę i to zwykłe emocje w playoffach. A. Końcówkę skradł David West, dwa razy przechwytując podania Jamesa w końcówce i trafiając trudny rzut hakiem. Mam nadzieję że po drugiej stronie Memphis wyjdzie zwycięsko z meczu nr 3 i oba finały konferencji będą ciekawe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ahhh. Miód na moje obolałe serce. Miami Heat przegrywają drugie spotkanie z Pacers. Chociaż nie zgadzam się, że to goście stosowali nieczyste zagrywki. Wade za intencjonalne uderzenie łokciem Stephensona powinien w następnym meczu już nie zagrać. Bosh wali łokciem pod koszem Hibberta, ale to zawodnik z Indiany zostaje ukarany przewinieniem. James odpycha rywali podczas wejścia pod kosz, ale oczywiście "faulował" George. Ogólnie to średni mecz Paula pod względem obronny, bo James robił niemal co chciał w tym meczu. Jednak świetnie zachował się w końcówce, zmusił do odegrania, West doskonale zmienił tor lotu piłki. Dwa razy wymusił straty na Jamesie w końcówce. Ten monster dunk, gdzie George wsadził nad Andersenem, a po drodze zabrał LeBrona do przedszkola to akcja meczu. Hibbert zrobił ogromną robotę i to on był największym bohaterem spotkania. Wyrasta na najlepszego centra w NBA. 29 punktów, do tego świetna skuteczność, 9/10 wolnych i 10 zbiórek, już nie wspominając o blokach i dobrej obronie pod koszem. Roy jest zdecydowanie lepszy od Howarda jeśli patrzymy pod kątem defensywy 1 on 1. Pacers pokazali charakter, choć teraz przed nimi trudne zadanie. Muszą wygrać 2 kolejne mecze u siebie i wtedy to oni staną się faworytem serii. Miami jest w stanie wygrać w każdym meczu, więc Indiana będzie musiała grać zawsze jakby to miało być elimination game.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ahhh. Miód na moje obolałe serce.

Z sercem nie ma żartów, polecam udać się jak najszybciej do kardiologa.

A co do meczu.. Przyznam dość mizerna gra naszych zawodników. Przyznam, zawiodłem się najbardziej na "trójkowiczach". Battier grał po prostu żenująco, Spoelstra powinien dokonać zmiany dużo wcześniej, widać to nie był dzień Shane'a. Allen też nie błyszczał. Skuteczność Wade'a pozostawiała wiele do życzenie. O ile podobała mi się jego gra w środę, dziś nie pokazał się z najlepszej strony. Przez skuteczność i niemoc wymienionych zawodników, cała gra oparła się na LeBronie. Andersen nie powtórzył tego czego dokonał w poprzednim meczu, ale ukazał w nim swój kunszt i umiejętności. Za to wczoraj dobrze zagrał Chris Bosh. Nareszcie w statystykach można ujrzeć kilka zbiórek, ale to jeszcze nie ta liczba, do której jest zdolny. Definitywnie za mało grał Mike Miller, powinien wejść na dłużej. Pod koszem znów nie radzimy sobie z Hibbert'em. 6 ofensywnych zbiórek to za dużo. Pokazuje to jednak, że jest jednym z najlepszych środkowych w całej lidze. Podziwiam też trenera Indiany, który wystawia pierwszą piątkę na ponad 40 minut gry. Oprócz Augustina z listy rezerwowej zagrało trzech zawodników i to poniżej 10 minut. Moim zdaniem powinien dać trochę odpocząć swoim zawodnikom, bo szykuje się kilka zaciętych meczy w najbliższych dniach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam też trenera Indiany, który wystawia pierwszą piątkę na ponad 40 minut gry. Oprócz Augustina z listy rezerwowej zagrało trzech zawodników i to poniżej 10 minut. Moim zdaniem powinien dać trochę odpocząć swoim zawodnikom, bo szykuje się kilka zaciętych meczy w najbliższych dniach.

Proponuję, żeby w następnym meczu Spoelstra oszczędził trochę LeBrona Jamesa. Gość gra zdecydowanie za dużo i jeszcze się przemęczy. Akurat decydujące mecze Playoffs nie są czasem, kiedy powinno dawać się odpoczywać swoim najlepszym zawodnikom. Kilka spotkań i będą mieli wakacje, to sobie odbiją. Zazwyczaj w sezonie regularnym gra się więcej zmiennikami, żeby trzon zespołu był dobrze przygotowany do decydujących spotkań.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udoooniss HASLEM! Nareszcie, nareszcie, nareszcie. Odblokował się od piątego meczu z Chicago. Grał świetnie. Tylko 23 minuty, ale za to jakie! Skuteczność rzutów 8-9 i 7 zbiórek na koncie to to, czego mu brakowało w ostatnich dwóch spotkaniach. Ma potencjał, dobrze, że trener go dostrzega i wykorzystuje. Ale to nie tylko jego zasługa, a całej wielkiej piątki. Każdy rzucił powyżej 14 punktów. To dobrze, że dali Królowi Jamesowi trochę odsapnąć i grali swoją piłkę. Pod koniec, przy mniej nerwowej końcówce, dobrze zrobił Spoelstra wstawiając całą rezerwę. Niech sobie chłopaki, nawet przez chwilę, ale pograją. A propos. Zauważyłem, że coś własne boisko nie pomogło Pacers'om. Czyżby na wyjeździe grało im się lepiej niż w domu?

LET'S GO HEAT!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu w tym meczu Pacers zagrali znacznie gorzej w obronie, chyba ich najsłabszy mecz w Playoffs pod tym względem. Sami mieli wielkie problemy z trafieniem do kosza (niecałe 40% skuteczności), przy aż 55% Miami. W dodatku nie trafili aż 14 z wykonywanych 44 rzutów wolnych. Wygrali na tablicach, ale nie kontestowali dość dobrze rzutów rywali. Wbijali się pod kosz, co jest bardzo dobrym rozwiązaniem, ale później marnowali okazję na powiększenie dorobku punktowego. Dzisiaj LeBron nie musiał się bardzo wysilać, bo dobrze zagrał praktycznie cały zespół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda mi Memphis, że odpadną bez zwycięskiego meczu z San Antonio. Z Oklahomą grali naprawdę dobrze i słusznie wygrali. Nie widzę ich finale i od początku nie widziałem, ale mogliby trochę jeszcze powalczyć, zabrać u siebie chociaż jedno spotkanie. Spurs to bardzo dobra drużyna, czego dowodem jest prowadzenie 3-0 w finale zachodniej konferencji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grizzlies po prostu mają pecha. Przecież dwa poprzednie mecze przegrali po dogrywkach. Niewiele zabrakło, a to oni prowadziliby 2:1 i byli faworytem serii. Spurs bardzo przydała się trudna walka z Warriors. Bardzo urośli psychicznie, przecież w tamtych grach również musieli walczyć w dodatkowym czasie. Mają szerszy skład i dzięki temu Pop ma więcej opcji do rzucania przeciw Memphis.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że Memphis odpadli... 4-0, szybka seria, no i San Antonio teraz odpoczywa a dziadkom przyda się trochę dłużej odsapnąćicon_smile.gif Tony Parker w ostatnim meczu rzucił 37pkt! Za to znów pecha miał Zach Rendolph, który trafił tylko 4 na 13 rzutów z gry, podobnie prezentował się pan Gasol 5 trafionych na 12 rzutów.

A Pacersi nie poddają się, dwa dobre mecze na wyjeździe, jak na razie 2-1 dla Miami, ale ta seria nie powinna się szybko skończyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spurs w finale. Szkoda chłopaków z Memphis, bo bardzo się starali i znowu im nie wyszło. Tak naprawdę tylko jeden mecz został wygrany wyraźną przewagą przez tegorocznych finalistów. Teraz pytanie z kim zagrają w finale, bo to jednak nie takie pewne. Indiana Pacers stawia zdecydowany opór mistrzom z poprzedniego sezonu. Dziś wyrównali stan serii na 2-2 i wracają do Miami na mecz nr 5. W ostatnim spotkaniu Pacers rzucali do kosza, Heat rozdawali łokcie. Niesamowite że tyle błędów zostało popełnionych przez sędziów. Te dwa faule w ataku LBJ, bardzo kontrowersyjne, dodatkowo błąd 24 sekund Pacers, gdy piłka w akcji wyraźnie dotknęła obręczy. James pod koniec złapał szósty faul ale nie wydaje mi się, żeby to aż tak wpłnęnęło na wynik i ostatecznie gospodarze dowieźli by zwycięstwo do końca. Znowu przewagę tworzyli podkoszowi West i Hibbert (razem 24 zbiórki z czego 10 w ofensywie), mniej widoczny był George ale nadrabiał to Stephenson i jego clutch rzuty. Nie chcę finału Spurs Heat, więc kibicuję Indianie, przydałaby się jakaś niespodzianka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj mieliśmy odwrotną sytuację jaka miała miejsce w meczu nr 3. Wówczas Heat trafiali ponad 50% rzutów, a Pacers na poziomie 35%. Mecz nr 4 i to Indiana ma 50% trafień, a Heat tylko 39%. Zaznacza się dominacja Pacers na tablicach - 49:30, choć trzeba przyznać, że Heat nie odstawali tak mocno jak Pacers w ostatnim spotkaniu. James wcześniej popełniał faule ofensywne przy wejściach, a dzisiaj dostał dwa trochę z czapy. Choć wyraźnie w tych sytuacjach grał łokciem, taki gwiazdorski odruch, którego mu normalnie nie gwiżdżą, więc nic dziwnego, że mógł być zaskoczony. Błąd sędziów niczym z ligi podwórkowej, gdzie nie zauważyli, że piłka dotknęła obręczy po rzucie Hibberta. Roy jest jednym z dwóch kluczowych graczy Pacers w tej serii, drugim jest Lance Stephenson, który daje o wiele więcej niż się od niego spodziewano. Wydaje się, że to właśnie on powinien pilnować Jamesa, bo z Georgem różnie to bywało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak przewidywałem, będziemy mieli siedem meczów w tej serii. Pacers gładko rozprawili się z Heat i wymusili na nich elimination game w Miami. Znów zdecydowana dominacja na tablicach graczy z Indiany, a w dodatku udało się zatrzymać praktycznie wszystkich graczy gości. Nawet Jamesa, który trafiał ze skutecznością niższą niż 50%, miał zaledwie 6 asyst przy aż 4 stratach. Wystarczy dodać, że Pacers byli lepsi w asystach aż 19 do 10. Heat nie wyglądali w tym meczu jak zespół, tylko zbieranina przypadkowych gości. Świetne spotkanie George'a no i jak zwykle znakomicie Hibbert. Jeśli Pacers przejdą dalej, to on jest najlepszym i najrówniej grającym zawodnikiem Indiany. Stawiałem na Miami w 7 meczach i dalej obstawiam taki wynik. Mistrzowie NBA jeszcze nie przegrali dwa razy z rzędu w tych playoffach, ale wielu mówi, że po prostu wysiadają fizycznie i to może być kluczowe w ostatnim spotkaniu. W sondzie na nba.com jeszcze kilka dni temu jakieś 60% osób wypowiedziało się, że Heat wygrają po 6-7 meczach. Teraz na pytanie kto wygra w ostatnim starciu, tylko 47% stawia na Heat. Wygrana Pacers bardzo by mnie uradowała, ale LeBron i spółka mają taką masę utalentowanych zawodników, że są w stanie wziąć się w garść i wymęczyć wygraną. Stawiam na Heat +4.

PS Byron Scott nowym trenerem Clippers. Po latach spędzonych w New Orleans Hornets dojdzie do spotkania coacha ze swoim byłym zawodnikiem Chrisem Paulem. Poprzednio udało się wycisnąć Finał Konferencji, może teraz znów uda się zrobić coś dużego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jakby Indiana grała gdyby zdrowy był Granger ? Bardzo fajnie poukładany zespół. W 7. meczu decydować będzie dyspozycja dnia. Co do Jamesa to miał skuteczność rzutów z gry 47,6 % (10/21) , 29 pkt, 6 asyst, 2 przechwyty, 1 blok więc do niego nie można mieć pretensji. Jego średnia liczba asyst na mecz w karierze to 7,3 a liczba strat na mecz 3,3 , wiec mówienie, że miał w meczu tylko 6 asyst i aż 4 straty jest nie na miejscu, bo 6 asyst jak na skrzydłowego to nie jest mało a 4 straty to nie jest tak dużo. Ponadto w poprzednim meczu, które Miami wygrało James miał 30 pkt, 6 asyst i 3 straty, a skuteczność rzutową na poziomie 50 %. James jest najbardziej regularnym graczem Miami i nie zawodzi. Najbardziej w ostatnim meczu zawiedli Bosh 5 pkt 1/8 z gry i Wade 10 pkt 3/11 z gry. Chalmers tylko 10 pkt i 0 asyst. Wygrane Miami w dużej mierze zależą od tego jak w danym dniu zagrają Wade i Bosh, jeśli będą mieli w okolicach 15-20 pkt każdy z nich, to Miami wygrywa albo minimalnie przegrywa. Jeśli wyłączy się tych dwóch graczy, to Miami, nie ma kim ich zastąpić i wtedy jest przegrana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jakby Indiana grała gdyby zdrowy był Granger?

Zdrowy Granger wcale nie musiałby dobrze wpłynąć na zespół. Absencja Jameera Nelsona nie przeszkodziła Orlando Magic osiągnąć Finał NBA, a gdy rozgrywający pojawił się na parkiecie gładko przegrali z Lakers. Memphis Grizzlies zagrali dwa lata temu świetne playoffy bez Rudy'ego Gaya, a teraz nawet się go pozbyli i drużyna osiągnęła największy sukces w swojej historii. Granger jest znacznie gorszym zawodnikiem w obronie, niby niezłym strzelcem, ale celny jest bardzo rzadko. George to znacznie lepszy substytut, bo o wiele lepszy defensor i potrafi skutecznie rzucać. Gdy mu nie siedzi, to nie siłuje swoich akcji.

Co do Jamesa to miał skuteczność rzutów z gry 47,6 % (10/21) , 29 pkt, 6 asyst, 2 przechwyty, 1 blok więc do niego nie można mieć pretensji. Jego średnia liczba asyst na mecz w karierze to 7,3 a liczba strat na mecz 3,3 , wiec mówienie, że miał w meczu tylko 6 asyst i aż 4 straty jest nie na miejscu, bo 6 asyst jak na skrzydłowego to nie jest mało a 4 straty to nie jest tak dużo.

Od MVP ligi można wymagać znacznie więcej. Poza tym statystyki nie pokażą wszystkiego. Przynajmniej nie takie konkretne jak punkty, asysty czy zbiórki. Pacers byli lepsi aż o 22 punkty, gdy James był na parkiecie, to najgorszy wynik w całej drużynie. James długo trzymał piłkę, siłował własne akcje. Inni byli jeszcze gorsi, ale ponoć od tego są liderzy zespołu, żeby inspirować kolegów na parkiecie. MJ to potrafił, LeBron pomimo faktu bycia klasowym zawodnikiem, nie posiada takich zdolności przywódczych.

Najbardziej w ostatnim meczu zawiedli Bosh 5 pkt 1/8 z gry i Wade 10 pkt 3/11 z gry. Chalmers tylko 10 pkt i 0 asyst. Wygrane Miami w dużej mierze zależą od tego jak w danym dniu zagrają Wade i Bosh

Bosh to w ogóle nieźle się stoczył. Miał być trzecią opcją, częścią wielkiej trójki, ale zazwyczaj zawodzi. Jak zdobywa więcej niż 20 punktów w meczu to przeżywam absolutny szok. Nie wiem kto nominuje go ciągle do Meczu Gwiazd, ale swoimi występami w playoffach bardziej zasługuje na miano role playera. 12 punktów i 6,5 zbiórki średnio na mecz nie mogą zrobić na kimkolwiek wrażenia. Podczas serii z Pacers ma trochę powyżej 11 punktów i niecałe 4 zbiórki. Haslem, który przebywał na parkiecie o 73 minuty mniej ma więcej zebranych piłek na tablicach. Wade już od jakiegoś czasu obniża poziom. Wydaje się, że to przez zmęczenie materiału, bo ten zawodnik jest dość podatny na urazy. Choć być może James świeci tak mocno, że pozostali po prostu przy nim gasną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mecz nr 7. Indiana czy Miami? Choć Ci drudzy grają u siebie, mają niezły skład no i Jamesa, to stawiam na tych pierwszych. Dlaczego? Zbiórki. W ostatnim meczu bardzo duża przewaga po stronie Pacers. Bardzo solidny Hibbert, mocny West dużo lepsi niż Anderson/Bosh (który zresztą jak wspomniał FaceDancer stoczył się, jak dla mnie nie powinien grać w pierwszej piątce. Lepsza opcja - Haslem jako czwórka/Anderson). Druga sprawa, że Heat już nie zachwycają jak jakiś czas temu. Wyglądają jakby złapali zadyszkę. Trzecie, jak poradzi sobie LBJ w meczu o taką stawkę. Zdarzało się że wygrywał mecze rzutem w ostatnich sekundach, ale bywało też, że tak jak zresztą w meczu nr 6, forsował akcje, nie trafiał. Bywały też sytuacje gdzie nawet oddawał piłkę w kluczowych momentach. No zobaczymy. Zwycięstwo Indiany byłoby dużą niespodzianką, a ja lubię niespodzianki. wink_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

Niestety musisz poczekać kolejny rok. Może w następnym playoffach będzie jakaś niepodzianka?

Na potwierdzenie ogólnego hejtu na Miami, Chris Bosh znów miał skuteczność 3-13. Strasznie słabo zagrał Mike (0-3, 0-3), a i Udonis nie powalił jednym celnym rzutem na wszystkie cztery. Jednakże mimo zabójczo dobrego duetu George - Hibbert, Pacers zawiedli. Zbiórki. Nie wiem czy dobrze widzę, ale czyżby Wade miał więcej zbiórek od wyższego o 27 cm olbrzymiego i skutecznego Hibbert'a? I Bosh.. Ten, który się stoczył też ma 8 zbiórek. Tyle samo co środkowy Pacers. I świetny West zawiódł. Zbiórek to on robił niewiele, jak na lekarstwo. Zmęczenie materiału? Hmm. Z tego co widzę, trener Pacers po raz pierwszy, i co dziwi, w najważniejszym meczu, wstawił na boisko pierwszą piątkę poniżej 40 minut. Brak wiary w wygraną? Gwiazdor George, rzucił 7 punktów (WOW). Zmęczenie? Brak motywacji? Hmm.. przecież trener tak mocno motywował zawodników przed meczem.

Widział ktoś alley-opa w wykonaniu Cole - James w drugiej kwarcie? Szkoda, że zawodnicy z Indianapolis po tym zagraniu się nie obudzili, może byłby bardziej wyrównany mecz. A tak? Przewaga 23 punktami w decydującym meczu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W trzeciej kwarcie Hibbert złapał 5 faul a jakoś na początku czwartej kwarty George wyleciał z boiska za 6 faul. No i trzeba dodać, że Geroge, tak jak napisałeś wyżej, miał strasznie słabą skuteczność, 7 punktów, tylko 2 rzuty celne z gry na 9 prób. Pacers wyeliminowali Knicksów, którym kibicowałem, a teraz szkoda mi, że odpadli w pojedynku z Miami. To był bardzo ciekawy finał konferencji. A w finale kibicuję Miami, bo jakoś nie przepadam za San Antonio. Dziadkowie mieli długi odpoczynek, więc mogą przycisnąć zmęczonych Heatów.

I na koniec pytanie. Kiedy finał? Nie mogę znaleźć terminarza na stronie NBA.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety. Sędziowanie w tym meczu było mocno gospodarskie, widać NBA musi kreować kolejną "legacy". Podobnie było w przypadku Bryanta, któremu nie szło, ale gwizdki Lakersom sprzyjały. Teraz podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Miami. Wszystkiego nie da się jednak zrzucić na sędziów, a gracze Pacers chyba pierwszy raz przegrali na deskach. Wystarczyło, że Jamesa wspomógł Wade i nie trzeba było dużo więcej. Głównie dlatego, że oprócz Hibberta pozostali gracze Pacers zagrali zdecydowanie poniżej swojego poziomu. Bardzo zawiódł mnie West, który miał niezłe pierwsze mecze, a w ostatnich zupełnie zniknął. W takim wypadku podaruję sobie oglądanie Finałów NBA. Jestem fanem koszykówki, ale oglądanie najbardziej nielubianej drużyny z trzecią najbardziej nielubianą (po Lakersach) nie ma sensu. Indiana powinna być w kolejnym sezonie jeszcze mocniejsza. George rozegrał dopiero trzeci sezon w NBA, a już pokazał kilkukrotnie w Finałach z Miami, że ma papiery na świetne granie. Powinien być jeszcze lepszy za rok. Jestem ciekaw kto w przyszłym roku pomoże Jamesowi ciągnąć wózek w Miami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy finał? Nie mogę znaleźć terminarza na stronie NBA.

Służę pomocą. Terminy są w polskiej strefie czasowej:

Mecz 1 06.06.13r. na boisku MIAMI HEAT 03:00 A.M.

Mecz 2 09.06.13r. na boisku MIAMI HEAT 02:00 A.M.

Mecz 3 11.06.13r. na boisku Spurs 03:00 A.M.

Mecz 4 13.06.13r. na boisku Spurs 03:00 A.M.

Mecz 5 ( o ile będzie potrzebny :D) 16.06.13r. na boisku Spurs 02:00 A.M.

Mecz 6 18.06.13r. na boisku MIAMI HEAT 03:00 A.M.

Mecz 7 20.06.13r. na boisku MIAMI HEAT 03:00 A.M.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że FaceDancer serio nie ogląda finałów, gdyż nie cieszył się z przegranej Heat w trzecim meczu. icon_wink.gif Czyżby z innymi użytkownikami było podobnie?

A szkoda, bo emocji nie brakuje. Jest remis, 2 - 2 w niedziele zagrają ostatni mecz na boisku Spurs, co skutkuje koniecznością zagranie decydujących meczy w American Airlines Arena, co mi pasuje. W pierwszym meczu, pokazał, że nerwy ze stali ma Parker, ponieważ kiedy myślałem, że Miami zdobędzie punkt w samej końcówce, jak to było z Indianą w meczu pierwszym. Parker rozwiał jednak wątpliwości kto wygra mecz numer jeden. To jedyny mecz finałowy, w którym do końca nie można było być pewnym zwycięstwa. Przegrana u siebie trochę mnie zaskoczyła i zasmuciła. Jednakże drugi mecz okazał się już spokojnym zwycięstwem Miami. Grali w porządku, każdy zdobył swoje punkty, Spurs na kolanach. Ale to, co pokazaliśmy w meczu trzecim... Sromotnie, aż można napisać żałośnie przegraliśmy ten pierwszy mecz na wyjedzie. Nie mam kontaktu z kimkolwiek z Heat, bo napisałbym do nich wiadomość: "NIE ZAKŁADAĆ CZERWONYCH STROI NA WAŻNE MECZE!!!". Ten czerwony, zresztą mój ulubiony "outfit" przynosi nam wielkiego pecha i gramy wówczas poniżej jakiegokolwiek poziomu. Miami Heat świetnie i idealnie pokazali jak NIE należy grać. Mam nadzieję, że tą lekcje zapamiętają, bo aż wstyd przegrać w finale tak wysoko. Czwartego meczu nie oglądałem, ale z tego co widziałem, mniej więcej poziom ze spotkania drugiego, więc w porządku. Niestety, wydaje mi się, że Haslem jest uczulony na zawodników z San Antonio, bo nie może się chłopak przebić i grać swój styl gry. Miller, w przegranych spotkaniach gra świetnie (nawet 5-5 w rzutach za 3), w wygranych nieco słabiej. W niedzielę mecz piąty. Nie decyduje, ale sprawi, że jedna drużyna będzie grała pod presją i oby to nie byli koszykarze z Florydy. Tak czy inaczej finały pokazują jak chwiejna jest nasza forma. Raz gramy świetnie, raz dobrze, a innym razem tak, aż gra prosi się o pomstę do nieba. Tym razem dajmy z siebie wszystko i wygrajmy mecz na wyjeździe, później będzie, moim zdaniem, nieco łatwiej. LET'S GO HEAT!!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

San Antonio grało w finale NBA 4 razy i 4 razy wygrali, są drugą drużyną obok Chicago Bulls, która grając w finale NBA więcej niż 1 raz, zawsze ten finał wygrywała. Jeśli SAS przegrają ten finał, będzie to przerwanie ich historycznej serii występów finałowych. Duncan ma już 37 lat, bardzo możliwe, że od ostatecznego wyniku rywalizacji z Heat, będzie zależało czy będzie grał nadal czy zakończy karierę. Macie jakieś typy ile jeszcze Duncan będzie grał ? David Robinson zakończył karierę w wieku 38 lat w SAS, wygrywając rozgrywki NBA w 2003 roku. Być może, zatem Duncan pójdzie w ślady Admirała. Sam osobiście wolę Heat, ale trzeba przyznać, że w przypadku wygranej Spurs, Duncan albo zakończy karierę albo pokusi się o jeszcze jeden sezon w NBA i być może kolejne mistrzostwo tak by zakończyć karierę w wieku 38 lat, jak jego dawny partner z zespołu, wtedy historia zatoczyła by koło. Sęk w tym, że SAS nigdy 2 razy z rzędu nie wygrali NBA.

Trudno jednak przewidzieć co będzie dalej skoro ten finał jest dość zacięty. Sam obstawiam 7 meczy, a najwięcej będzie zależało od dyspozycji trio James - Wade - Bosh, a w szczególności od tej ostatniej dwójki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można powiedzieć, że dopiero w szóstym meczu wreszcie wydarzyło się coś godnego zapamiętania. Jeśli Spurs przegrają to mistrzostwo, to będą mogli obwiniać wyłącznie siebie. Na 28 sekund przed końcem prowadzili pięcioma punktami. James nie trafił za trzy i tu już pierwsza wtopa, bo umożliwiono ofensywną zbiórkę Mike'owi Millerowi, który dograł do LeBrona, a ten za drugim razem trafił. Wreszcie Ginobili i Leonard nie trafili 2 z 4 kluczowych rzutów wolnych w końcówce. Ray Allen trafił za trzy, czym doprowadził do dogrywki. Gdyby Leonard spisał się lepiej na linii, to byłyby wciąż 4 punkty, których nie dałoby się odrobić jedną akcją. Do tej pory żadna z drużyn nie potrafiła wygrać dwóch spotkań z rzędu. Heat będą musieli przełamać tę statystykę, jeśli myślą o tytule.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie i Panowie ogłaszam koniec sezonu. Ahh... Moje oczekiwania się sprawdziły w pełni, Miami Heat zatrzymało koronę mistrzów. Zagraliśmy sześć naprawdę ciężkich meczy tylko po to, aby wygrać ten ostatni, najważniejszy i też wcale nie łatwy. Gratulacje należą się wszystkim zawodnikom. Nie tylko wielkiej trójce, ale także wielu innym. Wielkie gratulacje dla Ray'a Allena. Gdyby nie ten zawodnik, nie byłoby już siódmego meczu. Wielki gracz, a mówię w tym momencie jako obiektywny obserwator NBA. Tak jak grał w Sonics, później w Celtics tak gra w Heat. Gracz, na którego zawsze można liczyć, nawet w momentach dramatycznych, gdy sytuacja wydaje się beznadziejna. Może ostatni mecz nie był jego meczem, co nie zmienia faktu, że jest wyborowym graczem. Już w NBA 2K13 grając wirtualnymi zawodnikami Heat, nie raz Allen uratował mi tyłek w ostatnich sekundach rzucając czysto za trzy. W 2K14 pewnie każdy rzut za trzy punkty Allenem skończy się podwyższeniem wyniku. Zaskoczył mnie Mike Miller. Jego gra waha się dramatycznie. W grze numer siedem jego skuteczność była straszna. Optymistycznie jednak patrząc, przychodzą spotkania, w których gra naprawdę dobrze. Już w ogóle podoba mi się jego radość po wsadzie/trzech punktach Allena/bloku Andersena. Gość, który wyróżnia się z ławki rezerwowej, przede wszystkich dzięki kolorowi skóry, dzieli się entuzjazmem z każdym kibicem. Bosh dzisiaj także nie rzucił nic. lol.gif Na szczęście jego skuteczność nie była bardzo nam potrzebna. Ale ten blok w ostatniej sekundzie meczu szóstego... Nie wymaga komentarza. Myślę, że to zagranie pochwalą wszyscy, którzy wiedzą czym Chris ryzykował... Pokazał jednak wielki kunszt świetnego środkowego. Świetnie rzucał Battier (6-8, 6-8 ). Spokojnie można powiedzieć, że to był mecz James-Wade-Battier. Jego skuteczność była zaskakująco dobra, co mnie bardzo cieszy. 18 punktów to bardzo dużo. Shane, mimo że nie jest oazą spokoju, umie zachować zimną krew i celnie rzucać w trudnych momentach. Bez tych punktów byłoby z pewnością bardzo ciężko. Super Mario też dzisiaj zagrał wyśmienicie. Obok Chrisa Paula, Rajona Rondo i Russela Westbrooka znajduje się wśród najlepszych rozgrywających na świecie. Jest to spokojniejsza odmiana Norrisa Cole'a. Tak jak mówiłem wcześniej, ze Spursami nie mogli odnaleźć się Andersen i Haslem. Z Pacers grali naprawdę dobrze, szkoda że nie powtórzyli tego w ostatnich spotkaniach. W następnym sezonie, mam nadzieję zobaczyć ich w nieco lepszej dyspozycji. Dwyane Wade... Mój numer 1 w NBA. Zdecydowanie jego dobry mecz, dobre finały jak i cały sezon. Skuteczność, ale przede 9 zbiórek w obronie czyni go niezastąpionym. Myślę, że to numer 1 rzucających obrońców tego sezonu. Kilka słabszych spotkań jest niczym przy tak wielu świetnych spotkań. LeBron MVP ligi? Zasłużył na to. Zdeterminowany do samego końca został wybrany najlepszym zawodnikiem tego sezony NBA. Wcale się nie dziwię. Wielkie dzięki LeBron, że poprowadziłeś Miami do zwycięstwa.

A jak oceniam resztę sezonu? Słabo zagrali Lakersi. Spodziewałem się lepszej gry z ich strony, a kontuzja Bryant'a pogrążyła ich całkowicie. Co prawda doszli do playoffów, ale nie mieli szans z San Antonio już w pierwszych meczach. Gdyby byli w lepszej dyspozycji i nie grali w osłabieniu, uważam że byłby to jeden z ważniejszych drużyn.

Wielkie gratulacje należą się Memphis Grizzles. Wygrali 4-2 z Los Angles Clippers, choć stawiałem na tych drugich. Myślę, że jeżeli skład pozostanie ten sam, Clippersi z nowym trenerem mogą zaskoczyć w następnym sezonie. A Memphis wywalczyło finał konfederacji, jednak nie mieli szczęścia grając z SA. Uważam, że Grizzles to "czarny koń" tych playoffów. Tytuł ten mogliby otrzymać także zawodnicy Golden State Warriors. Zabrali Spursom dwa mecze i grali naprawdę dobrze.

Myślę, że Oklahoma odczuła trochę odejście Hardena z drużyny. Choć wygrali z Houston, było widać, że kogoś brakuje na ławce rezerwowej. Szkoda, bo Harden ma duży potencjał, który marnował się głównie na ławce. W Houston może grać wreszcie swoją piłkę.

Gratulacje także dla Pacers. Najpierw wygrana z Celtics, później z Knicks, aż na koniec przegrana w finale konfederacji z mistrzami. Ukłon w stronę Hibberta, George'a i reszty. Może gdyby był Danny Granger byłoby jeszcze ciekawiej.

Szczerze przyznam, nie przepadam za Chicago Bulls. Kiedyś lubiłem, za sprawą duetu Jordan-Pippen. Teraz jest kilku zawodników, którzy psują w moich oczach wizerunek tej drużyny. Współczuję jednak Derrick'owi Rose'owi za niemożliwość grania playoffach, a także i wcześniej. Wielka szkoda, bo czuje do tego zawodnika ogromny respekt.

W końcu, gratuluję Spursom za dojście do wielkiego finału. Po tak zaciętych spotkaniach, spokojnie można stwierdzić, że wyszli, mimo przegranej, z tarczą z tej konfrontacji.

Nie mogę się doczekać już początku sezony 2013/14, aby znów móc napisać LET'S GO HEAT, a także aby znów móc oglądać najlepszą ligę koszykówki na świecie. A jak Wam podobał się skończony już sezon?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym sezonie olałem zupełnie NBA. Heat wygrało, choć byłem przekonany, że im się drugi raz z rzędu nie uda. Finały śledziłem tylko z doskoku i też byłem w stanie się założyć o pieniądze, że Spurs zdołają wygrać. Postaram się w przyszłym sezonie wrócić do aktywnego oglądania.

Polecam dwie ciekawostki. Najpierw niezbity dowód na to, że Heat w przyszłym sezonie dostanie 0-4 na poczatku PO, a potem

. Cudowne.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...