Skocz do zawartości
mateusz(stefan)

Dragon Age (seria)

Polecane posty

Cóż, przed chwilą ukończyłem Dragon Age II i również bardzo zaintrygowała mnie scena końcowa -

wygląda na to, że zniknął nie tylko Hawke, ale również Szary Strażnik z pierwszej odsłony serii. Co ciekawe, okazuje się, że do enigmatycznych Poszukiwaczy należy między innymi Leliana (ukochana mojego protagonisty z Dragon Age I). Ogólnie zastawiam się, czy intencje tej grupy faktycznie polegają na chęci zaprowadzenia pokoju na Thedasie (jak powiedziała Kasandra Varrikowi), czy też może kryje się za tym coś więcej... Jak sądzicie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up

ta poszukiwaczka mówi w końcówce, że odeszła od zakonu i nie poluje już na magów. Bardzo możliwe, że ich poszukiwania mają inny cel, trudno określić jaki - może potrzebują pomocy jednego z bohaterów (bądź obu) w czymś (?).

Sandal

jest rzeczywiście ciekawą postacią, na "moje oko" przypomina upośledzone dzieci, które ponoć są bardzo inteligentne/wrażliwe/uzdolnione ale mają problemy z komunikacją itd. Poza tym, że może zaklinać przedmioty (czym normalnie zajmują się tylko doświadczeni magowie, głównie wyciszeni) to może on np. dostrzegać duchy - mówi w którejś kwestii po śmierci matki Hawke'a, że widział "straszną starą panią nad łóżkiem".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakończenie jest u mnie strasznie sprzeczne z rozgrywaną historią

Na zakończenie mówią że czempion Kirkwall

zniknął tak samo jak Szary Srażnik

ale kiedy spotkałem

Alistaira, ten w rozmowie stwierdził że nie boi się powrotu swojej żony, co z tego że zabiła arcydemona

I jeszcze pytanie odnośnie

śmierci

Matki

Czy to zadanie jest obowiązkowe? muszę je wykonać żeby przejsć grę, czy mogę je pominąć i w ten sposób

ocalić matkę

A jeżeli jest obowiązkowe to jak poprowadzić to zadanie żeby przeżyła?

i odnośnie rozmów z towarzyszami, najbardziej podobały mi się te z Merrill jak np rozmawia z

Varrickiem i stwierdza że znała kogoś podobnego do niego tylko tu dosłowny cytat, (nawet na screenie go mam

:P): ,,On też opowiada historie, tak jak ty. Tylko nie zaczyna ich słowami ,Nie pi***ole, tak to było"

albo przy rozmowie z

Bethany, pyta się jej o jedno marzenie, ta chciałaby być normalna, na co Merrill zdziwiona: ,,Naprawdę? Nie chciałabyś zjeść tortu o rozmiarach kirkwall? Mieć oswojone gryfiątko?

Edytowano przez Evil Duo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up - system jest super, aczkolwiek trzeba będzie jeszcze poczekać (Dragon Age 4? : ) ) na jego dopracowanie. Póki co jest tak, że faktycznie widać wpływ postawy na te "niezależne" teksty Hawke, ale jeśli w trakcie jednej rozmowy (z mocno już "nastackowaną" osobowością "zabawną/uroczą") użyjemy innego nastawienia, to wypowiedź będzie odpowiednia dla tego nowego nastawienia. Fajnie by było, gdyby "stack" miał wpływ również na te kwestie. : )

Już bez przesady, bo jak BioWare się będzie skupiać tylko na scenariuszu, to skończy się tak, że będziemy biegać po jednej lokacji całą grę z jednym setem ekwipunku, gra będzie miała długość CoDa, za to dialogi będą miały 10000 permutacji z influence, poprzednich wyborów, stackowania osobowości, posiadanych w drużynie towarzyszy i czego tam jeszcze... : )

Patent IMO dobrze zrobiony, jak używam innego nastawienia niż zabawny/uroczy (który zdecydowanie przeważa) to właśnie po to, by NIE mówić jak zwykle, tylko być poważnie dyplomatycznym przez chwilę (bo mi się Hawke przejął) albo by huknąć porządnie (bo się wkurzył). W końcu sympatyczni czy łagodni ludzie też są łagodni do czasu, a wredny jak go coś tknie, to też się zachowa że do rany przyłóż -- i to zależy od gracza.

BTW - stało się. Kupiłem sobie DAII. Bonusowo dostanę 1600, czy tam 1800 punktów BioWare. Są już jakieś ciekawe DLC do kupienia do dwójki? Bo do jedynki raczej nie będę wracał.

The Exiled Prince jest jako-taki. Osobiście jakbym miał te 1600 pkt to bez wahania wziąłbym jednak DLC do Mass Effecta 2 spajające wydarzenia dwójki z trójką (Lair of the Shadow Broker i nadchodzący Arrival). Podobno są wykonane dużo lepiej, zresztą LotSB było głównym konkurentem Undead Nightmare w większości plebiscytów do najlepszego DLC 2010.

Ja ciągle jeszcze nie skończyłem, choć na liczniku już 42h... Powiem tyle: gra jest grywalniejsza od Origins. Po prostu. Po części to efekt dużo lepszej fabuły, ale też np. walka mnie w ogóle nie nuży. Ale ocenę chyba wystawię porównywalną, bo DA2 jest niestety zabugowane. Okazjonalne crashe przełknę, ale dziś dobre 2h spędziłem na zwalczaniu "slow motion Hawke" bugu, który właściwie uniemożliwiał kontynuację zabawy (Hawke poruszał się z walki na walkę coraz wolniej. Jakoś to jest podobno powiązane z bonusem za friendship u Izabeli... w każdym razie edycja save'a pomogła).

Anyway, gra ma swoje wady, ale biorąc ją jako całość - jest świetna.

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze pytanie odnośnie śmierci

Matki

O ile wiem, nie da się ominąć tego. Zresztą - to zbyt ważny element fabularny, bo

nawet Meredith wykorzystuje śmierć twojej matki, aby poprzeć swoją opinię o magach, a Orsino ostatecznie wykorzystuje badania Quentina - choć mógł go powstrzymać; i to właśnie sprawia, że Bethany się do nas przyłącza nawet, jeśli wsparliśmy w ostatniej walce templariuszy [co nas ratuje - bo inaczej do walki z Meredith nie mielibyśmy ani jednego uzdrowiciela do pomocy, chyba, że sami gramy magiem]

W ogóle zauważyłam dziwną rzecz - po przejściu gry pierwszy raz, Carver, Leandra i Bethany mają u mnie zupełnie zmieniony wygląd przy przejściu nr 2 (Carver np. ma długie włosy i wygląda trochę jak Nathaniel). Początkowo myślałam, że mają dostosowane elementy wyglądu do mojej postaci, ale:

1) to by znaczyło, że moja postać zrobiona na pierwsze przejście (zupełnie inna od standardowej Marian Hawke) jest idealnym wstrzeleniem się wygląd Bethany i Carvera, bo wyglądali dokładnie, jak na screenach

2) Kiedy włączyłam grę 3. raz (cały czas mając 1 przejście - po prostu robiłam 'masowy exodus'), wyglądali tak samo jak u bohatera 2. - nawet mimo zupełnie innego wyglądu.

Jestem więc ciekawa, czy po każdym przejściu gry wyglądają inaczej?

Smok -> Najlepiej byłoby zapytać o to w dziale "Pomocna Dłoń" :)

@up ta poszukiwaczka mówi w końcówce,

że odeszła od zakonu i nie poluje już na magów.

A co z

Lelianą, z którą spotyka się Cassandra? Jak wiemy została prawą ręką Boskiej i ona też miałaby się przyłączyć do buntu przeciw Zakonowi?

Z drugiej strony, wiemy, że

Leliana poszukuje Strażnika/Strażniczki, żeby wsparł ją w sprawie Hawke'a/Hawke.

Black Shadow ->

tak, chociaż nie w sposób, którego moglibyśmy się spodziewać po końcówce Golemów. Przy okazji to było niesamowite, że tak jak zwykle nasz Bohater/Bohaterka zostawia za sobą lepszą sytuację, tak tym razem końcówka Golemów pozwoliła nam spodziewać się czegoś wręcz odwrotnego ;>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP: Jeśli chodzi o wygląd Bethany (i w ogóle rodziny Hawke'a), to dragonage.wikia.com mówi coś takiego:

Bethany will have one of several facial structures and hair styles, depending on which preset the player starts character creation with. Furthermore, her skin tone will also be matched with Hawke's, while her hair color will always be black to prevent clash of dark skin and fair hair. The same applies for Carver and Leandra

Ciekawa sprawa.

No to teraz konkurs na najładniejszą Bethany. :'P

Edytowano przez Dabu47
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niziołka: ja do ostatniej walki miałem

andersa jako uzdrowiciela, którego ostatecznie ocaliłem

i odnośnie siostry

w pewnym momencie zostaje porwana przez magów, których wcześniej się ocaliło, czy ona przeżuje tą sytuację niezależnie od naszych wyborów?

Edytowano przez Evil Duo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@niziołka cóż z tego, że

Leliana została prawą ręką boskiej, skoro dobrze wiemy, że potrafi świetnie oszukiwać - bardzo możliwe, że została tą "ręką" tylko po to, by realizować swoje własne cele.

J

eśli chodzi o zniknięcie strażnika, to prawdopodobnie chodziło o to, że zniknął PO wydarzeniach w kręgach magów a nie po zabiciu arcydemona.

Natomiast w kwestii wyglądu rodziny Hawke'a zauważyłem coś takiego - kiedy mój Hawke był o standardowym wyglądzie (zarówno w grze jak i w demku) to Bethany, Leandra i Carver mieli także wygląd standardowy, za każdym razem. Jednakże kiedy zmieniłem wygląd swojej postaci na początku, rodzinka także wyglądała inaczej, imo Carver i Leandra lepiej, Bethany gorzej (

u mnie i tak zginęła na samym poczatku więc ...

:)

). Nie wiem czy wygląd ten był losowy czy ustawienia mojej postaci dopasowały też się do rodzeństwa i matki.

BTW: muszę stwierdzić, że BioWare wie, jak przyciągnąć gracza do napisów końcowych. Normalnie w grach od razu je wyłączam, jednak zarówno w orgins jak i w dwójce po prostu nie mogłem się oprzeć muzyce, która włączyła się zaraz po końcu gry :)

Edytowano przez SplaTt333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile wiem, nie da się ominąć tego. Zresztą - to zbyt ważny element fabularny, bo

nawet Meredith wykorzystuje śmierć twojej matki, aby poprzeć swoją opinię o magach, a Orsino ostatecznie wykorzystuje badania Quentina - choć mógł go powstrzymać; i to właśnie sprawia, że Bethany się do nas przyłącza nawet, jeśli wsparliśmy w ostatniej walce templariuszy [co nas ratuje - bo inaczej do walki z Meredith nie mielibyśmy ani jednego uzdrowiciela do pomocy, chyba, że sami gramy magiem]

Owszem, nie da się tego fragmentu ominąć - zapewne ma to na celu zwiększenie dramatyzmu sytuacji Hawke'a, jak i zwiększeniu napięcia co do

apostatów, którzy mogą stać się magami krwi

. A co do tego fragmentu o uzdrowicielu - co z

Andersem

? W czym jak w czym, ale w uzdrawianiu i buffach sprawdza się pierwszorzędnie.

A co z

Lelianą, z którą spotyka się Cassandra? Jak wiemy została prawą ręką Boskiej i ona też miałaby się przyłączyć do buntu przeciw Zakonowi?

Z drugiej strony, wiemy, że

Leliana poszukuje Strażnika/Strażniczki, żeby wsparł ją w sprawie Hawke'a/Hawke.

Niekoniecznie może chodzić o otwarty bunt, a po prostu o wymuszenie reform na templariuszach. Nawet Elthina w Kirkwall chciała zachować pierwotny ład i spokój między templariuszami i magami (oczywiście to było zanim Anders... skrócił jej żywot), kto wie czy sama Boska nie chce "po cichu" zmienić Templariuszy (którzy po wydarzeniach z udziałem Hawke'a mogli zrobić się jeszcze bardziej radykalni)?

Edytowano przez Boobr
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Fristron - czytałem sobie o tym błędzie. Chodzi o to, że wymaksowany friendship daje +5% do szybkości ataku, ale gdy odłączysz

Isabellę

od drużyny, system odejmuje bonus z Twojej bazowej prędkości, a nie bonusowej. Im więcej razy przyłączasz i odłączasz towarzyszkę, tym wolniej "pracujesz".

Przy tej okazji - jako, że często "gmeram" w składzie drużyny - jakiego edytora save'ów używasz? I gdzie go można znaleźć? : )

BTW - to jest kolejna ogromna przewaga DAII nad DAO - nie ma chyba jednego "uniwersalnego" składu drużyny, bo a to

Isabella nie będzie chciała wejść do obozu Qunari

, a to ktoś się obrazi, że wykonujemy jakieś zadanie, a to ktoś inny pozwoli nam rozwiązać inne zadanie w prostszy sposób (tutaj polecam wziąć Varrika na towarzysza do zadania zlecanego przez templariusza, bodaj Emerrica?

Chodzi o zadanie, w którym mamy ratować apostatów zgromadzonych w jaskini

). Przede wszystkim jednak - KAŻDY się do czegoś przydaje w trakcie walki, nie ma bezużytecznych, czy nieciekawych postaci.

Edytowano przez Alaknar
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Black Shadow ->

tak, chociaż nie w sposób, którego moglibyśmy się spodziewać po końcówce Golemów. Przy okazji to było niesamowite, że tak jak zwykle nasz Bohater/Bohaterka zostawia za sobą lepszą sytuację, tak tym razem końcówka Golemów pozwoliła nam spodziewać się czegoś wręcz odwrotnego ;>

True that. Już pomijam tutaj sytuację z outra po ukończeniu głównej przygody z podstawki, bo tylko jeśli brało się dobre wybory (tutaj zakładam chociażby brak przekonania

wilkołaków do wyrżnięcia elfów

;], ale już z kolei z wyborem w Orzammarze... no, tutaj przekonałem się po fakcie, że wybór

Harrowmonta

był zły) to kraina po

pokonaniu

Archdemona

była niemal miodem i mlekiem płynącą, ofc w dosyć sporym przejaskrawieniu ^_^ Zresztą podobnie było w Vigil's Keep, bo z samego początku kiedy zdecydowałem się

ocalić Amaranthine

(a twierdza miała wszystkie możliwe upgrady) to los twierdzy zawisnął na włosku a obawiałem się,

że "

Zaraz, to tych co tam zostawiłem zginą? o_O Nieee!" jednakże outro po pokonaniu Matki

mnie uspokoiło. Z

obrońców twierdzy

zrobiłem cholernych bohaterów ;D (ba, nawet dowiedziałem się co się stało z

posłańcem Architekta

, którego puściłem wolno, jego samego zostawiłem przy życiu). A tutaj to była niezła klisza pokonania

jednej paskudy kiedy trzewia Amgarraku skrywały takich paskud tysiące

:D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim jednak - KAŻDY się do czegoś przydaje w trakcie walki, nie ma bezużytecznych, czy nieciekawych postaci.

Bezużyteczną postacią może być Hawke jak sobie go źle zbudujemy :tongue::-)

Na normalu często grałem drużyną 3 magowie + łotrzyk :) albo mag + wojownik + 2 łotrzyków, które na wyższym poziomie trudności jednak nie miały by racji bytu.

Jeśli chodzi o buga "spowalniającego" wygląda na to, że występuje tylko w wersji PC, ponieważ grając na ps3 nie uświadczyłem go w ogóle.

Pytanie do osób, które grały/ją wojownikiem/czką - czy w specjalizacjach wojownika są umiejętności efektem przypominające te, z "prywatnego" drzewka Fenrisa?

Edytowano przez SplaTt333
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@niziołka cóż z tego, że

Leliana została prawą ręką boskiej, skoro dobrze wiemy, że potrafi świetnie oszukiwać - bardzo możliwe, że została tą "ręką" tylko po to, by realizować swoje własne cele.

Wątpię.

Leliana od czasu przybycia do Fereldenu stała się idealistką, głęboko przeświadczoną o tym, iż wypełnia wolę Stwórcy. A gdzieżby lepiej ją realizowała, niż przy Boskiej?

Pograłem dzisiaj w jedno z DLC - "The Exalted Prince".

Mamy tam m.in. okazję pomówić z Lelianą, wysłaną do Kirkwall przez Boską w celu zebrania informacji na temat panujących w mieście nastrojów, w związku z narastającym napięciem pomiędzy Zakonem a Kręgiem. Co ciekawe, gdy Leliana wspomina o Bohaterze Fereldenu nazywa go "bliskim jej sercu", co pozostaje zgodne w stosunku do mojej wersji wydarzeń z Dragon Age: Origins (które zaimportowałem za pomocą save'a), w którym to Szary Strażnik został ukochanym Leliany. Z tego co przeczytałem, to w przeciwnym razie (tj. jeśli nasz protagonista oraz Leliananie zakochali się w sobie) Leliana powie jedynie, iż "nie widziała Bohatera Fereldenu od lat" - fajne rozwiązanie...

Edytowano przez Murezor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SplaTt333

Odnośnie drużyny składającej się z maga, wojownika i dwóch łotrów. Jest to wbrew pozorom bardzo silny build, który stosuję praktycznie przez całą grę, na poziomie trudności hard. Od momentu, w którym

ginie Bethany

nie mam nawet healera. Dokładny setup to: Hawke - łotrzyk a assassination/sub, Varrik, Merrill i Fenris lub Aveline. Trzon stanowią tak na prawdę Hawke i Merrill. Z pomocą decoy i living bomb użytym na targecie z dużą ilością hp, który jak najszybciej zabijam dzięki Backstab+Assassinate+TwinFangs, całe grupy przeciwników praktycznie eksplodują. Poświęcając trochę grosza na mikstury lecznicze na prawdę nie jest potrzebny dedykowany healer, nawet na walki z poważnymi bossami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Murezor

Z tymi sejwami to fajna sprawa, bo DLC przeszedłem i

Leliany nie spotkałem z prostego powodu - w DA:O nie dodałem jej do drużyny (jakimś cudem elfki nie zauważyłem i zginęła pod Lothering...).

Fajnie, że ten element nie jest zrobiony na odwal się i możemy wszystkie nasze decyzje zauważyć.

BTW Save, z którego skorzystałem (w samej końcówce, po rozmowach z członkami drużyny i przed oficjalnym wyjściem na plac) został przez grę uznany jako... niepełny, tzn. "gra nie została ukończona". Ciekawe. Czyżby Aruś odżył? ;)

@down

A nie mówiłem, że jej nie znam? ^^

Edytowano przez Lewis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wątpię.

Leliana od czasu przybycia do Fereldenu stała się idealistką, głęboko przeświadczoną o tym, iż wypełnia wolę Stwórcy. A gdzieżby lepiej ją realizowała, niż przy Boskiej?

No właśnie -

ona uważała, że to ONA wypełnia jego wolę - niby wstąpiła do zakonu a jednak kwestionowała główne jego założenia. Ktoś nawet zarzucił jej (może to byłem ja?) podawanie się za drugą Andrastę.

Poza tym przecież była możliwość nakłonienia jej do porzucenia ślepej wiary i powrotu do dawnego życia pełnego przygód i intryg.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi sejwami to fajna sprawa, bo DLC przeszedłem i Leliany nie spotkałem z prostego powodu - w DA:O nie dodałem jej do drużyny (jakimś cudem elfki nie zauważyłem i zginęła pod Lothering...). Fajnie, że ten element nie jest zrobiony na odwal się i możemy wszystkie nasze decyzje zauważyć.

O tak, zgadzam się całkowicie - fakt, iż możemy zauważyć konsekwencje takich kwestii jak np. wspominana miłość Leliany i Szarego Strażnika z pierwszej odsłony serii, oraz części naszych decyzji w ogóle, to dla mnie duża zaleta. Wprawdzie podczas rozgrywki natknąłem się na takie nawiązania do wydarzeń z Origins relatywnie rzadko, ale i tak uważam, że możliwość importu save'a to dobra decyzja, w konsekwencji spajająca i nadająca ciągłości sadze Dragon Age.

Warto jeszcze pokrótce podsumować wrażenia, jakich dostarczył mi Dragon Age II...

Co mi się podobało i zrobiło na mnie pozytywne wrażenie:

1. Potencjalni członkowie drużyny. Z większością wiązały się ciekawe historie, które potrafiły zainteresować, poza tym dobrze wypadający pod względem dość zróżnicowanej osobowości.

Najbardziej polubiłem Varrika i Merrill, która została nawet ukochaną Hawke'a

.

2. Dubbing i dialogi. Pod względem treści wypadają nieźle, dużo lepiej niż mogłoby się wydawać po parafrazach i ikonkach symbolizujących charakter danej kwestii, którą może wypowiedzieć postać Hawke'a. Sam system wyboru w praktyce również sprawdza się nie najgorzej. Poza tym - w przeciwieństwie do Origins wreszcie możemy usłyszeć głos naszego protagonisty.

3. Oprawa muzyczna. Zarówno utwory batalistyczne, jak i te towarzyszące swobodnej eksploracji lokacji brzmią fajnie i dobrze wkomponowują się w klimat tego tytułu.

4. Narracja i sposób przedstawienia fabuły. Rozbawiło mnie na przykład

, gdy Varrik relacjonował Poszukiwaczce wizytę w domu swojego brata, opowiadając jej na początku tę zmyśloną wersję

. Historia Hawke'a - imigranta, najemnika, bohatera i w końcu żywej legendy - została nakreślona naprawdę interesująco.

5. Bardziej zindywidualizowany - w stosunku do Origins - wygląd Dalijskich elfów.

6. Wspomniana możliwość importu save'a z pierwszej odsłony sagi, a co za tym idzie napotkania podczas rozgrywki nawiązań do naszych przygód i decyzji.

7. Dobrze zbalansowany poziom trudność. Podczas gry - na normalnym poziomie trudności - tylko raz natrafiłem na wyjątkowo trudną walkę (

chodzi tu o potyczkę z magiem krwi, kilkunastoma cieniami oraz demonem pychy w dokach Kirkwall na ostatnim etapie gry

).

Co było dla mnie neutralne:

1. Oprawa wizualna. Początkowo - na podstawie opublikowanych materiałów z gry oraz wersji demonstracyjnej - byłem w stosunku do tego aspektu nastawiony bardzo sceptycznie, ale ostatecznie lekko stylizowana grafika nie raziła estetycznie.

2. System walki. Odczuwalnie zwiększony dynamizm i widowiskowość starć ani mi w zasadzie nie przeszkadzały, ani mnie nie zachwyciły - tym bardziej, że dodatkowo można do tego punktu zaliczyć kilka wad wymienionych poniżej.

3. Kirkwall. Z jednej strony miasto jest dość duże i posiada ciekawą historię, ale trudno przy tym oprzeć się wrażeniu, iż nie wykorzystano do końca jego potencjału - zerowy poziom interakcji z ogromną większością jego mieszkańców, brak możliwości swobodnego przemieszczania się pomiędzy poszczególnymi dzielnicami etc.

Co zrobiło na mnie negatywne wrażenie:

1. Ogromna powtarzalność lokacji. Odwiedzane podczas gry podziemia i jaskinie były identyczne, co skutecznie zniechęca do ich eksploracji.

2. Materializujący się i pojawiający znikąd wrogowie, bardzo często w absurdalnie wysokich ilościach.

3. Nie najlepiej zrealizowana detekcja kolizji i kilka pomniejszych zagadnień technicznych.

4. Bardzo schematyczny sposób prowadzenia rozgrywki.

Konkludując, Dragon Age II zrobił na mnie raczej dobre wrażenie. Teraz pozostaje czekać tylko na konkretne informacje na temat trzeciej odsłony sagi...

PS: Mam małe pytanie do osób, które ukończyły Awakening (najlepiej importując save z Origins, w którym Szary Strażnik miał romans z Lelianą): czego dotyczył list, który - z tego co czytałem - otrzymywaliśmy w trakcie rozgrywki od Leliany?...

Edytowano przez Murezor
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ j.TheGrim

Różnica polega na tym, że ty masz dobrego łotrzyka (zrobionego przez siebie).

Z innej beczki, jakim cudem

umarła ci Bethany, skoro jesteś łotrzykiem? To Carver powinien umrzeć.

umiera jeśli weźmiemy ją na głębokie ścieżki, a w drużynie nie ma andersa

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłem. Na liczniku pękło 47h przed finałem, co jest niewiele słabszym wynikiem od części pierwszej. Należy tu jednak wziąć pod uwagę, że Dragon Age II wciągnął mnie na tyle, że zrobiłem niemal wszystkie zadania poboczne (z uzupełniających nie wziąłem jedynie questa w I akcie

związanego z krasnoludem oferującym nam 50 suwerenów jako swoją inwestycję w ekspedycję do Głębokich Ścieżek

, poza tym kilka pobocznych z III aktu - tych ze zwojami i mieczami oraz zadanie z Orianną, które mam zbugowane). Co zresztą potwierdza fakt, że już przed walką z finałowym bossem mojemu Hawke'owi wskoczył 24 poziom, podczas gdy teoretycznie w DA2 powinno być expa tylko na 23. Hm. Moją zabawę z drugą odsłoną serii wydłużyły również wpisy w Kodeksie, które wydawały mi się dużo bardziej zajmujące niż te z Origins.

Zdecydowanie najmocniejszym punktem produkcji jest w moim odczuciu fabuła. Nie zawahałbym się stwierdzenia że to jedna z najlepszych historii opowiadanych w grach cRPG (powiedziałbym, że drugie miejsce - po Tormencie). Często podnoszony jest przy chwaleniu opowieści o Hawke'u fakt, że "nie ratujemy świata". To prawda, ale nie jest to takie ważne; liczy się to, o czym opowiada zamiast tego. A opowiada o konflikcie kulturowym i światopoglądowym. O życiowych priorytetach, idealizmie startym z brutalną rzeczywistością i fanatyzmie ze wszystkimi jego konsekwencjami. O ludziach postawionych w sytuacjach krańcowych. O poświęceniu, miłości, zdradzie, przebaczeniu, oportunizmie, konsekwencji, lojalności i, przede wszystkim, o wolności. To jedna z tych gier, których fabuła siedzi w człowieku jeszcze na długo po przepłynięciu napisów końcowych i zmusza do zastanowienia. Naprawdę jestem zaskoczony. Spodziewałem się kolejnej porządnej, soczystej, "epickiej" opowieści, dzieła utalentowanego rzemieślnika, ale nie czegoś tak... wybitnego. Gigantyczne oklaski dla ekipy Davida Gaidera przygotowującej ten aspekt.

Nie inaczej jest zresztą z dialogami czy postaciami -- to jednak żadne zaskoczenie, ponieważ ten element u BioWare'u jest zawsze na bardzo wysokim poziomie. Świetna jest również nieliniowość i tzw. "choices'n'consequences" - pewne questy rozegrałem w sposób niekoniecznie IMO właściwy ze względu na obawę przed konsekwencjami (np. w ogóle nie próbowałem

pertraktować z apostatami w III akcie, choć nie wiedziałem, że są magami krwi - po prostu bałem się o życie Bethany

). Muszę pochwalić też nowy sposób narracji i przeskoki czasowe - nie obyło się co prawda bez zgrzytów, ale ogólnie te ciekawe zabiegi wybroniły się. Dużo większy - IMO - ficzer scenariusza nie był jednak specjalnie reklamowany. Jest nim dużo większe zaangażowanie postaci z drużyny w wydarzenia. Dotyczy to zarówno roli, jaką odgrywają w wypadkach związanych z główną osią fabularną (że wspomnę finał II albo III aktu), rozbudowane "własne" wątki (notabene, sprawiają wrażenie bardziej kompletnych niż te z DA:O, gdzie np. historia Morrigan jest po prostu urwana), które przeplatają się z wydarzeniami głównej osi fabularnej czy choćby możliwość sięgnięcia po inne rozwiązanie z tytułu posiadania w drużynie odpowiedniej postaci albo najzwyklejsze w świecie reakcje na wydarzenia (częstsze, mam wrażenie, niż w poprzednich tytułach tego dewelopera). Dzięki temu finałowe sceny naprawdę chwytały za serce, chyba nawet bardziej niż w Mass Effect 2, gdzie wszystko było mniej skupione na osobowościach postaci, a bardziej na misji i "epickości". W Dragon Age II

krzyżując miecz z Fenrisem nazwałem go przyjacielem, z którym się nie mogę zgodzić

... Takich niejednoznaczności, do tego mocno grających na emocjach, ze świecą szukać w innych grach cRPG.

Dużym plusem jest również sama postać Hawke'a. Stackowanie osobowości to kapitalny patent - cudownie było usłyszeć zamiast pełnej patosu przemowy przed finałem stwierdzenie "jak to się skończy, stawiam wszystkim piwo" : ) . Hawke to charyzmatyczny bohater, którego - z jednej strony - bardzo polubiłem jako kompletną postać, z drugiej zaś bardzo konsekwentnie i naturalnie sterowałem jego poczynaniami. Mój sympatyzujący z magami łotrzyk, który nie uznawał magii krwi (

Merrill

to jedyna postać, z którą miałem 100% Rival) ani konszachtów z demonami, szanujący qunari i Zakon, ale niezgadzający się z ich metodami, uznający wolność jednostki za najwyższą wartość, pod warunkiem, że nie zagraża innym sprawiał wrażenie postaci kompletnej, ciekawej, "mojej" i niebanalnej.

Przejdźmy do mechaniki. Walkę w tej grze odebrałem, ogólnie rzecz biorąc, pozytywnie. Na wysokim poziomie trudności gra potrafiła dać mi w kość, opłacało się rozwijać postać z głową i zrozumieć zasady działania systemu - do czego zresztą gra zdołała mnie zmotywować, co nie udało się pierwszej części. Do samego końca bawiłem się przy niej przednio - kwestia dobrego balansu klas postaci (chociaż IMO specjalizacja skrytobójcy dla łotrzyka jest cokolwiek przesadzona - po jej wybraniu używałem głównie jej skilli, bo pozostałe nie umywały się). Świetne, wymagające okazały się walki z bossami (poza

Orsino i Meredith

, niestety, finał pod tym względem trochę zawodzi - zdecydowanie więcej kłopotów miałem z Xebelethem i z Wielkim Smokiem). Podkręcenie tempa walki, osobne drzewka specjalizacji dla różnych towarzyszy i spore zróżnicowanie umiejętności sprawiły, że po tych 47h nie myślę ze wstrętem o wyrżnięciu kolejnych setek przeciwników przy następnym przejściu, na które zresztą mam sporą ochotę już w tym momencie. Nawet manewr z ciągłym spawnowaniem przeciwników nie budzi moich negatywnych odczuć - w sumie mi się podobał, oczywiście już po pierwszej godzinie w żadnym wypadku nie zaskakuje, ale zmusza do bardziej przemyślanych ruchów nawet przy pozornie prostych walkach i wymaga stałego pilnowania pleców. Szkoda tylko, że w wypadku wielu trudnych walk najskuteczniejszym manewrem okazywał się... taktyczny odwrót.

Na koniec pochwalę oprawę audio-wideo. Ta pierwsza jest najwyższej próby - poczynając od świetnej, wpadającej w ucho muzyki (soundtrack już od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie, z towarzyszącym często postaci Fenrisa "Mage Pride" na czele), na doskonale odegranych dialogach kończąc. Grafika, jak dla mnie, jest jak najbardziej w porządku. Trochę zawiódł za to art-design; Kirkwall to przekonujące miasto, ale grze jako całości brakuje takich charakterystycznych lokacji jak świątynia czy wieża magów z Origins, o lokacjach z Mass Effect 2 (Omega! Illium!) nie wspominając.

I jak już jesteśmy przy zawodach, to zaznaczyć należy, że lokacji jest mało, ciągle się powtarzają i, oględnie rzecz biorąc, nie powalają rozbudowaniem. Również zbroje i modele broni w kółko się powtarzają, co jest dość denerwujące - naprawdę, łuk, który ma swój osobny wpis w Kodeksie mógłby nie wyglądać identycznie co ten znaleziony w trzeciej minucie i pierwszym trupie w grze.

Tu tak generalnie miałem przejść do wad, ale szczerze mówiąc, poza powyższym i solidną dawką bugów mam pustkę w głowie. Aha, wkurzające były jeszcze lakoniczne opisy questów w dzienniku - z racji ich liczebności często zbierałem kilka i potem przystępując do tego czy innego nie byłem pewien, co właściwie robię i dlaczego; przydałoby się krótkie streszczenie problemu, a nie tylko opis celu.

W każdym bądź razie przez tydzień gra zabrała niemal dwie doby z mojego życia, wciągnęła jak diabli, wprowadziła do serca parę postaci i zmusiła do kilku przemyśleń. BioWare dalej jest na wznoszącej, choć wykonanie pewnych aspektów DA2 pozostawia nieco do życzenia. Wrażenia bardzo, bardzo pozytywne. Gra, pomijając wszystko powyższe jest po prostu bardzo grywalna, chce się w nią grać - i to chyba po fabule największa jej zaleta. Oceniam ją na 9/10 i czekam z niecierpliwością na Dragon Age III (oraz Dragon Age II - Ultimate Edition. Ew. nie obraziłbym się za pudełkowy dodatek w stylu Awakening).

Teraz chętnie odwiedziłbym Imperium Tevinter i może wrócił do wątku Morrigan z kanonicznym

Dark Ritual

...

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...