Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Qn`ik

Filozofia

Polecane posty

Wiara to najpiękniejszy dar jaki człowiek może otrzymać (niestety nie zostałem nim obdarzony, jestem niewierzący - nie lubię określenia ateista, bo to kojarzy mi się z jakąś ideologią). Uważam tak, bo ludziom, którzy naprawdę w COŚ (celowo nie piszę w co, bo uważam wiarę katolicką, muzułmańską czy jakąkolwiek inną za "rzeczy" równorzędne) wierzą łatwiej przejść przez życie. Wiara daje odpowiedź na wiele podstawowych pytań. Wyjaśnia skąd wziął się wszechświat, pozwala odnaleźć sens istnienia (prędzej czy później, bo nie każdy np. po śmierci bliskiej osoby jest pozbawiony jakichkolwiek wątpliwości). Człowiek wierzący nie boi się śmierci, wie, że skoro prowadził prawy żywot to jest ona dla niego swoistą furtką do raju - szczęścia. Nawet jeśli ta wiara nie odzwierciedla rzeczywistości i po śmierci człowiek nie zazna szczęścia w raju, to jednak przekonanie, że tak będzie uzasadnia sens wszystkich cierpień i niepowodzeń życiowych. Dlatego właśnie żałuję, że nie wierze w Boga, niebo, piekło, czyściec...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w pewnym momęcie mego życia zaczełem zastanawiać się nad sensem różnych tajemnic w wierze katolickiej i.... do niczego nie doszłem:) więc zaraz na następny dzień spytałem się pani katechetki o te ww. rzeczy a ona mi na to, że wiara ta jest fizoloficzna (czy cuś) i nie da śię tego wytłumaczyć itp. itd. Po powrocie do domu znowu zaczełem rozmyślać (wow) i se tak myśle, że to kurtka niezła mi filozofia, że jak komuś sie skończyły pomysły to później to sami mamy rozmyślać. No i powoli przestawałem wierzyć w to wszystko i z gorliwego katolika stałem sie w sumie ateistą. A w tej chwili to ja już sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć. (Brawa dla tego kto mnie zrozumiał)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Voltem - ateizm jest swoistą religią, bez świątyń, obrządku, organizacji, świętych ksiąg itp., ale jednak.

Bzdura!

Z encyklopedii PWN:

RELIGIA [łac.], zjawisko określane najczęściej jako relacja człowieka do sacrum. (...)

Najogólniej można za religię uznać relację człowieka do różnie pojmowanej świętości (sacrum) i sfery boskiej, manifestującą się w wymiarze doktrynalnym (wiara), w czynnościach rel. (kult), w sferze społ.-organiz. (Kościół, wspólnota rel.) i w sferze religijności indywidualnej (np. mistyka).

Nie ma sacrum, nie ma religii.

A jezeli nie jest religią, to wiarą na pewno ("wiara" w takim znaczeniu jak wiara katolicka itp.).

No to juz jest bzdura do kwadratu: Jak brak wiary moze byc wiara?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Ksiądz666
. Wyjaśnia skąd wziął się wszechświat, pozwala odnaleźć sens istnienia (prędzej czy później, bo nie każdy np. po śmierci bliskiej osoby jest pozbawiony jakichkolwiek wątpliwości).

Wiesz, dla mnie kiedyś biblia wyjaśniała podstawowoe. rzeczy. ale teraz mam już większą wiedze niż np. 5 lat temu i... właścviwie wszystkie te prawdy obydwu testamentów są dla mnie mało ważne. wiem, jak powstał człowiek, wiem jak powstał świat i wszechświat. Nauka może zastąpić wiarę. I ja w nią wierze.

Człowiek wierzący nie boi się śmierci, wie, że skoro prowadził prawy żywot to jest ona dla niego swoistą furtką do raju - szczęścia.

Wiesz, kiedy nad tym mocno rozmyślałem. Nie wiedziałem, co będzie po niej i wogule. Dopóki w moje łapska nie wpadła bardzo fajna książka: "Życie po życiu" prof. Moody'ego. Prowadzi on tam wszelakie wywyiady, badania, sondy itp. I choć kosztowało to gościa wiele pracy (musiał w końcu odnajdywać ludzi, którzy przeszli śmierć kliniczną po całym świecie) to efekt tej pracy jest nprawdę zadowalający.

Do czego dąże - osobiście nie oje się śmierci. Wierze, że po niej trafie do lepszego świata.

eh...są bogatsze i biedniejsze parafie... A może tym samochodem ksiądz wiezie leki i żywność dla ubogich? A może ten samochód był datkiem?

Faktycznie, może tak być. Ale czy musi robić to samochodem za 100 tys. złoty, a nie może mieć np. za 20-30 tys.?

Tutaj mnie nie zrozumiałeś. Zakład pogrzebowy WEŻMIE OD CIEBIE DOKŁADNIE TYLE SAMO bez względu na twoją religię, biznes jest biznes...

Widzisz, ty również mnie źle zrozumiałeś :D . Nie chodzi mi o zakład pogrzebowy tylko za opłaty w kościele, tu patrz: za msze, grabarzy, organistów itp.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic w tym dziwnego. Duchownym zostaje się z powołania i nie ma na to wpływu Twoja wiara lub niewiara.

Przyznam szczerze, że mnie zastrzeliłeś tym zdaniem. Ale przezornie wycofuję się z tego jednego wątku dyskusji, bo mam wrażenie, że brakuje mi wiedzy i przemyśleń (czyli dojrzałości). Czytaj: mogę napisać prawie wyłącznie głupstwa i herezje...

Wiesz, znałem takiego księdza, który był u mnie w parafii. Naprawdę go podziwiałem, bo potrafił podejść do wiary w niespotykany dla mnie sposób. Na mszy śpiewy, gitarka, organizował różne imprezy, urządził na zakrystii małą siłownię, bo jak mówił, dręczyło go to, że młodzież stoi pod budką z piwem i nic nie robi, więc chciał im zorganizować zajęcie. Kiedy z nim rozmnawiałem powiedział, że nigdy nawet nie pomyślał, że może zostać księdzem... Był takim "wolnym duchem", miał zakręty w życiu (i to nie tylko jego wersja - ludzie znający go z wcześniejszych lat potwierdzają to). I nagla powiedział, że będzie księdzem... Kumpli zamurowało, ale on twierdził, że spróbuje czegoś nowego. Poszedł do seminarium i doszedł do wniosku, że kapłaństwo jest mu przeznaczone. I tak już zostało... Dlatego twierdzę, że księdzem może zostać każdy, nawet jeżeli w ogóle o tym ni mysli...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ksiądz666 => Wiesz, na kilka rzeczy mamy podobne poglądy, jednak są także takie, które nas różnią:

wiem, jak powstał człowiek, wiem jak powstał świat i wszechświat. Nauka może zastąpić wiarę. I ja w nią wierze.

Wiesz jak powstał wszechświat? Ja nie mam zielonego pojęcia. Historia o wielkim wybuchu mnie nie zadowala. Ja zastanawiam się co było wcześniej, nic nie bierze się z próżni.

Do czego dąże - osobiście nie oje się śmierci. Wierze, że po niej trafie do lepszego świata.

Źle mnie zrozumiałeś, albo ja źle się wyraziłem. Ja też nie boję się śmierci. Jednak w przeciwieństwie do Ciebie ja nie wiem co po niej będzie. Wydaje mi się, że nic. Śmierć potrafię sobie wyobrazić tylko jako sen, z którego nikt już się nie obudzi. Dla każdej jednostki śmierć będzie tak hucznie zapowiadanym "prywatnym" końcem świata, jednak bez tej całej biblijnej oprawy. Też czytałem książkę "Życie po życiu" jednak opowieści tych ludzi mnie nie przekonały do istnienia jakiegoś innego świata. Dalej uważam, choć tego nie wiem, że po śmierci nie będzie już nic.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Ateizm jest swoistą religią...

Atezim nie jest religią. religie charakteryzuje to, że się w niej w coś wierzy, a ateiści nie wierzą w NIC.

W NIC? Nie wierzą w miłość, w przyjaźń, w dobro, w naturę? W takim razie przestaję być ateistą - od teraz jestem a-ateistą :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiara to najpiękniejszy dar jaki człowiek może otrzymać (niestety nie zostałem nim obdarzony, jestem niewierzący - nie lubię określenia ateista, bo to kojarzy mi się z jakąś ideologią). Uważam tak, bo ludziom, którzy naprawdę w COŚ (celowo nie piszę w co, bo uważam wiarę katolicką, muzułmańską czy jakąkolwiek inną za "rzeczy" równorzędne) wierzą łatwiej przejść przez życie. Wiara daje odpowiedź na wiele podstawowych pytań. Wyjaśnia skąd wziął się wszechświat, pozwala odnaleźć sens istnienia (prędzej czy później, bo nie każdy np. po śmierci bliskiej osoby jest pozbawiony jakichkolwiek wątpliwości). Człowiek wierzący nie boi się śmierci, wie, że skoro prowadził prawy żywot to jest ona dla niego swoistą furtką do raju - szczęścia. Nawet jeśli ta wiara nie odzwierciedla rzeczywistości i po śmierci człowiek nie zazna szczęścia w raju, to jednak przekonanie, że tak będzie uzasadnia sens wszystkich cierpień i niepowodzeń życiowych. Dlatego właśnie żałuję, że nie wierze w Boga, niebo, piekło, czyściec...

Zakładając jednak, że mam rację, że nie nie istnieje żaden bóg, ani żadna inna nadludzka istota żądząca światem, a wszystko to zostało wymyślone przez ludzi, którzy "sztucznie" chcieli poznać odpowiedź na wszystkie pytania. Wtedy wierząc żyjesz bez wątpliwości, ale... w zakłamaniu. Sorry Winetou, ja już wolę jedynie domyślać się budowy świata z materiałów naukowych i własnych wniosków, niż by moje życie było jednym wielkim zakłamaniem.

Ludzie boją się śmierci, bo nie są w stanie wyobrazić sobie świata bez ich własnych bytów. To dlatego wymyślili sobie (oczywiście to mój światopogląd) niebo, jako kontynuacje ich własnego życia, nagrodę za dobro w nim uczynione. A wiecie jak wygląda śmierć (jeśli nie istnieją żadne zaświaty)? Dokładnie tak, jak przed naszym narodzeniem. Pamiętacie co było, zanim się urodziliście? Nie sądzę. To poprostu NICOŚĆ w najczystrzym tego słowa znaczeniu. Ciężko to sobie wyobrazić, bo człowiek na wszystko patrzy z perspektywy własnego życia. Tak więc o własnej śmierci (jeśli nie wierzy w niebo) myśli wyobrażając sobie własny pogrzeb, lamentującą rodzinę i chwile, które go ominą. Jeśli jednak uda mu się wyobrazić życie po śmierci jako stuprocentową nicość, to nie będzie musiał się bać śmierci (tak jest ze mną).

BTW

Witam kolegę Łosia :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Kasperoo

Wreszie ktoś powiedział coś z sensem ... Mam podobne poglądy co do wiary i jej "usilnego" oddziaływania. Wg mnie - wiara ginie... Czyta się ostatnio w prasie/magazynach, że coraz mniej katolików chodzi do kościoła/traktuję wiarę na poważnie (Wprost/Wyborcza). Tak naprawdę - wiarę traktują na poważnie tylko starsi ludzie. Czyli tacy, którzy (moi dziadkowie) przeżyli wojnę - i oni naprawdę potrzebowali jakiegoś duchowego wsparcia. Teraz to pokolenie zamiera, a jak widzę w dzisiejszych czasach - młodzież powoli robi sobie z wiary - dokładnie to nic nie robi... I tak będzie zawsze - czy dziś ktoś wierzy w egipskich bogów (mówie o całym świecie), greckich czy buddyjskich? Oprócz nacji, które je sobie "stworzyły", chyba mało ludzi... Czy wiara przydaję się tylko w krytycznych sytuacjach... Nie widzę sensu - jako ateista - by w dzisiejszych czasach wykształceni ludzie - w obawie przed powodzią (itp) modlili się do Boga o przebaczenie/lub też zaprzestanie klęski żywiołowej... takie moje skromne zdanie. Oczywiście - nie chcę tutaj obrażać żadnych ludzi - to tylko moje refleksje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) załatw jakąś niebiańską muzykę.

Nie ma problemu. Mam w domu kilka albumów Queen. ;)

Radyan -> Rozumiem do czego zmierzasz, ale mój sceptycyzm wrodzony (?) nie pozwala mi się z Tobą zgodzić. Sądze że opisany przez Ciebie przypadek to jeden z nielicznych wyjątków i ja bym tak nie generalizował. Ale jak mówię - nie będę twardo tego stanowiska bronił, bo sie zwyczajnie nie znam ;)

(...) Nie widzę sensu (...)

I dlatego jesteś ateistą. To Cię różni od wyznawców religii, że oni ten sens widzą. Albo wręcz nie widzą sensu w postępowaniu odwrotnym.

W NIC? Nie wierzą w miłość, w przyjaźń, w dobro, w naturę? W takim razie przestaję być ateistą - od teraz jestem a-ateistą

Dokładnie. Ateista zaprzecza istnieniu tylko i wyłącznie Boga (mała dygresja - po lekcji od Qn'ika napisałbym tu "Boga" z małej litery, a jednak w słowniku jest litera wielka. Zdaje się, że ze mnie tak pojętny uczeń jak... no niepojętny).

Ja na przykład wierzę w ludzi. Mogę psioczyć i mówić o tym, ż na tym świecie nie da się normlnie żyć, a w głębi duszy wierzę w ludzkie dobro, chęc pomocy itd. Coraz więcej daje mi do zrozumienia, że to sie nazywa naiwność. A ja jak na razie przekonać się nie dałem. Czy to dobrze - nie mam pojęcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„…ale Beliar nie znosił widoku światła i niszczył wszystko, co Innos stworzył. Ujrzał tedy Adanos, że w ten sposób nic nie może istnieć na świecie: ani jasność, ani mrok. Stanął więc między swymi braćmi i próbował pojednać ich między sobą. Jednakże bez skutku. Ale tam, gdzie stanął Adanos, ani Innos, ani Beliar nie mieli żadnej władzy. W miejscu tym ład i chaos współistniały w harmonii. TAK OTO POWSTAŁO MORZE. A z morza wyłonił się ląd, a na lądzie powstało wszystko to, co żywe: rośliny i zwierzęta, wilki i owce, a na samym końcu powstali ludzie. Adanos cieszył się, ze wszystkiego, co wówczas powstało, a swą miłością darzył jednakowo wszystkie rzeczy. Ale gniew Beliara był tak wielki, że przemierzył on całą Ziemię, by znaleźć bestię. A gdy do niej przemówił, stała się ona jego sługą. Beliar tchnął w nią część swej boskiej mocy, by mogła zniszczyć całą Ziemię. Ale Innos podpatrzył czyn Beliara i przemierzył Ziemię, by znaleźć człowieka. A gdy do niego przemówił, ten stał się jego sługą. Innos tchnął w niego część swojej boskiej mocy, by mógł on naprawić szkody wyrządzone przez Beliara. Tedy zwrócił się Beliar do innej istoty, ale Adanos zesłał potężną falę, która zmyła ją z powierzchni Ziemi. Ale wraz z nią odeszły także drzewa i zwierzęta, więc Adanos wielce się zasmucił. I rzekł wreszcie do swych braci: nigdy więcej nie postanie wasza noga na mojej Ziemi, bo jest ona święta i pozostanie taka na wieki. Ale człowiek i bestia nie zaprzestali wojny na Ziemi Adanosa i płonął w nich gniew ich bogów. A człowiek pokonał bestię, która wróciła do królestwa Beliara. I zobaczył Adanos, że prysła równowaga między ładem a chaosem i zaklął Innos, by ten odebrał człowiekowi swą boską moc. A Innos w swej mądrości tak uczynił. Ale Adanos obawiał się, że pewnego dnia bestia powróci na Ziemię. Dlatego uprosił Innos, by ten zostawił część swojej mocy na Ziemi, aby pewnego dnia przywrócić ją człowiekowi. A Innos w swej mądrości tak uczynił.”

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli tacy, którzy (moi dziadkowie) przeżyli wojnę - i oni naprawdę potrzebowali jakiegoś duchowego wsparcia. Teraz to pokolenie zamiera, a jak widzę w dzisiejszych czasach - młodzież powoli robi sobie z wiary - dokładnie to nic nie robiNie widzę sensu - jako ateista - by w dzisiejszych czasach wykształceni ludzie - w obawie przed powodzią (itp) modlili się do Boga o przebaczenie/lub też zaprzestanie klęski żywiołowej... takie moje skromne zdanie. Oczywiście - nie chcę tutaj obrażać żadnych ludzi - to tylko moje refleksje.
Mam pytanie, czy ktoś z tutaj zebranych osób, przeżył śmierć bardzo bliskiej osoby? Czy ktoś widział na własne oczy jak umiera człowiek? Czy ktoś widział jak katolicy ostatni raz żegnąją się z osobą która odchodzi?

Mam kolegę, który się uważa za wzorcowego ateistę, zawse kiedy coś mu się stanie woła najzwyczajniej w świecie "O Boże!"... bynajmniej nie z przyzwyczajenia...

Jakie by to moje życie złe nie było (a czasami na prawde nie jest dobrze z różnych powodów) to wiem że ja już nie muszę szukać Boga, wiara moja jest silna chociaż jak to mówią "nawet ksiądz miewa wątpliwości...".

Dodam też, że sam wybrałem swoją drogę, mogłem przecież tak jak brat czy też kuzyn odwrócić się od Boga kompletnie... Jednak tego nie zrobiłem, bo czuję że to jest właściwy wybór.

Tak, macie racje - śmierci się nie boje, bo wiem że należy być dobrym człowiekiem, a Bóg jest sprawidliwym sędzią... Gdybym miał tydzień życia, pożegnałbym się ze wszystkimi, załatwił swoje sprawy, byc może powiedziałbym pewnym osobom WREŚCIE pewne słowa... I odszedłbym...

Taką wiarę wielu ludzi na Ziemi uważa za "głupią, ślepą, bezrozumną", głównie właśnie ci ludzie którzy "kierują się rozumem" (KABURA zajrzał do encyklopedii, i być może Ateizm z naukowej definicji nie jest religią, jednak ma pewne cechy...)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie, czy ktoś z tutaj zebranych osób, przeżył śmierć bardzo bliskiej osoby? Czy ktoś widział na własne oczy jak umiera człowiek? Czy ktoś widział jak katolicy ostatni raz żegnąją się z osobą która odchodzi?

Widzisz Volt, ja przeżyłem śmierć bardzo bliskiej osoby. Gdy umarł mój ojciec, to przestałem mieć jakiekolwiek watpliwości. Stwierdziłem, że Boga po prostu nie ma, bo jeżeli by istniał, to nie pozwalałby na takie rzeczy. Mój ojciec umarł na wylew w wieku 40 lat, a ja widząc go w szpitalu, jak umierał wychudzowny i nieprzytomny, przeklinałem wszystko, co tylko dało sie przekląć. Co do tego, jak żegnali się z nim katolicy. W pewnym momencie do kapliczki w której stała trumna wlazły jakieś stare dewoty i zaczęły rakazywać (tak ROZKAZYWAĆ) wszystkim, aby zmawiali zdrowaśki, bo inaczej dusza zmrłego nie pójdzie do nieba. Miałem ochotę je wszystkie pozabijać, ale żal tak bardzo sciskał mnie za gardło, ze nie mogłem wydusić z siebie słowa. A co do księdza - gdy porosiliśmy księdza, aby zapewnił mojemu ojcu godna mszę pożegnalną, to odpowiedział coś w stylu - "Bardzo chętnie spełnie waszą prośbe. Msza kosztuje XXX złotych" (dokładnej sumy nie pamiętam, ale jak usłyszałem od matki, co powiedział, to myślałem, że się przekręcę). Dodam jeszcze, że w tym samym roku zmarł mój dzidek, za jego pogrzeb i mszę zapłacilismy tyle samo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Volt -> właśnie takich ludzi jak ty podziwiam, mimo iż zaliczam się do ludzi "kierujących się rozumem". Szanuje ludzi, którzy potrafią mówić o tym, że wierzą w Boga, mimo że taki stosunek do świata wsród młodzieży nie cieszy się ostatnio zbyt dużą popularnością (przynajmniej wśród moich znajomych, ale przypuszczam, że nie tylko).

Jednak nie mogę się z Tobą zgodzić w kwestii ateizmu, to nic innego jak pogląd, który zaprzecza istnieniu Boga i wszelkim siłom nadprzyrodzonym i nic poza tym. Ateizm nie ma kompletnie nic wspólnego z jakąkolwiek religią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ateizm nie ma kompletnie nic wspólnego z jakąkolwiek religią.
Z encyklopedii: światopogląd negujący istnienie Boga (bogów), niewiara rel., indyferentyzm religijny

Żeby poznać związki ataizmu z religią trzeba się odwołać do jego początków, genezy powstania...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby poznać związki ataizmu z religią trzeba się odwołać do jego początków, genezy powstania...

Rzecz pierwsza, przyziemna - geneza powstania to masło maślane ;)

Może mówię coś głupiego, ale jeżeli chcesz udowadniać związek między religią a ateizmem, to udowdnij na podstawie genezy religii, a nie genezy ateizmu. AFAIK ateizm był jednak pierwszy.

Zgadzam się z Antkiem w tym, że ateizm nie wykazuje cech religii. Jest wręcz jej przeciwieństwem.

I jeszcze jedno - jeżeli w encyklopedii jest napisane jest o ateiźmie to co napisał Kabura,a Ty, Volt, nie zgadzasz się z tym, to moim zdaniem przesadzasz. Niepotrzebnie wplatasz Boga w zasady języka polskiego.

Marbec: Potwornie Ci współczuję. I podziwiam, bo ja bym się nie pozbierał...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sol - pozbierałbyś się, wierz mi. To tylko kwestia czasu. Jak to mówią "człowiek jest silny". Choć dowiaduje się o tym w momentach najtrudniejszych.

A co do ateizmu, to nie wiem, jak można w nim widzieć religię. Dla mnie to niepojęte. Religia bez obiektu wiary nie ma sensu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Radyan ma rację - nie miałbys wyboru Sol i musiałbyś się pozbierać. Najbardziej mnie jednak martwiło to, że musiałem sobie wtedy radzić sam, bo nie miałem nikogo naprawdę bliskiego. Ale jak widac poradziłem sobie i jestem szczęśliwy z moich uwczesnych wyborów , głównie z tego, że udowodniłem sam sobie (bo nikomu innemu nie mam zamiaru tego udowadniać), że dla mnie na ma już żadnego boga (a niech mi isę którys przyczepi, że napisałem z małej - to nie jest błąd).
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze jedno - jeżeli w encyklopedii jest napisane jest o ateiźmie to co napisał Kabura,a Ty, Volt, nie zgadzasz się z tym, to moim zdaniem przesadzasz.

>>> Tyle że ja nigdzie nie negowałem tego co napisał KABURA, przecież ta definicja jest prawdziwa... Zaznaczyłem tylo że życie to nie jest zbiór zimnych reguł i definicji...

Niepotrzebnie wplatasz Boga w zasady języka polskiego.

>>> ?

Marbec: Potwornie Ci współczuję. I podziwiam, bo ja bym się nie pozbierał...

>>> Nie chce być złośliwy, ale kiedy umarła mi babcia (a przez ostatnie lata często była blisko) po wielkim smutku dotarła do mnie taka myśl, że tam gdzie poszła (mówię oczywiście o Niebie) będzie miała znacznie lepiej niż na tym świecie, nie będzie ją nic bolało, nie będzie musiała już płakać, nie będzie miała trosk...a kiedyś, jeśli i ja będe w niebie to się spotkamy...

Wiem że to marne porównanie, ale na lepsze mnie zwyczajnie nie stać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi o ten Twój cytat:

(KABURA zajrzał do encyklopedii, i być może Ateizm z naukowej definicji nie jest religią, jednak ma pewne cechy...)

Sęk w tym, że NIE wykazuje cech religii. ;) Po prostu nadajesz temu słowu jakieś drugie znaczenie. I nie rozumiem po co napisałeś że "życie to nie zbiór zasad i reguł" - jest to prada, ale nie ma związku z tym, o czym ja rozprawiam ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sęk w tym, że [Ateizm] NIE wykazuje cech religii. ;) Po prostu nadajesz temu słowu jakieś drugie znaczenie.

>>> Bo widzisz, dla mnie Ateiści to ludzie którzy kiedyś odwrócili się od Boga, dokonali takiego wyboru...

I nie rozumiem po co napisałeś że "życie to nie zbiór zasad i reguł" - jest to prada, ale nie ma związku z tym, o czym ja rozprawiam ;)

>>>Ma, otóż napisałem to w związku do tamtego posta KABURY, bo widzisz - z definicjami bywa różnie... Czasami są to puste słowa, a życie samo tworzy prawdziwe ich znaczenie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo widzisz, dla mnie Ateiści to ludzie którzy kiedyś odwrócili się od Boga, dokonali takiego wyboru...

Ale co to znaczy "dla mnie"? Słowo jest słowem, ma swoje znaczenie. Można spytać "z czym kojarzy ci się słowo x" albo "co łączysz ze słowem x" i to rozumiem. Ale jak pytasz "co znaczy słowo x" to jest tylko jedna prawidłowa odpowiedź (co nie znaczy - jedno znaczenie). I subiektywne odczucia nie biorą w tym udziału.

Poza tym - czy według Ciebie świat dzieli się na ateistów i wierzących? A co z tymi kompletnie obojętnymi? A co z tymi, którzy się wahają...?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym - czy według Ciebie świat dzieli się na ateistów i wierzących?

>>> Dla mnie jako katolika, świat dzieli się na tych co wierzą w Boga i w niego nie wierzą... (Jeśli mowa o religi i wierze)

Poza tym nie jestem wrogo nastawiony do tych co nie wierzą , wręcz przeciwnie...

A co z tymi kompletnie obojętnymi?

>>> Zdaje się że to są właśnie ATEIŚCI...

A co z tymi, którzy się wahają...?

>>>Wątpliwości może mieć i ateista, i wierzący itd...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdaje się że to są właśnie ATEIŚCI...

Hehehe czekałem aż to powiesz :) Bo w tym momencie przeczysz sam sobie - z jednej strony mówisz, że ateizm wykazuje cechy religii, z drugiej - przyrównujesz ateistów do ludzi obojętnych. Obojętność nie ma z religią nic wspólnego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehehe czekałem aż to powiesz :) Bo w tym momencie przeczysz sam sobie - z jednej strony mówisz, że ateizm wykazuje cechy religii, z drugiej - przyrównujesz ateistów do ludzi obojętnych. Obojętność nie ma z religią nic wspólnego...
Są ateiści którzy:

- kiedyś wierzyli w Boga

- nigdy nie wierzyli w Boga

Poza tym gdyby ATEISTOM religia była obojętna, to by było tak:

jeden Ateista wybiera katolicyzm, drugi prawosławie, trzeci islam... TO NIE JEST OBOJĘTNOŚĆ. Ateistom właśnie NIE JEST OBOJĘTNA religia...

świadomie nie wybierają ŻADNEJ...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...