Skocz do zawartości

Filmy


Gość

Polecane posty

1) Ciekawe, nawet w klimacie, choc nic nie wyjasnia. Ale moze wlasnie o to chodzi :)

2) Jesli nie rozumiesz dlaczego deifniowanie postmodernizmu jest skazane na porazke, to wlasnie...nie rozumiesz :D To jest takie moje pytanie-pulapka. Jak na razie tylko jedna osoba sie na to nie zlapala :) Jesli chcesz o tym podyskutowac - z mila checia, ale w "Filozofii", bo tutaj bedziemy robic offtop. No chyba ze chcesz gadac o postmodernistycznym kinie - wtedy ok, ale mam wrazenie ze jednak wypadaloby zaczac od samej definicji a to nie na ten temat :)

3) To ze Equilibrium jest zrealizowane w konwencji antyutopii nie znaczy wcale ze jest filmem postmodernistycznym. Rownie dobrze moge okreslic polowe slasherow lat 90-tych i tych XXI-wiecznych jako postmodernistyczne bo sa ukladankami z roznych innych wczesniejszych filmow.

Innymi slowy, specjalnie dla prostego czlowieka:

postmodernizm nie rowna sie konwencja*.

postmodernizm nie rowna sie inspiracja.

---

*nie w tym kontekscie ktorego uzywasz. konwencja i zabawa nią jest elementem kultury postmodernistycznej, ale jednoczesnie jest to metakonwencja, a Equilibrium nie jest metafilmem czy filmem w konwencji metakonwencji, tylko antyutopia :)

(hehe, uwielbiam taki belkot^_^)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 5,7k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
Dobra, widze ze znowu wyplywa jeden z moich ulubionych tematow

Wlasnie sie juz zaczynalem martwic, ze my tu bronimy Equilimbrium a ciebie nie ma :twisted:

Owszem. Matrix nie jest antyutopia, a jedynie cyberpunkowym pierdzeniem :) A Equilibrium to antyutopia, tyle ze w konwencji miasta przyszlosci, w konwencji myslenia ludzi konca XX i poczatku XXI wieku. W koncu Orwell piszac Rok 1984 nie myslal o Klerykach i Gun-kata.

No, wlasnie :twisted:

Musze sie sprzeciwic :P Co jest w tym takiego dobrego? :) No dobra, kolesi jest trzech, ale poza tym to najwyzej poprawny film, malo napiecia, a i design antagonistow nie wydaje mi sie zbyt ciekawy.

Polecilem mu ten film, bo to zrzynka z innych dobrych slasherow. Wlasciwie z Hills Have Eyes i Texas Chainsaw Massacre, wiec mozna rzec ze z prekursorow slasherowego gatunku. A wymienilem mu to na wypadek jakby nie lubial klimatu filmow z lat '70 i '80, co sie zdarza calkiem czesto.

Pozatym, cholera no, fajna ta Eliza Dushku :wink:

Prawdziwym fanom gore

Hm. A nie Guinea Pig? Tetsuo? Ichi? Schramm? NEKRomantik? Kanibali roznych? W ostatecznosci Salo, bo obrzydliwe? :)

Haha exactly! House of 1000 Corpses to conajwyzej slasher z kilkoma scenami gore. A i tak nie sa one jakies super.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Ciekawe, nawet w klimacie, choc nic nie wyjasnia. Ale moze wlasnie o to chodzi :)

2) Jesli nie rozumiesz dlaczego deifniowanie postmodernizmu jest skazane na porazke, to wlasnie...nie rozumiesz :D To jest takie moje pytanie-pulapka. Jak na razie tylko jedna osoba sie na to nie zlapala :) Jesli chcesz o tym podyskutowac - z mila checia, ale w "Filozofii", bo tutaj bedziemy robic offtop.

Oczywiście, że nie rozumiem, tak przecież napisałem :) Gdzieżbym śmiał rozumieć ;) Ale - wait a mo! - mówimy o filmie, czyli o rzeczy, którą czasami nie jest łatwo ująć w sztywne ramy. Jakim filmem jest "Memento"? Dla kogoś to będzie thriller, dla kogoś film psychologiczny, dla kogoś kryminał. Sztywne definicje czy ich rozumienie lub nie jest kwestią umowy - i wierzę, że potrafisz mi udowodnić, że "Equilibrium" nie jest przykładem tworu postmodernistycznego, zgodnie ze swoim przekonaniem zresztą, i tak samo ja potrafię przyjąć, że - zgodnie ze swoim własnym rozumieniem definicji twórczości postmodernistycznej "Euqilibrium" takie jest :)

Innymi slowy, specjalnie dla prostego czlowieka:

postmodernizm nie rowna sie konwencja*.

postmodernizm nie rowna sie inspiracja.

---

*nie w tym kontekscie ktorego uzywasz. konwencja i zabawa nią jest elementem kultury postmodernistycznej, ale jednoczesnie jest to metakonwencja, a Equilibrium nie jest metafilmem czy filmem w konwencji metakonwencji, tylko antyutopia :)

Akurat się nie do końca zgadzam - cecha postmodernistyczna, czyli zabawa konwencją, może stać się inspiracją, jak najbardziej. Co stoi na przeszkodzie wziąść i pozbierać elementy charakterystyczne dla danych filmów/książek i wrzucić je do jednego garnka "bo to może być fajne" albo "bo taki jest trend" ("ludzie to kupują"), a przy okazji nigdy w życiu nie słyszeć pojęcia "postmodernizm"? :) Owszem, cały wielki i wspaniały postmodernizm ( :> ) inspiracją być nie może, ale jego cecha - jak najbardziej. I drogą prostego skrótu myślowego... ;)

Dalej: po wyodrębnieniu zabawy konwencjami z nurtu postmodernistycznego jej sens jako metakonwencji traci na sile, w związku z tym Equilibrium również traci na sile jako coś co by można było okreslić jako "metafilm" :) Zresztą nie trzeba znać Matrixa i "1984" żeby tym filmem się cieszyć (metakonwencja), co nie znaczy, że nie zaczerpnął on elementów z tych tworów. Podsumowując - dla jednych jest to postmodernistyczna zabawa (ja), dla innych nie. A że jest antyutopią, to swoją drogą :D Ukazaną za pomocą... blablabla ;)

(hehe, uwielbiam taki belkot^_^)

Aaand that concludes our meeting :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filmy....Ostatnio brak czasu i chęci na nie ale widziałem...."Event Horizon" a.k.a "Ukryty Wymiar"....Widziałem ten film drugi raz i musze sie przynac że pomimo tego że nie jest jakąs super produkcja,bez rewelacyjnej fabuły z widoczną nuta przemocy ale podoba mi sie ....Jest w nim poprostu coś że IMHO przyciąga....Fajny film...No i oczywiescie Liberate tuteme ex inferis...Czy jakoś tak :).Pozdrowienia..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecilem mu ten film, bo to zrzynka z innych dobrych slasherow. Wlasciwie z Hills Have Eyes i Texas Chainsaw Massacre, wiec mozna rzec ze z prekursorow slasherowego gatunku. A wymienilem mu to na wypadek jakby nie lubial klimatu filmow z lat '70 i '80, co sie zdarza calkiem czesto.

Pozatym, cholera no, fajna ta Eliza Dushku

No tak tak rozumiem :) Ale wlasnie mecza mnie te zrzynki z TMPM - vide dwie najnowsze - House of Wax i Malevolence (unikajcie!!!).

A Eliza Duschku fakt, fajniutka ;) Choc pani ktora grala Pepper w TMPM tez byla niczego sobie :)

Haha exactly! House of 1000 Corpses to conajwyzej slasher z kilkoma scenami gore. A i tak nie sa one jakies super.

Do tej listy dodalbym jeszcze August Underground, choc nieco mniej znany, ale sie powstrzymalem. Swoja droga mam druga czesc, ogladalem kawalkami i widze ze to wreszcie jakis konkretny hardkor (no nie oszukujmy sie - przy scenie nekrofilii z NEKRomantik czy poczatkowej to ja pierogi jadlem :) Nie mowiac o tym ze to taki familijny film :mrgreen: )

Jak chcesz namiary na August Underground's Mordum, o ile nie masz - to wiesz co robic :D (priv)

Jakim filmem jest "Memento"? Dla kogoś to będzie thriller, dla kogoś film psychologiczny, dla kogoś kryminał.

Thriller - malo. Psychologiczny - jeszcze mniej. Kryminal - no juz wiecej.

Akurat się nie do końca zgadzam - cecha postmodernistyczna, czyli zabawa konwencją, może stać się inspiracją, jak najbardziej. Co stoi na przeszkodzie wziąść i pozbierać elementy charakterystyczne dla danych filmów/książek i wrzucić je do jednego garnka "bo to może być fajne" albo "bo taki jest trend" ("ludzie to kupują"), a przy okazji nigdy w życiu nie słyszeć pojęcia "postmodernizm"?

A to wszystko dlatego ze slowo "postmodernizm" stalo sie wytrychem do okreslania wszystkiego w kategorii "inne", badz do wszystkiego nowego, co niekoniecznie jest utartym klasykiem. Dlatego wlasnie zawsze pytam o definicje postmodernizmu, tak jak i wiem ze na palcach jednej reki mozna w Polsce policzyc ludzi ktorzy wiedza co to jest :) (smiem podejrzewac ze dwoch takich znam :)). Ba, w Europie najtezsze umysly probuja to zglebic i dojsc do tego co to naprawde jest :) I dlatego bawi mnie, bo juz nie irytuje, okreslanie wszystkiego co nie jest klasyczne - postmodernistycznym. Ale przyzwyczailem sie na studiach do tego ze ludzie operuja slownictwem ktorego ani w zab nie rozumieja :)

Owszem, cały wielki i wspaniały postmodernizm ( :> ) inspiracją być nie może, ale jego cecha - jak najbardziej.

Rownie dobrze mozna powiedziec ze wszystko moze byc cecha postmodernizmu i w tym momencie wracamy do punktu wyjscia - krew i seks to postmoderna;] Wlasnie o to mi chodzilo.

po wyodrębnieniu zabawy konwencjami z nurtu postmodernistycznego jej sens jako metakonwencji traci na sile

Czego sens? Konwencji? Niejasne to zdanie :) Poza tym to ze jest to metakonwencja, to po prostu czyste zdawanie sobie sprawy z zabawy konwencją i sygnalizowanie tego odbiorcy, bo na tym polega ten prefiks 'meta' - w Equilibrium tego nie ma, moj drogi :)

Equilibrium również traci na sile jako coś co by można było okreslić jako "metafilm"

Hehe, ale po co to pisac? Przeciez Equilibrium to nie jest metafilm :P Metafilm to np. 7 czesc "Koszmaru z ulicy wiazow", a nie ma nic wspolnego z postmodernizmem. No, na upartego to sie cos znajdzie;]

Zresztą nie trzeba znać Matrixa i "1984" żeby tym filmem się cieszyć (metakonwencja), co nie znaczy, że nie zaczerpnął on elementów z tych tworów.

Juz wyjasnilem o co chodzi z metakonwencją - Equilibrium nijak do tego nie pasuje :) Ani nie pasuje do tego to, ze musisz miec zaplecze quasi-merytoryczne w postaci Matrixa, czy 1984.

dla jednych jest to postmodernistyczna zabawa (ja), dla innych nie.

Widzisz, tylko ze w swietle tego co tam produkowalem wyzej, Equilibrium nijak nie przystaje do postmodernistycznego filmu. Taki moze byc Lynch (Lost Highway, Mulholland Drive), Cronenberg (Nagi lunch!) i tak dalej. Ale nie film ktory na dobra sprawe po prostu jest zwykla antyutopia i tyle :)

Aaand that concludes our meeting

Jesli nie zauwazyles ze to bylo robienie sobie jaj, to trudno :) Okreslam to belkotem, gdyz zawsze bawi mnie uzywanie naukowych okreslen :) Nie dlatego ze jest to belkot sam w sobie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matrix equariblium.A co tam w polsce mieliśmy coś podobnego i to jeszcze przed tymi światowymi hiciorami.hehe sexmisja :wink:

"Event Horizon" a.k.a "Ukryty Wymiar".Hmm horyzont część czarnej dziury raczej toto nie ma nic wspólnego z filmem.

Jakoś mnie ten filmik nie przyciągną.To nie to samo co obcy.

Piekło i inne cuda niewidy.No ciekawe co dadzą na jesieni w tv.

Najnowszy film wkraczający do kin twórców szklanej pułapki 4 Osaczony.Nie widziałem jeszcze tego ale ten filmik będzie raczej bardzo płyki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to wszystko dlatego ze slowo "postmodernizm" stalo sie wytrychem do okreslania wszystkiego w kategorii "inne", badz do wszystkiego nowego, co niekoniecznie jest utartym klasykiem. Dlatego wlasnie zawsze pytam o definicje postmodernizmu, tak jak i wiem ze na palcach jednej reki mozna w Polsce policzyc ludzi ktorzy wiedza co to jest :) (smiem podejrzewac ze dwoch takich znam :)). Ba, w Europie najtezsze umysly probuja to zglebic i dojsc do tego co to naprawde jest :)

Ale zaraz, moment - użyłem tego słowa mając na myśli fakt, że uważam Equilibrium za postmodernistyczną zabawę -> w sensie takim, że jest polepiony z kawałków najjaskrawszych rzeczy różnych dzieł ;) Zamiast tego bierzesz mnie na zagadanie o tym, co jest właściwą definicją, kto ma w tym kraju monopol na Prawdę, że trzyma ją jakaś kasta a pospólstwo myśli o postmoderniźmie bylejak i bez poszanowania należytego - ładnie to tak? :P ( ;) )

Rownie dobrze mozna powiedziec ze wszystko moze byc cecha postmodernizmu i w tym momencie wracamy do punktu wyjscia - krew i seks to postmoderna;] Wlasnie o to mi chodzilo.

Łatwo możesz wywijać flagą Prawdziwej Definicji i obracać ją na różne strony - bo taka jest cecha postmodernizmu, że zjada własny ogon :) Moim skromnym zdaniem - żadna sztuka ;)

Czego sens? Konwencji? Niejasne to zdanie :)

One more time :) Takie porównanie - zabawa konwencjami jako serducho postmodernizmu. Nazwałeś to w takim ujęciu metakonwencją. Po wyjęciu serducha ono słabnie i samo w sobie nie jest częścią organizmu, tylko pojedyńczym organem, w związku z czym po oddzieleniu od nurtu filozoficznego zabawa konwencjami staje sama w sobie osobnym tworem :) Który jednak - jak napisałem to wcześniej - można za pomocą skrótu myślowego postmodernizmem nazwać.

Poza tym to ze jest to metakonwencja, to po prostu czyste zdawanie sobie sprawy z zabawy konwencją i sygnalizowanie tego odbiorcy, bo na tym polega ten prefiks 'meta' - w Equilibrium tego nie ma, moj drogi :)

I o to mi właśnie chodzi :)

Widzisz, tylko ze w swietle tego co tam produkowalem wyzej, Equilibrium nijak nie przystaje do postmodernistycznego filmu. Taki moze byc Lynch (Lost Highway, Mulholland Drive), Cronenberg (Nagi lunch!) i tak dalej. Ale nie film ktory na dobra sprawe po prostu jest zwykla antyutopia i tyle :)

Okej, chyba zaczynam widzieć, w czym rzecz - ja używam stwierdzenia "postmodernistyczna zabawa", a nie "postmodernistyczny film" :) Ja rozumiem że w tym momencie wskazujesz różnice między tymi filmami a Equilibirum i masz rację - bo to różne bajki ;o Ale i ja nie wrzucam ich do jednego wora, zapewniam ;o

Jesli nie zauwazyles ze to bylo robienie sobie jaj, to trudno :) Okreslam to belkotem, gdyz zawsze bawi mnie uzywanie naukowych okreslen :)

Ahihi, zauważyłem i skomentowałem cytatem z FF7, który wygłasza prezydent Shinry na końcu spotkania gdy Cloud, Barret i Tifa obserwują ich z kanału wentylacyjnego, ale spoko :) Zresztą nic tutaj nowego się chyba nie naprodukuje, uznajemy - chyba - wzajemnie własny sposób myślenia, więc po co offtopować :)

***

Mam takie pytanie - czy oglądał ktoś tutaj film "Wyspa"? ;o Słyszałem wiele pochlebnych opinii, widziałem początek (but ;) ) i dość mi się spodobało, ale jakoś ciężko mi się wybrać i obejrzeć cały film... warto? "Dobre to jest? Fajne?" ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś dla ciebieMariusz Saint

Ja ostatnio obejżałem island.Hmm i co by tu napisać.

Do chwili w której poznajemy wielką tajemnice jest znośnie.Mamy utopie ludzie żyją sobie w pokoju.Takim stehnikalizowanym białym sterylnym światku.

Mały spolrelik.

A w drugiej części to fajting efekty specjalne.Rozbrajają sceny w których niewyszkolony gość o rozwoju równym 3 latkowi (tak doktorek mówił) załatwia grupe komandosów która wiele jusz przeszła.

E film nie poraża orginalnością.Jak zobaczyłem początek to pomyślałem że to coś w stylu orwella.

masz odpowiedź na swoje pytanie.Eh wcześniej zapomniałem nadmienić że te ludki żyją w hermetycznych wieżowcach bo na świecie jest zaraza czy cuś.A ta wyspa to jedyny nieskażony skrawek lądu dostać sie na nią mogą tylko zwycięzcy loterii(raczej wielcy przegrani).

Nie wiem może lepiej zaczekać aż to wyjdzie na kasetach i się wypożyczyć.Bo filmik wielkim przełomem nie jest.Ma pełno luk logicznych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Event Horizon" a.k.a "Ukryty Wymiar".Hmm horyzont część czarnej dziury raczej toto nie ma nic wspólnego z filmem.

O ile dobrze pamiętam to Event Horizon to jest nazwa statku, więc z filmem ma jak najwięcej wspólnego. Za to nic wspólnego z poprawnością i dbałością nie ma Twoje pisanie ( i r'n'b, ale to tak na marginesie. Mi osobiście film się podobał. Lęki załogi przedstawione były dość sugestywnie, klimat gęsty i klaustrofobiczny, a rola Sama Neila porządna.

A poza tym widzę, że tu poważne postmodernistyczne tematy :wink: Wolę się nie wdawać w dysputy, bo postmodernizm liznąłem tylko jako tako od strony literatury. Liznięcie skończyło się sympatią.

R'n'B: 17

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<robi groźną minę, odpala zapałkę o brodę i zapala cygaro Connecticut>

Chrzanisz, Chimku :D

... to będzie dyskusja przy herbatce, rozkosz, rozkosz ;]

Matrix nie jest antyutopia, a jedynie cyberpunkowym pierdzeniem A Equilibrium to antyutopia, tyle ze w konwencji miasta przyszlosci
Uuu, widzę, że już się zapomniało co to jest antyutopia ;] Przypomnijmy: to wizja świata, gdzie ludzkość poddana jest ograniczeniu wolności za pomocą dyktatorskiej władzy. Tu i tu społeczeństwo jest nieświadome prawdy. Ba, Matrix posuwa się dalej w kreowaniu swojej antyutopii, gdyż ludzie tak naprawdę zupełnie zostają pozbawieni wolnej woli, gdy w E mają choć jej namiastkę.
Ech, ale E z zalozenia to antyutopia
Jako rzekłem - pierwsza zrzynka. Cieszę się, że się ze mną zgadzasz. ;]
Hihihi...Tak jest w 80% filmach akcji - to nie jest argument
Knocisz, albo ja widziałem za dużo Bondów i filmów z Arniem :) W 9 na 10 przypadków jest tak, że dobry-dobry młóci złych-złych. Filmów, w których zły-dobry albo nieświadomy-dobry zmienia się w dobrego-dobrego nie ma wiele.

Jednym słowem - druga zrzynka. :)

Juz zapomnialem jak dokladnie sie Matrix skonczyl, ale kto inny tam byl zwierzchnikiem niz sie powszechnie wydawalo? A w E zwierzchnikiem zawsze byl Ojciec
Powszechnie to się wydawało, że to ludzie mają pewną władzę nad ludźmi. Natomiast faktycznie stało się, że kontrola - i to pełna - jest sprawowana maszyny.

A co do E - no właśnie, tyle, że ten Ojciec tak naprawdę nie istniał! Szarą eminencją okazał się ten czermen, czy kim on był :)

Ten argument mialby sens gdyby Neo byl agentem a potem sie zbuntowal A tak nie jest.
Ten argument nie miałby sensu gdyby Neo od samego początku należał do załogi Nabuchodonozora bądź pochodził z Syjonu :) A tak obaj bohaterowie są podobni, obaj wychodzą ze stanu nieświadomości.
Klerycy to teoretycznie 'dobra' strona. Agenci nie stali na strazy porzadku.
No jak to nie stali, skoro stali? :D Przecież i ci, i tamci zajmowali się usuwaniem 'elementów progresywnych' :)
Co ma styl ubierania do konstrukcji calego filmu?
No przecież sam się babrzesz w szczególikach, bo to, że oba filmy w założeniach są takie same zostało niepodważalnie udowodnione :D Skoro już zechciałeś kontynuować temat, to niestety, to też jest zrzynka aż pieką oczy.

Dobrze to ująłeś: to są zafajdani klerycy! Dlaczego ubierają się jak tak samo jak ziomy z M? Spójrz na dawne i istniejące zakony: oficjele podczas wykonywania obowiązków publicznych noszą stroje ukazujące ich przynależność do danego porządku. A w E? Niczego takiego nie zauważyłem... a przecież Tetragrammaton nie jest tajnym związkiem, wszyscy go znają i się go boją, więc czemu przedstawiciele nie noszą jakichś ciuchów jednoznacznie określających ich przynależność? Jakieś krzyże, symbole, sigile, whatever - a tutaj brak, wyglądają jakby wyszli ze zwykłego odzieżowego (pomijając fakt, że zerżnęli wszystko z M ;] )

Gun-kata i nauka Neo sztuk walki nie ma zbyt wiele wspolnego.
Mówiłem, że ciągniesz do szczegółu :D Ja na to patrzę w szerszym kontekście: tu i tu musieli wsadzić sztuki walki. Zamiast wysilić się na odrobinę oryginalności i wytłumaczyć niezwykłe zdolności agentów jakimiś augmentejszyns czy specjalnym uzbrojeniem, poszli drogą M - 'a nauczmy ich jakiejś sztuki walki ze spluwami, niech to fajnie wygląda i fajnie się nazywa, niech będzie tak jak w Matriksie' :)
Bo taka jest antyutopia - wyjscia masz dwa - wyzwolenie (Animal Farm, Lord of Flies), badz akceptacje (1984).
Czyli jednak przyznajesz, że M jest antyutopią. Miło :) Wyjść jest jeszcze parę: przejęcie władzy na szczycie, ewolucja rządów w kierunku bardziej demokratycznych (i kolejna zbieżność: tu i tu mamy do czynienia z rewolucją siłową).
Hehe, to moze znajdziemy 50 nastepnych filmow do ktorych mozna Twoje argumenty zastosowac?
Dawaj :) Ciekaw jestem ile znajdziesz filmów, które będą miały fundamentalne założenia takie same jak te dwa :)

Zresztą nie podskakuj, na temat utopii i antyutopii będę się produkował na maturze 8)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że 12 godzin w pracy, to bardzo długo na forum :D

Wracając do shlasherów i gore: pewien felietonista `Fantasy` określił slashery jako `hulankę maniaka z rzeźnickim nożem` i ja, z braku lepszej definicji, tym się posiłkuję. "Smakosz", aż do opisywanej przeze mnie sceny, jawił mi się właśnie jako shlasher.

"NEKROmantic 1 i 2", produkcje Tromy, czy gros znakomitych filmów gore `made in Japan` to nie są filmy, jakie można polecić młodym ludziom, będącym targetem CD-A. W swej próżności sądziłem, że to właśnie oni są głównymi gośćmi forum.

Szczęśliwie się pomyliłem. :)

Jeśli miałbym polecać dorosłym jakieś filmy gore, to przede wszystim klasykę- "Zły smak" i "Martwica mózgu" Jacksona, trylogię o żywych trupach G. Romero, ostatnią część "Powrotu żywych trupów" Yuzny, czy dwie pierwsze części "Reanimatora". Posiadają one, poza ekranem zachlapanym krwią, również sporą dawkę humoru, co przy przerysowaniach jakimi cechują się te filmy, jest nie do przecenienia. Humor sprawia, że z niezbyt inteligentnych filmideł powstają naprawdę świetne filmy.

Ze shlasherów, poza oryginalną "Teksańską..." Hoopera, polecam "Wzgórza mają oczy" i "Ostatni dom na lewo".

Azjatyckiego gore osobiście nie trawię, ze względu na brak dystansu twórców do swoich produkcji. :?

A "Dom 1000 trupów" i "Bękarty diabła" i tak uważam za świetne. Właśnie za przemieszanie konwencji shlashera z gore i sporą dawkę naprawdę czarnego humoru, przy którym skecze Pythonów to bajka o "Jasiu i Małgosi". :twisted:

P.S. Przy slaherach zapomniałem o klasycznej seri "Piątek 13", ale z niej polecić mogę tylko dwie pierwsze. :cry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale zaraz' date=' moment - użyłem tego słowa mając na myśli fakt, że uważam Equilibrium za postmodernistyczną zabawę -> w sensie takim, że jest polepiony z kawałków najjaskrawszych rzeczy różnych dzieł Wink Zamiast tego bierzesz mnie na zagadanie o tym, co jest właściwą definicją, kto ma w tym kraju monopol na Prawdę, że trzyma ją jakaś kasta a pospólstwo myśli o postmoderniźmie bylejak i bez poszanowania należytego - ładnie to tak? Razz ( Wink ) [/quote']

Hihi...Nadal nie lapiesz. Tu nie chodzi o monopol na prawde, ktora trzymaja masoni. Ja to ujme tak, jak swietnie ujal to pewien znakomity profesor, moj znajomy.

"Postmodernisci to takie mydlo po kąpieli, ty je lapiesz a ono ci sie ciagle z rak wyslizguje"

:) Rozumiesz? Ja po prostu sie caly czas tym bawie, dlatego ze definicja postmodernizmu NIE ISTNIEJE. :D Jesli ja powiem co to jest postmodernizm, czy Ty powiesz co to jest postmodernizm, to juz to nie bedzie postmodernizm. Wybacz ze Cie tak zwodzilem, ale strasznie to lubie :P Po prostu postmodernizm - przynajmniej wedlug mnie - jest a priori niedefiniowalny. Dlatego jesli zobaczysz definicje postmodernizmu, to mozesz rozesmiac sie glosno i isc dalej :)

Okej' date=' chyba zaczynam widzieć, w czym rzecz - ja używam stwierdzenia "postmodernistyczna zabawa", a nie "postmodernistyczny film" Smile Ja rozumiem że w tym momencie wskazujesz różnice między tymi filmami a Equilibirum i masz rację - bo to różne bajki ;o Ale i ja nie wrzucam ich do jednego wora, zapewniam ;o [/quote']

Okej, to dochodzimy do consensusu - po prostu dla mnie miano zabawy postmodernistycznej samo w sobie jest postmodernistyczne.

Wolę się nie wdawać w dysputy' date=' bo postmodernizm liznąłem tylko jako tako od strony literatury. Liznięcie skończyło się sympatią. [/quote']

No to sie ciesze :) A co konkretniej z literatury? Moze pogadamy w Ksiazkach? ;>

Uuu' date=' widzę, że już się zapomniało co to jest antyutopia ;'] Przypomnijmy: to wizja świata, gdzie ludzkość poddana jest ograniczeniu wolności za pomocą dyktatorskiej władzy. Tu i tu społeczeństwo jest nieświadome prawdy. Ba, Matrix posuwa się dalej w kreowaniu swojej antyutopii, gdyż ludzie tak naprawdę zupełnie zostają pozbawieni wolnej woli, gdy w E mają choć jej namiastkę.

Nie zapomnialo sie tylko ja nie widze w tym antyutopii - idac Towim tropem, polowa cyberpunkowego badziewia to antyutopie :)

Jako rzekłem - pierwsza zrzynka. Cieszę się' date=' że się ze mną zgadzasz. ;']

Nie, nie zgadzam sie;] Matrix to nie jest dla mnie antyutopia;] Ale tutaj wchodzimy w kwestie rozumienia antyutopii i ja jakos tego po prostu w tym filmie nie widze.

Powszechnie to się wydawało' date=' że to ludzie mają pewną władzę nad ludźmi. Natomiast faktycznie stało się, że kontrola - i to pełna - jest sprawowana maszyny. [/quote']

Jakżesz? Przeca od poczatku bylo powiedziane ze maszyny traktuja nas jak bateryjki i There is no longer hope;]

A co do E - no właśnie' date=' tyle, że ten Ojciec tak naprawdę nie istniał! Szarą eminencją okazał się ten czermen, czy kim on był[/quote']

Ojciec istnial :) Po prostu ten koles zostal wybrany przez Rade nowym Ojcem, gdy tamten pierwszy umarl. Na tym tylko polegala cala zagwozdka.

Ten argument nie miałby sensu gdyby Neo od samego początku należał do załogi Nabuchodonozora bądź pochodził z Syjonu Smile A tak obaj bohaterowie są podobni' date=' obaj wychodzą ze stanu nieświadomości.[/quote']

I see your point - jednakze Neo w tym rozni sie od Prestona, ze ten od poczatku siedzi wlasnie w takim Nabuchodonozorze. Tylko ze z innej strony :)

No jak to nie stali' date=' skoro stali? Very Happy Przecież i ci, i tamci zajmowali się usuwaniem 'elementów progresywnych'[/quote']

Widzisz, znowu rozchodzi sie o osobiste interpretacje - dla mnie Agenci byli silami Zla mimo wszystko. A Klerycy sa dobrzy :)

No przecież sam się babrzesz w szczególikach' date=' bo to, że oba filmy w założeniach są takie same zostało niepodważalnie udowodnione[/quote']

Nie, Cardi, with all due respect - ale nie masz monopolu na Prawde :)

Obaj doskonale wiemy ze nasze aktualne przepychanki na temat EvsM to li tylko zabawa, ale nie wyjezdzaj mi z takimi tekstami, bo sam zaczne gadac "A nie! Bo ja mam racje! :P"

Spójrz na dawne i istniejące zakony: oficjele podczas wykonywania obowiązków publicznych noszą stroje ukazujące ich przynależność do danego porządku. A w E? Niczego takiego nie zauważyłem... a przecież Tetragrammaton nie jest tajnym związkiem' date=' wszyscy go znają i się go boją, więc czemu przedstawiciele nie noszą jakichś ciuchów jednoznacznie określających ich przynależność? Jakieś krzyże, symbole, sigile, whatever - a tutaj brak, wyglądają jakby wyszli ze zwykłego odzieżowego (pomijając fakt, że zerżnęli wszystko z M ;'] )

Tylko widzisz - dla mnie sam stroj juz jest wyznacznikiem pozycji spolecznej. Czy mnisi nosza wielkie krzyze na habitach? Sporo ich juz widzialem i zwykle to sa po prostu szaty, brazowe, czarne czy biale. Bez dodatkowych oznaczen - bo patrzysz i widzisz - o, to jest mnich - dominikanin, benedyktyn czy inny taki :) Zreszta - patrzmy dalej. W swiecie E wszyscy ludzie ubieraja sie tak samo, jak - nie przymierzajac - w ChRL. Szare stroje, skrojone na kazdego. Na ich tle kleryk w bialym plaszczu, czy czarnym plaszczu odcina sie jak cholera.

Nawiasu nie komentuje, bo za dobrze znam prawidla erystyki :P

Mówiłem' date=' że ciągniesz do szczegółu Very Happy Ja na to patrzę w szerszym kontekście: tu i tu musieli wsadzić sztuki walki. Zamiast wysilić się na odrobinę oryginalności i wytłumaczyć niezwykłe zdolności agentów jakimiś augmentejszyns czy specjalnym uzbrojeniem, poszli drogą M - 'a nauczmy ich jakiejś sztuki walki ze spluwami, niech to fajnie wygląda i fajnie się nazywa, niech będzie tak jak w Matriksie'[/quote']

Hihihi...A Ty na sile ciagniesz do Matrixa :P Po prostu gdy wedle ogolnego wgladu nie ma wg mnie zbieznosci z Matrixem (poza niefortunnym plakatem :P), wchodze glebiej, w szczegoly i tam rozpatruje to co moze albo nie moze byc zbiezne. To sie nazywa anal-iza :P

No ale ad rem. Mimo wszystko ta sztuka walki przemawia do mnie jako jaskrawy element Kleryka. To nie jest jakies tam durne kung fu, tylko cos co jest wlasnie naturalnym augmentejszyn - opracowanie techniki najwiekszego razenia wroga przy zerowych stratach. No i walcza spluwami jak bronia biala, a Neo potrafi tylko strzelac z pukawek 8)

Czyli jednak przyznajesz' date=' że M jest antyutopią. Miło Smile Wyjść jest jeszcze parę: przejęcie władzy na szczycie, ewolucja rządów w kierunku bardziej demokratycznych (i kolejna zbieżność: tu i tu mamy do czynienia z rewolucją siłową).[/quote']

Nie, moje zdanie odnosilo sie do E :) Ze jest jak antyutopia bo obiera jedna z drog wyjscia.

Dawaj Smile Ciekaw jestem ile znajdziesz filmów' date=' które będą miały fundamentalne założenia takie same jak te dwa[/quote']

Jak Matrix :) Ale ok - juz dzis zaczne szperac w mojej glowie jak i archiwach filmwebu.

Zresztą nie podskakuj' date=' na temat utopii i antyutopii będę się produkował na maturze[/quote']

A ja gadalem o tym na egzaminie ze staropolskiej. Jakieś wąty? 8)

Wracając do shlasherów i gore: pewien felietonista `Fantasy` określił slashery jako `hulankę maniaka z rzeźnickim nożem` i ja' date=' z braku lepszej definicji, tym się posiłkuję. "Smakosz", aż do opisywanej przeze mnie sceny, jawił mi się właśnie jako shlasher. [/quote']

Slasher - tajemniczy, zamaskowany morderca kontra banda amerykanskich nastolatkow. Najprosciej ujmujac. Ale jest kilka ciekawych artykulow o slasherze, np. na krypcie-smierci. Zreszta i horror.com.pl pewnie ma cos w swoich trzewiach.

"NEKROmantic 1 i 2"' date=' produkcje Tromy, czy gros znakomitych filmów gore `made in Japan` to nie są filmy, jakie można polecić młodym ludziom, będącym targetem CD-A. W swej próżności sądziłem, że to właśnie oni są głównymi gośćmi forum.

Szczęśliwie się pomyliłem.[/quote']

Produkcje Tromy to raczej zlewa.

Jeśli miałbym polecać dorosłym jakieś filmy gore' date=' to przede wszystim klasykę- "Zły smak" i "Martwica mózgu" Jacksona,[/quote']

To nie jest gore, tylko pastisz gatunku :) A to kolosalna roznica.

trylogię o żywych trupach G. Romero' date=' ostatnią część "Powrotu żywych trupów" Yuzny[/quote']

To zombie sa gore? Od kiedy? :) Moze ja spalem i przespalem ten moment.

Ze shlasherów' date=' poza oryginalną "Teksańską..." Hoopera,[/quote']

A dlaczego nie remake? Moim zdaniem dorownuje oryginalowi, a nawet w pewnych miejscach go przewyzsza :)

Azjatyckiego gore osobiście nie trawię' date=' ze względu na brak dystansu twórców do swoich produkcji. Confused[/quote']

Hehehe...Kiedy wlasnie azjatyckie gore to jest absolutny dystans do tego co sie tworzy :) Spojrz na taki Ichi the Killer - to jest gore, bez dwoch zdan. A przy tym i dramat i komedia i kryminal i thriller i film psychologiczny. Zabawa konwencją filmu akcji - gdzies tam nawet napisali ze ten film to jedna wielka postmodernistyczna dekonstrukcja filmu akcji i grozy. Moze nie do konca sie z tym zgodze, ale ziarnko prawdy widze.

Japonczycy od dawna mieli bardzo duzy dystans do tego co robili - widac to i w brutalnych anime i w klasycznych filmach, takze gore. Po prostu bawia sie przemoca, pokazuja ja w najbardziej naturalistyzczny, brutalny - wrecz turpistyczny sposob, tak aby widz usmiechnal sie i zrozumial - hej hej, rozrzynamy tą babke na pol i wypruwamy jej flaki, ale ty przeciez wiesz ze to fikcja :)

Wez to porownaj chocby z takim Cannibal Holocaust. Tam wszystko jest nadęte, ultrapowazne i nawet forme ma taka - paradokumentu. Jak to porownasz do Tetsuo gdzie bohater przechodzi fuzje z maszyna i potem drugim "maszynowym"? Czy do Guinea Pig 2 gdzie facet kroi panne przez pol godziny i praktycznie nic poza jego tekstami sie nie dzieje?

To tak jak gadalem z Cardim o Sin City i dlaczego uwazalem ze to noir. Chodzi mi o to ze powiedzial, jakoby noir bylo kropla atramentu wlana do szklanki wody - Rodriguez wlal caly kalamarz.

Jesli chodzi o azjatyckie gore to tego atramentu bylo kilka hektolitrow :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Smakosz", aż do opisywanej przeze mnie sceny, jawił mi się właśnie jako shlasher.

I dobrze ci sie jawil, bo to jest slasher. Jednakze nie istnieje cos takiego jak slasher-gore. [pozatym jak juz mowilem, w Smakoszu raczej nie bylo gore]

Slasher - tajemniczy, zamaskowany [no nie zawsze] morderca kontra banda amerykanskich nastolatkow. Najprosciej ujmujac. Ale jest kilka ciekawych artykulow o slasherze, np. na krypcie-smierci. Zreszta i horror.com.pl pewnie ma cos w swoich trzewiach.

A i owszem, ma :) Sluze: http://www.horror.com.pl/publicystyka/slashery.php [szukajac tego artykulu natknalem sie na recenzje VIII czesci Hellraisera.. matko to juz tyle jest? Ja sie zatrzymalem przy VI i wiecej znalesc nigdzie nie moge]

W swej próżności sądziłem, że to właśnie oni są głównymi gośćmi forum. Szczęśliwie się pomyliłem.

No i zeby mi to bylo ostatni raz! :D

P.S. Przy slaherach zapomniałem o klasycznej seri "Piątek 13", ale z niej polecić mogę tylko dwie pierwsze.

Czemu? Mnie sie 4 pierwsze czesci podobaly. Pozniej to juz kombinacje np. jakas moda w slasherach zastepowania glownego zlego przebierancem lub kims zupelnie innym (w halloween tez probowali zrezygnowac z Michaela Myersa) lub zniszczenie tajemnicy Jasona poprzez uczynienie z niego "pospolitego" zombiaka.

Ze shlasherów, poza oryginalną "Teksańską..." Hoopera, polecam "Wzgórza mają oczy" i "Ostatni dom na lewo".

Jeszcze podobno The Hitcher jest niesamowity. Oczywiscie jak zawsze wyczaje swietny film to mam ogromne trudnosci zeby go gdzies zdobyc. Tak jest i w tym przypadku, wiec polecam go, z racji jego opinii.

Azjatyckiego gore osobiście nie trawię, ze względu na brak dystansu twórców do swoich produkcji.

Podpisuje sie pod tym, co napisal Chimaira w poscie powyzej, ze jest dokladnie odwrotnie :wink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze podobno The Hitcher jest niesamowity. Oczywiscie jak zawsze wyczaje swietny film to mam ogromne trudnosci zeby go gdzies zdobyc.

Cóż, jeśli chodzi o "Autostopowicza", to całkiem niedawno miała miejsce jego premiera na QDVD. Gorąco ją polecam, jest dostępna we wszystkich Empikach.

Produkcje Tromy to raczej zlewa.

To prawda, ale okraszona dużą ilością syropu klonowego i czerwonej farby:D

Jeśli miałbym polecać dorosłym jakieś filmy gore, to przede wszystim klasykę- "Zły smak" i "Martwica mózgu" Jacksona,

To nie jest gore, tylko pastisz gatunku :) A to kolosalna roznica.

Osobiście odbieram wszystkie slashery, splattery czy gore, jako pastisze gatunków filmowych, nie tylko horroru.

Ze shlasherów, poza oryginalną "Teksańską..." Hoopera,

A dlaczego nie remake? Moim zdaniem dorownuje oryginalowi, a nawet w pewnych miejscach go przewyzsza :)

Ano dlatego nie polecam, ponieważ, jak to ujęli panowie z kabaretu `Ani mru- mru`- "Wszystko co oryginalne jest lepsze, na przykład dżinsy...". Nie twierdzę, że nowa wersja jest zła, twierdzę, że scenarzyście nie chciało się myśleć, więc `kosmetycznie wykastrowł` "Texańską..." ze wszystkiego, co w pierwowzorze było ciekawego, a pozostawił samą akcję.

A co do azjatyckich filmów, to, niezależnie jak bardzo będziecie mi je zachwalać, nie polubię ich. Po prostu " jestem rasistą i nie lubię Masajów", dla mnie filmy są albo dobre, czyli podobają mi się, albo złe, czyli do d... Podobnie jest z anime czy mangą- filmy jak Akira, czy Ghost in the shell uwielbiam, ale mogłyby równie dobrze powstać na księżycu, w niczym by mi to nie przeszkadzało. Gwinea Pig jest tak dosłowny w pokazywaniu okrucieństwa, że aż nudny, a to już grzech śmiertelny dla filmu. Tetsuo oglądałem tylko część pierwszą ale `nie urzekła mnie jego historia`. :P

Cóż "wszystko jest rzeczą gustu"- jak to ujął pewien bohater filmowy-"Ja go mam, ty nie." :)

Muszę jednak poza nawiasem przyznać, że jak dotąd żadne forum tak mnie nie wciągnęło jak te CDA- to nie wazelina tylko stwierdzenie faktu- jest to w dużej mierze zasługa tak uczestników jak i, przede wszystkim, moderatorów. Tak trzymać. [tym razem bez `buźki`, bo to było na poważnie]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>>dla mnie filmy są albo dobre, czyli podobają mi się, albo złe, czyli do d...

ty mi się nie podobasz czyli pewno jesteś do d... 8)

Hmm jeśli kino japońskie to oczywiście godzilla.Hehe wow sfoisty fenomen filmy stej serii są nędzne i płytkie.Facio w gumowym stroju lata po tokio(oni mają chyba jakieś kompleksy związane z tym miastem).A w jednym z odcinków na tvp bodajże godzilla vs mojra pojawiły się wróżki ^x^.Takie małe różowe panienki ze skrzydełkami -_- OŻ.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście odbieram wszystkie slashery, splattery czy gore, jako pastisze gatunków filmowych, nie tylko horroru.

:shock:

To co zostaje w takim razie? Jakies podzwanianie lancuchami, smarkule w telewizorach i denne filmy Shaylamana? - dziekuje, nie tancze. Wole setny raz obejrzec Hellraisera, czy nawet jakies slashery z lat 90-05 niz szukac czegos co BUCHACHA nie jest pastiszem - wedlug twojego tekstu.

Nie no, serio - po piatej, ledwo z roboty wrocilem, a juz tak sie ubawilem :)

wierdzę, że scenarzyście nie chciało się myśleć, więc `kosmetycznie wykastrowł` "Texańską..." ze wszystkiego, co w pierwowzorze było ciekawego, a pozostawił samą akcję.

Wskaz przyklady bo rzucasz ogolnikami i mozesz na to nabrac jakiegos leszcza ale nie mnie :)

Wytlumaczenie "Bo oryginalna jest lepsza i juz!" do mnie nie trafia;]

Jak dla mnie w zalewie slasherowego badziewia rodem z hollywood ten film jest akurat niezwykle ponury, brudny i rzeznicki :) Zreszta - jak mowie, bardziej nawet podoba mi sie od oryginalu - nie ma takiego przestoju, za to jest swietnie uchwycona senna atmosfera zadupia w Teksasie, doskonale zdjecia i plenery - zarowno rezydencja Hewittow, jak i okoliczne magazyny, rzeznie itp. Wyrazisci bohaterowie - poczawszy od malego chlopca, przez kobiety w przyczepie, reszte rodziny i szeryfa, konczac na samym Leatherface - wszyscy to antagonisci i atmosfera osaczenia i alienacji protagonistow jest bardzo dobrze uchwycona. Zreszta - w jednym z artykulow nt. horroru natknalem sie na tekst ze na dobra sprawe protagonistami w TMPM byla wlasnie rodzinka Hewittow. :) Mowa o oryginalnej, ale akurat na tym polu niewiele sie zmienia.

A co do azjatyckich filmów, to, niezależnie jak bardzo będziecie mi je zachwalać, nie polubię ich.

Ani Gyver ani ja nie zachwalalismy azjatyckiego gore - to bylo tylko pokazanie tego ze jestes w bledzie mowiac ze te filmy nie maja dystansu. Proste.

Gwinea Pig jest tak dosłowny w pokazywaniu okrucieństwa, że aż nudny, a to już grzech śmiertelny dla filmu.

Widzialem tylko kawaleczkami i screenami, ale osobiscie mi sie podobalo. To tak samo jak z August Underground - nieustajaca rzez, psychopatia i wachlarz dewiacji - obrzydza, ale nie nudzi :) Choc jest traktowane bardziej powaznie anizeli azjatyckie kino.

Tetsuo oglądałem tylko część pierwszą ale `nie urzekła mnie jego historia`.

Moze po prostu go nie zrozumiales? :P

Cóż "wszystko jest rzeczą gustu"- jak to ujął pewien bohater filmowy-"Ja go mam, ty nie."

Po pierwsze - nudzi mnie juz wycieranie sobie mordy (nie obrazam Cie - to frazeologizm) tym stwierdzeniem, w przypadku braku sensownej argumentacji. Ale spoko - tak robila wiekszosc dyskutantow na ktorych sie natknalem :)

Po drugie - implikujesz mi ze nie mam gustu? :) Nie bedziemy sie bawic w wyliczanki, ale widzialem w swoim zyciu tyle filmow, ze juz mam swoja polke ;]

RedW - ja rozumiem ze to bylo ukazanie absurdu jego wypowiedzi, ale powstrzymaj sie od takich komentarzy, ok? Albo rob to nieco delikatniej. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale spoko - tak robila wiekszosc dyskutantow na ktorych sie natknalem :)

Być może większość, twoich dotychczasowych dyskutantów, takich argumentów urzywała na serio. Ja traktuję fora jedynie jako, inteligentną co prawda, ale jednak tylko rozrywkę.

Po drugie - implikujesz mi ze nie mam gustu? :) Nie bedziemy sie bawic w wyliczanki, ale widzialem w swoim zyciu tyle filmow, ze juz mam swoja polke ;]

Wierzę, ale uważam, podobnie jak większość ludzi (co nie znaczy wszyscy), że mój gust jest najlepszym wyznacznikiem tego, co uważam za dobre, bądź nie. :D

A o gustach się nie dyskutuje. :)

RedW - ja rozumiem ze to bylo ukazanie absurdu jego wypowiedzi, ale powstrzymaj sie od takich komentarzy, ok? Albo rob to nieco delikatniej. :)

Dlaczego delikatniej? Jeżeli zbłaźniłem się w jego oczach, to ma przecież prawo do ukazania mi tego w całej, absurdalnej postaci :)

Tym bardziej, że sparafrazował jedynie moje własne słowa... :oops:

Co do filmów o gigantycznych potworach- mimo, iż znakomita ich część jest dla mnie na poziomie "Power Rangers" i "Teletubisiów", to nie mogę im odmówić pewnego uroku, który sprawia, że nawet jeśli krzywię się na żenująco kiepskie FXy, czy brak logiki w scenariuszu, to nie potrafię się od nich oderwać. Dla mnie są `tak złe, że aż dobre`. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Postmodernisci to takie mydlo po kąpieli, ty je lapiesz a ono ci sie ciagle z rak wyslizguje"

:) Rozumiesz? Ja po prostu sie caly czas tym bawie, dlatego ze definicja postmodernizmu NIE ISTNIEJE. :D Jesli ja powiem co to jest postmodernizm, czy Ty powiesz co to jest postmodernizm, to juz to nie bedzie postmodernizm. Wybacz ze Cie tak zwodzilem, ale strasznie to lubie :P Po prostu postmodernizm - przynajmniej wedlug mnie - jest a priori niedefiniowalny. Dlatego jesli zobaczysz definicje postmodernizmu, to mozesz rozesmiac sie glosno i isc dalej :)

Eee tam ;) Myślałem, że swoją wypowiedzią przeczyłem jakimś Ważnym Prawdom Filozoficznym, a tutaj tylko chodziło o określenie cech niedefiniowalnego ;) Rozczarowałem się :P ( ;) )

***

Ostatnio oglądałem na polsacie - "Donnie Brasco", po raz drugi zresztą. Dobry film z kilkoma godnymi scenami, jak masakra w tej szopie czy sama końcówka

gdzie gangol dostaje telefon i wie, że idzie na swoją egzekucję, w związku z czym żegna się z żoną, a gdy ta nie patrzy, ściąga obrączki, biżuterię i pakuje do szuflady - niesamowita scena.

W ogóle lubię kino "gangsterskie" - "Kasyno", "Scarface"... Wstyd się przyznać, ale "Rodziny Soprano" nie oglądałem (jeszcze!) :oops: W wypożyczalni niby było dvd z serialem, ale okazało się tylko pornowersją, jak "Rejs 2" :P Może fanatykiem takich filmów nie jestem, ale gdy tylko widzę że będzie w tv to oglądam, często po parę razy. I "Mafia" też mi się podobała ;>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eee tam Wink Myślałem, że swoją wypowiedzią przeczyłem jakimś Ważnym Prawdom Filozoficznym, a tutaj tylko chodziło o określenie cech niedefiniowalnego Wink Rozczarowałem się Razz ( Wink )

Zle to ujalem mimo wszystko. W pewnym sensie napisalem cos w czym jest ziarnko prawdy, ale by uscislic - postmodernizm to cos, co zdaje sobie sprawe z tego ze definicje maja ograniczenia. Tu nie chodzi o to ze postmodernizm to jest takie fajne cos, bo go nie mozna ujac w ramy definicji. Chodzi o to ze gdy ujmiesz w ramy definicji to 'cos', to to juz nie jest postmodernizm :) Nie dlatego ze Chimek tak mowi, tylko dlatego ze mozliwosci opisu definicji sa ograniczone i nie obejma tego tworu ktorym jest postmoderna :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zapomnialo sie tylko ja nie widze w tym antyutopii - idac Towim tropem, polowa cyberpunkowego badziewia to antyutopie
No nie, Chim, tak się bawić nie będziemy :) Zostajemy przy podręcznikowej definicji antyutopii. W M jest tak:

rządy pełnej kontroli nad ludzkością (sprawowane przez maszyny): check

społeczeństwo nie zdające sobie z tego sprawy: check

akcja mająca miejsce w przyszłości: check

Jeśli to cię nie przekonuje to najwyższy czas na dyskusję z Orwellem i Zajdlem :P

Ale tutaj wchodzimy w kwestie rozumienia antyutopii i ja jakos tego po prostu w tym filmie nie widze.
Właśnie dlatego napisałem, że tak się bawić nie będziemy ;] Bo własnym rozumieniem można się zawsze podetrzeć i wszelaka dyskusja (choćby czysto akademicka jak ta 8) ) nie miałaby w tym wypadku najmniejszego sensu. :)
Przeca od poczatku bylo powiedziane ze maszyny traktuja nas jak bateryjki
Czyli jednak mają nad nami tą pełną kontrolę, bo wątpię, czy bez niej udałoby im się przerobić nas 'into this' <perfidna kryptoreklama duracella :) >
Po prostu ten koles zostal wybrany przez Rade nowym Ojcem, gdy tamten pierwszy umarl
Ale społeczeństwo nie zostało o tym poinformowane :) Tak jak wszyscy wewnątrz M nie zostali poinformowani o tym, że tak naprawdę władzę sprawują maszyny. Paralela paralelą paralelę pogania... :)
I see your point - jednakze Neo w tym rozni sie od Prestona, ze ten od poczatku siedzi wlasnie w takim Nabuchodonozorze.
Jedyną różnicę jaką mogę tutaj przedstawić między Prestonem a Neo to taka, że P był na początku jednym z tych 'złych-dobrych', a Neo 'neutralnych-dobrych.
Widzisz, znowu rozchodzi sie o osobiste interpretacje - dla mnie Agenci byli silami Zla mimo wszystko. A Klerycy sa dobrzy
Chyba już wspominałem o osobistych interpretacjach :P Dlatego postarajmy się olać cechy wynikające z własnego postrzegania. Zostańmy przy tym: i agenci, i klerycy stali na straży porządku ustanowionego przez reżim totalitarny. Zarówno ci jak i tamci mieli nadludzkie zdolności bojowe. There's nothing to add :)
Obaj doskonale wiemy ze nasze aktualne przepychanki na temat EvsM to li tylko zabawa, ale nie wyjezdzaj mi z takimi tekstami, bo sam zaczne gadac "A nie! Bo ja mam racje!
Jakże to było? :) "Chimku, tyś mi przyjacielem, lecz Prawda mi jeszcze większą przyjaciółką." :P A tak naprawdę chciałem sprawdzić, czy wyjdzie irytacja ;]
Na ich tle kleryk w bialym plaszczu, czy czarnym plaszczu odcina sie jak cholera.
I tutaj się rodzi pytanie: "W takim razie czemu ubrali ich tak samo jak w M?" :twisted: A tak na serio to nawet mnisi są zazwyczaj przewiązani swoimi pasami, w innym przypadku możnaby takiego zakonnika łatwo pomylić z jednym czy drugim ziomalem... :P
A Ty na sile ciagniesz do Matrixa
To nie ja, to E :D Ja tylko wytykam co jest podobne ;]
Mimo wszystko ta sztuka walki przemawia do mnie jako jaskrawy element Kleryka. [...] a Neo potrafi tylko strzelac z pukawek
Łot? :D Jeśli nie widziałeś M to się przyznam, uściślę niektóre szczegóły :P A co do pierwszej części: no i znowu włazisz w szczegóły, gdy ja ciągnę do ogółu ;] Nie chodzi mi o to, czy sztuka walki jest na dobre i na złe związana z klerykiem, czy to jego tarcza i broń, tylko czy przypadkiem patrząc na to nie nasuwa ci się skojarzenie 'o rany, jak w Matriksie!' :)
A ja gadalem o tym na egzaminie ze staropolskiej. Jakieś wąty? 8)
Ekhu, ekhu, a zdałeś, ekhu, ekhu? :D
Slasher - tajemniczy, zamaskowany morderca kontra banda amerykanskich nastolatkow.
Ke? 8) To jest raczej survival horror ;]
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jeśli chodzi o "Autostopowicza", to całkiem niedawno miała miejsce jego premiera na QDVD. Gorąco ją polecam, jest dostępna we wszystkich Empikach.

Hmmm... Czy tu chodzi o 'Autostopowicza' z Rutgerem Hauerem? :) Bo jeśli tak to chyba się zainteresuję. Oglądałem go kupę czasu temu i zrobił na mnie spore wrażenie. Nie miałem wtedy takie wiele latek jak dziś ( :wink: ), ale dobrze pamiętam, że porządnie mnie nastraszył.

A co do kina japońskiego to jestem jak najbardziej na tak. Ja w ogóle jest otwarty na inne kultury i lubię szukać elementów, których nie sposób znaleźć u nas. Lubię czasem wyskoczyć poza naszą starą damę - Europę. A Japonia akurat jest bardzo pod ręką. Od anime, przez kulturę samą w sobie, aż po kino. Takashi Miike, Miyazaki... Od tego można zacząć, ale na pewno jest sporo więcej. Chciałbym w sumie pooglądać trochę dobrego obyczajowego kina japońskiego. W Cieszynie miałem okazję obejrzeć 'Zatopiony Las' ( choć po intensywnym 'festiwaloaniu' przysypiałem nieco ) i spodobało mi się. Taki lekko bajkowy, mocno tajemniczy klimat i historia, która na końcu nie jest do końca rozwiązana. Lubię niedopowiedzenia w kinie, a w kinie japońskim jest ich sporo.

Na dodatek koleżanka szykuje przegląd kina japońskiego w Poznaniu, więc może być miło. A jutro na 'Opowieści o zwyczajnym szaleństwie' :D Nareszcie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zieh jak pamietam to 1 film na wideo jaki ujrzałem to był Terminator.Rulez kuzynek sie zapożyczył kasety i przyszedł do nas.No wideo w tych czasach to była żadkość.Stary Soniak mam do niego sentyment przetrwał z nami 10 lat i padł biedaczek.Eh wspominki starszych dobrych filmów.O obcy taaa pamiętam go film wymiatał.A gdy po raz 1 puścili Matrixa w tv rulez.Film był dla mnie nie samowity bo 1 nigdy go nie widziałem 2 nic o nim nie wiedziałem.wywarł na mnie duże wrażenie.Ale kolejne części nie miały już tego czegoś.Ehh stare czasy stare dzieje....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rządy pełnej kontroli nad ludzkością (sprawowane przez maszyny): check

społeczeństwo nie zdające sobie z tego sprawy: check

akcja mająca miejsce w przyszłości: check

Jeśli to cię nie przekonuje to najwyższy czas na dyskusję z Orwellem i Zajdlem

Zajdel to chyba tylko Limes inferior napisal w takiej formie, nie? :)

A co do tematu - ok, w takim przypadku moze to byc antyutopia, choc moje jestestwo sie na to nie godzi :)

Mam tylko zastrzezenie jedno - mianowicie drugi punkt to nie jest wyznacznik antyutopii :) W Roku 1984, Animal Farm, Wladcy Much i tak dalej... jednostki ograniczane przez ustroj zdawaly sobie z tego sprawe. To ze byli bezwolni to juz wynik systemu :) Wiec w tym przypadku Matrix nie jest antyutopia :P

(wiem wiem jestem wredny, ale to tylko dla uscislenia :P)

Właśnie dlatego napisałem, że tak się bawić nie będziemy ;] Bo własnym rozumieniem można się zawsze podetrzeć i wszelaka dyskusja (choćby czysto akademicka jak ta Cool ) nie miałaby w tym wypadku najmniejszego sensu.

No to przeciez dlatego dodawalem ze to moje odczucia zebys wiedzial ze to nie jest jakis konkretny argument :P

Jakże to było? Smile "Chimku, tyś mi przyjacielem, lecz Prawda mi jeszcze większą przyjaciółką." Razz A tak naprawdę chciałem sprawdzić, czy wyjdzie irytacja ;]

A wyszla? Ja nie widzialem, ale moge sie mylic :) Bo ja odebralem tamten Twoj tekst jako wyraz tupania noga :)

I tutaj się rodzi pytanie: "W takim razie czemu ubrali ich tak samo jak w M?" Twisted Evil A tak na serio to nawet mnisi są zazwyczaj przewiązani swoimi pasami, w innym przypadku możnaby takiego zakonnika łatwo pomylić z jednym czy drugim ziomalem...

Wiem ze emotka tam jest, ale mnicha nie pomylisz z ziomalem, bo ziomale nie chodza w habitach 8) A mnisia szata to mnisia szata :) a nie jakis tam worek na tylek;]

A co do zarciku - serio, nie wiem gdzie ta zbieznosc :) Ale skoro czepiamy sie szczegolow, to w odniesieniu do poprzedniego Twego cytatu - i Agenci i Klerycy to sily porzadkowe reżimu, tak? Tak. I Agenci i Klerycy maja nadludzkie zdolnosci, tak? Tak. To dlaczego Agenci sa w garniturach, a Klerycy w dlugich plaszczach? :mrgreen:

tylko czy przypadkiem patrząc na to nie nasuwa ci się skojarzenie 'o rany, jak w Matriksie!'

No wlasnie nie :) Juz wchodzac w ogolniejsze rzeczy nt. walki - jest zupelnie inna pod wzgledem choreograficznym :)

Ekhu, ekhu, a zdałeś, ekhu, ekhu?

Pewnie - termin mialem dopiero we wrzesniu, wiec moglem dostac tylko "czy", ale pani byla bardzo zadowolona z naszej rozmowy i ubolewala ze musi byc sprawiedliwa i nie dac mi "pińć" 8)

Konkluzje mam jedna - jedyne co Ci sie udalo wykazac, to to, ze i Matrix i Equilibrium sa antyutopiami :mrgreen: Nic wiecej :mrgreen:

A tak juz nie bedac wrednym - nie probuje zdeklasowac Matrixa czy pokazac ze to beznadzieja a Equilibrium jest swietne. Dla mnie te dwa filmy sa absolutnie rozne i tyle :) Laczy je to ze, przyznaje, przekonales mnie, obie to antyutopie (choc E bardziej do mnie przemawia, jest prostsze, a geniusz tkwi w prostocie), ale to nie znaczy ze drugi jest zrzynka z pierwszego :) Bo idac takim tropem to kazda antyutopia po "Podrozach Guliwera" Swifta bylaby plagiatem :mrgreen:

Ke? Cool To jest raczej survival horror ;]

To slasher :) Survival horror to takie potoczne okreslenie, ktorego czasem sam uzywam, ale bardziej brzmi to w survival sf, czyli wszelakich Aliensach, Pitch Blackach, Screamersach i innych takich :)

A teraz inny temat - obejrzalem Final Fantasy: Advent Children.

Recenzja:

Cycki Tify, buty Yuffie, twarz Aeris.

Wersja extended:

Cycki Tify, nogi Tify, tyłek Tify, cycki Tify, Tifa walczy, Tifa leży, nogi Tify, buty Yuffie, buty Yuffie, buty Yuffie, cycki Tify, twarz Aeris - koniec :D

A tak serio bardziej - mimo tego ze w grze nie wybrnalem poza pierwsza plyte to ogladalo sie bardzo milo - taki poltoragodzinny teledysk :) Swietnie zrealizowane walki, naprawde dynamiczne i efektowne, doskonaly design bohaterow, historia prosta i banalna, ale da sie przezyc, doskonala muzyka, no o zapleczu graficznym to juz nawet nie mowie bo to dzielo sztuki :) Nie jest to film z takim glebokim przeslaniem jak Final Fantasy, ale mily przerywnik i tzw. "onanizator" dla fanow gry :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ke? Cool To jest raczej survival horror ;]

To slasher :) Survival horror to takie potoczne okreslenie, ktorego czasem sam uzywam, ale bardziej brzmi to w survival sf, czyli wszelakich Aliensach, Pitch Blackach, Screamersach i innych takich :)

Hmm mnie survival horror kojarzy sie, no kurcze jak sama nazwa wskazuje, z proba przetrwania glownych bohaterow. Sa oni swiadomi niebezpieczenstwa i wlasciwie przez caly film staraja sie z nim walczyc, lub chociaz od niego jakos uciec. Pitch Black owszem, Alieny tez, The Thing, a nawet bym podciagnal pod to niektore filmy o zombiakach. Ale w slasherze to na dobra sprawe nikt nie zdaje sobie sprawy z zagrozenia az do ostatniej konfrontacji osob-ktore-maja-przezyc ze zlym. No chyba ze zdarzy sie jakis oszlom, miejscowy, ktory wierzy w legendy czy lowca badz tez ocalaly z czesci poprzedniej.. Niedawno slyszalem ciekawy opis mlodych bohaterow slasherow by Pablo Francisco: "They're so easy to kill. You can strangle them with a cordless phone!" :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...