Lord Nargogh Napisano Luty 25, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 25, 2015 Jerzy Łoziński, bohater Polski Podziemnejza okupacji roznosił w kanałach ulotki z Władcą Pierścieni przetłumaczone szyderczo wobec zaborcyUratował w ten sposób tysiące ludzi w Getcie Warszawskima Ty go znasz tylko z doskonałego tłumaczenia Diuny Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bielik42 Napisano Luty 25, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 25, 2015 Bagosz z Włościpamiętamy ;___; [*] Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rankin Napisano Luty 25, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 25, 2015 nargoge ty potworzeniedawno czytałem o jego wyczynach w diunieWolanie odziani w hermetyki dosiedli piaskala wśród dorodnych pół mętlika i specjału i jezusmarianiechktośmniezabije Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
DarthMetalus Napisano Luty 25, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 25, 2015 lol didn't read Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Trepliev1 Napisano Luty 26, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 26, 2015 Nazwy własne powinny być tłumaczone, gdyż ukryta w nich symbolika zawiera klucz do dogłębniejszego zrozumienia materiału. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rankin Napisano Luty 26, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 26, 2015 Teoretycznie tak, jednak same własności języków wymiernie komplikują sprawę, a to dlatego, że każde słowo w różnych językach posiada czasem nawet kompletnie odmienne konotacje, od takich głupich rzeczy jak rymy i kalambury (np. japoński bardzo lubi kalambury polegające na homofonach zapisywanych odmiennymi znakami, Lem tłumaczył, że kalambur to zanieczyszczanie lasu, a angielski często korzysta z alliteracji), przez sugerowane powiązania po nawet rdzenie słowotwórcze zmieniające kompletnie sens fabuły. No a poza tym robić tak czy siak - nie ma sprawy, póki jest to robione konsekwentnie i kompetentnie. Łoziński jednak, nawet pomijając jego język polskawy-łoziński i nieznajomość dziedzin absolutnie kluczowych dla przełożenia książki (Orange Bible -> Biblia Pomarańczowa lol), nawet tego nie potrafi i we wspomnianej diunie miesza kompletne przekłady z częściowymi przekładami, na dodatek myląc na różnych stronach terminy określające kompletnie odmienne rzeczy. W książce zaopatrzonej we własny słownik to jest kompletna porażka. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość Konuga Napisano Luty 26, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 26, 2015 Dokładnie Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rankin Napisano Luty 26, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 26, 2015 not sure if pun or idiot Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
[Ekspert] 47 Napisano Luty 26, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 26, 2015 Czytałem I tom Diuny w wykonaniu Łozińskiego... Termin "piaskal" to dzisiaj śni mi się po nocach. Potężne, niezniszczalne, nieśmiertelne kreatury nazwane po prostu "piaskalami", co kojarzy się jedynie z jakąś mierną, pustynną imitacją karalucha. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Quetz Napisano Luty 26, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 26, 2015 Mnie tłumaczenie Diuny (poprawione) tak bardzo nie bolało (Fremeni jakoś mi nie brzmią, Wolanie bardziej... tubylczy?), choć Bagosz z Bagoszowo (czy inny diabeł), to już przegięcie.Choć do Łazika mam sentyment ^^. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sedinus Napisano Luty 26, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 26, 2015 Dobrze że przyprawa/melanż nie stał się wegetą Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rankin Napisano Luty 26, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 26, 2015 może byłoby lepiej bo u łozińskiego przyprawa to specjał a melanż to mętlik. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Trepliev1 Napisano Luty 26, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 26, 2015 Teoretycznie tak, jednak same własności języków wymiernie komplikują sprawę, a to dlatego, że każde słowo w różnych językach posiada czasem nawet kompletnie odmienne konotacje, od takich głupich rzeczy jak rymy i kalambury (np. japoński bardzo lubi kalambury polegające na homofonach zapisywanych odmiennymi znakami, Lem tłumaczył, że kalambur to zanieczyszczanie lasu, a angielski często korzysta z alliteracji), przez sugerowane powiązania po nawet rdzenie słowotwórcze zmieniające kompletnie sens fabuły. No a poza tym robić tak czy siak - nie ma sprawy, póki jest to robione konsekwentnie i kompetentnie. Łoziński jednak, nawet pomijając jego język polskawy-łoziński i nieznajomość dziedzin absolutnie kluczowych dla przełożenia książki (Orange Bible -> Biblia Pomarańczowa lol), nawet tego nie potrafi i we wspomnianej diunie miesza kompletne przekłady z częściowymi przekładami, na dodatek myląc na różnych stronach terminy określające kompletnie odmienne rzeczy. W książce zaopatrzonej we własny słownik to jest kompletna porażka.Nie no, pewnie, są aspekty w których jego tłumaczenie jest mocno słabe, zwłaszcza jeżeli chodzi o fakt kompletnego braku korekty. Popieram jednak samego ducha streszczenia, a nie jego literę. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sedinus Napisano Luty 26, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 26, 2015 może byłoby lepiej bo u łozińskiego przyprawa to specjał a melanż to mętlik. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Aiden Napisano Luty 26, 2015 Zgłoś Share Napisano Luty 26, 2015 "Specjał" jeszcze da się zaakceptować, jakoś. Ale ten "mętlik" to nie wiem, do czego ma nawiązywać. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Polecane posty
Zarchiwizowany
Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.