Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

nerf0

Fred, w którym lenistwo

Polecane posty

Ktoś jakiś czas temu pisał, że brakuje freda, w którym moglibyśmy się chwalić jak bardzo jesteśmy leniwi. To teraz już jest.

Ja jestem tak leniwy, że zawsze jak idę spać to kładę sobie dodatkową paczkę chusteczek pod poduszką od strony ściany. To w razie jak się w nocy obudzę i potrzebowałbym sobie zasmarkać, a leżałbym odwrócony plecami do stołu. Wtedy nie muszę się gramolić i przekręcać żeby sięgnąć po paczkę właściwą. Wystarczy wyjąć chusteczki spod poduszki i załatwić sprawę. A zużyte chusteczki wsunąć między ścianę, a łóżko. Jak będę wstawał to je wyjmę i wrzucę do kosza, który stoi pod stołem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

To byłem ja. Bo jestem leniwy i mam dużo takich spraw.

Np. teraz siedzę w domu i zimno mi. Ale nie chcę mi się rozpalić w piecu centralnego ogrzewania, bo za dużo z tym roboty. A potem jeszcze chodzić co pół godziny podkładać. Zresztą późno już jest i w ogóle ta czynność się nie opłaca. Trudno - będę spał w chłodzie i przemęczę się do rana. Idealnym rozwiązaniem było by kupić sobie elektryczną farelkę którą bym włączał w takich chwilach jak ta. Ale nie mam na coś takiego kasy. A pójść do roboty i zarobić na zbytki, to dopiero mi się nie chce. :):D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie o to mi chodziło, nerv. -.-

Also

A zużyte chusteczki wsunąć między ścianę, a łóżko. Jak będę wstawał to je wyjmę i wrzucę do kosza, który stoi pod stołem.

I tak śpisz sobie obok tysięcy małych perv0w? @_@

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za każdym razem kiedy kładę się spać, mam przy łóżku kapcie. Też dlatego, że je noszę, ale kiedy skończę czytać wieczorem, zawsze rzucam kapciem we włącznik. Jeżeli trafią mi się dwa pudła, jestem zmuszony wstać i z hańbą wyłączyć światło standardowo. Zdarzyło mi się chyba ze trzy razy spudłować.

Raz kiedy spudłowałem obydwoma kapciami zadzwoniłem do mamy z zastrzeżonego i poprosiłem siebie do telefonu. Kiedy już sobie "pogadałem", powiedziałem, żeby zgasiła światło na wyjściu.

Trik z kosiarką samobieżną przywiązaną do słupka to dla mnie chleb powszedni.

Nigdy nie chce mi się myć po sobie miski w bursie, bo zlew jest po drugiej stronie. Zwykle wyścielam wtedy michę torebką foliową(zawsze jakaś się znajdzie), a po amcianiu torbę wywalam.

Kiedy korzystam z ubikacji publicznej, zawsze spłukuję pisuar z buta, żeby nie musieć myć rąk(patrz mamo! bez rączek!)

Kiedy odcinam róg z opakowania po płatkach, zawsze chowam go do kieszeni zamiast sięgnąć do kosza. Dzięki temu zawsze w danym momencie mam w kieszeni taki róg.

Miałem iść wyrzucić śmieci i wymyć potem kosz. Kiedy zobaczyłem zawartość tego, co zostało w owym koszu, po prostu wywaliłem go razem ze śmieciami i kupiłem nowy za 15 zeta.

Aktualizacje do Javy? NOPE. Ostatnio aktualizowany w sierpniu 2013.

Raz uformowałem sobie łyżeczkę z wieczka po jogurcie. Normalna łyżeczka leżała tuż obok, ale nie chciało mi się jej myć.

Tip: nożyczkami też da się posmarować chleb.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś jakiś czas temu pisał, że brakuje freda, w którym moglibyśmy się chwalić jak bardzo jesteśmy leniwi.

i temu komuś nie chciało się zakładać freda, tylko czekał na frajera, który to zrobi

przegrałeś, nerv0

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od dworca do bursy mam 15 minut piechotą. Raz spóźniłem się na autobus powrotny jakieś 10 minut i czekałem na dworcu przez dwie godziny na następny zamiast leźć jeszcze raz w obie strony.

W jeden z tych leniwych dni, zamiast wziąć łopatkę i nasypać kotu żarcia do miski, po prostu kopnąłem worek i większość wysypała się do niej. Kotu to najwyraźniej nie przeszkadzało.

Kurde, to ma potencjał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawszę biorę sobie kota na nogi i nie muszę robić nic przez cały dzień.

Nawet jak go nie mam to nic nie robię xD

Mama mi robi i przynosi jedzenie.

Z łóżka wstaję tylko wtedy gdy idę do łazienki lub zmieniam płytę w konsoli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś jakiś czas temu pisał, że brakuje freda, w którym moglibyśmy się chwalić jak bardzo jesteśmy leniwi.

i temu komuś nie chciało się zakładać freda, tylko czekał na frajera, który to zrobi

przegrałeś, nerv0

To...

T-to prawda... ;____;

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pokoju wisi u mnie kilka artów oprawionych w antyramy za parę złotych z allegro. Oczywiście z pleksy. Kiedy je odpakowałem, zauważyłem, że pleksa jest tak odrapana i brudna, że nic praktycznie przez nią nie widać, dlatego użyłem jej jako podkładki i powiesiłem wszystko gołym drukiem do góry. Po patu miesiącach znajoma powiedziała mi, że na takich pleksach jest folia ochronna i to dlatego wszystko jest takie odrapane. Odkleiłem jedną, którą powiesiłem normalnie - rzeczywiście.

Od tamtego czasu minął już rok, a ja ciągle nie poprawiłem tych antyram.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W lato byłem chory i w ramach kuracji popijałem domowej roboty sok z czarnego bzu dolewany do herbaty. Butelka po dużym frugo, więc było go sporo. Wyzdrowiałem, a jako, że herbatę pijam tylko jak jestem chory to i sok nie miał już zastosowania, ale nie chciało mi się go wynosić do lodówki. Ostatecznie stół mam duży, to i niech tam sobie stoi. Wczoraj (świąteczne porządki, te sprawy) go wylałem bo wyglądał jakby chciał z tej butelki wyjść i zabić mnie w nocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię sobie posłuchać muzyki ze spotify. Ale że nie chce mi się układać playlist to zawsze puszczam jakieś toplisty. Raz przesłuchałem dwie piosenki one direction, bo nie chciało mi się ich pominąć.

Ostatnio zauważyłem, że chodzenie do kibla na kombo s***ie + mycie się jest o wiele bardziej efektowne i oszczędza mi przejścia aż 50 metrów. Dlatego potrafię wstrzymywać cały dzień, żeby tylko nie musieć iść dwa razy. I vice versa, nawet kiedy się ubrudzę to czekam z prysznicem aż zachce mi się do klopa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za każdym razem kiedy kładę się spać, mam przy łóżku kapcie. Też dlatego, że je noszę, ale kiedy skończę czytać wieczorem, zawsze rzucam kapciem we włącznik. Jeżeli trafią mi się dwa pudła, jestem zmuszony wstać i z hańbą wyłączyć światło standardowo. Zdarzyło mi się chyba ze trzy razy spudłować.

Raz kiedy spudłowałem obydwoma kapciami zadzwoniłem do mamy z zastrzeżonego i poprosiłem siebie do telefonu. Kiedy już sobie "pogadałem", powiedziałem, żeby zgasiła światło na wyjściu.

Nigdy nie chce mi się wstawać z łóżka, żeby zgasić światło, więc rzucam we włącznik laczkami, poduszkami itp. Jak się nie uda zgasić, to ucinam sobie drzemkę (10-15 minut) i dopiero wtedy wstaję i wyłączam.

Lampka nocna FTW. :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ah, klasyk mi się przypomniał

Late to the party but this one is too good to pass up:

I was once on a US military ship, having breakfast in the wardroom (officers lounge) when the Operations Officer (OPS) walks in. This guy was the definition of NOT a morning person; he's still half asleep, bleary eyed... basically a zombie with a bagel. He sits down across from me to eat his bagel and is just barely conscious. My back is to the outboard side of the ship, and the morning sun is blazing in one of the portholes putting a big bright-ass circle of light right on his barely conscious face. He's squinting and chewing and basically just remembering how to be alive for today. It's painful to watch.

But then zombie-OPS stops chewing, slowly picks up the phone, and dials the bridge. In his well-known I'm-still-totally-asleep voice, he says "heeeey. It's OPS. Could you... shift our barpat... yeah, one six five. Thanks." And puts the phone down. And then he just sits there. Squinting. Waiting.

And then, ever so slowly, I realize that that big blazing spot of sun has begun to slide off the zombie's face and onto the wall behind him. After a moment it clears his face and he blinks slowly a few times and the brilliant beauty of what I've just witnessed begins to overwhelm me. By ordering the bridge to adjust the ship's back-and-forth patrol by about 15 degrees, he's changed our course just enough to reposition the sun off of his face. He's literally just redirected thousands of tons of steel and hundreds of people so that he could get the sun out of his eyes while he eats his bagel. I am in awe.

He slowly picks up his bagel and for a moment I'm terrified at the thought that his own genius may escape him, that he may never appreciate the epic brilliance of his laziness (since he's not going to wake up for another hour). But between his next bites he pauses, looks at me, and gives me the faintest, sly grin, before returning to gnaw slowly on his zombie bagel.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...