Skocz do zawartości
RoZy

Mass Effect (seria)

Polecane posty

Porównywanie gier na zasadzie to podobne do tego, bo to też tam było jest trochę bez sensu. Call of Duty 4 jest jak Contra, tam też strzelają.

Rozumiem cię bardzo dobrze ale nie pisz tego do mnie ale do użytkownika o nicku Paguł :D

Edytowano przez nero321
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

spoiler

Proszę bardzo. Najpierw pokażę zaporzyczenia z gry najbardziej oczywistej, acz nie jedynej. Fabuła gry (Freespace 2) wygląda mniej więcej tak: po galaktycznej wojnie ludzi i vasudan z niejakimi Shivanami (mechanicznobiologiczne niewiadomoco żyjące w kosmicznej próżni, które 8000 lat przed naszą erą zabiło rasę zwaną Prothea...tfu, chciałem powiedzieć Starożytnymi. W database gry w dziale "shivanie" jest nawet spekulacja, że być może zawitali do przestrzeni Ziemian zgodnie z jakimś kosmicznym cyklem- brzmi znajomo? Co więcej Suweren strzela promieniem niepokojąco podobnym do shivańskich beam cannons) cudem wygranej przez ludzi i vasudan (ocaliły ich informacje z artefaktu Starożytnych) pewien admirał, weteran walk z Shivanami, niejaki Aken Bosch dochodzi do słusznego wniosku, że źli nie zostali jeszcze pokonani i że następna konfrontacja z nimi będzie zagładą naszego gatunku. Dochodzi więc do wniosku, że skoro nie można ich pokonać- należy z nimi zawrzeć sojusz (Saren?

:P). By to zrobić, rozpoczyna nielegalne badania archeologiczne i odnajduje portal (zbudowany przez Starożytnych) do miejsca, gdzie Starożytni napotkali niegdyś Shivan (przypomina wam to coś?). Zaczyna nad nim pracować, a by to ukryć, prowokuje rebelię przeciwko Galactic Terran-Vasudan Alliance. W końcu przy pomocy portalu sprowadza ich do przestrzeni ludzi w nadziei dogadania się z nimi przy pomocy urządzenia zwanego ETAK.

Innym podobieństwem jest wielka rola węzłów podprzestrzennych we FS, które, jak mówią Starożytni "dali im galaktykę i dali im cały wszechświat" (i nie tylko im- Vasudanie i Ziemianie właśnie dzieki nim się spotkali). W ME to samo zrobiły Mass Effect Relays- umożliwiły rozprzestrzenianie się innym gatunkom po całej galaktyce.

W pierwszej części FS mamy ponadto Vasudanów czczący Shivan jako bogów, zwanych Hammer of Light. Komu to przypomina "rebelię" Gethów? Bo mi na przykład tak...

Daję tutaj filmiki z monologiem Boscha, byście mogli porównać go z Sarenem. Gra jest abandonware, więc to nie powinno naruszać praw autorskich:

monolog 1-

monolog 2-

monolog 3-

monolog 4-

to tyle, potem zajmę się podobieństwami do innych gier :) Z góry przepraszam za bałagan w tekście, ale narazie nie mogę poprawić, bo ktoś obok dobija się do kompa.

Edytowano przez Eglab
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodziło mi o kalkę. Bo widzisz, te wszystkie elementy zapewniające nieśmiertelność Falloutowi pojawiły się w Mass Effect'cie. Prawda, że zostały dostosowane do nowoczesnej grafiki- przez co, jak to wspomniałeś, w ME musimy mieć refleks, w F zmysł przewidywania. A mimo to, choć wydaje się, że wszystko, co najlepsze, zostało zapisane w genach dziecka BioWare, to jednak jest ono na swój sposób ułomne. Przekazane cechy nie do końca zgadzają się z osobowością gry, nie są w stanie współpracować z nią w bardziej skomplikowany sposób, ponieważ zajęto się dziedziczeniem, a zaniedbano kwestię "wyporności" ME na te wszystkie pomysły. W efekcie niekiedy cieknie, niekiedy coś się nie zmieściło do końca by ustąpić miejsca czemuś innemu i w rezultacie nie zmieściło się do końca. Właśnie dlatego F, jak to ująłeś, jest rasowym RPG, a ME nie jest. Właśnie dlatego, że wszystko tam wynika z natury- w przypadku ME bawiono się w modyfikacje genetyczne.

Mass Effect można by uznać za eksperyment. Choć po BioWare bym się tego nie spodziewał, zaryzykowali, łącząc wiele różnych elementów. Niektóre są spójne, ale część do siebie nie pasuje. Mi wydaje się, że tych drugich elementów jest znacznie mniej i ogólnie próba Mass Effecta była niezła, ale jak już mówiłem MI się wydaje, a po Pagule czy Mavericku Undead widać, że nie wszyscy dzielą moją opinię. ;)

@Pan na górze:

Nie wydaje mi się, żeby ME pożyczał aż tyle z tej gry. Przekaźniki Masy siedzą w głowach maniaków s-f od wielu, wielu lat, więc nie widzę w tym nic zapożyczonego. Jedyne co mi przypomina Mass Effect to czczenie tej starej rasy Shivan, ale takie przypadki też często pojawiały się w filmach/książkach s-f.

Może nawet my czcimy dawną rasę, której słowa i znaki nam pozostawione mówią tak niewiele, że resztę uzupełniamy wyobraźnią...? (oczywiście nie mówię serio. :P Choć kto wie...)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobieństwo jest uderzające. Eglabie, zachwiałeś ostatnim, stojącym jeszcze w mej głowie, argumentem, że fabuła ME nie jest kompletnym dnem, ponieważ czasem nieznacznie się podnosi. Mowa oczywiście o SPOILER próbie nawiązania sojuszu z obcą rasą (wszystkie pozostałe kwestie fabularne- jak np. czczenie Żniwiarzy przez Gethy- są dziecinnie naiwne) przez Sarena. KONIEC SPOILERA

Nie wiem, na ile fabuła ME została skopiowana z gry FS, ponieważ nie dane mi było zagrać weń, ale gdyby ktoś napisał tekst, odpowiednio formatowany (bo dzisiaj tylko taki świadczy o jego autentyczności) z wyszczególnionymi podobieństwami do obydwu tytułów, wybuchłby mały skandal. A może to ja taki łatwowierny jestem? No cóż, w każdym bądź razie BW ostatni raz pokazało mi, że tak naprawdę w ogóle nie napracowało się przy ME, wydając kupkę zlepionych na szybkiego pomysłów. Teraz już mnie nic nie zdziwi.

Eternithicie- racja, różnego rodzaju przekaźniki i inne rdzenie hiperprzestrzeni (kłania się Homerworld) to klasyka.

Edytowano przez Paguł
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z fabułą ME jest jeszcze taki problem, że można ją przypasować nie tylko do FS. Swego czasu jak grałem, znalazłem wiele, odniesień.. stop, to złe słowo, odniesienia kojarzą mi się raczej z inteligentnymi wstawkami jak np. w GTA. To są raczej zapożyczenia, nie wiem czy umiałbym teraz jakieś przytoczyć bo pewnie popełniłbym wiele błędów i coś pomieszał bo dawno grałem, ale jestem pewien, że historię zapożyczeń można przedstawić w wielu wariantach. Oczywiście widoczne są pewne różnice, ale cytując "taka różnica mnie nie zachwyca".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby podobieństwo kończyło się na ROLI FABULARNEJ podprzestrzeni (a nie na jej występowaniu w grze, bo ta pojawiła się w tylu tytułach, że aż nie da się wszystkich zapamiętać), nawet bym tutaj o tym nie pisnął...w końcu Freespace 1 też miał wypożyczony z innych tytułów s-f wątek z nieprzebijalnymi tarczami energetycznymi (ale sposób na zniszczenie zabezpieczonego nimi okrętu nie był tak idiotyczny, jak w "Dniu niepodległości"). Tutaj chodzi o to, że pomiędzy linią fabularną obu tytułów (ME i FS) jest tak wiele podobieństw, że wg mnie nie ma mowy o przypadku. Widać, że scenarzyści ME w Freespace 2 grali i ten tytuł był jedną z inspiracji. Problem w tym, że wg mnie zapożyczyli oni odrobinę za dużo.

Eternith- Tylko Gethowie? A czy po przeczytaniu mojego porównania i obejrzeniu filmików nie sądzisz, że postacie Sarena i Boscha mają ze sobą bardzo dużo wspólnego?

Paguł- skandal by nie wybuchł, bo mimo wszystko dalej jest kilka różnic w fabule (np. inne zakończenie), poza tym gier okrzykniętych "RPG roku" :blink: się nie osądza. O totalnym plagiacie nie ma z resztą mowy, jest natomiast wyraźne zapożyczenie...na tyle kolące w oczy, że budzące we mnie niesmak.

Edytowano przez Eglab
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a wszystko przez to ze jakis baran zareklamował Mass Effect jako pełnoprawne cRPG a nie np. Action-cRPG albo Shooter taktyczny z elementami cRPG ..... :]

kwestia nazewnictwa.

ja nie kapuje. jak sie komus nie podoba to niech nie gra i tyle. po co głosić i szerzyć swoje żale do tytułu ktory juz wyszedl, jest, i nic sie w nim nie zmieni.

nie pasuje? olej. zapomnij. nie trac czasu.

bo i tak nie przekonasz do swoich racji osoby ktorej gra sie podoba.

rozwleczone rozmowy? to nie torment. wtedy zaczelyby sie narzekania z drugiej strony barykady ze to sztuczne wydluzanie, ze oslabia to akcje, ze dynamika traci na tym ple ple.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Nie jestem Twoim znajomym.

2. Mam dużo.

3. Co mnie to obchodzi, że ma to być trylogia. Gra ma denną, maksymalnie przewidywalną i pozbawioną jakichkolwiek zwrotów fabułę, w dodatku opowiedzianą bez polotu- tak, jakbyś czytał scenariusz filmu sf drugiej/trzeciej klasy, a w przerwach do czegoś strzelał.

W żadnej grze RPG, w jaką kiedykolwiek grałem, nie czułem się tak skrępowany. Lokacje cywilizowane są ŚMIESZNIE małe. Porty to tragedia (co chwilę dłużyzny wind), Cytadela jest duża "na papierze". Ludzie, przecież tam nie ma nic interesującego. Ot, kilka osób sobie stoi i daje zadania. Nie pełną żadnej funkcji, w grze nie ma żadnej gildii, żadnego konfliktu interesów. No, chyba, że zakwalifikujemy pod to to, że jedni chcą zniszczyć życie, a innym to nie w smak >.< Zapytacie: a grupa Cerberus? A oni co? Idziesz, rozwalasz im trzy placówki. Wiesz tylko tyle, że są to dranie i zdegenerowani kryminaliści, którzy zajmują się bronią biologiczną. I inne pierdoły rodem z Holiłud.

1.Jakbym napisał do ciebie kolego,przyjacielu itp.to mógłbyś się dowalić a zresztą ty nikim jesteś dla mnie(dosłownie)wiec nie będę do ciebie pisał panie Pagule lub coś w tym stylu.

2.To ci mówię to ma być trylogia wiec dlatego tak zrobili pierwszą część aa KotOR niby miał lepszą tak narzekasz że Mass Effect jest tak podobny do niego więc także i pod tym względem ze ma(tu pisze według twego zdania) denną,maksymalnie przewidywalną i pozbawioną jakichkolwiek zwrotów fabularnych.Proszę cie nieczepiaj się i tego bo to tak jakbyś się czepiał KotOR-a. :D.Bo zapomnę z takim podejściem jakie masz do gier to wogólę się dziwię że ci się jakakolwiek gra.Bo zapomnę z takim podejściem do gier jakie ty masz to w ogóle się dziwię że tobie jakaś gra się w ogóle podoba :P

Edytowano przez nero321
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mości Panowie (vide Paguł :D ), powiedzcie mi w jakiej grze nie było zaporzyczeń czy inspiracji z iinych produkcji? Poza PacManem i Tetrisem chyba w żadnej. We Freespacea nie grałem stąd fabuła w Mass Effectcie była dla mnie czymś całkiem nowym. Że brak zwrotów akcji? Moim zdaniem w ruinach ośrodka badawczego protean, gdzie trafiamy pod koniec gry nie było jakiegoś-tam zwrotu akcji. Tam się wszystko po***ało!!! Albo, z drugiej strony, wyprostowało. Opowieść tamtejszego "hologramu" postawiła wszystko w całkiem innym świetle.

Słowem podsumowania- moim zdaniem fabuła w Mass Effect to plus. O taki +

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W porównaniu do zwrotów akcji z Kotora czy Jade Empire ten w ME nie był powalający. Więcej, w mojej ocenie nie był też zbyt istotny i tak naprawdę mało zmieniał. Podejrzewam, że scenarzystom zabrakło po prostu inwencji, bo prawdę mówiąc cała fabuła nie olśniewała oryginalnością. Podobnie ten "innowacyjny" system dialogowy został zrobiony na odwal, bo większość opcji w danej sytuacji prowadziła do jednej wypowiedzi. Ta gra po prostu udaje większą, niż jest w rzeczywistości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wydając 110zł na nią ani chwile nie myślałem, że to zła decyzja była :). Fallout i ME? Dla mnie to dwie zupełnie różne gry. Mnie w tej grze oczarował świat, klimat i postacii. Naprawde w żadnym innym RPG (a tym bardziej w tych tonach ścierwa fantasy) nie znalazłem lepszej mieszanki ww.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na forum zaglądam w późnych godzinach wieczornych w piątek bądź w sobotę/niedzielę, więc moje odpowiedzi będą spóźnione.

Odpowiedź na post użytkownika dekameron:

ja nie kapuje. jak sie komus nie podoba to niech nie gra i tyle. po co głosić i szerzyć swoje żale do tytułu ktory juz wyszedl, jest, i nic sie w nim nie zmieni.
Nie rozumiem, czemu ludzie nie wahają się ze stwierdzeniem, że w tym temacie ludzie (czyt. ja) na zabój chcą wmówić innym swoją opinię. Rozmawiamy, wymieniamy poglądy. Czy ktoś tu napisał "ale głupoty gadasz" albo "weź się schowaj"? Przedstawiamy i kontrujemy argumenty. Idąc za tropem "jak się nie podoba to o niej zapomnij" eliminujemy z dyskusji... dyskusję, bo rozmowa "bardzo mi się podoba" ujęta na różne sposoby w różnych postach to kącik adoracyjny gry, a nie zestawienia opinii ludzi, którym tytuł pasuje, a którym nie. Nie jestem w stanie wyrazić tego bardziej łopatologicznie.

rozwleczone rozmowy? to nie torment. wtedy zaczelyby sie narzekania z drugiej strony barykady ze to sztuczne wydluzanie
Teraz są zarzuty o zwyczajnym olaniu dialogów- a sam stwierdziłeś, że jak się nie podoba coś, to niech się nie gra.

Odpowiedź na post użytkownika nero321:

1.Jakbym napisał do ciebie kolego,przyjacielu itp.to mógłbyś się dowalić a zresztą ty nikim jesteś dla mnie(dosłownie)wiec nie będę do ciebie pisał panie Pagule lub coś w tym stylu.

1. Kultura wymaga pisania zwrotów "Ty" oraz odmian "Ciebie" z dużej litery.

2. Absolutnie nie akceptuję zwracania się do mnie per "człowieku", jeżeli dyskutant pisze pierwszy post w dyskusji i niespecjalnie ma ochotę przejmować się tym, że to nie wypada. Natomiast w pełni akceptuję taką formę w przypadku osób, które w swoich wypowiedziach kierują się uzasadnionymi argumentami a dyskusję toczą od dłuższego czasu (patrz.: posty Eternitha).

3. Nie uważam Cię za osobę, której opinia na mój temat- patrz: jesteś dla mnie nikim z zaakcentowaniem "dosłownie"- jest warta tego, bym zwrócił na nią uwagę. Zwłaszcza, jeżeli nie pofatygowałeś się z jej uzasadnieniem, a "jesteś gupi bo tak" nie trafia do mnie.

4. Sugeruję zejść z tonu, Twoje wypowiedzi przybierają charakter osobisty, a wycieczek to ja nie lubię. Zasłanianie się anonimowością i wykorzystywanie tego do folgowania sobie wobec osób, z którymi się nie zgadzasz, uważam na najbardziej prymitywną formę sporu.

2.To ci mówię to ma być trylogia wiec dlatego tak zrobili pierwszą część aa KotOR niby miał lepszą tak narzekasz że Mass Effect jest tak podobny do niego więc także i pod tym względem ze ma(tu pisze według twego zdania) denną,maksymalnie przewidywalną i pozbawioną jakichkolwiek zwrotów fabularnych.Proszę cie nieczepiaj się i tego bo to tak jakbyś się czepiał KotOR-a. biggrin.gif.Bo zapomnę z takim podejściem jakie masz do gier to wogólę się dziwię że ci się jakakolwiek gra.Bo zapomnę z takim podejściem do gier jakie ty masz to w ogóle się dziwię że tobie jakaś gra się w ogóle podoba tongue.gif
Trud wyłowienia jednej, względnie spójnej formy wypowiedzi w Twoim podpunkcie spełzł na niczym. Przeto pokładam nadzieję w mym zmęczeniu.

Po kolei:

1. Fabuła tworzona była przez zawodowego pisarza, który miał pod sobą rzeszę specjalistów studia BioWare. Nie widzę uzasadnienia stworzenia przewidywalnej, z poziomem oryginalności oscylującym przy zerze, fabuły w grze, która ma się nią szczycić. Czy to, że jest to pierwsza część zapowiedzianej gry zwalnia twórców z obowiązku stworzenia i przedstawienia w prawdopodobny sposób historii wykraczającej poza "zbaw galatykę" na poziomie ucznia pierwszych klas podstawówki? To ja podziękuję, jeżeli podobnymi argumentami wytłumaczą braki w mechanice/otoczce logistycznej w dalszych grach.

2. W TV swojego czasu leciała bardzo dobra reklama piwa z motywem przewodnim "prawie robi wielką różnicę". Prościej się powiedzieć nie da.

3. Podaj moje podejście do gier. Mogłem o czymś zapomnieć, acz wedle mej wiedzy wypowiadam się tu o ME. Nie kojarzę informacji ogólnej/przykładowej. Cytaty mile widziane. Jednak zdaję sobie sprawę, że moje wypowiedzi do najkrótszych nie należą, podaj więc przynajmniej kontekst, jaki zapamiętałeś, w którym wypowiadam się na temat mojego podejścia do gier.

Odpowiedź na post użytkownika Rydz&ObisX:

powiedzcie mi w jakiej grze nie było zaporzyczeń czy inspiracji z iinych produkcji?
Nie jestem w stanie przypomnieć sobie produkcji (pomijając produkty nastawione na skandal, jak Limbo), w której zapożyczenia ocierają się miejscami o brak idei na wykreowanie pomysłu vel o niechlujstwo. Jeżeli masz na myśli tzw. smaczki i mrugnięcia okiem do fanów podobnej gry, jest ich całkiem sporo w innych tytułach.

We Freespacea nie grałem stąd fabuła w Mass Effectcie była dla mnie czymś całkiem nowym
Podpisuję się pod tym zdaniem. Nie grałem w FS (chociaż ONG nigdy nie będzie dla mnie niczym nowym), jednak nie mogę określić tej części Twej wypowiedzi jako argument uzasadniający tak głębokie skopiowanie/opieranie się na fabule FS. Napisana przez mało znanego autora książka nie może zostać wydana przez sławnego ze zmienionymi imionami kilku postaci (przerysowanie celowe) "bo nikt tego nie zna, a ja zarobię łatwym kosztem pieniądze".

Moim zdaniem w ruinach ośrodka badawczego protean, gdzie trafiamy pod koniec gry nie było jakiegoś-tam zwrotu akcji. Tam się wszystko po***ało!!! Albo, z drugiej strony, wyprostowało. Opowieść tamtejszego "hologramu" postawiła wszystko w całkiem innym świetle.
Proszę Cię o przytoczenie owego zwrotu na pm bądź na forum z informacją o spoilerze. Będąc szczerym nie wiem, w którym miejscu on następuje, a kontrowanie nierozumianego argumentu jest przynajmniej nieetyczne. Na chwilę obecną zakładam, że sam wykazałem się zbyt wybujałą wyobraźnią w graniu ME i przez to wspomniany przez Ciebie zwrot umknął mi.

Odpowiedź na post użytkownika Renee:

Wybacz, jeno nie wiem, jak sprawić kreseczkę nad "e". Czy mógłbyś rozwinąć swoje stwierdzenie: "Ta gra po prostu udaje większą, niż jest w rzeczywistości."?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Renée (& po trosze Paguł)

Widzisz, problem jest taki, że to co mówisz jest tym co ja myślę o Kotorze. W którym ten zachwalany i rozdmuchiwany "zwrot akcji" był żałośnie przewidywalny (nie czytałem żadnych solucji, spoilerów, etc). I dla mnie to tamta gra udaje większą niż w rzeczywistości. No i mi nie wmawiaj, że historia o

złych mistrzu i uczniu, którzy z map rozsianych po całej galaktyce przez upadłą cywilizację znajdują tajny artefakt dający im prawie nieograniczoną potęge. A uczeń zdradził mistrza, kiedy tylko miał sposobność. Zieeeeew!

. Nie powiesz zresztą, że w Rycerzach Starej Republiki kilka wypowiedzi nie dawało tej samej odpowiedzi...

Jak już pisałem wcześniej - prawdziwie oryginalnych historii jest bardzo niewiele. Cieszę się tylko, że jest RPG który wciągnął mnie, a fabuła nie była prostacka, a jednocześnie nie starała się być na siłę oryginalna. I była dobrze prowadzona.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaznaczę, że nie grałem w Kotora. Z tej przyczyny nie porównuję tej gry z ME, jeżeli moja wiedza o pierwszym z tytułów, zaczerpnięta z rozmaitych stron i czytade,ł na to nie pozwala.

Widzisz, problem jest taki, że to co mówisz jest tym co ja myślę o Kotorze.
I chwała Ci za to, bowiem masz święte, konstytucyjne prawo wyrażać swoją opinię. A ja postaram ustosunkować się do niej jak najlepiej potrafię.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ave!

osobno "Ave!" dla aktualnie mojej ulubionej forumowiczki - Renee - szczerze ucieszylem sie na Twoj widok, dopoki nie zobaczylem, ze znowu rozkrecasz kampanie w Aktualnosciach, ale w tym temacie prawie jestem sklonny sie zgodzic

Prawie, poniewaz moim zdaniem zwrot akcji w Jade Empire tez byl przewidywalny i dosc biedny, przy tym, ze tam przynajmniej cos zmienil w grze...

sam zas problem z dialogami jest czesta bolaczka RPGow - chocby takie NWN 1 chyba w najwiekszym stopniu na niego cierpi, prywatnie tesknie za czasami Planescape Torment (to zreszta jest paranoja - mam nowy super wypasiony komputer i zamiast grac w nowe produkcje wrocilem do Gothica 1 i Planescape: Torment wlasnie).

a KotOR niby miał lepszą tak narzekasz że Mass Effect jest tak podobny do niego więc także i pod tym względem ze ma(tu pisze według twego zdania) denną,maksymalnie przewidywalną i pozbawioną jakichkolwiek zwrotów fabularnych

ujme to w ten sposob: jest gra Baldurs Gate, jest tez ksiazka bazujaca na owej grze. Gra ma fabule calkiem niezla i klimatyczna. Fabula ksiazki jest calkowicie do kitu. Wychodzi na to, ze Bioware nawet splagiatowac cudzych pomyslow porzadnie nie potrafilo - bo pomyslu nie wystarczy ukrasc, ale trzeba tez sensownie go wykorzystac. W Mass Effect nie widzialem owego sensu zbyt wiele, a tlumaczenia, ze "to dopiero piwerwsza czesc..." do mnie zupelnie nie przemawiaja - rownie dobrze moge wyprodukowac daremny samochod, a narzekajacym klientom mowic, ze to dopiero pierwszy model z kilku i pozostale lepsze beda. Sorry, ale gra ma miec sensowna fabule tak w obrebie cyklu, jak i poszczegolnych czesci. Jezeli nie potrafia tego zrobic to niech nazwa to "Mass Effect - Episode one".

Moim zdaniem w ruinach ośrodka badawczego protean, gdzie trafiamy pod koniec gry nie było jakiegoś-tam zwrotu akcji. Tam się wszystko po***ało!!!

keee? Zagraj w Metal Gear Solid 2 - tam ma sie do czynienia ze zwrotami akcji. Zwrot akcji, ktorego domyslamy sie od pierwszych kilku godzin gry i ktory na rozgrywke zupelnie nia ma wplywu (a sensu tez nie ma 0 mamy tluc sie ze zniwiarzami, ale bardzo nie wiemy po co, po co robia to co robia itd. Dam tutaj przyklad Arcanum - tam ostatni boss ubzdural sobie, by wymazac ze swiata wszelkie zycie, psikus polega na tym, ze podaje sensowne argumenty przemawiajace na korzysc jego planu, z ktorymi dosc ciezko polemizowac, zreszta mamy mozliwosc przylaczenia sie do niego) to nie jest zwrot akcji.

po co głosić i szerzyć swoje żale do tytułu ktory juz wyszedl, jest, i nic sie w nim nie zmieni

po to, zeby nie uraczono nas sequelem na podobnym poziomie? Ja naprawde nie mam nic przeciwko takim eksperymentom, nie przeszkadza mi akcja w cRPG, ale na litosc - niech owe eksperymenty beda wykonane dobrze, a rozbudowa akcji niech nie odbywa sie kosztem fabuly. Moim zdaniem jezeli ktos tworzy hybryde gatunkowa, to wszystkie jej elementy powinny stac na znakomitym poziomie. W Mass Effect mamy do czynienia z jednej strony z średnią strzelanka, z drugiej z średnim cRPG - szkoda tylko, ze jest reklamowane jako cRPG roku i objawienie gatunku, gra wspaniala i genialna... akurat...

poza tym - do licha - od Bioware moge chyba wymagac nieco wiecej niz od pierwszych lepszych tworcow budzetowek. (swoja droga jak to jest, ze w recenzjach takich chocby budzetowek jako wielka wade stawia sie powtarzalnosc etapow, a przy ocenianiu ME recenzenci czesto nawet sie nie zajakna o takowej powtarzalnosci?)

alton - problem polega na tym, ze KotOR dzieje sie w takim, a nie innym uniwersum - gdzie motywy zdrady, odkupienia i wyraznej walki dobra ze zlem (czy moze raczej swiatlosci z mrokiem) sa wrecz wbudowane w sam rdzen, a przez to odgornie okresla to pewne motywy (np. finalnym etapem nauki ucznia ciemnej strony jest zdradzenie swego mistrza, by zajac jego pozycje - ciekjawy system dziedziczenia) - tworcy ME tego ograniczenia nie mieli i mogli spokojnie granice pomiedzy dobrem, a zlem uczynic bardzo rozmyta. Dwa, ze zwrot akcji w KotOR jest zazebiony z jej swiatem i fabula - kazda podroz daje kolejny element pozwalajacy na zlozenie tajemnicy, gdzie ow zwrot stanowi owa wisienke. Fabula ME i jej poszczegolne watki (jak juz wczesniej pisalem) nie maja zupelnie osadzenia w swiecie. Nie zbieramy zadnych elementow pozwalajacych domyslic sie prawy, lub pozwalajacych naszej postaci zlozyc calosc - dostajemy je na tacy po wykonaniu questu. Autor fabuly wrecz ordynarnie rzuca nam nimi w twarz. W KotORze sa one podane znacznie subtelniej, a scenka na statku jest takim elementem centralnym. Czyli - w KotOR mozemy to poskladac z przeslanek, w ME myslimy o tym na zasadzie "za jakies dwa questy na pewno bedzie standardowy zwrot akcji polegajacy na tym, ze... i jest to 674 pozycja w ktorej zaserwuja go nam dokladnie w taki sposob" (zreszta w Jade Empire tez tak bylo - szczwerze mowiac szczerym zaskoczeniem byloby dla mnie jakby nikt tam naszej postaci NIE zdradzil).

Poza tym - jak to jest, ze Pagul i ja napisalismy juz po kilka obszernych postow, w ktorych szczegolowo wymieniamy elementy, ktore uwazamy za niedorobione i kiepskie, a owi obroncy jak na razie wymieniaja tylko takie ogolne zalety w postaci elementow postrzeganych czysto subiektywnie? Moze teraz Wasza kolej - wymiencie i opiszcie zalety tej produkcji?

Eglab -> bardzo interesujace jest to, co napisales, z niecierpliwoscia czekam na dalsze Twoje posty

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, jeno nie wiem, jak sprawić kreseczkę nad "e". Czy mógłbyś rozwinąć swoje stwierdzenie: "Ta gra po prostu udaje większą, niż jest w rzeczywistości."?

Ja też nie wiem. Skopiowałam po prostu z internetu to słowo, o dziwo przy logowaniu można to wpisywać bez kreseczki :) A propos, Renée to żeńskie imię. Męski odpowiednik to René.

A co do tego twierdzenia, chodzi mi właśnie o całokształt fabuły, dialogów i świata gry. Dialogi jak już wspominałam są tak naprawdę ubogie. Wydaje się, że można wybrać wiele opcji, które na ogół jednak prowadzą do tej samej wypowiedzi. A co do lokacji. Poza tymi związanymi z wątkiem głównym, porażają powtarzalnością i schematycznością. Jedyna ?cywilna? lokacja to cytadela, no i do pewnego stopnia też ta siedziba korporacji, cechująca się niewielkimi rozmiarami i liczbą zadań. A taką by się miało ochotę pochodzić nieco po Ziemi :)

Ta gra nie jest zła, ale zdecydowanie przereklamowana. Wróćmy do tej rozdmuchiwanej sceny z Liarą. Przyznam się, że zachęciło mnie to do kupna gry, bo jednak na bezrybiu... A wyszło żenująco. Już przy drugiej rozmowie zaczyna gadać o jakiejś bliskości, której nie zauważyłam. No i ta sprawa z monopłciowością, która miała oczywiście posłużyć temu, by w razie ataków Republikanów można było się usprawiedliwiać, że nie ma to z homoseksualizmem nic wspólnego (dlatego też usunięto pozostałe opcje romansowe, bo pierwotnie, o czym świadczą nagrane przez aktorów opcje dialogowe, żeńska Shepard mogła też romansować z Ashley, a facet z Kaidanem). I poskutkowało, na YouTube można znaleźć ludzi, którzy niczym broniąc lepszej sprawy wmawiają, że pójście do łóżka z pomalowaną na niebiesko kobietą nie ma z tym nic wspólnego :) Notabene czy w tej grze wyjaśniono czemu kosmici wyglądają jak niebiescy ludzie? W Star Treku przynajmniej silili się na w miarę logiczne wyjaśnienia, tłumaczące niski budżet.

Widzisz, problem jest taki, że to co mówisz jest tym co ja myślę o Kotorze. W którym ten zachwalany i rozdmuchiwany "zwrot akcji" był żałośnie przewidywalny (nie czytałem żadnych solucji, spoilerów, etc). I dla mnie to tamta gra udaje większą niż w rzeczywistości.

To co mówisz to cecha Gwiezdnych Wojen jako takich :) Kotor był naiwny, jak to SW, ale zwrot akcji w nim rzeczywiście coś znaczył i wiele zmieniał. Podobnie w Jade Empire, w którym notabene po pierwszym rozdziale trafnie obstawiłam, co będzie dalej.

osobno "Ave!" dla aktualnie mojej ulubionej forumowiczki - Renee - szczerze ucieszylem sie na Twoj widok, dopoki nie zobaczylem, ze znowu rozkrecasz kampanie w Aktualnosciach

Nie musisz się tym martwić, nie mam zamiaru brać udziału w prowadzących donikąd słownych potyczkach. Po prostu jak odkryję jakieś ciekawe nowinki, to się nimi podzielę, po to chyba jest ten temat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym - jak to jest, ze Pagul i ja napisalismy juz po kilka obszernych postow, w ktorych szczegolowo wymieniamy elementy, ktore uwazamy za niedorobione i kiepskie, a owi obroncy jak na razie wymieniaja tylko takie ogolne zalety w postaci elementow postrzeganych czysto subiektywnie? Moze teraz Wasza kolej - wymiencie i opiszcie zalety tej produkcji?

Widzisz, krytykować można obszernie i bardziej rzeczowo niż chwalić. Spójrz choćby na recenzję dowolnej kaszanki, gdzie punkt po punkcie przedstawione są wady danej gry. A następnie na recenzję jakiś mega hitów gdzie często duża część pochwał dotyczy rzeczy tak subiektywnych, że argumentować ich nie można. No bo jak udowodnić, że Mass Effect DLA MNIE jest grywalny? Że DLA MNIE ma świetny klimat? Uzasadnić nie mogę, ale co do reszty spróbuję...

Po pierwsze - świat SW znam naprawdę obszernie, możecie mi wierzyć (45 przeczytanych książek robi swoje...) i dobrze wiem co tam uchodzi za normalne. Wybaczcie, ale motywów zdrady, zemsty etc w Gwiezdnych Wojnach mam wystarczająco dużo, więc przynajmniej chciałbym to ładnie podane. A ten nieszczęsny zwrot może faktycznie i dużo zmieniał, ale w sumie co z tego?

Revanem sobie mogłem być, ale przecież po amnezji i praniu mózgu więc tak naprawdę miałem tylko jego ciało...

Ale, ale, wracając do Efektu Masy- tam może zwrotu akcji nie było tak wyraźnego, bo faktycznie sprawa Żniwiarzy była dość infantylnie poprowadzona, ale

wolę mieć jako wrogów tajemnicze i niezrozumiałe istoty (co z tego, że to wygodne dla scenarzystów, skoro dodaje szczypty "mroku" do fabuły) niż jakiegoś sztampowo złego kolesia (tak, tak, wiem, Vader, Palpatine i takie tam, ale oni przynajmniej byli przerysowanie źli, ewentualnie opętani)

. A poza tym zauważyłbym misję na Virmirze.

Prosta z pozoru robota, która nagle przekształca się w dramatyczną walkę o życie, wymagającą w dodatku poświęcenia co najmniej jednego ze swoich ludzi. Ludzi, z którymi dzięki niezłym rozmowom na Normandii i częstym komentarzom na powierzchni udało nam się zaprzyjaźnić

.

W ogóle dużym plusem tytułu jest akcja. W FPSach dużego doświadczenia nie mam, raptem parę przeszedłem, resztę po prostu widziałem lub przez pewien czas grałem. Wychylanie się zza zasłon może i jest teraz modne, co nie zmienia faktu, że te wymiany strzałów naprawdę, MNIE, emocjonują.

Elementy RPG - dla mnie wykonane całkiem nieźle. I fabuła (patrz wyżej), i postacie (takowoż), i świat (te masy opisów planet, smaczków, nawiązań do jakiś historycznych zdarzeń), i dialogi (kwestie powtarzających się wypowiedzi to bolączka dużych RPGów. Ja doceniam bardzo częstą możliwość użycia Zastraszenia/Uroku.

Gdzie jeszcze, prócz Fallouta, można namówić bossa do samobójstwa?

), i lokacje (te fabularne, poboczne były faktycznie prawie identyczne, ale gdyby chcieli by każda wyglądała inaczej, to gra zajmowałaby pewnie dwa razy więcej niż teraz), i questy (poboczne nie były rozbudowane, fakt, ale przecież jesteśmy żołnierzem na służbie, a nie najemnikiem)... Jasne, kazdy z tych elementów zawiera pewne zgrzyty: prawie od razu zakochująca się w Shepardzie Liara, dla przykładu. Nie mówię, że każdy z elementów jest perfekcyjny: wręcz odwrotnie. Fabułę Planescape ma lepszą, postacie Baldur's Gate, świat Fallout, akcję CoD 4, grafikę Crysis...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@alton

"Jasne, kazdy z tych elementów zawiera pewne zgrzyty: prawie od razu zakochująca się w Shepardzie Liara, dla przykładu. Nie mówię, że każdy z elementów jest perfekcyjny: wręcz odwrotnie. Fabułę Planescape ma lepszą, postacie Baldur's Gate, świat Fallout, akcję CoD 4, grafikę Crysis..."

Tyle że każda z tych gier razej mi się nie podobała (oprócz CoD4 - cudo pod wieloma względami). Planescape i baldur nie podobały mi się ze względu na świat fantasy (no bo ile można...) Fallout miał klimat, ale świat nie wciągnął mnie AZ tak bardzo. A Crysis? Bez komentarza - wole popatrzeć na screeny i na to samo wyjdzie bo ta gra nie ma nic ciekawego do zaoferowania dla mnie. ME to - przynajmniej dla mnie - naprawde dobre połączenie fabuły, świata, postacii i grywalności. Już czekam na ME2 (wiadomość o tym żeby trzymać zapisane gry - po prostu bezcenna :))

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eglab -> bardzo interesujace jest to, co napisales, z niecierpliwoscia czekam na dalsze Twoje posty

Dzięki za pochwałę. Może i jeszcze napiszę, ale chyba to bezcelowe. Widzę, że już i tak pozbawiłem niektórych złudzeń co do orginalności fabuły, i że dalsze wskazywanie podobieństw do KOTORa, HALO czy Babilonu V byłoby kopaniem leżącego. Zwłaszcza, że podchodziło by to pod czepialstwo (podobieństwa są tu raczej subiektywne). Czytając wasze wypowiedzi wydaje mi się, że mój tekst zrobił odpowiednie wrażenie i że po nim raczej trudno będzie komuś udowodnić, że fabuła ME jest "orginalna" ;)

nero321: niestety koledzy mają rację. Ta gra jest istotnie przewidywalna. Fabularnie ona w zasadzie leży. Ot, zlepek wielu ogranych pomysłów.

Rydz&ObisX: to, że ktoś nigdy nie widział filmu "Die Hard", nie sprawia automatycznie, że fabuła "Liberatora" staje się orginalna.

Edytowano przez Eglab
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A propos wiarygodności przedstawionego w ME świata. Moim zdaniem to jest największa bolączka gry. Jednak od gatunku science-fiction, z uniwersum osadzonym w naszej rzeczywistości za kilkaset lat, wymaga się więcej. To nie space opera, jak Star Wars, w której uchodzą dziecinne ufoludki mówiące nienagannym angielskim. A tu mamy i jedno, i drugie (pomijając już Asari wyglądających jak ludzie, jak zresztą i Quarian, biorąc pod uwagę kształty Tali). Żeby to było chociaż jakoś wytłumaczone, iż powiedzmy kosmici tak naprawdę mówią w swoich językach, a ich słowa tłumaczy jakieś urządzenie, zaś Asari wyglądają jak ludzie, bo oba te gatunki zaprogramowali powiedzmy Proteanie (coś podobnego wymyślono w Star Treku, wobec zalewu kosmitów różniących się od ludzi lekko szpiczastymi uszami bądź kropkami na ciemieniu). Trochę to naciągane, ale lepsze niż zostawienie tych kwestii bez wyjaśnienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ave!

Renee -> heh, podobno pozostale opcje romansowe (probowalem zrobic trojkacik z Liara i Kaidanem - w cRPG jak na prawdziwego faceta przystalo gram zenskimi avatarami <pu> - ale jako, ze ten drugi sie zdenerwowal (wychodzi na to, ze Liara nie miala nic przeciwko?) to wybralem Liare... dawno nie widzialem rownie zalosnego watku... ech... Viconio, gdzie sie podzialas...) sa rownie kiepskie. Mam wrazenie, ze przy ewentualnym nastepnym podejsciu (nie wiem po co - w mojej ocenie ta gra nie ma dla mnie nic do zaoferowania poza radosnym traceniem czasu, a to moze byc bardziej kreatywne przy domowej imprezce i dobrej bijatyce) bede kombinowal nad akcja w stylu: wybieramy sobie ktoregos z sojuszu na partnera, a potem na Virmirze nie pozwalamy by na racjonalnosc decyzji wplynely wzgledy emocjonalne. Ciekawe czy tworcy gry przewidzieli taka opcje i odpowiednio oprogramowali?

Zas jesli chodzi o romanse pomiedzy kobietami - do Baldurs Gate 2 jest mod (dosc wysoko oceniany AFAIR) ktory dodaje w lochach Irenicusa kobiete (rasy chyba genasi powietrza) Kensai, ktora woli panie.

Co do kwestii humanoidalnosci Asari - ale nie tylko. Na cytadeli mamy oglednie mowiac jakies 7 ras -> Elkor, Volus, rybki (Hanar?), ludzie (ktorzy sa opisywani jako nastepna rasa, ktora zostanie przyjeta do grupy trzymajacej wladze), humanoidalni Turianie (senat), humanoidalni Asari (senat) i takze humanoidalni Salarianie (senat). Ciekawe co do powiedzenia na ow temat mialby pan Freud?

quote="alton"]Widzisz, krytykować można obszernie i bardziej rzeczowo niż chwalić. Spójrz choćby na recenzję dowolnej kaszanki, gdzie punkt po punkcie przedstawione są wady danej gry.

to dla mnie znaczy mniej wiecej tyle, ze gra nie ma konkretnych zalet i ktos probuje dac jej wyzsza ocene niz zasluguje na sile. Zas jesli chodzi o recenzje CD-Action -> fajnie sie je czyta, owszem, ale merytoryki jest w nich nader niewiele... ostatnio otwarlem Tipsomaniaka i przeczytalem przy NWN , ze "trojwymiarowa grafika nie byla az tak piekna, do tego wprowadzila dosc duze ograniczenia co do wielkosci pojedynczych map. Tkze fabula jakos specjalnie nie porywala (...)" - ocb? Neverwinter Nights 1 dostalo w CD-Action ocene 10/10 (czyli w sumie trzech "recenzentow" wedle tego jak opisuja swoj system oceniania musialo owa 10 wystawic) i "recenzent" zachwycal sie nad grafika (pamietam ramke porownania grafiki NWN1 i DS1 i achy i ochy nad znakomicie i realistycznie falujaca trawa) - czyzby komus braklo stanowczosci czy tez nie nadawal sie do zawodu? To z czym mamy do czynienia w przypadku CD-Action to jak juz felietony (ktore faktycznie czyta sie calkiem dobrze)

Wracajac zas do glownej linii - w czym problem uzasadnic swoje stanowisko? Przeciez jak gra jest nieliniowa, posiada interesujacy i wiarygodny swiat, dobra grafike, czy chociazby wiele smaczkow (w Planescape: Torment gralem juz kilkanascie razy i za kazdym razem znalazlem cos nowego) to mozna z nich zrobic wypiske i krotko uzasadnic? No chyba, ze jakas gra jedzie wylacznie na owym klimacie - tutaj mamy problem... tyle tylko, ze wtedy ocena powinna byc odpowiednio nizsza i miec adnotacje w stylu "jezeli kogos kreca klimaty ala ONG to niech doda do oceny koncowej dwa punkty". Bo mnie na przyklad pelen kiczu i umownosci klimat Mass Effect porwal mimo wszystko (pisalem o tym wczesniej zreszta, ze dla mnie ME jest jak typowa holywoodzka produkcja - nic nie wnosi, ale fajnie sie oglada zajadajac chrupki), dlatego jestem tylko nieco rozczarowany i mam poczucie ze przeplacilem, ale mam znajomych ktorzy takich klimatow wrecz nie znosza - jak myslisz jak taka osoba moze zareagowac na recenzje w ktorej ME dostaje oceny pomiedzy 8,5 a 10?

zwrot akcji w kotOR -> mniej wiecej tyle, ze zmienialo sie stanowisko moralne postaci (juz nie jako osoba z zewnatrz) i jej mozliwosci (mozna bylo np. dostac sie w inny sposobn do akademii na Koriban), poza tym ow zwrot byl osadzony w fabule - np. przy szkoleniu mistrzowie na Dantoine wypowiadaja dosc sporo teoretycznie niewinnie brzmiacych zdan, w dosc nietypowy sposob formuluja wypowiedzi - zwrot akcji wyjasnia dlaczego tak robia - innymi slowy dodatkowo zazebia on ze soba fabule, przy okazji w pewien sposob wplywa na towarzyszy takze... poza tym - postac w KotOR w momencie owego zwrotu akurat odzyskuje spory zasob wspomnien...

zwrot akcji w ME (co do ktorego dostajemy dosc oczywiste przeslanki na zakonczenie kazdej z planet) de facto ujawnia tylko, ze fabula Mass Effect zostala zerznieta z innej gry...

mrok w Mass Effect - ekhm... bluzniercze zle istoty z innych wymiarow to maja w sobie tyle mroku co 11 letnia gotka... kwestia tylko, czy zostana klimatycznie podani... i prywatnie wole juz pranie mozgu jakiemu poddawal Palpatine mlodego Vadera niz "zabij ich bo sa zli".

Poza tym mam spore watpliwosci, czy postaci Palpatine'a i Vadera byly sztampowo zle - badz co badz Imperium stanowilo galaktyczna potege i ostoje porzadku (mimo zlikwidowania sporej czesci swobod i silowego rozprawiania sie z opozycja) - z ksiazek zapewne wiesz, ze jako panstwo radzilo sobie znacznie lepiej niz obie Republiki...

Misje na Virmirze i klimat gry wypisalem sam -> moim zdaniem to zbyt malo by gra stanowila objawienie gatunku

Starcia sa emocjonujace tak dlugo poki nie uswiadomimy sobie, ze mozna stanac wyprostowanym i zbierac strzaly na klate, po czym wyjsc zrobic sobie herbatke, a po powrocie wrocic do rozgrywki i zalatwic niemilcow ktorzy wielkiej krzywdy postaci nie zrobili... no i zanim przekonamy sie o wrodzonej glupocie naszych towarzyszy i tym, ze owe zachwalane mozliwosc taktycznego sterowania towarzyszami maja zwyczaj po prostu nie dzialac...

Elementy RPG - masz tutaj na mysli wykonane na odwal sie questy poboczne, smiesznie ubogie drzewko umiejetnosci majace minimalny wplyw na rozgrywke, czy prymitywne dialogi (i nie chodzi mi tutaj o sposob ich prowadzenia, co rozbudowanie)

w fabule to wymieniles tylko jeden quest, ktory wynija sie ponad ogolna mizerie... ile trwa ow quest? godzine?

postacie -> ekhm... Wrex - inteligentny przedstawiciel brutalnej rasy: Daelan Czerwony Tygrys - polork wygnany z plemienia barbarzyncow ceniacych honor z powodu powszechnego przekonania o okrucienstwie przedstawicieli jego rasy (do tego dodajmy jeszcze Canderousa Ordo z KotORa), Liara - Linu Lareal: elfka kaplanka majaca problemy w kontaktach interpersonalnych z powodu tego, ze czesto zdarza sie jej popelnic jakas gafe... Turianin -> powiedzmy ze Khelgar Ironfist - czyli krasnolud o w istocie zlotym i prawym sercu, lecz ognistym temperamencie przez co przedklada dzialanie ponad myslenie nad jego konsekwencjami, Kaidan -> kolejny z rzedu mag o trudnym dziecinstwie (jego podejscie przypomina mi troche Sanda, ale bardziej by pasowal chyba bodaj pan Ashe z Arcanum - czyli zgorzkanily czarodziej, ktory w szkole byl zle traktowany bo jego rodzina nie byla dosc bogata), Ashley -> Casavir - paladyn ktory nie zgadzal sie z polityka miasta, lecz nawet po odejsciu bronil jego mieszkancow (panna Ashley zdaje sie robi wszystko co w jej mocy by nie oceniano jej rodziny przez pryzmat dziadka, no i takze jest idealistka). Tali -> tutaj teoretycznie wrzucilbym Neeshke, czyli goraca nastolatke ciekawa wszystkiego i cierpiaca z powodu tego, ze inni do niej zle podchodza, zwlaszcza, ze technik to troche taki futurystyczny odpowiednik zlodzieja... prywatnie uwazam, ze Quarianka to jedyna w miare oryginalna postac w druzynce (a to ze wzgledu na koncepcje rasy). A tak poza tym - wymienione postacie pochodza z NWN1 i 2, ktore ogolnie mowiac ssa pod wzgledem innowacyjnosci i ciekawego przedstawienia towarzyszy..

mozliwosc zastosowania zastraszania uroku i pytanie ze spoilera -> Planescape Torment, podobno takze Arcanum, ze wymienie z miejsca i bez zastanowienia. Tyle tylko, ze w takim Arcanum by przegadac koncowego bossa trzeba bylo miec 20 Inteligencji, 20 charyzmy i mistrzostwo perswazji - co bylo znacznie trudniejsze do osiagniecia niz wklepanie owych 12 punkcikow w urok/zastraszanie... no i i tak trzeba bylo sie niesamowicie napocic odpowiednio prowadzac rozmowe miast wybrac 3x z rzedu czerwona/niebieska pigulke... dodatkowo takze w NWN2 byla mozliwosc odpowiednio operujac argumentami przekonac szefa bandytow by pomogl bronic mieszkancow miast ich atakowac, w NWN 1 tez sie chyba taki motyw pojawil, ale glowy nie dam, o ile pamietam w Icewind Dale 2 (siekanka) mozna bylo z jednym z bossow stoczyc walke, badz tez przekonac go by pozwolil nam przejsc (byl to zreszta osobny quest), w Gothicu jedna z postaci mozna bylo zabic (trzeba bylo sie jej pozbyc by zaliczyc questa) lub namowic by odeszla z wlasnej woli, to tyle jesli chodzi o te, ktore przychodza mi z miejsca na mysl...

lokacje - arghhh... jezeli do jednego gorzystego terenu dodaliby powiedzmy teren pustynny, czy tez wodny, dodatkowo powiedzmy lesny to szczerze watpie by zajelo to wiecej niz powiedzmy 300 Mb...

zolnierz na sluzbie - gdzie? kto tu jest zolnierzem? oficjalnie nalezymy do Spectre i jako tacy mamy dana wolna reke. Poza tym jezeli jestemy jednak owym zolnierzem to to jest tym bardziej powod by nie wykonywac w ogole zadnych zadan (bo zolnierza sobie nie mozna ot tak zatrudnic by zabil jakich przemytnikow)

poza tym IMO najlepsze postacie ever w cRPG to sa te z Planescape: Torment

no i jezeli kazdy z tych elementow zawiera pewne zgrzyty to czy przypadkiem owa wspaniala gra i objawienie gatunku de facto nie sklada sie z serii niedorobek? Jak juz pisalem: jezeli ktos sie bierze za hybryde to niech postara sie by KAZDY element na ktory sie ona sklada byl dopracowany. No more vampire-karate-mutant-zombies-from-space.

sUK -> a Mass Effect niby nie jest fantasy? Teoretycznie to pod sci-fi podpada, ale ze wzgledu na raczej watpliwe "sci" to chyba zostale tylko takie kosmiczne "fi"...

-----------------------

Renee -> z ciekawosci, w jakie jeszcze RPG gralas, bo po postach wnioskuje, ze co najmniej z kilkoma mialas co czynienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten post powinien pojawić się dość dawno temu. I być dłuższy. Przeglądarka potrafi czasem wkurzyć...

@Maverick undead

Wątku romansowego z Liarą oceniać nie będę, bo preferuje jednak tradycyjne związki męsko-kobiece, więc wybrałem Kaidana. Romans nie był może tak ciekawy jak ten ze wspomnianą Viconia, ale na pewno nie jakiś bardzo denny. Swoją drogą, myślałeś chyba o modzie Chloe NPC? Co do przewidywania różnych wyborów, podejrzewam, że autorzy jednak tak dobrze oskryptowali dialogi (częste wzmianki o historii czy pochodzeniu postaci) że tak ewidentnego błędu nie zrobili.

KotORowy zwrot akcji: Biorąc pod uwagę, że jest się po amnezji i praniu mózgu dokonywanym przez Jedi wcale nie trzeba czuć się jakoś specjalnie moralnie odpowiedzialnym... Porównanie Mass Effecta do holywoodzkiego filmu jest jak najbardziej trafne. Takie chyba było zresztą zamierzenie twórców. Tyle, że ME jest dłuższe, interaktywne i chyba mimo wszystko nieco głębsze niż taki James Bond :) W ogóle jeśli chodzi o oryginalność fabuły Efekt Masy kuleje, ale pod względem sposobu jej opowiedzenia jest naprawdę dobry. Na odwrót niż w KotORze, gdzie może i zarysy historii były ciekawe, ale już jej przedstawienie... Huh, kiepskie.

Żniwiarze może jacyś wybitnie mroczni nie są, na pewno jednak bardziej niż maksymalnie sztampowy i nieciekawy Malak. Vader i Palpatine byli na tyle dobrze przedstawieni, że tę nieoryginalnośc się im spokojnie wybacza. A co do opini, że Imperium lepiej sobie radziło jako państwo od Nowych Republik. Pozornie tak - wszak nie mieliśmy tego całego burdelu i korupcji rodem z senatu Nowej/Starej Republiki. Pozornie, bo przecież z EU dobrze wiemy, że tam u góry ciągle toczyły się jakieś spiski. I Vader, i Xizor, dwie najpotężniejsze istoty po Imperatorze nieustannie toczyli spiski - jak obalić siebie nawzajem i Imperatora. Biorąc pod uwage środki jakimi dysponowali jeden z drugim pewnie któryś osiągnąłby sój cel. A anarchia jakaby wtedy zapanowała prawie na pewno byłaby gorsze od całego chaosu obu Republik. Po takiej destabilizacji władzy ci wszyscy imperialni lordowie jak Zsinj czy Sate Pestage rozpętali by wojnę domową.

Dobra, trochę zboczyłem z tematu: co do elementów RPG i dialogów - to jest chybryda gatunkowa. Nie można zmieszać pełnokrwistego RPG z pełnokrwistym FPSem z tego prostego powodu, że profile rozgrywki obu tych gatunków są diametralnie różne. Fana FPSów znudziłyby rozmowy rodem z Tormenta i rozwój umiejętności niczym w Falloutach czy NWNach, fana RPGów duży poziom trudności strzelanin by odrzucił. I w efekcie dostalibyśmy mieszankę niestrawną dla każdego praktycznie. A starcia wcale nie są takie banalnie łatwe. No przynajmniej ja grałem Szturmowcem i wcale nie było jakoś tak banalnie. Stojąc na środku niespecjalnie miałem szansę przeżycia. No chyba, że jestem tak beznadziejny w te klocki. Zresztą zdecydowanie wolę takie starcia, choćby z niedoróbkami (których ja nawiasem mówiąć nie dostrzegam, ale może za mało znam sie na strzelankach) niż "stoi sobie dwóch wyprostowanych gości naprzeciwko siebie i wymieniają na zmianę parę strzałów" rodem z KotORa. Turowa walka w czasie rzeczywistym ( ;) ) pasuje może klimatycznie do gier a la Baldur's Gate, no ale nie do science fiction.

Postacie to temat rzeka. Podobieństwa znaleźć można u każdej postaci, no ale nie dajmy się zwariować. Jakoś grałem w Baldur's Gate'y, Fallouty, Neverwintera 2, Gothici czy KotORa i jakiś specjalnych podobieństw nie zauważyłem. Jasne, jak się zastanowić to zawsze można coś znaleźć, ale to, parafrazując Smugglera, jak patrzeć na jakąś piękną dziewczynę i myśleć sobie "No, całkiem ładna. Tylko rozstaw oczu o parę milimetrów za szeroki... O, i stopy ma troszkę za duże... Nie, nie podoba mi się"...

"Pamiętaj, że na początku byłąś człowiekiem, dopiero później Widmem" - to mniej więcej mówi naszej postaci ambasador Udina. Mimo zostania Widmem nie zostajemy wypisani z Sił Zbrojnych Przymierza i, przynajmniej oficjalnie, podlegamy jego władzom. Jeśli ktoś jest takim służbistą, że nie chce pomóc ludziom którzy o pomoc proszą (i oferują zapłatę) albo swoim przyjaciołom - wolna wola, nikt przecież nie zmusza do questów pobocznych.

No i pokaż mi grę która nie zawiera niedoróbek i zgrzytów...

I na koniec jeszcze - według definicji słownikowej fantasy to gatunek fantastyki z elementami baśniowymi. Teraz można się sprzeczać czy na przykład Żniwiarze to baśniowe stwory, czy może nie. Albo czy efekt masy jest bardziej baśniowy, czy może jednak pseudo-naukowo wytłumaczony... Ja bym jednak przyjął ME za science-fiction - już się przyjęło, że historie w kosmosie pasują do tego gatunku. Star Wars też często nazywają science-fiction, a nauki w tym na lekarstwo. I to w małym opakowaniu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...