Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

Sesja Naruto

Polecane posty

Widząc jak Geriko tasuje karty, uśmiechnąłem się szeroko.

- Cóż, ja nie zamierzam korzystać z kunaiow. Ale, mimo wszystko... - Łapie jeden kunai i trzymam go w ręku.

- Bo wiesz, to tylko do obrony... Nie bój się, postaram się ciebie nie posiekać. A, i muszę cię zmartwić. Nie pokaże od razu swojego asa. Zakładając optymistycznie, że go w ogóle mam. Ale cóż. Dość gadania...

Zaczynam bieg w stronę przeciwnika. Mam przed siebie wyciągnięty kunai, trzymam go w pogotowiu na wypadek gdyby przeciwnik próbował ratować się kartami. Skaczę w stronę prawego boku mojego przeciwnika i natychmiast odbijam w drugą stronę próbując go zmylić i jednocześnie kopnąć go z całej siły w piszczel.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc mamy sami dobrać się w pary? Wolałbym, by te były przydzielone.

Cóż... Shun, z którym bardzo chciałem się spróbować jest już zajęty i zaczął swą walkę... Podobnie dwóch innych uczniów.

- Douji kuuuuuuun! - usłyszałem wołanie dziewczyny z plecami.

Obejrzałem się i zobaczyłem Niru.

- Douji, nie masz pary? Może powalczymy razem?

Spojrzałem na nią w milczeniu. Nie odpowiedziałem.

- Echhh... pewnie masz rację... Źle bym się czuła, gdybym cię pokonała. A jeszcze gorzej, gdybyś to ty mi dołożył. Trudno. Poszukam kogoś innego do walki, ale jak nikogo nie znajdę i ty też nie, to wrócę do ciebie, dobra?

- Nie zmarnuj takiej okazji. Może się nie powtórzyć - powiedziałem chłodno i odwróciłem się.

Odpowiedziało mi tylko ciężkie westchnienie irytacji, pomieszanej z bezradnością.

Shun. Nie trzeba się przypatrywać, by wiedzieć, że jest silny... Mam nadzieję, że jeszcze nadarzy się okazja, bym wspólnie z nim przetestował swoje możliwości w walce.

Wokół nie ma nikogo, z kim chciałbym się zmierzyć... Został tylko Nanji, który wciąż biega. A gdybym... Zapytam...

Podchodzę do sensei.

- Takeshi sensei, chciałbym wyzwać do walki Nanji'ego. Wiem, że właśnie odbywa karę. Dlatego proszę o jego chwilowe zwolnienie z jej. Gdy chwilę odpocznie chciałbym z nim walczyć. Zależy mi na tym treningu. To może być ostatnia okazja do walki w przyjaznych okolicznościach. Swą prośbę motywuję brakiem osób, z którymi walka przyniosłaby mi potrzebne doświadczenie. Jeśli się mylę i jest taka osoba, proszę o jej wskazanie, Takeshi sensei.

Całą kwestię wypowiadam pochylony z szacunkiem, jaki uczeń powinien okazywać mistrzowi.

W ostateczności zostaje Niru...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widząc skaczącego w prawo Yukiego skupiam się na jego ruchach. Talię chowam do kieszeni, zostawiając sobie w rękach po jednej karcie. Prawdopodobnie spodziewa się, że zaatakuję którąś z nich, dlatego gdy jest już blisko, podskakuję na wysokość jego twarzy. Następnie staram się „zdeptać” jego głowę. Aby zająć mu ręce, wypuszczam z rąk karty będąc "na" moim przeciwniku, grawitacja zastąpi mi chakrę. Odbijając się od jego łepetyny, próbuję odskoczyć parę metrów.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shun & Katsuri – Kiedy tylko Shun próbuje po bloku uderzyć, okazuje się, że Katsuri zdążyła się schylić. Gdy jednak próbuje wykonać przewrót w przód, zostaje podcięta przez swojego przeciwnika. Ten z kolei robi po tym odskok do tyłu i powraca do swojej pozycji. Katsuri tymczasem opada w dół.

Yuki & Geriko – Gdy Yuki jest już blisko, Geriko szybko chowa karty i skacze na wysokość twarzy przeciwnika. Jednakże ten szybko pojawia się po drugiej stronie i stara się z całej siły kopnąć swojego oponenta w piszczel. Jednakże ze względu na to, że zdążył on wystarczająco skoczyć, Yuki pudłuje. Geriko powoli opada w pionie na ziemię.

Dōji – Sensei Takeshi przygląda się tobie neutralnym wzrokiem, po czym ci odpowiada:

- Jeśli wszyscy są już dobrani w pary, to dostaniesz Arato na przeciwnika.

Nauczyciel rozgląda się po boisku. Kiedy ty też tam patrzysz, to widzisz, jak już większość osób walczy ze sobą na dobre. Zauważasz przy okazji biegającego szybko Nanjiego. A także jakąś osobę, która, jak widzisz, jest sama i się rozgląda po boisku… Kiedy przyglądasz się bliżej, okazuje się, że jest to Yamashita.

- Ryuujin! Chodź! Wyznaczę ci partnera! – krzyczy Hikamura. Na ten krzyk Yamashita odpowiada, biegnąc w waszą stronę. Kiedy już dociera, to przygląda się tobie, po czym ze zdziwieniem się pyta:

- Sensei, on ma być moim przeciwnikiem? Jest mocny, tyle powiem…

- Nie narzekaj, Ryuujin, to albo bieganie z Arato! – mówi donośnym tonem sensei Takeshi.

- A, też prawda… - odpowiada Yamashita. Zwraca się po chwili do ciebie:

- W porządku, no to się sprawdźmy… Wiem jednak, jak bardzo jesteś dobry w taijutsu, więc proszę cię o to, byś nie był dla mnie taki… ostry. Nie żebym się bał, ale po prostu, nie wiedzieć czemu, ostatnio jestem jakiś taki osłabiony.

Nanji – Zaczynasz biec szybko, byleby tylko jak najszybciej skończyć ten bieg. Wymijasz z gracją wszystkie przeszkody i udaje ci się przebiec na razie aż cztery okrążenia. Czujesz jednak, jak zaczynasz być powoli coraz bardziej zmęczony. Mało tego, już czujesz drobną kolkę. Obyś tylko wytrzymał do końca…

Zauważasz tymczasem, jak chyba wszyscy na boisku walczą ze sobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szykowałam się właściwie do przewrotu, gdy poczułam, że Shun mnie po prostu podciął i wylądowałam na ziemi. Niech to, za wolna byłam! Mówi się trudno. Wstałam i odwróciłam się do Shuna. Zauważyłam, że trochę zabrudziłam okulary. Albo je wyczyszczę po walce albo teraz. Chociaż raczej wolę się nie pokazywać bez okularów... Ale trudno się mówi.

- Chwila - powiedziałam, po czym zdjęłam okulary i szybko je przetarłam krawędzią bluzki. Przez chwilę miałam zamazane pole widzenia, przynajmniej jeśli chodziło o przeciwnika, ale kiedy znowu założyłam okulary, świat nabrał ostrości. - Już.

Teraz był czas na mój ruch. Miałam pewien pomysł, odpłacić mu pięknym za nadobne, ale to mogło się skończyć... A co tam, zaryzykuję!

Podbiegłam do Shuna, przy okazji wykonując obrót. Starałam się uderzyć otwartą dłonią w jego klatkę piersiową, tylko po to, by popchnąć go mocno do tyłu. Jeśli spróbuje to zablokować, przesuwam się nieco w bok i próbuję go podciąć, ale uważam, żeby sie mu nie stało nic poważnego. W końcu miałam być delikatna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwracam się do Yamashity.

- Nie mogę obiecać, że nic ci się nie stanie - odpowiadam beznamiętnie.

Idę nieco dalej od obu sensei. Wyjmuję shurikeny z kabury i kładę je na ziemi. Zdejmuję też kij i wbijam go w ziemię silnie, tak, że stoi między mną a moim rywalem.

Odchodzę dwa kroki. I odwracam się do Yamashity.

- Daj z siebie wszystko. Ja dam.

Uderzam pięścią o pięść przed sobą i kłaniam się taktownie, wyrażając szacunek do przeciwnika.

Przybieram pozę bojową. Lewą nogę uginam w kolanie. Prawą wysuwam naprzód. Obie dłonie trzymam na poziomie barków.

Czekam, aż Ryuujin będzie gotów.

Ruszam wolnym truchtem. Gdy mijam kij przyśpieszam. Tuż przed celem uginam prawą nogę mocno i wyprowadzam kopnięcie tylną częścią lewej stopy z pełnego obrotu w skroń. Nie uderzam zbyt silnie. Oczekuję kontrataku...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-„Atak. Blok. Przejście. Atak. Pudło. Zwrot. Podcięcie. Odskok. Oczekiwanie... Wstępne rozpoznanie zakończone. Poziom siły...3. Wytrzymałość...4. Szybkość...4. Analiza zakończona. Rozpocząć...”

- Chwila – usłyszałem nagle głos Katsuri, który wytrącił mnie z dotychczasowego toku myślowego. Wzrok jakby mi się lekko wyostrzył. Katsuri czyściła okulary... Jak na razie jest dobrze. – Już.

Ruszyła tym razem szybko.

-"Salto...atak otwartą dłonią... sprzeczność... atak posiada minimalną efektywność... Rozpocząć manewr 13... nie... nie 13... roz-zzpocząć man-nnnewrr 7...... Zmiana dyrektyw zaakceptowana."

- Manewr 7 czas zacząć.

Uderzenie w pierś było lekkie, a w połączeniu z odchyleniem się do tyłu było praktycznie niewyczuwalne. W chwili otrzymania ciosu wybiłem się do tyłu tak, jakby to było uderzenie kategorii 5. Wyleciałem na kilka metrów w tył, robiąc przy tym swobodne salto. Wylądowałem zapierając się nogami i dłońmi, po kilku chwilach, które wystarczyło na zrobienie mylnego wrażenia, wystrzeliłem z jednej nogi w kierunku Katsuri. Biegłem ze średnią szybkością. Cel... brzuch i klatka piersiowa. Atak z obu rąk jednocześnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shun wcale tego nie zablokował! To na pewno wytrąciło mnie z równowagi, nawet nie mogłam wykonać manewru, jaki planowałam. Ta chwila nieuwagi... Tylko te słowa... "Manewr 7 czas zacząć." Manewr 7, manewr 7, o co mu... Co on jakiś robot?!

W tej chwili zorientowałam się, że SHun już atakuje. Miałam tylko niewielki ułamek czasu, na pewno nie zdążę tego uniknąć... Została mi jedyna szansa... Moja zdolność. Jednak, czy dalej będzie atakował, czy poprzestanie na jednym? Nie wiem, ale jego cel wskazuje na to, że będę mogła wytworzy zbroję i rozejdzie się po kosciach... Jakoś.

Skoncentrowałam sie, momentalnie wyostrzył mi się słuch... Pobrałam wszystkie możliwe dźwięki... Walki pozostałych, szelest ubioru, szum wiatru, wywołany ruchem Shuna, bieg Nanjiego... Powinno wystarczyć.

- Oto no Yoroi - szepnęłam, dodając ów szept do reszty dźwięków. Zebrałam energię i skoncentrowałam sie na wytworzeniu tarczy. Żebym tylko zdążyła...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera... To było sprytne posunięcie... Patrze na powoli opadającego Geriko. Muszę coś wymyślić... Jeśli mi się uda to on poleci na ziemie, i wtedy będę mógł dokończyć dzieła... Stwierdzam szybko, że jeśli uda mi się go wywrócić, wtedy będę mógł skoczyć mu prosto na brzuch. Może nawet mógłbym skończyć walkę... Wyciągam kunai przed siebie i staram się na twarzy wyrzeźbić sobie szaleńczy uśmiech psychopatycznego mordercy. Zaczynam bieg.

- Hahaha! - Szaleńczo się śmieje.

Wyskakuje w powietrze i udaje że rzucam w niego kunaiem. Mam nadzieje że się tego przestraszy... Hah! Korzystając ze zmyłki kopię go prosto w brzuch. Jeśli mi się udaje to próbuje wylądować mu na brzuchu, tym samym kończąc walkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będąc w powietrzu, z tyłu słyszę szaleńczy śmiech Yukiego. Odwracam głowę, po czym widzę szarżującego przeciwnika, który niemal toczy pianę z ust, wymachując dziko swoim kunai.

Heh, do obrony… a najlepsza obroną jest atak…

Yuki doskakuje w moją stronę. Jednak to ja dotykam ziemi pierwszy.

Może i nie jestem dobry w praktyce, ale teorię walki opanowałem w 150%. Przeciwnik, który wyskoczył w powietrze, nie może już zmienić toru swojego lotu. Nie ucieknie na bok, ani też w dół czy w górę. Jest prawie unieruchomiony.

-Twój błąd Yuki!

Natychmiast po dotknięciu ziemi, szybkim i niskim susem przemieszczam się pod oponentem. Następnie wyskakuję w do niego, będąc już za jego plecami. W lewej ręce trzymam kartę, aby odbić ewentualny kunai bądź sparować cios jego nogi, prawa już szykuje się do zadania ciosu w plecy, bądź, jeśli zdąży się odwrócić - w brzuch.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Keizu – Widzisz, jak już chyba wszyscy w okolicy rozpoczęli na dobre walki jeden na jeden. Rozglądasz się przy okazji po okolicy w poszukiwaniu jakiegoś partnera. Z Nanjim przecież nie będziesz chyba biegał. Ale kto mógłby z tobą zawalczyć?… Nie wiesz… Po chwili słyszysz za sobą czyjś głos, mówiący:

- Stawaj do walki, Keizu.

Odwracasz się do tyłu. Widzisz postać, która cię wyzywa do walki. Te kruczoczarne włosy średniej długości, te niebieskie oczy, ta blada cera… Okazuje się, że jest to Damato. Jak widać, i jemu nie udało się znaleźć pary…

Dōji – Yamashita, jak widziałeś, też wyraża do ciebie szacunek jako swojego przeciwnika. Podał ci pięść i się ukłonił. Po chwili też wspomina:

- Skoro tak, to będę wobec ciebie fair.

Wyciąga potem kaburę z bronią miotaną i rzuca na bok. Potem wykonujesz zaplanowane przez siebie manewry. Tylną częścią lewej stopy kopiesz Yamashitę z pełnego obrotu w skroń. Ten zaś obiema rękami łapie tę twoją nogę. Ledwo ją utrzymuje. Po krótkiej chwili ją puszcza, po czym stara się szybko podejść do ciebie i kopnąć kolanem prawej nogi w brzuch.

Shun – Biegniesz w stronę Katsuri, by wyprowadzić cios. Widzisz tymczasem przed sobą, jak dziewczyna się nad czymś koncentruje. Wyczuwasz wtedy jakąś czakrę, która otacza jej brzuch i klatkę piersiową. Czy ten manewr ci się uda?… Kiedy w końcu jesteś bardzo blisko, to wyprowadzasz atak. Okazuje się jednak, że… twoje pięści się odbiły od powietrza. Czyli… wynika z tego fakt, że udało się jej wytworzyć tę zbroję dźwięku. Tym niemniej cios i tak jest mocny – odrzuca ją odrobinę do tyłu. Jednakże dziewczyna trzyma się dalej na nogach.

Katsuri – Starasz się skoncentrować, byleby tylko wytworzyć w miarę szybko zbroję dźwięku. Sekundy wydają ci się nieskończonością, a Shun jest coraz bliżej… Czujesz jednak, że ci się udało. Widzisz to szczególnie po tym, jak atak obiema pięściami twojego przeciwnika odbija się od zbroi. Odrobinę odczuwasz skutki ataku, ale to jest tylko jeden cios. Jeszcze czujesz się bardzo dobrze. Jednakże cios okazuje się i tak mocny – odrzuca cię lekko do tyłu. Trzymasz się jednak na nogach. Z kolei udaje ci się też spojrzeć w oczy Shunowi. Widziałaś je wcześniej, ale teraz odczytujesz z nich coś innego. Jego oczy wydają się być obecnie jakieś takie puste, a spojrzenie - mętne.

Yuki – Wyskakujesz w powietrze do Geriko. Po chwili jednak okazuje się, że to jest błąd z twojej strony. To dlatego, że chłopak zdążył się przemieścić przed tobą. Kiedy oglądasz się za siebie, widzisz swojego przeciwnika, który do ciebie wyskoczył.

Geriko – Ten manewr akurat, przynajmniej na razie, ci się udaje. Przemieszczasz się w powodzeniem pod przeciwnikiem, a potem za jego plecami wyskakujesz do niego w powietrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy moja noga zostaje puszczona obracam się w drugą stronę. Gdybym uderzył mocniej, byłoby po walce… Trudno… To ma być trening. Nic nie zyskam, jeśli po prostu powalę go jednym uderzeniem.

Widząc nadchodzący kontratak nie przerywam obrotu. Zginam nogę w kolanie mocno i pochylam się nisko. Zataczając szerokie koło podcinam Yamashitę silnie, ten jednak w porę zareagował i uskoczył, mijając się z ciosem o włos. Od razu prostuję się w salcie w tył. Ląduję miękko. Przybieram pozę defensywną.

- Możesz podnieść broń. Ja odłożyłem swoją, by mi nie przeszkadzała – mówię spokojnie – Atakuj. Uciekaj się do każdych sztuczek, jakie znasz. W prawdziwej walce nie ma miejsca na współczucie.

Czekam na jego cios niewzruszenie. Patrzę mu w oczy. Głęboko. Chłodno. Bez emocji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dōji – Kiedy patrzysz Yamashicie w oczy, odczytujesz z nich, że jest bardzo skoncentrowany i opanowany. Zauważasz też, jak lekko się krzywi i ci odpowiada:

- Nie. Chociaż jesteś ode mnie lepszy, to jednak niech ta walka będzie sprawiedliwa. Skoro ty zrezygnowałeś z broni, to ja też i nie mam żadnego powodu, by oszukiwać. Jest to trening, ale taki, który ma nas mniej więcej sprawdzić. A na prawdziwą walkę przyjdzie pora kiedy indziej… Ach!

Akurat w tej chwili chłopak łapie się prawą ręką za głowę i ściska zęby, czując najwyraźniej jakiś ból.

- Jasna cholera! – narzeka głośno. Po chwili już odrywa dłoń od głowy, dysząc lekko.

- Ech, to tylko drobny uraz… - tłumaczy Yamashita. – Ostatnio czasem mi się zdarza. Dobra, to teraz kontynuujmy walkę.

Moment później dosłownie z miejsca wybiega do ciebie, by już przy tobie uderzyć cię pięścią prawej ręki w twarz.

Shun & Katsuri – Krótką chwilę po ataku, kiedy Shun szykował się już do kolejnego, nagle pojawia się między wami jakiś lekki wiatr przynoszący liście. Po chwili w tym samym miejscu pojawia się pewna postać, rozstawiająca w waszych kierunkach ręce. Okazuje się, że jest to sensei Hikaru Ishigawa. Chwilę stoi w bezruchu, a potem przybiera normalną pozę i opuszcza ręce. Spokojnym tonem mówi:

- Walka zostaje w tej chwili zakończona. Idziecie oboje ze mną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cios Shuna był mocny, ale wiedziałam, że nie da rady się przebić. Byłam pewna, że znowu zaatakuje, postanowiłam więc blokować i uskakiwać. Poza tym, jego oczy... To spojrzenie... Takie puste, bezuczuciowe... Przywodziło mi na myśl jedna rzecz: zabójca. Człowiek szkolony tylko po to, by zabić, obojętnie, czy był to ninja, Kage, czy nawet niemowlę... Miał określony cel: zniszczyć tego, którego mu wskażą... Spojrzenie Shuna przywiodło wspomnienia sprzed osmiu lat... Zetknęłam się wtedy ze wzrokiem jednego z ludzi, którzy tam byli... Ów był identyczny jak Shuna. Zapomniałam juz, że trzeb sie skoncentrować na tarczy, ta pusciła, zniknęła, już jej nie czułam. A jednak nie robot... Zabójca... Ale... Dlaczego?

Chwilę później poczułam lekki wiatr, widziałam liście... Pomiędzy nami stanęła Ishigawa-sensei.

- Walka zostaje w tej chwili zakończona. Idziecie oboje za mną.

Spojrzałam na sensei. Nie żartowała... Wcale a wcale... Czyli jednak cos sie musiało stać. A może my to spowodowaliśmy...? Pobiegłam po torbę. Wzięłam ją i podeszłam do Shuna. Chciałam mu spojrzeć prosto w oczy, potrząsnąć go, żeby się opamiętał... Ale nie mogłam. Bałam się. Znów sie bałam! Tak jak zawsze...

Ale czemu znów pojawiły się te wspomnienia? Drugi raz? To niemożliwe... Przecież to już nie powinno wrócić, starałam się o tym zapomnieć... Jak widać sie nie dało. I może nigdy się nie da...

Kiedy tylko sensei ruszyła, poszłam za nią. Nawet nie patrzyłam na Shuna, obawiałam się tego wzroku, który mógł znowu przywieść na myśl tamtą noc. Spojrzenie zabójcy... Przetarłam czoło. W jednej chwili zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście jestem stworzona do tego, by podążać ścieżką, którą kroczy mój brat. A może moim celem było coś innego? Nie. Nie moge sie teraz nad tym rozwodzić... Nie teraz... Gdyby tylko ktoś mógł mi poóc uporządkować te myśli...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-„Wyskok. Pęd. Dwa uderzenia. Blokada. Odbicie. Manewr obronny przeciwnika skuteczny. Obrażenia... znikome... dobrze.”

Spojrzałem na Katsuri. Nasz wzrok się spotkał.

-„...coś dziwnego... coś nie tak... co ona spostrzegła? Ciekawe czy... czy to znaczy, że... mniejsza z tym. Ponowienie ataku.”

Zacisnąłem pięści i już miałem ponownie zaatakować, kiedy pomiędzy nami pojawiła się sensei Ishigawa.

- Walka zostaje w tej chwili zakończona. Idziecie oboje ze mną. – powiedziała po kilku chwilach.

Zatrzymałem się całkowicie. Rozluźniłem i opuściłem dłonie.

-„Koniec walki... może to i dobrze.”Poszedłem szybko po swój plecak i ruszyłem za sensei. Po chwili dogoniłem Katsuri. Spojrzałem na nią i powiedziałem najuprzejmiej jak tylko potrafiłem:

- Dziękuję za walkę. To było... przyjemne doświadczenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robię szybki unik i blok, jednak to nie uchroniło mnie przed ciosem w twarz. Jest szybszy, niż myślałem. Na szczęście blok złagodził nieco uderzenie. Natychmiast przechodzę krok do przodu, tak, że stoję po prawej stronie Yamashity i wyprowadzam kolejne kopnięcie. Tym razem z półobrotu w krzyż.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katsuri – Kiedy oboje idziecie z sensei, patrzysz się nieco niechcący w oczy Shunowi, ignorując to, co powiedział. Spojrzenie, które w czasie walki było puste, stało się teraz normalne. Teraz już nie przypomina ci się tamto wydarzenie, które pamiętasz do dzisiaj.

Shun & Katsuri – Oboje idziecie za sensei Hikaru, przyglądając się czasami innym walczącym parom. Gdy już jesteście blisko senseia Takeshiego, widzicie, jak stoi z założonymi rękami i patrzy na was dosyć neutralną miną przemieszaną ze zniesmaczeniem. Po chwili jednak słyszycie dzwonek. Gdy przestaje dzwonić, pani Ishigawa mówi do was:

- Albo wiecie co? Rozmyśliłam się. Możecie iść.

Dōji – Kiedy pojawiasz się po prawej stronie Yamashity i zaczynasz wyprowadzać kopnięcie, to ten się odwraca w twoją stronę. Ale to jest na tyle szybkie, że nie zdążył dobrze zablokować, przez to dostaje w brzuch. Chociaż stoi, to jednak widzisz, jak się zań łapie. Wtedy słyszysz nieco przytłumiony dzwonek na przerwę.

Yuki & Geriko – Jeden z was już chce wyprowadzić cios. Jednakże zostaje to przerwane przez dzwonek na przerwę. Geriko opada normalnie w pionie na ziemię.

Shun, Yuki, Geriko, Dōji & Katsuri – Jak widać, walki rozległy się na boisku na dobre. Wszędzie ktoś się z kimś bił, a Nanji biegał sam. W końcu jednak słyszycie lekko przytłumiony dzwonek na przerwę. Ze względu na to, że niektórzy nauczyciele albo chorują, albo dostali jakieś ważne zadania, albo z innych powodów ich nie ma, to jest to dzisiaj wasza ostatnia lekcja. Możecie iść do domu.

Nanji – Kiedy kończysz odpoczynek i zaczynasz biec dalej, słyszysz dzwonek na przerwę. Jednak musisz dokończyć ten bieg. Gdyby nie to, już normalnie poszedłbyś do domu, ale tak… Jesteś już zdecydowanie mniej zmęczony niż przed odpoczynkiem. Biegniesz już dalej dookoła akademii, nie zważając na wzrok innych. Jeszcze tylko sześć okrążeń… Pięć… Cztery… Trzy… Dwa… Już czujesz się całkiem zmęczony i kolka cię łapie… Jedno… Jeszcze trochę, jeszcze… Już prawie koniec, tylko te kilkanaście metrów… Zmęczony jesteś jak diabli…

W końcu przebiegłeś dwadzieścia pięć okrążeń! Jesteś bardzo, ale to bardzo zmęczony, ale jeszcze się trzymasz. A jednak wytrzymałeś karę… Przypomina ci się, że jeszcze tylko musisz gdzieś tam iść, a potem do domu…

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, nareszcie skończyłem ten cholerny bieg!!-Pomyślałem. Biegałem chyba półtorej godziny,mam nadzieję że to jakoś poprawi mój stan kondycyjny. W sumie to dobrze że biegałem, na pewno wzmocniłem moje ciało bardziej, niż gdybym walczył z tymi patałachami. No, to teraz jeszcze mam pójść do Senseia Kazumy... Mój boże, nigdy nie miałem takiej ochoty żeby sie położyć na ławce i poczytać zwój... No, to położę się w domu. Lecz najpierw Sensei Kazuma...Zawlekłem się po szkolnych schodach na drugie piętro, i z wielkim trudem zapukałem do drzwi gabinetu Kazumy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cholera! Co tu teraz robić? Myślę i wciąż nie zmazuję uśmiechu z twarzy. Patrzę jak Geriko do mnie podbiega... No to koniec. W tym momencie słyszę dzwonek. Och, a to zaskoczenie... Wszystkie pary już zakończyły walkę. Opadam spokojnie na ziemię.

- Dziękuję za tę walkę Geriko. Było miło. - Powiedziałem i odszedłem na bok chcąc dostrzec kogoś z kim mógłbym porozmawiać w drodze powrotnej do domu. Może jest tu gdzieś Ayumi... Rozejrzałem się po wszystkich zgromadzonych i nie mogłem jej znaleźć. Trudno, pewnie poszła już do domu... Powoli i spokojnym krokiem i ja zmierzam w stronę domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-„No wreszcie. Koniec. – mówię do siebie w myślach, po czym sięgam i wyciągam mój szkicownik – Teraz mam wreszcie czas na dokończenie pracy.”

- Miłego dnia życzę. – powiedziałem sensei i Katsuri, po czym poszedłem pod drzewo, które stoi niedaleko mojego ulubionego.

Usiadłem sobie wygodnie, założyłem nogę na nogę, położyłem na tak przygotowanej podpórce szkicownik i postanowiłem kontynuować pracę.

-„Jak dobrze pójdzie, to za jakieś dwie, może trzy godziny skończę. Jak się przyłożę, to może i nawet szybciej się uda.”

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam naprawdę złe przeczucia. Nie chciałam skonczyc z kolejnym kazaniem na koncie. Sytuację uratował dzwonek na przerwę, po którym Ishigawa-sensei powiedziała, ze możemy isć. Czyli uniknęłam kazania... Całe szczęście.

Teraz mogłam spokojnie iść do domu, ale najpierw pogrzebałam chwilę w torbie. Włączyłam odtwarzacz i ząłozyłam słuchawki na uszy. Muzyka zaczęła grać bardzo głośno, jak zawsze. Miałam pewność, że nic mnie nie rozproszy.

Poszłam do domu, jednocześnie zastanawiając się nad zachowaniem Shuna. Jak to możliwe, że w jednej sekundzie jego wzrok był taki beznamiętny, a w następnej normalny? I jeszcze to podziękowanie za walkę... Nie dość, że ma spojrzenie zabójcy, to jeszcze mówi jak kompletny idiota! Ha! Obaj z Nanjim siebie warci, słowo daję! Jeden wariat i drugi wariat!

Wyszłam poza teren akademii i ruszyłam wolnym krokiem w stronę domu. Po drodze minęłam Sugaia i jego podopiecznych. Pewnie znowu im udzielał reprymendy za tę ich głupią zabawę... Jak zwykle. Czyli nic sie nie zmieniło, a ja będę mieć wiecej czasu na trening...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam cię! – pomyślałem i już wyobrażałem sobie moją pieść w brzuchu oponenta.

Dzwonek na przerwę zakończył nasze zmagania. Niby cieszyłem się że to już koniec zajęć, ale szansa pokonania Yukiego w walce wręcz była równie kusząca.

- Dziękuję za tę walkę Geriko. Było miło. – usłyszałem głos mojego przeciwnika, będąc już na ziemi.

- Wzajemnie! Następnym razem dokończę dzieła. – odpowiedziałem nieco przekornie, acz z przyjacielskim uśmiechem.

Zebrawszy swoje rzeczy, ruszyłem pośpiesznie w stronę domu. Tam z pewnością czekała już na mnie jakaś praca. Opuszczając teren akademii, spotkałem się jeszcze ze wzrokiem Shimizu. Jednakże po dzisiejszej wpadce, mogłem tylko spiec raczka, machnąć do niej i jak najszybciej zejść jej z oczu. Będąc już w drodze, żołądek zaalarmował mnie o swojej pustości. Przyspieszyłem ruchy, w domu na pewno czekał już gotowy obiad.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy już miałem kontynuować atak, usłyszałem dzwonek. Zatrzymałem się dosłownie w pół zamachu. Zobaczyłem, jak Yamashita łapie się za brzuch. Chyba kopnąłem nieco mocniej, niż chciałem. Gdyby zrobił udany unik - straciłbym równowagę. A jednak ten trening na coś się przydał. Nie mogę popełniać takich błędów...

Oni by to wykorzystali…

Jako, że to była walka na przyjaznych warunkach, czekam aż Yamashita dojdzie do siebie. Potem kłaniam się.

- Dziękuję. To było pouczające doświadczenie. Mam nadzieję, że dla ciebie też.

Wypowiedziałem bez emocji - jak zawsze. Wyprostowałem się i odszedłem. Byłem głodny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nanji – Słyszysz donośny głos senseia Kazumy:

- Proszę!

Wchodzisz. Jak widzisz, gabinet, w którym przesiaduje pan Kiokure, wygląda całkiem okazale. Nauczyciel siedzi na krześle przy całkiem lśniącym biurku naprzeciwko wejścia. Gdzieś na jednej z bocznych ścian porozwieszany jest jego portret, a obok niego – portret, w którym stoi razem z Kumiko.

Sensei, kiedy tylko cię zauważa, wygląda na dosyć zdenerwowanego. Potem mówi:

- A, to ty, Nanji. Siadaj.

Naprzeciw senseia widzisz przy biurku krzesło. Idziesz do niego (a raczej prawie że kuśtykasz) i siadasz.

- A teraz odpowiedz mi na pytanie – zaczyna stanowczo Kazuma. – Czy rozwaliłeś tamto drzewo na podwórku akademii?

Yuki – Zmierzasz w stronę domu dosyć spokojnie. Rozmyślasz czasem o Ayumi oraz o wypadzie do kina z Yamashitą i Shimizu. W końcu, po pewnym czasie marszu, dochodzisz do domu. Chcesz otworzyć drzwi – zamknięte. Mało tego, nigdzie nie masz klucza i nie wiesz, gdzie może być. Postanawiasz okrążyć dom w poszukiwaniu czegoś, dzięki czemu mógłbyś wejść. Kiedy dochodzisz do parapetu, widzisz na nim kartkę wraz z jakimś odręcznym pismem. Chwytasz ją wtedy i zaczynasz czytać:

Drogi Yuki.

Mam nadzieję, że rozumiesz, czemu drzwi od domu są zamknięte. Musiałem wyjść do pracy. Mam zamówioną od pewnej starszej pani bluzę do uszycia. Robotę skończyłem niedawno i właśnie o 10:30 wyszedłem. Ale nie martw się, postaram się szybko wrócić. Pewnie jesteś głodny, zgadłem? Więc otwórz szybko drzwi i idź do kuchni, gdzie pozostawiłem dla Ciebie miskę ryżu z pałeczkami. Kiedy wrócisz, to pewnie jeszcze będzie w miarę świeży, więc nie musisz nic z nim robić poza jedzeniem.

To do zobaczenia, Yuki.

Twój brat, Yante

PS Jak wrócę, to opowiesz mi, co się działo w akademii?

Kiedy kończysz czytać, to zauważasz, że na parapecie pod kartką ukryto klucz. Jesteś pewien, że jest to klucz do domu. A w brzuchu czujesz pewną pustkę…

Shun – Kontynuujesz szkicowanie krajobrazu podwórka akademii ninjutsu, które zostało przerwane przez pewne incydenty na przerwie. Jak widzisz, jesteś już w całkiem niezłym etapie szkicowania. Masz na razie ogólny zarys terenu, teraz tylko musisz go dopracować. Po paru minutach słyszysz dzwonek na lekcję. Nie interesuję cię to jednak, ponieważ równie dobrze możesz iść do domu. Ale wtedy nie dokończysz rysunku…

Mija całkiem sporo czasu i rozlega się lekko przytłumiony dzwonek na przerwę. Potem słyszysz głosy swoich sióstr:

- Shun!!!

Takai i Meiun podbiegają do ciebie.

- Mieliśmy przed chwilą lekcję taijutsu! – zaczyna Meiun.

- I właśnie ją skończyliśmy! – wtrąca Takai.

- Możemy już iść do domu! – kontynuuje jej siostra.

- A ty chcesz dalej porysować, co? Może byłoby lepiej, gdybyś dokończył jutro? – pyta się ta druga.

- Chodź. Pójdziemy już do domu – mówią jednocześnie.

Katsuri – Idziesz do domu. Nic się nie dzieje, więc śpieszyć się nie musisz. No i po pewnym czasie docierasz do własnego mieszkania. Bierzesz klucz i otwierasz drzwi. Pomyśleć, że wstałaś w tym samym miejscu ledwo około półtorej godziny temu… Kiedy wchodzisz, to dalej przychodzi ci na myśl ten incydent z Shunem, którego wolałabyś czym prędzej zapomnieć. Dobrze chociaż, że na razie nie czujesz się głodna.

Geriko – W czasie drogi do domu żołądek daje ci znać, że domaga się posiłku. Tak więc szybkim krokiem zmierzasz w stronę domu. W końcu dochodzisz do swojego celu. Otwierasz drzwi i wchodzisz. Widzisz, jak twoja mama wychodzi ci prawie naprzeciw i z radością rzecze:

- Cześć! I jak było w akademii?

Dōji – Yamashita się tobie kłania, po czym odpowiada:

- Też dziękuję za walkę… Aj!

Widzisz, jak łapie się za brzuch. Widać wyraźnie, że kopniak był mocny… Potem wracasz spokojnie do domu. Chociaż co do tego „spokojnie” brzuch woła co innego, to jednak postanowiłeś nie przyśpieszać. W końcu dochodzisz na miejsce. Otwierasz zamknięte przez siebie na klucz drzwi i wchodzisz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...