Skocz do zawartości

Dishonored


Bethezer

Polecane posty

  • Odpowiedzi 663
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Owszem, ale biorąc pod uwagę, że przejście jednej misji może zająć nawet kilka godzin, to troszkę przykre jest się dowiedzieć, że mamy na koncie np. jedną ofiarę. Choć i tak lepiej, niż dowiedzenie się o tym po ukończeniu gry :].

Właśnie, coś sobie przypomniałem.

Używaliście serca na NPCach? Ciekawe historie się o nich można dowiedzieć.

A świadomość, że lojaliści są również małostkowi, zawistni i okrutni jak druga strona...

Nieźle buduje to klimat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o pożeranie uśpionych wrogów przez szczury, dobrym pomysłem jest wrzucanie ich na jakieś podwyższenia niedostępne dla tychże paskudztw - działa, sprawdzałem. Można też teleportować się mignięciem razem z nieprzytomnym wrogiem i zostawić go w jakimś niedostępnym miejscu. Może trochę zachodu z tym jest, ale na tym właśnie polega esencja takich gier, dlatego ja też spędzę przy tym tytule o wiele więcej czasu niż większość.

Co do grafiki nie ma się czego czepiać, bo choć jakościowo nie grzeszy, to nadrabia niesamowitym stylem. Nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak Bioshock po raz pierwszy, ale sam fakt, że pracował przy tym Antonov jest niezwykły. smile_prosty.gif

Jeżeli miałbym podsumować Dishonored w krótkiej myśli, powiedziałbym: styl niezaczerpnięty z Half-Life'a 2 z domieszką Bioshocka i Fable, zaś skradanka równie przyjemna co Deus Ex: HR. Ciekawe, charakterystyczne postacie, niesamowity klimat, sporo mocno zróżnicowanych dróg do celu. Jak na razie jestem w stanie uwierzyć, że ma szansę na tytuł gry roku. Tym bardziej, że 2012 nie jest rokiem wysoce niezwykłym pod tym względem. Ot - wyszło kilka bardzo ciekawych i solidnych sequeli, ale czy którykolwiek kwalifikował się do GOTY? Nie, raczej nie.

EDIT:

fajna funkcja, której brakło np. w deus exie.

Przecież po każdej misji było wyszczególnione np. "Duch" i ilość punktów za to osiągnięcie (nie chodzi o acziki Steamowe). Jeżeli tego nie było, to znaczy, że wszcząłeś jakiś alarm.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektóre mechanizmy walki z tej gry chętnie zobaczyłbym w takim Skyrimie. Odbijanie ciosów przeciwnika, niektóre animacje. Generalnie uwielbiam wczytać zapis i pobawić się mieczem. Miecz + Blink. Przeciwnik biegnie na mnie, ja blinkiem przeskakuje za jego plecy i ubijam zanim zdezorientowany zdąży się obronić. Ale właśnie, Blink jest tutaj czymś genialnym, w dowolnym zastosowaniu, czy w otwartym starciu, w szybkim przemieszczaniu się i dostawaniu się do miejsc normalnie nie dostępnych czy w szybkim skoku za plecy ofiary w celu pozbawienia jej przytomności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Prometheus

Bardzo dobrym sposobem jest też ukrycie ciał w śmietniku. Raz, że szczury tam nie wlezą, dwa - można zamknąć śmietnik i nikt ciała nie znajdzie. Nawet przez przypadek. Chociaż z drugiej strony, widziałem jak zwykli mieszkańcy Dunwall zaglądali do kontenerów, ale nie wiem jak, i czy w ogóle, by na denata w śmietniku zareagowali.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Darkon202 - całkowicie się z Tobą zgadzam. U mnie jest identycznie. To znaczy w zasadzie gra u mnie nie powinna w ogóle ruszyć, ponieważ mam za słabą kartę graficzną (ale reszta jest w porządku). A tu miłe zaskoczenie - nie dość, że w ogóle chodzi, to jeszcze działa na najwyższych ustawieniach graficznych i mam 60 fpsów cały czas - płynność nie spada ani na chwilę.

Sama gra jak na razie pozytywnie mnie zaskoczyła, ale nie spowodowała u mnie jakiegoś opadu szczęki. No, może poza jednym fragmentem, gdzie udało mi się w zwolnionym tempie wrzucić strażnika do wnętrza budynku przez przeszklony dach. Cudowne uczucie - rozpryski szkła dookoła, a strażnik wpada, patrząc na mnie pełnym rozpaczy wzrokiem. Miodzio!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dishonored

SKYRIM+DEUSEX+STEAMPUNK+JESZCZEWIĘCEJSTEAMPUNKU+ASSASINS CREED!

Jestem oczarowany :> Trochę mi to przypomina nie wiedzieć czemu Bioshocka. Cd. GP nie będę się jeszcze wypowiadał bo spędziłem w grze dopiero coś koło 45 minut ale jak na pierwsze wrażenie to jestem bardzo bardzo zaskoczony bo przyznam się że trailery i szum w okół tej gry nie robił na mnie większego wrażenia ale jak zobaczyłem u znajomego jak to wygląda to stwierdziłem że muszę to mieć:).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@damianek12385

W momencie, kiedy skończymy prolog i trafimy do baru. Albo zaraz po tym, jak pójdziemy tam spać. Przedmioty będą na półce obok naszego wyrka.

@Spike217

Jak już się tak wszyscy bawią w wymyślanie debilnych nazw dla uniwersum Dishonored, to dlaczego nie uknuć określenia tranpunk :]?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy

zabójstwo Nadrewidenta Campbella

wlicza się do statystyk gry? Pytam, bo mam ochotę przejść grę "full stealh", tak jak w DE: HR. Teoretycznie to zadanie główne, ale czy trzeba je "odhaczyć", żeby popchnąć fabułę do przodu?

EDIT: i wszystko jasne - można rozwiązać to na co najmniej dwa sposoby - nieliniowość rządzi. tongue_prosty.gif

EDIT2 @ down - póki co w tym kluczowym momencie dopatrzyłem się jakichś... 3-4 kombinacji (co najmniej)? W każdym razie to mocna strona gry i sprawia niebywałą frajdę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up

Tak. Każde zabójstwo wlicza się do statystyk. A rozwiązać to można na więcej sposobów :].

Btw., z tymi zabójstwami, to trzeba uważać. Np. taka sytuacja:

niosę sobie "znieczuloną" ofiarę, by wrzucić ją do śmietnika. Wskakuję do kontenera i puszczam ofiarę (puszczam, nie rzucam). Ofiara zahacza łbem o kant śmietnika i... wszystko wokół mamy zbryzgane krwią :D. Bardzo rzadko mi się to zdarza, ale jednak. Albo zeskakuję z murku tak, by wylądować zaraz za upatrzoną ofiarą, która opiera się o balustradę. Źle oceniam odległość i spadam trącając gościa. Strażnik z okrzykiem zdziwienia się przechyla i spada :]. Ciekawe, czy takie zabójstwo "niechcący" też się liczy. Ale obawiam się, że tak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam pytanko, chciałem przejść grę jako litościwy asasyn, i czy wykonywanie niektórych questów (choćby nie zabijając nikogo) może mieć negatywny (lub pozytywny) wpływ na naszą reputację? Chodzi mi głównie i pobocznego questa podczas pierwszej misji a dokładnie

zakażenia tego destylatora. No bo w końcu wyrżnięcie połowy "zbirów" chyba zbyt dobre nie jest, poza tym w następnej misji robimy questa dla ich szefa

.

I drugie pytanie, o ile bycie złym lub dobrym ma wpływ na reakcję niektórych osób, to czy ma to wpływ na ogólny wygląd miasta?

Ps. What? Ktoś już tą produkcję przeszedł? Ja gram z 10 godzin i na drugiej misji jestem xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba uważać na przypadkowe zabójstwa - one też się liczą... Ja pierwszy raz gram jako litościwy człek, drugi raz - zrobię totalną maskarę. Zacząłem od razu od poziomu trudnego, zamiast normala.

Od decyzji z tego co wiem nie zmienia się nic w wyglądzie miasta. Nasze decyzje mają tylko wpływ na zakończenie. Z resztą była o tym informacja na samym początku gry...

Wykonanie misji z zatruciem destylatora jakoś chyba nic mi nie zmieniło w wynikach - nie miałem żadnych dodatkowych zabójstw. Jedyne co sie zmieniło to to, że w późniejszej misji NPC rozmawiali o tym "tajemniczym" wypadku... Misje opłaca się wykonać bo dostaje się za nią talizman. Ja wykonuję wszystkie misje poboczne.

Polecam wam poczytać o osiągnięciach Steam - niektórych już nie zrobię przy pierwszym podejściu, co najwyżej będe się męczyć później...

Polecam kościany talizman dający szybsze podduszanie - bez niego nie ma co się bawić w unieszkodliwianie :D trwa to po prostu za długo, a czas jest bardzo ważny.

Jak by ktoś nie wiedział - można używać mocy niosąc ciało. Tak więc po podduszeniu można podnieść od razu przeciwnika przytrzymując F (nim dotknie ziemi) i "odskoczyć" z nim np. na dach :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie pogralem dłużej ( "para" pokazuje że 4 h). I mogę powiedzieć parę rzeczy. Po pierwsze gadanie o tym że grę da się przejść w 4 h to bzdury. Fakt może się u da ale po co? Ja mam już nabite owe 4 h i ledwie pierwszą dużą misję przeszedłem. I to i tak nie zrobiłem w niej wszystkiego. Druga sprawa. Możliwości są naprawdę gigantyczne! UWAGA SPOILER DOT. PIerwszej DUZEJ MISJI: Gdy doszedłem do pokoju gdzie miał zaraz wejść cel po raz pierwszy uderzyła mnie ilość możliwości. Gdy na początku podmienilem wino tak żeby oszczędzić tego Kruvova czy jak mu tam. Po tym jak już cel misji się przekrecił od trucizny w winie. Kruvow wezwał straż ta po krótkiej rozmowie doszła do wniosku że to on jest winny i zabili go. Padłem! Potem uśpiłem go i schowałem w śmietniku dla jego bezpieczeństwa oczywiście. Na prawdę tak szerokiego pola do popisu pod względem rozwiązywania misji jeszcze nie widziałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, Dishonored to pierwsza gra od czasów Mass Effecta 2, przy której zarwałem nockę, i kompletnie tego nie żałuję. Przeszedłem ją oczywiście na najtrudniejszym poziomie trudności nie zabijając dosłownie ani jednej osoby. Wspaniała satysfakcja. Gra ma tylko dwa minusy. Pierwszy z nich to fabuła. Nie wierzę w to, że na tym forum

znalazła by się choć jedna osoba która niemal na początku nie domyśliła by się, że Lojaliści zrobią nas w męski narząd płciowy. Podobał mi się ten niejasny motyw, dlaczego w ogóle zostaliśmy oszukani, czy to ze strachu, czy z zawiści.

Ogólnie średnio trzyma ona w napięciu, i na pewno produkcja nie utkwi mi w pamięci ze względu na nią.

(Rozwalił mnie jeden moment w końcowym filmiku dobrego zakończenia, gdy przez chwile jest pokazana Emily jako stara osoba, i ma dokładnie te same ciuchy jakie miała gdy była dzieckiem. Lol)

Drugim minusem, który szczególnie mnie cholernie irytował ze względu na styl gry było to, że narzędzi do unieszkodliwienia przeciwnika bez zabijania go było... jeden. No dobra dwa, wliczając w to jeden ze skilli pozwalających przejąć kontrolę nad osobą, ale i tak sprowadzało się to do przyduszenia przeciwnika ręcznie. Gadżetem tym były zatrute strzały. Natomiast narzędzi mordu mieliśmy chyba 5. Pistolet, bełty zwykle i zapalające, minę i granat. Do tego ze skilli tajfun i hordę szczurów. No i oczywiście miecz + adrenaline. Do tego w czystej walce możemy albo zabić, albo uciec (gdy już nie mamy bełtów). Ale i tak w ogóle zbyt honorowy nie byłem, więc to ostatnie nie stanowiło problemu. Reszta to już same plusy. Super swoboda, genialne AI npc'ów (podobno na niższych poziomach jest ono nieco bardziej ułomne, ale na Very Hard trzyma poziom), brak niewidzialnych ścian (nie znalazłem w trakcie gry ani jednej, a wchodziłem w różne dziwne miejsca), fajny system rozwoju postaci, amulety dzięki którym możemy przystosować postać do stylu gry, fajna oprawa graficzna, dzwięki, dobrze zarysowane postacie. Tylko nasza postać mogła by mieć głos, bo nie jestem zwolennikiem milczków w grach, ale nie przeszkadzało mi to. Jak dla mnie Dishonored to murowany zwycięzca w kategorii gry roku, i będę niesamowicie zdziwiony, jeżeli inna produkcja dostąpi tego "zaszczytu". No i produkcja jest przynajmniej na dwa razy. Teraz będę zabijał eyes.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sam na razie gram tak jak lubię - jeśli mam możliwość to unieszkodliwiam wrogów po cichu, skradając się i ich usypiając. Ale jeśli wyjdzie coś nie tak i się nie uda, to wcale a wcale nie bawię się w podchody i zabijam. W każdym bądź razie nie żałuję takiego stylu gry - walka w tej grze została naprawdę świetnie dopracowana i tę grę warto przejść co najmniej dwa razy - po cichu, nikogo nie zabijając, jak i na Rambo szlachtując wszystkich - w obu przypadkach satysfakcja gwarantowana smile_prosty.gif

Jednak mam 2 pytania:

1) Jeśli nie ograniczam się tylko do ogłuszania, ale również i zabijam, to jaki to ma wpływ na zakończenie? Tzn. czym się różni od tego, gdybym nie zabijał?

Pamiętacie może tę kobietę, którą napastują dwaj goście w ciemnej uliczce? (ta która potrzebowała eliksir dla chorego dziecka) Jeśli nie zareagujemy, to ją zabiją, jeśli zaatakujemy tylko jednego z nich, on i tak za wszelką cenę będzie chciał ją zabić. Koniec końców musimy dość szybko wyeliminować dwóch, jeśli chcemy ją uratować. Ciekawi mnie, jak osoby które starają się nie zabijać rozwiązały ten problem? Jakoś długo się nad tym nie zastanawiałem czyżby tylko strzały usypiające czy jednak da się inaczej? biggrin_prosty.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Jeśli nie ograniczam się tylko do ogłuszania, ale również i zabijam, to jaki to ma wpływ na zakończenie? Tzn. czym się różni od tego, gdybym nie zabijał?

Cały końcowy segment to krótki, nieco ponad minutowy filmik, w którym Odmieniec podsumowuje nasze dokonania w trakcie gry. Pojawiają się postacie z którymi mieliśmy styczność podczas gry, czyli u mnie między innymi był to Curnov przytulający tą swoją bratanicą, czy Slackjack (czy jak mu tam, którego nie ubiłem) chlejący z bohaterem w pubie. Tyle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie gra jest chyba jedną z największych niespodzianek tego roku. Po prostu nie wierzę, że można zrobić takie arcydzieło. Z początku co prawda się zawiodłem, bo myślałem o bardziej podrasowanej grafice, ale teraz mi to nie przeszkadza, dzięki temu więcej ludzi może pograć.

Aktualnie jestem po misji, gdzie porywamy Sokolova, więc jakoś głębiej na temat fabuły się nie mogę wypowiedzieć, jednak wiem tylko tyle, że czeka nas niesamowita intryga (tak się w sumie zapowiada).

Grę jak na razie przechodzę na "przypał" - jak mi skradanie nie wyjdzie, to kogoś pozabijam, czasami toruję sobie drogę kuszą, albo skradając się i zabijając, innym razem po prostu omijam przeciwników (chcę to na początku po prostu przejść). Jak będę grał drugi raz to już bez zabijania i postaram się znaleźć wszystkie bonusy (runy, etc.)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jestem w mniej więcej 3/5 gry i muszę powiedzieć, że gameplay i nieliniowy charakter gry to zdecydowanie jej najmocniejsze punkty. Co mnie niestety rozczarowało to miałki scenariusz - dialogi, postaci, lina fabularna - nie są złe, ale oczekiwałem czegoś dużo lepszego, zapadającego w pamięć (twist w połowie ciekawy, ale przewidywalny w sumie) i zasadniczy brak muzyki. Kocham soundtracki z gier, ale Dishonored w tym aspekcie nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Niemniej jest to gra absolutnie warta uwagi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile razy trafiliście na zupełnie przypadkowe opcjonalne zadania, które nawet nie wyświetlają się jako zadania? :P

Raz natknąłem się na członków gangu, którzy nie chcieli odejść od kolesia zabunkrowanego w mieszkaniu. Uciszyłem ich, dostałem się do mieszkania rozwalając dechy w drzwiach i okazało się, że to jakiś kupiec. Drugie podobne "zadanie" było w pierwszej misji - straż chciała zabić siostrę jakiegoś innego strażnika, bo uznano ją za wiedźmę. Pokonałem oprawców i dostałem kod do sejfu. Ale gdybym poczekał 10 sekund, to strażnicy zabiliby kobietę i jej brata.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja trochę zaniżę średnią ocen.

Gram dopiero jakieś 3,5 godziny (jestem na etapie wrzucenia wnętrzności zarażonego szczura do destylarni pewnego gangu) i mam coraz silniejsze wrażenie, że ta gra nie jest dla mnie. Początek był fajny, choć steampunkowych klimatów bardzo nie lubię: zamach stanu, niesłuszne posądzenie i ucieczka z więzienia. I nagle to wszystko rozmywa się w chodzeniu po niekończących się budynkach wymarłej części miasta, w których znajduję niekończące się ilości pokoi. A obejść trzeba wszystko, żeby znaleźć środki potrzebne do dalszej walki. Do tego już na samym początku wrzucono do jednego wora kilka pobocznych misji, które nijak się mają do głównego wątku, przez co klimat początku został rozcieńczony nijakością tychże pobocznych misji.

Innymi słowy, gram ale bardzo się nudzę. Mam tylko nadzieję, że dalej coś się zacznie w grze dziać i twórcy zaczną opowiadać historię, a nie zasypywać mnie miałkimi misjami z których nic nie wynika.

Druga sprawa to kwestia techniczna, a raczej graficzna: gra jest po prostu brzydka. Ja wiem, że to tylko Unreal Engine 3.0, że stylizowane jest to na ręcznie rysowaną grafikę, ale... to po prostu jest brzydkie. Szczególnie zagłębienie się w wąskie uliczki wymarłej dzielnicy, gdzie wszystko jest takie same: bure, pełne rozmytych tekstur, nijakie, monotonne. Zaznaczam, że gram na maksymalnych możliwych ustawieniach.

Tak więc - na razie Dishonored jest ogromnym rozczarowaniem, ale liczę że może coś się zmieni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...