Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

milu504

Drive (2011) Nicolas Winding Refn

Polecane posty

OuVcA.jpg

reżyseria: Nicolas Winding Refn

scenariusz: Hossein Amini

gatunek: Akcja

obsada: Ryan Gosling, Carey Mulligan, Bryan Cranston

więcej info: TUTAJ

Zachęcony rewelacyjnym trailerem i bardzo pozytywną recenzją (film roku?) kilka dni po premierze wybrałem się ze znajomym do kina, by go obejrzeć. Byłem pod wrażeniem rewelacyjnej ścieżki dźwiękowej, która budowała odpowiednią atmosferę - była idealnie dopasowana do tego, co się działo na ekranie. Zwykła cisza, też potrafiła swoje zrobić, szczególnie w trakcie napadu na lombard (Ci którzy oglądali wiedzą o co chodzi :P), aż podskoczyłem z zaskoczenia ;) Główny bohater, którego z początku miałem za niemowę z czasem odkrywa swoje karty. Podobnie jak z filmem, z każdą minutą akcja rozkręca się z powolnego pociągu PKP do prędkości japońskiego metra.

Z kina wyszedłem zbierając szczękę z podłogi, czegoś podobnego wcześniej nie oglądałem, absolutna perełka wśród obecnych produkcji i moim zdaniem pozycja obowiązkowa dla każdego kinomaniaka. Gorąco polecam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krystianie ziomie 007 , trzeba było nie uciekać z innymi ziomami z lekcji, to może byś docenił ten film (albo chociaż nauczył się pisać). A jak dla mnie film świetnie nakręcony (scena ze światłem latarni to największa perełka), z niezłym aktorstwem ale bez szczególnych rewelacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@milu504

Przeciętny film niczym się niewyróżniający i nieudany czarny kryminał.

Ten film to zlepek zapożyczeń z innych filmów w dodatku bez idei głównej przykro mi ale Jean-Pierre Melville był jeden i niepowtarzalny a reżyser Nicolas Winding Refn nieudolnie próbuje go naśladować.

Chwalące pod niebiosa recenzje świadczą o braku elementarnej wiedzy filmowej przecież pierwowzór a raczej pierwowzory są zdecydowanie lepsze mowa o

Kierowcy (1978) w reżyserii Waltera Hilla i Samuraju (1967) wymienionego wcześniej Melville-a ( na marginesie polecam inne jego filmy Ryzykant , W kręgu zła , Glina )

Nawet kurtka głównego bohatera to zapożyczenie z

filmu

Skorpion powstaje / Scorpio Rising (1964).

Dodatkowo niczym nie uzasadniona rzeż na ekranie a przepraszam zapewne miała ukryć dziury w scenariuszu , zaraz zaraz to w tym filmie był jakiś scenariusz ?.

Naprawdę jest tuzin lepszych filmów od tego gniota:

Francuski łącznik

Znikający punkt

Pojedynek na szosie

Heat

Collateral

Zbieg z Alcatraz

Bullitt

Ucieczka gangstera (1972)

Ronin

Dorwać Cartera oryginał nie remake ze Sylwestrem S.

Last Run, The (1971)

Włoska robota (1969)

Zakończenie zaś woła o pomstę do nieba mniej więcej taką samą jak za zakończenie filmu Ruchomy cel (1966).

Ps. Z jednym mogę się zgodzić muzyka jest naprawdę dobrze dobrana tak dobrze jak Odysei Kosmicznej 2001.

Naprawdę nie potrafię zrozumieć co ludzie widzą w tym gniocie ?.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film się wyróżnia świetną reżyserią i grą Goslinga (wykrzesać cokolwiek z tak sztampowej postaci to niezły wyczyn).

Bogart - wszystkie filmy jakie wymieniłeś to (w mniejszym lub większym stopniu) kino drogi bądź sensacyjne,a Drive to mieszanka filmów akcji, romantycznych (imo najsłabszy wątek filmu to właśnie ten romans) i gangsterki. Każdego z tych gatunków jest w tym filmie za mało bądź za dużo - tu leci kilka punktów z oceny. A co do tej rzezi - ja żadnej nieuzasadnionej nie zauważyłem. Tak samo mówienie, że scenariusza w tym filmie nie ma - czemu niby go nie ma? Bo dialogi są nieliczne? Czyli rozumiem, że Odyseja kosmiczna też nie ma scenariusza...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Film się wyróżnia świetną reżyserią i grą Goslinga (wykrzesać cokolwiek z tak sztampowej postaci to niezły wyczyn).

Co z tego że reżyseria powiedzmy jest świetna skoro materiał wyjściowy jest do bani , gra Goslinga ? używa tych samych środków wyrazu co Eastwood tworząc postać człowieka bez imienia w westernach Sergio Leone.

Bogart - wszystkie filmy jakie wymieniłeś to (w mniejszym lub większym stopniu) kino drogi bądź sensacyjne

Zbieg z Alctraz to czarny kryminał , Ucieczka gangstera , Heat , Collateral , Dorwać Cartera ,

Last Run, The , Włoska robota to filmy gangsterskie , Francuski łącznik , Bullitt to kino policyjne natomiast resztę od biedy można uznać za filmy sensacyjne.

a Drive to mieszanka filmów akcji, romantycznych (imo najsłabszy wątek filmu to właśnie ten romans) i gangsterki.

Cytując reżysera Nicolas-a Winding-a Refn-a "Drive" to czarny kryminał.

A co do tej rzezi - ja żadnej nieuzasadnionej nie zauważyłem.

Postać grana przez Alberta

Brooksa najpierw ucina palce byłemu współpracownikowi swojego kumpla gangstera po fachu potem wbija widelec w oko a następnie podrzyna gardło zamiast go zwyczajnie zastrzelić oczywiście wszytko pokazane z detalami.

Mózg Blanche (Christina Hendricks) rozchlapany po całym ekranie. itd. itp.

Tak samo mówienie, że scenariusza w tym filmie nie ma - czemu niby go nie ma? Bo dialogi są nieliczne?

Nie ma scenariusza ponieważ historia pokazana w filmie jest do bólu sztampowa i pozbawiona życia tego typu schemat był wykorzystywany w iluś filmach z zdecydowanie lepszym skutkiem.

Brak dialogów mi nie przeszkadza przynajmniej można posłuchać muzyki dobranej do filmu.

Czyli rozumiem, że Odyseja kosmiczna też nie ma scenariusza...

Porównywać Odyseję kosmiczną do Drive to tak jakby porównywać bombę atomową do petardy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co z tego że reżyseria powiedzmy jest świetna skoro materiał wyjściowy jest do bani , gra Goslinga ? używa tych samych środków wyrazu co Eastwood tworząc postać człowieka bez imienia w westernach Sergio Leone.

Może i naśladuje Clinta, ale w dzisiejszym kinie brakuje takiego wyciszonego stylu grania (w hollywoodzkich produkcjach praktycznie tylko Mortensen go reprezentuje)

Zbieg z Alctraz to czarny kryminał , Ucieczka gangstera , Heat , Collateral , Dorwać Cartera ,

Last Run, The , Włoska robota to filmy gangsterskie , Francuski łącznik , Bullitt to kino policyjne natomiast resztę od biedy można uznać za filmy sensacyjne.

Tytuły jakie wymieniłeś mają cechy kina sensacyjnego - jak dla mnie Gorączce czy Zakładnikowi właśnie bliżej do tego gatunku aniżeli do gangsterki

Cytując reżysera Nicolas-a Winding-a Refn-a "Drive" to czarny kryminał.

No to rzeczywiście mu ten kryminał nie wyszedł...

Postać grana przez Alberta

Brooksa najpierw ucina palce byłemu współpracownikowi swojego kumpla gangstera po fachu potem wbija widelec w oko a następnie podrzyna gardło zamiast go zwyczajnie zastrzelić oczywiście wszytko pokazane z detalami.

Mózg Blanche (Christina Hendricks) rozchlapany po całym ekranie. itd. itp.

Cóż, są reżyserzy lubiący realistycznie pokazywać przemoc - niektórzy przecież z tego słyną (Cronenberg)

Nie ma scenariusza ponieważ historia pokazana w filmie jest do bólu sztampowa i pozbawiona życia tego typu schemat był wykorzystywany w iluś filmach z zdecydowanie lepszym skutkiem.

Brak dialogów mi nie przeszkadza przynajmniej można posłuchać muzyki dobranej do filmu.

Sztampowość nie oznacza braku scenariusza. King's Speech to historyczna sztampa robiona pod Oscary, ale i tak nie można powiedzieć, że nie ma scenariusza

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Legogolas

Może i naśladuje Clinta, ale w dzisiejszym kinie brakuje takiego wyciszonego stylu grania (w hollywoodzkich produkcjach praktycznie tylko Mortensen go reprezentuje)

Tu się zgodzę współczesne kino bywa po prostu przegadane.

Cóż, są reżyserzy lubiący realistycznie pokazywać przemoc - niektórzy przecież z tego słyną (Cronenberg)

Owszem ale jeśli Drive byłby zrobiony w poetyce filmów Cronnenberga to o.k. tyle że nie jest. Poza tym tego typu sceny jak dla mnie do filmu nic nie wnoszą ba nawet nie mają dobrego uzasadnienia.

Sztampowość nie oznacza braku scenariusza. King's Speech to historyczna sztampa robiona pod Oscary, ale i tak nie można powiedzieć, że nie ma scenariusza.

Znowuż siłą filmu King's Speech jest gra aktorska natomiast w Drive mamy Alberta Brooksa , Rona Perlmana , Christinę Hendricks tylko co z tego skoro oni po prostu nie mają czego grać bo historyjka przedstawiona w filmie nie stwarza im takich możliwości.

Zakładając że scenariusz tego filmu był to nadal jest on bardzo cienki żeby nie powiedzieć zły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można uznać Drive za etiudę fabularną Refna mającą pokazać umiejętności reżyserskie (które jak najbardziej ma, co udowodnił już w Bronsonie czy Pusherze) i świetną muzykę (rzadko się zdarza żebym chwalił elektroniczny pop). A że scenariusz sztampowy, postaci nijakie a sam film płytki to jak najprawdziwsza prawda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurczę, trudny film. Nie wiem, kto przypiął mu łatkę "akcja", ale właśnie przez to niedopatrzenie tak się "Drive'owi" dostaje, wszak scen stricte dynamicznych jest może z 10 minut łącznie - to z pewnością film akcji nie jest. Oglądałem go dwa razy i nadal sądzę, że przynajmniej jeden kolejny seans by się przydał. Raczej nie chodzi o to, że można czegoś nie zrozumieć, bo tak naprawdę fabularnie jest prosto jak drut - IMHO cały miód tego obrazu to smaczki typu nawiązania do przeróżnych filmów, reżyserów (Lynch ktoś?), praca kamery (zdjęcia nocnego miasta!), oświetlenie, muzyka i tego typu elementy. Goslinga lubiłem już od czasów "Słabego punktu", ale dopiero tutaj udowodnił, że można zagrać coś praktycznie nie grając, chociaż nie mam zamiaru się rozpływać nad jego umiejętnościami, bo tak naprawdę nadal nie wiem, co o "Drive" sądzić - oprócz tego, że na pewno warto to obejrzeć. Akurat studiuję taki fajny kierunek, że ostatnio oglądaliśmy to na zajęciach (!), ale interpretacja (+ obowiązkowa dyskusja!) doktora prowadzącego będzie miała miejsce dopiero po przerwie świątecznej, a jestem bardzo ciekaw jego zdania, bo gość zna się na rzeczy jak mało kto. Tymczasem idę pobyć trochę prawdziwym człowiekiem, bohaterem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największa porażka 2011 roku- bez dwóch zdań. Idealnie zmarnowane ponad półtorej godziny.

Gra Goslinga aż mnie mdliła od nijakości(zamysł reżysera żeby Gosling był totalnym niemową dla mnie nie wypalił) a inni też nie zachwycali. Film nudny i totalnie bezpłciowy. Liczyłem chociaż na końcówkę, ale i tu się zawiodłem. Swoją drogą, dobrze sklepany scenariusz. Nowy Jork- jedna z największych metropolii świata, ginie bodaj 3 czy 4 osoby, a nawet mowy nie ma o jakiejś policji. A ni widu, a ni słychu...

Jedynymi dobrymi elementami była muzyka, oraz cholernie realistynie pokazane efekty ran zabijanych osób. Szkoda że jest to tak mała łyżka miodu, w ogromnej beczce dziegciu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem film i tak. Podchodziłem do niego z trochę złym nastawieniem. Nie jest to typowy film akcji z masa efektów specjalnych... Film jest inny i tą "innością" sprawił ,że bardzo mi się podobał. Spodziewałem się typowego filmu " dla rozrywki" do obejrzenia i zapomnienia. Jednak na pewno tak nie będzie.

Ujęcia i smaczki z zabawą światłem itp, są na prawdę świetne. Na pewno obejrze go jeszcze raz.

Wg mnie 8/10 ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@daverox

Reżyser od początku mówił że jego film to czarny kryminał (noir) to dystrybutorzy filmu a raczej markietingowcy próbowali go sprzedać jak film akcji nieważne bo do jakiego gatunku "Drive" nie zaliczyć to i tak zasługuje na 3/10.

W kilku postach powyżej napisałem co sądzę o tym filmie i nadal nie mogę zrozumieć tak wyskoich ocen (np. 8/10) dla tego filmu ?

Idiotyzmy w tym filmie aż biją w oczy , sztampowa fabuła , poza Goslinigem to trudno tu mówić o jakiejkolwiek grze aktorskiej , "zapożyczenia" i cytaty z innych filmów i co z tego ? skoro efekt końcowy jest do bani.

Muzyka jest dobra , zdjęcia też tylko to trochę za mało aby rozpływać się w zachwytach nad tym gniotem.

Cóż widocznie Rober De Niro nie widział http://www.imdb.com/title/tt0062229/ ani

http://www.imdb.com/title/tt0077474/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja może wyleję nieco oliwy zarówno na ten butthurt oraz ochy-i-achy. Obejrzałem, podobało się, ale wydaje mi się, że odbiór bardzo zależy od oczekiwań. Ja wiedziałem czego się spodziewać, także zostałem ładnie obsłużony, natomiast jeśli ktoś szedł dla pościgów albo zawiłości fabularnych... well, no luck there.

Powiedzmy sobie szczerze: ten film to 100% formy. Obraz zimny jak tafla lodu, z pojedycznymi wybuchami koszmarnej przemocy (+1 za dokładne powiązanie z naturą głównego bohatera). Podejrzewam, że właśnie tak kręciłby nie-campowy Tarantino - zresztą z tego co wiem, akurat wraz Refnem inspiruje się podobnym okresem historii kina.

Podobnie jak z filmem, z każdą minutą akcja rozkręca się z powolnego pociągu PKP do prędkości japońskiego metra.
No właśnie nie. Całość oparta jest raczej na zasadzie stop-turbo-stop. Co nie zmienia faktu, że pierwsza połowa potrafi uśpić. Brakuje mi tam wcześniejszej, subtelnej sugestii o naturze Goslinga (przesunąć scenkę w barze?) - gdyby taka się znalazła, relacja pomiędzy Goslingiem a Irene byłaby naprawdę elektryzująca, a tak...

poza Goslinigem to trudno tu mówić o jakiejkolwiek grze aktorskiej
Albert Brooks. Dużo wykrzykników. Koleś kradnie każdą scenę w której występuje - ostatnio tyle charyzmy (chociaż innego typu) widziałem z okazji seansu Tytusa Andronikusa (Lennix).

Postać grana przez Alberta

Brooksa najpierw ucina palce byłemu współpracownikowi swojego kumpla gangstera po fachu potem wbija widelec w oko a następnie podrzyna gardło zamiast go zwyczajnie zastrzelić oczywiście wszytko pokazane z detalami.[/s

Przecież to jest jedna z najlepszych scen w filmie. Pokazuje prawdziwą naturę Alberta, która zresztą jest zupełnie paralelna z tą Goslinga - tylko, że różnice w sytuacji, w jakiej oboje się znajdują, sprawiają, że odbierani są zupełnie inaczej.

wielu nagrodach
Like, totalny oscarowy snub?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Cardinal

.Ja wiedziałem czego się spodziewać, także zostałem ładnie obsłużony, natomiast jeśli ktoś szedł dla pościgów albo zawiłości fabularnych... well, no luck there.

Kiedy słyszę tego typu zdania to jako żywo przypomina mi się treść bajki Hansa Christiana Andersena "Nowe szaty króla" po prostu dorabianie filozofii do popłuczyn po ... patrz moje posty wyżej.

Post factum to każdy może powiedzieć że wiedział czego się po filmie spodziewać z całym szacunkiem ale nie wierzę że wiedziałeś przed seansem filmu czego się spodziewać.

Z jednej strony reklama która sugerowała że jest to thriller lub film akcji z drugiej reżyser który otwarcie mówił że jego film to czarny kryminał (film noir).

Powiedzmy sobie szczerze: ten film to 100% formy.

Miałem rację dorabianie filozofii do gniota zaraz usłyszę że Nicolas Winding Refn to połączenie

Luis-a Bu?uel-a , Ken-a Russell-a oraz David-a Lynch-a.

Podejrzewam, że właśnie tak kręciłby nie-campowy Tarantino - zresztą z tego co wiem, akurat wraz Refnem inspiruje się podobnym okresem historii kina.

Ta Tarantino kolejny grafoman który dzięki temu że dostał Złotą Palmę w Cannes został uznany za geniusza kina (gdyby jej nie dostał świat by o nim nie usłyszał)

Kubrick , Hitchcock , Kurosawa , Leone , Kieślowski przewracają się w grobie.

Swoją drogą to ciekawe że wystarczy zrobić trzy filmy na krzyż i już się jest "wielkim reżyserem".

Podobnie jak z filmem, z każdą minutą akcja rozkręca się z powolnego pociągu PKP do prędkości japońskiego metra.
No właśnie nie. Całość oparta jest raczej na zasadzie stop-turbo-stop. Co nie zmienia faktu, że pierwsza połowa potrafi uśpić. Brakuje mi tam wcześniejszej, subtelnej sugestii o naturze Goslinga (przesunąć scenkę w barze?) - gdyby taka się znalazła, relacja pomiędzy Goslingiem a Irene byłaby naprawdę elektryzująca, a tak...

Film jest po prostu nudny sorry ale Gosling to nie A.Delon a Drive to nie Samuraj.

poza Goslinigem to trudno tu mówić o jakiejkolwiek grze aktorskiej
Albert Brooks. Dużo wykrzykników. Koleś kradnie każdą scenę w której występuje - ostatnio tyle charyzmy (chociaż innego typu) widziałem z okazji seansu Tytusa Andronikusa (Lennix).

Chcesz obejrzeć naprawdę dobry film o mafii i genialne aktorstwo to sięgnij po twórczość

Martina Scorsese.

Postać grana przez Alberta

Brooksa najpierw ucina palce byłemu współpracownikowi swojego kumpla gangstera po fachu potem wbija widelec w oko a następnie podrzyna gardło zamiast go zwyczajnie zastrzelić oczywiście wszytko pokazane z detalami.[/s

Przecież to jest jedna z najlepszych scen w filmie. Pokazuje prawdziwą naturę Alberta, która zresztą jest zupełnie paralelna z tą Goslinga - tylko, że różnice w sytuacji, w jakiej oboje się znajdują, sprawiają, że odbierani są zupełnie inaczej.

Tak , tak "symbolizm" na miarę Sanatorium pod Klepsydrą i Rękopisu znalezionego w Saragossie :laugh:

Po prostu jesteś zakochany w tym filmie i tyle tylko proszę nie wmawiaj mi czegoś czego w tym filmie nie ma czyli jakiegokolwiek sensu.

Poza tym wystarczy posłuchać reżysera co mówił o swoim filmie przed nagrodami i zanim odbiła mu palma a tego co mówił już po tych iluś nagrodach i sukcesie kasowym.

Jakbym słuchał opowiadań o dwóch zupełnie innych filmach.

Przypomina mi się wywiad przeprowadzony z Bogusławem Lindą po premierze Pana Tadeusza:

Pytanie: W czasie zdjęć wyglądał Pan na bardzo skupionego na roli

Odpowiedź: Miałem bardzo dużo dialogów do wkucia.

Różnica między Lindą a Refn-em jest taka że ten drugi zamiast powiedzieć prawdę zaczął pleść androny czego to w jego filmie nie ma.

wielu nagrodach Like, totalny oscarowy snub?

Przypominam że cały ten cyrk z "genialnością" Drive zaczął się od Złotej Palmy w Cannes.

a potem były inne nagrody na długo przed Oscarami.

http://www.imdb.com/title/tt0780504/awards

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wierzę że wiedziałeś przed seansem filmu czego się spodziewać.

Z jednej strony reklama która sugerowała że jest to thriller lub film akcji z drugiej reżyser który otwarcie mówił że jego film to czarny kryminał (film noir).

No tak, bo trailery i wywiady autorskie są jedynymi źródłami informacji o jakimkolwiek filmie xD

Ta Tarantino kolejny grafoman
Ojej.

Chcesz obejrzeć naprawdę dobry film o mafii i genialne aktorstwo to sięgnij po twórczość

Martina Scorsese.

Ale po co? Drive nie jest filmem o mafii. Mało tego, przecież nawet postać Alberta nie jest pokazana głównie przez soczewkę przynależności do półświatka - to jest potwór na emeryturze, który pod wpływem sytuacji przypomina sobie swoje stare sposoby działania. Zresztą, właśnie w tym upatrywałbym faktu, że Driver

ostatecznie 'wygrywa' - on potrafi utrzymać nerwy na wodzy, gdy Albert puszcza się poręczy. Przemoc w wykonaniu pierwszego zawsze ma jakiś instrumentalny cel, gdy drugi stosuje ją nawet, gdy to niepotrzebne.

Poza tym, skoro już sobie polecamy takich mało znanych reżyserów, to nie zapominajmy o De Palmie i Ritchiem.

Po prostu jesteś zakochany w tym filmie i tyle tylko proszę nie wmawiaj mi czegoś czego w tym filmie nie ma czyli jakiegokolwiek sensu
xD

Butthurt much?

Przypominam że cały ten cyrk z "genialnością" Drive zaczął się od Złotej Palmy w Cannes.

a potem były inne nagrody na długo przed Oscarami.

Chcesz powiedzieć, że wszyscy zasiadający w komisjach przyznających te nagrody są ignorantami? Meh, pewnie nie znają Scorsese.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, bo trailery i wywiady autorskie są jedynymi źródłami informacji o jakimkolwiek filmie xD

O.k. zdradź swoje źródło z którego to wiedziałeś jeszcze przed premierą o czym jest ten film :laugh:

Ale po co? Drive nie jest filmem o mafii.

To o czym jest według Ciebie ten film ? bo jeśli chodzi o 100% formy to nie jest nim na pewno

mogę podać na pęczki reżyserów którzy robili filmy w tym stylu i są one o 300% lepsze od Drive.

Mało tego, przecież nawet postać Alberta nie jest pokazana głównie przez soczewkę przynależności do półświatka - to jest potwór na emeryturze,

:smile: , :smile: , :smile: będąc w mafii nie ma takiego pojęcia jak emerytura.

Po drugie on nadal aktywnie prowadzi działalność przestępczą tylko na innym poziomie lichwa ?.

który pod wpływem sytuacji przypomina /.../

W rzeczywistości obaj dawno gryźli by glebę tylko w kilku filmach bohaterom udało się wykiwać mafię a i to nie bez poświęceń np. Charley Warrick

Poza tym, skoro już sobie polecamy takich mało znanych reżyserów, to nie zapominajmy o De Palmie i Ritchiem.

De Palmę cenię przed wszystkim za:

Życie Carlita , Blow Out , Untouchables , Casualties of War , Black Dahlia.

Natomiast Ritchie jest dla mnie przereklamowany chociaż Sherlocka Holmesa mimo tego iż film mi się nie podobał oceniam na 8/10.

Skoro już jesteśmy przy angielskich gangsterach to polecam

http://www.imdb.com/title/tt0081070/

Get Carter (1971)

http://www.imdb.com/title/tt0067952/

Po prostu jesteś zakochany w tym filmie i tyle tylko proszę nie wmawiaj mi czegoś czego w tym filmie nie ma czyli jakiegokolwiek sensu

xD

Butthurt much?

Szczerze mówiąc to chyba Cię w tym momencie nie zrozumiałem.

Chcesz powiedzieć, że wszyscy zasiadający w komisjach przyznających te nagrody są ignorantami? Meh, pewnie nie znają Scorsese.

Szefem jury był Robert De Niro Amerykanin właśnie czy widział Samuraja(1967) lub Drivera (1978) tego nie wiem ale generalnie Amerykanie nie lubią czytać napisów dlatego preferują filmy angielskojęzyczne poza tym od kiedy filmem otwarcia w 1998 r. była Godzilla (ta amerykańska) festiwal bardzo stracił w moich oczach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O.k. zdradź swoje źródło z którego to wiedziałeś jeszcze przed premierą o czym jest ten film
Ooo, widzę, że "przed seansem" z twojego poprzedniego posta już zmieniło się na "przed premierą". Nie mogę się doczekać co będzie dalej - może "przed napisaniem scenariusza"? A to tak też się da - Drive jest dość wierną adaptacją opowiadania Jamesa Sallisa pod tym samym tytułem.

To o czym jest według Ciebie ten film ?
Przede wszystkim laurką. Potem psychologicznym obrazem o walce z własnymi demonami.

bo jeśli chodzi o 100% formy to nie jest nim na pewno

mogę podać na pęczki reżyserów którzy robili filmy w tym stylu i są one o 300% lepsze od Drive.

Chyba już widzę przyczyny twojego oburzenia - wynikają one ze złej interpretacji moich słów. Mówiąc o 100% formy nie miałem na myśli oceny, tylko ciężar na szali forma-treść.

będąc w mafii nie ma takiego pojęcia jak emerytura.
Uczymy się czytania ze zrozumieniem: napisałem "potwór na emeryturze", nie "mafioso na emeryturze". Nie mam wątpliwości, że Bernie był wcześniej enforcerem, tylko awans w strukturach sprawił, że już nie musiał korzystać ze swoich szczególnych uzdolnień związanych z nożami... do czasu.

Szczerze mówiąc to chyba Cię w tym momencie nie zrozumiałem.
Nie dziwi mnie to. Ale spokojnie, złapiesz kiedyś z kontekstu - z takim sposobem prowadzenia dyskusji (dyskusji, haha) na pewno jeszcze kiedyś spotkasz się z tym określeniem.

Szefem jury był Robert De Niro
No jeśli wg ciebie Drive jest filmem o mafii, to chyba koleś grający w Chłopcach z ferajny, Kasynie czy Ojcu Chrzestnym powinien coś o tym wiedzieć, neh?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Cardinal

Ooo, widzę, że "przed seansem" z twojego poprzedniego posta już zmieniło się na "przed premierą". Nie mogę się doczekać co będzie dalej - może "przed napisaniem scenariusza"? A to tak też się da - Drive jest dość wierną adaptacją opowiadania Jamesa Sallisa pod tym samym tytułem.

Po prostu się czepiasz ale oczywiście zdanie przed seansem lub przed premierą ma "druzgocące" znaczenie i znacząco wpływa na ocenę filmu :laugh:

O.k. przejęzyczyłem się trzymajmy się wyrazu przed seansem.

http://www.filmweb.pl/film/Drive-2011-3997...k%C4%99,1734269

Cytat z innego forum odnośnie "adaptacji" książki Sallisa która ma zresztą poczytaj sam:

Postanowiłem napisać w tym temacie, ponieważ mimo swojego wieku pasuje całkowicie do tego co chcę powiedzieć.

Skończyłem książkę przedwczoraj i podobnie jak w większości przypadków nie ma ona wiele wspólnego z filmem. Owszem, bohaterowie są ci sami, część wydarzeń też się zgadza, ale reszta jest zupełnie inna. I wyszło na jaw, że to Refn, Gosling albo ten gość od scenariusza (nie wiem jak on się nazywa i szczerze powiedziawszy nie obchodzi mnie to, ponieważ tak pokręcił historię z książki, że aż żal) odpowiadają za "sukces" tego wiekopomnego dzieła. Ci trzej panowie zamiast postarać się o oddanie ducha książki brali sobie niektóre wątki na zasadzie losowania opuszczając inne nie mniej ważne. Ktoś powie, że film to nie książka, ale można wydłużyć film do 2 godzin i dodać brakujące części fabuły, zwłaszcza, że były dość ważne. Zamiast tego zaczęli robić pseudo artystyczny film, klejąc na siłę wątki z innych filmów. W książce nie ma waciaka ze skorpionem, wykałaczek, pościgu z wykorzystaniem nowych wersji samochodów z Bullita. Driver też jest bardziej naturalny, normalnie kontaktujący się z innymi ludźmi przez co łatwiej go polubić. Ci, którzy ginęli też ginęli w inny sposób i nie było żadnych młotków, wind ani lateksowych masek. Po raz enty sprawdza się prawda odnośnie adaptacji książek, tylko po co to robić, jeżeli ma się szacunku do materiału źródłowego.

Film ma 5/10 właśnie za ten pseudo artyzm i próbę udawania czegoś czym się nie jest. Jeżeli będę chciał jeszcze raz zapoznać się z historią Drivera, przeczytam książkę, która od tego filmu jest po prostu dużo lepsza.

Przede wszystkim laurką. Potem psychologicznym obrazem o walce z własnymi demonami.

Tak z ciekawości laurką poświęconą czemu lub komu ?.

A Kac Wawa to kino moralnego niepokoju :laugh: naprawdę jesteś w filmie zakochany bo widzisz tam rzeczy których tam nie za chwilę usłyszę że film jest protestem przeciwko Wojnie w Iraku :laugh:

Chyba już widzę przyczyny twojego oburzenia - wynikają one ze złej interpretacji moich słów. Mówiąc o 100% formy nie miałem na myśli oceny, tylko ciężar na szali forma-treść.

Moje "oburzenie" wynika z tego że ludzie mdleją z zachwytu nad gniotami taki jak Drive natomiast prawdziwe osiągnięcia surrealizmu (z tego co piszesz wynika że Drive jest surrealistyczny) są dla przeciętnego kinomana nieznane.

Proponuję najpierw obejrzeć np. któryś z poniższych

Un Chien Andalou by Luis Bu?uel and Salvador Dalí (1929)

L'Âge d'Or by Bu?uel and Dalí (1930)

Le sang d'un po?te by Jean Cocteau (1930)

Satyricon (1969)

Kret (1970)

Dyskretny urok burżuazji (1972)

Święta góra (1973)

Mroczny przedmiot pożądania (1977)

Blue Velvet (1986)

Drabina Jakubowa (1990)

Delicatessen (1991)

Naked Lunch (1991)

Uczymy się czytania ze zrozumieniem: napisałem "potwór na emeryturze", nie "mafioso na emeryturze". Nie mam wątpliwości, że Bernie był wcześniej enforcerem, tylko awans w strukturach sprawił, że już nie musiał korzystać ze swoich szczególnych uzdolnień związanych z nożami... do czasu.

Przecież to jasno wynika z treści filmu że Bernie nadal prowadzi swoją "działalność" powód dla którego używa noży jest prosty ponieważ "reżyser mu kazał".

Oczywiście według "realizmu" filmu mordowanie ludzi i bieganie w okrwawionych ciuchach po ulicy jest jak najbardziej normalne (dodajmy też że krew sika na wszystko inne tylko nie na ubranie mordercy a to że chwilę wcześniej rozciął mu tętnicę nie ma nic do rzeczy) i co się rozumie samo przez się podczas popełniania zbrodni nie ma żadnych świadków.

Ilość kretynizmów w tym filmie wystarczyłaby do zapełnienia wszystkich Rowu Mariańskiego.

No jeśli wg ciebie Drive jest filmem o mafii, to chyba koleś grający w Chłopcach z ferajny, Kasynie czy Ojcu Chrzestnym powinien coś o tym wiedzieć, neh?

Uczymy się czytania ze zrozumieniem: napisałem

Szefem jury był Robert De Niro Amerykanin właśnie czy widział Samuraja(1967) lub Drivera (1978) tego nie wiem ale generalnie Amerykanie nie lubią czytać napisów dlatego preferują filmy angielskojęzyczne poza tym od kiedy filmem otwarcia w 1998 r. była Godzilla (ta amerykańska) festiwal bardzo stracił w moich oczach.

Samuraj i Kierowca(1978) to czarne kryminały.

Parę postów wyżej napisałem że dla mnie Drive to nieudany czarny kryminał (film noir).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak z ciekawości laurką poświęconą czemu lub komu ?
Przecież już powiedziałem - Refn dzieli dużą część inspiracji z Tarantino: pulpa i estetyka kina B, lata '80 (soundtrack), kino noir, car movies.

aprawdę jesteś w filmie zakochany bo widzisz tam rzeczy których tam nie za chwilę usłyszę że film jest protestem przeciwko Wojnie w Iraku
Jejku, jak ty nudzisz.

z tego co piszesz wynika że Drive jest surrealistyczny
Surrealizm nie jest wiodącą cechą stylu tego filmu, co nie przeszkadza mu posiadać takich elementów. Ale jeśli chcesz stawiać Drive w tym samym gatunku co kompletnie odleciane Naked Lunch czy Holy Mountain, to naprawdę zaczynam obawiać się o twój gust.

Przecież to jasno wynika z treści filmu że Bernie nadal prowadzi swoją "działalność" powód dla którego używa noży jest prosty ponieważ "reżyser mu kazał".
Prowadzi już inną działalność - w której nie musi sobie brudzić rąk. To idiotyzm kumpla zmusza go do odkurzenia dawnych umiejętności. Natomiast bycie fanem noży to tylko instrument do pokazania wnętrza Berniego, równie dobrze mógłby być bejzbol albo piła łańcuchowa (ale nie jest - tamte rzeczy wybrałby Tarantino).

Ilość kretynizmów w tym filmie wystarczyłaby do zapełnienia wszystkich Rowu Mariańskiego.
Sam sobie przeczysz - w kryminałach noir (przynajmniej tych spod znaku Chandlera) logika i ciągi przyczynowo-skutkowe zawsze były podporządkowane zamysłowi pisarza, nie na odwrót.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież już powiedziałem - Refn dzieli dużą część inspiracji z Tarantino: pulpa i estetyka kina B, lata '80 (soundtrack), kino noir, car movies.

To szczerze mówiąc beznadziejna ta laurka ani nie ma emocjonujących pościgów ani pięknych samochodów które można by podziwiać.

O inspiracji Tarantino to może zapomnieć czego jak czego ale Tarantino odjechanej wyobraźni nie można odmówić czego Refn-nie nie da się powiedzieć.

Estetyka kina B to kolejny mit bo tego nie da się połączyć noir.

Wzięcie się za bary z gatunkiem noir też reżyserowi nie wyszło tak jak powiedziałem Melville

był jeden a Refn nieudolnie próbuje go naśladować.

Z rzeczy co wymieniłeś to Refn najbardziej udał się soundtrack.

Jejku, jak ty nudzisz.

Ja tylko stwierdzam że Król jest nagi :laugh:

Surrealizm nie jest wiodącą cechą stylu tego filmu, co nie przeszkadza mu posiadać takich elementów. Ale jeśli chcesz stawiać Drive w tym samym gatunku co kompletnie odleciane Naked Lunch czy Holy Mountain, to naprawdę zaczynam obawiać się o twój gust.

Uczymy się czytać ze zrozumieniem:

Wymieniłem po prostu dużo lepsze surrealistyczne filmy.

Surrealizm w drive jest niezamierzony samochód który na pełnym gazie uderza w inny samochód i strąca go w "przepaść" i w tym samym momencie hamuje w miejscu a na karoserii nie ma nawet ryski.

Bohater paradujący po ulicach w pochlapanych krwią ciuchach.

Bohater który dostaje pchnięcie nożem w brzuch wsiada do samochodu i odjeżdża (zapewne się z nim spotkamy) ponieważ reżyser stwierdził że Drive to jest początek trylogii.

itd. itp.

Prowadzi już inną działalność - w której nie musi sobie brudzić rąk.

Tego czy nie musi sobie brudzić rąk nie wiemy możemy się tylko tego domyślać.

To idiotyzm kumpla zmusza go do odkurzenia dawnych umiejętności.

Fakt , jednocześnie musi zrobić to sam aby mieć pewność że sprawa nie ujrzy światła dziennego.

Natomiast bycie fanem noży to tylko instrument do pokazania wnętrza Berniego, równie dobrze mógłby być bejzbol albo piła łańcuchowa (ale nie jest - tamte rzeczy wybrałby Tarantino).

Użyję Twojego stwierdzenia: ojejku naprawdę :laugh: reżyser w takim razie traktuje widza jak totalnego jełopa.

Sam sobie przeczysz - w kryminałach noir (przynajmniej tych spod znaku Chandlera) logika i ciągi przyczynowo-skutkowe zawsze były podporządkowane zamysłowi pisarza, nie na odwrót.

Jeśli chodzi o gatunek noir to coś niecoś o nim wiem

http://forum.cdaction.pl/index.php?showtop...0&start=540

Ale skoro uparłeś się udowodnić mi że nic o nim nie wiem z rozkoszą wyprowadzę Cię z błędu

Otóż kino noir spod znaku Chandlera (tutaj mam pytanie czy masz na myśli scenariusze filmowe które napisał Chandler czy też adaptacje filmowe prozy pisarza ?) którym na sto procent nie inspirował się Refn miało precyzyjnie skonstruowane scenariusze w których był zachowany ciąg logiczny ciąg przyczynowo skutkowy czego nie da się powiedzieć o Drive.

Poza tym mimo retrospekcji , przeskoków czasowych itd. itp. filmy te posiadały suspens , dobrze poprowadzoną intrygę , oraz aktorów którym dano materiał do grania.

Czyli generalnie wszystko to czego Drive nie ma i nigdy mieć nie będzie.

Drive to sztampa , gniot o zerowym aktorstwie (przepraszam Gosling jest tam jedynym aktorem który gra) , ze scenariuszem który jest kalką motywów i schematów w które reżyser nie potrafił ? nie chciał ? nie mógł ? tchnąc życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...