Skocz do zawartości

Książki ogólnie


Cardinal

Polecane posty

Ja tam znów urządziłem sobie polowanie lumpeksowe i znów mam dwa kryminały... Dochodzę do wniosku przy okazji, że w Anglii/Irlandii książki oddają do ichniego PCK/czegokolwiek raczej panie - w lumpeksach 75% stanowią romanse w różnych formach, 15% książki dla dzieci, a reszta to coś, w czym mogę znaleźć coś dla siebie - głównie właśnie kryminały. Trzeba pogonić miłośników bardziej ambitnej literatury, żeby bardziej zaangażowali się w akcje charytatywne ;)

Ale i wśród tych kryminałów zdarzają się perełki. Patrz: John Connolly Dark Hollow. Są takie książki, które od pierwszych zdań dają pewność, że ma się do czynienia z czymś ciekawym/dobrym. Taka właśnie jest ta książka. Zresztą już okładka (z gatunku przeze mnie nie lubianych zdejmowanek) z zarysami trzech powieszonych kobiet robi wrażenie. Książka ta to druga w serii przedstawiająca losy Charliego Parkera - w pierwszej zamordowano mu żonę i córkę, a on dorwał tego kto to zrobił. Potem odszedł z policji, ale teraz nosi się z zamiarem powrotu... Ale wszystko to zmienia się, gdy pewna kobieta prosi go o przysługę. Ma pogadać z jej byłym mężem o alimentach, których nie płaci. Ale to tylko początek - w lasach budzi się zło, które było od dawna uśpione. I nie - nie mamy tu do czynienia z horrorem. Atmosfera książki od początku robi niesamowite wrażenie - przez większość książki nie byłem pewien czy mam od czynienia z jakimś horrorem, czy z klasycznym kryminałem. Wydarzenia, które mają miejsce zdają się być z granicy świata naszego i jakiegoś innego, a główny zły to już niemal diabeł wcielony. Do tego mamy mroczne lasy, pustawe miasteczka i sporo ciekawych postaci. A i główny bohater to nie taki zwykły detektyw/policjant - sporo w nim dwuznaczności. W dodatku ma za przyjaciół płatnego mordercę i byłego włamywacza homoseksualistę (o ksywie Angel). Może i nieco chaotycznie to przedstawiam, ale naprawdę warto sięgnąć po tą książkę. Dla klimatu, dla czarnego humoru, dla niezłego języka i nawet materiału do przemyśleń (zło i takie tam). W klasie kryminałów - 10/10. Momentami aż włos jeżył mi się na głowie, a to zdarza się baaardzo rzadko.

Z braku laku i konieczności wzięcia czegoś do pociągu (tak, tak - tłumaczę się) przeczytałem sobie Diabłek ubiera się u Prady. Czyli komediowe-romansidło w świecie mody. Filmu nie oglądałem, ale książka raczej przeciętna. Momentami ciekawe - wielkie życie, praca redakcji, ale bez rewelacji. W dodatku jakoś tak główna bohaterka mi się mało wiarygodna wydała... Ale to może przez to, że facet jestem. Anyway - polecam tylko z braku czegoś innego do wchłonięcia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

ja osobiście kryminałów czytać nienawidzę

Ostatnio przeczytałem "Quo vadis"- Sienkiewicza, każdy mnie straszył jaka ona długa a jak siadłem przeczytałem w dwa dni. Świetne opisy i akcja trzymająca w napięciu i szaleństwo Nerona, zabawy Petroniusza z Neronem- m.in. jak Petroniusz w listach do Winicjusza ośmieszał Nerona to daje urokowi tej książce

Kolejna książka przeczytana również w dwa dni to "Hobbit, czyli tam i z powrotem"- Tolkiena, książka jak wiecie za pewne opowiada o losach pierścienia przed walką o Śródziemie, jednak samych trzech części "Władcy Pierścienia" nie przeczytałem za duże wyzwanie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a jak siadłem przeczytałem w dwa dni(..)Kolejna książka przeczytana również w dwa dni
Chwalisz się czy jak? Bo 'koń jaki jest, każdy widzi...' :D

jednak samych trzech części "Władcy Pierścienia" nie przeczytałem za duże wyzwanie
Po pierwsze Władca Pierścieni nie pierścienia. Ja akurat nie przeczytałem Hobbita... Ale sześcioksiąg Tolkiena łyknąłem (choć nie powiem że szybko...) no i polecam ci. Przeczytaj. Nie wiem czemu uważasz to za zbyt duże wyzwanie? Jeśli mogę spytać?
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas na raporciki, czytało się czytało ;)

Neil Gaiman "Amerykańscy bogowie" - dobrą rekomendacją jest to, że na prawdę nie mogłem się od tej książki oderwać co ostatnio zdarza mi się raczej rzadko. Świetna fabuła - po zakończeniu trwałem chyba z pół godziny w bezruchu tak mnie ostatnie kilkadziesiąt stron potraktowało. No i powieść ta jest niebywale prawdziwa - "starych" bogów rzeczywiście zastępują w dzisiejszych czasach "nowi" - technika, telewizja i wieele innych. To po "Gwiezdnym pyle" druga przeczytana przeze mnie książka Gaimana i wychodzi na to że po kolejnej ten pisarz może zająć miejsce w gronie moich ulubionych :)

"Dzieci Hurina" nie wiadomo czyjego autorstwa bardziej. Bodaj wszystko z tej książki zawarte było w "Silmarillionie". Nie wiem czy warto czytać jeśli ktoś ma już "na rozkładzie" Silmarillion.

I na koniec, lecz nie ostatnie (chociaż z tego zestawiena przeczytane na końcu) - "Ostatni kontynent" Terry'ego Pratchetta. Poszedłem do bibliteki, patrzę a tam stoi coś ze Świata Dysku. Nareszcie :) Nie zastanawiając się długo capnąłem tę książkę, żeby nikt mi jej sprzed nosa nie sprzątnął i czym prędzej poleciałem do domu. Tam straciłem moje Pratchettowskie dziewictwo. I nie zawiodłem się, wszystko co pisaliście o tym pisarzu i jedo długaśnej serii to prawda. I chcę więcej Rincewinda :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja z innej beczki. I nie ukrywam, że nowy temat byłby chyba bardziej odpowiedni niż poruszanie tej sprawy tutaj. Jak moderacja zdecyduje tak moderacja zrobi.

Tymczasem...

Witam

Ostatnio głośno w sieci o tzw "Fenomenie Dukaja". Kim Dukaj jest - Wikipedia prawdę powie (i przy okazji na temat fenomenu trochę tez).

Pomocne teksty:

http://ksiazki.polter.pl/Pisarz-jak-bog-c17322

i

http://info.polter.pl/Siman,blog.html?5137

Sam o sobie powiem - utknąłem w Lodzie. Zmroził mnie do tego stopnia, że mój ruch ustał. Nabycie KULTa też miało w tym swój udział, ale jednak - utknąłem. Pewnie dalej ruszę jak odtajam, ale już mogę powiedzieć - książka jest ciężka.

Więcej jeszcze napiszę ale tymczasem ciekaw jestem Waszych opinii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja z innej beczki. I nie ukrywam, że nowy temat byłby chyba bardziej odpowiedni niż poruszanie tej sprawy tutaj. Jak moderacja zdecyduje tak moderacja zrobi.

Tymczasem...

Witam

Ostatnio głośno w sieci o tzw "Fenomenie Dukaja". Kim Dukaj jest - Wikipedia prawdę powie (i przy okazji na temat fenomenu trochę tez).

Pomocne teksty:

http://ksiazki.polter.pl/Pisarz-jak-bog-c17322

i

http://info.polter.pl/Siman,blog.html?5137

Sam o sobie powiem - utknąłem w Lodzie. Zmroził mnie do tego stopnia, że mój ruch ustał. Nabycie KULTa też miało w tym swój udział, ale jednak - utknąłem. Pewnie dalej ruszę jak odtajam, ale już mogę powiedzieć - książka jest ciężka.

Więcej jeszcze napiszę ale tymczasem ciekaw jestem Waszych opinii.

Bo Dukaj popadł w artystyczny autyzm... Pisze dla Dukaja, tylko dla Dukaja i całego Dukaja...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Neil Gaiman "Amerykańscy bogowie" - dobrą rekomendacją jest to, że na prawdę nie mogłem się od tej książki oderwać co ostatnio zdarza mi się raczej rzadko(...)

To po "Gwiezdnym pyle" druga przeczytana przeze mnie książka Gaimana i wychodzi na to że po kolejnej ten pisarz może zająć miejsce w gronie moich ulubionych

To dobre informacje bo jaosobiście nosze się z zamiarem przeczytania Gwiezdnego Pyłu. A jako że kilkakrotnie juz słyszałem że Amerykanscy bogowie to pozycja ciekawsza, przeczytam to także.

Ja osobiście rozpocząłem drugie podejscie do MW:Ziemie jałowe Kinga. Poprzednio z czytania tejze ksiażki wybił mnie wiedźmin i jakoś zgubiłem klimat świata Rolanda. No coż... Wiedźmin chyba na prawdę bardzo mi się spodobał... ehhh

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy ktoś miał styczność z prozą Hansa Hellmuta Kirsta?

jeśli nie to polecam zacząć od "Fabryki Oficerów"

to jedna z najlepszych książek jakie dane mi było czytać i od tego zaczęła się moja przygoda z prozą tego niemieckiego pisarza.

"Fabryka Oficerów" przedstawia wydarzania z pewnej szkoły oficerskiej. wydarzenia związane ze śmiercią jednego podporucznika i tym jakie owa śmierć miała następstwa. poza tym to doskonały kryminał, pełen niesamowitych postaci (cholernie wyrazistych, z resztą jak większość bohaterów książek Kirsta). w dodatku jest to książka napisana w arcyciekawy sposób, ponieważ jest przeplatana życiorysami poszczególnych postaci dramatu (te życiorysy też są fascynujące - z jednej strony suche fakty, jak CV, z drugiej dana postać opisuje siebie w danym okresie życia).

co ciekawe - nie jest to lektura szczególnie ciężka. Kirst pisze lekko, a "fabrykę..." czyta się jednym tchem. a jeśli ktoś na dokładkę lubi drugowojenne klimaty - będzie zachwycony i podejrzewam, że sięgnie po pozostałe książki tego autora. (z czystym sumieniem oprócz "fabryki..." mogę polecić "noc długich noży" (wymordowanie członków S.A. przez specgrupę), "Noc Generałów" (później ta książka została w fantastyczny sposób zekranizowana) - świetny kryminał dziejący się na kilku płaszczyznach czasowych, "Prawo Fausta" - czyli wojna w Afryce), "Bunt Żołnierzy", czyli historia o 20 lipca 1944 roku, 1945-Koniec, czyli Niemcy pod butem amerykańskich wojsk. opuściłem tylko cykl 08/15, ponieważ jeśli książka mnie odrzuca po 120 stronach, to daje sobie z nią spokój, a tak było w tym przypadku (co ciekawe, bo jest uznawana jako największe dzieło Kirsta).

słowem - jeśli masz ochotę na mocną, męską prozę - zaparz sobie dzbanek kawy na wieczór, uzbrój się w paczkę fajek, przygotuj sobie wygodny fotel i weź do ręki "fabrykę oficerów", a świt zastanie Cię na lekturze i wcale nie będzie Ci żal, że nie przespałeś nocy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tu się muszę nie zgodzić, jeśli chodzi o Kirsta, to 08/15 jest jego najlepszą książką. "Fabryka oficerów" jest tylko nędznymi popłuczynami. A jak chcesz poczytać sobie o czasach II WŚ z perspektywy Niemców, to proponuję "Przygody Wernera Holta" Dietera Nolla. Bardzo sugestywna książka, choć skażona trochę komunizmem, niestety, w takich czasach była pisana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapewne każdy z was kojarzy Most Pegasus ( I i 2 misja w brytyjskiej kampanii w CoD, 1 misja aliancka w PE Faza Pierwsza i z filmu Najdłuzszy dzień ;) ).

Mój ulubiony pisarz- Stephen E. Ambrose napisał kilka książek. W tym była książka Most Pegasus.

Książka opisuje (jak łatwo się domyśli :) atak Brytyjczyków na most...a potem obrone brytyjską.

Jak na osobę,którą w większości ma książki o Dzielnych Amerykanach albo o Odważnych i kochających ojczyzne Rosjanach, to była dla mnie nowość. Oć spokojni* brytyjczycy walczą o najważniejszy most w dziejach ludzkości**.

Nie będę pisał o fabulę,gdyż lepiej się samemu przekonać o czym jest dokładnie książka.

Jeśli chodzi o "Czteroksiąg" Ambrose,to z ulgą stwierdzam,że "Most" jest tak samo dobry,jak Kompania Braci, D-Day,Obywatele w mundurach.

Jedyny minus,to fakt,że książka ma tylko 160...ale ważne,że nie ma w niej nudy.

*W te książcę, w przeciwieństwie do OwM,KB i D-day,przekleństwa zdarzają się rzadko :)...

**.Pod koniec książki autor sobie "Gdyba"...i wygdybał,iż gdyby operacja zakończyła się fiaskiem,to być może Niemcy odepchneliby aliantów z Normandii...i być może wygraliby jednak tą wojnę.

Cena: Różnie :P ale od 30 do 40 złotych można się wyrobić.

Moja ocena 9/10 i znak jakości Nicusia (N). :)

EDIT...Teraz czas na Najdłuższy dzień i O jeden most za daleko :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo Dukaj popadł w artystyczny autyzm... Pisze dla Dukaja, tylko dla Dukaja i całego Dukaja...

Czymże więc wytłumaczyć fakt, że jednak sporo ludzi go czyta i nawet recenzje znośne zbiera? Czy może ten autyzm nie wyklucza powyższych?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lian Hearn- Opowieści Rodu Otori

Jedna z serii, po których będą wam ciec łzy. I to nie ze śmiechu.

A zaczęło się niewinnie... Pewnego strasznego wieczoru, młodego chłopaka imieniem Tomasu ratuje od śmierci szlachcic, Otori Shigeru. Widzi w nim syna swego brata- poległego w bitwie Takeshiego. Zabiera go ze sobą i wraz ze swym przyjacielem- Mistrzem tajemniczego Plemienia, Muto Kenjim, uczy młodego Tomasu jak zapanować nad jego plemiennymi zdolnościami. Po jakimś czasie, gdy Plemię- a mianowicie rodziny Kikuta i Muto- upominają się o swe dziecko Takeo (Tomasu) zostaje porwany. Ucieka jednak i wraca do swego przybranego ojca Shigeru i ukochanej- Shirakawa Kaede...

Seria składa się na razie z czterech części- Po Słowiczej Podłodze, Na posłaniu z trawy, W blasku księzyca i Krzyk Czapli.

Każdy z tomów opowiada o walce Takeo z własnym losem i rodem Arai... By w z błogosławieństwem Swiętego Ptaka- Huou- objąć władzę nad Trzema Krainami. Gdy mu się to udaje, los upomina się jednak po niego, jego przyjaciół i rodzinę- Kaede, Mayę, Taku, Shizukę...

Jest to bardzo smutna seria. Nie kończy się dobrze, lecz okrutnie. Jest jednak świetnie napisana, warta każdego wydanego na nią grosza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tu się muszę nie zgodzić, jeśli chodzi o Kirsta, to 08/15 jest jego najlepszą książką.

ja robiłem do tego ze trzy podejścia. nawet nie zraża mnie że jest to podzielone na 5 tomów (włącznie z 08/15 w partii i 08/15 dzisiaj. ale za cholerę nie mogłem tego łyknąć.

a za najlepsze z tych co czytałem to fabryka..., noc generałów i noc długich noży i tego się będę trzymał. może kiedyś zrobię czwarte podejście pod 08/15 i wtedy zmienię zdanie, a póki co - jest jak jest :-)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja robiłem do tego ze trzy podejścia. nawet nie zraża mnie że jest to podzielone na 5 tomów (włącznie z 08/15 w partii i 08/15 dzisiaj. ale za cholerę nie mogłem tego łyknąć.

a za najlepsze z tych co czytałem to fabryka..., noc generałów i noc długich noży i tego się będę trzymał. może kiedyś zrobię czwarte podejście pod 08/15 i wtedy zmienię zdanie, a póki co - jest jak jest :-)

Przeczytaj "Skazanych na sukces"...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadal czekam na odpowiedź na moje pytanie... Lecz tymczasem pora na małą dawkę szaleństwa.

Czasem bywa tak, że książka jest porąbana (że się tak dosadnie wyrażę). Czasem bywa tak, że książka jest absurdalna. Czasem bywa tak, że w trakcie czytania toniemy w oparach absurdu... Lecz czasem bywa tak, że książka jest szalona. Tak właśnie było tym razem - przy czytaniu The Passion of New Eve Angeli Carter. Powieść opisana jako należąca do post-feministycznego realizmu magiczneg - sam to określenie jest już szalone. Streszczać książki nie ma większego sensu (kto chce i zna angielski niech wskoczy na Wikipedię), ale mamy tu gwałty, aborcje, zmianę płci, szalonego jednookiego i jednonożnego poetę oraz wiele różnych przypadków i przypadłości. Tempo powieści również jest szalone i momentami trudno nadążyć za akcją oraz przemyśleniami bohatera/ki. Na dodatek mnóstwo tam symbolizmu i różnych odniesień do płci, a i język wymaga spore skupienia. Chyba przestraszyłem większość potencjalnych czytelników, ale tych, którzy tu jeszcze zostali (głucha cisza) zachęcam. W końcu odrobina szaleństwa jest potrzebna do zachowania normalności. Howgh!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tymczasem przeczytałem po raz czwarty czy piąty Fight Club i - jeśli wcześniej to robiłem - wciąż zdecydowanie polecam. Większość z was zapewne zna jedynie genialną ekranizację (Norton! Pitt! Leto!), więc ujmę to tak: książka jest... jeszcze lepsza. Mówię to z ręką na sercu, bo tym razem zaraz po skończeniu lektury obejrzałem film.

Tyle, że o ile film jest user-friendly, to wersja książkowa jest dziełem bardzo specyficznym. Przede wszystkim należy się nastawić na to, że styl w jakim jest napisana odpowiada jej treści. Kto widział film zapewne wie co to oznacza, reszta niech się lepiej przygotuje na szybkie przeskoki narracyjne, odrobinę strumienia świadomości, sporo równoważników zdań... oraz mnóstwo celnych spostrzeżeń. Nastawionych anty-ideologicznie uspokojam: apoteoza anarchizmu jest równie subtelna jak w filmie, czyli pomiędzy kopniakiem w przyrodzenie a uderzeniem się o spadające kowadło. Czyli da się znieść :)

Trudno się rozpisywać, ponieważ pomimo całej ekscentryczności książki film jest jej całkiem wierną adaptacją. Zresztą, co może wiedzieć człowiek który nigdy nie uczestniczył w bójce... i nie czytał oryginału?;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tymczasem przeczytałem po raz czwarty czy piąty Fight Club i - jeśli wcześniej to robiłem - wciąż zdecydowanie polecam. Większość z was zapewne zna jedynie genialną ekranizację (Norton! Pitt! Leto!), więc ujmę to tak: książka jest... jeszcze lepsza. Mówię to z ręką na sercu, bo tym razem zaraz po skończeniu lektury obejrzałem film.

Tyle, że o ile film jest user-friendly, to wersja książkowa jest dziełem bardzo specyficznym. Przede wszystkim należy się nastawić na to, że styl w jakim jest napisana odpowiada jej treści. Kto widział film zapewne wie co to oznacza, reszta niech się lepiej przygotuje na szybkie przeskoki narracyjne, odrobinę strumienia świadomości, sporo równoważników zdań... oraz mnóstwo celnych spostrzeżeń. Nastawionych anty-ideologicznie uspokojam: apoteoza anarchizmu jest równie subtelna jak w filmie, czyli pomiędzy kopniakiem w przyrodzenie a uderzeniem się o spadające kowadło. Czyli da się znieść smile.gif

Trudno się rozpisywać, ponieważ pomimo całej ekscentryczności książki film jest jej całkiem wierną adaptacją. Zresztą, co może wiedzieć człowiek który nigdy nie uczestniczył w bójce... i nie czytał oryginału?wink.gif

Palahniuka porównuje się do Vonneguta i jego m.in. Rzeźni Nr 5 (też polecam).

Film jest inny niż książka ale jednakowo dobry. Dlatego polecam i jedno i drugie bo w sumie fajnie ze sobą współgrają ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...