Skocz do zawartości

Filmy ogólnie


Cardinal

Polecane posty

Przyszlo mi stoczyc pojedynek ze "Sen Kasandry", przy okazji multikino dawalo gratis "Wszystko gra"

"Scoop - gorący temat". Ogladajac wszystkie trzy filmy po kolei mozna zauwazyc ze zarowno wszystko gra jak i najnowsza produkcja sa sobie dosc bliskie tematycznie. Jak juz Card napisal, Sen Kasandry czerpie sporo "Zbrodni i kary" Dostojewskiego, ale mogac zobaczyc wczesniej"wszystko gra" to wypada tylko stwierdzic ze ogladanie tego filmu bez ww lektury to praktycznie o conajmniej polowe mniejsza przyjemnosc. Poza tym miedzy filmami mozna znalezc sporo smaczkow ktore je lacza. Sen Kasandry nie jest na pewno dla kazdego widza, odbierajac go bardzo bezposrednio po prostu wyda sie nudny i bedzie sie cholernie ciagnal, ale jesli w zyciu sie pare ksiazek przeczytalo i lubi sie poszukac w filmie glebszych refleksji to to nie lada gratka. W sumie spodziewalem sie zupelnie czegos innego ale nie czuje sie zawiedziony tym co zobaczylem, wrecz przeciwnie (a do tego dwa filmy i 3 dolewki coli gratis;)). Polecam ambitniejszym widzom

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,8k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

A oglądałem ktoś film "In Bruges" w polskim kinie nazywany "Najpierw strzelaj potem zwiedzaj" czy jakoś tak. Grał między innymi Collin Farrell i facet grający głównego złego w "Czerwonym Smoku". (przepraszam za te nazwiska ale nie mam do nich pamięci). No więc fabuła opiera się na tym, że po jakiejś spapranej robocie Colin ze swoim kolegą zostali wysłani do Bruggi. Fabuły nie będę zdradzał, ponieważ jest tu najważniejsza. Nie sądziłem też, że ktoś taki jak Farrell może całkiem dobrze zagrać. Muzyka i sceneria biją wszystko na głowę. Film miło mnie zaskoczył, sądziłem, że to będzie kolejna Hollywoodzka taśmówka. Dobrze, by było gdyby ktoś oglądał bo uzupełniłby moje braki w znajomości nazwisk ;) .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą skończyłem oglądać "Shot'Em Up" film o facecie(gra go Clive Owen), który wprowadziłby w kompleksy Punishera i Rambo razem wziętych. Od pierwszej do ostatniej sceny trup ściele się gęsto przy akompaniamencie świetnej muzyki(między innymi AC/DC i Nirvana), główny bohater skacze, ślizga się, jeździ, wypada przez przednie szyby samochodów i skacze na spadochronie cały czas mordując bed guys'ów. Gra aktorów jest świetna(poza Owenem gra m.in. Monica Bellucci i Paul Giamatti), a główny bohater nazywany Smith(ale nie agent) nienawidzi praktycznie wszystkiego i prawie wszystko go denerwuje co dodaje humorystycznego smaczku, którego nie może zabraknąć w filmie, w którym 50 kolesi z bronią maszynową nie jest w stanie zabić faceta cały czas biegającego z dzieckiem na rękach. Fabuła w filmie jest średnio interesująca i mocno naciągana, ale w zupełności wystarcza by zapełnić luki pomiędzy kolejnymi strzelaninami. Dialogi są wiarygodne, humorystyczne, cięte i idealnie pasują do klimatu filmu. Film mogę polecić wszystkim, którzy lubią szybką akcje i nie wymagają od filmów zbytniego realizmu(bo przy "Shot'Em Up" "Rambo" można by uznać za film dokumentalny o weteranach wojennych), wewnętrznych rozterek bohaterów ani głębokich myśli zakonspirowanych za każdym rogiem. Jak dla mnie jest to zdecydowanie najlepszy film akcji ostatnich kilku lat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą skończyłem oglądać "Shot'Em Up" film o facecie(gra go Clive Owen), który wprowadziłby w kompleksy Punishera i Rambo razem wziętych. Od pierwszej do ostatniej sceny trup ściele się gęsto przy akompaniamencie świetnej muzyki(między innymi AC/DC i Nirvana), główny bohater skacze, ślizga się, jeździ, wypada przez przednie szyby samochodów i skacze na spadochronie cały czas mordując bed guys'ów. Gra aktorów jest świetna(poza Owenem gra m.in. Monica Bellucci i Paul Giamatti), a główny bohater nazywany Smith(ale nie agent) nienawidzi praktycznie wszystkiego i prawie wszystko go denerwuje co dodaje humorystycznego smaczku, którego nie może zabraknąć w filmie, w którym 50 kolesi z bronią maszynową nie jest w stanie zabić faceta cały czas biegającego z dzieckiem na rękach. Fabuła w filmie jest średnio interesująca i mocno naciągana, ale w zupełności wystarcza by zapełnić luki pomiędzy kolejnymi strzelaninami. Dialogi są wiarygodne, humorystyczne, cięte i idealnie pasują do klimatu filmu. Film mogę polecić wszystkim, którzy lubią szybką akcje i nie wymagają od filmów zbytniego realizmu(bo przy "Shot'Em Up" "Rambo" można by uznać za film dokumentalny o weteranach wojennych), wewnętrznych rozterek bohaterów ani głębokich myśli zakonspirowanych za każdym rogiem. Jak dla mnie jest to zdecydowanie najlepszy film akcji ostatnich kilku lat.

Podpisuje sie pod kazdym slowem, ktore napisales. Ogladalem 2 dni temu "Shot'Em Up". Naprawde film fajny. Ktos moglby powiedziec ze nierealistyczny, ale nie takie przeciez jest zalozenie tego filmu. Tu chodzi o totalna rozpierduche, a to co wyczynia glowny bohater to przechodzi ludzkie pojecie. Najbardziej podobal mi sie moment pod koniec kiedy majac naboje miedzy palcami przyklada reke do ognia i naboje wystrzeliwuja zabijajac innego kolesia :lol: Jest kilka takich sytuacji, ktore tylko dodaja smaku do filmu. Zdecydowanie polecam. A ogladał ktos film o tutule Rec z 2007r. ? Bo zastanawiam sie czy warto na to poswiecic troche czasu. Film jest ponoc taki nietypowy, cos w stylu Blair Witch Project podobno. Dlatego chce obejrzec, bo historia o wiedzmie z Blair mi sie podobala (nie bede nic wspominal o naprawde marnej kontynuacji no ale coz).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ww lektury to praktycznie o conajmniej polowe mniejsza przyjemnosc. Poza tym miedzy filmami mozna znalezc sporo smaczkow ktore je lacza.

Uch, nie przesadzasz trochę? To, że film opiera się na podobnym wątku nie znaczy jeszcze, że czerpie z Dostojewskiego. Tak jak książka pokazuje w jak dziwnych (banalnych?) okolicznościach pojawia się zamysł zbrodni i tego konsekwencje, ale dla mnie film Allena i książka Dostojewskiego to dwie zupełnie inne rzeczy, do tego stopnia, że mówiąc o jednym na drugie bym się nie powoływał, bo film musiałby jednak sporo stracić. Spoko, film daje w zupełności radę bez konieczności takich porównań, to tak IMO tylko.

Ogólnie film jest smutny, ale też przyjemny :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam ambitniejszym widzom

No bez przesady. Dla ambitniejszych widzów były 'Wnętrza", czy "Wrzesień". "Sen..." w porównaniu do tamtych dwóch jest wprost filmem familijnym ;] Szczerze mówiąc wydaje mi się, że Allen od "Klątwy skorpiona" lekko podupada. Najlepiej jakby zrobił sobie 2-3 lata przerwy, wrócił do kręcenia w NY i załatwił sobie nowa kochankę :)

Swoją drogą, "Sen..." nie jest złym filmem, ale nawet jak Woody nakręci średniaka, to inni i tak mogą mu tylko zazdrościć ;)

Ja sobie zaraz zamierzam odświeżyć "Fargo" (ile to już lat minęło od ostatniego seansu...) i "Nagi Lunch". Cronenberg FTW!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzilo mi raczej o to ze dla ludzi ktorzy lubia miec cala fabule na tacy to film bedzie nie tyle niezrozumialy co nudny. Wiadomo ze nie jest to jakis majstersztyk w ktorym mozna odnajdywac nowe dno z kazdym kolejnym obejrzeniem, niemniej pozycja warta uwagi.

Przed kilkoma dniami mialem okazje zetrzec sie z filmem "Pi" i musze przyznac ze sie pozytywnie zaskoczylem. Przed seansem mialem mieszane uczucia, ale film okazal sie nad wyraz interesujacy, swietna muzyka i dzwiek. Wszystko utzrymane w czerni i bieli, a dodatkowo taki "ostry", bardzo ziarnisty obraz nadaje swietnego klimatu. Co ciekawe film mozna bylo w bardzo rozny sposob odbierac, chcoaiz poczatkow tego nie zauwazalem.Wewnetrzna walka" naukowca" na granicy szalenstwa, okraszona matematyka, religia. Naprawde warto zobaczyc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś nie wie, to właśnie teraz na Jedynce leci Indiana Jones :). Ten film zawiera jedną z moich ulubionych scen z filmów. Indiana wypada na jakimś targu na zamaskowanego faceta finezyjnie wymachującego mieczem. Na to Jones wyciąga pistolet i od niechcenia strzela mu w klatkę :P.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm właśnie wracam z kina z Iron Mana:) I cóż mogę powiedzieć? RE-WE-LA-CJA, oczywiście biorąc poprawkę na to, że do kina nie idzie nikt oczekujący fabuły godnej filmów Lyncha:P Jako kino o superbohaterach Iron Man sprawdza się genialnie, deklasując gnioty w stylu Hulka czy Ghost Ridera. W moim rankingu filmów na podstawie komiksów stawiam go tylko ciupinkę niżej niż Transformers, a za tymi dwoma długo dłuuugo nic.

Zalety:

-świetna jak dla mnie gra aktorska, Robert Downey jr. i Gwyneth Paltrow pokazali jak można zagrac w takich filmach;

-dobra muzyka, wręcz można powiedzieć, że bardzo dobra;

-klimat, raz śmieszny, raz poważny, napakowany dla ironii hurrapatriotycznymi wstawkami;

-zero nudy, akcja jest wartka, ani razu nie zdarzyło mi się ziewnąć (a to dla mnie wyczyn), poza tym podczas testów kombinezonu w kinie wybuchały salwy śmiechu, a banan nie schodził z twarzy;

-zabójcze efekty specjalne, Iron Man wygląda iście jak rysunkowy, a mimo to realistycznie;

Wady:

-nie zauważono, chociaż malkontenci i wielbiciele wielowątkowych fabuł, oczekujący nie wiadomo czego po tym filmie pewnie jak zwykle znajdą tematy do narzekania;

To by było na tyle, zaznaczam, ze jestem świeżo po filmie, ciągle pod wrażeniem i piszę na gorąco, jako BARDZO zadowolony widz:) Dodam jeszcze, ze komiksową postać Iron Mana znam jedynie z nazwy i kilku gier (Marvel Ultimate Alliance, X-Men Legends) więc o postaci, jej wrogach i sprzymierzeńcach nie wiem KOMPLETNIE nic, poza tym, że to superbohater:) I piszę to aby zaznaczyć, że nawet osoba niuc nie wiedząca o postaci może się świetnie bawić i nie pytać się ciagle: kto to jest? a dlaczego tak a nie inaczej? Za to brawa dla scenarzystów. A jestem pewien, że miłośnicy Iron Mana również nie będą zawiedzenie, wyłapując jakieś przygotowane dla nich smaczki i aluzje. No chyba, że scenarzysci coś kompletnie w postaci skopali, coś co od razu będzie fana Iron Mana raziło po oczach, jednak zaznaczam że takowym nie jestem więc nie mogę się na ten temat wypowiedzieć. Podsumowując: DO KIN LUDZISKA i więcej takich filmów:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio oglądałem Nieodebrane Połączenie. I powiem tak - jeśli nie widzieliście, to niczego nie straciliście. Jeśli oglądaliście, to powiedzcie znajomym, żeby nie oglądali. Owy 'horror' z zapowiedzi wydawał się nawet trzymający w napięciu, z ciekawym motywem. I nie da się ukryć, przez pierwsze 5 minut trzyma w napięciu. Potem nie dzieje się absolutnie nic, co mogłoby przyspieszyć puls. Chociaż nie - śmiech pobudza krążenie. A były chwile, w których nie mogliśmy z kuzynem wytrzymać i raz, czy dwa parsknęliśmy śmiechem. Raczej zbyt wiele spoilerować nie będę, natomiast na wszelki wypadek, coby nikt się nie czepiał:

Powody dla których film nie trzyma w napięciu? Coś zostawia ludziom wiadomości na poczcie głosowej z ich ostatnimi słowami przed śmiercią. A jak to z pocztą głosową bywa - podana jest dokładna data i godzina śmierci. Także co 5 minut zerkają na zegarek i mówią ile czasu im zostało. Giną w sposoby raczej nie wyszukane...

Poza tym większość akcji jest sztampowych i przewidywalnych, także naprawdę wieje nudą... Szczególnie jakieś śmieszne zombie z telefonami komórkowymi O.o

Nie polecam, naprawdę. Jak ktoś szuka emocji i napięcia w filmie lepiej obejrzeć Przeczucie, a jak ktoś chce się pośmiać to lepiej obejrzeć Asterix i Obelix na Olimpiadzie.

Rzekłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim rankingu filmów na podstawie komiksów stawiam go tylko ciupinkę niżej niż Transformers,

Z tego co pamiętam to Transfomersy były najpierw figurkami, a później chyba od razu bajki kręcili. Może komiksy też były, ale jestem pewien, że Transfomersy klasycznymi bohaterami komiksowymi nie są. Poza tym nie wiem co takiego ludzie widzą w tym filmie-efekty wcale takie świetne nie są i nie rekompensują niepotrzebnie długiej, nieścisłej i płaskiej fabuły. Jeśli chodzi o takie filmy akcji wolę "Projekt Monster/ Cloverfield".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co pamiętam to Transfomersy były najpierw figurkami, a później chyba od razu bajki kręcili. Może komiksy też były, ale jestem pewien, że Transfomersy klasycznymi bohaterami komiksowymi nie są. Poza tym nie wiem co takiego ludzie widzą w tym filmie-efekty wcale takie świetne nie są i nie rekompensują niepotrzebnie długiej, nieścisłej i płaskiej fabuły. Jeśli chodzi o takie filmy akcji wolę "Projekt Monster/ Cloverfield".

Hmmm no nie wiem, jeśli by ci sie chciało to wystarczy spojrzeć chociażby do poczciwej Wikipedii, gdzie pod hasłem Transformers można w łatwy sposób obalić twoje stwierdzenie o nieklasyczności komiksowej Transformersów. Jak na dłoni podane jest, że owszem, najpierw były zabawki-roboty, które zrobiły wielką furorę, ale następnie komiksy o Transformerach wydawał sam Marvel, powstało wiele różnych seriali i uniwersów komiksowych, zarówno w USA jak i w Japonii. Więc za przeproszeniem trudno mi się zgodzić z wyssaną z palca nieklasycznością komiksów o Transformersach.

A co do filmu, to nie wiem gdzie widzisz nieświetność efektów specjalnych i proszę o wskazanie filmu mającego owe efekty lepsze. Tylko proszę mi tu nie wyskakiwać z LoTR, ponieważ to wg mnie zupełnie inny sposób przedstawiania efektów specjalnych i zupełnie inny świat. A jeśli co do takiego porównania się uprzeć, to w poczciwym LoTR jest sporo wpadek i niedoróbek owych efektów specjalnych. Skończyłem:P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś w TV obejrzałem "Pakt Milczenia" i co tu mogę powiedzieć.Najlepsze efekty specjalne jakie widziałem w jakimkolwiek filmie.Fabuła nie jest zbytnio pogmatwana a film trzyma cały czas w napięciu choć to nie jest horror jak było w zapowiedzi w programie TV.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Bom yeoreum gaeul gyeoul geurigo bom" - czyli po prostu "Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna".

Na początek słówko do TVP. Pierwsza w nocy to dość niecna pora, jak na takie kino... Ale i tak było warto.

Film tak prosty, że niemal banalny; historia mnicha mieszkającego na domku na jeziorze, wychowującego chłopca. Cytując GW "film buddyjski w duchu, zawieszony w bezczasie". Piękne ujęcia, bardzo oszczędne dialogi, no i niemal magiczny klimat. Aktorstwo - bez zarzutu, sam Kim Ki Duk zarówno za kamerą, jak i w jednej z głównych ról.

Bardzo sugestywne kino, raz jeszcze wspomnę - obłędne ujęcia. Nienachalna, wpisująca się w nastrój muzyka. Czego chcieć więcej? ^^

Polecam gorąco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogladalem ostatnio The Eye z Jessica Alba. Naprawde bardzo fajny horror/thriller, chyba jednak bardziej thriller. Myslalem ze Alba sie do tego typu filmow nie nadaje ale mylilem sie, naprawde swietna gra aktorska glownie jej, choc postacie drugoplanowe tez nieczego sobie. Bardzo fajny, jak dla mnie, temat filmu. Niewidoma dziewczyna po operacji widzi to co zmarla dawczyni. Wiecej nie zdradze tylko polece :P I oby wiecej filmow takich bylo robionych. Moja ocena 9 na 10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do filmu, to nie wiem gdzie widzisz nieświetność efektów specjalnych i proszę o wskazanie filmu mającego owe efekty lepsze.

Te efekty nie były na tyle olśniewające, by zrekompensować cienką fabułę, nie wciskały w fotel, nie zapierały dechu w piersiach. Ja nie mówię, że one były złe, ale... nie były one jakieś wyjątkowe, tak naprawdę od kilku lat widzimy cały czas to samo na ekranie, a w "Project: Monster" naprawdę można było czuć się przytłoczonym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogladalem ostatnio The Eye z Jessica Alba. Naprawde bardzo fajny horror/thriller, chyba jednak bardziej thriller.(...)Bardzo fajny, jak dla mnie, temat filmu. Niewidoma dziewczyna po operacji widzi to co zmarla dawczyni. Wiecej nie zdradze tylko polece. I oby wiecej filmow takich bylo robionych. Moja ocena 9 na 10.

Uhm... Rozumiem, że w kontekście oryginału ten remake jest taki dobry? Czy tak po prostu, a filmu koreańskiego nie widziałeś? ;]

---

Ale ja nie o tym miałem. Ostatnio nadrobiłem nieco zaległości i, pomijając Kevina Smitha, obejrzałem trzy filmy po raz pierwszy. Zrobię to może chronologicznie, bo inaczej to... No... Ekhm.

28 weeks later - sequel doskonałego wręcz "28 days later" Boyle'a, tym razem spod kamery hiszpańskiego reżysera o nazwisku, którego nie chce mi się szukać na filmwebie :P Obawiałem się, że zadziała zasada "sequel not equal" i będę się nudził jak mops.

Ojjj...

Prolog - gniecie jajka na miazgę. A dalej jest już tylko lepiej. Mimo prawie półgodzinnego przygotowania widza na ostrą rzeź, ani chwili nie nudziłem się na tym filmie. Fajną sprawą nr 1 jest to, że mamy tu bardzo ładny początek epidemii, a nie już jej wynik, jak to było u Boyle'a. Teraz można ładnie zaobserwować, jak szybciutko i sprawnie roznosi się wirus szaleństwa. :)

Fajną sprawą nr 2 jest hmm... łamanie kanonu w pewnym sensie. Już pomijam prolog, po którym na pewno nie będziemy lubić głównego bohatera. Zaraz potem zresztą okaże się, że on wcale taki główny znowu nie jest. :D Jakby to ująć, by nie spoilerować... Powiem tak - scenarzyści nie certolą się z postaciami i trup ściele się gęsto. ;) Jest też świetny etycznie kawałek, kiedy rozpoczyna się epidemia i

żołnierze amerykańscy dostają rozkaz w stylu 'fire at will', czyli de facto zabijania nie tylko zarażonych, ale i zwykłych cywili. Mocna scena, zdecydowanie...

Strasznie fajnie rozwiązana jest też kwestia "amerykańskiego żołnierza, który pomaga naszym postaciom, a pod koniec powinien zginąć niezmiernie bohaterską śmiercią, powiedziawszy przed tym kilka patetycznych słów". Wygląda to z grubsza tak, że

zostaje po prostu spalony żywcem przez własnych żołnierzy. ;] Damn, mocne.

Super wygląda też spotkanie ojca dzieciaków z żoną... Reżyser odrobił zadanie domowe i stylistyka gore jest wysmakowana, a przy tym na tyle obrzydliwa, że odpędzi od ekranu niedzielnych horrorowców. Ach, właśnie, jeśli chodzi o gore, to jest cudowny kawałek, niemalże złożony w hołdzie Martwicy Mózgu. Nic więcej nie powiem, tylko słowo-klucz: helikopter. :D

Zakończenie też daje radę, zaś kilka ostatnich kadrów, mimo że jest furtką do zwieńczenia trylogii (ponoć przez samego Boyle'a), po prostu wgniata w ziemię.

All in all, trzeba ten film po prostu zobaczyć, jest niemalże doskonały. Wiadomo że trzeba uruchomić "willing suspension of disbelief", bo ma głupie sceny i pewne nielogiczności, ale do cholery - kto by na to zwracał uwagę, skoro się tak świetnie bawi?! ;) Jedynym minusem właściwie jest to, że gra tam Michael z Losta, do którego to mam chroniczną niechęć :P

***

I am Legend, czyli bodaj czwarta ekranizacja książki pod tym samym tytułem. W roli głównej Bruce Willis... Nie. Bill Gates? Cholera... Puff Daddy? Jak ten kolo ma na imię?! A! Will Smith! :D I jego pies, dwaj samotnicy w NY opustoszałym po epidemii rzekomego lekarstwa na raka. Zapowiada się całkiem nieźle, aczkolwiek łaj łaj łest jest [beeep] wołową, nie aktorem. Niestety, mimo całkiem fajnego designu mutantów, gdzieś od połowy film zjeżdża w dół, a dno osiąga, gdy zaczyna się rozmowa o Bogu. :/ FAIL.

Zakończenie jest hurra-amerykańsko-patriotyczne z flagą stars&stripes w tle. ;/ Bleh. Można obejrzeć z ciekawości... Poza tym, kiszka raczej.

***

AVP 2: Requiem. Tak, to jest requiem. Kiedy wyszło AVP, myślałem że poprzeczka "to jest absolutnie gówniany film" był postawiona baaardzo wysoko. Cóż, czas pokazał że się myliłem. Właściwie jedyna dobra scena z tego obrazu, to kilkunastosekundowy kawałek z planetą Yautia. Jest na początku zaraz, więc nie będziecie musieli brnąć dalej przez ten film. :)

Ogółem rzecz biorąc, twórcy chcieli chyba zyskać sobie przychylność fanów obu serii. Ot, jak pojawia się Pred to mamy znany plemienny motyw... Jest nawet scena z APC wyjęta niemal żywcem z filmu Camerona... Na koniec ten prztyczek z Yutani... Ale sorry, ten film jest tak głupi i denny, że szkoda gadać. Nic więcej. Nie polecam, zdecydowanie - lepiej przez te półtorej godziny wygrzebywać sobie kłaczki z pępka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 weeks later

Oglądałem. Na maratonie horrorów, z których żaden mnie specjalnie nie przestraszył. Najlepsza z całego filmu - który był, nawiasem mówiąc, całkiem dobry - jest scena,

gdzie pilot helikoptera obraca śmigło tak, żeby skosiło zarażonych

. Jest to jedno z tych bardziej sympatycznych ujęć, których w filmie faktycznie nie brakuje. Osoby delikatne nie powinny oglądać, choć czasem miałem wrażenie, że umyka mi wiele szczegółów, gdy moje oczy nie nadążały z rejestracją następujących po sobie obrazów. Nie, żebym był jakoś przestraszony, po prostu wszystko działo się dla mnie odrobinę zbyt szybko. Końcówka filmu jest dobra,

bo wreszcie nie musze oglądać jakiegoś mdłego happy endu

. A wychodząc z maratonu rozmawiałem ze znajomym, czy byśmy może nie wypadli na nasze dwie znajome, z których jedna nie wytrzymała krzyków i obrazów, a druga jej towarzyszyła, bo robiło się niesmacznie, machając rękoma i wrzeszcząc.

Mogę szczerze polecić, bo film wart jest obejrzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda nie ostatnio bo z jakieś dwa miesiące temu oglądałem bodajże na TVP2 film "Czarny kot, biały kot" reżyserii Emira Kusturicy. Naprawdę świetny film, jakaś odskocznia od tego całego świata. Polecam :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amityville Horror

Film godny polecenia, mimo że jest to remake starych filmów o tym miasteczku(powstała chyba nawet cała seria.

Film opowiada o rodzinie, która wprowadza się do domu ogarniętego klątwą. Jak zwykle w takich filmach ludzi mieszkających w danym domu nawiedza małe dziecko, które zostało zabite, przez swojego brata, w tym właśnie domu dawno dawno temu. Historia lubi się powtarzać i głowa rodziny wpada w szał i próbuje wybić wszystkich mieszkańców zaklętego domu.

Fabuła może nie jest zbyt pokręcona, nie ma w tym filmie super aktorów(ale ci którzy są dobrze wykonują swoją pracę).

The Darkness

Dobrze wymyślona i fajnie opowiedziana fabuła. Efekty specjalne trzymają wysoki poziom(polecam oglądanie w pełnym nagłośnieniu). W niektórych momentach można się naprawdę przestraszyć. No i co najważniejsze

wszyscy na koću giną!

Haha! Ciemności, przybywaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amityville - szczerze mówiąc, średniak. ;] Raz obejrzałem i nie mam ochoty do niego wracać - a jak tak się dzieje, to znaczy, że film był naprawdę żenua.

@Darkness - a mniam! mniamuuu! :D Uwielbiam ten horror. Niby w starym stylu, niby fabuła z gruntu prosta, ale jakie twisty! Jaka rzeź! Może razić nieco troszkę naciągana scenka z palnikami, ale ogółem klimat gniecie cojones. Szczególnie dobrze zrobiona jest scenka, kiedy Regina odbiera telefon, kamera jest tak jakby na poziomie jej pasa i "spogląda" w górę. A na suficie... ;>

Ogółem - warto warto, zgadzam się. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tak, bardzo lubimy filmy, ktore dla odmiany nie maja happyendu. Ciagle mi sie przypomina nieszczesny 'Jumper' i moje 15 zl wyrzucone w bloto.

Nigdy wiecej szczesliwych zakonczen, dlatego The Darkness mi sie bardzo, baaardzo podobało. Tak jak calkiem nowa 'Mgla'.

O! Premiera najnowszego Indiany Jonesa juz niedlugo - nie mozna przegapic najnowszego filmu z dziadkiem Fordem :rolleyes: a jak jest w formie porownywalej do tej dziadka Sylvesta to bedzie niemaly CZAD ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...