Skocz do zawartości

Filmy ogólnie


Cardinal

Polecane posty

FIlm obejrzałem :)

Leciał przedwczoraj późną porą na TVP 1, a zwał się Trio z Belleville. Film animowany, nominowany do Oscara, przegrał z "Gdzie jest Nemo". Argh, nie zasłużył na taki los. IMO to jeden z najlepszych filmów animowanych jaki widziałem w życiu. Tak oryginalnie podejść do sprawy do sztuka. Dialogi ograniczone do minimum, świetne, niespotykane rysowanie, cudo, nic tylko obejrzeć.

Film opowiada o babci, która kupuje wnuczkowi rower. Wnuczek rozpoczyna treningi, by wystartować w Tour de France. na trasie jednego z wyścigów zostaje porwany. babcia wyrusza mu na pomoc razem z wiernym psem.

Polecam obejrzeć bo naprawdę warto.

Nie zasłużył to pewne bo film kapitalny i śmieszy mnie ,że takie "Gdzie jest Nemo" nie niosące zadnej glębszej treści a bedące kolejną komercyjną bajeczką wygrało z tak świetnym filmem jakim jest Trio z Belleville. Naprawdę dawno żaden film nie zrobił na mnie takiego wrażenia. I na pewno powiew świeżości w gatuku animacji, Po tych wszyskich Shrekach i innej papce własnie tego mi trzeba było :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,8k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Trio z Belleville - od strony wizualnej mnie przyznam, powalił, ale poza tym wynudziłem się na nim jak mops. :(

Co do horrorów - dzisiaj (a właściwie jutro, bo po północy ;)) POLSAT puszcza "From Beyond" (po polskawemu "Inny wymiar"), ponoć na podstawie prozy Lovecrafta (piszę ponoć, bo akurat z tą pozycją twórczości mistrza z Providence nie dane mi było się pokumać).

Mogę ręczyć za ten film, bo miałem go kiedyś na zdezelowanym VHS-ie z wypożyczalni.

Dwóch naukowców konstruuje machinę, dzięki której człowiek może zobaczyć istoty z wymiaru istniejącego równolegle i w tym samym miejscu co nasz. Jest tylko jeden problem - one też nas wtedy widzą. I są żarłoczne :P.

Polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś zapowiada się dobry wieczorny seansik filmowy.

Bo i dane nam będzie oglądnąć dwa naprawdę WIELKIE filmy. Najgorsze jest to, że oba się pokrywają :? Mowa tu oczywiście o Honorze Prizzich (polsat) i Ojcu Chrzestnym 2...

Sam chyba oglądnę Honor Prizzich, a Godfathera 2 może nagram... W każdym razie oba filmy są genialne (chociaż niby Ojciec Chrzestny 2 lepszy od 1? No way), no i te KREACJE... Jack Nicholson w szczytowej formie. No i Kathleen Turner :*

Oba filmy po prostu trzeba zobaczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja trzy tygodnie temu miałem niewielki rajdzik filmowy, obejrzałem z kuzynem: Plagę (w kinie), Posejdona, Ligę Niezwykłych Gentelmanów, Plan Lotu, Hackers 2: Takedown, Wzgórza Mają Oczy.

I tak, ewidentnie dwa najlepsze filmy z tych to Plan Lotu i Liga...

Reszta jest niezła, aczkolwiek Posejdon zbyt naciągany nawet jak dla mnie - fana filmów katastroficznych. Plaga ciekawa, ale żaden to horror. Takedown to dla fanów Kevina Mitnicka. Zagorzałych. Albo dla tych, którzy nie wiedzą kim jest Mitnick. Bo ja nie dowiedziałem się na tym filmie niczego nowego i się trochę zawiodłem. A Wzgórza... Cóż. Następny współczesny horror. Krew, masakra, mutanty.

Taki to telegraficzny skrót moich refleksji nad tymi filmami.

Teraz tak:

Plan Lotu - intrygujący motyw. Bardzo intrygujący. Zryło mi banię tak, że do samego wyjaśnienia zagadki nie domyśliłem się właściwego końca. Nie będę opowiadał więcej, bo sobie można gdzieś poczytać.

Ja jedynie polecę go wszystkim fanom thrillerów, bo naprawdę warto.

No a Liga Niezwykłych Gentelmanów to przypuszczam, że znany film =]

Jeszcze poprosiłbym tylko o wrażenia z filmów Motel i Zew Krwii, jeśli już ktoś wróci z kina, bo nie wiem, czy iść...

Aha, i jak tam nowy Potter? :P Był ktoś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

#Patrol

Nowy Hp jest strasznie denny..

Wieje nuda przez większą część filmu. Mało akcji za to dowiadujemy się o zakonie, i troche o samym HP. Wielu znajomych tez mowilo ze za duzo z ksiazki pominieto ( sam nie czytalem wiec nie wiem).

Chociaz motyw wywalenia Dumbeldora ze szkoły mi sie podobal.. Niestety oczywiscie pod koniec wrocil i wszystko sie dobrze skonczylo.

"Nowa" pania dyrektor zjadly centaury i koniec.. Nuda...

No zaskoczyła mnie tez smierc Blacka. Ale to niewiele..

A scena "milosna" byla genialna xD Brawa :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio po raz kolejny obejrzałem Prawdziwy Romans nakręcony przez Tony'ego Scotta według scenariusza Tarantino. Przyznam szczerze, że tym razem film podobał mi się mniej niż dawniej. Owszem, w dalszym ciągu jest bardzo dobry, ale... cóż, czegoś mu brakuje. Z pewnością nie zawodzi scenariusz, do czego zresztą pan Quentin widzów przyzwyczaił. Całość jest też świetnie zagrana, choć aktorzy drugoplanowi i epizodyczni przyćmili tych odgrywających role główne (Christian Slater to najlepszy wśród nijakich aktorów) - mowa zwłaszcza o Walkenie (dialog o Sycylijczykach jest po prostu genialny) i Oldmanie (to jest dopiero wszechstronny facet), ciekawą rolę zagrał także Brad Pitt (ograniczała się w większości do leżenia i ćpania).

Niestety całości zabrakło nieco charakteru... czy to kwestia reżyserii, zdjęć czy muzyki... nie wiem, ale ostatecznie film mógłby być lepszy niż jest. Może gdyby został w całości zrobiony przez Tarantino?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SPIDER PIG, SPIDER PIG, DOES WHATEVER A SPIDER PIG DOES...

Czyli kinowa wersja jednej z najlepszych kreskówek wszech czasów. Panowie (i panie) pokłony w stronę jednego z najzabawniejszych filmów roku! The Simpsons Movie! xD Powiem Wam szczerze, że nie pamiętam kiedy ostatni raz tak się uśmiałem w kinie :D Może i faktycznie humor prezentowany przez serial był troszkę wyższy, ale w końcu Wersja Kinowa trafi do szerszego grona ludzi. I właśnie do tego "szerszego, niewtajemniczonego grona ludzi" film jest skierowany. Dla ludzi, którzy niekoniecznie znają na pamięć wszystkie sezony przygód Homera i jego wesołej rodzinki. Sam minusów nie stwierdzam*. Polecam gorąco wszystkim starym wyjadaczom Simpsonów, jak i zwykłym ludziom, którzy po prostu chcą zaśmiać się na śmierć :wink:

Czekam na The Simpsons Movie 2 :D **

*nie stwierdzam, bo sam widziałem wersję z napisami 8) Ale w sieci nie znalazłem jeszcze pochlebnej opinii na temat dubbingu do tej produkcji :wink: Zresztą po co w ogóle dubbing do takiego filmu? Chyba liczą, że przyciągną do kina więcej 8 latków ;]

**o sequelu na razie nic nie wiadomo, ale po takim sukcesie jaki odniósł film pewnie powstanie ;]

btw: wiecie, że twórcy Family Guy'a obiecali fanom również Wersje Kinową? Obiecali... ale pod warunkiem, że Kinówka Simpsonów wypali... Wypaliła? Wypaliła 8)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*nie stwierdzam, bo sam widziałem wersję z napisami 8) Ale w sieci nie znalazłem jeszcze pochlebnej opinii na temat dubbingu do tej produkcji :wink: Zresztą po co w ogóle dubbing do takiego filmu? Chyba liczą, że przyciągną do kina więcej 8 latków ;]

I tutaj lezy pies pogrzebany. Nie przyciagna wiecej 8 latkow bo film jest od 12 lat. Wiadomo ze to tam moze sobie byc a i tak ludzie beda na niego isc z dziecmi... No ale jaki to ma sens? Wg zamyslu (i klasyfikacji wiekowej) wszyscy ktorzy pojda na ten film powinni nadazyc z czytaniem napisow, a tu nagle wypuszczaja bezsensownie dubbingowana wersje... Tym bardziej ze Simpsonowie chyba nigdy nie byli w wersji innej niz z lektorem lub z napisami i nie wyobrazam sobie zeby taki Homer, Marge, Lisa czy Bart nagle zaczeli poslugiwac sie nasza mowa ojczysta :wink: Cale szczescie ze chyba wszystkie wieksze kina oferuja obie wersje, wiec mozna spokojnie wybrac sie na ta "opisana".. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przedwczoraj obejrzałem dość zachwalany film (przynajmniej kilka takich opinii słyszałem) "Znaki" z Melem Gibsonem w roli głównej i w reżyserii M. Night Shyamalana czyli faceta odpowiedzialnego za między innymi "Szósty Zmysł" i <słaaabą> "Osadę". O czym to jest zapraszam tutaj. Wrażenia? (uwaga spojelry inside) Nie najlepsze. Szczerze spodziewałem się trochę bardziej emocjonującego filmu (czyli na przykład więcej scen typu nasz dzielny pastor robi sobie w nocy przechadzkę po polu kukurydzy). Reżyser chciał widzów utrzymać w spokojnym, przyciszonym klimacie życia codziennego rodziny pastora, ale jak na moje to powinno się tutaj więcej dziać, bo nawet scena w piwnicy kończy się jakoś bezpłciowo. Nie najgorsze były sceny pokazujące rozterki wewnętrzne Grahama Hessa (M. Gibson) i to zaliczę na plus tak samo jak pomysł z tym, że życie to nie jest zlepek przypadków czyli chociażby wiadomość od żony, gra w baseball Merilla, astma syna pastora itd. Szczerze to rozbawiło mnie jak pod koniec filmu szklaneczki z wodą porozstawiane przez Bo w dużej mierze przyczyniły się do pokonania urażonego obcego :). No i bezcenne jak Merill zaczyna naparzać obcego z bejsbola xD. Swoją drogą - skoro najlepszą bronią jest woda to obcy już nie mogli pomyśleć, że na planecie, która w 70,8 % zalana jest wodą mogą jej mieć pod dostatkiem żeby ich pokonać? Oczywiście, ziemianie tego nie wiedzieli jak oni tutaj przyjechali, ale to i tak słabe wytłumaczenie.

Podsumowując obejrzeć można, ale bardzo emocjonującego filmu się nie spodziewajcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą - skoro najlepszą bronią jest woda to obcy już nie mogli pomyśleć, że na planecie, która w 70,8 % zalana jest wodą mogą jej mieć pod dostatkiem żeby ich pokonać?

Jeszcze ciekawszym pytaniem jest to, że pan z ufa może przelecieć kawałek galaktyki, a nie potrafi otworzyć drzwi - nurtowało to wielu po premierze filmu. Generalnie trudno stwierdzić, o czym jest ten film - w połowie to horror sci-fi, w połowie dramat obyczajowy. Dziwna mieszanka, ale jakoś na tyle mnie wciągnęło, że film mi się nawet-nawet podobał, ale gdybym nastawił się na thriller czy horror (tak jak ludzie byli rozczarowani "Osadą", bo właśnie horroru się spodziewali), to byłbym srodze zawiedziony. Na luzie można obejrzeć bo film to ciekawy, choć miejscami przesadnie udziwniony, co może odrzucić od ekranu na kilometr.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą - skoro najlepszą bronią jest woda to obcy już nie mogli pomyśleć, że na planecie, która w 70,8 % zalana jest wodą mogą jej mieć pod dostatkiem żeby ich pokonać?

Bo to święcona woda była :P. Poważnie, symbolika religijna jest dość ważna do odczytania "Znaków".

Swoją drogą był taki kiedyś artykuł w "Niedzieli" (albo "Naszym Dzienniku"; wybaczcie, że nie rozróżniam, dla mnie to wszystko są czarne gadzinówki) był taki zabawny artykuł "Obcy - ale z jakiego wymiaru", w którym przypisywano ufo diabelską :twisted: genezę, no i właśnie wyciągnięto "Znaki" (notabene błędnie przypisując ich autorstwo fanatycznemu katolikowi Gibsonowi) jako przykład takiej interpretacji.

Niezależnie od tego jak traktować sam artykuł, chyba dobrze zdiagnozowane zostały intencje reżysera - za ufem stoją ciemne siły i niekoniecznie pochodzą ONI z innej galaktyki.

Dlatego woda oczyszcza i zabija kosmitów, a główny bohater odzyskuje wiarę.

Tak chyba tylko można zrozumieć ten film (nieważne czy jest się wierzącym, czy nie).

Bo jako science-fiction raczej zawodzi. Mistycyzm wyłazi z każdej dziury w tym filmie.

A "Osada" słaba nie była. Ja ją traktuję jak bardziej dramat obyczajowy z elementami thrillera. Kiedy została wyjawiona tajemnica wioski, szczęka mi dosłownie opadła.

Nie sądzę, żebym był bardziej zaskoczony, gdyby nagle z lasu wyszły prawdziwe potwory. Puenta tego filmu mnie zmiażdżyła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A "Osada" słaba nie była. Ja ją traktuję jak bardziej dramat obyczajowy z elementami thrillera. Kiedy została wyjawiona tajemnica wioski, szczęka mi dosłownie opadła.

Nie sądzę, żebym był bardziej zaskoczony, gdyby nagle z lasu wyszły prawdziwe potwory. Puenta tego filmu mnie zmiażdżyła.

Serio nie domyśliłeś się w trakcie filmu, o co biega? Na podstawie choćby tego, że wszyscy mieli jakąś dramatyczną historię? Czy walącego po oczach krawata, który nosił jeden z kolesi? Końcówka jest głównym elementem tego filmu, a jak się ktoś domyśli albo będzie blisko w podejrzeniach - to :ass: zbita, będzie słabo.

wybaczcie, że nie rozróżniam, dla mnie to wszystko są czarne gadzinówki

Zastanawiam się, co mnie bardziej odrzuca - naiwny katolicyzm czy naiwny antyklerykalizm...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serio nie domyśliłeś się w trakcie filmu, o co biega? Na podstawie choćby tego, że wszyscy mieli jakąś dramatyczną historię?

To, że wszyscy przeżyli jakieś horrors, po którym chcieli uciec od cywilizacji to już tłumaczył ojciec tej niewidomej dziewczynie. A czy cywilizacja musi oznaczać nasze czasy?

Czy walącego po oczach krawata, który nosił jeden z kolesi?

o_O a na to naprawdę nie zwróciłem uwagi. Zresztą dlaczego miałoby budzić podejrzenia? Czas w Osadzie "zatrzymał się" w końcówce XIXw a wtedy krawaty były już znane :P.

Końcówka jest głównym elementem tego filmu

Dlatego też uważam, że jest to film dobry, ale na jeden raz.

Zastanawiam się, co mnie bardziej odrzuca - naiwny katolicyzm czy naiwny antyklerykalizm...

CZYTAJ

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o tajemnicę Osady to w moim przypadku było to dość zabawne

. Od początku filmu byłem przekonany, że rzecz dzieje się współcześnie, bo pamiętałem screena z filmu, na którym chodzzili w żółtych ortalionowych kurtkach. Tylko, że źle pamiętałem, bo to były zwykłe opończe. I tak, idąc fałszywym tropem doszedłem do dobrych wniosków

:D .

Simsonów nie widziałem. A co do Szklanej Pułapki 4. Niezłe widowisko, willisowy humor, czyli nic mniej i nic więcej. I trzeba duuużego dystansu, żeby to oglądać. Niektóre numery z Piratów z Karaibów są bardziej realistyczne. Np. dzielny McClane strąca helikopter taksówką.

A propos Szklana Pułapka. Na pewno wiecie, że tytuł oryginalny to Die Hard, czyli - w wolnym tłumaczeniu - Trudny Przeciwnik. Z każdym odcinkiem krótkowzroczność polskich tłumaczy staje się coraz śmieszniejsza. Jak powinni tłumacvzyć oryginalne tytuły, chcąc być konsekwetnymi?

"Die Hard" - "Szklana Pułapka"

"Die Harder" - "Szklańsza Pułapka"

"Die Hard with Vengance" - "Zemsta Szklanej Pułapki"

"Live Free or Die Hard" - "Żyj Wolny albo Szklana Pułapka"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A propos Szklana Pułapka. Na pewno wiecie, że tytuł oryginalny to Die Hard, czyli - w wolnym tłumaczeniu - Trudny Przeciwnik.

Bardzo wolnym :wink: I do tego nie za dobrym pod względem marketingowym. Jest to jeden z wielu przykladów tytułów dość trudnych do przetłumaczenia, więc tłumacze odnieśli się do treści filmu i w tym aspekcie wyszło im dość dobrze. Tłumaczenie wierne rzeczywiście nie jest, ale mi się podoba - ma pewien zabawny urok. Poza tym i przy Twoim tłumaczeniu można się dopatrywać braku wierności, bo gdzie w tytule jakiś przeciwnik? :) Choć prawda jest taka, że spora część zamieszania rzeczywiście wzięła się z tego, że mamy tyle kontynuacji. Tytuł sam w sobie nie byłby taki tragiczny, ale z następnymi można niby było coś zrobić.

Mogli lepiej spisać się tłumacze, co dowodzą tłumaczenia na inne języki. Gdzieś czytałem artykuł je wymieniający, ale za nic nie pamiętam gdzie :? Nie mogę znaleźć, może ktoś pomoże? Po krótkim namyśle i małym edicie- w artykule były chyba wymienione ciekawe tłumaczenia innych filmów na Polski.

A co do samego Die Hard - TU można zobaczyć, że w szklaną pułapkę wpadli nie tylko nasi tłumacze, a może nawet nasi po prostu kogoś spapugowali. Jungla de cristal brzmi wyjątkowo miło. Spectacularrrrr.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ciągu ostatnich 10 dni odwiedziłem kino 10 razy. Byłem na:

Harrym Portierze - film fajny, ale bardzo skrócony w stosunku do książki :? .

Simpsonach- fajny, lekki i śmieszny film o najsławniejszej (??) rodzince w historii kreskówek :D .

Motelu- dobry thriller,który trzyma w napięciu od początku dokońca :wink:

Gangu dzikich wieprzy- komedia o czterech facetach w wieku średnim, którzy przeżywają podczas podróży na harleyach pełno szalonych przygód 8)

Każdemu z tych filmów daję 8/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio obejrzałem filmy - Rocky Balboa i Skinwalkers.

Rocky trochę naciągany, ale całkiem udany podobał mi się.

Skinwalkers(Zew Krwi) - patrząc na plakat człowiek spodziewa się czegoś w stylu Underworlda, a zastaje jakąś walkę dwóch "gangów" wilkołaków. Słaba fabuła, średnia gra aktorska i takie też efekty. Film mi się nie spodobał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy ktoś widział wczoraj, jeśli nie, to niech żałuje...

Mary Reily - film na podstawie historii dr Jekylla i mr Hyde'a -klasyki literatury grozy. Dr Jekyll i Mr Hyde należy do ścisłego kanonu obok Frankensteina, Draculi i reszty towarzystwa.

Sama historia doktora opowiedziana jest z punktu widzenia pokojówki –tytułowej Mary (w dzieciństwie ofiary ojca-sadysty) - i jest pretekstem do starego jak dziadek świat zagadnienia dwoistości natury ludzkiej.

Z biegiem czasu Mary odkrywa, że jej pracodawca zaczyna ją pociągać – ale które wcielenie bardziej?

Malkovich odwalił kawał dobrej roboty .

Cudownie oddana atmosfera mrocznych, brudnych, XIX-wiecznych uliczek, pełnych burdeli i wszelakich szumowin.

No i świetna, oryginalne scena transformacji doktora - właściwie pokazana na sam koniec filmu.

Julia Roberts roli nieco została stłamszona przez podwójną kreację Malkovicha, ale w przypadku takiego aktora nie można mieć tego za złe. :D

Czas umierać, ja widziałem kiedyś w CTK wydania "Frankensteina" oraz "Jekylla i Hyde’a" kolorowo ilustrowane w dziale z literaturą młodzieżową :shock: na szczęście takie filmy (może jeszcze Frankenstein Brannagha) ratują sprawę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A propos Szklana Pułapka. Na pewno wiecie, że tytuł oryginalny to Die Hard, czyli - w wolnym tłumaczeniu - Trudny Przeciwnik.

Bardzo wolnym :wink: I do tego nie za dobrym pod względem marketingowym.

Hmm... Słownik Wiedzy Powszechnej podaje "zagorzały <zawzięty, zapamiętały> bojownik". Z kolei inna WP, Wirtualna Polska podaje tak. Ogólnie rzecz biorąc to taki trudny orzech do zgryzienia, wrzód na tyłku, kawał twardego sukinkota. Czyli staje nam przed oczami poobijany, postrzelony, wystrzelony w powietrze, podtopiony, przemarźnięty, przypalony, wygnieciony i bosy, ale wciąż (chwiejnie) trzymający się na nogach Bruce Willis w wymiętym, obkrwawionym i przepocym podkoszulku, gotowy doczołgać się do pistoletu / zapalniczki / sopla lodu by z Yippie Ki Yay na ustach posłać zdziwionego wroga na tamten świat.

Co prawda to fakt, że na marketingu znam się bardzo mało, ale i tak jestem zagorzałym przeciwnikiem (znaczy dajhardem :) ) wymyślania przez tłumaczy nowych tytułów dla filmów. Jak coś jest trudne do przetłumaczenia, to się siedzi o czarnej kawie kilka nocy z rzędu aż się w końcu wymysli coś, co oddaje zamiary twórców. A w ostateczności, lepiej się przyznać do głupoty, niż cwaniaczyć z różnym "Orbitowaniem bez cukru" czy inną "Przerwaną lekcją muzyki" i zostawić tytuł w oryginale.

A tak w ogóle, czy ktoś wie, co to, kurde, jest ten Yippie Ki Yay? Przekopałem Internet i nic nie znalazłem.

Skinwalkers(Zew Krwi) - patrząc na plakat człowiek spodziewa się czegoś w stylu Underworlda, a zastaje jakąś walkę dwóch "gangów" wilkołaków. Słaba fabuła, średnia gra aktorska i takie też efekty. Film mi się nie spodobał.

Ale za to z Rhoną "[pierwszą] Larą Croft" Mithrą :) . Nie wiem, czemu, ale ją lubię. Może to nie Meryl Streep, ale ma swój styl. W ogóle to babka przeżywa ostatnio swój renesans. Grała niedawno w "Shooterze". Parę lat temu nieźle się zdziwiłem, jak zobaczyłem ją w "Hollow Manie". Ale tam to był epizodzik. Chociaż interesujący :rabbit: .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda to fakt, że na marketingu znam się bardzo mało, ale i tak jestem zagorzałym przeciwnikiem (znaczy dajhardem :) ) wymyślania przez tłumaczy nowych tytułów dla filmów. Jak coś jest trudne do przetłumaczenia, to się siedzi o czarnej kawie kilka nocy z rzędu aż się w końcu wymysli coś, co oddaje zamiary twórców. A w ostateczności, lepiej się przyznać do głupoty, niż cwaniaczyć z różnym "Orbitowaniem bez cukru" czy inną "Przerwaną lekcją muzyki" i zostawić tytuł w oryginale.

No i tu już jest kwestia podejścia. Ja też nie mam nic przeciwko oryginalnym tytułom - sam często dłużej pamiętam i wolę się posługiwać oryginałem. Tak samo jak przy treści książek - bliżej oryginalnego zamysłu autora. Choć gdyby spojrzeć na to od innej strony to w sumie, tak mi się przynajmniej wydaje, o tytule decydują wydawcy - Ci, od których idzie kasa - a nie autorzy scenariusza. Jak zwykle więc sprowadzamy się do gustu. Dla mnie czasem nasze tłumaczenia są trafniejsze i lepsze od oryginalnych, ale może to też być kwestia tego, że język polski jest mi podświadomie bliższy.

Przykładem na średnie choć dość wierne tłumaczenie może być moja ostatnia wojaż kinowa. 'Fracture' czyli po naszemu 'Słaby Punkt'... Niby gra, niby z treścią zgodne, ale jednak - dla mnie - angielska wersja brzmi zdecydowanie lepiej. A o samym filmie - bardzo mi się podobał. Jest to chyba głównie zasługo Sir Hopkinsa, ale i scenariusz jest dobry. Taki to nieco przewrotny, dość inteligenty film sensacyjno-sądowy. Zakończenie fabuły nie jest do końca jasne ( choć sporo można się wcześniej domyśleć ), a genialna złośliwość przekonanego o swej nieomylności Hopkinsa mnie urzekła 8) Kino może nie strasznie ambitnie, ale zdecydowanie z bardzo wysokiej półki rozrywkowej.

A tak w ogóle, czy ktoś wie, co to, kurde, jest ten Yippie Ki Yay? Przekopałem Internet i nic nie znalazłem.

Hehehe... Ot, kolejna ciekawa pozycja w dyskusji o tłumaczeniu. W pierwszej części McClane został nazwany przez głównego badass kowbojem... A cytowana fraza to takie 'jaba daba du' tylko, że ze starcy westernów :)

W podejściu absurdalnym można by było przetłumaczyć to na 'patataj', a tytuł na 'Twardego orzeszka' :D A potem mamy kolejno:

--> Twarszy orzeszek

--> Zemsta twardego orzeszka

--> Żyj wolno albo zadław się orzeszkiem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...