Skocz do zawartości

Filmy ogólnie


Cardinal

Polecane posty

Dopiero co wróciłem z Harrego Pottera. Ło matko, jak oni ten film spłycili. Ja rozumiem, ze nie można zamieścić w filmie wszystkich smaczków z prawie 1000 stronnicowej książki, ale naginanie (do granic możliwości) fabuły, by tylko całość trzymała się kupy, to już przesada... (spoilery będą!) W filmie ani słowem nie wspomniano o tym, iz Ron i Hermiona zostali prefektami, ani słowem nie wspomniano o quiddichu (a już o tym, że Ron dostal się do drużyny hie było nawet mowy, Potter chyba po prostu przestał trenować w tym roku^^), o testralach Harry dowiedział się od Luny, o Pokoju Życzeń powiedział Harry`emu nie Zgredek, a... Neville (sic!), a Umbridge o spotkaniach Gwardii Dumbledore`a powiedziała... Cho. Wycięto cały wątek miłosny, wycięto wątek nauczania wróżbiarstwa przez Firenzo, wycięto wątek z usuwaniem przez Snape`a wspomnień do myślodsiewni (a moment, w którym Harry poznaje historie o swoim ojcu wepchnięto tak, że ledwo trzyma się kupy). Nie ma nic o Ricie Skeeter, o Żonglerze, o madame Maxime. Zjechano książkę w całości, pozostawiając ogólny zarys historii, i dokładając resztę, ot tak, byle by była. Wątpie, czy zrozumiałbym film, bez czytania knigi...

Gdyby tak dołożyć jeszcze z pół godzinki, godzinę filmu, może dałoby się coś z tego wyciągnąc. Bez tego, jest raczej kiepawo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,8k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
A propos kina B (a nawet C i D ;]) - co państwo o DeathProof sądzą? bo zastanawiam się, czy nie przebiec się nań do kina... Acz dużo bardziej kusi mnie zobaczenie całego Grindhouse w wersji takiej, jak była w Stanach, z 'trailerami' pomiędzy... Ale pewnie jeno na dvd się tego doczekamy, ewentualnie w ramach jakichś specjalnych pokazów...

Przebiec.

Widziałem i pisałem, jakieś dwie strony wcześniej. Generalnie Tarantino trzyma poziom.

Na trailery, o których piszecie, nie trafiłem (byłem w Cinema City). Może przy Planet Terror? Tak czy fak, mam nadzieję, że na DVD Grindhouse wyjdzie jako całość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja opinia o Death Proof:)

Z jednej strony mamy klasyczne dla Tarantino schematy ktorymi karmi nas od czasu Pulp Fiction a zdrugiej cala game smaczkow w ktorych wylapywanie mozna bawic sie przez calutki film. No i najwazniejsze czyli KOBIETY! To w jaki sposob Tarantino je ukazuje, w jaki sposob "rozpieszcza" je kamerą (sam jest tu operatorem ) to samo w sobie stanowi male dzielo sztuki. Czegos takiego jeszcze nie bylo. Lap dance wykonany przez jedna z bohaterek tak kipi erotyzmem ze wymieka nawet Salma tanczaca z wezem w "Od zmierzchu..." Ten film jest o kobietach od pierwszej do ostatniej sekundy i tylko o nich. Oczywiscie wystepuje tu morderca

( w koncu to slasher:) i stanowi on wspanialy kontrast dla tych ok 75% filmu ktore stanowia pozornie durne rozmowy bohaterek. Pozornie durne bo w tych dialogach Tarantino pokazuje nam swoje uwielbienie dla kina. Niezadko zdaza sie ze bohaterki rozmawiaja ze soba uzywajac dialogow z innych filmow. Swietnie sie to oglada wylaplujac takie smaczki. Przy dialogach pojawia sie maly minus filmu (chyba jedyny) poprostu nie sa one tak blyskotliwe jak w Pulp Fiction czy Kll Bill vol. 2 Mozna sie posmiac, mozna wciagnac w te "rozkminki" ale to juz nie to samo. koncowke filmu upieksza dluga i niesamowicie dynamiczna scena poscigu z udzilem Dodga Chalengera z 1970 roku ( glowny "bohater" Znikajacego Punktu ) Poscig jest nakrecony bardzo zgrabnie. Jest bardzo dynamiczny, okraszony odpowiednio budujaca atmosfere muzyka i masa scen i ujec ktore wprost wciskaja nas w kinowy fotel. Przypominam ze Tarantino jest tu operatorem kamery!

Nie pisalem jeszcze o scenach gore bo oczywiscie jest ich kilka i zostaly uzyte w sposob wrecz idealny. Zaskakuja i podnosza adrenaline dokladnie w tym momencie filmu gdy napiecie siega juz zenitu:) do tego jest to srodek filmu i po brutalnej jatce mamy nagly przeskok... i znow kilkadziesiat minut kobiet, kobiet i jeszcze raz kobiet ... i swietnej muzyki ktora jeszce bardziej podnosi "sexownosc" tego dziela!

A teraz z innej beczki. Kto ogladal INLAND EMPIRE Lyncha???

Dwa seanse w kinie zabralo mi ogarniecie calosci i zrozumienie calej historii ale bylo warto:) tyle ze mam spory zal do Lyncha:( Tyle lat czekalem na jego nowy film i naprawde liczylem na cos swierzego, nowego. tymczasem dostajemy kolejna opowiesc w stylistyce Mullholand drive. Kolejny raz o Holywood, kolejny raz ten sam schemat filmu- ukladanie calosci z rozuconych puzzli. Wszystko zrobione jest oczywiscie perfekcyjnie ale to znow to samo:( ja naprawde liczylem na cos innego po tych pieciu latach czekania. Sam Lynch mowi ze nie wie czemu IE jest uzupelnieniem Mulholland Drive. Poprostu zrobil taki film i juz. Ok fajnie kolejny raz udowodnil ze jest jednym z ostatnich bastionow niezaleznosci w Holywood i robi co chce ale tym razem niestety kosztem widza ktory liczyl na cos innego.

Sama historia natomiast jest o wiele bardziej pokrecona niz ta Z MD i rozwiazanie zagadki "klątwy" daje sporo satysfakcji:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dopiero co wróciłem z Harrego Pottera. Ło matko, jak oni ten film spłycili. Ja rozumiem, ze nie można zamieścić w filmie wszystkich smaczków z prawie 1000 stronnicowej książki, ale naginanie (do granic możliwości) fabuły, by tylko całość trzymała się kupy, to już przesada... (spoilery będą!) W filmie ani słowem nie wspomniano o tym, iz Ron i Hermiona zostali prefektami, ani słowem nie wspomniano o quiddichu (a już o tym, że Ron dostal się do drużyny hie było nawet mowy, Potter chyba po prostu przestał trenować w tym roku^^), o testralach Harry dowiedział się od Luny, o Pokoju Życzeń powiedział Harry`emu nie Zgredek, a... Neville (sic!), a Umbridge o spotkaniach Gwardii Dumbledore`a powiedziała... Cho. Wycięto cały wątek miłosny, wycięto wątek nauczania wróżbiarstwa przez Firenzo, wycięto wątek z usuwaniem przez Snape`a wspomnień do myślodsiewni (a moment, w którym Harry poznaje historie o swoim ojcu wepchnięto tak, że ledwo trzyma się kupy). Nie ma nic o Ricie Skeeter, o Żonglerze, o madame Maxime. Zjechano książkę w całości, pozostawiając ogólny zarys historii, i dokładając resztę, ot tak, byle by była. Wątpie, czy zrozumiałbym film, bez czytania knigi...

Gdyby tak dołożyć jeszcze z pół godzinki, godzinę filmu, może dałoby się coś z tego wyciągnąc. Bez tego, jest raczej kiepawo...

Zgadzam się w 100%. Z kina wróciłem rozczarowany. A oprócz tego, co wyżej cytowany wymienił, warto wspomnieć o drewnianych aktorach. Żaden z obecnych na ekranie się nie popisał. Nie było nic, co by ratowało fabułę. A mogłem iść na Death Proof... .

I tak pójdę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też wczoraj byłem na Potterze, mam wrażenia podobne, co A.L. i ZdeniO, z tym, że nie spodziewałem się niczego innego, przez co nie jestem rozczarowany.

Gdyby tak dołożyć jeszcze z pół godzinki, godzinę filmu, może dałoby się coś z tego wyciągnąc. Bez tego, jest raczej kiepawo...

Tak się składa, że jak wyczytałem, wycięto przy montażu jakieś 45 minut z filmu, ale i tak trwał on ca 2,5 godziny. Gdyby faktycznie chcieli oddać większość z niespełna 1000-stronicowej kobyły potrzebny byłby serial, nie film. Nie oszukujmy się, filmy o HP są robione dla czytelników książki, zawiłości, powiązań i wielowątkowości zwyczajnie nie da się w nich pokazać. Było to o tyle o ile łatwiejsze w 3 pierwszych częściach, relatywnie krótkich. SPOJLERY Przykładowo Neville, nie Zgredek powiedział o pokoju życzeń Harry'emu, bo byłoby to "mnożeniem bytów", czego się w takich przedsięwzięciach nie robi. Oznaczałoby to stworzenie dodatkowej animacji, angażowanie aktora od dubbingu z części drugiej itp., a z drugiej strony ograniczałoby rolę Neville'a. Na podobnej zasadzie to Luna opowiada o testralach, bo jej wątek należało rozbudować (Mam na ten temat teorię, w końcu z jakiejś przyczyny nazywa się ona Lovegood :)[ale - nawet po uprzedzeniu - nie spojlerować mi o książce, błagam i zaklinam na wszystkie świętości]). Faktycznie, dużo postaci występuje niemal gościnnie (Draco, Lupin, Hagrid...), w sumie miałem wrażenie, że wszystko zostało "liźnięte", a nic nie opowiedziane. Ale jak wcześniej, uważam, ze film (o HP, nie ogólnie :) ) ma za zadanie pokazywać, ilustrować (o, to dobre określenie! :) ), a nie opowiadać, od tego jest książka. Jedyne, co odczułem naprawdę boleśnie, to straszliwe okrojenie postaci Tonks i brak wizyty w szpitalu. Może jeszcze walkę Voldemort vs Dumbledore pokazałbym trochę inaczej, w książce była jakaś bardziej dramatyczna i dynamiczna.

ZdeniO mówi o drewnianym aktorstwie... Hm... nie rzuciło mi się jakoś specjalnie w oczy. Inna sprawa, że nie było alternatywy dla - ble! tfu! - polskiego dubbingu, więc o tyle trudniej mi oceniać. (Aha, nie to, żeby polscy aktorzy odwalili fuszerkę (a nie odwalili, niezła zwłaszcza Luna), tyle, że wg mnie każdy, najlepszy nawet dubbing to zbrodnia na oryginalności utworu). Trudno tak czy inaczej posądzać takie nazwiska jak Rickman, Oldman czy Thompson o "drewniane aktorstwo". Genialna wg mnie była np. Imelda Staunton (Umbrigde).

W każdym bądź razie jako ilustracja do książki film oceniam bardzo pozytywnie, powiedzmy jakieś 8/10.

PS. Od wielu lat chodzę do kina, ale pierwszy raz widziałem przed emisją powiadomienie o prawach autorskich z groźbami zabrania kamery i odpowiedzialności prawnej włącznie. Rowling jest genialna, ale obrzydliwie z niej chciwa małpa :wink: . Jej prawo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się w 100%.

Ja również.

Z kina wróciłem rozczarowany. A oprócz tego, co wyżej cytowany wymienił, warto wspomnieć o drewnianych aktorach. Żaden z obecnych na ekranie się nie popisał. Nie było nic, co by ratowało fabułę.

Film warto zobaczyć choćby dla Luny - perełka tego filmu:) jedynie ona perfekcyjnie odegrała swoja rolę... tylko szkoda, że miała taką malutką;p

Heh jak ktoś pamięta, Powrót Króla trwał 3h i 20 minut, a książka o połowę krótsza (patrząc na moje wydania) Harry zaś nieco ponad dwie godzinki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas na moje wrażenia związane z Death Proof :wink:

Naprawdę wielki film Tarantino. I wielu ludzi żali się na głupie rozmowy, zbyt dużą uwagę poświęconą różnym częściom ciała dziewczynek, czy też żenującej grze aktorek.. HAAAAALO! TO jest pastisz filmów klasy C z lat 70'! Tak było zamierzone i Tarantino spisał się z tego znakomicie! Może i jest sporo niepotrzebnej gadaniny, ale to niesamowicie buduje klimat ;] Tak samo słaba jakość nagrania, ucięte sceny*, bark kolorów, czy też zacięcia taśmy :wink: Szkoda jednak, że Planet Terror nie ma jeszcze nawet ustalonej daty premiery... :/ Aha. No i te wszystkie smaczki i nawiązania do poprzednich filmów QT. Było tego naprawdę MASA.

W paśmie reklam przez filmem ukazał się zwiastun kinowego filmu o Simpsonach... w wersji z dubbingiem :? Jest to żałosne... Jednak 1/4 z kopi, które trafia do naszego krają, będą (dzięki bogu) z napisami.

Podsumowując: Death Proof: Tarantino trzyma wciąż wysoki poziom. 9/10 + znaczek jakości Ivo Poleca :thumright:

Ja tu zapodaje temat nowego filmu Lyncha na ktory trzeba bylo 6 lat czekac a tu akurat wybucha dysputa o Potterze

Spoko, jeszcze dziś mam zamiar na ten film sie udać :wink:

BTW: http://www.imdb.com/title/tt0985694/ :twisted:

*Cieszmy się, ponieważ min. w Polsce w kinach pojawiła się najdłuższa wersja filmu 8) W wersji amerykańskiej wywalono aż 30 min. z tego co leciało u nas! Oczywiście tam puszczano 2 filmy + reklamy nieistniejących filmów, więc ludzie nie wytrzymaliby 5 godzinnego seansu, ale i tak lepiej przejść się do kina, niż oglądać ściągnięte z internetu mizerne kopie amerykańskiej wersji, prawda? A co zostało wycięte? Min. naprawdę kosmiczny taniec Butterfly... :faja:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę was o pomoc. Ostatnio staram się oglądać wszystkie horrory jakie sobie przypomnę i szukam w nich strachu. Ale nie mogę go znaleźć. Czy znacie jakieś filmy na jakich można się przestraszyć ? Jak na razie udało to się wg. mnie w filmach : Znaki ( wiem że troche dziwne, ale wg. mnie bardzo straszne ), Czy boisz się ciemności ( serial, odcinek z Nosferatu w kinie ), Gdy zapada zmrok, 13 Duchów ( może mało straszne, ale w jakiś sposób mi się podoba ), Ukryty Wymiar, Silent Hill. Nie koniecznie muszą to być horrory, mogą być inne byle straszne :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ty nie szukasz tam, gdzie trzeba. Widziałem odcinek z Nosferatu w kinie, fajny był, bałem się potem. Miałem wtedy 9 lat. Ale wracając do horrorów obejrzyj: Poltergeist, Koszmar z ulicy Wiązów, The Ring, Nosferatu, Siedem, Amityville, Piła, The Thing, Piątek 13, Lsnienie, Egzorcysta.

Tu masz więcej dobrych horrorów

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to chwilowo na tyle, ale muszę dodać jeszcze jednego pana do listy:

--> Cuba Gooding Jr. - Żadnej wielkiej roli chyba nie zagrał, ale ma bardzo dużo mniejszych, ale dobrych. As Good as it Gets, Instinct, Jerry Maguire ( "Show me the money!!!" :) ). No i ma bardzo ładne imię.

Yep, "Show me the money!" to jeden z TYCH tekstów które zapadają w pamięć.

Imię też jedno z tych najlepszych ;]

Bimberion,

The Ring(jedyny film na którym autentycznie się bałem(a i o pewnie dlatego że miałem wtedy 12 lat ;])) gdzieś na szarym końcu?

Teksańska masakra(horror? Raczej masakra bez głębi i fabuły) w pierwszwej 20?

Szczęki(na tym to akurat się śmiałem zamiast sikać ze strachu) na 21 miejscu?

Co to wogóle jest za lista?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie napisałem, że na tej liście są same dobre pozycje, napsałem że jest tam więcej, bo jest. A Teksańska Masakra to dobry film, jeśli mówimy o pierwszej części, te nowe to nie są horrory. Szczęki też nie są straszne, raczej taki film sensacyjny. A lista jest subiektywna więc nie należy się dziwić, że nie zawsze jest tak jakbyśmy sobie życzyli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>>> Prince

W obecnym wieku, znaczy po 20, zdołały mnie przestraszyć (znaczy naprawdę), azjatyckie horrory zrobione przez amerykanów, ale tylko oglądane w kinie, na kompie (na DVD, panie moderatorze Torquemada) to już nie to samo. A więc jedynki Ring i Klątwa. Nawet zwłaszcza Klątwa. W wersji czysto japońskiej również straszyły ale i śmieszyły na zmianę mizerotą efektów i stylistyką. Swego czasu, ale to hen, hen w podstawówce na śmierć przestraszyło mnie To (It) (na podstawie Kinga, znaczy o tym clownie, bo jeszcze jest Coś (Thing) Carpentera, znakomity, choć przede wszystkim klimatyczny, nie straszny [jest jeszcze To Coś, ale to horror klasy beee :); piszę to, bo swego czasu strasznie było zamieszania z tymi 3 tytułami] ). Niektórych bardzo straszy Blair Witch Project, ale nie mnie. Film świetny i nastrojowy, ale ja jednak muszę mieć jakiegoś prymitywnego paskudaka, żeby się bać :) .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niecdawno wróciłem z festiwalu Era Nowe Horyzonty odbywającego się w Wrocławiu i chociaż nie byłem tam długo (raptem 3 dni) udało mi się zobaczyć 10 filmów. Oto krótka relacja z tego co zobaczyłem:

Na dobry początek:

1. Dziesięć czułen , reż. Rolf De Heer, Australia 2006.

To opowieść o opowieści :) którą młodemu Aborygenowi snuje jego starszy brat, a która ma go nauczyć żyć "odpowiednio". Jeśli interesujecię się innymi kulturami a "Apocalypto" ma u was wysokie notowania to zobaczcie, ten nieco realistyczniejszy i mnie krwawy film o Australijskich tubylcach. Film jest bardzo ciekawie zrobiony, ma piękne zdjęcia, a i pośmiać się można. POLECAM

2. 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni , reż. Cristian Mungiu, Rumunia 2007

Film ten zdobył Złotą Palmę w Cannes więc już na starcie zasługuje na zainteresowanie. To historia dwóch przyjaciólek, z których jedna chce poddać się aborcji, nie o niej jednak jest ten film. Całą historie oglądamy z perspektywy jej przyjaciólki która starając się jej pomóc, sam musi wiele poświęcić. Wydawać by się mogło, że poraz kolejny ogladany to samo, że znów będzie nudne biadolenie o sensie aborcji itp. a jednak jest inaczej i mimo, że akcja filmu obejmuje tylko jeden dzień (i noc) wydarzeń jest aż nadmiar i naprawdę przejmumemy się losami dziweczyn. Film składa się z serii bardzi długich ujęć, które pozwalają nam lepiej wczuć się w wydarzenia, a i nie często mamy okazję zobaczyć film dziejący się w Rumuni.

Jest to chyba najlepszy film jaki widziałem na festiwalu (co nie znaczy, że najfajnieszy, ale do tego jeszcze wrócę :) ). POLECAM wszysktim lubiącym "życiowe", ambinte, ale też proste kino.

Ps. Film ten będzie można zobaczyć niedługo w naszych kinach, co przy innych festiwalowych pozycjach nie jest takie pewne (no cuż niektóre filmy można zobaczyć tylko tam).

3. Irina Palm reż. Sam Garbowski Belgia/ Luksemburg/ Wlk. Brytania/ Niemcy/ Francja 2007

Dość ryzykowna (IMHO) historia pewnej starszej kobiety, która by uratować życie swego śmiertelnie chorego wnuka decyduje się na prace... w domu publicznym, w charakterze... ekhm powiedzmy, że jej przydomek Irina DŁOŃ wiele mówi :] Oglądałem ten film w następujących stanach emocjonalnych: wpierw zaciekawienia, poźniej zdziwnie, jeszcze wieksze zdziewienia, a następnie praktycznie nikończące sie wybuchy śmiechu, aż do wzruszenia się w finale. Nadal uważam, że pomyśł filmu jest dość śliski ale jego twórcy nie przekraczają granicy dobrego smaku, a cały film to taka bajka ku pokrzepieniu, tym niemniej POLECAM.

4. Siedem łatwych utworów Mariny Abramowicz reż. Babette Mangolte, USA 2007

Krótko: to nie film fabularny a zbiór fragnentów performanców tytułowej Mariny, z których każdy w orginale trwał 7 (!!!) godzin. Film ten mogą zobaczyć albo ludzie którzy fascynują się tym rodzajem sztuki, lub tacy którzy nigdy nie widzieli żadnego performancu, będzie to dość dobry start, zważywszy na różnorodność każdego z 7 przedstawień. Mnie osobiście najbardziej podobały się rekacje publiczności (tej filmowej-gdyż "akcja" dzieje się w Amerykańskim muzemum, po którym chadzają zwiedzający), szkoda tylko, że jest było ich stosunkowo niewiele. I uwaga w jednym z przedstawiem Marina okalecza się żyletką, a w innym znęcą się nad wypchanym królikiem. Dla widzów o macnych nerwach :)

5. Na osiemdziesiąt sposobów dookoła świata reż. Stephen MacLean, Australia 1987.

Nie młody już film o tym, że można zwiedzić (fizycznie) cały świat nie ruszając się z miasta! Kiedy na wpół ślepy ojciec rodziny, zapragnie wyruszyć w podróż dookoła świata jego dwaj synowie zafundują mu ją, organizująć mu Hawaje, Las Vegas i inne atrakcje (w tym spotkanie z Papieżem) w przydomowym magazynie, czego sam ojcec nie będzie świadomy (jeśli przypomna wam to fabułe Good Bye Lenin, to widzcie , że ten film ^ był pierwszy :)). Dla zwoleników bardzo zwariowanych komedii (acz nie głupawch!) rzecz warta polecenia!

6. De Lama Lamina reż. Matthew Barney, Brazylia, USA 2004

Zdecydowanie najdziwniejszy film jaki widziałem (chyba nawet w życiu). Nie bardzo można go opowiedzieć, bo nie ma tu fabuły, ale występuję tu karnawał w stolicy Salvadoru, dziwny stwór którego genitalia (!) będziemy oglądać z bardzo bliska, wielki i cudownie filmowany spychacz(?- jakaś wielka maszyna w każdym razie), ogromne drzewo i dziwnymi wypustkami, wspinającą się kobietę i rytmy samby. Naprawdę dziwaczne przeżycie, sam nie wiem co o tym krótkim (56min.) filmie sądzić. Dla bardzo wytrwałych :)

7. Zaufanie reż. Hal Hartley, Wlk. Brytania, USA 1990

Ten film dosłownie zwalił mnie z nóg. Jest świetny! Mimo, że nie jest komedia, będziecie smiali się co chwilę, a teksty jakimi zwracają się do siebie postacie przebijają dialogi w filmach Tarantino! A wiedzicie, że jest to dość prosty, niskobudżetowy film, który opiera się właśnie na tych dialogach i pomysłąch fabularnych. Nie mu tu żadnych efektów specjalnych, poscigów, wybuchów (no może jeden :P), a ogląda się to z zapartym tchem. Te postacie, systuacje w jakich się znajdują, to co mówią... sam miód! Byłby to mój Numer Jeden festiwalu gdyby nie...

8. Z drugiej strony reż. Sarah Watt, Australia 2005

Ehhh... nie wiem co pisać. To film tak prosty, tak ciepły, tak zwyczajny a tak niezwykły. Opowiada historię wielu ludzie którzy w jakiś sposób zetkneli się ze śmiercią, Na plan pierwszy wybijają się dwie postaci: rysowniczki Maryl oraz fotoreportera Nicka. Ona wraca z pogrzebu ojca i ciągle widzi własną śmierć ( w formie filmu animowanego-jest to zrobione genialnie!), on jest chory na raka (swoją śmierć widzi w formi serii zdjęć), którzy przypadkowo spotykają się i zakocują w sobie. Kurcze cokolwiek napisał bym o fabule wyjdzie banalnie, ale uwierzcie mi na słowo, ten film nie jest banalny. Jest prosty ale w swej prostocie poprostu prawdziwy. Przyznam się: dawno już tak rzęśiście nie płakałem na filmie. JA miłośnik Indiany Jonsa, który lubi sobie zapuścić Terminatora czy inny wysoko budżetowy film, gdzie wszystko wybucha, zakochałem się w tak "bez efektowym" filmie. POLECAM POLECAM POLECAM!!!

Ps. Swoją drogą najmocniej wzruszyły mnie (czytaj: płakałem jak bóbr na filmach: "Cudowne życie" reż. Frank Capra, "Babe-świnak z klasą" i właśnie na "Z drugiej strony". A Wy??? No przyznajcie się twardziele :)

9. Porwanie Sabinek reż. Eve Sussman, USA/ Grecja/ Niemcy 2006

Kolejny "ciężki" film, którego reżyserka zajmuje się na codzien wideo-artem. Jeśli lubicie filmy eksperymentalne, zabawe z formą ale na rzecz fabuły to obejrzyjcie. Ja szczeże mówiąć na kilka minut zasnołem podczas projekcji (a było to też film z którego wyszła największa liczba widzów podczas mojego bycia na festiwalu), ale powiem, że kilka scen (szczególnie finałowa "rozruba") naprawdę robią wrażenie. Dla wytrzymałych ciekawskich :]

I na zakończnie:

10. Prosci faceci reż. Hal Hartley, Włochy, Wlk. Brytania, USA 1992

Kolejny film Hala Hartley i na tym mógłbym poprzestać. Chociaż "Zaufanie" podobało mi się bardziej, do "Prostych facetów" nie mam żadnych zastrzeżeń. Znów soczyści bohaterowie, znów rozwalające dialogi i niecodzienne sytuacje i tony śmiechu. Jeśli przy jakimś filmie zobaczycie nazwiasko Hala Hartleyja oglądajcie w ciemno!

I tyle (mam nadzieje, że ktoś to przeczyta :) ).

Uważam wypad do Wrocławia za bardzo, ale to bardzo udany. Coś mi się zdaję, że ten festiwal stanie się moją tradycją, a i Wrocław sam w sobie jest bardzo fajnym miastem. Jeśli jesteś kinomanem, wybierze się w przyszłym roku na Nowe Horyzonty! <koniec_reklamy>:)

Żałuję tylko dwóch rzeczy: że nie mogłem zostać dłużej i nie odwiedziełem redakcji CD-ACTION :(. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę was o pomoc. Ostatnio staram się oglądać wszystkie horrory jakie sobie przypomnę i szukam w nich strachu. Ale nie mogę go znaleźć. Czy znacie jakieś filmy na jakich można się przestraszyć ?

To zależy co Cię straszy. Jednego straszą odgrzewane azjatyckie kotlety, drugiego slashery z grupką ludzi na pokładzie, trzeci musi mieć odpowiednio budowane napięcie - żeby wczuć się w nastrój, czwarty wszystkiego po trochu, a piąty ma schizy i ciężko w ogóle mu coś dopasować. Można tak długo wymieniać. Na palcach jednej ręki (a może i to przesada) można wyliczyć horrory, które mają uniwersalną recepturą. Dlatego najlepiej będzie jeśli poszperasz w necie, poczytasz opinie, przestudiujesz trochę historię, dostosujesz do własnych potrzeb i sam dojdziesz co jest warte Twojej uwagi. A tak swoją drogą - z pozycji filmowych które wymieniłeś wynika, że jest jeszcze szeroki wachlarz produkcji dla Ciebie i wcale nie musisz wyszukiwać tych najstraszniejszych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę mnie tu nie szczuć Nowymi Horyzontami :wink: Dwa lata temu byłem i cały czas tęsknie... Choć niby za Cieszynem, ale co tam. W sumie to filmy się liczą. Ja sobie byłem wczoraj w kinie... Była to co prawda komedia romantyczna ( urok wyjść z lubą :) ), ale za to taka, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Wybrana po części z konieczności ( małe możliwości czasowe plus niechęć pójścia na ekranizację Pottera ), ale też dzięki pozytywnej recenzji w Polityce, która to do takich produkcji nie ma lekkiego pióra :wink: 'Milość i inne nieszczęścia' ( dłużej podania tytułu nie sposób odwlekać ) to film lekki i zabawny. Nie będę fabuły przybliżał, bo każdy może sobie znaleźć, więc nie ma sensu mnożyć znaków... Humor w filmie bardzo przypadł mi do gustu - nie ma żadnych głupiutkich dowcipów, a jest sporo ironii, a nawet metahumoru ( komentarze w stylu "nie zachowuj się jak w kiepskiej komedii romantycznej ). Możne nieco pokrętnie napisać, że jest to film, który ma dystans sam do siebie. Czasami może nieco słodki, ale i nie psuje to za nic ogólnego efektu. Dodać do tego jeszcze można świetną i ładną Brittany Murphy...

Ze spraw nie do końca związanych z filmach muszę napisać, bo małej rozbieżności między trailerami, a samym filmem... Idę na komedię romantyczną, czyli chcę sobie odpocząć i się pośmiać, a tu przed samym filmem: "Zew Krwi", "Transformers" i "Sadysta". Nie żeby mi to specjalnie przeszkadzało, ale kontrast był ciekawy 8) Inna sprawa to pewna niespodzianka, która mnie spotkała gdy chciałem sprawdzić soundtrack na imdb... Byłem przekonany, że to film wyświetlany raczej ogólnoświatowo, a to okazało się, że Polska należy do szczęśliwych czterech państw, w których można ten film zobaczyć. Wcześniej był pokazywany we Francji, Południowej Korei (sic!) i na Toronto Film Festiwal. A to Ci pani psikus :?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę was o pomoc. Ostatnio staram się oglądać wszystkie horrory jakie sobie przypomnę i szukam w nich strachu. Ale nie mogę go znaleźć. Czy znacie jakieś filmy na jakich można się przestraszyć ? Jak na razie udało to się wg. mnie w filmach : Znaki ( wiem że troche dziwne, ale wg. mnie bardzo straszne ), Czy boisz się ciemności ( serial, odcinek z Nosferatu w kinie ), Gdy zapada zmrok, 13 Duchów ( może mało straszne, ale w jakiś sposób mi się podoba ), Ukryty Wymiar, Silent Hill. Nie koniecznie muszą to być horrory, mogą być inne byle straszne :)

Niekoniecznie przestraszy ale napewno powinno przerazic klimatem, "designem" w ogole wszytskim. GLOWA DO WYCIERANIA ( Ereser Head) Davida Lyncha. Klasyk i genialne dzielo :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Cieszmy się, ponieważ min. w Polsce w kinach pojawiła się najdłuższa wersja filmu 8) W wersji amerykańskiej wywalono aż 30 min. z tego co leciało u nas! Oczywiście tam puszczano 2 filmy + reklamy nieistniejących filmów, więc ludzie nie wytrzymaliby 5 godzinnego seansu, ale i tak lepiej przejść się do kina, niż oglądać ściągnięte z internetu mizerne kopie amerykańskiej wersji, prawda? A co zostało wycięte? Min. naprawdę kosmiczny taniec Butterfly... :faja:

O, nie wiedziałem. Tak się dziwiłem, że przydługi jak na połowę "dwupaku". Po zastanowieniu się to lepiej, że mamy osobno, a w pełnych wersjach niż razem, a skrócono. Mam nadzieję, że na DVD będzie wszystko razem, łącznie z reklamami.

W niedzielę na Ale Kino lecą Wściekłe Psy. To będzie moje pierwsze bliższe spotkanie z tym filmem, aż nie mogę się doczekać :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chim ratuj

Nie poratuję, bo i sam nie widziałem jeszcze Inland Empire. Pono jest jak Mulholland Drv, co mi z zupełności wystarczy :)

Proszę was o pomoc. Ostatnio staram się oglądać wszystkie horrory jakie sobie przypomnę i szukam w nich strachu.
Poltergeist, Koszmar z ulicy Wiązów, The Ring, Nosferatu, Siedem, Amityville, Piła, The Thing, Piątek 13, Lsnienie, Egzorcysta

Siedem to nie horror. Piła od biedy tak. Dodałbym do tego jeszcze Darkwater, Ju-On, The Grudge (tak, wiem że to to samo, ale amerykańską może neofita łatwiej przełknąć), The Darkness (NIE MYLIĆ Z "Darkness Falls"). Jeśli chcesz czegoś wyjątkowo mocnego, polecam Cannibal Holocaust, NEKRomantik, Guinea Pig, może pierwszą część Tetsuo. No ale to już rozrywka dla zdecydowanie dużych dzieci...

Teksańska masakra(horror? Raczej masakra bez głębi i fabuły) w pierwszwej 20?

Sam jesteś bez głebi i fabuły...

Widać że mleko pod nosem. TMPM to jeden z najlepszych thrillerów/horrorów jakie widziałem w swoim życiu. Zarówno wersja z lat 70-tych, jak i świetny remake z bodaj 2003 roku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze TMPM: The Begining czyli prequel do remaku :D Bardzo dobry i swietnie uzupelniajacy remake pod wzgledem fabularnym.

Ps: Chim ale mu poleciles filmy (Cannibal Holocaust, NEKRomantik, Guinea Pig) :shock: Ja mam po tym do dzis slad na psychice :oops: (wiem glupie, przeto to tylko filmy)

Gdybym dzis mogl cofnac czas byc moze nie obejrzalbym Guinea Pig vol.1, Aftermatch i tych pier@#$onych August Undergroundow.(kogo ja oszukuje- obejrzalbym na bank:)

A tak w ogole to raz w zyciu wymieklem i pewnego filmu nie obejrzalem. Raz jedyny spasowalem. Bylo to: "Faces of Gore"

Macie jakis film ktorego baliscie sie obejrzec do tego stopnia ze w koncu odpusciliscie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz czegoś wyjątkowo mocnego, polecam Cannibal Holocaust, NEKRomantik, Guinea Pig, może pierwszą część Tetsuo. No ale to już rozrywka dla zdecydowanie dużych dzieci...

Tetsuo oglądałem... Musze w końcu coś z tych pozostałych zobaczyć. Choć z tego, co czytałem to Tetsuo ma chyba największy potencjał działania na mnie. Gore nawet w odrażającej ilości nie działa na mnie za mocno, czasem wręcz odwrotnie - rozśmiesza. A Tetsuo... Cóż - Tetsuo to baaardzo charakterystyczny film. Choć w sumie to duże niedopowiedzenie. To film jedynie w swoim rodzaju dający, kopiący po głowie. W pozytywnym tego zwrotu znaczeniu, na ile się da oczywiście. Jeśli to nieco zarkęcone to dobrze, bo film jest taki właśnie, ale mocniej.

A ja do zacnego grona horrorów dodam dwa filmy, które są właśnie odpowiednim dla mnie klimacie. Na dodatek oba filmy jednego reżysera i oba związane z Polską... 'Lokator' i 'Dziecko Rosemary' to dwa filmy, które mnie przerażają. Nie są to typowe horrory, momentami są wręcz niepozorne, ale ich nastrój jest tak sugestywny i tak opresyjny, że mało które mogą się z nimi równać. Nie bez kozery mówi się, że to sytuacje pozornie bardzo normalne mają największy potencjał do bycia strasznymi... W tych filmach nie mamy typowego i obecnego od początku horrorów 'zawieszania niewiary', czyli sytuacji, w której wiemy, że to horror i będą się działy rzeczy nie z tej ziemi. W 'Dziecku Rosemary' mamy pewne ( choć też nie do końca ) elementy nadprzyrodzone, ale 'Lokator' to już horror codzienności. Jak ktoś nie widział to koniecznie!!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto zwrocic uwage na inne filmy rezysera Tetsuo. Shinja Tsukamoto zrobil kilka naprawde zaskakujacych i bardzo ciekawych stylistycznie dziel. Czesto slysze ze ktos ogladal Tetsuo i na nim sie zatrzymal a to wielki blad. to jakby obejrzec EreserHead Lyncha i nic wiecej:)

Polecam obejrzec koniecznie "VITAL" Tsukamoto. pisalem o nim kiedys na forum. Mozna tez pokusic sie o "Snake on June" ale ten film jest cholernie ciezki w odbiorze, choc niezaprzeczalnie genialny wizualnie. No i bardzo ciezko go dostac. Ogolnie jesli chodzi o kino azjatyckie to polecam angielskie wydawnictwo Tartan Asia Extreme. Dobre ceny i swietny dobor filmow. Maja tam zeczy ktore kazdy zainteresowany azjatyckim kinem poprostu musi zobaczyc. Od "Happines of Katakuris" Takashiego Miike po "Last night in the Universe"( genialne!)

Wlasnie a propos!

Prince>>> Polecam jeszce "AUDITION" Taksiego Miike. Film jest u nas w wypozyczalniach i jest to bardzo niekonwencjonalne spojrzenie na gatunek horroru. bardzo klimatyczny film zupelnie inny niz wszytskie japHorrory. Zapomnij o duchach malych dziewczynek itp:) Dla mnie Audition to klasyk i scisla czolowka filmowa ever:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HP i Zakon Feniksa .. Film jest tragiczny.

Przez ok 2,5 godz. totalnie wiało nudą .. w pewnych momentach można było przysnąć nawet.

Nie ma co o tym więcej gadać bo ta częśc jest wyjątkowo benadziejna, nawet dla fana, którym na szczęście nie jestem :]

oo i ta scena miłosna.. ahh godna Oskara xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dybym dzis mogl cofnac czas byc moze nie obejrzalbym Guinea Pig vol.1, Aftermatch i tych pier@#$onych August Undergroundow.(kogo ja oszukuje- obejrzalbym na bank:)

Przyznaję bez bicia - Guinea Pig poleciłem ze względu na to, że sporo o tej serii czytałem. Niestety nie widziałem ani pierwszej ani następnych części, nigdzie tego dostać nie można :(

A co do August Underground - widziałem Mordum, drugą część. Choć "widziałem" to zbyt wiele powiedziane, przewijałem sobie scenki tylko...

Trzeba przyznać, że w tym filmie objawia się typowa amerykańska duma. Chcą być we wszystkim najlepsi, więc ich zdaniem stworzyli najbardziej przerażający film gore. No cóż, moim zdaniem obrzydliwość i chore pomysły sięgają tam niestety groteski i po paru minutach seansu takie motywy jak gwałt przez wycięty nożem otwór w brzuchu, przestają obrzydzać, a zaczynają w pewnym sensie bawić...

Tetsuo oglądałem... Musze w końcu coś z tych pozostałych zobaczyć. Choć z tego, co czytałem to Tetsuo ma chyba największy potencjał działania na mnie. Gore nawet w odrażającej ilości nie działa na mnie za mocno, czasem wręcz odwrotnie - rozśmiesza. A Tetsuo... Cóż - Tetsuo to baaardzo charakterystyczny film. Choć w sumie to duże niedopowiedzenie. To film jedynie w swoim rodzaju dający, kopiący po głowie. W pozytywnym tego zwrotu znaczeniu, na ile się da oczywiście. Jeśli to nieco zarkęcone to dobrze, bo film jest taki właśnie, ale mocniej.

Tetsuo podałem z przyzwyczajenia. Scen gore w nim jest bardzo mało (najbardziej "spektakularna" to ta na początku, z wbijaniem sobie metalowej rury w ciało). Ale film i tak zdecydowanie warto zobaczyć, bo niezmiennie przypominał mi dzieła Davida Lyncha, tyle że podane w schizogennym japońskim sosie. No i jest bardzo ciekawy, gdyby się w niego "wczytać", a raczej wpatrzeć. Z kumplem przeglądaliśmy eseje na temat Tetsuo i wyszło z nich, że to bardzo ciekawy film, obrazujący walkę pokoleń w społeczeństwie japońskim.

Druga część (Body Hammer) niestety jak dla mnie pozbawiona już jest tego smaczku, czyli doczytywania się, o co w tym chodzi itp.

Miłośnikom horrorów polecę też "Dom 1000 ciał" (ew. "...trupów", spotkałem się z różnymi tłumaczeniami). Mi się nie podobał, ale może im przypadnie do gustu. Na pewno jest ciekawy. I chory.

Trupów.

A ja z kolei poleciłbym sequel, czyli "Bękarty Diabła". O ile 1000 trupów to produkcja bardzo niszowa i bardzo dla fanów, to w drugiej części Rob Zombie, że tak powiem, rozwinął nieźle skrzydła. Horror drogi (sic!), masa fajnych dialogów na temat kina (wielbiciele Tarantino mogliby być w miarę ukontentowani), wiarygodni bohaterowie, spojrzenie od złej strony, pewne dywagacje nad tym, kto jest większym świrem - natural born killers czy szeryf który ich ściga. No i zakończenie, które autentycznie wycisnęło mi łzy z oczu. Coś pięknego, a przy tym bardzo ciekawego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...