Skocz do zawartości
RoZy

Resident Evil (seria)

Polecane posty

Dzień dobry, państwu, ja po poradę. Grałem w Resident Evil 4 i 5, wcześniejsze części (1-3) tylko poruszałem. Z jedynki przeszedłem jakieś 5 godzin gry, z dwójki tylko jedną, trójki może dwie. I to wszystko kiedyś na PS2 u kumpla. Nie wiem za bardzo za co się wziąć, nie chcąc sobie zepsuć serii RE fabularnie, ale też nie obrzydzić - graficznie czy gameplayowo. W spin-offy żadne nie grałem. Mam komputer, który uciągnąłby RE6 na minimalnych. Oprócz tego konsolkę PSP. Ewentualnie w grę wchodzi emulator PS2, bo to teoretycznie legalne (obrazy płyt mogę zgrać z kopii znajomego, nie?). Quo vadis, biohazardowi weterani?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej przejść serię od początku w kolejności: Re Zero Remaster, Re Remaster, Re 2, Re 3 Nemezis, Re Code Veronica, Re 4, Re Revelations, Re 5 , Re Revelations 2,Re 6. Jeśli ci się nie spodobały klasyczne residenty od Zera do Code Veronnica, to zacznij od części 4. W pierwszych dwóch częściach jest poprawiona grafa, więc nie powinno kłuć w oczy.

 

Edytowano przez JETO
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszedłem Resident Evil 7. Dla fanów serii powiem tylko tyle, że jest w nim dużo więcej z RE niż można się spodziewać. Natomiast dla tych, którzy wiedzą, że nie zagrają zapraszam do czytania dalej.

Najpierw jednak bezspoilerowo.

Rozkład pomieszczeń i znajdzki potrzebne do otwierania innych pomieszczeń itp to nic innego jak zrzynka z rezydencji z pierwszego RE

Strzelanie do przeciwników i ich ogromna odporność to duże zapożyczenia z RE 4

Klimat zaszczucia i beznadziei towarzyszy przez większą część gry - podobnie jak w starej trylogii i po części jak w RE4

Poza walkami z bossami każdego przeciwnika można wyminąć.

Amunicji zawsze brakuje, chyba że zbieramy wszystko i jesteśmy już pod koniec gry

Choć gra do straszenia wykorzystuje głównie Jump Scary i dźwięki otoczenia to trzeba przyznać, że robi to umiejętnie. Praktycznie cały czas musimy mieć się na baczności a odetchnąć można tylko w pokojach, w których dostępny jest zapis.

Cały klimat i poczucie zagrożenia towarzyszące przez większą część gry można przyrównać do Evil Within i początku w którym wydostajemy się z piwnicy

Z gry dowiadujemy się co się działo w świecie po RE6. Możemy też odkryć stopniowo dlaczego rodzinka Bakerów jest jaka jest i kto za tym stoi (zapraszam do spoilera)

Inspiracje z gry czerpano z Teksańskiej Masakry piłą mechaniczną (Rodzina Bakerów i brudne środowisko domostwa), Wzgórza mają oczy/Zły zakręt (bardzo ciężcy do zabicia wrogowie), Martwe Zło ( demoniczny wygląd opanowanych przez wirus ludzi) a także po części gameplayowo inspirowano się Alien Isolation.

A teraz spoilery - czytajcie tylko jeśli przeszliście lub nie zamierzacie grać bo wg was FPP to nie RE (lol)
 

Spoiler

 

Główny bohater to Ethan, który nigdy nie miał styczności z Umbrellą, do czasu aż nie zawitał na farmę Bakerów

Głównego bohatera pod koniec gry ratuje Chris Redfield, którego historię w RE7 poznamy w DLC.

Główny przeciwnik w grze to Eveline, mała dziewczynka która jest nową bronią biologiczną stworzoną przez Umbrella Corporations.

Rodzina Bakerów tak naprawdę to normalna, kochająca się rodzina farmerów, którzy padli ofiarą Eveline która zamieniła ich w pełni sterowanych, supersilnych i niebezpiecznych psychopatów a dzięki wirusowi X praktycznie nieśmiertelnych.

Evelinę dostała się na farmę Bakerów przez katastrofę statku, na którym płynęła wraz ze swoją opiekunką Mią - żoną głównego bohatera.

Evelinę cały czas jest w grze, czasem jako widmo małej dziewczynki a fizycznie jako nieruchoma, stara babina przykuta do wózka inwalidzkiego.

Kobieta która dzwoni przez telefon od czasu do czasu w rezydencji to Zoe, córka Bakerów która ukrywa się i ma potrzebne dane odnośnie serum, które może uratować każdego zarażonego.

Mia i Zoe również są zarażone wirusem.

Poza Bakerami w grze występują też przeciwnicy zarażeni wirusem - to ludzie którzy dostali się na farmę, wynik eksperymentów przeprowadzanych przez Eveline.

Każdy z Bakerów ma swoje indywidualne właściwości podczas walki. Tatusiek np jest bardzo silny i często kilka jego ciosów kończy się śmiercią, mamuśka jest bardzo szybka, atakuje znienacka, łazi po ścianach i potrafi wydłużać swoje ciało. Synalek to spec od pułapek

Baker w pewnym momencie gdy "odzyskuje świadomość" prosi głównego bohatera by uratował jego rodzinę zabijając Eveline.

Każdy baker regeneruje się nawet po najcięższych obrażeniach, jest to efekt działania wirusa X, który czyni ich niemal nieśmiertelnymi

W zależności od naszych wyborów Mie możemy uratować bądź też nie.

Ogólnie od czasów RE 4 to najlepszy Resident Evil a jeśli miałbym go opisać krótko to połączenie RE1 z RE4 z większym naciskiem na RE1 + rozwiązania gameplayowe w części zapożyczone z Alien Isolation

 

 

Edytowano przez Gieszu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8-9 godzin normalnej gry na normalnym poziomie trudności, zaczynam na hardzie właśnie i jest inne ustawienie przeciwników więc myślę, że gra zajmie podobnie. A warto przejść ją 2 razy na 2 możliwe sposoby. Macie więc 20 godzin gry. Niby nie dużo ale w ostatni tak dobry i trzymający w napięciu horror gdzie autentycznie czuje się tą niepewność i strach przed otworzeniem następnych drzwi miałem ostatnio tylko przy Silent Hillu 2. Dodatkowo zbierajcie wszystkie kasety video i odtwarzajcie w magnetowidzie. Gra się wtedy innymi postaciami i rozszerza historię.

Do minusów jedynie mogę zaliczyć fakt, że przy drugim podejściu jak zna się już zachowanie bossów to nie ma już takiego uczucia "o ja p...." ale za pierwszym razem walka z nimi jest nerwowa i stresowa - a o to chodzi w horrorze, no może poza ostatnim bossem ale wtedy jesteśmy już nie zwierzyną a łowcą więc można to wybaczyć :D

Edytowano przez Gieszu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sam grę ogrywałem na konsoli + VR, no i powiem krótko, masakra xD Gra jest tak absurdalnie stresująca, że cały czas zdejmowałem te cholerne gogle, bo grac nie mogłem ze strachu, cos genialnego :D RE7 zdefiniowało po raz kolejny gatunek Survival Horrory, 50% Survivalu, i 50% Horroru, genialne połączenie. Jeszcze tytułu nie przeszedłem, jestem chyba gdzies w połowie (na drugim bossie, czyli Pani Domu z tym czyms dziwnym na podbrzuszu), no grubo jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam mam problem z RE7, wersja zakupiona ze steama. Mój komputer z nadwyżką spełnia zalecane wymagania, mam win 7 64 bity, wszystkie sterowniki, direct x i biblioteki aktualne i problem. Kiedy włączam grę pojawiają się loga itp, mogę ustawić jasność, punkt zapisu itp i gdy pojawia się menu mam czarny ekran oraz do wyboru graj oraz opcję. Jeśli wybiorę graj czarny ekran nie znika i gra wiesza się oraz wyskakuje błąd appcrash re7.exe. Ktoś miał podobny problem i go rozwiązał?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, wiesiu87 napisał:

Witam mam problem z RE7, wersja zakupiona ze steama. Mój komputer z nadwyżką spełnia zalecane wymagania, mam win 7 64 bity, wszystkie sterowniki, direct x i biblioteki aktualne i problem. Kiedy włączam grę pojawiają się loga itp, mogę ustawić jasność, punkt zapisu itp i gdy pojawia się menu mam czarny ekran oraz do wyboru graj oraz opcję. Jeśli wybiorę graj czarny ekran nie znika i gra wiesza się oraz wyskakuje błąd appcrash re7.exe. Ktoś miał podobny problem i go rozwiązał?

Osobiście nie miałem takich problemów natomiast na forum Steama swojego czasu niektórzy gracze też na to narzekali. Z tego co pamiętam winą były kodeki Windows Media Player Codec, które trzeba było usunąć i zainstalować zwykły Klite Codec Pack. Przyczyną tego crasha był błąd, który uniemożliwiał wyświetlania animacji menu oraz wyświetlenia intro przez właśnie te kodeki ale głowy nie dam czy to rozwiąże problem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio ukończyłem Resident Evil: Revelations i muszę powiedzieć, że spodziewałem się dobrej gry, ale nie aż tak rewelacyjnej. Polecam graczom, którzy lubią gry skupione na fabule i w stylu filmowym. Czas przejścia według informacji w grze to 16 godzin, więc długa nie była. Kilka lat temu ukończyłem Resident Evil 5 i tamta również była po prostu arcydziełem.
W obu tych grach (w innych częściach zapewne również) fabuła jest na pierwszym miejscu.

Muszę przyznać, że najlepsze gry to jednak takie bez ogromnego świata, czyli skupione głównie na fabule i konkretnych misjach. Te gry z wielkim światem to zazwyczaj pożeracze czasu, a chyba nie o to chodzi? Po co biegać lub jeździć po wielkim świecie od punktu do punktu?
Oczywiście również lubię takie gry (chociażby GTA czy Wiedźmin), ale w żadnym razie nie uważam takiego wielkiego świata za plus.

Jednak jeśli mowa o samej Resident Evil: Revelations, to gra jest podzielona na 12 rozdziałów (12 odcinków), które dzielą się również na podrozdziały. Twórcy nie pozwalają się nudzić nawet przez sekundę. Nie dosyć tego, że na zmianę grasz w różnych miejscach, to jeszcze kilkoma różnymi bohaterami. Są także misje dziejące się w przeszłości.
Jednym słowem przejście tej gry, to jak obejrzenie ciekawego i emocjonującego filmu. Prawie do końca są utrzymywane tajemnice i nie wiesz jak to się wszystko skończy.

Jeśli chodzi o walki to zazwyczaj trudne nie były, ale zdecydowanie można było zginąć, jeśli nie miałeś wprawy. Było kilku bossów, co dodatkowo świetnie urozmaicało sceny akcji.

W Resident Evil: Revelations na pierwszym miejscu jest oczywiście klimat, emocje i fabuła. Te wszystkie elementy należą zdecydowanie do czołówki wśród gier. Wiadomo, że to nie poziom Final Fantasy, ale ze względu na jej długość to chyba niemożliwe.

Jeśli już miałbym znaleźć jakieś wady, to niestety irytujące było to udawanie czyjejś śmierci, żeby potem pokazać, że jednak dana postać przeżyła. Było tak, aż 3 razy podczas całej gry. To znaczy twórcy celowo mylili widza, żeby potem pokazać, że jednak wszystko dobrze się skończyło.

Pewne rzeczy (losy postaci) mogliby zmienić i byłoby jeszcze lepiej. Tak naprawdę to jedyną

 

ofiarą w tej grze była Rachel. Wszyscy inni przeżyli.

Sterowanie jest bardzo wygodne, ale musiałem ustawić czułość myszy na minimum (1), a jeszcze do tego zmniejszyć bezpośrednio na myszce.

9/10

Edytowano przez mishiu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chociaż RE7 okazał się całkiem przyjemną grą akcji, przyznam że zatęskniłem ostatnio za klasycznymi survival horrorami w starym dobrym stylu. W "porywie" kupiłem na Steamie zremasterowane Resident Evil HD i RE:Zero HD. Z początku zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem...ale teraz, gdy jedynka już skończona jako Valentine, a Zero jest w zaawansowanym stadium przejścia...uświadamiam sobie, że ręce mi się będą trzęsły aż do premiery zremasterowanego RE2. Ciekaw jestem, czy Nemesis też doczeka się odświeżenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio ukończyłem Resident Evil Revelations 2 (po 20 godzinach i 40 minutach) i muszę powiedzieć, że jest to zdecydowanie najsmutniejsza gra (najbardziej przygnębiająca) w jaką kiedykolwiek grałem (zapewne bardziej wzruszających nie ma), jeśli chodzi o mainstream. To moja trzecia Resident Evil, ale całkiem inna niż dwie wcześniejsze (RE 5 i Revelations 1).
Jestem maksymalnie zaskoczony, gdyż

podczas ucieczki z wieży umarła Moira (to była wyjątkowo wzruszająca scena), która było jedną z głównych bohaterek (fajna i piękna 20 letnia dziewczyna), a na końcu gry wygrała ta zła czyli Alex, przejmując ciało Natalii, czyli tej 10 letniej dziewczynki).

Jednym słowem maksymalny BAD END. Nigdy bym się tego nie spodziewał. 
Tym bardziej, że zarówno Revelations jak i Resident Evil 5 miały same dobre zakończenia. Wszystko kończyło się świetnie, więc tego samego oczekiwałem od Revelation 2.

Dramat, rozpacz i smutek to jest zdecydowanie dominujący element tej gry i to od początku do końca (mało jest filmów tak dramatycznych i wzruszających, a co dopiero gry). Humoru w niej nie ma żadnego (no chyba, że ktoś uzna za humor wulgarne słowa wypowiadane przez Moirę). Zaczęło się dramatycznie, a pod koniec I rozdziału zrobiło się jeszcze bardziej smutno, a najbardziej żal było mi oczywiście Moiry (chciałem zagrać w tą grę głównie z jej powodu). W II rozdziale pojawiła się Natalia i muszę powiedzieć, że mnie to maksymalnie zaskoczyło, a jak okazała się grywalną postacią to już całkiem. Nie mogłem uwierzyć, że twórcy gry wybrali 10 letnią dziewczynkę. I zakończenie tego rozdziału, gdy gracz dowiedział się, że od porwania Moiry i Claire minęło

6 miesięcy, a Moira już nie żyje.

To był totalny szok. Wydawało się, że Burton przybył na wyspę niedługo po jej porwaniu, więc zaskoczenie było ogromne i był to kolejny element wprowadzający jeszcze większy smutek do fabuły.

To chyba pierwsza i jedyna gra dla dorosłych (należąca do mainstream), w której można grać dziewczynką i jest to jedna z głównych bohaterek. Poprawcie mnie jeśli się mylę?
Jednak nie ma scen z jej udziałem, które można by uznać za zbytnio brutalne (pozostałych postaci to nie dotyczy). Z jednej strony to dobrze, a z drugiej źle. Oczywiście to i tak przepaść w porównaniu do tego, co można zobaczyć w zachodnich grach. Sceny duszenia dziecka na pewno by nie przeszły, a w Revelations 2 jednak były, albo nazywanie małą dziewczynkę "Little Bitch".

Za największe zalety tej gry uznaję postać Moiry (20 lat) i Natalii (10 lat). Chociażby z powodu oryginalności, bo normalnie takich postaci to nie ma w grach 18+, a co dopiero mówić o możliwości ich bezpośredniego udziału w grze, jako głównych bohaterek.
W dodatku Japończycy przykładają się do urody, bo obie są piękne (i to nie tylko w filmach, ale również bezpośrednio w grze, bo wygląd postaci jest świetny). Nie robią piegowatych brzydactw jak chociażby twórcy wiedźmina, a mimo to wyglądają bardzo realistycznie.

I oczywiście bardzo podobała mi się ta wzajemna współpraca. Zarówno Moiry z Claire, jak i Natalii z Burtonem. Po prostu wyszło to idealnie. To było takie fajne. Uwielbiałem to przełączanie pomiędzy nimi. Szczególnie fajna była ta współpraca Burtona z tą dziewczynką. Jak ona przechodziła przez te różne otwory w ścianach i nie tylko. I jak fajnie ostrzegała Burtona przed niebezpieczeństwem. Na przykład przed tymi owadami, które zabijały od razu.

Również podobało mi się to obserwowanie zmian w danych miejscach gdy grałem Burtonem i Natalią.

Grafika to zależy jak na to spojrzeć, bo akurat w tej grze nie ma dużego znaczenia. Jednak co jest ważniejsze w takiej grze. Postacie czy tła? Oczywiście, że postacie, a one wyglądają rewelacyjnie i realistycznie (na najwyższych ustawieniach grafiki). Pamiętam, że Japończycy zawsze najbardziej przykładali się do tego elementu, bo oni (w przeciwieństwie do zachodu) nie chcą robić brzydkich bohaterek.
Można się czepiać niektórych elementów tła. Najgorzej wyglądają chyba drzewa z dużej odległości i ogólnie brak ostrości, chociażby skał. Jak patrzysz na te elementy to masz wrażenie, że to grafika sprzed wielu lat, ale naprawdę w trakcie tej gry, to nie ma prawie żadnego znaczenia. Głównie w I rozdziale zwracasz na to uwagę, bo później interesujesz się głównie losami bohaterek tej gry.

Muzyka jest natomiast doskonała. Świetnie tworzy atmosferę tej gry, a to jest przecież najważniejsze w horrorach. Chociażby pamiętam taką scenę ucieczki z płonącego budynku, jaka wtedy była cudowna muzyka. Również w wielu innych scenach, gdzie chodziło o emocje i smutek, to właśnie oprawa dźwiękowa miała bardzo istotny wpływ na odbiór danych scen.

I muszę jeszcze wspomnieć o kolejnej ogromnej zalecie tej gry, a mianowicie o filmach. Jak patrzę na coś tak świetnego, to aż szkoda, że twórcy gier w stanowczej większości nie robią takich filmów, lecz wszystko opierają bezpośrednio na silniku gry.
Bardzo szkoda, bo jednak filmy osobno wyrenderowane wyglądają rewelacyjnie i żadna współczesna grafika się do tego nie umywa.
W filmach wyrenderowanych nie zobaczysz schodków na krawędziach czy innych nierówności w miejscach, tam gdzie ich nie powinno być. Kanciastość postaci wtedy nie istnieje, a to jest właśnie największa wada grafiki w czasie rzeczywistym. Postacie wyglądają idealnie. Moira i Natalia również bezpośrednio w grze wyglądały świetnie, ale na filmach jednak zdecydowanie lepiej.
Szkoda tylko, że nie pokazali na filmie

śmierci Moiry

, a jedynie bezpośrednio w grze.

PS:

Po ukończeniu gry czytałem na Wikia, że miałem BAD END, a jest także dobre zakończenie. Po prostu IDIOTYZM, bo nie było możliwości domyślić się, w którym momencie gry decydowało się o zakończeniu, więc niby skąd miałem wiedzieć? To irytujące, bo zamiast mieć dobre zakończenie jako pierwsze, to miałem tylko złe i smutne.

10/10 - ARCYDZIEŁO

Musiałem przejść od nowa połowę gry (chociaż tym razem na szybko), żeby uzyskać inne zakończenie. Nie było absolutnie żadnej możliwości domyślić się, w którym momencie decydowało się o zakończeniu i w jaki sposób.

Jak to możliwe, że jeśli Claire zabija potwora to mamy Złe Zakończenie, a jeśli Moira go zabija to mamy Dobre Zakończenie. Chociaż wytłumaczenie zapewne jest takie, że w Dobrym Zakończeniu Moira pokonuje swój lęk do broni palnej, a w złym tego nie robi, więc Claire używa pistoletu. Skoro Moira nie może przełamać tego lęku, to jest bezużyteczna, więc może zginąć gdy wieża się wali. Tylko, że gracz nie ma pojęcia, że o to chodzi w tej scenie.


Tak w ogóle to o wiele większy sens ma Złe Zakończenie niż Dobre. Dlatego, że

logicznie rzecz biorąc to Moira nie ma ani trochę szans na przeżycie. Nie tylko dlatego, że przywaliły ją bardzo ciężkie kamienie, lecz także dlatego, że one miały tylko kilkanaście sekund na ucieczkę, zanim wieża całkiem się zawali. Claire musiała skoczyć do oceanu w ostatnich sekundach, bo inaczej koniec gry.


Natomiast jeśli mowa o samej końcówce gry, to Dobre Zakończenie jest wyjątkowo bzdurne. Nagle wszystko się zmienia o 180 stopni. Po prostu absurd i głupota. Jakby nie można wymyślić czegoś bardziej przekonującego (chociaż zapewne chodziło o to, żeby maksymalnie zaskoczyć gracza).
Minimalna Zmiana w połowie gry, a wszystko dzieje się całkiem inaczej. Chociaż nawet w Dobrym Zakończeniu

Alex przejmuje ciało Natalii, z tym że jest ona adoptowana przez Burtona.

Bardzo chciałbym, żeby pojawiły się jeszcze te bohaterki w Resident Evil, a niestety jak widzę są tylko w Revelations 2. : (

Tak w ogóle to czy wiecie, że Moira w oryginalnym języku (japońskim) nie przeklinała? Byłem niesamowicie zdziwiony, ale to prawda. Natomiast po angielsku używała co chwilę wulgarnych słów.

Zresztą do tak pięknej dziewczyny, to przeklinanie nie pasuje.

Co ciekawe śmierć Natalii jest zawsze nazywana Utratą Przytomności. Nieważne czy potwór ją zabije czy spadnie w przepaść.

Zrobiłem kilkanaście kadrów bezpośrednio w grze (2560x1440), które najlepiej pokazują urodę tych dwóch bohaterek, to znaczy Moiry (20 lat) i Natalii (10 lat). Chyba nie ma innej gry, w której można grać takimi bohaterkami. Jest to niesamowicie oryginalne.
Oczywiście ustawienia grafiki w najwyższej jakości. Warto spojrzeć oprócz twarzy, również na włosy. Wyglądają wprost przepięknie. Właśnie ten styl Moiry bardzo mi się podoba (to znaczy włosy i cała sylwetka). Wygląda wprost idealnie jak dla mnie i to pod każdym względem (żadna kobieta z "wiedźmina" nie umywa się do takiej urody, ale to samo zapewne można powiedzieć o innych zachodnich grach). Wygląda wyraźnie lepiej niż kobiety w grach, gdzie ogólna grafika jest o wiele bardziej wymagająca i wyższej jakości. To najlepiej pokazuje jak Japończycy przykładają się do urody bohaterek. Na zachodzie mieliby gdzieś takie szczegóły, a to właśnie szczegóły decydują o urodzie.

 37608784_08.jpg37608785_09.jpg37608786_10.jpg37608787_11.jpg37608788_12.jpg37608789_13.jpg37608790_14.jpg37608777_01.jpg37608778_02.jpg37608779_03.jpg37608780_04.jpg37608781_05.jpg37608782_06.jpg37608783_07.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj w końcu znalazłem wolną noc i włączyłem sobie Resident Evil 7.

Po około 10 godzinach udało mi się ukończyć grę. Ogólne wrażenia: Fajna, ale strasznie nierówna.

Zapożycza ona pewne elementy z innych survival horrorów jak Alien: Isolation, ale nigdy nie robi tego perfekcyjnie. Po prostu brakuje tego ostatecznego szlifu.
Pierwsza część gry jest bardzo dobra i poznawanie całej historii dotyczącej bohatera, jego zaginionej żony i dlaczego tak trudno zabić Bakerów jest ciekawe. Dodatkowo mała pojemność plecaka wymusza odpowiednie zarządzanie rezerwami, a amunicja nie jest tak ogólnodostępna jak w 3 poprzednich częściach Residenta. Walki z bossami w postaci rodzinki Bakerów są fajne i nie tak łatwo je wygrać.
Niestety gra cierpi na poważne braki w postaci niewielu rodzajów przeciwników, a do tego ich poziom inteligencji ogranicza się do zasłaniania głowy przed kulami i jak najszybszego dostania się do bohatera, aby go zranić. Najgorszym przejawem głupoty AI tych potworków jest BRAK możliwości otwarcia drzwi, więc możliwe jest uciec przed nimi po prostu ich omijając i zamykając im drzwi (drewniane!) przed nosem.

O ile o rodzinie Bakerów mogę wypowiadać się w niemal samych superlatywach, to na przeciwległym biegunie jest główny bohater - Ethan. Gość sprawia wrażenie zagubionego w zamkniętym muzeum zwiedzającego, który średnio przejmuje się tym, że został zraniony. Do końca życia zapamiętam jednak scenę, gdy to przez przypadek straciłem nogę!!! Gość trochę pojęczał, jakby uderzył się głową o sufit, a potem wziął nogę i przy użyciu magicznego na... płynu przyczepił ją sobie. Następnie wstał i trochę zdziwiony poszedł dalej. Jest to niby wyjaśnione fabularnie, ale sama scenka była jednak strasznie absurdalna. Ja bym wrzeszczał z bólu i na widok mojej kończyny prawdopodobnie dostał zawału, ale widać on jest twardzielem i gorsze rzeczy widział.

2 część gry sprawia jednak wrażenie zrobionej bez pomysłu. O ile podczas pobytu na farmie Bakerów wiedziałem, że w tą grę należy grać po ciemku, to później stwierdziłem, że nie ma takiej potrzeby. Z gry ulatuje większość klimatu i zastępuje ją nijakość. Miast uciekać, bo miałem mało naboi do shotguna i pistoletów, których i tak nie było warto marnować na Bakerów, to później ganiałem i strzelałem z karabinka maszynowego, a amunicji do niego było całkiem sporo. Dodatkowo ostatni boss mnie rozczarował. Walcząc z nim miałem takie samo wrażenie jak podczas walki z ostatnią formą Birkina, czyli: To jest ostatni boss? Bez jaj. Capcom ostatnimi czasy nie potrafi robić dobrych ostatnich bossów ehhh.

Fabuła jest spoko i podczas gry wyjaśnione zostaje wiele rzeczy (również te absurdalne nagrania żony do głównego bohatera - choć to pierwsze i tak wydaję mi się nieco bez sensu, bo skoro nie chce, aby jej szukał, to po co wysyła wiadomość, dając mu znać, że żyje, choć Ethan już sądził, że to zamknięty rozdział), ale odnoszę wrażenie, że aby uzyskać pełny obraz należy kupić 2 zestawy DLC.

Moja ocena to naciągane 8/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Scorpix napisał:

Po około 10 godzinach udało mi się ukończyć grę.

Resident Evil Revelations 2 była na 20 godzin, a RE7 jest na 10? Mam dziwne wrażenie, że to 10 godzin trzeba pomnożyć co najmniej razy dwa, a może i razy trzy. :)

 

Edytowano przez mishiu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety mój Blind play miał gdzieś około 10 godzin. Tak wskazują statystyki na końcu. Poziom normal, więc jest jeszcze Szalony, ale po poznaniu fabuły średnio mi się  do niego wracać na ten moment.

Dla porównania 4 zajęła mi około 20 godzin, więc mimo powrotu do korzeni to jednak gra ucierpiała na długości, choć może z drugiej  strony to dobrze. Lepiej nie przeciągać sztucznie gry.

Edytowano przez Scorpix
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Scorpix napisał:

 

Niestety mój Blind play miał gdzieś około 10 godzin. Tak wskazują statystyki na końcu

 

Piszesz teraz o 7? Nie grałeś w Revelations 2?

Gram zawsze na poziomie łatwym, bo i tak głównie fabuła mnie interesuje (to znaczy gram żeby poznać fabułę), a szczególnie w tego typu grach. Poza tym wszystko czytam co znajdę. Jak dla mnie gra na szybko, odbiera prawie całą przyjemność.

 

Edytowano przez mishiu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak chodzi mi o RE 7 i wcale nie grałem na szybko,  bo widziałem wszystkie taśmy  i przeczytałem prawie wszystkie dostępne akta (2 mi zostały do znalezienia z chyba 32).  Na łatwym prawdopodobnie taki sam efekt osiągnąłbym po 7-8 godzinach.

Revelations może kiedyś ogram, ale kolejka gier jest obecnie za długa i robota nie daję mi już możliwości siedzenia przed kompem cały dzień :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Scorpix napisał:

 

Tak chodzi mi o RE 7 i wcale nie grałem na szybko,  bo widziałem wszystkie taśmy  i przeczytałem prawie wszystkie dostępne akta (2 mi zostały do znalezienia z chyba 32).  Na łatwym prawdopodobnie taki sam efekt osiągnąłbym po 7-8 godzinach.

 

Najpierw muszę przejść RE6, a dopiero potem RE7 (gram po kolei, ale za starsze RE niż RE5 to nie mam zamiaru się brać). Powiem szczerze, ale chce mi się śmiać (chociaż to nie jest nawet śmieszne) z tego co ludzie wypisują odnośnie czasu przejścia gier (nie mówię  o tobie, ale ogólnie).

Przykładowo te Revelation 2 to niby kilka godzin. :)

Ale moje pytanie brzmi, co to za przyjemność bezmyślnie pędzić do przodu? Jak wtedy wczuć się w klimat gry i losy postaci?

Co prawda piszę tu głównie przez pryzmat Revelations 2, ale zazwyczaj jeśli gra bardzo wciąga, to nie chcesz żeby się szybko skończyła. Revelations 1 zajęła mi 16 godzin.

To znaczy jak gram to badam dosłownie każdy skrawek terenu, a w przypadku Resident Evil dużo tego nie ma, gdyż obszar gry jest ściśle ograniczony.

Co innego gry z ogromnym światem (Wiedźmin, GTA), które zresztą mniej lubię od tych ze ściśle określonym obszarem.

 

Edytowano przez mishiu
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 hours ago, mishiu said:

(gram po kolei, ale za starsze RE niż RE5 to nie mam zamiaru się brać)

re4 to punkt zwrotny serii. residentow wczesniejszych niz 4 nigdy nie potrafilem polubic, nie pasowala mi statyczna kamera. 5, 6 sa dla mnie bardzo srednie z czego chyba bardziej lubie 6. revelations obie sa w pyte bo stawiaja na bardziej kameralny i klasyczny klimat, mniej akcji, wiecej nastroju grozy. bez problemu jednak jako ulubiona czesc wskazuje re4.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Vigor napisał:

re4 to punkt zwrotny serii. residentow wczesniejszych niz 4 nigdy nie potrafilem polubic, nie pasowala mi statyczna kamera. 5, 6 sa dla mnie bardzo srednie z czego chyba bardziej lubie 6. revelations obie sa w pyte bo stawiaja na bardziej kameralny i klasyczny klimat, mniej akcji, wiecej nastroju grozy. bez problemu jednak jako ulubiona czesc wskazuje re4.

Akurat RE5 była rewelacyjna jak dla mnie, ale ukończyłem tą grę kilka lat temu. Nie wiem co może się w niej nie podobać. Ciekawa fabuła i świetne sceny akcji (chociażby ratowanie Jill czy ostatnia walka).

Odnośnie RE4 to jest ta część z córką prezydenta? Powiem szczerze, że chciałem ją przejść, gdyż wyszła wersja HD, ale niestety bez polskich napisów, więc sobie daruję.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, mishiu said:

Odnośnie RE4 to jest ta część z córką prezydenta? Powiem szczerze, że chciałem ją przejść, gdyż wyszła wersja HD, ale niestety bez polskich napisów, więc sobie daruję.

tak, to ta czesc. polecam calkowicie bo to wzor na ktorym bazuje kilka kolejnych residentow. jak grasz na pc to na pewno sa jakies spolszczenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam się, że ja nie pamiętam tak do końca, w które residenty grałem :D
Mówię tylko o PC.
W pamięć mi zapadła na pewno jedynka... te zombiaki leżące na podłodze i nie wiadomo, czy przechodzić ryzykując, że złapie nas za nogę, czy też stracić ammo i strzelić kontrolnie :)
Dwójkę kojarzę ze świetnych przerywników filmowych. Zapadła mi w pamięć scena z któregoś początkowego filmiku gdzie leon prowadził radiowóz i wbił się przed rozpędzoną ciężarówkę.. Animacja wyglądała normalnie jak film i jaraniu się tym nie było końca :D
Trójki nie przypominam sobie wcale..
Czwórka wyznaczyła nowy kierunek. Bardzo klimatyczna. Co prawda szło to już bardziej w kierunku shootera.
Piątkę również pamiętam dość dobrze. Porzucenie ciemnego deszczowego klimatu. Bardzo dobrze zrealizowana. Kojarzę, że było bardzo dużo strzelania :)
Szóstkę to pamiętam jak przez mgłę... Gdzieś w tym czasie rodziło mi się dziecko także człowiek niedospany, nieskoncentrowany :D Oglądam gameplaye i coś mi tam świta, że to gdzieś widziałem, ale czy na pewno w to grałem ? Nie dam sobie ręki uciąć.

No i na koniec siódemka. Dziecko podrosło.. trochę się usamodzielniło i można było się skupić na graniu :)
Dla mnie ta część jest rewelacyjna - aczkolwiek moim zdaniem dobra tylko na raz. Pierwsza godzina gry jest niesamowita, potem gdy dochodzi już do większej ilości strzelania troszkę klimat się rozmywa, ale nadal jest dobrze i wciągająco. Jak się człowiek wczuje to przez większość czasu czuć niepokój, więc gra spełnia swoje zadanie. Pochwalić należy również optymalizację. Równe 60fps przez całą grę. Co prawda troszkę krótka jeśli ktoś ma grać tylko raz, no ale jest intensywnie i za to duży plus. Produkcja moim zdaniem udana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukończyłem właśnie Resident Evil 6, więc poniżej moja recenzja, czy jak kto woli opinia (zapewne z dużą dawką obiektywizmu). Przejście wszystkich 4 kampanii zajęło mi 50 godzin, bo jak zwykle grałem dokładnie i bez pośpiechu.

Jeśli spojrzeć na daty to RE6 (2013) powinienem ukończyć przed RE Revelations 2 (2015), ale w tym przypadku zagrałem zgodnie z kolejnością fabularną (gdyż RE Revelations 2 toczy się między RE5, a RE6).

Więc przystępując do oceny Resident Evil 6, to należy poszczególne kampanie oceniać osobno, bo inaczej ocena nie będzie miała większego sensu.

Dlatego jeśli miałbym ocenić samą kampanię Leona i Heleny, to uznałbym tą grę za arcydzieło, czyli 10/10. Ta kampania jest wprost doskonała i porusza tak zwane problemy zwykłych ludzi, czyli ze wszystkich ścieżek jest taka najbardziej zwyczajna, a zarazem najbardziej dramatyczna, emocjonująca i najsmutniejsza.
Poza tym to właśnie w tej kampanii mierzysz się z najważniejszym przeciwnikiem, który potem staje się arcybossem, co mnie wyjątkowo pozytywnie zaskoczyło (tak wspaniałej walki się nie spodziewałem). Kampania Leona jest zdecydowanie najlepsza pod praktycznie każdym względem.
Również charakter Leona nie irytuje w najmniejszym stopniu. Zachowanie Heleny także można zrozumieć, gdy ukończysz grę. Jednym słowem gra nimi to sama przyjemność.

I co ważne to właśnie kampanię Leona należy obowiązkowo przejść jako pierwszą, gdyż stanowi dokończenie prologu, czyli twórcy gry jasno sugerują, że w nią powinniśmy zagrać najpierw. Jeśli ktoś grał w inną kampanię jako pierwszą, to zrobił duży błąd.
Poza tym w tej kampanii (również Chrisa) jest chyba jedyny film w grze (jeśli się mylę to niech ktoś mnie poprawi). To znaczy wyrenderowany wcześniej, a nie w czasie rzeczywistym. Najlepszy w grze.

Natomiast odnośnie trzech pozostałych kampanii to już tak pięknie nie jest i nie chodzi wcale o to, że jak raz ukończysz kampanię, to już sporo wiesz o fabule, więc gra traci na tajemniczości.

Po Kampanii Leona ukończyłem Kampanię Ady Wong, co również było dobrym pomysłem, gdyż ona miała jakiś związek z Leonem, więc chciałem się dowiedzieć o co w tym chodzi.
Ogólnie to była fajna i inteligentna bohaterka, której kampania (w przeciwieństwie do Leona) bardziej polegała na unikaniu wrogów niż bezpośredniej walce. Również warto napisać o kilku zagadkach, które wcale takie łatwe nie były, ale pozytywnie mnie zaskoczyły.
9/10

Moją trzecią kampanią była ścieżka Chrissa Redfielda i tu już jestem w dużym stopniu zawiedziony. Powiem szczerze, ale nie sądziłem, że Chriss okaże się tak durną postacią. Nie wiem co twórcy gry z nim zrobili. Mimo, że w RE5 (moja pierwsza RE, którą ukończyłem) zabił tego potwora Alberta Weskera, to potem pod koniec swojej ścieżki, gdy

spotkał się z synem Weskera, zachował się jak kompletny idiota. Powiedział do Jake'a, że jak chce to niech go zabije, bo przecież to jego syn, więc ma do tego prawo.

:D Zresztą Jake to też totalny dureń, bo przecież wiedział, że jego ojciec zabijał ludzi jak leci, więc nie zasługiwał na najmniejszą litość, a miał ogromne pretensje do Chrissa, że zabił tego potwora.


Naprawdę jak widzę takie sceny, to zastanawiam się co siedzi w głowach twórców tej gry, że tworzą tak idiotyczne rzeczy. Jakby byli niespełna rozumu.

Poza tym w tej kampanii bardzo irytujące były dwie ucieczki i jeden pościg. To było tak trudne i idiotyczne, że zepsuło mi w sporym stopniu przyjemność z gry. Nie chodzi tylko o czas, długość tych ucieczek i brak możliwości popełnienia jakiegokolwiek błędu (w innym kampaniach też były takie ucieczki), ale głównie o te niesamowicie wnerwiające i idiotyczne zmiany położenia kamery. To znaczy najpierw normalnie uciekasz, a potem ci zmienią perspektywę po swojemu, co wszystko komplikuje, a jak wiadomo myszki nie można używać. Więc pytam się jak można być takim kretynem, żeby utrudniać grę poprzez blokowanie możliwości poruszania kamerą i automatyczne zmiany jej perspektywy podczas ucieczki? Raz kamera pokazuje od przodu, a raz od tyłu, a kiedy indziej z boku.
Natomiast odnośnie tego jednego pościgu samochodem, to zrobili taki poziom trudności, że chyba im całkiem odbiło, coś takiego wymyślając.
Jeśli mowa o samym zakończeniu kampanii Chrissa. Nigdy bym się nie spodziewał, że uśmiercą

głównego bohatera, czyli Piersa, który był przecież drugą grywalną postacią.

Byłem tym niesamowicie zaskoczony. Ogólnie walka z głównym bossem, była bardzo dobra i emocjonująca.

Niestety tą kampanię oceniam tylko 6/10.

I ostatnia kampania jaką ukończyłem to ścieżka Jake'a i Sherry. Jak po raz pierwszy zobaczyłem Sherry w kampanii Leona, to od razu zauważyłem, że to najładniejsza bohaterka z całej tej gry. Więc pod względem urody to bardzo mi się spodobała (oczywiście nie tak jak Moira z RE Revelations 2) i charakter też miała całkiem sympatyczny.
Szkoda tylko, że jako partnera dali jej tego idiotę Jake'a. Sherry doskonale by pasowała na partnerkę Leona.

Więc ogólnie ta ostatnia kampania miała swoje plusy, jak na przykład całkiem nowe tereny (lodowa jaskinia i piękny, bardzo bogaty dom w Chinach). Ucieczki też były fajne i nie za trudne. Natomiast ostateczna walka była bardzo zaskakująca.

Ta walka na pięści z Ustanakiem.

Samo zakończenie tej walki też zaskakujące i bardzo emocjonujące.

Niestety największe wady tej kampanii to irytujący charakter Jake'a. Taki typ ciągle naburmuszonego i wrogo nastawionego do innych kretyna. Sądziłem, że później się pozytywnie zmieni, a stał się jeszcze bardziej irytujący. Natomiast ta scena z Chrissem pod koniec to pokaz skrajnego imbecylizmu, zarówno Chrissa jak i Jake'a.

I jeszcze taka jedna scena, o której muszę napisać. W jednej misji Jake zobaczył Sherry w fartuchu szpitalnym (to znaczy była zakryta, ale bez stanika) i od razu się zawstydził i zwrócił uwagę na jej ubiór (jakby nie wiedziała jak wygląda, a przecież biegała tak ubrana przez pewien czas).
To była do takiego stopnia durnowata scena, że poczułem się jakbym oglądał jakieś idiotyczne anime. Jakiś zawstydzony chłopiec i dziewczynka z gównianego romansu anime, a nie dwoje dorosłych ludzi, którzy walczą na śmierć i życie z różnymi wrogami.
Może dla Japończyków taka scena się podoba, ale to chyba trzeba mieć nierówno pod kopułą, żeby takie bzdury pokazywać w grze dla dorosłych.

7/10

Więc podsumowując, to gra zła nie była, ale wyraźnie gorsza zarówno od RE5 jak i oczywiście Revelations.

Revelations 1 oceniłem 9/10. Revelations 2 natomiast 10/10 (arcydzieło pod każdym względem). 

Natomiast Resident Evil 6 oceniam średnio tylko 7/10.

W tej grze było mnóstwo totalnych bzdur. Zarówno odnośnie różnych scen akcji (takie idiotyzmy wymyślają chwilami, że szok) jak również zachowań niektórych postaci, całkiem pozbawionych rozumu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukończyłem  Resident Evil VII: Biohazard. Poniżej będzie dużo o fabule i trochę nawiązań do arcydzieła o nazwie RE Revelations 2.

Czas przejścia RE7 to 20 godzin przy normalnej grze. Oczywiście gdybym pędził jak szalony, to ukończyłbym ją w około 10 godzin (albo raczej mniej), ale wtedy to najlepiej w ogóle nie grać.
Poza tym jeśli ktoś pisze, że ta gra nie była straszna, to nie nadaje się do gry w żadne horrory, bo niby co mogło być straszniejszego? Może mogła być bardziej brutalna, ale tu nie o to chodzi (chociaż oprawa dźwiękowa słabo się spisała).
Prawie w całej grze dominuje klimat grozy, tajemnicy i niepewności, a niektóre sceny zdecydowanie mogą przestraszyć.
Cała gra ma wprost cudowny i niesamowicie wciągający klimat. Po prostu nie możesz się od niej oderwać. Grałem  w RE7 wyłącznie w nocy, bo wtedy wiadomo jest cisza i możesz w pełni wczuć się w tą atmosferę.
Grafika jest piękna. Już sam początek gry pokazuje przepaść wizualną w porównaniu do wszystkich wcześniejszych Resident Evil. Grałem na maksymalnych ustawieniach w 2560x1440 i było ciągle 60 fps.

Jednak niestety to nie jest gra, którą mogę ocenić 10/10. To nie jest idealna produkcja jak Resident Evil: Revelations 2. Tamta gra, to prawdziwa perełka, a Resident Evil 7 jest tylko bardzo dobra, gdyż to co najważniejsze zostało częściowo zepsute.

Pomysł na grę jest genialny, ale gorzej ze szczegółami wykonania. Jestem zdecydowanie zawiedziony jej rozegraniem i tym jak to wszystko się ostatecznie skończyło.
Nie ma co ukrywać, ale sama fabuła była prosta i płytka. Zastanawiałem się dlaczego Japończycy nie postarali się trochę bardziej, a potem czytam "po raz pierwszy w historii serii scenariusz napisał twórca spoza Japonii – Richard Pearsey".
Może dlatego odwalono coś tak płytkiego i jednowątkowego.

Oczywiście najbardziej z całej gry to jestem zawiedziony tym co zrobili z Eveline. Po prostu mądrzy ludzie tej fabuły nie wymyślili.
To było takie prostolinijne, że brak słów. Dosłownie żadnego drugiego dna, czyli po prostu

zabić Eveline i koniec.

Zakończenie totalnie denne, bo sądziłem że przynajmniej w złym zakończeniu będzie inaczej.
Poza tym bardzo nie spodobał mi się kolejny pomysł odnośnie Eveline, czyli zrobienie z niej

3 letniej staruszki, która zresztą wydawała się bardzo sympatyczna od początku, gdy tak miło na mnie spoglądała siedząc na tym wózku (aż mi jej żal było).


Wiadomo, że było to bardzo zaskakujące, bo nie sposób się tego domyślić przed końcówką gry, ale mogli wymyślić coś dużo lepszego.

Jednym słowem to co najważniejsze w tej grze, czyli Eveline, to najbardziej mnie zawiodło i zirytowało, a muszę przyznać że bardzo ją lubiłem, mimo tego co zrobiła dla innych. Ten wygląd połączony z jej zachowaniem (szaleńczy śmiech i brak litości) bardzo mi się podobał (zawsze uwielbiałem w horrorach takie dziewczyny). Brakowało jakiejkolwiek głębi w jej wątku czy innego zakończenia, bo ona była tylko

bronią biologiczną, która wymknęła się spod kontroli, więc należało ją zabić.

Na końcu powiedziała, że

wszyscy ją nienawidzą, co jasno pokazało, że nie rozróżniała dobra i zła. Działała jak robot w pewien zaprogramowany sposób.


Twórcy gry jakby nie chcieli wzruszać widza w najmniejszym stopniu, gdy chodzi o Eveline. Dlatego właśnie zrobili ją w 100 procentach złą i okrutną, bez szans na inne zachowanie. Również nie pokazywali jej przeszłości, co mogło być wzruszające. Jedyne informacje to kilka notatek.
Natomiast żeby na końcu gry nie pokazać walki

z dziewczynką, to pokazali zabicie staruszki, która zamieniła się w wielkiego potwora (tak właśnie przypuszczałem, że nie będzie walki z dzieckiem).

Jak pisałem, jestem niesamowicie zawiedziony zakończeniami. W tej grze było tak naprawdę tylko jedno zakończenie.
Wyglądało jakby twórcy sobie zakpili z graczy, bo nieważne którą wybierzesz kobietę to i tak praktycznie wszystko jest tak samo. Kto coś tak durnego wymyśla? Chyba jedynie leń, albo dureń.
Byłem pewien, że jeśli wybiorę drugą bohaterkę, to pojawi się jakaś alternatywna ścieżka z nią związana, a nic takiego nie było.
Po prostu po wybraniu

Zoe minie kilka lat minut, a twórcy gry ją uśmiercają.

No po prostu idioci coś takiego wymyślają. Potem nagle pojawia się

Mia w tym samym miejscu, gdy to ją wybrałem, a nie Zoe.


Całkiem inny wybór, a dosłownie to samo odnośnie Mia Winters. Jedyna różnica była taka, że stała się

zazdrosna o wcześniejszy wybór (danie szczepionki) Zoe, więc z tego powodu Eveline przejęła nad nią pełną kontrolę, a ja musiałem ją zabić.

Ten element gry ssie niesamowicie.

Zalety:

- świetna grafika (szczególnie tła) w porównaniu z wcześniejszymi RE
- gra zdecydowanie potrafiła przestraszyć
- cudowna atmosfera grozy, strachu i niesamowicie wciągający klimat (zdecydowanie 100 procentowy horror)
- bardzo zagadkowa i tajemnicza fabuła (dosłownie dopiero przy końcu gry wyjaśniło się to co najważniejsze, więc w całej grze to nie wiedziałeś zbytnio o co tu naprawdę chodzi)
- Eveline to poniekąd duża zaleta (pomysł na taką postać), a zarazem duża wada (gdy chodzi o wykonanie jej wątku i zakończenie). W Revelations 2 była dziewczyna w tym samym wieku (Natalia), ale tam wszystko wykonano świetnie, oferując dwa całkiem inne zakończenia z jej udziałem.

Wady:

- muzyka nie spisała się, jeśli chodzi o tworzenie klimatu (nie umywa się do tej, która była w Revelations 2). To znaczy mogło być zdecydowanie lepiej, ale źle też nie było. Postawiono na naturalne odgłosy otoczenia, co wcale nie było lepszym wyborem.
- płytkość fabularna (i tylko jedno zakończenie bez względu na wybór bohaterki). Zobaczcie jak rewelacyjnie wymyślono chociażby w Revelations 2. Były tam dwie całkiem inne ścieżki dziejące się w półrocznym odstępie czasu, a obie świetne. To dopiero tworzyło wciągający klimat smutku i rozpaczy.
- pomysły na postać Eveline to prostu dno. Poniekąd to bardzo zaskakujące, ale zarazem głupie, gdyż postępując w taki sposób, to twórcy celowo nie chcieli dać jakiejś alternatywy, gdy chodzi o jej wątek (mimo, że najważniejsza postać, to zarazem potraktowana bezmyślnie)
- szkoda, że taka krótka. Przy bardzo wolnej grze czas przejścia to 20 godzin. Lepiej jakby zrobili dwa razy dłuższą grę, a zarazem rozszerzyli i pogłębili jej fabułę. Przecież taka gra to jak film. To wszystko powinno być bardziej złożone, wielowątkowe i emocjonalne. Czy Capcom to naprawdę, aż takie tępaki? Przecież wtedy o wiele więcej osób kupiłoby tą grę, a oni ciągle  robią te swoje proste i króciutkie gierki. Nie jestem żadnym zwolennikiem otwartego świata (do horrorów się raczej nie nadaje), ale moglibyby naprawdę zrobić coś dłuższego i bardziej złożonego.

Niestety tylko 8/10.

Resident Evil: Revelations 2 była zdecydowanie lepszą i bardziej złożoną fabularnie grą z satysfakcjonującymi zakończeniami. Nawet nie wiedziałeś kiedy i jak mogłeś decydować o wyborze zakończenia, a w RE7 było to oczywiste. Właśnie zakończenie najbardziej mnie zawiodło w Resident Evil 7.

Capcom chyba nie jest chętny do robienia bardziej złożonych czy dłuższych produkcji. Mimo, że gra jest bardzo dobra, to jednak miała zadatki na arcydzieło (cały etap w tej posiadłości).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, mishiu napisał:

Czas przejścia RE7 to 20 godzin przy normalnej grze. Oczywiście gdybym pędził jak szalony, to ukończyłbym ją w około 10 godzin (albo raczej mniej), ale wtedy to najlepiej w ogóle nie grać.

Akurat 10 godzin to przeciętny czas przejścia gry. Nie rushowałem i starałem się zwiedzić jak najwięcej, ale i tak dobiłem do zaledwie 10 godzin. Nie wiem co ty tam robiłeś przez te 20 godzin, bo tyle trzeba średnio na zdobycie wszystkich achievementów. :)

Parodią jest też fakt, iż zaraz po zakończeniu gry pokazuje się informacja o tym, że.... prawdziwe zakończenie będzie w darmowym DLC -_-

12 godzin temu, mishiu napisał:

Poza tym jeśli ktoś pisze, że ta gra nie była straszna, to nie nadaje się do gry w żadne horrory, bo niby co mogło być straszniejszego? Może mogła być bardziej brutalna, ale tu nie o to chodzi (chociaż oprawa dźwiękowa słabo się spisała).

Ta gra jest straszna i to w pozytywnym tego słowa znaczeniu, ale tylko przez pierwszą część gry, gdy to czujemy się osaczeni i osamotnieni w małym domostwie, gdzie każdy wróg jest śmiertelnym zagrożeniem i cały czas ktoś nas ściga.
Tyle że 2 część gry to katastrofa. Klimat znika, a my dostajemy w rączki pistolet maszynowy i walczymy z nijakimi czarnymi stworami. To nie jest już horror w stylu 3 pierwszych części.

Jest to dobry kierunek, ale trzeba postawić kolejny krok bardziej odważnie.

PS: Do Obcy: Izolacja, to RE7 nie ma nawet startu. Scenę, gdy to skradałem się i nagle zobaczyli mnie źle nastawieni wobec mnie ludzie pamiętam do dzisiaj. Jeden z nich strzelił. Po chwili wyskoczył Obcy z szybu wentylacyjnego i ich pozabijał (strzelanie w tej grze to często bardzo zły pomysł). Co ciekawe przy drugim podejściu to się nie powtórzyło, bo Obcy był za daleko. Niepotrzebnie ją przedłużyli tylko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...