Skocz do zawartości

Wiedźmin/Witcher (seria)


Cardinal

Polecane posty

Na początek chciałbym "pogratulować" niektórym kompletnego braku spoilerów. Nie wiem jak inni, ale ja nie chciałbym znać końcówki przeglądając ten temat...

Jednak istnienia takowego "Przeznaczenia" miałoby wpływ także na nasze decyzje podczas gry. Czyli można przyjąć, że np. gracz w IV akcie postanowił wybić nieludzi i przyłączyć się do zakonu ponieważ w przeciwnym razie nie doszłoby do powstania wizji Wielkiego Mistrza? Ew. przyłączył się do elfów żeby zachować równowagę.

Mam wrażenie, że jakiekolwiek działanie podjąłby Geralt tak czy siak doszłoby do powstania wizji Wielkiego Mistrza. Nawet grając jeszcze raz nie zmieniamy samego rdzenia historii (Alvin, Wielki Mistrz), tylko jego otoczkę (zwycięstwo Wiewiórek lub Zakonu). Zatem Przeznaczenie - jeśli słowa Króla Gonu są prawdą - kieruje Geraltem, który podejmuje swoje decyzje, ale jednocześnie nie jest w stanie zmienić Przeznaczenia, które doprowadza do jego konfrontacji z Alderbergiem. Mówiąc prościej: możemy podejmować decyzje, ale ostatecznie nie mają one wpływu na Przeznaczenie.

Akceptując istnienie w Wiedźminie "Przeznaczenia" trzeba by także przytaknąć stwierdzeniu, że Geralt nie miał do podjęcia żadnych decyzji podczas swojej przygody, a kierowało go Przeznaczenia. Mam nadzieję, że ktoś się połapie w tym, o czym mówię, chociaż teraz nawet dla mnie wydaje się to lekko zdrożne...

Istnienie Przeznaczenia nie wyklucza podejmowania przez Geralta decyzji. Można nawet przyjąć tezę, że każdy wybór Geralta - bo miał wybór - jest Przeznaczeniem. Każda z jego decyzji, jakakolwiek by ona nie była, jest zgodna z Przeznaczeniem. Geralt podejmuje decyzję pośród dziesiątek innych wyborów i wskazuje ten jeden. I niezależnie od wszystkiego tak z początku miało to wyglądać. Mam nadzieję, że piszę wystarczająco jasno.

Może inaczej. Czas w "Wiedźminie" to linia prosta. Decyzje Geralta nie mogą ulec cofnięciu się. Geralt wybrał i ten wybór był niejako z początku Przeznaczony. Geralt mając wolną wolę i tak postępuje według scenariusza, którym jest Przeznaczenie. Tak naprawdę czego by Geralt nie zrobił - tak chciało Przeznaczenie.

Edytowano przez Holy.Death
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego właśnie ze strony "widza", który może obserwować całą linię czasu można powiedzieć, że Geralt nie miałby wyboru, bo wybierając, postępuje tak jak od początku chciało Przeznaczenie. Geralt miał "złudzenie" wolnej woli, ale oczywiście żadna z jego decyzji nie mogła zmienić całości (czyli nie doprowadzić do konfrontacji z Jakubem). Nawet gdyby chciał postąpić nie tak, jak naprawdę chce (czyli powiedzmy, że rozumie Zakon, ale, żeby przeszkodzić Przeznaczeniu, wybiera Wiewiórki) to i tak okaże się, że Przeznaczenie już dawno wiedziało o jego próbie i tak naprawdę, Geralt, sprzeciwiając się, postąpił zgodnie z Przeznaczeniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie.

Swoją drogą, przyszła mi do głowy taka koncepcja:

Pamięta ktoś "12 Małp? Początek jest taki, że jest dziecko na lotnisku. To dziecko widzi, jak ktoś zastrzelił jakiegoś faceta. Jego towarzyszka płacze nad nim. Rodzice zabierają dziecko do samochodu. Do koniec tego filmu wychodzi na to, że bohater - już jako dorosły - przeniósł się do przeszłości, żeby zmienić przyszłość. I "spotyka" samego siebie, ale ani on nie zauważa dziecka, ani dziecko go nie rozpoznaje i ginie, ubrany zupełnie jak facet na początku filmu, a jego towarzyszka płacze nad nim. Perfekcyjne koło.

Sens jest z tego taki, że ta sama osoba może istnieć równolegle w linii czasu, co więcej - ingerencja osoby z przyszłości (Alvina) w przeszłość prowadzi zawsze do tego samego wyniku (powstaje Aldersberg). Żeby zmienić wynik Alvin musiałby nie przenosić się do przeszłości, a skoro się przenosi to odtwarza po prostu wszystko, co potem pojawi się w grze (czyli w teraźniejszości).

Żeby uznać iż Geralt mógłby wpłynąć na przyszłość, to trzeba byłoby zastanowić się nad zabiciem Alvina, a tego przecież wiedźmin nie zrobi. Bo bez Alvina nie byłoby Aldersberga. Sęk w tym, że wtedy rzeczywistość wiedźmina nie ma prawa istnieć (jeśli wszystko dzieje się w obrębie jednego świata i jednej rzeczywistości). Ewentualnie niszczymy jakiś równoległy świat, bo ZAWSZE musi być w pewnym momencie dwóch Alvinów, czyli Alvin i Aldersberg.

Więcej już z tej gry chyba nie wycisnę.

Co do zabójcy zaś - znalazłem informacje na innym forum, że facet mógł być wiedźminem z innej, nieznanej szkoły, co nie jest tak zupełnie pozbawione rąk i nóg. (Co prawda, ponoć istnieją tylko trzy: Wilka, Gryfa i Kota, ale czemu nie miałaby się pojawić jakaś nowa?)

Edytowano przez Holy.Death
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba na odwrót. Geralt w porównaniu z Kalksteinem jako alchemik był zwykłym laikiem. Z wiedźminów alchemicy są rownie wielcy co czarodzieje. Po prostu znają kilkanaście prostych mikstur na własny użytek, które w dodatku dla zwykłych ludzi się nie nadają, ze względu na silną toksyczność. Wiedzmini mieli tylko jedną dziedzinę alchemii rozwiniętą - mutageny. I to tylko częsciowo, bo znali przepisy i mieli receptury, jednak nie żył juz pośród nich nikt, kto uczestniczył w tworzeniu nowych. Z tego co kojarzę wiedzminów stworzyli magowie - renegaci. I to od nich wiedzmini zapożyczyli swoja alchemię.

Poza tym Kalkstein zachwycał się, że "Alchemia jest wszędzie" co jest kolejnym dowodem na jego zaangażowanie w tą dziedzinę.

Gdyby wiedźmini ważyli tylko proste miskstury, to kto zawracałby sobie głowe kradzieżą ich tajemnic z Kaer Morhen? Co do powstania wiedźminów to teoria stworzenia ich przez magów renegatów jest mało prawdopodobna. Po pierwsze dlateog, że ci magowie są ścigani przez prawo, a więc z ich tworami byłoby to samo (tym bardziej że ich dzieła były bardzo niebezpieczne). W każdym razie wiedźmnów nie byłoby tak dużo jak np. przed bitwą w Kaer Morhen. Poza tym takiemu magowi nie bardzo zależy na bezpieczeństwie innych ludzi. A po to byli właśnie wiedźmini prawda? Żeby wszyscy wieśniacy, mieszczanie, szlachta mogli spać spokojnie, bez obawy, że w nocy napadnie na nich grupa graveirów, albo w dzień rozszarpie stado bazyliszków.

Nie wiem jak dokładnie powstali wiedźmini, ale wersja z magami renegatami wydaje mi się mało prawdopodobna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed bitwą o Kaer Morhen nie było wielu wiedźminów. Nigdy nie było. Przecież niewielu ludzi wychodziło cało z serii prób które na nich dokonywano. Poza tym nikogo nie obchodziły receptury na "puszczyk" czy "dekokt raffarda białego" (który jest dla zainteresowanych czarodziejem) tylko mutageny. Mutageny to wąska dziedzina alchemii, zresztą niewielu wiedźminów wiedzialo o co w nich tak naprawdę chodzi. Kalksteina Geralt interesował jako twór mutagenów, który przetrwał wszystkie przemiany itp. Zarówno Geralt, jak i Vesemir nie mieli pojęcia co zrobić z tą skradzioną aparaturą z Kaer Morhen. Nie można więc ich nazwac alchemikami. Owszem, znali parę przepisów ale to już nie to.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak dokładnie powstali wiedźmini, ale wersja z magami renegatami wydaje mi się mało prawdopodobna.

*Khm* O ile dobrze pamiętam, to sama gra o tym wspomina. A jak nie wierzysz: http://witcher.elkander.pl/gra/wiedzmini

Twórcami inżynierii genetycznej stojącej u podstaw zarania wiedźmińskich dziejów byli magowie , oni to właśnie poprzez długoletnie eksperymenty i doświadczenia opracowywali metody mutacji dzieci , koncepcje przewidywanych zachowań oraz wraz wybitnymi wojownikami idee specyficznego szkolenia wiedźminów. Tak powstały co najmniej trzy szkoły wiedźmińskie ,Szkoła Wilka, Szkoła Gryfa i Szkoła Kota.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie.

Swoją drogą, przyszła mi do głowy taka koncepcja:

Pamięta ktoś "12 Małp? Początek jest taki, że jest dziecko na lotnisku. To dziecko widzi, jak ktoś zastrzelił jakiegoś faceta. Jego towarzyszka płacze nad nim. Rodzice zabierają dziecko do samochodu. Do koniec tego filmu wychodzi na to, że bohater - już jako dorosły - przeniósł się do przeszłości, żeby zmienić przyszłość. I "spotyka" samego siebie, ale ani on nie zauważa dziecka, ani dziecko go nie rozpoznaje i ginie, ubrany zupełnie jak facet na początku filmu, a jego towarzyszka płacze nad nim. Perfekcyjne koło.

Pamiętam film, niezły, i rzeczywiście sprawa z czasem była tam bardzo dobrze przedstawiona.

Co do zabójcy zaś - znalazłem informacje na innym forum, że facet mógł być wiedźminem z innej, nieznanej szkoły, co nie jest tak zupełnie pozbawione rąk i nóg. (Co prawda, ponoć istnieją tylko trzy: Wilka, Gryfa i Kota, ale czemu nie miałaby się pojawić jakaś nowa?)

Najlepiej więc wszystko podpiąć pod "Przeznaczenie".

Teorię o nowej szkole wiedźminów także już dawno temu gdzieś wypatrzyłem. Ktoś się dopatrzył na filmiku, jak i na różnych artach owego wiedźmina-zabójcy, znaku węża - czyżby czwarta szkoła wiedźmińska? Nic nie jest niemożliwe, a takie rozwiązanie więcej niż prawdopodobne.

I znowu jakiś szaleniec za pomocą, tym razem idealnych, mutantów będzie chciał zapanować nad czasem. Ciekawe kto tym razem będzie tym szaleńcem... Ciri?

(nie brać tego na poważnie)

Anf

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedźmini nie byli alchemikami. Używali mikstur tylko wtedy gdy były im potrzebne. Oni zajmowali się wojaczką, a nie zabawami przy retortach. Z tego co pamiętam to wymyślili tylko jedną miksturę Kot.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znali się jednak na ziołach na tyle dobrze, że potrafili przyrządzić bardzo dużo różnych eliksirów. A to, że ich nie wymyślali? To tak, jakbyś powiedział, że biolog (nauczyciel) nie jest biologiem bo niczego nowego o zwierzątkach i roślinkach nie wymyśla...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, nie chodziło mi o to, że wiedźminów nie stworzyli magowie. Chodziło mi o to, że ci magowie nie mogli być renegatami. Musieli współpracować z głową państwa tak jak to było napisane w podsuniętym przez Holy.Death tekście. Renegat - w sęsie przestępca jak naprzykład Azar Javed.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Renegat, dla ścisłości, to buntownik, czyli w tym przypadku mag, który nie zgadza się z zasadami wyznawanymi przez resztę magów i działa na własną rękę. Ci magowie rzeczywiście są przestępcami a z ich usług mało kto chce korzystać.

Anf

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Triss, mój drogi, jest ZAKOCHANA w wiedźminie, i dlatego jest dla niego "miłą istotką"... nie zapomnijmy jednak, że czarodziejki najlepiej potrafią się kamuflować (wygląd) więc czemu nie mają tego robić także w stosunku do swojego charakteru? Czarodzieje i Czarodziejki są zimni... pod koniec sagi może troszkę się zmieniają, ale niewiele.

Anf

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Triss, mój drogi, jest ZAKOCHANA w wiedźminie, i dlatego jest dla niego "miłą istotką"... nie zapomnijmy jednak, że czarodziejki najlepiej potrafią się kamuflować (wygląd) więc czemu nie mają tego robić także w stosunku do swojego charakteru? Czarodzieje i Czarodziejki są zimni... pod koniec sagi może troszkę się zmieniają, ale niewiele.

Iii, tam ona jest w stosunku do wszystkich miła.

;)

No troszkę się z Shani nie lubi ale to ze względów oczywistych. Ona jest po prostu w miarę miła. I nie tylko dla Geralta ale też np. dla innych wiedźminów. ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby jednak pewnego razu się stało, że Vesemir albo inny wiedźmin zaczęli się mieszać w politykę lub sprawy magów, oj, wtedy Triss nabrałaby dystansu do tych panów, i wytoczyła przeciw nim swoje najcięższe... *ekhm*... armaty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważ także, że doszliśmy do wniosku, że Kalkstein był alchemikiem, ale nie stosował tej nauki, tak jak wiedźmini, w praktyce, lecz w teorii.

Nie wiem o co wam z tą teorią chodzi, przecież przeprowadzał eksperymenty, nawet dostarczaliśmy mu potrzebne składniki. A to znaczy, że nie poprzestawał na samej teorii.

Pamięta ktoś "12 Małp? Początek jest taki, że jest dziecko na lotnisku. To dziecko widzi, jak ktoś zastrzelił jakiegoś faceta. Jego towarzyszka płacze nad nim. Rodzice zabierają dziecko do samochodu. Do koniec tego filmu wychodzi na to, że bohater - już jako dorosły - przeniósł się do przeszłości, żeby zmienić przyszłość. I "spotyka" samego siebie, ale ani on nie zauważa dziecka, ani dziecko go nie rozpoznaje i ginie, ubrany zupełnie jak facet na początku filmu, a jego towarzyszka płacze nad nim. Perfekcyjne koło.

Ten film to akurat przykład przerwania takiego koła. W ostatniej scenie pokazane jest, że powstrzymują tego świra z próbkami wirusa. Nie dojdzie do kataklizmu, dzieciakowi który w tych czasach zobaczył śmierć siebie z przyszłości nie przydażą się te wszystkie okropne rzeczy. Wysiłki głównego bohatera nie poszły na marne, historia nie zatoczy koła.

Sam fakt, że wiedźmini znają kilka przepisów na skomplikowane eliksiry nie czyni z nich jeszcze genialnych alchemików. Tak samo jak prosty wieśniak nie zostanie genialnym matematykiem, jeśli nauczy się na pamięć kilku zadań. Nie wierzę w to, że np. Vesemir byłby w stanie opracować jakąś nową formułę.

Edytowano przez ChiefLeecher
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam fakt, że wiedźmini znają kilka przepisów na skomplikowane eliksiry nie czyni z nich jeszcze genialnych alchemików. Tak samo jak prosty wieśniak nie zostanie genialnym matematykiem, jeśli nauczy się na pamięć kilku zadań. Nie wierzę w to, że np. Vesemir byłby w stanie opracować jakąś nową formułę.

Anfarius już o tym mówił... nauczyciel od biologi nie będzie bilogiem dopóki nie odkryje nowego gatunku? Co do porównania z wieśniakiem to jest błędne, bo wiedźmini nie wkuwają na pamięć przepisów eliksirów. Oni je robią. Więc prawidłowo porównanie z wieśniakiem powinno brzmieć: wieśniak zostanie matematykiem, jeśli nauczy się rozwązywać zadania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieśniak nie zostanie matematykiem, jeśli nauczy się tylko rozwiązywac zadania z dodawaniem.

Alchemia wiedźmińska jest zwyczajnie biedna w porównaniu z cała resztą wiedzy alchemicznej. Zawiera naprawdę najprostsze przepisy, ktorych uzywac moga tylko wiedzmini.

I wiedzmini nie wkuwają na pamięc receptur eliksirow. Oni nosza je ze sobą.

Poza tym biolog zeby byc biologiem nie musi odkrywac nowych rzeczy. Ale musi wiedziec skad wynikaja te, o ktorych slyszal. Musi logicznie laczyc cala swoja wiedze w jedna calosc.

Co powie przedszkolak o fotosyntezie? Jest to sposob wymiany dwutlenku węgla na tlen u roslin. A co powie biolog? Duuuzo wiecej. I bedzie w stanie wykorzystac ta wiedze rowniez w innych celach. Tak samo wiedzmini sa jak tacy przedszkolacy - znaja podstawy, ale nie wiedza skad sie to wzielo. Alchemik ważąc np białą mewę doskonale wie jaki efekt który składnik da w połączeniu z innym skladnikiem. Moze w ten sposób tworzyc nowe przepisy. Np zwykła jaskółkopuszczykomewę - eliksir łączący własciwości wszystkich wyzej wymienionych. Wiedzmin jedynie bedzie stosowal wpojony mu schemat i tworzyl tylko mikstury do niego się odnoszące. Poza tym klasę alchemii wiedźmińskiej dobitnie podkresla czas przygotowania wiekszosci eliksirow - kilkanascie minut. Twory alchemikow moga sie warzyc latami...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważ także, że doszliśmy do wniosku, że Kalkstein był alchemikiem, ale nie stosował tej nauki, tak jak wiedźmini, w praktyce, lecz w teorii.

Nie wiem o co wam z tą teorią chodzi, przecież przeprowadzał eksperymenty, nawet dostarczaliśmy mu potrzebne składniki. A to znaczy, że nie poprzestawał na samej teorii.

Eksperymenty przeprowadzał. Założyliśmy, że praktyczna alchemia polega na wykorzystywaniu eliksirów, a nie tylko na tworzeniu ich. Poza tym jaką masz pewność, że Kalkstein eksperymentując wogóle tworzył jakiekolwiek eliksiry, a nie tylko mieszał substancje z których nic nie wychodziło? Na tym w końcu polega eksperymentowanie...

Co powie przedszkolak o fotosyntezie? Jest to sposob wymiany dwutlenku węgla na tlen u roslin.

Z przedszkolakiem przesadziłeś... powiedzieć to może dzieciak z podstawówki. Ale przedszkole?

Co do wiedźminów... Powoli zaczynam przyznawać ci rację... Dalej jednak uważam, że jeśli chodzi o praktyczne zastosowanie alchemii, to przodowali w tym wiedźmini ze swoimi "specjalnymi" eliksirami a nie jakiś tam Kalkstein czy Abigail ze swoją maścią na upiory...

Anf

Edytowano przez Anfarius
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowując, na wiedźmińskich eliksirach znają się wiedźmini i w większym stopniu magowie, którzy je wymyślili. Wiedzę tę wiedźmini wykorzystują czysto praktycznie. Nie znają się na innych dziedzinach alchemii. Największą wiedzę teoretyczną posiadają alchemicy jak Kalkstein. Z rzadka wykorzystują ją praktycznie, ale tylko wtedy kiedy jest to coś naprawdę poważnego jak teleport czy zbroja Kruka. Natomiast wiedźmy jak Abigail opanowały wiedzę po części alchemiczną i magiczną, ale tylko praktyczną, która jest potrzebna prostemu ludowi w rozwiązywaniu ich problemów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten film to akurat przykład przerwania takiego koła. W ostatniej scenie pokazane jest, że powstrzymują tego świra z próbkami wirusa. Nie dojdzie do kataklizmu, dzieciakowi który w tych czasach zobaczył śmierć siebie z przyszłości nie przydażą się te wszystkie okropne rzeczy. Wysiłki głównego bohatera nie poszły na marne, historia nie zatoczy koła.

Dziwne, bo ja zapamiętałem, że świra - owszem - zatrzymują, ale ktoś inny bierze teczkę z wirusem. Jednak film oglądałem dawno temu, więc będę się wspierał linkiem, jako że nie uważam siebie samego za dostatecznie wiarygodnego, żeby się o ten fragment spierać:

Do najlepszych filmów z Willisem należy także rewelacyjne ?12 małp? (1995) Terry`ego Gilliama. Film w przewrotny sposób przedstawia podróże w czasie

oraz to, iż nie jesteśmy w stanie zmienić biegnących wydarzeń. W konsekwencji James Cole ? bohater grany przez Bruce`a ? nie potrafi zapobiec epidemii, która zniszczy ludzkość. Jako dziecko jest on ponadto świadkiem swojej śmierci, zresztą to wspomnienie będzie mu towarzyszyć przez całe życie. I tym razem Willis, chcąc nie chcąc, przemycił do filmu swoje charakterystyczne grymasy, po raz kolejny stworzył postać człowieka pełnego ułomności, który nie przestaje popełniać błędów i przeżywa chwile zwątpienia.

Wiem, że sam film nie ma zbyt wiele wspólnego z Wiedźminem, ale udowadnia moją teorię czasu.

Co do wiedźminów... Powoli zaczynam przyznawać ci rację... Dalej jednak uważam, że jeśli chodzi o praktyczne zastosowanie alchemii, to przodowali w tym wiedźmini ze swoimi "specjalnymi" eliksirami a nie jakiś tam Kalkstein czy Abigail ze swoją maścią na upiory...

Wiedźminów było na tyle mało, że ich praktyczne zastosowanie alchemii miało raczej niewielki wpływ na ogół ludzi korzystających z dobrodziejstw alchemii?

Alchemia wiedźmińska jest zwyczajnie biedna w porównaniu z cała resztą wiedzy alchemicznej. Zawiera naprawdę najprostsze przepisy, ktorych uzywac moga tylko wiedzmini.

Z czystej ciekawości - to spekulacje, czy masz jakieś źródło? Bo jeśli spekulacje, to sobie możemy poteoretyzować, a jeśli źródło to na ogół nie da się mu zaprzeczyć.

I wiedzmini nie wkuwają na pamięc receptur eliksirow. Oni nosza je ze sobą.

Pamiętaj, jeśli chodzi o Geralta w grze, że on zapomniał wszystkiego czego umiał, więc nic dziwnego, że znajdował receptury. Poza tym młodzi wiedźmini - gdy proces ich szkolenia nie został jeszcze zatrzymany - musieli takie rzeczy wiedzieć. Jeśli masz jakieś źródło poza grą (np. fragment książki lub stronę internetową), to chętnie zobaczę.

Poza tym biolog zeby byc biologiem nie musi odkrywac nowych rzeczy. Ale musi wiedziec skad wynikaja te, o ktorych slyszal. Musi logicznie laczyc cala swoja wiedze w jedna calosc.

Co sugeruje, że wiedźmin nie rozumie co z czego wynika w alchemii? W jednym miejscu w grze nawet można pogadać z pewnym alchemikiem na tematy okołoalchemiczne, co prawda wiedzę mamy z książki, ale po amniezji Geralta jest to raczej naturalny zabieg.

Tak samo wiedzmini sa jak tacy przedszkolacy - znaja podstawy, ale nie wiedza skad sie to wzielo.

Jeśli chodzi o mutageny to musiałbym przyznać rację, ale tylko dlatego, że posiadający tę wiedzę zostali wybici.

Poza tym klasę alchemii wiedźmińskiej dobitnie podkresla czas przygotowania wiekszosci eliksirow - kilkanascie minut. Twory alchemikow moga sie warzyc latami...

Budzisz we mnie nieuzasadnioną nadzieję, że masz jakieś źródło. Chcę je poznać. Szperam po sieci, książki nie mam i czytałem dawno, więc bardzo chętnie dowiem się paru rzeczy na ten temat.

Edytowano przez Holy.Death
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o czas przygotowywania mikstur, to na oko uważam, że Lordowi chodzi o to, że medytując w celu przygotowania mikstury nie mamy jakiegoś narzuconego z góry czasu odpoczynku tylko możemy spędzić na medytacji tylko godzinę... Jeśli to prawda, drogi Lordzie, to niestety ale raczej jest to niedopatrzenie twórców gry, a nie rzeczywista wiedza o świecie gry.

Anf

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...