Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

TornadoDJ

Megadeth

Polecane posty

No, wiele wody upłynęło od czasu gdy tu ostatni raz zaglądałem i wiele od tamtego czasu się zmieniło... : )

Kiedyś narzekałem na wokal Dave'a, teraz uważam, że jest znakomity i idealnie wpasowuje się w graną muzykę. Ogólnie od dłuższego czasu zdecydowanie więcej słucham Megadeth niż Maidenów, a z mojej strony to ogromny komplement... ; )

Duet Friedman - Mustaine powala i szkoda, że Marty odszedł z zespołu, by grać zupełnie inną muzykę.

Ulubiona płyta? Chyba nie zaskoczę nikogo pisząc Rust in Peace, ale może zaskoczę ulubionym kawałkiem... Take no prisoners (Techno shit! xD) : D

I cały czas mnie zastanawia czemu nazwa brzmi Megadeth, a nie Megadeath...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, ja pamiętam jak tu kiedyś pisałem, że dla mnie Megadeth to sieczka i że najlepsza piosenka z Rust in Peace to Dawn Patrol (swoją drogą bardzo fajny utwór) =D

Wiadomo, że RiP kładzie inne płyty zespołu na głowę jako całość. Z drugiej strony każda z poprzednich płyt ma po prostu genialne momenty.

Jeśli chodzi o duet Friedman - Mustaine, to prawdą jest, że świetnie zagrali na RiP, ale kiedy Friedman zaczął mieć więcej do powiedzenia w kwestii granej muzyki, to zrobiło nieciekawie. O ile Countdown to Extinction jest całkiem fajne, Youthanasia przy pierwszym przesłuchaniu bardzo mi się podobała (i bardzo szybko mi się znudziła), na Cryptic Writings są może ze trzy, czy cztery niezłe piosenki (niestety na dwanaście), to Risk to już kompletna wiocha i odpust. Z tej płyty dało się słuchać tylko Time =/

Jak dla mnie dobrze, że Friedman pożegnał się z Megadeth, bo z tym facetem każda kolejna płyta była coraz gorsza. Na szczęście teraz jest zupełnie na odwrót - co prawda The World Needs a Hero jest trochę nieudolną próbą powrotu do korzeni "tylko" dobrym krążkiem, jednak im dalej, tym lepiej.

I cały czas mnie zastanawia czemu nazwa brzmi Megadeth, a nie Megadeath...

To chyba taki Megadethowy fetysz, bo taka pisownia w przypadku tego zespołu jest dość częsta. Przykładowo ich debiut rozpoczyna utwór Loved to Deth.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, że RiP kładzie inne płyty zespołu na głowę jako całość. Z drugiej strony każda z poprzednich płyt ma po prostu genialne momenty.

Zależy jak na to spojrzeć, jak dla mnie Killing is my business... jest płytą niemal tak dobrą jak RiP - genialne numery.

Jeśli chodzi o duet Friedman - Mustaine, to prawdą jest, że świetnie zagrali na RiP, ale kiedy Friedman zaczął mieć więcej do powiedzenia w kwestii granej muzyki, to zrobiło nieciekawie. O ile Countdown to Extinction jest całkiem fajne, Youthanasia przy pierwszym przesłuchaniu bardzo mi się podobała (i bardzo szybko mi się znudziła), na Cryptic Writings są może ze trzy, czy cztery niezłe piosenki (niestety na dwanaście), to Risk to już kompletna wiocha i odpust. Z tej płyty dało się słuchać tylko Time =/

Widać nigdy nie interesowałeś się sprawami pozamuzycznymi zespołu. Na wiochowate brzmienie ]\/[egadet]-[ Friedman nie miał niemalże żadnego wpływu - to menagment z wytwórni zaczął co raz bardziej wpychać się w sprawy kapeli. Menager był nawet współautorem kilku kawałków na Cryptic Writings - zresztą wystarczy porównać logo zespołu z płyt CW i Risk z poprzednimi. W pewnym momencie chcieli nawet zmienić nazwę zespołu i wtedy miarka się przebrała. Mustaine, mimo skończonego materiału na nową płytę rozwiązał kontrakt z wytwórnią (musiał przy tym oddać dwa kawałki wytwórni - zgodził się by sami sobie wybrali) i chciał kończyć karierę przekonany, że nikt nie będzie chciał już współpracować. Jednak propozycji od innych wytwórni było kilka... ; )

Jak dla mnie dobrze, że Friedman pożegnał się z Megadeth, bo z tym facetem każda kolejna płyta była coraz gorsza.

To nie wpływ Friedmana, jak pisałem wyżej, choć podobał mu się ten styl... Kurde, jak bóg gitary metalowej może chcieć grać pop? : x

To chyba taki Megadethowy fetysz, bo taka pisownia w przypadku tego zespołu jest dość częsta. Przykładowo ich debiut rozpoczyna utwór Loved to Deth.

Synek... Synek! : )

To ja wiem, że ta pisownia jest częsta, a wspomniany kawałek jest jednym z moich ulubionych (ulubiony z Killing (...)) - po prostu ciekawi mnie CZEMU : D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Antychryste, przecież to jakiś odrzut z Youthanasii...

Na angielskiej wikipedii jest już tracklista i okładka trzynastki. Po tylu latach wreszcie wypuszczą New World Order i Millenium of the Blind na oficjalnym krążku, a nie jako bonus do reedycji :D Ładnie, na 12 kawałków 4 to odgrzewane kotlety... W dodatku ten nowy singiel zbytnio mi się nie podoba.

Kiedyś czytałem że przed Megadethem byl zespól the Megadeaths i Dave nie chcial być kojarzony z tym zespolem.

Nie wiem na ile to prawdziwa informacja, ale gdzieś czytałem, że Pink Floyd w jakiejś bardzo wczesnej fazie działalności mieli się właśnie tak nazywać. ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To było po prostu widzimisię dejva że taka nazwa. Jak go z metaliki wywalili to znalazł ulotkę z napisem "Arsenal of Megadeath" i napisał o tym utwór nazywając go Megadeth (nie wydany ale stał się bazą dla utworu Set The World Afire) Nie wiedział, że to fajna nazwa dla kapeli, na początku nazywali się jakoś coś z aniołami ale ktoś tam się upierał że Megadeth to świetna nazwa. I tak już zostało. Pozdro :D Źródło biografia Dejfa. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwi mnie, że nikt nie wspomniał o Countdown to Extinction, według mnie najlepszym albumie Megadeth. Nie ma tam słabych momentów, jak dla mnie nigdy nie nagrali lepszego albumu, co prawda, jedyny znany kawałek z tej płyty to Symphony of Destruction, ale chyba nie na tej podstawie ocenia się albumy, no nie? : >

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie CtE to odpowiednik Black Albumu Metalliki - jedna z ich najgorszych płyt, nudna, przepitolona, na której wyraźnie zmiękli - w tym złym znaczeniu, bo już takie hard rockowe Cryptic Writings bardzo mi się podoba. Nie jest to kompletna tragedia, bo ja lubię każdy album Megadeth i ich twórczość przyjmuję niemalże bezkrytycznie, ale jeśli miałbym wybór którą płytę Megadeth przesłuchać przed śmiercią, to Countdown byłby na jednym z ostatnich miejsc. I jakoś nie obchodzi mnie, że to najlepiej sprzedająca się i chyba też najlepiej oceniana ich płyta, chędożyć obiegową opinię.

A jak wrażenia dotyczące nowego albumu? Ja się trochę bałem, ale mimo wszystko jestem zadowolony. Płyta idealnie wpisuje się w moją teorię roku 2011 jako roku solidnej, choć bardzo zachowawczej, rzemieślniczej roboty w muzyce. 7/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdzie ja tu skrytykowałem Twoje zdanie, czy gust? Pokaż mi dokładny wpis. Wyraziłem tylko swoje zdanie na temat tej płyty bez żadnego krytykowania Twojej opinii... Poza tym forum chyba nie służy do przyklaskiwania swoim wypowiedziom :)

Co do sprzedaży: http://www.roadrunnerrecords.com/blabbermo...ewsitemID=45667

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A gdzie ja tu napisalem, ze krytykujesz moje zdanie, czy gust? Pokaż mi dokładny wpis. :3

A co do sprzedaży to zdziwiło mnie to, wprawdzie fanem nie jestem, ale zawsze wydawało mi się, że najwięcej rozgłosu miał np. Rust In Peace czy Peace Sells

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótko i na temat: Megadeth to dla mnie obecnie najlepiej grający z Wielkiej Czwórki, ich tegoroczna płyta jest moim zdaniem bardzo dobra, a Mustaine mimo 50 lat na karku trzyma się znakomicie. Uwielbiam ich płyty Rust In Peace, Peace Sells... But Who's Buying i Killing Is My Business.. And Business Is Good. Ostatnio zmiazdżyło mnie Paranoid w ich wykonaniu. No i Mustaine nawrócił się na chrześcijaństwo, co jest ważnym argumentem w dyskusji z moimi rodzicami na temat słuchanej przeze mnie muzyki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alfie, rozpoczynamy akcję WoW LoFFciA ]V[egadet]-[.

Tak się składa, że w tym roku mój najukochańszy, najwspanialszy zespół thrashowy wydał kolejny album i składa się również tak, że przy okazji ostatniej wycieczki do empiku wraz z Alfem i Agatix001 zakupiłem owy album.

TH1RT3EN to TrZyN4St4 (o rlly?) studyjna płyta MegaDave'a, ale może zaczniemy się rozwodzić nad tym trochę bardziej szczegółowo, bo kto by chciał słuchać, że Rudzielec to dla mnie największa inspiracja w moim gitarowym życiu... Koniec słodzenia - czas przejść do sedna sprawy.

Jak łatwo się domyślić na trzynastej płycie znajduje się... tak, trzynaście utworów! Niestety dwa z nich to w zasadzie odgrzewane kotlety z poprzednich płyt + jeden, który znajdował się na trackliście Guitar Hero 6 (świetna gra na imprezy ze znajomymi!). Jak to się ma do całości albumu?

1. Sudden Death - utwór otwierający płytę miałem okazję poznać już podczas grania w GH6 (obie wersje różni jedynie solówka). Jest szybki, dynamiczny i w dodatku dobry, świetne rozpoczęcie dla całego krążka. Ciekawi mnie tylko czemu Dave odstąpił od własnej pisowni słówka śmierć.

2. Public Enemy No 1 - moim zdaniem najlepszy utwór z całej płyty. Szybki, melodyczny w dodatku z tekstem a la Megadeth czyli genialny tekst o pierdołach. KOZAK!

3. Whose Life (Is It Anyway?) - dość monotonny utwór (żeby moja kapela grała kiedyś tak "kiepskie" kawałki...), ale z całkiem przyzwoitym tekstem. Dobry wypełniacz.

4. We The People - moim zdaniem najsłabszy utwór z całej płyty, nie porywa niczym... Po kilku odsłuchaniach nie zapadło mi w pamięć nic poza refrenem.

5. Guns, Drugs & Money - następnie na scenę wkracza dość powolny, a jednak dynamiczny kawałek z tekstem o niczym, ale jednak "wkręcającym się na łeb" ;)

I teraz zaczyna się lepsza "większa połowa"...

6. Never Dead - Otwiera ją super kawałek z powolnym intrem tylko po to, by zaraz zaatakować nas gnającym na złamanie karku tempem jak na Rust in Peace. Genialna sprawa.

7. New World Order - pierwszy z odgrzewanych kotletów, kawałek w zmienionej wersji jest naprawdę niezły, ale jednak jakiś niesmak pozostaje...

8. Fast Lane - w przeciwieństwie do tytułu kawałek nie jest jakoś zabójczo szybki, ale zapada w pamięć. Nie jest to może bardzo dobry utwór, ale świetnie pasuje jako przerywnik przed...

9. Black Swan - piosenka atakuje nas szybką solówką i genialną partią rytmiczną. Jeden z najlepszych utworów na płycie i Megadeth w ogóle. Świetny muzycznie i z super tekstem.

10. Wrecker - utwór jest w porządku, a jako, że pewien czas temu rozstałem się z dziewczyną to Alfik podesłał mi na "pocieszenie" (tak jakby w ogóle mi było potrzebne xD) i radę bym nigdy się nie żenił... Coś w tym jest, zaś sama piosenka jest w porządku. Fajnie się ją śpiewa razem z Dave'em.

11. Millennium Of The Blind - drugi z odgrzewanych kotletów, choć teraz o wiele lepszy niż w przypadku wersji z Youthanasii... Muzycznie dość monotonny, ale ma super tekst, który na długo zapada w pamięć.

12. Deadly Nightshade - świetny kawałek, nic dodać nic ująć.

13. 13 - GENIALNA ballada, a jako że nie zestawiam ze sobą nigdy ballad i kawałków o szybkim tempie to wraz z Public Enemy zajmuje ona dla mnie pierwsze miejsce na tej płycie. No i super się to to śpiewa...

Płytę oceniłbym jako bardzo dobrą, może brakuje jej trochę... no dobra, w sumie nawet dość sporo do Rust in Peace (ale to wina chęci otrzymania zupełnie innego klimatu i wrażenia na odbiorcy), ale jest naprawdę, naprawdę świetnie. Kiedy album był zapowiadany podchodziłem do niego dość sceptycznie, a tu taka niespodzianka. Warto wydać te 60 zł i jeśli to naprawdę ostatni album ]V[egadet]-[, to odchodzą z naprawdę wielką pompą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie mógłbym napisać to samo co Generalissimus, Tajny Dowódca Pogromców Tehratu i Męski Odpowiednik Matki WoWa, ale że w zamian dostanę jakąś tam premię, a moje zdanie w pełni nie pokrywa się ze zdaniem Generalissimusa, Tajnego Dowódcy Pogromców Tehratu i Męskiego Odpowiednika Matki WoWa, czyli TW Iskra. No więc...

Sudden Death - Utwór wyśmienity. Genialny, żeby otworzyć płytę. Efekt gitary kręcącej się wokół łba, naprawdę porywa. Jeden z najlepszych na płycie. Gdyby nie to, że kawałek znalazł się wcześniej w Guitar Hero, to bym powiedział, że pisownia z "a" to takie mrugnięcie na pożegnanie, a tak to może zwykłe mrugnięcie albo czysty przypadek. :D

Public Enemy No.1 - Kolejny kozak. Utwór, którym zachwycałem się jeszcze długo przed premierą i zachwycam się cały czas. Niech rekomendacją będzie fakt, że aktualnie brzmi mi w słuchawkach. Melodia i tekst, jak wspomniał kolega u góry trzymają wysoki poziom. A refren będzie straszył długo moją katechetkę w zeszycie od religii, ale z tego powodu trochę boli fakt, że mało tam szatana <lol>. (Tak ,mam taki fetysz, że piszę sobie w zeszycie ulubione teksty, żeby nie umrzeć z nudów)

Whose Life(...) - Fajny wypełniacz. Nie wiem czemu, ale zalatuje mi hard rockiem. Za to tekst, również będzie straszył moją katechetkę.

We The Peopole - Jeden ze słabszych utworów na płycie. Za to, podobnie jak Prisoner Maidenów, rozwalił mnie ciekawym intrem.

Guns, Drugs & Money - Taki średnio-dobry kawałek. Tekst przywodzi mi na myśl jeden z ulubionych filmów, czyli Scarface z Alem Pacino w roli głównej, mimo iż słowa mówią o Meksyku...

Również, zauważyłem, że album dzieli się na prawiepołówki, z których ta druga jest, jakby, lepsza.

Never Dead - Pieśń promująca grę o tym samym tytule. Fajne powolne wprowadzenie, do kompletnej szybkiej młócki, jeden z najlepszych na płycie.

New World Order - Raczej dobry kawałek, ale nie utkwił mi przesadnie w pamięci.

Fast Lane - Dla mnie osobiście, utwór o takim tytule, powinien porywać swoją prędkością. Niestety, tak nie jest. Chociaż, owa prędkość pojawia się w refrenie i na samym końcu i mogę ocenić ten utwór dobrze. Podobnie jak...

Black Swan - Który genialnie łączy się z Fast Lane. Jednak, nie przesadzałbym z nazywaniem go jednym z najlepszych w historii zespołu.

Wrecker - Całkiem fajny kawałek, ale raczej wypełniacz, z prześmiewczym tekstem. @Iskier Chyba nie wziąłeś, tego w 100% poważnie? :D

Millenium Of The Blind - Kolejny kozak. Świetna, mocna ballada z przemhroczną (No co? Pojawiło się słowo "Antichrist"!) liryką. Może te główne partie gitarowe są jakieś niemrawe, ale refren z prześwietną perkusją oraz ten "modulowany" (kto słuchał, ten zaczai) fragment kopię w zad. Nadal toczę ze sobą wewnętrzne dysputy, która ballada lepsza - ta czy 13, do której wrócimy za chwilę.

Deadly Nightshade - Kolejny super-utworek. Szczególną uwagę zwraca refren, który również gości w zeszycie od religii.

13 - Świetna ballada, z powalającą aranżacją. Słuchacz ma wrażenie, że kawałek, z biegiem czasu, się rozpędza, aby pod koniec zaatakować nas solówką. Odrobinę "biograficzny" tekst, przywodził mi na myśl, że być może to ostatni kawałek Megaśmiarci...

...Jednak, gdyby odeszli, to odeszliby z tarczą, a nie na niej. Każdy, kto tytułuje się fanem thrashu, powinien zakupić ten album. Zdecydowanie, jest wart tych 60 zł, a nawet więcej. Teraz tylko pozostaje czekać na tournée z koncertem w Polsce i ciułać na weń pieniądze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość arsenist

"wycieczka do empiku" wgniotła mnie w fotel :D. To naprawdę idealne miejsce do zakupu muzyki, szczególnie metalowej. Nowe Megadeth w fotel mnie już niestety nie wgniotło. Zamiast tego gorąco polecam Heathen. Swoją nową płytą przebili całe Big 4 razem wzięte.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siema jako ze to moj pierwszy temat na tym forum chciabym sie oficialnie przywitac.

Dobry.

Jako ze MegadetH to moj ulubiony THRASHOWY zespol mnie nie moglo w tym watku zabraknac .

Jestem dokladnie fanem starego MegadetH (Od Killing my ... do Youthnasi).

Kocham MegadetH ze wzgledu na gitarki i wedlug mnie zlozona perkusje ale szczegolnie za wokal.

wedlog mni najleszy album w calym metalowym swiecie to PEACE SELLS mimo iz ulubiona piosenka jest Mary Jade(So Far So Good So What!)

PS Metallica Sucks

PS2 przepraszam za pisownie pisze z hiszpani

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę jest tu dużo fanów Megadeth - to się chwali ;) Chciałbym tylko sprostować jedną rzecz, która jest tutaj pewną zagadką dla wielu. Megadeth to nie Megaśmierć i 'deth" to wcale nie jest zmieniona pisownia słowa "death". Nazwa zespołu pochodzi od pojęcia oznaczającego śmierc miliona osób w wyniku wybuchu bomby atomowej (swoją drogą tematy nuklearne są mocno popularne w twórczości zespołu - wystarczy spojrzeć na centralne bębny na ich koncertach). Uff i tyle z mojej strony ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat z pewnej strony:

Megadeth - lider zespołu, Dave Mustaine, zainteresował się rządową broszurą. Tam dostrzegł nazwę "Megadeath". "Megadeath" jest wojskowym terminem, oznaczającym milion martwych ludzi, zatem II wojna światowa jest odpowiedzialna za 80 "Megadeaths". Megadeth to fonetyczna pisownia wyrazu "Megadeath".

Chyba nie ma jakiejś większej historii związanej ze zmienioną pisownią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...