Skocz do zawartości

MattiR

Forumowicze
  • Zawartość

    1067
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wpisy blogu napisane przez MattiR

  1. MattiR
    Portal newgrounds.com, dom i siedlisko wszelkiego internetowego zła w formie ruchomej (nie mylić z 4chan'em), oprócz swoich zwykłych odpałów żyje teraz wydarzeniem, które przyciąga najlepszych z najlepszych z najlepszych pośród internetowych animatorów. To czas wielkiego turnieju animacji, the First Newgrounds Annual Tournament of Animation rozpoczął się na dobre!
    Dziś o północy czasu nowojorskiego (6 czasu polskiego) zakończyła się faza wstępna, na którą wpłynęły 53 animacje na wskazany temat, a spóźnialscy wciąż mogą wysyłać pracę do godziny 5 NY (11PL), jednak muszą liczyć się z ogromną karą punktową.
    O co chodzi? NATA jest kontynuacją tradycji TOFA(Tournament of Flash Artists), turnieju który wyłaniał gwiazdy wśród internetowych animatorów. O istotności TOFA w NATA świadczy fakt iż zwycięzcy TOFA z ostatnich lat zasiadają u jury NATA.
    "Zawodnicy" mieli 25 dni na wykonanie animacji na temat podróży w czasie i musieli trzymać się kilku ograniczeń, jak na przykład, animacja nie może być krótsza niż minuta, nie może zawierać scen "Mature", czy łamać praw autorskich.
    Teraz jury, w składzie Tom Fulp, Elliot Cowan, Dave Bruno, NitWitt i SymphyBunny, spośród 53 zgłoszonych prac wybiorą 32, które wezmą udział w pierwszej rundzie, która rozpocznie się za kilka dni, a pod koniec października dwóch mistrzów, którzy skopią pozostałych konkurentów, zawalczy w śmiertelnym boju o nieśmiertelność. Czy jakoś tak.

  2. MattiR
    Z głębokim żalem zawiadamiamy iż rano dnia 26 października w Oberhausen zmarł nasz nieodżałowany przyjaciel- Paul Ośmiornica. W imieniu swoim oraz FA Studio składam głębokie kondolencje rodzinie zmarłego, który z tak wspaniałym zmysłem odgadywał wyniki meczów. Niech odnajdzie spokój w niebie mięczaków.

  3. MattiR
    Forumowy menadżer piłkarski - Cup Manager - poszukuje osoby ogarniętej na stanowisko szkoleniowca drużyny FC Barcelona. Szczegóły na CUP MANAGER

    PODRĘCZNIK CM(pełna wersja TUTAJ)

    Czym jest Cup Manager?
    Jest to darmowy,sieciowy menadżer piłkarski stworzony na podstawie gier PBF (Play by Forum). Chodzi tu o rywalizację z innymi graczami,o najwyższe piłkarskie trofea - jako menadżer klubu piłkarskiego. Aby jednak odnosić duże sukcesy,musisz poświęcić tej grze dużo czasu,na transfery,taktykę oraz inne mniej ważne,acz pomocne w zwycięstwach aspekty,klubu piłkarskiego.


    Zapraszam do grania.

    [uPDATE] Jeśli tu patrzysz to wiedz że CM zostało zamknięte.
  4. MattiR
    W niedzielne popołudnie rozgrywano ostatnie mecze szóstej kolejki na boiskach drugoligowych. W Suwałkach w obecności kilkuset widzów Wigry podejmowały znany wszystkim polskim kibicom zespół Wisły Płock.

    Wigry Suwałki 1:1 Wisła Płock
    Bramki:
    Pomian(71.minuta; asysta:Mikulenas) dla Wigier.
    Pacan(88.minuta; karny) dla Wisły.
    Wigry Suwałki:
    Karol Salik (1), Andriey Usachev (4), Sebastian Świerzbiński (9), Przemysław Makarewicz (11), Grażvydas Milukenas (18), Damian Sobolewski (20) (64' Adam Pomian), Sebastian Radzio (22), Tomas Statkievicius (24) (89' Michał Danilczyk), Marcin Rogoziński (25), Rafał Darda (26), Paweł Pianka (28) (57' Tomasz Bajko)
    Wisła Płock:
    Krzysztof Kamiński (21), Marcin Pacan (2), Piotr Karwan (5) (84' Rafał Grzelak), Daniel Koczon (7) (65' Łukasz Nadolski), Bartosz Wiśniewski (, Robert Chwastek (10), Marcin Nowacki (11), Tomasz Grudzień (12), Tomasz Bekas (19), Mateusz Lewandowski (20), Michał Twardowski (22)
    Spotkanie to rozpoczęło się na stadionie przy ulicy Zarzecze o godzinie 17. Jednakże tuż przed szesnastą okazało się że Wisła zignorowała wcześniejsze ustalenia dotyczące kolorów strojów. Jako że oba zespoły mają pierwszy komplet strojów w kolorach białym i niebieskim komisja ligi zdecydowała że to Wigry zagrają w strojach "domowych". Jak się okazało Wiślanie zabrali ze sobą do Suwałk tylko jeden komplet... biało-niebieskich strojów. Gospodarze zostali więc zmuszeni do zagrania meczu w strojach wyjazdowych.
    Pierwsza połowę można nazwać meczem walki. Oba zespoły starały się zdominować środek pola, przez co mecz nie dostarczał emocji. Dodatkowo deszcz lekko utrudniał grę. Zdecydowanie lepiej niż piłkarze na boisku sprawowali się kibice, a zwłaszcza nasza grupa w "młynie". Większość z nas po upływie czterdziestu pięciu minut była strasznie zachrypnięta, a przecież została druga połowa. Mimo to główną atrakcją pierwszej połowy była... tęcza, która pojawiła się około trzydziestej minuty i była widoczna przez dwadzieścia minut i z poziomu trybun można było wskazać miejsce gdzie się zaczynała i kończyła.
    Prawdziwa gra rozpoczęła się po przerwie. Było jeszcze więcej walki i zdecydowanie więcej fauli. W pewnym momencie chyba sędzia przestał panować nad... sobą., gdyż kilku piłkarzy Wigier zostało ukaranych za przewinienia, które normalnie się albo puszcza, albo po odgwizdaniu faulu zapomina się o nich. Sędzia jednak sypnął kartkami, czego ofiarą stał się obrońca Wigier-Przemysław Makarewicz,który przy próbie interwencji w środku boiska faulował rywala, przez co musiał opuścić boisko otrzymawszy drugą żółtą kartkę. Do końca zostawało dwadzieścia minut i wydawało się że Wigry skupią się na obronie, lecz już minutę później było 1:0 dla gospodarzy. Mikulenas otrzymał piłkę w okolicach linii środkowej, chwilę poprowadził piłkę, po czym zagrał perfekcyjne podanie prostopadłe do wprowadzonego z ławki Adama Pomiana, który w sytuacji sam na sam nie dał żadnych szans broniącemu bramki Wiślan Krzysztofowi Kamińskiemu.
    Grający w przewadze goście rzucili się do desperackich ataków. Po jednej z akcji w polu karnym Wigier przewrócił się Michał Twardowski. Zamiast rzutu karnego sędzia ukarał Twardowskiego żółtą kartką. Jako że wcześniej otrzymał on żółtko podzielił on los "Makareny" i udał się do szatni żegnany głośnym "wyp***". Wiślanie jednak dalej szukali "jedenastki" i w 88. minucie dopięli swego. Zdaniem sędziego Pomian faulował napastnika Wisły w polu karnym i Marcin Pacan ustawił piłkę jedenaście metrów przed bramką Karola Salika, który mimo głośnego dopingu nie zdołał obronić strzału zawodnika Wisły Płock.
    Wynik się już nie zmienił i Wigry wciąż pozostają zespołem, który w tym sezonie nie przegrał meczu. Obok trzech zwycięstw w Pucharze Polski(ostatnio z Górnikiem Łęczna) suwalczanie mają w tym sezonie ligowym na koncie same remisy. Obecnie tabela wygląda następująco:

    Następny mecz Wigry rozegrają czwartego września o 16. W międzyczasie czekają nas jeszcze emocje losowania par 1/16 Pucharu Polski, gdzie Wigry niemal na pewno zmierzą się z zespołem z Ekstraklasy.
  5. MattiR
    Dzień 1 - Narysuj siebie...
    O co chodzi? To dość popularna zabawa(?) dla rysowników. Przez trzydzieści dni, codziennie będę wrzucał jeden rysunek na zadany temat. Lista tematów i zasady "czelendża" TUTAJ
    A poniżej... No... Sami wiecie...

    Wpis również dostępny na - http://matsroslanietz.wordpress.com
  6. MattiR
    Dzień drugi - Narysuj część ciała...
    Od razu odpowiem na pytanie z wczoraj. Spodnie noszę tył na przód ponieważ nie umiem rysować. I podobno 'jestę hipstę', cokolwiek by to nie znaczyło.
    No i czas na wtorkowy rysunek... Tym razem narysowałem chyba jedyną część ciała, z której mógłbym być zadowolony. Chociaż jakbym musiał do tego dorysować resztę postaci to chyba bym się pochlastał.

    Jutrzejszy temat mi się podoba. Może uda się coś fajnego narysować ^^
    http://matsroslanietz.wordpress.com
  7. MattiR
    Dzień trzeci - Sport
    Czekając aż PTS raczy zapisać plik główny, który jakimś cudem ważył 400Mb - nie pytajcie mnie jak to się stało, nie wiem - obejrzałem sobie Ligę Mistrzów. A że zapomniałem zadzwonić do N'ki żeby mi odblokowali nPremium to miałem wybór między meczami Shaktar-BVB i Shaktar-BVB. Trudny wybór, ale TVP przynajmniej raz dała dobrego komentatora, więc ułatwili mi decyzję.
    Prosiliście o jakieś bonusy, komuś nawet chciało się pić. Może w weekend przysiądę i spełnię wasze prośby xD
    A dzisiejszy rysunek to:

    http://matsroslanietz.wordpress.com
  8. MattiR
    31 sierpnia jest 243. (w latach przestępnych 244.) dniem w kalendarzu gregoriańskim. Do końca roku pozostaje 122 dni. Słońce w tym dniu znajduje się w zodiakalnym gwiazdozbiorze Panny.
    Tyle o 31 sierpnia mówi nam Wikipedia. A oto inne fakty związane z tym dniem.
    31 sierpnia reprezentacja Polski w piłce nożnej rozegrała trzy mecze. Pierwsze odbyło się w 1924 roku w Budapeszcie gdzie dostaliśmy od Węgrów 0:4. Zestawienie poniżej.
    1924 Budapeszt Węgry - Polska 4:0 (3:0)
    1947 Praga Czechosłowacja - Polska 6:3 (1:0)
    1982 Paryż Francja - Polska 0:4 (0:1)
    Oprócz tego jest to ostatni dzień wakacji(pod warunkiem że pierwszy września nie wypada w czwartek, piątek lub w weekend) dlatego wielu uczniów stara się spędzić go jak najmilej.
    Fani piłki kopanej przesiadują natomiast tego dnia na portalu TransferMarkt, gdyż jest to ostatni dzień okienka transferowego i wszystko jeszcze się może zdarzyć, jak kiedyś w przypadku transferu Grzegorza Rasiaka do Tottenhamu Hotspur, który podpisał kontrakt z "Kogutami" kilka minut przed północą. Dzisiaj na przykład dowiadujemy się że Holender Klaas-Jan Huntelaar oficjalnie przechodzi z AC Milan do Schalke 04 Gelsenkirchen, a Włoch Mauro Camoranesi zmienia Juventus Turyn na VFB Stuttgart. Pojawia się także informacja o zakończeniu reprezentacyjnej kariery przez Portugalczyka Paolo Ferreirę.
    Ponad to serwis 90minut.pl podpowiada że 28 urodziny obchodzi bramkarz Liverpoolu Jose Manuel "Pepe" Reina, a 66 świeczek na torcie zdmuchnie Joachim Jerzy Marx, były reprezentant Polski, zdobywca olimpijskiego złota z Monachium. 31 sierpnia 1913 roku założony został holenderski klub PSV Eindhoven, który obchodzi 97 rocznicę założenia.
    W 1969 roku tego dnia zmarł amerykański bokser Rocky Marciano.
    A jutro pierwszy września .
  9. MattiR
    17 lipca 2010 roku, O2 Arena w Londynie, Starcie tytanów... Co to znaczy? A to że londyńskim Millennium Dome, niespełna tydzień po zakończeniu mundialu pojawią się wielkie gwiazdy światowej piłki: Wayne Rooney, David Villa, Cesc Fabregas, Didier Drogba, Cristiano Ronaldo i Steven Gerrard. Zmierzą się w pięciu konkurencjach, które pokażą który z nich najlepiej potrafi panować nad futbolówką.

    http://www.youtube.com/watch?v=Sxk4IH6dOPE&


    Konkurencje mają być następujące: Moc uderzenia, panowanie nad piłką, precyzja, gra w ataku i zakrzywianie toru lotu piłki... Co to znaczy? Że będą im mierzyć z jaką prędkością potrafią kopnąć piłkę, patrzeć jak gwiazdy wykonują sztuczki techniczne, jak celnie kopią, jak dryblują w grze i jakie rogale potrafią zapuścić... Słowem? Będzie się działo... Może pokaże to jakaś telewizja? Może być nawet ten cholerny Polsat, tylko żeby móc obejrzeć na żywo... Do Londynu się nie wybieram.

    Oficjalna strona imprezy
  10. MattiR
    W piątek 7 stycznia rozpoczął się w Katarze piłkarski Puchar Azji. Impreza rozgrywana pod egidą Azjatyckiej Konfederacji Piłki Nożnej (AFC) jest pierwszym sprawdzianem dla gospodarzy Mundialu w 2022 roku. Wśród gwiazd imprezy są tacy zawodnicy jak Tim Cahill, Harry Kewell(Australia), Keisuke Honda, Shinji Kagawa(Japonia) czy Ji-Sung Park(Korea Południowa). Impreza potrwa do 29 stycznia i postaram się co jakiś czas wrzucić jakąś notkę z informacjami o kolejnych meczach.

    W meczu otwarcia, w piątek, gospodarze turnieju Katarczycy podejmowali Uzbekistan. Wynik został ustalony w drugiej połowie spotkania i gospodarze raczej nie mieli powodu do zadowolenia. Pierwszą bramkę, cudownym strzałem z ponad trzydziestu metrów, zdobył dla Uzbeków obrońca Odil Ahmedov w 59. minucie. Wynik w 77.minucie ustalił kapitan zespołu Uzbekistanu Server Jeparov i Uzbecy wygrali 2:0.
    Drugie spotkanie zostało rozegrane w sobotę i był to mecz między Kuwejtem a Chinami. Spotkanie było wyrównane do momentu gdy w końcówce pierwszej połowy z boiska został wyrzucony jeden z obrońców Kuwejtu. Po przerwie inicjatywę przejęli zawodnicy z Państwa Środka. Pierwszego gola 12 minut po przerwie zdobył Zhang, lekko uderzając piłkę lewą nogą. Futbolówka po drodze odbiła się od nogi obrońcy Kuwejckiego i wpadła do bramki zdezorientowanego Nawafa Alkahldiego. Wynik na 2:0 ustalił w 67. minucie potężnym strzałem z wolnego Deng.
    Tabela grupy A:
    1. Chiny 3p. +2
    .Uzbekistan 3p. +2
    3. Katar 0p. -2
    .Kuwejt 0p. -2
    W pierwszym z niedzielnych spotkań grupy B Jordania grała z Japonią. Uczestnicy zeszłorocznego Mundialu męczyli się niemiłosiernie i do przerwy prowadziła drużyna z Bliskiego Wschodu. Bramkę w 45.minucie zdobył Hasan Abdel Mahmoud. Po przerwie Japończycy atakowali ale nie potrafili pokonać defensywy Jordanii. Wreszcie w 90. minucie piłkarz Wolfsburga Makoto Hasebe dośrodkował w pole karne, a obrońca ekipy z Kraju Kwitnącej Wiśni, Maya Yoshida, wyrównał na 1:1.

    Kapitan Japonii Makoto Hasebe z Wolfsburga

    W drugim niedzielnym meczu Syria grała z utytułowanym na azjatyckich boiskach zespołem Arabii Saudyjskiej. Saudyjczycy byli faworytem spotkania ale ekipa z Syrii odniosła w tym meczu sukces i wygrała 2:1, co dla selekcjonera Saudyjczyków, Portugalczyka José Peseiro, oznaczało dymisję ze stanowiska. Oba gole dla Syrii zdobył Abdul Razak Al Hussein. Saudyjczycy potrafili tylko odpowiedzieć trafieniem rezerwowego Taiseera Al Jassama.
    Tabela grupy B:
    1. Syria 3p. +1
    2. Japonia 1p. 0
    . Jordania 1p. 0
    4. Arabia S. 0p. -1
    W pierwszym z dzisiejszych spotkań Australia rozniosła Indie 4:0.
    Wynik otworzył w 11. minucie strzałem z bliska napastnik Evertonu Liverpool Tim Cahill. W 24. minucie na 2:0 podwyższył potężnym strzałem zza pola karnego grający na co dzień w tureckim Galatasaray Harry Kewell. Piłkarze z Antypodów dominowali od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. W bramce hindusów dwoił się i troił 24-letni Paul Subrata, ale nie był on w stanie powstrzymać Brada Holdera, który wykorzystał świetne dośrodkowanie niepilnowanego na skrzydle Brada Emertona i głową podwyższył na 3:0 w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Po przerwie obraz gry się nie zmienił, chociaż hindusi często próbowali zakładać wysoki pressing, ale Australijczycy łatwo sobie z tym radzili, a Tim Cahill w 64. minucie ustalił wynik na 4:0. W 84. minucie hindusom udało się wyprowadzić jeszcze kontrę. Sunil Chetri otrzymał podanie za plecy australijskich obrońców ale dogonił go Sasha Ognenovski i uniemożliwił oddanie czystego strzału na bramkę Marka Schwarzera.

    Już za chwilę spotkanie grupy C między Koreą Południową a Bahrajnem w ramach grupy C. Ale o tym meczu opowiem w kolejnym wpisie poświęconym AFC Asian Cup Qatar 2011. LD
  11. MattiR
    Tak mnie wzięło na skomentowanie na koniec roku paru anime.
    Na początek Angel Beats!

    Właściwie za tę serię wziąłem się z nudów. Był to lipiec, trwały piłkarskie mistrzostwa świata. Był to okres gdzieś tuż przed meczem finałowym. Wiadomo. Wszystkie mecze przeanalizowane, nic fajnego w TV, gry się przejadły i po prostu człowiek wziął się za pierwsze z brzegu anime. W dodatku opis serii był taki że podchodziłem do tego jak pies do jeża. Myślałem sobie tak: "Jakieś ckliwe romansidło pewnie. Obejrzę, skrytykuję, zapomnę"... Czas pokazał jak się omyliłem...
    Ale co ja w ogóle właśnie oceniam? No tak. Nasz protagonista, Otonashi Yuzuru, budzi się w nieznanym sobie miejscu. Chyba szkole... Bardzo szybko stwierdza u siebie amnezję. Jednakże właściwie przestaje się tym przejmować gdy spotyka dziewczynę ze sporym karabinem snajperskim, celującym w bezbronną dziewczynkę stojącą na szkolnym boisku. Yuzuru próbując ostrzec tą "bezbronną" przed niebezpieczeństwem otrzymuje cios śmiertelny... Zaraz... Przeżył? Przeżył, przeżył. Jest trupem i trafił do swoistego czyśćca. Rekrutuje go "Brygada SSS" (), organizacja walcząca z Bogiem, czy tam inną istotą, która zebrała ich w tym miejscu. Później okazuje się że każdy z bohaterów ma własny powód dla którego tu trafił.
    Już po kilku minutach pierwszego odcinka poszedł tekst: "Okej. Tego się nie spodziewałem." I jedziemy dalej. Moje myśli odnośnie AB ewoluowały z każdą chwilą oglądania. Myśli że "To jest naprawdę świetne" pojawiły się w odcinku trzecim, gdy Iwasawa Masami śpiewa piosenkę "My Song"... Kapitalna rzecz. Zapewne najlepsza cześć Angel Beats! Potem seria trzymała się nawet nieźle i skończyła z notą 9. Godnym podkreślenia faktem jest że serię zaliczyłem w ciągu jednego dnia... Trzeba coś w wakacje robić...

    Teraz coś nieco starszego. Toradora!

    To akurat jest seria do której zabranie się trochę mi zajęło. Ale miałem mocną motywację, bo kumpel cały czas pytał czy obejrzałem. Obejrzałem. Serię odpaliłem zaraz po Święcie Konstytucji. Miałem wtedy mocno przedłużony weekend. Zaraz po egzaminie miałem nieco ponad tydzień wolnego gdyż zaraz po Święcie były matury. W sam raz na obejrzenie.
    Takasu Ryuuji, nasz główny bohater, jest bezwzględnym, budzącym grozę zabijaką... Stop, wróć. Bezwzględnym dla brudu i zarazków. Jego rówieśnicy jednak biorą go za młodocianego yakuzę. Nie ma to jak morda po ojcu... Dziki wzrok i takie tam...
    Ekhem... Jest kwiecień, czyli rozpoczęcie roku szkolnego(porąbani ci Japończycy ). Ryuuji trafia do klasy ze swoim najlepszym kumplem Kitamurą, jedynym który zadał sobie trudu by poznać lepiej gościa o mordzie jak z gangu... Dobra. Dość o tym ;D Chwilę później gangsterska morda zostaje obita przez innego legendarnego zabijakę szkoły. Tenori Tiger, Mini-Tygrys... Aisaka Taiga. Licealistka o wyglądzie dziecka z podstawówki spuściła koledze niezły łomot. Unikać baby jak ognia... Tylko jak? Nie dość że są w jednej klasie to jeszcze oboje są zakochani w najlepszym przyjacielem tego drugiego. By się zbliżyć do Kitamury Taiga podejmuje współpracę z Ryuujim, a Ryuuji pomaga Taidze by zbliżyć się do Kushiedy Minori. Coś jeszcze? Chyba nie.
    Bardzo fajna seria. Normalnie przez 22 odcinki myślałem że wystawię serii zasłużoną 10. Niestety, nie udało się. Po odcinkach 23 i 24 dopadła mnie deprecha, a po 25 melancholia... Dość by obniżyć ocenę. Ale ogólne wrażenia absolutnie pozytywne.
    http://www.youtube.com/watch?v=uQtIGtdfwj4
    Ulubiona seria 2010? Gdyby mnie rok temu ktoś o to zapytał w życiu bym nie pomyślał że wskażę właśnie Kaichou wa Maid-sama!

    Ayuzawa Misaki jest pierwszą przewodniczącą samorządu szkoły Seika płci żeńskiej. Seika dopiero niedawno przekształciła się w placówkę ko-edukacyjną i 80% społeczności uczniowskiej stanowią faceci. Misaki jako przewodnicząc jest zbawcą żeńskiej i wrogiem publicznym numer 1 w męskiej części szkoły. Jednakże idealna przewodnicząca ma swój sekret, którego za nic nikomu nie zdradzi. Po szkole pracuje w Maid Latte, kawiarenki, w której kelnerki obsługują klientów w strojach pokojówek. Wszystko idzie dobrze do momentu w którym Usui Takumi, obiekt westchnień większości dziewcząt nie tylko w szkole, ale i całym mieście, przypadkiem odkrywa sekret Misaki, która w Maid Latte pracuje by pomóc matce samotnie wychowującej Misaki i jej siostrę, przy okazji spłacając potężne długi, które zaciągnął ojciec bohaterki zanim zwiał. Stąd nasza pokojówka nienawidzi facetów. A dalej... A obejrzyjcie sami.
    KwM-s!(wybaczcie skrótowiec) jest typowym Shoujo, czyli tytułem skierowanym do dziewcząt. Co nie zmienia faktu że jest to wręcz kapitalna komedia. Mocnym punktem jest sama bohaterka, jednakże niczym nie ustępuje jej główna postać męska, Usui, który choć jest mocno wyidealizowany jest wręcz kapitalny. Zwłaszcza głos Okamoto Nobuhiko, który był seiyu Usuia miażdży, szczególnie w momentach komediowych.
    Całą radochę z oglądania końcówki anime jednak popsuła mi... manga na podstawie której anime powstawało. Po prostu to nie studio J.C.STAFF(robili też w/w Toradorę) stworzyło złe anime, co to to nie. Po prostu manga jest tak genialna że próbę przeniesienia na ekran bije w przedbiegach. Mimo to wystawiłem serii DYCHĘ. Ocenę podnoszą genialne EnDingi w wykonaniu grupy heidi.
    http://www.youtube.com/watch?v=hjMAsEPiiJk&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=IPLr0SPToWo
  12. MattiR
    Polską edukację znam z autopsji. Nie ja jeden, zapewne większość Polaków w moim wieku i nieco starszych może spokojnie nazwać się znawcami tematu. Części z nich przysługuje nawet tytuł doktora habilitowanego leserstwa... Hmmm... Wpiszę to sobie na Fejsa, pasuje do mnie jak ulał. Otóż nie tak dawno dotarł do mnie link do obrazka z Kwejka. Wiem, wiem. Kwejk to kiepskie źródło, jednak nie da się ukryć że strony tego typu są w czasach obecnych potężnym medium, notującym setki tysięcy wyświetleń dziennie i często pojawia się na nich wiele takowych apeli, mniej lub bardziej poważnych. Oto ostatni, traktujący o polskiej edukacji.

    Pod obrazkiem rozpoczęła się bardzo ciekawa, choć nie zawsze merytoryczna dyskusja na ten temat.
    Uczeń też człowiek - zgoda. Salvador Dali rzekł nawet kiedyś żebyśmy nie bali się doskonałości, gdyż nigdy jej nie osiągniemy. Ale też doskonale wiem jak wygląda to zapominanie prac domowych, książek i tak dalej. Można zapomnieć raz, dwa - od tych razów są nieprzygotowania. Ale nie dwadzieścia, lub codziennie na każde zajęcia. Brzmi trochę jak hipokryzja, w końcu sam często miałem z tym problemy, ale miałem wówczas pewne obowiązki(noszenie książek, prace domowe) i wiedziałem że nie wykonując ich nie mam prawa niczego wymagać od nauczyciela.
    Nauczyciel - zada i ma wolne. No nie do końca. Zapytajcie o to swojego nauczyciela, każdy z nich ci powie że jego praca nie kończy się po tych kilku godzinach w szkole. Potem musi zająć się rodziną, przygotować się na zajęcia, sprawdzić klasówki i jeszcze dodatkowo dostaje od ustawodawcy mnóstwo papierkowej roboty, która niczemu nie służy, ale ma być zrobiona i już. A weźcie jeszcze pod uwagę że jeśli nauczyciel przygotowuje dodatkowo olimpijczyków to już w ogóle ma grafik wypełniony na całą dobę, nie rzadko nie mając nawet czasu żeby się położyć.
    Dlaczego w ogóle nauczyciele zadają pracę domową? Żeby przyśpieszyć program. Gdyby nie to nauczyciele realizowaliby program do gimnazjum nie trzy, a co najmniej pięć lat. A przecież nikt nie ma tyle czasu żeby siedzieć pięć lat w gimnazjum i kolejnych pięć potem w liceum. Tym bardziej że przecież większość materiału w liceach to, trochę tylko rozszerzona, powtórka z gimnazjum, nie ukrywajmy.
    Jesteście po to by nam wytłumaczyć. Nie ukrywajmy, wszyscy uczniowie, nawet ci u których cecha ta jest dość wątpliwa, uważają siebie za osoby inteligentne. Otóż osobie inteligentnej wystarczy wytłumaczyć coś raz, może dwa. Natomiast weźmy też poprawkę na to że uczniowie rzadko kiedy proszę nauczyciela o ponowne wytłumaczenie czegoś i w tym cały jest ambaras. Osobiście nigdy nie spotkałem się z sytuacją w której prośba "proszę pana, mógłby pan powtórzyć, bo nie zrozumiałem" spotkała się z negatywną reakcją nauczyciela. Dlatego tytułuję się wciąż debilem matematycznym, gdyż jest to jedyny przedmiot, z którym miałem problemy a poświęcałem jego nauce nawet pięć razy więcej niż całej reszcie razem wziętej.
    Chcąc być kimś nie potrzebuję czegoś. To akurat argument z komentarzy. I to błąd, ponieważ nie zawsze jesteśmy w stanie zaplanować swoją ścieżkę kariery. Doskonała riposta znalazła się z resztą tuż poniżej
    Pada tu też nazwa zawodu: weterynarz. Otóż moje dziennikarstwo to przy studiach medycznych (również weterynarii) prawie jak wakacje. Tym bardziej że ja dziennikarzem zostać raczej nie zamierzam, a student medycyny raczej celuje w zawód lekarza. Mimo to zdaję sobie z tego sprawę, że to co mnie czeka przez najbliższe pięć lat sprawi że będę chciał wrócić do szkoły. A to tylko przedsionek do dalszego życia.
    Ale że uczeń nie chce się uczyć to w porządku - niech się nie uczy. Rąk nam trzeba do układania kostki, obsługi zagęszczarki i zamiatania świeżo położonego chodnika. Robota niezbyt ambitna, ale dycha za godzinę to godziwy zarobek.
    Byłem w gimnazjum, byłem w liceum, narzekałem że za dużo zadają, ale zdaję sobie też sprawę że byłem patentowanym leniem i przy odrobinie wysiłku cały ten program mógłbym wciągnąć nosem. I dziś żałuję, że taki byłem, bo zdaję sobie sprawę że mógłbym teraz być na Oxfordzie, Harvardzie, Toudai, czy gdzie tam bym sobie chciał.
    Ale nie, jestem na cholernym UW i czekam czy przeżyję odsiew pierwszorocznych, czy zostanę bezrobotnym, lub gościem do łopaty.
    Ale żeby nie było tak źle, mam pewien patent dla uczniów. Jutro rano, gdy wejdziecie do szkoły po prostu podejdźcie do nauczyciela i podziękujcie mu za to że poświęca swój czas, za swoją marną pensję, usiłując was czegoś nauczyć. Wiele może nie da, ale wielu nauczycieli dobrze patrzy na takich ludzi. Spróbować nie zaszkodzi
    A tymczasem ja wracam do chorowania, nie ma to jak się wyłożyć tydzień przed rozpoczęciem studiów, nie?
  13. MattiR
    Wracamy po paru miesiącach do codziennego(aha?) wrzucania czegoś o anime... Hmm... Dużo tego nie było.
    BTOOOM! - kolejne anime w tym roku opierające się o motyw gry, tym razem popełnione przez studio MADhouse, na podstawie mangi Inoue Junya.
    Sakamoto Ryota jest 22-letnim NEET'em spędzającym całe dnie na graniu w sieciowego TPS'a "BTOOOM!" - swoistego CS'a, w którym broń została ograniczona do kilkunastu rodzajów bomb. O stopniu noł-lajfienia Ryoty najlepiej świadczy fakt że dostał się do najlepszej dziesiątki rankingu najpopularniejszej gry świata. Jednak pewnego razu Ryota się budzi w gęstej dżungli, wisi na spadochronie i ocieka własną krwią. Od tego momentu powoli zaczyna zdawać sobie sprawę o co w tym wszystkim chodzi.
    [media=]http://www.youtube.com/watch?v=WbG7gEE2-DM
    Do powyższego wideo dopowiem tylko że odcinek czwarty jest megapsychopatyczny i jest w nim Miyuki Sawashiro, która gdziekolwiek się w tym roku pojawi, daje 20% bonusu do fajności postaci.
    Krótko o reszcie - fajna kreska, openingu właśnie słucham po raz setny, czyli brzmi fajnie, manga jest ciekawa. Nic tylko oglądać. A teraz wybaczcie - muszę iść nadrobić zaległości, nie tylko z anime.
  14. MattiR
    Mróz sięgający minus 15 stopni Celsjusza, szalejąca śnieżyca oraz 42. tysiące wariatów, którzy jutro będą leczyć zapalenie płuc. Piękna zimowa sceneria i wynik marzenie. Po golu Łotysza Artijomsa Rudnevsa Lech Poznań prowadzi w Poznaniu z Juventusem 1:0. Przewagę optyczną ma Juventus, jednak patrząc na grę Lecha można się zastanawiać w której drużynie grają piłkarze, którzy zdobywali mistrzostwo świata. Mówię o tych kapitalnych akcjach Peszki, Stilicia i Krivetsa. W 17 minucie po wrzutce Białorusina mogło być 2:0, ale Rudnevs nie zdołał pokonać bramkarza rywali po raz piąty w tym dwumeczu. W 32. minucie rzut wolny dla Juve uderzył Del Piero, Kotorowski odbił piłkę przed siebie, ale znakomicie interweniował przy dobitce obrońcy reprezentacji Włoch Bonucciego.
    W pierwszej połowie gracze Kolejorza imponowali fantastyczną grą w destrukcji. Napastnik reprezentacji Włoch, Vinzenzo Iaquinta, jest kompletnie niewidoczny dzięki kapitalnej grze Arboledy, który wyprzedza go i czyści przedpole. Djurdjević i Injac grają świetnie w środku pola, a po każdej stracie goni rywali i zabiera im piłkę Peszko.
    1:0 w Poznaniu. 1:0 w Manchesterze. Po 45 minutach Lech jest w fazie pucharowej LE!!!

    Zdjęcie: www.newspix.pl, statystyki: www.onet.pl
  15. MattiR
    Ale przejdźmy do rzeczy. Właśnie wróciłem z naszej suwalskiej Plazy, gdzie w naszym kinie leci "Bitwa Warszawska 1920". Tak, wiem że leci to w tym momencie w każdym kinie w kraju. Tak, wiem że pewnie wszyscy już to widzieli, albo zaraz zobaczą. Tak...
    Uwaga, w dalszej części tekstu mogą znajdować się opisy filmu zwane spoilerami. Jako że nie chce mi się ich zakrywać, tylko grzecznie was ostrzegam.
    po raz kolejny w ostatnim czasie widzę polską produkcję za dziesiątki milionów złotych, która wygląda tak jakby wszystko przepili i próbowali nadrabiać mnóstwem efektów specjalnych. Niestety, film jest kiepski, tak samo jak efekty specjalne. Tak naprawdę wszystko co było w filmie istotne zostało pokazane już w trailerach.
    Ktoś mądry powiedział kiedyś o innym filmie "Spoko, szkoły przyjdą". Wystarczy tytuł taki jak "Bitwa Warszawska", "Katyń", czy "Janko Muzykant", nie ważne co, żeby tylko tytuł sprawiał wrażenie że ma w sobie coś edukacyjnego. Nie ważne jaki by gniot został spłodzony przez mistrzów naszej kinematografii.
    Opis filmu:
    CYTAT
    Warszawa, rok 1920. Ola jest aktorką warszawskiego teatru rewiowego i narzeczoną Jana, lewicującego poety i kawalerzysty. Po otrzymaniu rozkazu wyjazdu na front, Jan postanawia oświadczyć się Oli i natychmiast ożenić. Ślubu w kościele św. Anny w Warszawie udziela młodym ksiądz Ignacy Skorupka. Podczas walk Jan zostaje posądzony o sympatie komunistyczne i bolszewicką agitację. Sąd wojskowy skazuje go na karę śmierci. Tymczasem Olę nachodzi w teatrze natrętny wielbiciel, kapitan żandarmerii Kostrzewa. Wkrótce Ola wstępuje do Ochotniczej Legii Kobiet jako sanitariuszka i przygotowuje się do obrony Warszawy. Wciąż ma nadzieję na odnalezienie męża, po którym wszelki ślad zaginął? Wątek miłosny przeplata się z dramatycznymi wydarzeniami, których nie szczędzi bohaterom historia.
    W "Bitwie Warszawskiej" zauważam podobny trend jak chociażby w "Weekendzie" Czarka Pazury. Scenariusz potraktowany lekko po macoszemu, ale za to wyłożyli na to dużą kasę i dali dobry sprzęt, więc nawalamy efektów gdzie się da. W miarę jeszcze przejdzie początek filmu, ale im dalej w las tym głębiej w bagnie. Historia wojny polsko-bolszewickiej opowiedziana w ciągu dwóch godzin, z czego tytułowa bitwa trwa może 15-20 minut. 15-20 minut latających pocisków, fruwających odłamków, flaków rozsypujących się na kałuże krwi. Miazga. Zwyczajna, bezsensowna jatka. Wszystkie elementy w miarę porządne trwały najwyżej minutę, po czym znów następowała miazga.
    Przykład z kosmosu, ale porównajcie sceny batalistyczne z "Władcy Pierścieni", a z 'dzieła' Hoffmana. Przepaść. Przykład z księżyca, "Ogniem i Mieczem". Dokładnie to samo, różnica poziomów ogromna, jak budżety, ale to nie ma w tym momencie nic do rzeczy, bo dwanaście lat temu Hoffman zrobił "dobry" film, a teraz trzasnął gniota.
    Plusy? Bardzo podobał mi się fragment z księdzem prowadzącym piechotę za krzyżem... Do momentu kiedy klecha dostał kulą w łeb, bo moment śmierci spieprzony maksymalnie. Najlepszy był moment z łącznościowcami wysyłającymi ruskom telegramy z fragmentami Pisma Świętego<śmiech>. Ujdą też fragmenty z początku filmu, ale historia miłości Janka i Oli nie zachwyca.



    Minusy? Cała reszta. Muzyka z jakiegoś powodu cały czas wydawała się być grana do rytmu "Pierwszej Brygady", dźwięki tak nieznośne, jakby powstawały w środku ucha, a nie do niego wpadały, okropne bzyczenie. Drogie i masakrycznie kiepskie efekty specjalne, dużo kiepskich i nieczytelnych ujęć, a także błędy logiczne wykorzystanych pojazdów, które wychwycił siedzący obok kolega, od złego malowania czołgów po wykorzystywanie pojazdów z lat 30. i 40. XX wieku.
    No i to fatalne 3D. Wiele ujęć, być może niezłych, zostało wręcz zgwałconych przez technologie trójwymiarowego obrazu. Takiego kiczu-3D jeszcze nie widziałem i śmieszy mnie w tym momencie opinia redaktora czasopisma "Film", który chwali produkcję. Panie redaktorze, czy my aby widzieliśmy ten sam film?



    Co do fabuły to aż chce mi się zapytać "Who the f*ck is Jan Krynicki". Prawdę mówiąc jakbyśmy ze scenariusza usunęli Janka i Olę w ogóle nikt nie zauważyłby różnicy. Tak naprawdę od początku do końca filmu nie wiemy o nich nic więcej niż to że się kochają. A Piłsudski? Wszystkie fragmenty z Marszałkiem trwały ledwie chwilę, moment kiedy omawiał taktykę walki z Armią Czerwoną mógłby potrwać spokojnie ze 20 minut i być ciekawym fragmentem, ale zrobili z niego nudną paplaninę na jedno ujęcie. Pomocy...
    Moja ocena produkcji wynosi 3, w dziesięciostopniowej skali. Wielkie brawa dla Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, kolejne 40 milionów złotych wyrzuconych w błoto. Ej, może i ja powinienem się zgłosić do nich po kasę, co? Od dawna mam kłopoty finansowe, które uniemożliwiają mi nakręcenie czegoś ambitniejszego niż vlog xD
  16. MattiR
    Nie bardzo mam o czym pisać. Mam za to dwa vlogi, o tematyce tej samej co większość mojego bloga - piłka nożna. Ale spoko - po krótkiej refleksji - jeszcze coś innego skrobnę.
    Ale najpierw vlogi. Najpierw wczorajszy(too long don't watch )
    http://www.youtube.com/watch?v=HG_YS9zdL3A
    No i dzisiejszy, sporo krótszy i chyba lepszy.
    http://www.youtube.com/watch?v=cpIaRSfKbhk
    Tak, tak. Tomasz Smokowski, szef redakcji sportowej Canal+ skomentuje finał Ligi Nike Playarena. Fajnie nie?
    *****
    Ostatnimi czasy miałem szczęście trafić na Canal+(szczęście, bo TV prawie nie oglądam) na Tajemniczy Świat Arietty (jap.Karigurashi no Arrietty), film Studia Ghibli, powstały na motywach powieści "Pożyczalscy" Mary Norton. Scenariusz do filmu stworzył sam Hayao Miyazaki, więc można wiele oczekiwać.

    14-letni Sho oczekuje na operację serca, która jest ostatnią szansą na uratowanie życia chłopca. Czas przed zabiegiem spędza pod opieką siostry jego babci oraz jej gosposi w otoczonym zielenią domu na przedmieściach. Szybko odkrywa że w okolicy mieszka rodzina Pożyczalskich - małych ludzi, którzy aby przetrwać "pożyczają" różne rzeczy od dużych ludzi. Sho zaprzyjaźnia się z jedną z nich, swoją rówieśniczką Ariettą.
    Film miał swoją premierę 17 lipca 2010 i był najbardziej dochodowym filmem w japońskich kinach.
    Uwagę zwraca przed wszystkim znakomita kreska, charakterystyczna dla produkcji Ghibli, oraz piękna animacja i przyjemna muzyka. Dobrze opowiedziana, prosta historia. Pod tym względem przypomina trochę "Mój sąsiad Totoro" . Mało ambitne, acz posiadające dużo magii, której nieco brakuje mi ostatnimi czasy w produkcjach animowanych z zachodu.
  17. MattiR
    Dzisiaj otrzymałem mój zaprenumerowany egzemplarz CDA. Pięknie zapakowany, niby wszystko w porządku, ale... No właśnie, bo po chwili widzę że coś jest nie tak. Bo na zwyczajowej czarnej folii od Baueru była niezidentyfikowana przezroczysta folia. O jej przeznaczeniu przekonałem się chwilę później gdy rozerwałem przezroczystą folię z tej czarnej wysunęła się moja "gazeta"... I co najpierwej... Parę bluzg, parę nieprzyjemnych słów pod adresem Poczty Polskiej i... poczucie bezradności.
    Parę miesięcy temu miałem taką samą sytuację. Był to numer z Ezio na plakacie, specjalny bodajże. Przyszedł do mnie trzy dni później niż zazwyczaj (w piątek, a zwykle dociera w poniedziałek lub we wtorek) w paczce ewidentnie otwieranej, gdyż zaklejonym piękną taśmą z logiem Poczty Polskiej. Po otwarciu okazało się że nośniki obu płyt są uszkodzone, a okładka ledwo się trzyma, parę artykułów podartych, plakat w strzępach... Pocztowcy, psia ich mać. Lepkie ręce mają jak cholera... W tamtej sytuacji spodobała mi się reakcja Bauera. Złożyłem telefoniczną reklamację u wydawcy, miła pani w call centerze szybciutko sprawdziła czy prenumerata była faktycznie zamówiona, a potem, po tym jak opisałem jej stan otrzymanej paczki wysłała zalecenie ponownej wysyłki... Pełen profesjonalizm. Wszystko to nie trwało nawet pięciu minut. A po tygodniu przyszła piękna czarna paczka. Taka jaka powinna być.
    Tym razem na szczęście zawartość uszkodzona nie była (znaczy się poza ulotką reklamowej D-Linka, ale kto by się tam tym przejmował), więc dzwonić nigdzie nie zamierzam... Ale pytam się, kto do jasnej cholery zatrudnia tych wszystkich złodziej na poczcie? Nie raz zdarzało się że pocztówka wysłana z wakacji nad morzem dochodziła do Suwałk tuż przed świętami Bożego Narodzenia, a prąd był odcinany ponieważ poczta nie dostarczyła rachunku. Dlaczego nasz narodowy dostawca poczty, mający wyłączność na dostarczanie paczek do iluś tam gramów, wciąż robi nas w bambuko? To jest pytanie, na które odpowiedzi nie znam.
    I na koniec. Skoro poczta ma tę swoją wyłączność to może wydawnictwa powinny dociążać paczki tak jak to robią ci od rachunków? Mam już w moim domu wspaniałą kolekcję kilku-dekowych, metalowych płytek, które przybyły razem z rachunkiem za prąd.
  18. MattiR
    Tu powinna być relacja z meczu Brazylia-Wenezuela, ale... TVP ma za dużo kasy z abonamentu i woli pokazywać mecz żużlowy niż południowoamerykańskich kopaczy. Za dużo kasy z tego abonamentu chyba mają. 200 milionów dolarów za prawa do transmisji zapłacili jak nie więcej, a olewają. No cóż, livestream na WESZŁO, ale i tak obejrzę sobie powtórkę
  19. MattiR
    Cóż... Dzisiaj dotknęła mnie mała tragedia...
    Forum GothicKomiksy, gdzie użytkownicy prezentują zrobione przez siebie komiksy w grze Gothic. Jeden z nich, MattiR, w pocie czoła pracuje nad kolejnymi komiksami. Dzisiaj MattiR przeżył szok. Zaraz po uruchomieniu restarcie komputera okazało się że jego folder z komiksami zniknął!
    Było to tak. Krótko przed 19 restartowałem kompa. Przed restartem wszystkie pliki były na miejscu. Parę minut później loguję się na swój profil i co? Plików NIE MA! Naturalnie natychmiast zacząłem przeglądać dyski, ale zwiększona o blisko 10GB nie pozostawiała złudzeń. Pół roku roboty poszło się pierniczyć.
    Część plików udało mi się odzyskać, ale jaka to jest męęęka! Przez pół godziny program odzyskujący znalazł ponad 3000 plików o podanych parametrach... Niestety większość z nich nadawała się tylko do kosza. Będą pracowite wakacje, nie ma co. Trzeba nadrobić czas od października...
  20. MattiR
    Przenieśmy się w sentymentalną podróż, do roku 2007, kiedy mały jeszcze MattiR spędził niemal cały jeden dzień z uchem przy radioodbiorniku, nasłuchując kto zorganizuje piłkarskie mistrzostwa europy w roku 2012. W momencie, w którym pojawiła się informacja że Michel Platini wyciągnął z koperty kartkę z napisem "POLAND AND UKRAINE", nie tylko on, ale także wszyscy wokół niego oszaleli ze szczęścia. A potem... zaczęli dorastać, choć nie wszyscy jak widzę.
    Parę miesięcy później kadra Leo Beenhakkera awansowała do Euro2008, gdzie poniosła sromotną klęskę w fazie grupowej, podzielając los kadr Engela i Janasa z Mundiali 2002 i 2006. Potem przyszła klęska w eliminacjach do Mundialu w RPA i perturbacje "orłów" Smudy, w tle z rządem i PZPN.
    Zmieniało się też moje nastawienie do Euro. Od euforycznej radości, przez uspokojenie(jeszcze mnóstwo czasu), po wściekliznę(koniecPZPN) i ostateczne zobojętnienie i zażenowanie tuż przed Euro.
    Przede wszystkim poraża mnie głupota, czy też perfidia, władz naszego kraju. W telewizji szopka, zapewnianie że jesteśmy gotowi i Euro będzie wielkim sukcesem. Po drugiej stronie szklanego ekranu tak pięknie nie jest, ponieważ przygotowania do Euro to masowa zbrodnia przeciwko polskiej gospodarce i Skarbowi Państwa. Miliardy złotych wyrzucone w stadiony to tylko wierzchołek góry lodowej, bo zaraz potem mamy bankrutujące przedsiębiorstwa. Wszystko zaczyna się od autostrad. Nie dość że są niedokończone, pełne niedoróbek i budowane za horrendalne pieniądze, to jeszcze... skarb państwa zalega z należnościami wobec wykonawców robót. Ci z kolei zalegają podwykonawcom, którzy nie są w stanie uregulować swoich należności wobec Skarbu Państwa. Zamknięty krąg, działający destrukcyjnie na naszą gospodarkę i zostawiający po sobie tylko kolejne wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Więcej TUTAJ i TUTAJ.


    Wiadukt pozwalający zwierzętom przedostać się na drugą stronę autostrady. Tylko na jednym odcinku autostrady A2 zbudowano takich kładek i przejść podziemnych za sumę 1,3 miliarda złotych. źródło: Weszlo.com

    Euro2012 miało być wielkim wydarzeniem i sposobnością do wzbogacenia się naszego kraju. Nic z tego, gdyż UEFA została zwolniona z opłacania CIT-ów, cła i ogólnie podatków, co oznacza że Skarb Państwa straci kolejne setki milionów, jeśli nie miliardy złotych.(TUTAJ) W momencie gdy o tym usłyszałem moją pierwszą reakcją było stwierdzenie że cały ten rząd powinien bezwarunkowo trafić przed Trybunał Stanu, a potem do kolonii karnej i własnoręcznie stawiać kolejne kilometry autostrad. Zerknijcie TUTAJ. Czy was też to tak bulwersuje jak mnie?
    Inna sprawa: wreszcie media zainteresowały się Tomaszewskim i zwyczajnie zaatakowały go jako wroga narodu i Euro2012 i to tak jakby bohater z Wembley nagle stanął przed ludźmi i zaczął pleść dyrdymały. O ile dobrze pamiętam to Tomaszewski powtarza dokładnie to samo od jakichś... pięciu lat? Że będzie kibicował Niemcom mówił już dawno. Wszystko czym media próbują teraz Tomaszewskiego gnoić, on mówił już dawno temu i od dłuższego czasu powtarza dokładnie to samo. Nie mówię że Tomaszewski ma rację. Owszem, są rzeczy gdzie ma rację i tam gdzie plecie bzdury, jednak są pewne granice, których przekraczać się nie powinno, a polskie media robią to nagminnie. Chodzi o granicę między rzetelną informacją, a tanią sensacją.
  21. MattiR
    Dzień jak z cyrku, nie ma co. Jaga się sfrajerzyła, siatkarze się sfrajerzyli i PZPN też, jak zwykle zresztą, się sfrajerzył. Ale zacznijmy od początku.

    Pięcioletnia strona z Faktu, ale jakże aktualna. Jagiellonia Białystok odpadła już w 1 rundzie eliminacji do Ligi Europy. PIERWSZA RUNDA! Tak źle to już dawno nie było. W tym dwumeczu Jaga pokazała że jej piłkarze... nie potrafią grać. Grając godzinę w przewadze wygrali u siebie 1:0. Po meczu dobra nowina: Kazachowie nie potrafią grać. Guzik nie potrafią. To Polacy nie potrafią grać. Jak to możliwe że przy rzucie rożnym przy jednym zawodniku stoi czterech obrońców i bramkarz, a za nimi stoi niepilnowany drugi z zawodników z Pawłodaru? Tak padła pierwsza bramka. Jak to możliwe że obrońcy nie potrafią podać do pomocników i muszą stracić jak ostatnie lamusy? Tak padła druga bramka.

    Drugi akt rozpaczy. Irtysz-Jagiellonia 2:0
    Jak to możliwe że zespół TEORETYCZNIE LEPSZY przez cały mecz tworzy maks 3-4 okazje do strzelenia gola, a najlepszą ze spalonego? Ja tego nie wiem, ale jak widać to jest możliwe. Udowodniła to Jagiellonia.
    Zawodnicy z Białegostoku ustępowali rywalom w każdym elemencie. Grali nieskutecznie, podawali niecelnie, byli wolniejsi, gorzej czytali grę... Ogólnie wyglądało to jak mecz zespołu I ligi(Irtysz) z ekipą z okręgówki(zgadnijcie kto).
    I znów pytam: Jak to możliwe że ekipa która na jesieni wygrywała jak szło z każdym, po sprzedaży jednego kopacza(Grosicki) zaliczyła taki spadek? Fatalna wiosna, cudem uratowane puchary, a potem... Jak Michał Probierz stworzył świetny zespół, a potem zrobił z niego bandę frajerów? To pozostanie jego tajemnicą


    Po chwili znów tragedia. Turniej finałowy Ligi Światowej siatkarzy w Gdańsku, mecz Polska-Włochy i znowu nasi na łopatkach. 0:3 do 15 i dwa razy do 20. Dzisiaj wszystko leżało. Zagrywka, przyjęcie, blok, atak, rozegranie. Wyglądało to tak jakby nasi siatkarze nie otrzęśli się po wczorajszej kontuzji Bartmana, po którego zejściu wczoraj zdecydowanie straciliśmy na jakości. Dzisiaj tej jakości nie było wcale.
    Powiem szczerze, brakuje mi tej starej gwardii. Murek, Świderski, Zagumny, Gruszka, Winiarski, Pliński, Kadziewicz, Wlazły. Nie mówię że ci co grają teraz są gorsi, a ci których wymieniłem nie grali z powodu ciężkiego sezonu klubowego. Po prostu jakoś lepiej mi się oglądało grę za czasów Wspaniałego czy Lozano, niż teraz. Kwestia przyzwyczajenia.

    To co widzicie powyżej to nie obrazek z jakiejś wsi, lecz ze stadionu piłkarskiego. Na stadionie miejskim w Suwałkach wciąż trwają prace przy modernizacji obiektu, które miały zakończyć się w maju, ale trwają nadal. Wykonawca inwestycji, firma PRIBO, ma naprawdę mnóstwo problemów. Dach, jak to w polskim budownictwie ostatnio bywa, chroni przed opadami tylko część krytej trybuny, sam budynek stanowiący jej zaplecze wygląda z zewnątrz nieźle, ale wciąż jest niewykończony. Wreszcie mamy podgrzewaną murawę... To znaczy system podgrzewania. Murawę dopiero zaczynają kłaść. Podobnie jest ze źle ustawionym telebimem i kilkunastoma innymi problemami, które przydałoby się rozwiązać przed inauguracją rozgrywek w Suwałkach...
    Niestety PZPN po raz kolejny pokazał że nie liczy się czy stadion jest budowany czy też remontowany. Ważne że jest. No i co? Cztery z sześciu pierwszych spotkań "Biało-Niebiescy" zgrają w roli gospodarza, między innym mecz z beniaminkiem Wisłą Puławy, która swoje mecze w tym sezonie rozgrywać będzie na stadionie Stali w Poniatowej. I niby dlatego wbrew wszelkiemu zdrowemu rozsądkowi Wiślacy zadebiutują w II lidze... na wyjeździe. Właśnie w Suwałkach, a potem... znów wyjazd. Tak. Wspaniałomyślni działacze wymyślili że Wigry pierwsze dwa mecze zagrają na swoim PLACU BUDOWY, a Wisła na swój POŻYCZONY stadion przyjadą dopiero w trzeciej kolejce. W PZPN się zgadza? Zgadza. Wszyscy zadowoleni? Wszyscy. Działacze, bo w nam w Suwałkach na pewno daleko do zadowolenia z takiego terminarza. Powiem więcej. Możecie się tym terminarzem, panowie działacze PZPN, podetrzeć.
    Ciekaw jestem jaki cyrk spotka nas jutro. W końcu żyjemy w Polsce - kraju gdzie głupota narasta z każdym dniem.
  22. MattiR
    Od samego początku Mistrzostw Europy towarzyszą nam transmisje Telewizji Polskiej. Najważniejsza impreza w kraju jest oczywiście transmitowana przez narodowego nadawcę, który specjalnie nie musiał się męczyć z konkurencją o zakup licencji. Od początku mistrzostw TVP wyemitowała ponad 12,5 godziny reklam od sponsorów mistrzostw zarabiając ponad 80 mln złotych. Władze spółki mówią jednak o stratach na poziomie 50mln... I tak się w sumie zastanawiam... Co generuje te straty?
    Dane, którymi nas się karmi są zastanawiające. Po pierwsze te wspomniane reklamy, po drugie, bite w trakcie mistrzostw kolejne rekordy oglądalności. Mecz z Rosjanami oglądało na antenach TVP ponad 16mln ludzi.
    Nie wiem. W ceny strat wliczają wynagrodzenia dla pracowników, wykonujących swoje normalne obowiązki, wynajęcia i urządzenia "studia" na dachu fabryki "E.Wedla", czy zakup licencji? Tego nam raczej nie powiedzą.
    Inna sprawa to wręcz żenujący poziom transmisji w TVP. Krótkie studio w przerwie między blokami reklamowymi, gdzie żaden z zaproszonych gości nie jest w stanie powiedzieć nic specjalnie interesującego, a prowadzący im tylko przytakuje(inna sprawa że jak zacznie mówić taki Engel, czy Gmoch, to siedzący obok Żurawski wygląda jak element wyposażenia studia).
    Studio na dachu "Wedla". Fajny pomysł prawdopodobnie najlepszy ze wszystkich... Tylko, kurna, było to od początku studio dla celebrytów. Choćby Katarzyna Zielińska, którą kojarzę tylko dlatego że cały czas jej morda pojawia się obok Kurzajewskiego i mnie kobieta po prostu wkurza, bo ani nie jest śmieszna(choć wpycha się do kabaretonów), ani nie jest dobrą aktorką. Znana bo znana. To w zasadzie łączy wszystkich gości w tym studiu. Podobnie jaki ich zerowa znajomość futbolu. Jedyną osobą, którą przyjemnie oglądało się w tym studiu był Marcin Daniec, co szczególnym zaskoczeniem nie jest.
    Funkcja reporterska TVP jest absolutnie zerowa. Krótkie wejścia na żywo w TVP Info się nie liczą(kto ogląda TVP Info ). W tej kwestii TVP zostało zdystansowane przez niewielką stację Orange Sport, która od początku zgrupowania reprezentacji Polski w Austrii zasypuje nas masą absolutnie genialnych materiałów dotyczących mistrzostw.

    Pomijam też fakt że materiały OS łatwiej znaleźć w internecie niż materiały TVP. OS jako mała stacja jest bardzo ugodowa i pozwala, na swoich warunkach, na publikację ich treści. Takie coś w przypadku TVP to czyste science fiction - materiały znikają z YT szybciej niż się pojawią i bez dyskusji. Cóż, mają do tego prawo.
    No i na koniec - obsada komentatorska. Dariusz Szpakowski, Jacek Laskowski, Maciej Iwański, Tomasz Jasina, Michał Zawacki, Jacek Jońca i eksperci(Andrzej Juskowiak, Mirosław Trzeciak, Rafał Ulatowski, Radosław Gilewicz, Marcin Żewłakow, Jacek Zieliński.
    To i tu się zaczyna horror znany już z poprzednich turniejów. Szpakowski - legenda komentatorska, ale od pewnego czasu jedzie na doświadczeniu i jest notorycznie nie przygotowany do transmisji. Młodego komentatora od razu by wywalili na zbity łeb, ale nie "Szpaka". On ma to coś w głosie co sprawia że jak krzyknie "Goool!" to biorą ciary, ale podczas meczu z Czechami doprowadzał do szewskiej pasji cały czas pieprząc o nadziei, jaka pozostała w sercach kibiców. Przez całe cholerne 45 minut przypominał że za kilka minut odpadniemy z Euro, chrzaniąc przy tym coś o nadziei w sercach.
    Jacek Jońca - nudziarz jakich mało, z dowcipem w stylu Strasburgera. Zatrudniłbym go do czytania książek dla dzieci na dobranoc, bo nie raz zdarzyło mi się już przysnąć podczas meczu komentowanego przez tego pana. A jego żarty, jak nieśmiertelny dowcip o wznowieniu kariery przez Macieja Szczęsnego można skwitować TAK
    Tomasz Jasina - hybryda komentatorska jakich mało. Nikt inny nie potrafi mówić głosem tak pozbawionym emocji i wydzierać się jednocześnie.

    Jacek Laskowski - nie ma wątpliwości, że to właśnie on jest najlepszym komentatorem na Euro w TVP, do której wrócił na czas mistrzostw po 14 latach. Widać że nie próżnował w tym czasie, będąc m.in. szefem komentatorów Canal+, gdzie komentował Ekstraklasę i ligę hiszpańską, oraz relacjonując mecze piłkarskie dla Eurosportu. Ostatnio komentował mecze Ligi Mistrzów dla Nsport, po tym konflikt z Andrzejem Twarowskim doprowadził do odejścia Laskowskiego z C+. Od lat komentuje tak samo. Nie opowiada bajek na antenie tylko relacjonuje suche fakty. Nie próbuje być gwiazdą transmisji Jest do niej nic nie znaczącym dodatkiem, taką ciekawostką przyrodniczą. Po prostu nie przeszkadza.
    Maciej Iwański - możecie mu podziękować za ten wpis, to on natchnął mnie do napisania tego tekstu, swoimi wczorajszymi popisami podczas meczu Hiszpania-Francja. Jego po prostu nie dało się słuchać.Cały czas wychodziło jego fanbojstwo tiki-taki*, kompleks Gran Derbi, o którym cały czas gadał, bajdurząc o konfliktach miedzy piłkarzami Realu i Barcelony, a jak realizator mu przez pięć minut pokazywał Ribery'ego w rozdartej w pół koszulce to pewnie do tej pory nie wie czemu francuz zmieniał trykot w trakcie meczu. Po przerwie już go nie słuchałem. Włączyłem TV Rossija. -_-
    Michał Zawacki - o nim akurat może świadczyć fakt że z jego transmisji zapamiętałem Marcina Żewłakowa, który czasami gadał zupełnie od rzeczy. Zawacki jest w porządku, nie przynudza, nie przeszkadza, ale też nie umila widzowi oglądanego meczu.
    Taki więc stwierdzam: Euro w TVP to straszna lipa, podobna do ostatniego Mundialu. Władze telewizji przyznają się do ogromnych strat z tytułu Euro2012. Z sześciu komentatorów dwóch da się normalnie słuchać bez zgrzytania zębami, czy szukania transmisji na innym kanale. Od strony reporterskiej wygląda to równie ubogo jak w RPA, gdzie Kurzajewski miał jechać robić materiały o RPA, a tak naprawdę pojawił się tylko dwa razy: przy okazji meczu otwarcia i finału.
    I oni się dziwią że ludzie nie chcą finansować tej parodii telewizji? TVP musi dać coś od siebie, jeśli chce żeby ludzie płacili Abonament RTV.




    PS. Furorę robi za to Tomasz Zimoch i jego "biało czerwony pomnik". Gdyby zamiast Abonamentu można było wpłacić dotację na dowolne medium publiczne dotowałbym PR "Jedynkę" i PR "Trójkę".
    http://www.youtube.com/watch?v=kS8qLJ-k75Q
    Ilekroć tego słucham łapią mnie ciary.
  23. MattiR
    Już dziś ostatnie rozstrzygnięcia w grupie E piłkarskich Mistrzostw Świata 2010 rozgrywanych w Republice Południowej Afryki.

    W mniej interesującym z dzisiejszych spotkań zagrają Kamerun i Holandia. Holendrzy z kompletem punktów są już pewni awansu do 1/8 finału. Z kolei Kamerun ma 0 punktów i żadnych szans na awans, więc walczyć będą tylko o honor.

    W drugim dzisiejszym meczu czeka nas prawdziwa futbolowa uczta. Bezpośrednia walka o awans między "Gangiem Olsena" a "Blue Samurai's". Dania ten mecz musi wygrać!
    Na mecze zaprasza państwa MattiR, dzisiejszy zestaw kolacyjny wygląda tak:
    Na początek po japońsku- RAMEN!

    Potem trochę duńskich smaków- flaeskesteg!

    I tradycyjnie już pączki, pizza i Coca Cola(oficjalny sponsor Mundialu)



  24. MattiR
    W sporcie nic ciekawego, nuda, nuda, nuda. Bale za 100 milonów do Realu? We łbach się ludziom po przewracało. Ciekaw jestem za ilę dzisiaj poszliby Figo i Zidane. A Gullit, Van Basten?! Albo lepiej, kiedy wreszcie ktoś stwierdzi że nie ma bata i kolejnych pożyczek Królewscy już nie dostaną. Jeszcze jeden powód dla którego nie będę oglądał ligi hiszpańskiej....
    Czytaj też na matsroslanietz.wordpress.com
    *****
    Zanim zaczniecie czytać lojalnie ostrzegam, jestem dziś w kiepskiej formie.
    *****
    Katarzyma W. skazana! Ogłosić święto, zatrąbić w fanfary, hymn odśpiewać. Oto najbardziej ohydna zbrodniarka III RP została skazana, sprawiedliwość zatryumfowała! Oto najsłynniejsza w Polsce nekrocelebrytka trafia na 25 lat na pełne utrzymanie z państwowych pieniędzy. I na to pójdą za chwilę moje i wasze podatki Dwadzieścia pięć lat posiedzi, potem na wolność a następnie zasłużona emeryturka, yup? Żeby ci wszyscy więźniowie chociaż płacili za te wszystkie luksusy jakie zapewnia im system penitencjarny. To tylko trzy tysie co miesiąc, większość Polaków o takich zarobkach może pomarzyć.
    Ale poważnie, oto mamy finał najbardziej bzdurnej sprawy w historii. Matka zabija własne dziecko i zmyśla porwanie - banał dość powszechny. A tu mamy aferę na blisko dwa lata. Kibole i Smoleńsk nie starczył - trzeba było jakoś zatuszować ACTA i parę innych brudów. A kto za ten cały cyrk zapłaci? Polityków na roboty! Syzyfowe...
    ******
    Coś przyjemniejszego. Jeśli przypadkiem w dniach 13-15 września znajdziecie się w Suwałkach to koniecznie wpadajcie na Festiwal Fantastyki Portal Północny Wschód. Co prawda program zajeżdża totalną amatorką(brak nazwisk prowadzących panele w programie i atrakcji w środku nocy), ale za to będzie grafitti, papierowe erpegi, manga i kucyki... Buddo, wreszcie dowiem się ilu poniaczowców jest w tej dziurze i z jakiego towarzystwa się wypisałem.
    Wejściówka? 30 złotych za trzydniową akredytację. Kolejny problem to to że niektóre atrakcje rozwalone są po całym mieście... Ale jeśli to kogoś to interesuje to odsyłam na stronę festynu.
    ******
    Zaczął się wrzesień co oznacza że ku końcowi zbliża się letni sezon anime. Duży wpis na ten temat już wkrótce, bo tytułów do opisania dość sporo. Coś jak antyczny wpis sprzed roku.
    ******
    Jak poinformowały niemainstreamowe portale internetowe:
    Po przeczytaniu tego materiału, który oryginalnie jest sporo dłuższy w głowie mam jedno pytanie - i kto tu jednak jest bandytą?
    ******
    Coś jeszcze? Ah, tak. Foch na uniwerek, bo jeszcze USOSa mi nie aktywowali a dali termin zapisywania się na zajęcia "na jutro". Thank you very much.
    ******
    I jeszcze jedno ogłoszenie społeczne, znajomy miał wypadek. Pomożecie?
×
×
  • Utwórz nowe...