Skocz do zawartości

Beznadziejnie bezkresny

  • wpisy
    157
  • komentarzy
    1550
  • wyświetleń
    109595

Apel do nauczycieli, nie dajmy się zwariować


MattiR

1540 wyświetleń

Polską edukację znam z autopsji. Nie ja jeden, zapewne większość Polaków w moim wieku i nieco starszych może spokojnie nazwać się znawcami tematu. Części z nich przysługuje nawet tytuł doktora habilitowanego leserstwa... Hmmm... Wpiszę to sobie na Fejsa, pasuje do mnie jak ulał. Otóż nie tak dawno dotarł do mnie link do obrazka z Kwejka. Wiem, wiem. Kwejk to kiepskie źródło, jednak nie da się ukryć że strony tego typu są w czasach obecnych potężnym medium, notującym setki tysięcy wyświetleń dziennie i często pojawia się na nich wiele takowych apeli, mniej lub bardziej poważnych. Oto ostatni, traktujący o polskiej edukacji.

6ba0ea3b1ba84c54feab6f08bf7df67e_original.png?1379930494

Pod obrazkiem rozpoczęła się bardzo ciekawa, choć nie zawsze merytoryczna dyskusja na ten temat.

Uczeń też człowiek - zgoda. Salvador Dali rzekł nawet kiedyś żebyśmy nie bali się doskonałości, gdyż nigdy jej nie osiągniemy. Ale też doskonale wiem jak wygląda to zapominanie prac domowych, książek i tak dalej. Można zapomnieć raz, dwa - od tych razów są nieprzygotowania. Ale nie dwadzieścia, lub codziennie na każde zajęcia. Brzmi trochę jak hipokryzja, w końcu sam często miałem z tym problemy, ale miałem wówczas pewne obowiązki(noszenie książek, prace domowe) i wiedziałem że nie wykonując ich nie mam prawa niczego wymagać od nauczyciela.

Nauczyciel - zada i ma wolne. No nie do końca. Zapytajcie o to swojego nauczyciela, każdy z nich ci powie że jego praca nie kończy się po tych kilku godzinach w szkole. Potem musi zająć się rodziną, przygotować się na zajęcia, sprawdzić klasówki i jeszcze dodatkowo dostaje od ustawodawcy mnóstwo papierkowej roboty, która niczemu nie służy, ale ma być zrobiona i już. A weźcie jeszcze pod uwagę że jeśli nauczyciel przygotowuje dodatkowo olimpijczyków to już w ogóle ma grafik wypełniony na całą dobę, nie rzadko nie mając nawet czasu żeby się położyć.

Dlaczego w ogóle nauczyciele zadają pracę domową? Żeby przyśpieszyć program. Gdyby nie to nauczyciele realizowaliby program do gimnazjum nie trzy, a co najmniej pięć lat. A przecież nikt nie ma tyle czasu żeby siedzieć pięć lat w gimnazjum i kolejnych pięć potem w liceum. Tym bardziej że przecież większość materiału w liceach to, trochę tylko rozszerzona, powtórka z gimnazjum, nie ukrywajmy.

Jesteście po to by nam wytłumaczyć. Nie ukrywajmy, wszyscy uczniowie, nawet ci u których cecha ta jest dość wątpliwa, uważają siebie za osoby inteligentne. Otóż osobie inteligentnej wystarczy wytłumaczyć coś raz, może dwa. Natomiast weźmy też poprawkę na to że uczniowie rzadko kiedy proszę nauczyciela o ponowne wytłumaczenie czegoś i w tym cały jest ambaras. Osobiście nigdy nie spotkałem się z sytuacją w której prośba "proszę pana, mógłby pan powtórzyć, bo nie zrozumiałem" spotkała się z negatywną reakcją nauczyciela. Dlatego tytułuję się wciąż debilem matematycznym, gdyż jest to jedyny przedmiot, z którym miałem problemy a poświęcałem jego nauce nawet pięć razy więcej niż całej reszcie razem wziętej.

Chcąc być kimś nie potrzebuję czegoś. To akurat argument z komentarzy. I to błąd, ponieważ nie zawsze jesteśmy w stanie zaplanować swoją ścieżkę kariery. Doskonała riposta znalazła się z resztą tuż poniżej

na cholere uczyc mi sie krajow, stolic, miast na geografii... a potem zostalam spedytorem miedzynarodowym.

Pada tu też nazwa zawodu: weterynarz. Otóż moje dziennikarstwo to przy studiach medycznych (również weterynarii) prawie jak wakacje. Tym bardziej że ja dziennikarzem zostać raczej nie zamierzam, a student medycyny raczej celuje w zawód lekarza. Mimo to zdaję sobie z tego sprawę, że to co mnie czeka przez najbliższe pięć lat sprawi że będę chciał wrócić do szkoły. A to tylko przedsionek do dalszego życia.

Ale że uczeń nie chce się uczyć to w porządku - niech się nie uczy. Rąk nam trzeba do układania kostki, obsługi zagęszczarki i zamiatania świeżo położonego chodnika. Robota niezbyt ambitna, ale dycha za godzinę to godziwy zarobek.

Byłem w gimnazjum, byłem w liceum, narzekałem że za dużo zadają, ale zdaję sobie też sprawę że byłem patentowanym leniem i przy odrobinie wysiłku cały ten program mógłbym wciągnąć nosem. I dziś żałuję, że taki byłem, bo zdaję sobie sprawę że mógłbym teraz być na Oxfordzie, Harvardzie, Toudai, czy gdzie tam bym sobie chciał.

Ale nie, jestem na cholernym UW i czekam czy przeżyję odsiew pierwszorocznych, czy zostanę bezrobotnym, lub gościem do łopaty.

Ale żeby nie było tak źle, mam pewien patent dla uczniów. Jutro rano, gdy wejdziecie do szkoły po prostu podejdźcie do nauczyciela i podziękujcie mu za to że poświęca swój czas, za swoją marną pensję, usiłując was czegoś nauczyć. Wiele może nie da, ale wielu nauczycieli dobrze patrzy na takich ludzi. Spróbować nie zaszkodzi biggrin_prosty.gif

A tymczasem ja wracam do chorowania, nie ma to jak się wyłożyć tydzień przed rozpoczęciem studiów, nie?

26 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Nauczyciel - zada i ma wolne. No nie do końca. Zapytajcie o to swojego nauczyciela, każdy z nich ci powie że jego praca nie kończy się po tych kilku godzinach w szkole. Potem musi zająć się rodziną

GiNPWCs.jpg?1?1117

jeszcze dodatkowo dostaje od ustawodawcy mnóstwo papierkowej roboty, która niczemu nie służy, ale ma być zrobiona i już

Such as? Nie mówię, żebyś mi wymienił "mnóstwo", wystarczy jeden przykład.

Dlaczego w ogóle nauczyciele zadają pracę domową? Żeby przyśpieszyć program.

Aahahahahaaa, nie.

Repetitio est mater studiorum, any thoughts?

Robota niezbyt ambitna, ale dycha za godzinę to godziwy zarobek.

>dycha za godzinę

>godziwy zarobek

smutnazaba.rtf

Ale żeby nie było tak źle, mam pewien patent dla uczniów. Jutro rano, gdy wejdziecie do szkoły po prostu podejdźcie do nauczyciela i podziękujcie mu za to że poświęca swój czas, za swoją marną pensję, usiłując was czegoś nauczyć. Wiele może nie da, ale wielu nauczycieli dobrze patrzy na takich ludzi.

>Cały wpis o charakterze moralizującym

>ostatni akapit - protip: właź nauczycielowi w dupę

nie pewien czy syriusz

Oslo:

podziękujcie mu za to że poświęca swój czas, za swoją marną pensję

Super komplement xD

  • Upvote 7
Link do komentarza
podejdźcie do nauczyciela i podziękujcie mu za to że poświęca swój czas, za swoją marną pensję, usiłując was czegoś nauczyć.

Dziękować nauczycielowi za to, że wykonuje swoją pracę? Really???

Jak nauczycielowi źle to niech zmieni zawód. Nie ma potrzeby by uczeń dziękował nauczycielowi, że ten nauczyciel wykonał pracę do której zrobienia się zobowiązał w zamian za wypłatę.

Nauczyciel - zada i ma wolne. No nie do końca. Zapytajcie o to swojego nauczyciela, każdy z nich ci powie że jego praca nie kończy się po tych kilku godzinach w szkole. Potem musi zająć się rodziną, przygotować się na zajęcia, sprawdzić klasówki i jeszcze dodatkowo dostaje od ustawodawcy mnóstwo papierkowej roboty, która niczemu nie służy, ale ma być zrobiona i już. A weźcie jeszcze pod uwagę że jeśli nauczyciel przygotowuje dodatkowo olimpijczyków to już w ogóle ma grafik wypełniony na całą dobę, nie rzadko nie mając nawet czasu żeby się położyć.

Ooooo matko bosko kochano iksDE Jaki ten nauczyciel biedny, zaharowany, uciskany...

Jak komuś ciężko w swoim zawodzie to niech ten zawód zmieni.

Otóż moje dziennikarstwo to przy studiach medycznych (również weterynarii) prawie jak wakacje. Tym bardziej że ja dziennikarzem zostać raczej nie zamierzam, a student medycyny raczej celuje w zawód lekarza.

Czyli przygotowujesz się do zawodu, którego nie będziesz wykonywał? To chyba lekka strata czasu, nie sądzisz?

  • Upvote 1
Link do komentarza

Dziękować nauczycielowi za to, że wykonuje swoją pracę? Really???

Jak nauczycielowi źle to niech zmieni zawód. Nie ma potrzeby by uczeń dziękował nauczycielowi, że ten nauczyciel wykonał pracę do której zrobienia się zobowiązał w zamian za wypłatę.

Jakbym miał ci napisać to co mi się pierwsze rzuciło do głowy, to sam sobie musiałbym wystawić osta. Obejdę to, nie pisząc o tobie tylko o twojej wypowiedzi. Była skrajnie buracka, chamska, dowodząca niewychowania i po prostu dupkowata. Rozumiem, że pani w piekarni też nie dziękujesz po zakupie chleba, a jak ci lekarz życie uratuje, to też ani słowa od ciebie nie usłyszy, bo taka ich praca za którą dostają pieniądze?

  • Upvote 14
Link do komentarza
Dziękować nauczycielowi za to, że wykonuje swoją pracę? Really???

Jak nauczycielowi źle to niech zmieni zawód. Nie ma potrzeby by uczeń dziękował nauczycielowi, że ten nauczyciel wykonał pracę do której zrobienia się zobowiązał w zamian za wypłatę.

Spotted: 1 patafian

  • Upvote 10
Link do komentarza

@T3t

Such as? Nie mówię, żebyś mi wymienił "mnóstwo", wystarczy jeden przykład.

Kilka pierwszych z brzegu: opracowanie programu zajęć (tak, nie ma jednego odgórnego na cały rok albo semestr), okresowe (+/- comiesięczne) sprawozdania na kilkanaście strony, co jakiś czas opinie o dziecku do kuratora, domu dziecka, akt, archiwum, sądu, przygotowywanie sprawozdań o postępach nauczania KAŻDEGO dziecka osobno, raporty pisemne z przebiegu zajęć (i to nie generalne typu "dnia xx.yy.zzzz opracowano punkt W programu). W znacznej mierze nie służy to niczemu (ew. poza częścią opinii), bo jak pojawia się problem, to robi się nowe na czysto, nie patrząc na stare. Dodaj do tego odbębnianie zadań "koleżanek", które są nauczycielkami, a nie potrafią zaznaczyć tekstu w wordzie, rady pedagogiczne i zebrania z rodzicami, które potrafią trwać 5 godzin i odbywać się (łącznie) 4 razy w miesiącu oraz codzienne ochrzany od rodziców, bo przecież jakakolwiek wada ich dziecka to wina nauczyciela.

Raz jest to 5+3, raz 5+6, także nie jest wesoło.

Ja rozumiem, że inni też muszą coś robić w domu do pracy, ale nie o to mi chodzi.

@Deamonicus

Dziękować nauczycielowi za to, że wykonuje swoją pracę?

Tak. Ciężko wytrzymać z jednym bachorem, ciężej z ponad trzydziestoma. Ciężko nauczyć bachora jeść nad talerzem, a co dopiero działań na liczbach.

Jak nauczycielowi źle to niech zmieni zawód.

Samopoczucie dotyczące zawodu nie ma tu nic do rzeczy. To kwestia (elementarnej) kultury. Ja dziękuję wszystkim - dentyście, który wyleczy mi ząb, kasjerce w super-hiper-duper-markecie, fryzjerce, sąsiadowi, który przytrzyma drzwi. To, czy za to płacę czy nie, nie ma najmniejszego znaczenia.

Nie ma potrzeby by uczeń dziękował nauczycielowi, że ten nauczyciel wykonał pracę do której zrobienia się zobowiązał w zamian za wypłatę.

W porządku. Polećmy zatem wszystkim nauczycielom, by nie przekraczali minimum umownego, nie okazywali żadnego zainteresowania uczniom ani nie tworzyli sympatycznej atmosfery... a już na pewno nie dziękujmy im za wyrozumiałość, cierpliwość i przymykanie czasem oka. W ogóle wypierzmy się z emocji, nie bądźmy dla nikogo życzliwi, uprzejmi ani nie wykazujmy żadnego zainteresowania, nobopoco/anoniemuszem...

Czy ty w ogóle wiesz, kim jest nauczyciel i na czym ten zawód polega?

Ooooo matko bosko kochano iksDE Jaki ten nauczyciel biedny, zaharowany, uciskany...

Jak komuś ciężko w swoim zawodzie to niech ten zawód zmieni.

W sytuacji, w której rynek pracy leży rożłożony na obie łopatki i ciężko nawet o pracę sprzątaczki? Tę wypowiedź potraktuję jak bardzo kiepski żart.

  • Upvote 6
Link do komentarza

Rąk nam trzeba do układania kostki, obsługi zagęszczarki i zamiatania świeżo położonego chodnika. Robota niezbyt ambitna, ale dycha za godzinę to godziwy zarobek.

W którym świecie? Bo w moim to 8 zł na godz. Brutto, ale to oczywiste.

Ja, pracując jako elktromonter, po dwóch latach w prywatnej firmie, doczekałem się tych zasranych 10 zł(i to po terroryzowaniu kierownictwa i skargach do związków zawodowych). A zaczynałem za 7.50 zł.

Natomiast co do samego wpisu, to miło, że czasem trafia się ktoś, kto wykazuje jakąś dozę empatii, nie szerząc trzody, jak imć Deamonicus w swoim powyższym poście.

  • Upvote 2
Link do komentarza

@Behe

Nawet nie będę się odnosił od poszczególnych, bo nie źle odebrałeś to, co chciałem przekazać - że MIERZI mnie takie demonizowanie ustawodawcy, bo każdy tak robi. Zacytuję jeszcze raz fragment do którego się odnosiłem z podkreślenie których fragmentów się czepiam.

jeszcze dodatkowo dostaje od ustawodawcy mnóstwo papierkowej roboty, która niczemu nie służy, ale ma być zrobiona i już

Wszystkie przytoczone przez Ciebie przykłady CZEMUŚ służą (nawet mi nie mów, że nie widzisz sensu w układaniu programu zajęć), nie są wypełnianiem papierków dla wypełniania papierków.

Link do komentarza
Nawet nie będę się odnosił od poszczególnych, bo nie źle odebrałeś to, co chciałem przekazać - że MIERZI mnie takie demonizowanie ustawodawcy, bo każdy tak robi.

To, że każdy (no, nie każdy, ale spora ich część) polityk nie wie, jak powinna działać administracja w zakładzie czy placówce niewiele znaczy, bo nie oznacza to, że nie możemy wskazywać oczywistych głupotek.

Tak czy siak, nauczyciel musi wypełniać sporo niepotrzebnych papierzysk. Wymaganych przez prawo, lecz nieczytanych przez przełożonych, którym się je składa.

Link do komentarza

@t3tris

Rozumiem, że pani w piekarni też nie dziękujesz po zakupie chleba, a jak ci lekarz życie uratuje, to też ani słowa od ciebie nie usłyszy, bo taka ich praca za którą dostają pieniądze?

@behemort

Samopoczucie dotyczące zawodu nie ma tu nic do rzeczy. To kwestia (elementarnej) kultury. Ja dziękuję wszystkim - dentyście, który wyleczy mi ząb, kasjerce w super-hiper-duper-markecie, fryzjerce, sąsiadowi, który przytrzyma drzwi. To, czy za to płacę czy nie, nie ma najmniejszego znaczenia.

Powiedzieć "dziękuję, miłego dnia" w sklepie przy kupnie bułki czy "dzięki, świetnie ci poszło" po zabiegu w gabinecie dentystycznym, a powiedzieć "dziękuję, że się poświęcasz, pracujesz tutaj, dostajesz marną pensję i próbujesz czegoś uczniów nauczyć" i się roztkliwiać to chyba dwie różne rzeczy, prawda? W pierwszym przypadku to kultura, a w drugim zwykłe rozczulanie i włażenie w rzyć.

Tak. Ciężko wytrzymać z jednym bachorem, ciężej z ponad trzydziestoma. Ciężko nauczyć bachora jeść nad talerzem, a co dopiero działań na liczbach.

Czy nauczyciele są przykuci łańcuchami do klas i muszą uczyć i być w tym skuteczni bo inaczej przyjdzie demon i będzie ich torturował?

Czy nauczyciele to niewolnicy, którzy są zmuszani by wybrać sobie taki, a nie inny zawód?

W sytuacji, w której rynek pracy leży rożłożony na obie łopatki i ciężko nawet o pracę sprzątaczki?

Granice są na razie otwarte więc można się przenieść do kraju z lepszą sytuacją gospodarczą. Sam tak zrobię za parę lat- zbiorę kasę na start i się wyniosę z ZSRE.

W porządku. Polećmy zatem wszystkim nauczycielom, by nie przekraczali minimum umownego, nie okazywali żadnego zainteresowania uczniom ani nie tworzyli sympatycznej atmosfery... a już na pewno nie dziękujmy im za wyrozumiałość, cierpliwość i przymykanie czasem oka. W ogóle wypierzmy się z emocji, nie bądźmy dla nikogo życzliwi, uprzejmi ani nie wykazujmy żadnego zainteresowania, nobopoco/anoniemuszem...

Czy ty w ogóle wiesz, kim jest nauczyciel i na czym ten zawód polega?

Jest sobie nauczyciel. Sympatyczny gość. Ma dużą wiedzę i chce się tą wiedzą dzielić z innymi. Dlatego uczy w szkole. Jeśli uczniowie chcą z tego skorzystać to się wielu rzeczy nauczą, a jeśli nie to ich sprawa. Taki ktoś to dobry nauczyciel według mnie- jest sympatyczny i lubi przekazywać wiedzę ale równocześnie jest wiecznie na luzie.

Nauczyciel wcale nie musi (a może nawet nie powinien) na siłę dotrzeć z wiedzą do uczniów. Jak chodziłem do szkoły, zauważyłem że ci nauczyciele, którzy się przejmowali każdym uczniem byli zestresowani i zalatani cały czas. A ci, którzy przekazywali wiedzę ale nie przejmowali się gdy ktoś na wiedzę był odporny to mieli lepszy nastrój, mniej stresu, no w ogóle luz i komfort psychiczny.

I teraz pytanie do ciebie;

Wolisz wiecznie znerwicowanego/zalatanego/przejmującego się człowieka z syndromem matki Teresy, czy może wyluzowanego nauczyciela, który wiedzę przekazuje bo lubi ale się nie trzęsie nad uczniami mającymi uczulenie na wiedzę?

Link do komentarza

Granice są na razie otwarte więc można się przenieść do kraju z lepszą sytuacją gospodarczą. Sam tak zrobię za parę lat- zbiorę kasę na start i się wyniosę z ZSRE.

Wiesz co? Może już jedź za granicę? Podobno w Londynie znów prowadzą nabór na zmywak.

  • Upvote 5
Link do komentarza
Powiedzieć "dziękuję, miłego dnia" w sklepie przy kupnie bułki czy "dzięki, świetnie ci poszło" po zabiegu w gabinecie dentystycznym, a powiedzieć "dziękuję, że się poświęcasz, pracujesz tutaj, dostajesz marną pensję i próbujesz czegoś uczniów nauczyć" i się roztkliwiać to chyba dwie różne rzeczy, prawda? W pierwszym przypadku to kultura, a w drugim zwykłe rozczulanie i włażenie w rzyć.

Dziękuję, że poczekał Pan na mnie =/= Dziękuję, że wytrzymuje Pani z dziećmi, które wyładowują swoje wady (będące z reguły moją winą), których wcale nie musi Pani słuchać?

Nie. Just no.

Albo wiesz co? Tak. To drugie zasługuje na większy szacunek. Nie widzę w tym jakiekogolwiek "włażenia w rzyć", a rozczulania to ty chyba na oczy nie widziałeś. To się nazywa wdzięczność.

Czy nauczyciele są przykuci łańcuchami do klas i muszą uczyć i być w tym skuteczni bo inaczej przyjdzie demon i będzie ich torturował?

Nie. Co ty z tym torturowaniem? Jak się nie wywiążą z zadania, to wylecą na zbity pysk. Poza tym chcą robić sympatyczną atmosferę w swojej pracy (z reguły), więc chcą nawiązać więź ze swoimi uczniami, tak jak powinien robić każdy nauczyciel.

Czy nauczyciele to niewolnicy, którzy są zmuszani by wybrać sobie taki, a nie inny zawód?

Panem jest głód. Na rynku nie ma lepiej płatnych zawodów od ręki na drzewach, kolego.

Równie dobrze moga wygrać 6 w totka, jak im się w pracy nie podoba. Ma to przybliżoną wartość do twoich rad.

Granice są na razie otwarte więc można się przenieść do kraju z lepszą sytuacją gospodarczą.

Jasne, bo przecież KAŻDY nauczyciel zna wyśmienicie obcy język, nie ma w kraju żadnych zobowiązań i ma zostawić chorą matkę i ojca na pastwę losu, nie mówiac już o swoim domu, z którym się związał.

Cool story.

Sam tak zrobię za parę lat- zbiorę kasę na start i się wyniosę z ZSRE.

Opowiem Ci pewną historię.

Wracałem z wykładów autobusem. Z tyłu siedziały jakieś dziewuchy, liceum max. Snuły sobie plany - jak to od razu po 18 wyprowadzają się od rodziców, kupią własne mieszkanie (50 m^2) i dostaną zarąbistą pracę.

Lekko się uśmiałem. Jak to mało niektórzy o życiu wiedzą... a potem tacy idą głosować... albo i nie, bo banda kilkorga.

Taki ktoś to dobry nauczyciel według mnie- jest sympatyczny i lubi przekazywać wiedzę ale równocześnie jest wiecznie na luzie.

Wiecznie na luzie?

Czyli daje sobie wchodzić na głowę i uczy 10% klasy, jak mu wrzaski reszty nie będą przeszkadzać?

Bachory są takie, że jak zobaczą wyrwę czy jakiś brak kontrolii, to to wykorzystają. Bezlitośnie.

Wolisz wiecznie znerwicowanego/zalatanego/przejmującego się człowieka z syndromem matki Teresy, czy może wyluzowanego nauczyciela, który wiedzę przekazuje bo lubi ale się nie trzęsie nad uczniami mającymi uczulenie na wiedzę?

Brak znaczenia dla wypowiedzi. Twoja wypowiedź sugeruje, że nauczyciel może mieć, krótko mówiąc, wyrąbane na to, co się dzieje z klasą i robić minimum, nie wykazywać żadnego zainteresowania. Rozumiem też, że są TYLKO dwa rodzaje nauczycieli? Nadal pokazujesz też, że nie masz bladego pojęcia o tym, czym jest zawód nauczyciela.

Wolę takiego, który jest prawdziwym nauczcielem, a nie młotem do wbijania wiedzy albo "koleżką", tak jak ty opisałeś.

@down

Czy ty w ogóle czytasz to co napisałem?

  • Upvote 2
Link do komentarza

@behemort

Dziękuję, że wytrzymuje Pani z dziećmi, które wyładowują swoje wady (będące z reguły moją winą), których wcale nie musi Pani słuchać?

Kto każe nauczycielowi wytrzymywać z szalonymi bachorami?

Albo wiesz co? Tak. To drugie zasługuje na większy szacunek. Nie widzę w tym jakiekogolwiek "włażenia w rzyć", a rozczulania to ty chyba na oczy nie widziałeś. To się nazywa wdzięczność

Dla mnie to nie jest wdzięczność, a właśnie rozczulanie. Wdzięczny bym był człowiekowi, który mi na ulicy udzielił pierwszej pomocy choć nie musiał, a nie nauczycielowi bo siedzi w klasie.

Co ty z tym torturowaniem?

Wrodzony sadyzm mi się udziela.

chcą robić sympatyczną atmosferę w swojej pracy (z reguły), więc chcą nawiązać więź ze swoimi uczniami, tak jak powinien robić każdy nauczyciel.

Sympatyczna atmosfera to jedno, a przejmowanie się losem każdego ucznia to drugie.

Nadal pokazujesz też, że nie masz bladego pojęcia o tym, czym jest zawód nauczyciela.

To mnie oświeć. Wytłumacz. Na czym polega zawód nauczyciela? Jaka jest ta jedyna słuszna definicja?

Wypowiadam się z doświadczenia i w oparciu o moje przekonania.

Moja definicja nauczyciela to;

Nauczyciel- osoba posiadająca dużą wiedzę z danej dziedziny, lubiąca uczyć i chcąca być nauczycielem. Nie przejmuje się gdy któryś uczeń jest na wiedzę odporny. Jest sympatyczna, nie ucisza uczniów krzykiem bo wychodzi z założenia, że jak ktoś chce przyswoić wiedzę to jej posłucha, ale w skrajnych przypadkach zidiocenia wśród uczniów nie da sobie włożyć na głowę kosza na śmieci.

Teraz napisz o co Tobie chodzi z tym byciem nauczycielem.

edit;

nie zedytowałeś w swoim komencie czegoś? głowę bym dał "nie" było bez dalszej części ;p

Link do komentarza
Kto każe nauczycielowi wytrzymywać z szalonymi bachorami?

Wystarczy, że przeczytasz co napisałem.

Wdzięczny bym był człowiekowi, który mi na ulicy udzielił pierwszej pomocy choć nie musiał, a nie nauczycielowi bo siedzi w klasie.

Jest obowiązek udzielenia pomocy, także...

Prócz tego nie chodzi o to, czy nauczyciel pracuje, tylko o to CO w tej pracy robi. Jak robi coś, czego nie musi, to zasługuje na wdzięczność. Proste.

Sympatyczna atmosfera to jedno, a przejmowanie się losem każdego ucznia to drugie.

Oba idą najczęściej w parze i nie są wymagane umownie, także nadal twój argument jeździ na wózku inwalidzkim.

Link do komentarza
Wystarczy, że przeczytasz co napisałem.

Z twoich słów wynika, że nauczyciel nie potrafi się odnaleźć na rynku pracy i/lub nie może wyjechać z kraju. O ile drugą sytuację rozumiem, bo czasem jest tak, że jest się uziemionym gdzieś nie z własnej winy, o tyle argument, że nauczyciel nie odnajdzie się na rynku pracy wskazuje tylko na nieporadność nauczyciela- można się przekwalifikować, zdobyć wiele różnych umiejętności i pracować gdzieś indziej.

Jest obowiązek udzielenia pomocy, także...

Spotykasz wieczorem w lesie mnie leżącego na ziemi. Wokół nie ma ludzi oprócz nas. Nie stoi nad Tobą urzędnik i nie każe ci udzielać pomocy. Zrobisz to albo nie. Zrobisz to będę ci wdzięczny jak diabli, a jak nie zrobisz to też ci się krzywda nie stanie, także ten obowiązek nie zawsze jest taki obowiązkowy.

Prócz tego nie chodzi o to, czy nauczyciel pracuje, tylko o to CO w tej pracy robi. Jak robi coś, czego nie musi, to zasługuje na wdzięczność. Proste.

No, w tym się zgodzę. Tylko, że jak taki nauczyciel co się poświęca, później narzeka i chodzi wiecznie znerwicowany i wykończony to ja mu nie podziękuję, a doradzę by wrzucił na luz. A w szkole tak jest (przynajmniej z mojego doświadczenia tak wynika), że lepiej wrzucić na luz od razu i się zajmować tymi uczniami, którzy chcą wiedzy nauczyciela zamiast stawać na rzęsach by wszystkim dogodzić.

Oba idą najczęściej w parze i nie są wymagane umownie

Najczęściej ale nie zawsze.

także nadal twój argument jeździ na wózku inwalidzkim.

Ale żyje i ma się dobrze ;***

Link do komentarza
Such as? Nie mówię, żebyś mi wymienił "mnóstwo", wystarczy jeden przykład

t3t, PLS.

Plany lekcji? Sprawozdania pod koniec semestru, dziennik, frekwencja, wszystko co dyrektor sobie wymyśli (czasem wymyśla, że aż strach), co semestr coś się zmienia (na gorsze :3), a zmiany trzeba wprowadzić, obiegówki na konferencje, już nie wspominając o tym, ile do roboty ma taki nauczyciel, kiedy, nie daj Borze, oprócz prowadzenia normalnych zajęć, zostaje WYCHOWAWCĄ jakiejś klasy.

Zresztą widzę, że Ci Behe odpisał i bardzo słusznie.

Dobra, nie chce mi się przekopywać przez te wszystkie komentarze, więc odpiszę tylko na to, welp.

  • Upvote 2
Link do komentarza

IJO IJO, GROŹNA NAUCZYCIELKA DETECTED!

Kath, ale już behemortowi tłumaczyłem - to nie jest "zlecona przez ustawodawcę papierkowa robota która niczemu nie służy". Ja się nie boksuję z tezą, że nauczyciel ma sporo roboty (jako dziecko nauczycielskie powiedzmy, że wiem to z autopsji), tylko z tym, że to jest nikomu do niczego niepotrzebne, a zleca ustawodawca.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Powiedzieć "dziękuję, miłego dnia" w sklepie przy kupnie bułki czy "dzięki, świetnie ci poszło" po zabiegu w gabinecie dentystycznym, a powiedzieć "dziękuję, że się poświęcasz, pracujesz tutaj, dostajesz marną pensję i próbujesz czegoś uczniów nauczyć" i się roztkliwiać to chyba dwie różne rzeczy, prawda? W pierwszym przypadku to kultura, a w drugim zwykłe rozczulanie i włażenie w rzyć.

Nie można powiedzieć samego "Dziękuję." bez zbędnych dodatków? :F

Link do komentarza
Z twoich słów wynika, że nauczyciel nie potrafi się odnaleźć na rynku pracy i/lub nie może wyjechać z kraju.

Sorry, no bonus. Try again.

O ile drugą sytuację rozumiem, bo czasem jest tak, że jest się uziemionym gdzieś nie z własnej winy, o tyle argument, że nauczyciel nie odnajdzie się na rynku pracy wskazuje tylko na nieporadność nauczyciela- można się przekwalifikować, zdobyć wiele różnych umiejętności i pracować gdzieś indziej.

W wieku 40-50 lat? Pogadamy, jak w takim będziesz i nie będziesz mógł dostać roboty, bo będą zatrudniać młodszych za mniej, których będzie MASA. Takie stwierdzenia pokazują tylko, że nie masz też bladego pojęcia o sytuacji na rynku pracy.

Spotykasz wieczorem w lesie mnie leżącego na ziemi. Wokół nie ma ludzi oprócz nas. Nie stoi nad Tobą urzędnik i nie każe ci udzielać pomocy. Zrobisz to albo nie.

To, co zrobię, nie zmienia charakteru normy prawnej nakładającej takowy obowiązek.

Zrobisz to będę ci wdzięczny jak diabli, a jak nie zrobisz to też ci się krzywda nie stanie, także ten obowiązek nie zawsze jest taki obowiązkowy.

To i ty nie wiesz, czym jest obowiązek? Mamy na siłę szukać luk, byle tylko obejść prawo, które z jakiegoś powodu istnieje?

A w szkole tak jest (przynajmniej z mojego doświadczenia tak wynika), że lepiej wrzucić na luz od razu i się zajmować tymi uczniami, którzy chcą wiedzy nauczyciela zamiast stawać na rzęsach by wszystkim dogodzić.

Chyba nie spotykasz się z wieloma nauczycielami, a jak już to rzadko.

Najczęściej ale nie zawsze.

Nieistotne wyjątki są nieistotne.

Ale żyje i ma się dobrze ;***

Nie, ma się bardzo kiepsko. Na dodatek majaczy.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Cytuj

Powiedzieć "dziękuję, miłego dnia" w sklepie przy kupnie bułki czy "dzięki, świetnie ci poszło" po zabiegu w gabinecie dentystycznym, a powiedzieć "dziękuję, że się poświęcasz, pracujesz tutaj, dostajesz marną pensję i próbujesz czegoś uczniów nauczyć" i się roztkliwiać to chyba dwie różne rzeczy, prawda? W pierwszym przypadku to kultura, a w drugim zwykłe rozczulanie i włażenie w rzyć.

Nie można powiedzieć samego "Dziękuję." bez zbędnych dodatków? :F

Mam takie zboczenie zawodowe, że coś dodam, coś doprecyzuję, a na dokładkę zaangażuję mimikę paszczy. W rozmowie face to face nie jestem tak oszczędny w słowach jak w napisanym komentarzu (=^.^=)

@behemort

W wieku 40-50 lat? Pogadamy, jak w takim będziesz i nie będziesz mógł dostać roboty, bo będą zatrudniać młodszych za mniej, których będzie MASA.

Tu jest błąd jaki ogrrrromna masa ludzi popełnia. Zamiast znać się na kilku rzeczach, przez co będzie można zarabiać niemal zawsze to się ktoś nauczy jednego zawodu i spocznie na laurach. To jest zastój. A zastój działa na niekorzyść tego, który się zastojowi poddał. Najlepszym co można zrobić w kwestii swojej tzw kariery zawodowej, jest się kształcić, zdobywać umiejętności, wiedzę, a nie nauczyć się tylko jednej rzeczy po czym narzekać, że się nie ma pracy.

To, co zrobię, nie zmienia charakteru normy prawnej nakładającej takowy obowiązek.
To i ty nie wiesz, czym jest obowiązek? Mamy na siłę szukać luk, byle tylko obejść prawo, które z jakiegoś powodu istnieje?

W sytuacji, którą przedstawiłem chodziło o to, że jest WYBÓR NIEOBARCZONY NEGATYWNYMI KONSEKWENCJAMI. Obowiązek w jednych sytuacjach można zostawić i olać, a w innych okolicznościach jest presja, przymus i groźba nieprzyjemnych konsekwencji więc już tak łatwo się nie uchylisz.

Chyba nie spotykasz się z wieloma nauczycielami, a jak już to rzadko.

Osobiście poznałem kilkudziesięciu. Można by rzecz, że byli moja "grupą badawczą". Na podstawie obserwacji tych ludzi opieram swoje zdanie w kwestii bycia nauczycielem.

Nieistotne wyjątki są nieistotne.

Ale chyba wypada o nich pamiętać, prawda?

Nie, ma się bardzo kiepsko. Na dodatek majaczy.

Youtube Video -> Oryginalne wideo
Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...