Skocz do zawartości

MQc

Goście redakcji
  • Zawartość

    564
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez MQc

  1. MQc
    Obiecaliśmy zdradzać zakulisowe tajemnice, oto jedna z nich. Nasi sprzętowcy podchodzą do testowania nadsyłanych do redakcji urządzeń z ogromną powagą i należytym pietyzmem. Na poniższym zdjęciu widać, jak Allor intensywnie testuje możliwości gamingowego fotela.
    Nawet wuwuzela Mac Abry (serio! Ma jedną "służbową" zawsze pod ręką) nie była w stanie go obudzić, więc chyba fotel zdał test. No, albo to zasługa świeżo narodzonego potomka...

  2. MQc
    No i się zaczęło. Dojechaliśmy rano na miejsce, odebraliśmy swoje zawieszki z różowym paskiem z napisem "press", a chłopaki - poza mną - dostały jeszcze czerwone opaski na nadgarstki. Świadczą one o tym, że posiadacz takowej, wbrew swojemu niepoważnemu wyglądowi, jest pełnoletni i można go wpuszczać na pokazy gier, w których widać krew. Ot, Niemcy w całej okazałości.

    W zamierzeniu pierwszy dzień jest zamknięty dla normalnych zwiedzających, wejść na teren targów mogą tylko developerzy, dystrybutorzy, wydawcy, sprzedawcy, prasa oraz krewni i znajomi Króliczka. Skąd więc takie kolejki? Wszędzie pełno ludzi, że nie ma nawet gdzie się rozsiąść i podumać. Tajemnica została wyjaśniona później przez znajomego - ponoć przedstawiciele targów wpuścili sobie (ot, fantazja!) 10 000 osób dodatkowo. Oczywiście tych, którzy mieli bilety, ale co tam - zupełnie rozstroiło to zwykle spokojną strefę biznesową...
  3. MQc
    Wrażeń z gry opublikować nie możemy, bo ogranicza nas embargo. Trudno.
    Ale mało który sprzęt w redakcji wzbudza takie zainteresowanie jak ten telewizor. 80 cali. Ceny nie chcecie znać. (A jeśli jednak chcecie, bardzo proszę: prawie 30 000 zł. Mówiłem, że nie chcieliście). Całe szczęście, że nie zmieściłby się do nikogo z nas do domu, bo byśmy autentycznie żałowali, że nas na takie cacko nie stać.

  4. MQc
    Jeśli udało mi się zwabić Cię do tego wpisu podstępnym tytułem (zawierającym dwa elementy, które sprawiają, że wszystkie newsy "klikają się" jak szalone), to super. Postaram się przejść szybko do konkretów, wcześniej tylko małe uaktualnienie.
    Targi się skończyły. Było fajowo, ale na tyle wyczerpująco, że dobrze, iż kolejne będą dopiero za dwa miesiące (mowa oczywiście o gamescomie). gem już leci do Europy, my z enkim mamy samolot za kilka godzin. Ciekawe, co tym razem wymyśli linia lotnicza, żeby nam uprzykrzyć życie...
    No ale ok, obiecałem hostessy i wiedźmina. Więc dwa luźne spostrzeżenia:
    Hostessy - nie spodziewajcie się tym razem obszernych galerii z pięknymi dziewczynami wynajętymi przez producentów gier do promocji ich tytułów. Owszem, trochę ich było, ale wielokrotnie mniej w porównaniu do ubiegłych lat. Czyżby branża doroślała?
    Wiedźmin - o moich wrażeniach mogliście przeczytać już na WWW, spostrzeżenia enkiego znajdziecie w kolejnym numerze, a tu chciałem tylko pogratulować CDP Red, bo ich stoisko było praktycznie non stop wypełnione ludźmi, a do wejścia ustawiała się ogromna kolejka - i mowa przede wszystkim o dziennikarzach, którzy na E3 stanowią elitarną mniejszość. Nie zdziwię się, jeśli już teraz Witcher 3: Wild Hunt pozbiera sporą liczbę nagród.
    I to tyle, jeśli chodzi o tego bloga. Dziękuję za lekturę!
  5. MQc
    Klient nasz pan. Prosiliście w komentarzach do pierwszego wpisu, żeby pokazać wygląd pokoju w hotelu - oto i on.

    Nie jest najgorzej. Póki co zatrzymaliśmy się niedaleko centrum (ale i tak musimy do Convention Center podjeżdżać autobusem) w chińskiej dzielnicy. Hotel jest przyzwoity, obsługa (całkowicie Chińska) sympatyczna i uczynna. Na przykład ze skromnym uśmiechem i naprawdę grzecznie poinformowali nas wieczorem, że ciepła woda "może będzie za godzinę, ale może nie". "Zrelaksowani i wypoczęci" po kilkunastu godzinach lotu i kilku godzinach oczekiwania na lotniskach mieliśmy niepowtarzalną okazję wziąć zimny prysznic.

    Widok z okna - z jednej strony na miasto, z drugiej strony na enkiego i naszą wystawę tekstylnych zakupów.
    Dość jednak o hotelu, niech zdjęcie enkiego niemal tarzającego się w Ogromnej Forsie mówi samo za siebie. Tę Ogromną Forsę musieliśmy wydać na okolicznym targu, żeby kupić sobie jakiekolwiek ubrania - bielizna, tshirty itp. Jako typowi "ludzie Zachodu" na początku udaliśmy się do czegoś zwanego dumnie "Los Angeles Mall", a znajdującego się kilkanaście minut drogi od hotelu. Przybytek ten okazał się jednak smutnym cieniem swojej dawnej chwały. Owa dawna chwała polegała na tym, że ktoś tam w ogóle robił zakupy, bo dziś na terenie Los Angeles Mall znalazły się cztery indywidua: ja, enki, bezdomny szukający cienia i zdechły, lekko już przysuszony karaluch. Nie wiemy o nim nic więcej, ale podejrzewamy, że padł tam z głodu i nudów.

    W China Town można znaleźć nawet batarangi.
    Z "Mallu" wróciliśmy więc do China Town, gdzie oczywiście bez większego problemu nabyliśmy tanie chińskie tekstylia. enki kupił koszulkę z wiele mówiącym obrazkiem podpisanym "whatever", ja z wizerunkiem dolara i podpisem: "no money, no talk". Sądzimy, że nie ma lepszych ubrań do założenia na umówione wywiady.
    Aha, miał być też enki z palmą. No to jest.
  6. MQc
    Przyznaję: bloger ze mnie jak z enkiego gaduła. Pewnych rzeczy się jednak nie przeskoczy, a jeśli te "pewne rzeczy" to praca od rana do nocy (nie powiem, że nieprzyjemna - ale absorbująca sto procent uwagi), to i blog musi poczekać.
    Dwa dni targowe za nami. Jak na razie wszystko idzie mniej więcej zgodnie z planem, choć czasem trudno się nadziwić, jak niektórym wielkim firmom udało się osiągnąć swoją pozycję, gdy nie potrafią ogarnąć zwykłego grafiku prezentacji... Co pokaz to osobna historia, ale uwierzcie: nerwów, przekleństw i złości jest prawie tyle, co zachwytów nad nowymi grami.
    O tych jednak czytacie na co dzień na cdaction.pl, tu więc tylko moje prywatne zdanie na temat padów dołączanych do nowych konsol. Trochę mi żal Xboksa, bo dostaje mu się od wszystkich, ale znów nie mogę go pochwalić - o ile kształt, grzybki i większość przycisków jest całkiem OK, to już bumpery wołają o pomstę do nieba. Chodzą twardo i wydają niepotrzebny klik, co podczas testowania next-genowej Fify (tak, tak - grałem...) bardzo mnie irytowało.
    Kolejny DualShock takich problemów został pozbawiony, ale na razie nie wiem, co się dzieje, ale w żadnej grze nie widzę tej zapowiadanej ultraczułości. Poziom "martwego wychylenia" (czyli ruszania grzybka na boki do momentu, aż gra zareaguje) jest bardzo wysoki - mam nadzieję, że to jednak wina niedopracowanych tytułów.
    No, to na tyle. Jutro przed nami ostatni dzień. Jeśli nie padniemy po drodze, w piątek bladym świtem wracamy do Polski pisać, pisać i jeszcze raz pisać. Gwarantuję, że będzie o czym czytać w kolejnym numerze pisma.
  7. MQc
    Berlin, Adzior i Piotrek wykonali kawał dobrej roboty, relacjonując wszystkie konferencje, więc ja skupię się tylko na tym, czego na streamach nie widać.
    Microsoft
    Kolejka przed salą Galen Center była długa na - nie przesadzam - około pół kilometra. Gdy jednak organizatorzy zaczęli wpuszczać ludzi, poszło całkiem sprawnie, widać wprawę. Usiadłem sobie z boku od sceny zaraz za dwójką pracowników Microsoftu. Co chwilę się witali ze znajomymi z firmy, którzy rozchodzili się po całej sali. Czemu nie siedzieli razem? No cóż - jeśli zastanawiałeś się, kto tak gwiżdże, piszczy i bije brawo, to odpowiadam: przede wszystkim była to właśnie pracownica MS z rzędu przede mną. W tak ważnych chwilach nie ma co liczyć na spontaniczność. (Co było widać zwłaszcza wtedy, gdy gasł dźwięk, a prompter nie podpowiadał, co trzeba mówić - nikt nie był na to przygotowany).
    EA
    Elektronicy to mistrzowie mikropłatności - krążyło złośliwe hasło po braci dziennikarskiej. Dlaczego? Bo na otworzenie drzwi do budynku, w którym odbyła się konferencja, trzeba było czekać jakąś godzinę. A że w Kalifornii około południa nikt nie rzuca cienia (słońce świeci centralnie w czubki głów), sprzedające napoje budki rozstawione obok miały spory zarobek. Sama konferencja była już w pełni poprawna, zgodna z tym, co pokazywały kamery.
    Ubi
    Masakra. Ubi zaprosiło więcej dziennikarzy niż jest miejsc w wynajętym teatrze, więc niektórzy rezygnowali, a inni - jak np. ja - musieli zadowolić się miejscem w piwnicy, obok toalet. Ustawiono tam dwa telewizory LCD (jakieś 37"), w które wpatrywali się zgromadzeni dziennikarze (kilkadziesiąt osób). Ale nie jest źle - podłoga, na której siedziałem, była wygodna, i prawie nie śmierdziało. Za to po wszystkim każdy dziennikarz dostał prezent - srebrne pudełko z etui na iPhone'a 5 (komu go oddać - gemowi czy Aleksowi? Tylko oni z redakcji mają ten telefon) i trzy spinki. Cool.
    Sony
    Zdradzę tajemnicę poliszynela: Sony jest najlepiej karmiącą dziennikarzy firmą (podczas E3). Mnóstwo punktów gastronomicznych rozłożonych na wielkim placu przed halą pozwala się rozerwać, zrelaksować, a także - dla chętnych - skosztować procentów w postaci piwa. To dobra taktyka, bo owacje, jakie miało Sony po niektórych zapowiedziach, były zdecydowanie autentyczne. Żeby jednak być sprawiedliwym: to nie ze względu na alkohol, ale naprawdę dobre wiadomości dla graczy.
    I to na tyle. Na zegarze już pół do 2 w nocy, a jutro pierwszy dzień biegania po targach. Oj, będzie się działo.
    PS Na koniec małe zwierzenie: napisałem wcześniej długachny wpis podsumowujący wszystkie konferencje, analizujący szczegółowo relacje międzyludzkie i ogólnie bardzo wspaniały, ale... cóż - początkujący blogerzy, tacy jak ja, nie muszą wiedzieć, że opcja "zapisz" jest zdaje się tylko do ozdoby, bo przez niedziałający przez chwilę internet straciłem wszystko, co napisałem. Teraz więc możecie sobie tylko wyobrażać, jak wspaniały był to wpis w swojej pierwotnej wersji.
  8. MQc
    Cześć,
    kilka komentarzy do ostatniego wpisu na Facebooku (https://www.facebook...&type=1) zachęciło nas do utworzenia tego małego bloga.
    Ze względu na ogólny brak czasu podczas targów (spotkanie za spotkaniem, wieczorem kolejne spotkania, a w nocy trzeba pisać już oficjalne relacje oraz zapowiedzi) wrzucać tu będziemy głównie luźne przemyślenia i spostrzeżenia. No i oczywiście zdjęcia - żebyście mogli zobaczyć również tę stronę imprezy, której zwykle nie pokazuje się w oficjalnych relacjach, bo po prostu nie ma na to miejsca.
    Na początek więc trochę typowej prywaty. Lecieliśmy z enkim przez około 21 godzin. (Swoją drogą: w tych samych samolotach co ekipa Techlandu). Czasu na przesiadkę we Frankfurcie mieliśmy bardzo mało, więc o ile my zdążyliśmy dotrzeć do samolotu, to nasze bagaże już nie. A może i dotarły, ale do zupełnie innego, a teraz gdzieś błąkają się samotne po świecie. Tak czy inaczej zaraz musimy się udać na poszukiwanie ubrań do kupienia, bo coś czuję, że linie lotnicze szybko mogą naszych toreb nie odnaleźć, jeśli te np. bawią teraz w Kapsztadzie czy innej Osace.
    Niedziela przedtargowa to czas na załatwianie akredytacji, zapisywanie się na konferencje itp. Odwiedzimy już więc niebawem Convention Center, ale na pewno nie pojedziemy do Hollywood. Serio, serio, nie ma w tym odrobiny przesady: to najbardziej przereklamowane miejsce na świecie. Jest beznadziejne i smutne, poza odbitymi na chodnikach łapami znanych ludzi nie ma tam zupełnie nic ciekawego do oglądania. No, chyba że ktoś gustuje w tandeciarskich sklepach, których półki uginałyby się od oscarowych statuetek ("dla najlepszego taty", "dla wzorowego jeża"), gdyby nie to, że statuetki są zrobione przez Chińczyków z najtańszego plastiku.
    Ogólnie: Los Angeles to nie jest ładne miejsce, a jego centrum to w ogóle dziura, która nie umywa się do jakiegokolwiek większego miasta. Ciekawie i efektownie jest tylko bliżej oceanu, przy Venice Beach (kto grał w Tony Hawks Pro Skater? Pamiętacie zadanie: przeskocz żula? Na żywo faktycznie niełatwo chodzić tam czasem po chodnikach, nie potykając się o bezdomnych), ale nie chce nam się jechać tych kilkunastu mil.
    To tyle na początek. Dajcie znać w komentarzach, jakie macie życzenia (tylko nie piszcie: "przywieź mi Kindle'a Paperwhite'a", bo już musimy ich kupić sporo kolegom z redakcji i więcej nie damy rady;) - co chcielibyście wiedzieć, co mamy sfotografować itp. Nie obiecuję, że uda nam się spełnić życzenia, bo czasu mało, ale jeśli tylko będziemy w stanie - postaramy się.
×
×
  • Utwórz nowe...