Dzień tylko dla branży? Taa, jasne
No i się zaczęło. Dojechaliśmy rano na miejsce, odebraliśmy swoje zawieszki z różowym paskiem z napisem "press", a chłopaki - poza mną - dostały jeszcze czerwone opaski na nadgarstki. Świadczą one o tym, że posiadacz takowej, wbrew swojemu niepoważnemu wyglądowi, jest pełnoletni i można go wpuszczać na pokazy gier, w których widać krew. Ot, Niemcy w całej okazałości.
W zamierzeniu pierwszy dzień jest zamknięty dla normalnych zwiedzających, wejść na teren targów mogą tylko developerzy, dystrybutorzy, wydawcy, sprzedawcy, prasa oraz krewni i znajomi Króliczka. Skąd więc takie kolejki? Wszędzie pełno ludzi, że nie ma nawet gdzie się rozsiąść i podumać. Tajemnica została wyjaśniona później przez znajomego - ponoć przedstawiciele targów wpuścili sobie (ot, fantazja!) 10 000 osób dodatkowo. Oczywiście tych, którzy mieli bilety, ale co tam - zupełnie rozstroiło to zwykle spokojną strefę biznesową...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.