Skocz do zawartości

FaceDancer

[Ekspert] Weteran Sesji RPG
  • Zawartość

    6211
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez FaceDancer

  1. A to, że wielu graczy, zniesmaczonych, zawiedzionych, oszukanych i skandalicznie przez Blizzard Entertainment potraktowanych, sprzedało, bądź wyrzuciło swoją kopię gry za okno, naprawdę mnie zbytnio nie interesuje.

    Skoro nie interesuje ciebie zdanie innych graczy, to po co piszesz w temacie na forum? Wypowiadanie sformułowań w stylu "świetna gra, a co inni sądzą, to mnie już nie obchodzi" nie ma sensu, bo chyba temat jest od tego, żeby dyskutować.

    Dla mnie D3 ma trzy główne wady. Grafika i klimat trochę za bardzo cukierkowy jak na tak posępną serię. Przeszedłem całą grę, nawet zabiłem Diablo na Koszmarze, więc można powiedzieć, że zwiedziłem wszystkie lokacje i nic mi nie umknęło. Kolejna rzecz to te skille. Wszystkie są ogólnie dostępne, a jednak wolałem większą specjalizację z D2, gdzie nie można było mieć wszystkiego. No i wreszcie ten loot. Nie wiem kto wymyślił genialną zasadę, że pojawiają się przedmioty klasowe, które mają bonusy czyniące je bezużytecznymi. Świetnym przykładem może być maska dla czarownika z premią do siły.

  2. Likwidacja ciekawych programów publicystycznych trwa od lat, ostatnio znowu bez słowa wyjaśnienia zniknęło "Bliżej" Jana Pospieszalskiego

    Ciekawych w znaczeniu pieniackich, jednostronnych i całkowicie zgodnych z "nowym dziennikarstwem"? Tak właśnie można określić publicystykę Pospieszalskiego już od czasów "Warto rozmawiać". Mogliby przestać z Wildsteinem udawać niezależnych dziennikarzy i wystartować z list PiS w kolejnych wyborach.

  3. Wg mnie będą bardzo udane, bo choćby kradziono na potęgę, były jakieś wpadki, to Putin będzie chciał za wszelką cenę pokazać mocarstwową pozycję Rosji. Nie oszukujmy się, do tego zwykle takim państwom służą tak ważne imprezy. Zainwestują ogromne pieniądze, a jak pamiętamy, Putin osobiście załatwił te Igrzyska, więc traktuje sprawę bardzo personalnie. Jeszcze może się okazać, że to będą najdroższe Igrzyska w historii. Oczywiście mówię o Igrzyskach w ogóle, bo tego, że to będą najdroższe Zimowe Igrzyska jestem pewien.

  4. Przecież podobna sprawa jest w Rosji, gdzie przeznaczono wręcz kosmiczne pieniądze na przygotowania do Igrzysk w Soczi. Putin przyjechał, zrobił obchód i nagle się okazało, że skocznia na którą poszło kilkaset milionów jest zapóźniona. Jeśli chodzi o mentalność to na wschodzie nie zmieniło się wiele od czasów caratu. Dopóki car/batiuszka Putin nie przyjedzie i nie wyda dyspozycji, to nikt tam się niczym nie zajmie. Gość, który był odpowiedzialny za przygotowania uciekł już do Anglii i dołączy do grona licznych "dysydentów" mieszkających na londyńskiej Rublówce.

    Jeśli chodzi o Brazylię, to ten kraj ma tak naprawdę dwie twarze. Z jednej strony bardzo szybko się rozwija i coraz mocniej aspiruje do miana jednego ze światowych mocarstw. Z drugiej jest korupcja, fawele, gangi. Dzisiaj rano w TVN24 trochę mówiono o tych protestach w Sao Paulo. Chociaż nasza telewizja ma zupełnie inne priorytety. Zazwyczaj mnóstwo tanich wiadomości, co jaki polityk powiedział o innym. Bardzo mało informacji ze świata.

  5. Zgodzę się z b3rtem. Bardziej podobało mi się drzewko umiejętności w D2, bo pozwalało na większe zróżnicowanie postaci w obrębie danej klasy. Każdy gracz miał wolną rękę w co będzie inwestował i to czyniło jego postać specjalną. Niestety w D3 postanowiono od tego odejść i teraz każda postać dysponuje tymi samymi umiejętnościami. Pewne zróżnicowanie zapewniają tylko kamienie, które można wymieniać przy różnych zdolnościach, a w zależności od wyboru umiejętność potrafi zmienić się drastycznie.

  6. Nie wiem, kto tu ma prawo głosować (bo sam nie skrobnąłem jeszcze karty), ale byłbym na TAK. Nie zauważyłem tu większych błędów, historia jest dobrze napisana, postać z określonymi zaletami, w żadnej mierze nie może zostać nazwana przepakiem. Podoba mi się motyw wyjazdu jako ucieczki przed intrygami dworu, daje fajne wyjście do dalszych losów bohatera, który z jednej strony będzie chciał zyskać władzę, a z drugiej można liczyć na "niespodzianki" ze strony jego braci.

  7. Zależy o którym Neverwinter Nights mówimy. W przypadku pierwszej części mnóstwo było "drewnianych" głosów, które psuły cała atmosferę. Mogę powiedzieć, że spodobały mi się może jedna lub dwie postaci. Drugi był już znacznie lepszy, ale też pojawiały się postaci, które mocno mnie irytowały (choćby taka Jabłczyńska, której zdzierżyć nie mogłem). Wracając jednak do tematu Gothica, to polonizacja tej gry jest raczej atutem, a nie wadą. Można powiedzieć, że wielu aktorów podkłada głosy pod wiele postaci, ale robią to zazwyczaj bardzo dobrze. Bezimienny jest dość ciekawym bohaterem, bo nigdy za bardzo nie wiadomo jak się zachowa. Czasem powie coś naiwnego, a innym razem rzuci tekstem, po którym trzeba zbierać szczękę z podłogi.

  8. @deBug

    Kopczyński mnie "kupił" swoim dubbingiem do Warcrafta 3. Później za każdym razem jak słyszałem jego głos, to mówiłem "Arthas!". Poza tym osobiście uważam, że rządzi Adam Bauman, zarówno jako Diego/Sylvio z Gothica 2, jak i Foltest z Wiedźmina. Zresztą wystarczyło

    z prologu i już

    żałowałem, że kochany król tak szybko pożegnał się z życiem ;(

  9. Można wytykać błędy w polonizacji Gothica, ale trzeba przyznać, że była w pewien sposób klimatyczna. Jestem w tych sprawach bardzo wyczulony i zwykle wolę grać w niespolonizowane gry. Może nie w każdym momencie Gothic stoi na najwyższym poziomie, ale z pewną dozą poczucia humoru pozwala mi wczuć się w świat gry i z pewnością nie przeszkadza podczas grania. Pewną niedogodnością jest to, że ograniczona liczba aktorów wzięła się za głosy, więc często słyszymy tego samego aktora w kilkunastu rolach. Choćby Jacka Kopczyńskiego (jednego z bardziej charakterystycznych dubberów - Arthas, Altair, Jaskier), który tutaj wciela się w bodajże 5-6 postaci.

  10. Gratuluję, zostałeś gankerem... których osobiście bardziej nie lubię od cheaterów.

    Świetna logika. Może po prostu mieliśmy stać jak słupy i dać się pokroić temu przeciwnikowi. Tym bardziej, że walczymy z Balder Knightami i gość próbuje nam sadzić backstaby zanim się zorientujemy.

  11. Ha! Udało mi się odeprzeć inwazję! The forces of Evil have been decimated! Jakiś geniusz stwierdził, że będzie miał łatwy zarobek, ale miał pecha. Akurat bawiłem się w przyzywanie i podczas ataku miałem ze sobą jednego kamrata. Osaczyliśmy gagatka i wygnaliśmy z powrotem skąd przybył. Facet myślał, że łatwo sobie nabije humanity, ale srogo się pomylił. Pewnym kłopotem było to, że wcześniej musiałem odnowić ognisko i zregenerowało się trzech balder knightów. Przeciwnik chował się w ich okolicy i leczył, traktując te moby jako bezpieczną osłonę. Trzeba przyznać, że ciekawie gra się z innymi ludźmi.

  12. Miałem dokładnie to samo. Popatrzyłem pod most, nic nie znalazłem, więc stwierdziłem, że chyba musiałem się przesłyszeć i poszedłem do Nowego (który okazał się starym).

    Oj, oj. Ja tam od razu skapnąłem się, że nabijają się z nowego. Wystarczyło zerknąć na ten most, który wyglądał jak przejście przez rzekę w "Facetach w rajtuzach" Mela Brooksa. Było więcej śmiechu. Choćby z gościem, który postawił chatę zbyt blisko rowu: "Ile razy mam wam powtarzać, żebyście nie przebiegali przez moją chatę?!" Można było podpuszczać najemnika pod areną: "przyszedłeś tutaj tylko po to, żeby pocałować Gomeza w ...! Albo prowokowanie Sentenzy przed wejściem na farmę Onara "hej, to z przodu twojej głowy to twarz czy ...?" Ucieczka wartownika przed chrząszczem. Było tego sporo. Ogólnie podoba mi się to specyficzne poczucie humoru, przekleństwa są, ale raczej niezbyt ciężkie. Myślę, że ten trochę lekki, ironiczny styl Bezimiennego świetnie buduje klimat Gothica.

  13. @Mysquff

    Dokładnie. W pierwszym Gothicu postanowiłem urządzić sobie przechadzkę po lesie. Nagle natknąłem się na jakieś wielkie bydle, które się na mnie rzuciło, a później zaczęło konsumować moje zwłoki. Oczywiście był to cieniostwór, który drzemał sobie w gęstwinie. W drugiej części z klimatem jest jeszcze lepiej. W pewnym momencie czułem się jak Frodo

    zakapturzone czarne postacie krążą po drogach i próbują mnie dopaść, naprawdę można było mieć niezłego stracha jak natknąłeś się na takiego Poszukiwacza w nocy, stojącego gdzieś koło ścieżki. Jeszcze te ich "Taaaam jest!"

    Ta gra świetnie pokazuje drogę jaką przechodzimy od zera do bohatera. Początkowo trzeba uważać podczas walki ze ścierwojadem. Chwila nieuwagi i skończymy zadziobani przez stadko tych istot. By wreszcie móc gromić orków ciosami potężnego miecza. Kolejnym znakomitym elementem jest sceneria. Rzeczki, mosty, lasy, kopalnie, itd. Bardzo podobało mi się to, że aby znać dokładne położenie wszystkiego należało zaopatrzyć się w mapę. No i czuć tutaj ten specyficzny klimat kolonii. Skazańcy stworzyli nowy ład i gracz zagłębia się w realia panujące w każdym obozie. Jeszcze takie smaczki jak bagienne ziele, handel oparty na bryłkach rudy, pełzacze w kopalni. Druga część okazała się godną kontynuatorką, a dodatek Noc Kruka nie tylko dodawał nowe miejsca, ale również zmieniał znacząco sytuację w Khorinis.

    No i wreszcie NPC. Lee, Gorn, Lares, Saturas, Thorus, Diego. Można powiedzieć, że zapadały w pamięć i pomagały mi wczuć się lepiej w świat gry. Warto też wspomnieć o świetnej polonizacji i niezłych elementach humorystycznych. Idąc do Starego Obozu pytam się o niego strażnika koło mostu. Ten odpowiada na pytanie czy to Stary Obóz: "Nie, Nowy. Stary leży pod mostem."

  14. Jeśli zmierzasz do tego o czym myślę to mamy tutaj spisek roku. Wszyscy tak naprawdę gramy w kiepską grę, która przez przypadek stała się wymagająca... dwa słowa: Demon's Souls.

    Może nie kiepską, ale średnią. W pewnych aspektach niezłą. Chodziło mi raczej o to, że wszystkie wymieniane przeze mnie wady są tu przedstawiane jako zalety. Nawet tragiczna konwersja była uargumentowana tym, że "uprzedzali o swoim braku wiedzy w tej kwestii". Jak jest jakaś gra, której zarzuca się bug, to nie można usprawiedliwiać jej "a w innych też są bugi". Tutaj niektórzy zachowują się w ten sposób "DS to nasza gra, my w nią graliśmy pierwsi. Mamy rację, a jak się nie podoba, to wypad."

    Wystarczyło chyba użyć w menu wyboru broni przycisku odpowiedzialnego za wyświetlenie informacji i najechać na tą tabelkę. Utrudnienie to istnieje chyba głównie przez konsolowy interfejs i fakt, że nie możesz sobie najechać na rzeczoną tabelkę myszką i wyświetlić tej informacji.

    U mnie nawet nie było napisane, że jest jakiś klawisz, który odpowiada za explanation. Było tylko toggle, equip i kilka innych. Bardzo ważne rzeczy, a pochowane po kątach i ciężko się do nich dogrzebać.

    W sumie fakt, że ludzie nie chcą myśleć i szukają podpowiedzi u innych stworzył wokół Soulsów bardzo duży fanbase. Wróciły na chwile czasy, gdy gracze sobie pomagali z trudnościami w grze single player.

    Rzeczywiście w pewien sposób przypomina mi to stare gry, jeszcze sprzed ery internetu. Wszystkiego trzeba było się dowiedzieć samemu, a jak się nie mogło przejść dalej, to próbowało się do skutku. W końcu nie było gdzie solucji czytać. Można powiedzieć, że jest to trochę nostalgiczne przeżycie dla mnie. Dużą zaletą Dark Souls jest jej odmienność od innych tytułów i umiejętność zaintrygowania gracza.

  15. Nie zrozumieliście mojego przesłania. Miałem na myśli to, że twórcy mogą w ten sposób wymigiwać się od swoich błędów czy niedopatrzeń. Wystarczy, że powiedzą iż coś było zaplanowane. Skąd pewność, że wszystko o czym piszesz było skrupulatnym planem, a nie ideologią przedstawianą graczom już po wydaniu gry?

    Na przykład?

    Wiedźmin 2, Alpha Protocol. W tych grach widać, że były robione również pod konsole, przez co niektóre rzeczy takie jak ekwipunek, rozdział punktów, itd. są troszkę niewygodne.

    Idąc tym tokiem myślenia, to każdą grę można podpiąć pod RPG. Bo czy Doomie nie odgrywamy roli walczącego o życie komandosa?

    Tylko, że tak samo można powiedzieć o twoim argumencie, kiedy uzasadniasz, że to gra RPG bo ma system. W każdej grze jest jakiś system, na którym się ona opiera. Poza tym zgadzam się. że pod RPG dzisiaj podpina się bardzo dużo. Przykładowo Mass Effect 2 jest bardziej fabularnym shooterem z elementami RPG, chociaż w ME mamy jednak spory nacisk na odgrywanie roli.

    Dalej jednak nie wiem jak to się ma do rozmowy o mechanice której rzekomo gra w ogóle nie tłumaczy.

    Ja miałem spore trudności, żeby odczytać co oznaczają poszczególne ikony w statystykach i co oznaczają tajemnicze literki B,D,C umieszczone przy broni. Sam wolę, gdy gra nie ogranicza nam informacji i pozwala lepiej odczytać dane ze słupków. Nie jest to równoznaczne z trzymaniem gracza za rączkę. Można napisać "zręczność wpływa na x,y,z", a można "wybierz zręczność, żeby lepiej strzelać z łuku".

    PS Taurus już normalnie zabity ;)

  16. Dla mnie śmieszne jest twoje narzekanie, bo wygląda to tak, jakbyś narzekał że w piłce nożnej gra się nogami, a przecież rękami byłoby wygodniej.

    Nowy system oceniania gier wg b3rta. Załóżmy, że jakaś gra jest kiepsko zoptymalizowana. Twórcy twierdzą, że taki był zamysł aby graczowi grało się trudniej. Zawsze można powiedzieć i obronić każdą niedoróbkę słowami "tak miało być". Jak rozumiem te pokraczne rozpikselowane napisy w menusach, od których aż oczy bolą od patrzenia również są celowym zabiegiem. Mają zmęczyć gracza, wprowadzić go w depresyjny klimat gry.

    To widać jak zerowe pojęcie masz o konsolach i o grach na nie.

    Grałem już w kilka tytułów, gdzie mieliśmy konwersję z konsoli na peceta. Od razu można było zobaczyć jak bardzo rozwiązania z konsol są nieodpowiednie dla PC.

    Teraz lepiej, bo zaznaczyłeś już że dla ciebie. We wcześniejszej wypowiedzi napisałeś że "to nie jest RPG". Stwierdziłeś fakt zamiast wyrazić opinie, a to dwie różne rzeczy. Owszem, dla ciebie może to nie jest RPG, dla mnie jest i na tym zakończyłbym ten wątek.

    Błąd. Zwrot "RPG" oznacza role playing game, a więc mowa tu o odgrywaniu roli. Możemy mówić o pewnych elementach gier RPG, ale Dark Souls nie jest stricte grą RPG. Chyba, że zmienimy nazwę tej szufladki. Żeby jaśniej to zobrazować ucieknę się do porównania. Pewne zwroty wsiąkły już na tyle do naszej mowy, że nie zwracamy dokładnie uwagi na ich pierwotne znaczenie. Wielu ludzi będzie każdą grę strategiczną określało mianem RTS-a, z przyzwyczajenia. Choć nazwa ta oznacza strategię czasu rzeczywistego. Nie można nazwać Shoguna 2 mianem RTS-a, a najwyżej strategii z elementami RTS-a. Dzisiaj wystarczy, że w jakiejś grze mamy ekwipunek, kupca, statystyki i levelowanie i wszyscy uznają ją za RPG.

  17. Dobra, teraz panie i panowie, przed wami pokaz znakomitej inteligencji przeciwników w Dark Souls! Doszedłem do bossa - wielkiego Taurusa. Za pierwszym razem się nie udało, chociaż kilka razy go trafiłem. Za drugim próbując uniknąć jego ciosu spadłem z muru i zaliczyłem kolejny zgon. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem iż ta wielka kupa mięcha rzuca się w pościgu za mną w przepaść i również ginie. "Victory achieved". Czyżbym miał się z nim pojedynkować podczas spadania jak Gandalf z Balrogiem? No i oczywiście boss już "uśmiercony", więc nawet nie można wczytać i z nim normalnie zawalczyć...

  18. Nie rozumiem zarzutu o "toporność" w kontekście rozdawania statów, gdy jest to najprostszy i najbardziej szczery z możliwych systemów. Dokładnie wszystkie staty ma się na widoku na jednym ekranie i dokładnie wszyściutkie efekty awansu od razu widać jak na dłoni.

    Każdy z atrybutów mógłby być chociaż w dwóch, trzech zdaniach opisany, a tak to przeznaczam punkt i sprawdzam co rośnie. Mogłoby być więcej opisów przy przedmiotach, cechach, itd.

    To nie są ataki personalne, lecz zwrócenie uwagi na możlwią płytkość rozgrywki, gdy oczekujesz ułatwień od gry, której elementy ogólnie ze sobą współgrają i tworzą całość.

    Rozgrywka opiera się na chodzeniu wciąż po tych samych miejscach, aby zabijać tych samych przeciwników. Dzięki temu można w łatwy sposób zyskać sporo doświadczenia. Wystarczy wracać do ogniska i mamy respawn potworów.

    Nie mam żadnych niewidzialnych ścian które nie pozwolą mi iść tam gdzie chce, nawet przeszkody naturalne w postaci silniejszych przeciwników mogę przejść, jeśli tylko odpowiednio opanuje swoją postać.

    Jesteś niekonsekwentny. Na początku piszesz, że świat jest mały i zamknięty, a pod koniec tego samego posta dodajesz, że nie masz żadnych niewidzialnych ścian i możesz iść gdzie chcesz. Przecież to dwa przeciwstawne twierdzenia!

    Jak widzę NPC'a to mogę z nim pogadać, ale mogę go również przebić mieczem. Jak widzę handlarza, to mogę coś u niego kupić, ale mogę go zabić i zabrać sobie jego rzeczy.

    Przecież w takim pogardzanym tutaj Skyrimie też można było iść gdzie się chce (przy zróżnicowanym i wielkim świecie) i np. wejść do wioski mordując ludzi i strażników. Nie rozumiem czemu pod tym względem DS jest jakoś szczególnie wyróżnione.

  19. Twoje zarzuty częściowo opierają się o fakty, a z drugiej strony wchodzą w utarty schemat XXI wieku, jakoby trzeba było ludziom kawę na ławę wyłożyć by tylko była ,,dostępna".
    Nie wiem po co się bierzesz za tą grę, skoro spodziewasz się prowadzenia za rączkę.
    Z tego co piszesz to spodziewałeś się kolejnego sztampowego RPG'a który poprowadzi cię za rączkę przez świat i palcem pokaże co masz zrobić. Sorry, ale to nie jest kolejny samograj.

    Widzę, że fani zrobią wszystko byle tylko obronić ukochaną grę. Szkoda, że sprowadza się to wyłącznie do ataków personalnych. Nie jestem jakimś noobem, który pierwszy raz włączył sobie komputer. Pisałem, że gra w żaden sposób nie ułatwia graczowi życia. Oczywiście najlepiej obśmiać i powiedzieć pięćset razy, że domagam się prowadzenia za rączkę. Skoro system trudności jest tak wysoki, to chciałbym mieć chociaż jakąś mapę, na której mógłbym widzieć lokację, po której się poruszam. Nie domagam się, żeby wyrosła mi wielka strzałka z napisem "idź tutaj", ale wówczas mógłbym chociaż wiedzieć, gdzie jest najbliższe ognisko, które odkryłem i lepiej zaplanować dalszą drogę.

    Wszystkie nowsze gry mają właśnie takie rozłożenie, początkowo problematyczne, ale jak się przyzwyczaisz to nie będziesz sobie mógł wyobrazić innego rozłożenia.

    Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Grając w NBA 2K11 bardzo łatwo nauczyłem się rozłożenia klawiszy na padzie i teraz jest z tym jak z jazdą po rowerze, tego się nie zapomina. Wolałem jednak gry, w których cios można było wyprowadzać przy użyciu 3-4.

    Przecież jak dodajesz punkt atrybutu, to na niebiesko podświetla ci się to co się zwiększy, a rozdane punkty musisz zatwierdzić, więc nie jest tak że na ślepo rozdajesz punkty.
    Wielki to problem przyjrzeć się i zobaczyć, że staty, które wzrastają przy awansie, podświetlają się przed zatwierdzeniem?

    Widzę, że "toporność" to dla wszystkich tu obecnych zaleta. Rozumiem poziom trudności, możliwość śmierci i stracenia doświadczenia, nawet brak mapy, ale już konieczność bawienia się w matematyka i utrudnienie graczowi zrozumienia systemu statystyk uważam za błędne.

    Tutaj kwestia rozbija się o to co kto uważa za RPG'a. Jak dla mnie to DS ma więcej RPG'a niż te wszystkie Skyrimy i Dragon Age razem wzięte. Mogę iść gdzie chce, robić co chce, mogę zabić absolutnie każdą postać którą spotkam na swojej drodze, nieważne czy jest przyjaźnie czy wrogo nastawiona.

    Tutaj pojechałeś nieźle. RPG, to wg ciebie chodzenie po świecie i zabijanie każdego kto się nawinie? Proponuję świetny tytuł RPG sprzed lat - Serious Sam.

    Ogólnie to jest tak jak wspomniałem na początku, po prostu gra jest dla ciebie za trudna i musisz się z tym pogodzić. Bo twoje narzekania to typowe smędzenie dzisiejszego gracza: bo nie ma mapy, nie ma zapisywania w dowolnym momencie, nie ma łopatologicznego tutoriala itd. Twierdzisz że gra jest słaba bo nie umiesz w nią grać, nieźle

    Łopatologiczny tutorial to akurat jest, bo na początku masz podane jak się zadaje ciosy, używa tarczy itd. Twoje wypowiedzi to z kolei syndrom oblężonej twierdzy. Ktoś krytykuje grę, więc należy go nazwać od noobów, co nie umieją grać i domagają się prowadzenia za rączkę. Za swoimi twierdzeniami podałem konkretne argumenty, ty postanowiłeś używać argumentów ad personam. Twierdzisz, że gra jest dobra, bo nawet najprostsze czynności należy wykonywać samemu.

    Oczywiście bez koloryzowania, bo tak miało być. Nie wiem, czy ktoś oczekiwał, że ciosy będą jakoś miażdżąco efektowne.

    Nie chodzi mo o to, żeby było jakieś tanie efekciarstwo. Domagam się przestrzegania pewnych podstawowych praw fizyki. Jak trzepnę szkielet maczugą, to powinno go odrzucić do tyłu, a on osuwa się na ziemię i pada do przodu. Przypomina mi to zabawne filmy akcji sprzed 30 lat. Gościu dostaje z karabinu i rzuca się do przodu skacząc przez okna. Kompletny brak sensu.

  20. Gra nigdy nie miała być user friendly, twórcy sami przyznali, że chcieli stworzyć atmosferę beznadziejności i zaszczucia gracza, gdzie każdy błąd będzie równał się porażką i śmiercią.

    To znaczy, że nie wiem nawet co zyskuję przyznając sobie kolejne punkty do atrybutów i nie mogę sprawdzić rozłożenia klawiszy na padzie. Chciałbym sobie na spokojnie zobaczyć, jak wykonywać poszczególne akcje, ale twórcy mi to uniemożliwiają żebym nie miał przypadkiem za łatwo. A co do historii, to tutaj w ogóle nie ma historii, bo to co prezentują nam autorzy jest jedynie wymówką, żeby zrobić grę akcji podczas której walczy się z hordami przeciwników.

  21. Jak dla mnie to ta gra jest tragiczna i całkowicie przeciwstawna twierdzeniu "user friendly". Grafika nawet po tych fixach wygląda co najwyżej średnio, tekstury nie oszałamiają, a sceneria bardzo monotonna. W dodatku szukając ustawienia poszczególnych klawiszy nie mogę znaleźć tego dla pada. Klawiatura jest. Czyżby nie wzięto pod uwagę osób, które grają na komputerze z padem? Odgłosy i fizykę obiektów można określić krótkim mianem - biedne. Zupełnie nie czuć siły zadawanych ciosów. Bohater macha potężnie mieczem trafiając szkielet, a ten spokojnie osuwa się na ziemię, jakby schodził na zawał. W dodatku maszerując zaczepia się o ciała pokonanych wrogów, wlokąc je przy okazji ze sobą. Zupełnie jakby postać nie mogła ich ominąć. Niby nic, ale irytujące. Główny punkt programu, to brak możliwości zapisania gry. Rozgrywka do łatwych nie należy, a tu mamy multum przeciwników, których należy pokonać, żeby dotrzeć do jakiegoś ogniska. W dodatku po śmierci wszyscy się odradzają i trzeba wszystko zaczynać od początku. Jeszcze niech się pojawi po drodze jakiś boss, to wtedy mogiła. Nie rozumiem tych wszystkich ochów i achów nad tym tytułem. Jak dla mnie to gra mocno przeciętna, bardzo niedopracowana na pecety. Dam jej jeszcze szansę, ale spodziewałem się czegoś bardzo przyzwoitego, a konwersja to jeden wielki bubel.

    PS Mógłbym dodać jeszcze kilka elementów obniżających notę tej grze. Gra RPG (nie wiem kto określił to tym mianem, bo to raczej slasher), która praktycznie nie posiada fabuły, słaby voice acting, dziwaczne sterowanie (ciosy mieczem to RT i RB, a zazwyczaj w tego typu grach mamy je przypisane do tych 1-4), no i bardzo ważny zarzut - brak jakiejkolwiek mapy. Posuwamy się do przodu "na czuja". Można się natknąć na bossa, łatwo ominąć ognisko i zginąć tracąc cenne punkty doświadczenia. Gra także nie informuje nas dokładnie, co zyskujemy inwestując w konkretne statystyki.

  22. @Tur

    Jak rozumiem, to kelnerem był Martin Fourcade, a Bondem Simon? Po ostatnim sezonie mianem Bonda można raczej określać Martina. Albo raczej Terminatorem, bo absolutnie zdominował biatlon w tym sezonie. Na MŚ szyki trochę pokrzyżował mu Svendsen, ale Francuz wygrał wszystkie małe Kryształowe Kule za poszczególne konkurencje. Prawdziwy sezon dominatorów, bo u pań rolę tę przejęła Tora Berger. Z kolei w narciarstwie alpejskim wszystkie panie zniszczyła Tina Maze. Wracając do biatlonu, to Francuzi od czasów Poiree nie mieli tak wybitnego sportowca. Oczywiście pamiętam, to co zrobił Vincent Defrasne w Turynie. Jeden z bardziej pamiętnych finiszy w IO i to przeciwko Bjorndalenowi, ale zawodnik raczej rzadko goszczący na czołowych miejscach.

    Ponoć w Chanty-Mansyjsku na trasie, przed zawodniczkami obnażał się EHS. 4-krotny MŚ z Nowego Miasta miał ponoć zrewanżować się Norweżkom, które podczas biegu mężczyzn zaprezentowały się topless. Tora Berger była chyba tak zszokowana, że zajęła dopiero 13 miejsce, pudłowała strasznie. Dopiero teraz okazało się czemu nie mogła utrzymać spokojnie karabinka icon_twisted.gif

  23. Łał. Uwierzyłbym w wiele, ale gdyby ktoś powiedział, że Piotrek Żyła wygrał, to bym myślał, że sobie ze mnie jaja robi. Kot tuż poza pierwszą 10-tką. Szkoda rzeczywiście tego skoku Stocha, bo można było więcej zyskać nad Bardalem. Nasz trener trochę przekombinował z tym zmienianiem belki. Pointner na MŚ również co chwila bawił się w taktykę i nie wyszło to na zdrowie jego zawodnikom. Jeszcze Kubacki na 20 miejscu, miejmy nadzieję, że nasi w kolejnym sezonie będą skakali co najmniej tak samo dobrze. Dzisiaj oglądamy Polaka i nie musimy się modlić, żeby tylko skoku nie zepsuł. Euforia na trybunach, po tym jak okazało się, że Żyła będzie na 1 miejscu - bezcenna ;)

  24. Oglądałem sobie powtórkę na Eurosporcie i słuchałem angielskiego komentarza. Naprawdę chyba jeszcze nie śmiałem się tak bardzo oglądając naszych sportowców. Tylko tym razem nie był to śmiech przez łzy, ale ten pozytywny, radosny. Udało się stworzyć całkiem ciekawą ekipę. Stoch czyli lider potrafiący seryjnie wygrywać. Kot, ambitny młodziak, który regularnie punktuje w Pucharze Świata i wciąż mu mało. Żyła przed tym sezonem był nikim, a wystarczył jeden wywiad "garbik, fajeczka" i stał się jednym z bohaterów, w dodatku pokazuje, że może być regularnie w dziesiątce. Wreszcie Kubacki, który już udowodnił, że ma możliwości żeby daleko skoczyć.

    Z przyjemnością słuchało się angielskiego komentarza szczególnie jak "Żyla has taken scalp from Severin Freund". Nie wiem czy kariera Piotra nie jest nawet bardziej zaskakująca od występów Stocha w tym sezonie.

    PS Zapomniałbym wspomnieć o kibicach. Było tyle Polaków, że zastanawiałem się czy Zakopane nie przeniosło się do Trondheim. Realizator w kółko pokazywał polskie flagi. W pewnym momencie (po zwycięstwie Stocha) nawet była jakaś gwardia narodowa. 7 kibiców stanęło w rzędzie i zaczęło machać biało-czerwonymi chorągwiami.

×
×
  • Utwórz nowe...