Skocz do zawartości

FaceDancer

[Ekspert] Weteran Sesji RPG
  • Zawartość

    6211
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez FaceDancer

  1. Chyba mój poprzedni post został zupelnie zlekceważony. W takim razie nie mam ochoty więcej się rozpisywać, bo to nie ma większego sensu. Wytykałem błędy w interpunkcji i przejrzystości tekstu. Teraz jest chyba jeszcze gorzej pod tym względem. Zamiast ustawić imię i cechy postaci ładnie w kolumnach, ty postanowiłeś zrobić jedną wielką ścianę tekstu. Zero akapitów, dialogi nie zaczynają się od nowej linijki. Dzięki temu ciężko w ogóle przeczytać, co napisałeś. Przecinki stawiane często na chybił trafił. Kropki stawiamy zaraz po ostatnim wyrazie zdania, nie oddzielamy ich spacją. Wciąż mają miejsce powtórzenia. W pierwszych czterech zdaniach "miasto" pojawia się aż pięć razy. Naprawdę rzuca się to w oczy. Są też takie kwiatki jak zła odmiana przez przypadki, dowiadujemy się, że "do miasta wstęp mieli tylko krasnoludy", a w jednym miejscu mamy "krasnoludzie" zamiast "krasnoludy". Jeszcze niepotrzebne używanie zaimków osobowych. "Magnar był on", "oprócz niego mieli oni". Przecież można napisać normalnie "Magnar był", a nie udziwniać tekst. Nawet nie trzeba specjalnie tych błędów szukać, bo same wyskakują. Jeszcze na końcu podanie zalet, umiejętności i wad w jednej ścianie tekstu. Prawie ich nie zauważyłem. Nie można ich podać po ludzku?

    Podsumowując. Historia w porządku, ale błędy w sposobie jej napisania straszne. W ogóle nie wziąłeś pod uwagę moich uwag, jakie miałem przy pierwszej historii. Wyeliminuj te błędy, popraw obecną kartę krasnoluda. Zobaczymy co z tego będzie.

  2. Jak to mawiał Butcher: "Ahh, fresh meat!". Naczelny krytyk sesjowy zabiera się do pracy.

    Po pierwsze myślniki. Rób przerwy między nimi a tekstem, bo aż oczy bolą jak się na to patrzy. Konstrukcja dialogów bardzo drętwa. Każde zdanie kończy się "zapytał", "odpowiedział", a że wypowiedzi są krótkie, podobnych zwrotów jest więcej niż treści, co trochę drażni. Kolejna rzecz to powtórzenia. Praktycznie co zdanie się tobie przytrafiają. Np. "doradcy przywódcy" w dwóch kolejnych zdaniach, "Oczekiwano ide mnie pójśćia w ślady ojca, wszyscy chcieli bym przejał funkcję ojca po jego śmierci." Inne przykłady: odbywał się dzień liścią, zbierano liście. Interpunkcja kuleje, szczególnie, że po niektórych przecinkach nie ma odstępów.

    "-Dziękuje rownież-powiedziałem-,za gościne.Muszę już niestety was opuścić, dziękuje za opowieści, którymimnie obdarzyliście, dziękuje.-po tych słowach wyszedłem." - ta linijka to jeden wielki koszmar.

    Przechodząc do treści. Nie jest zbyt dobrze. Nie ma tutaj nic, co mogłoby zainteresować czytelnika. Jakiś przeciętny elf ucieka z wioski, bo nie chce spełniać roli, którą wyznaczył mu jego ojcie i współplemieńcy. Nagle dowiadujemy się, że chce walczyć z siłami ciemności i pragnie w mieście poznać towarzyszy. Cuchnie mi to na kilometr, bo nigdzie w historii nie zostało napisane czemu zachciało mu się prowadzić tą walkę, no i nagłe poszukiwanie kompanów. Zupełnie jakby wiedział, że jest na sesji z innymi graczami. Wady i zalety w porządku, ale jedno wytknę. Żyje w samotni i jest bezwzględny, ale nie może znieść widoku poharatanych ciał. To jak sobie radzi, kiedy musi przygotować zwierzynę? Coś trzeba jeść. Wegetarianin? Same sprzeczności. Z jednej strony samotny i małomówny, ale rozgaduje się i opowiada historię życia barmanowi, po czym obwieszcza, że szuka towarzyszy. Nagłe oświecenie i zmiana charakteru?

    Karta słaba i nawet nie rozważałbym głosowania. Jest sporo do poprawienia. Po pierwsze nijaka postać, której trzeba nadać charakteru. Po drugie krótka i sztampowa historia. Po trzecie ortografia i interpunkcja, bo na razie patrząc na twojego posta można z żalu zazgrzytać zębami.

  3. Mam ostatnio pewien dziwny problem. Otóż nie działają mi filmiki z youtube'a, które umieszczam na blogu. Nie mogę też oglądać filmików umieszczanych przez innych. Pytałem kilka osób i nikt nie miał podobnego problemu. Jeszcze rano pisałem notkę na blogu i wszystko było OK. Dopiero po południu przestało działać. Dziwnym zbiegiem okoliczności Holy w trakcie dnia aktualizował flasha, tylko nie wiem czy to jest prawdziwa przyczyna. W końcu nowy flash w teorii powinien działać lepiej niż starsza wersja. Filmiki na stronach youtube działają, nie funkcjonują jedynie odnośniki na forum. Co robić?

    EDIT: Problem nieaktualny. Właśnie miało miejsce youtube miracle. Teraz wszystkie filmiki wyświetlają się na forum. Jakby ktoś za czarodziejską różdżką, zaraz po napisaniu posta w temacie o problemach, zdjął klątwę. Nic w tym czasie nie robiłem, więc być może aktualizacja nowego flasha trochę trwała.

  4. Ponoć Tali ma być tymczasowa, ale nie ma pewności. Talimaniacy się załamią. xD

    Akurat nie mamy co się załamywać, bo pod koniec maja zostało ujawnione, że Tali będzie permamentnym członkiem zespołu. Wychodzi, więc na to, że poza Wrexem w "trójce" w drużynie będą wszyscy bohaterowie z pierwszej części. Bardziej mnie interesuje los postaci z "dwójki". Wszyscy mają się pojawić

    jeśli oczywiście przeżyli misję samobójczą

    , liczę na to, że będzie jeszcze kilka stałych postaci - Mordin, Legion, Thane. Mając w drużynie Kaidana, Vegę, Liarę, Garrusa i Tali skończy się tym, że znowu będę chodził tylko z ostatnią dwójką, tak jak w jedynce.

  5. Szkoda, że stefan nakazał usuwanie postów, które będą odnosiły się do reformy Zjazdu. Powyższa dyskusja zainspirowała mnie, żeby wprowadzić system aukcji, które określałyby kto otrzymuje wstęp na zlot. Zasada prosta - kto da więcej, ten pojedzie, a pieniądze idą na konto organizatorów, którzy mieliby rekompensatę za poświęcony przygotowaniom czas :tongue:

    Teraz już na poważnie. Chyba oddala się mój udział w Zjeździe 2011. Muszę pisać pracę magisterską, a na razie idzie mi jak po grudzie. Jeszcze nic nie przesądzam, ale więcej będę wiedział w lipcu. Jeśli pisanie pójdzie mi przez najbliższy miesiąc sprawnie, to wyrwanie się na kilka dni do Wrocka byłoby możliwe. Tutaj chciałbym zadać pytanie organizatorom. Do kiedy najpóźniej wysyłać potwierdzenia nieobecności bądź obecności na zjeździe? Na razie moja sytuacja jest niepewna, a nie chciałbym, żeby ktoś ponosił niepotrzebne koszty bądź miał więcej na głowie tylko dlatego, że Face sobie strzelił focha i w ostatniej chwili powiadomił, że będzię/ nie będzie.

  6. Nie wiem czy już ktoś o tym wspominał, bo być może wygłupię się w temacie, ale zauważyłem polski wątek w Mass Effect 2. Ostatnio czytałem sobie leksykon, który jest umieszczony w grze. Porównywałem róznice w zalezności od tego czy w pierwszej części

    Shepard uratował Radę, czy pozwolił jej zginąć

    . Otóż w wersji "praworządnej" są podane straty jakie poniosło Przymierze.

    Leksykon wymienia 8 krążowników, które zostały zniszczone podczas obrony Rady udzielonej przez Piątą Flotę. Niby nic wielkiego, ale wśród nich można znaleźć Warszawę. Czegoś takiego się nie spodziewałem

    :wink:

    Oczywiście nie sprawdzałem wcześniej super dokładnie tematu o Mass Effect, więc być może gdzieś już ta informacja się przewinęła. Na wszelki wypadek chciałem podzielić się z wami tą wiedzą, bo być może są osoby, które nie wiedziały i je to zaciekawi.

  7. Wątpie, żeby genetyczne zwiększenie odporności Quarian było możliwe w prosty sposób. Pamiętajmy, że np. Quarianie i Turianie są uczuleni na niektóre aminokwasy spożywane przez ludzi. Bodajże na cytadeli w drugiej części wspomina o tym jeden z Turian w kontekście wody w Prezydium. Trzeba ją filtrować, żeby nie pozostały w niej żadne substancje. Kontakt z nimi może skończyć się dla niektórych gatunków śmiercią. Widać, że są pewne rzeczy, których przeskoczyć się nie da. Ponadto z tego co kojarzę, Quarianie nigdy nie posiadali wysokiej odporności na choroby. Na Rannoch panował bardzo łagodny klimat i środowisko było przyjazne. Oczywiście ich osłabiona odporność została jeszcze dodatkowo upośledzona przez konieczność ciągłego życia w skafandrach. Osobiście nie chciałbym, żeby zdjęto im te skafandry. Popieram swojego przedmówcę w 100%. Obecnie otacza ich aura tajemniczości, a każdy może ich sobie wyobrażać na swój sposób. Jestem pewien, że jak zdecydują się zdjąć im maski, to na pewno znajdą się krytyczne głosy. Ba, spodziewam się nawet tsunami krytyki ze strony większości fanów.

  8. Twoje porównanie jest kulą w płot i tyle. Już bliżej jest wielki potop. Zesłał go Bóg - stworzyciel. I co przestali go ludzie czcić? Nie. Bo to stworzyciel.

    Bzdura. Fakt, że Gethy zostały stworzone przez Quarian dawał im boskie prawo do ich zniszczenia? Quarianie chcieli zniszczyć Gethy, tak jak Niemcy Żydów za rządów Hitlera. Więc co do meritum porównanie trafne, choć oczywiście okoliczności inne. Zauważyłem tylko, że to Quarianie zaatakowali pierwsi (nie był to bunt krwiożerczych maszyn, które postanowiły całkowicie wyplenić całe życie), więc robienie z nich biedaków jest trochę nie na miejscu. Jak powiedział Legion, gdy tylko stwórcy uznali, że mają szanse na zwycięstwo, zawsze atakowali.

    Poza tym sam Legion zadaje kłam stwierdzeniu, że jako istoty nieorganiczne Gethy nie posiadają uczuć. Przytoczę tu raz jeszcze dialog odnośnie zabranej zbroi Sheparda. Na pytanie czemu akurat załatał ją tym, a nie wcześniej tym co było pod ręką, Legion aż się czerwieni i nie potrafi udzielić racjonalnej odpowiedzi na pytanie.

  9. W którym momencie naziści stworzyli Żydów?

    Wystarczy pomyśleć, żeby zrozumieć tą metaforę, zamiast się czepiać. Nie chodziło mi o stworzenie, ale o to co działo się później. Quarianie chcieli zniszczyć Gethy, które uważali za zagrożenie. Wsłuchując się w słowa Legiona a także historię wojny - Gethy wyłącznie się broniły. Pozwoliły nawet wycofać się flocie Stwórców, choć mogły ją ścigać i wyeliminować Quarian raz na zawsze z galaktyki. Hitler w Niemczech też dochodził do władzy z przekazem, że Żydzi to największa plaga narodu niemieckiego. Później doszło do eksterminacji. Analogie są, inna sprawa, że Gethy po prostu potrafiły się obronić.

    Kolejna rzecz. Gethy nie żywią wobec swoich twórców złych uczuć. Tak przynajmniej wynika ze słów Legiona. Choć jakiś kłam zadaje temu wątek o zbroi Sheparda, którą przywłaszczył sobie Legion.

  10. @Venydar

    Nie wiem skąd takie wnioski. Legion mówił, że Gethy nie zamieszkują samej planety tylko okoliczne asteroidy i stacje kosmiczne. Nie było mowy o jakimś "poważnym zanieczyszczeniu", które miało pojawić się na Rannoch. Jeśli Gethy nie korzystają z zasobów znajdujących się na ojczystym świecie Quarian, to jej ekosystem nie powinien się jakoś drastycznie zmienić. Inna sprawa to przystosowanie Quarian do życia na sterylnych statkach. Tali wyraźnie wspominała, że nawet jakby udało im się odzyskać ich świat to znowu musieliby się do niego adaptować, a to mogłoby zająć całe pokolenie. Pada też takie zdanie, że czasem się zastanawia czy w ogóle warto. Ja tutaj widzę furtkę do pokoju pomiedzy oboma nacjami. Skoro Rannoch jest niezamieszkana, być może Shepard będzie mógł nakłonić Quarian i Gethów do rozmów. Wtedy ci pierwsi odzyskaliby planetę bez rozlewu krwi i wszyscy połączyliby siły przeciw Żniwiarzom. Gethy nie żywią też żadnej urazy do swoich twórców, nawet ich upamiętniają oddając w pewien sposób cześć. Trochę to dziwne, bo to tak, jakby Żydzi upamiętniali nazistów, ale sam Legion mówi, że ciężko im zrozumieć istoty organiczne, które kierują się emocjami.

  11. Ja bym wolał, żeby gry w uniwersum powstawały spokojnie i były budowane przez specjalnie przygotowane do tego teamy. Dokładnie tak jak robi Blizzard mając oddzielne oddziały dla Starcrafta, Diablo i WoWa. Wolałbym żeby było mniej gier, ale były wysokiej jakości, aniżeli mielibyśmy być zalewani różnego rodzaju chłamem. Jeszcze jakiś czas temu trwała tzw. klątwa SW. Wychodziło sporo gier w realiach tego uniwersum, a wszystkie słabe albo najwyżej przeciętne. Trend owrócił dopiero świetny Jedi Outcast.

    Już sobie wyobrażam nawet Need for Speed: Mass Effect xD

    Jeśli miałoby to wyglądać jak jeżdżenie Mako w pierwszej części to ja wysiadam (z tego Mako - wolę już tramwaj ;p )

    Prawdopodobnie za FPS w świecie ME odpowiedzialne było by DICE od Battlefielda.

    Przecież ME 2 jest czymś w rodzaju FPS-a i to świetnie zrobionego. Wydaje mi się, że lepszej formuły już nie wymyślą. Jeśli chciałbym pograć w fps-a to wybrałbym Bad Company, a zmiana gry z taktycznego shootera z elementami rpg może pozbawić Mass Effect unikalności. Ryzyko poszerzania targetu. Osobiście bardziej podobają mi się właśnie takie gry jak ME 2, Republic Commando. Podobają mi się zachowania towarzyszy w ME 2. Już dawno nie grałem w grę ze studia Bioware, w której nie irytowaliby mnie niekompetentni kamraci. Grając w Dragon Age'a dostawałem białej gorączki.

  12. Ukończyłem już Mass Effect 2 i zabrałem się za jedynkę. Można powiedzieć, że głównie po to, aby zobaczyć jaki wpływ moje decyzje będą miały na wydarzenia w drugiej części. Mam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony podoba mi się rozwój postaci, mamy więcej cech, w ktore możemy wkładać zdobywane punkty umiejętności. Za każdego zabitego wroga otrzymujemy doświadczenie, a oprócz tego mamy jeszcze w miarę rozbudowany ekwipunek, którego w dwójce nie uświadczymy. W tym względzie Mass Effect bije swoją kontynuatorkę na głowę. Przejdźmy dalej.

    Fabuła. Początkowo wszystko wygląda całkiem nieźle.

    Trafiamy na Cytadelę, gdzie mamy do wykonania szereg misji, jednak wraz z jej opuszczeniem jest już tylko gorzej.

    Misje poboczne pominę milczeniem, bo są krókie i polegają głównie na jeżdżeniu samochodem. Misje związane z głównym wątkiem - po pierwsze nieliczne, po drugie, zdecydowanie mniej urozmaicone niż w drugiej części. Nie wspominając już o misjach, które wykonujemy dla naszych postaci, które są zupełnie bezbarwne.

    Mogę wymienić szereg misji, które spodobały mi się podczas gry w dwójkę. Pomoc osamotnionemu Archaniołowi w walce z najemnikami, wizyta u Quarian podczas procesu Tali, misja z pozyskaniem Thane'a oraz jego "lojalka". "Jądro Ciemności" Jacoba, misja "dr Mengele" Mordina zwiazana z Genofagium, odbicie Jack z więzienia.

    Wszystkie inne od siebie, ze zróżnicowanymi przeciwnikami, nie polegające jedynie na walce. Ba, czasem nie musimy oddawać choćby jednego strzału. W porównaniu z jedynką Mass Effect 2 zyskuje tutaj kilka długości przewagi. O swojej sympatii do fabuły drugiej części już pisałem - wątek "Parszywa Dwunastka" bardzo mi się podoba.

    Walka. Zdecydowanie ME 2. Strzelaniny w ogóle mnie tutaj nie nużą. Wprowadzono "pochłaniacze" czyli takie swoiste magazynki i człowiek nie rzuca już sobie granatu pod nogi, gdy chce z przyzwyczajenia przeładować. W obu częściach widoczne są elementy taktyczne, ale znacznie więcej przyjemności mam grając w dwójkę. Znowu kilka długości przewagi nad jedynką.

    Drużyna. Zdecydowanie bardziej rozbudowana w drugiej części. Na szczęście ilość nie miała wpływu na jakość, bo wg mnie lepsze postacie są w drugiej odsłonie. Może dlatego, że

    Garrus i Tali występują w obu tytułach i gracz nie traci ulubionych bohaterów z jedynki. Wrex jest trochę bardziej rozbudowanym bohaterem od Grunta, ale nie na tyle, żebym po nim płakał. Liara T'Soni też jakoś do mnie nie przemawia. Dwójka ludzi - w ogóle ich nie biorę na misje. Ashley wyróżnia się tylko tym, że poza głupimi zachowaniami jest nastawiona ksenofobicznie do nieludzi. O Kaidanie to już w ogóle nic nie mogę powiedzieć, bo to postać tak bezbarwna jak głos lektora w TV. Koniec końców cały czas chodzę z Garrusem i Tali.

    W drugiej części mam zdecydowanie większy ból głowy

    oprócz Tali i Garrusa, mamy Mordina, Thane'a, Legiona, Samarę, Jacoba. Aż przyjemnie było brać ze sobą różne osoby podczas kolejnych misji.

    Dialogi. Zdecydowanie dwójka. W pierwszej części bardzo często wybierając odmienne opcje dialogowe postać mówi dokładnie to samo. W drugiej już się z tym nie zetknąłem. Oprócz tego po rozmowach z postaciami, znacznie częściej gościł na mojej twarzy uśmiech niż w pierwszej części. Oprócz tego mamy jeszcze momenty, w których możemy popisać się jakimś brutalnym czy miłosiernym zachowaniem.

    Więcej napiszę na swoim blogu, po zakończeniu gry w Mass Effect 1. Tam zdecydowanie bardziej dokładnie rozpiszę swoje oceny dla obu części i dlaczego uważam, że druga jest zdecydowanie lepsza.

  13. A ja po cichutku, bez medialnej wrzawy, w końcu zdobyłem się na kupno Mass Effect 2. Jeszcze nie ukończyłem gry, ale bardzo mi się podoba. Sporo postaci do wyboru, a na misję można wybrać ledwie dwójkę, która towarzyszy Shepardowi. Często staram się rotować składem, żeby mieć większą radość z gry. Chociaż nie ma tak wiele bohaterów, których bym specjalnie wyróżnił (jak np. w BG 2). Na moje uznanie zapracowałi szczególnie

    Tali'Zorah, która jest jedną z ciekawszych postaci i bardzo podobają mi się dialogi z jej udziałem. Pewnie dlatego zdecydowałem się nawiązać wątek romansowy właśnie z nią (i zobaczyć co kryje się pod maską quarianki

    :tongue: - tutaj niestety przeżyłem zawód, bo nie dane mi było tego ujrzeć).

    Na drugim miejscu wymieniłbym ex aequo

    Mordina Solusa, Jacoba (we're the best of the best of the best, sir!) i Garrusa, który czasem rzuci ciętą ripostą.

    Pozostali trochę bez wyrazu

    irytująca Miranda, która po mocnym wejściu ginie wśród innych postaci (szczególnie w starciu z Tali

    :wink: ), Egzekutorka i Zabójca drętwi i smętni, a Jack jest strasznie dziecinna i buntownicza.

    W sumie można powiedzieć, że wszystkie postaci są ciekawe, ale tylko niektóre przykuły moją większą uwagę, czy zasłużyły sobie na sympatie. Główny motyw fabularny też nie powala - bohater i jego ekipa ratują świat przed jakąś złą rasą, ale już to co się dzieje podczas misji to cud, miód i orzeszki. Twórcy postarali się tutaj o kreatywność i nie ma takich sytuacji jak np. w Neverwinter Nights, gdzie w każdej dzielnicy atakowali nas piraci/więźniowie/bandyci (niepotrzebne skreślić. Niektóre misje pozbawione są choćby jednego strzału i takie zróżnicowanie mi odpowiada. Po ataku na bazę, na początku gry bałem się trochę, że podobnie będzie w innych przypadkach - stoimy sobie na miejscu i nagle doświadczamy ataku tajemniczych wrogich sił. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne. Podoba mi się także system gwiezdnych podróży i zbieranie minerałów na planetach. Czasem można trafić na jakieś dodatkowe misje podczas skanowania - i tutaj minus - w przeciwieństwie do tych związanych ze zbieraniem ekipy i zdobywaniem lojalności poszczególnych jej członków, są dość nudne i krótkie. System walki przypominający fps, także wyróżniam grze na plus. W walce potrzebna jest taktyka, a nie tylko bezmyślne wciskanie spustu i parcie do przodu. Grę oceniam na 9+ w 10-stopniowej skali.

    Widzę, że nikt nie odpisał, więc pozwolę sobie opisać moje wrażenia już po zakończeniu rozgrywki. Podoba mi się motyw przewodni gry oparty na klasykach takich jak "Siedmiu Wspaniałych" czy "Parszywa Dwunastka". Mamy lidera, którym jest Shepard, a ten dobiera sobie najlepszych z najlepszych aby wykonać mission impossible. Powiększona pula bohaterów w stosunku do pierwszej części także na plus, bo można przebierać w towarzyszach, każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Także ostatnia misja przypomina mi ulubione filmy wojenne

    widok drużyny utrzymującej linie przeciw Zbieraczom, karabin przy karabinie, sprawił że aż się uśmiechnąłem. Można sprawić, żeby nikt nie zginął, a ja nie chciałem, żeby poległ ktoś z osób, które polubiłem. Przestraszyłem się jak Jacob, którego nominowałem dowódcą złapał się za brzuch, ale na szczęście okazało się, że tylko łapał oddech

    :tongue: Tutaj panowie z Bioware zafundowali mi małą palpitację serca.

    Jak na dzisiejsze standardy Mass Effect 2 jest grą dość długą. Przejście całej (za wyjątkiem kilku misji dodatkowych, które mi się bugowały) zajęło mi prawie 36 godzin. Oczywiście przy takim Shogunie można spędzić kilkaset godzin, ale jak na RPG to całkiem dobry wynik. Dodam, że nie latałem na każdą planetę w poszukiwaniu surowców, czy dodatkowych misji. Z drugfiej strony przesadnie się nie spieszyłem i starałem chodzić po pokładzie statku i prowadzić liczne konwersacje z załogą. Końcówka gry to popis pary

    Joker - EDI. Nieznoszą się a później nie mogą bez siebie żyć. Żarty EDI, która z "pana Moreau" przechodzi w końcu na "Jeffa", ciągłe prztyczki. Trudno wyobrazić sobie Normandię bez tej dwójki.

    Warto też wspomnieć o uniwersum, które mi się spodobało. Głównie dlatego, że Bioware nie poszło na łatwiznę. Bardzo często w grach tego typu jesteśmy świadkami przerbek ras z uniwersów Star Wars czy Warhammera, ale tutaj mamy do czynienia z dużą oryginalnością. Quarianie, Turianie, Asari, Salerianie, Gethy. Wszystko ułożone w logiczną całość i zdawałoby się naturalne.

    Doszedłem nawet do wniosku, że skusze się na zakup pierwszej części. Głownie dlatego, że można z niej zaimportować postać z jedynki ze wszelkimi popełnionymi wcześniej decyzjami, które znacząco zmieniają realia w jakich się znajdujemy. Niestety rozpoczynając Mass Effect 2 mamy defaultowy zestaw zafundowany nam przez twórców. Chciałbym zmienić to i owo, żeby zobaczyć jaki wpływ będą miały te decyzje na świat. Najlepiej samemu zagrać w jedynkę a później zaimportować postać do drugiej części. Może to i dobrze, że już rozegrałem jedną grę na domyślnych ustawieniach, bo będę mógł porównać co się zmieniło.

    Teraz ostatni punkt programu czyli oczekiwanie na Mass Effect 3. Tym samym oficjalnie włączam się do toczonej wcześniej dyskusji. Podobno znane już są postaci, które będą stałymi kompanami, a mają to być

    Ashley Williams/Kaidan Alenko, Garrus, Liara, James Vega i Tali. W przypadku Tali, to jej obecność została potwierdzona oficjalnie całkiem niedawno. Bardzo dobrze, bo to moja ulubiona postać z poprzedniej części. Trochę nie pasuje mi tutaj ten James Vega, który może okazać się takim przeciętniakiem/człowiekiem. Zdecydowanie wolałbym mieć w zespole kogoś z grona Mordin, Thane, Legion, Grunt.

    Fabuła jest już znana

    Żniwiarze mają dokonać inwazji Ziemi i Shepard musi zebrać międzygalaktyczną koalicję do ostatecznej bitwy.

    Zapowiada się epicko, ale obawiam się, że może wyjść o wiele gorzej niż w dwójce. Już same trailery świadczą zdecydowanie na korzyść drugiej części.

    Youtube Video ->Oryginalne wideo

    Ten po prostu wgniata w fotel. Znakomita muzyka, akcja, dramatyzm. Podobają mi się klimaty zbierania najlepszych tak jak z "Drużyny Pierścienia" czy "Parszywej Dwunastki". Żeby nie szukać daleko wystaczy wspomnieć Desperados, gdzie John Cooper musiał zebrać drużynę, a dopiero później ruszył do walki z wrogiem. Póki co trailery zapowiadające Mass Effect 3 nie były aż tak emocjonujące. Być może wraz ze zbliżaniem się premiery trójki zostanie zaprezentowane coś porównywalnego. Mam też nadzieję, że gra nie będzie wyglądała schematycznie jak można się spodziewać, czyli

    lecimy do quarian, przekonujemy ich do pomocy Ziemi, lecimy do Turian i przekonujemy ich do pomocy, itd. W dwójce też mamy schemat - rekrutacja agenta, wykonanie misji lojalnościowej. Jednak to można zapewnić zupełnie zróżnicowanymi misjami. Zobaczymy jak będzie w trzeciej części.

    PS W instrukcji wyczytałem, że punkty umiejętności można przeznaczyć na dodatkowe bonusy do prawości i egoizmu. Tylko jak to zrobić? Wchodzę w menu drużyny i jedyne co potrafię zrobić to przeznaczyć punkty na umiejętności w panelu znajdującym się w prawym górnym rogu ekranu. Jest jakiś inny sposób powiększenia prawości i egoizmu, czy trzeba po prostu zainwestować w jakąś umiejętność, która je powiększa?

  14. Chociaż nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wysyłać kolejne karty, jeśli pierwsza okaże się niewypałem. W tym wypadku ostrzegam, bo można spotkać się z miażdżącą krytyką :tongue: Sam jestem ciekaw co się stało z Murezorem, który w lutym dołączył do sesji, a nie zdobył się na napisanie choćby jednego posta.

  15. Jestem. Jestem. Szkoda tylko, że nawet nowi gracze, którzy zostali jakiś czas temu przyjęci nie pofatygowali się, żeby coś napisać. We dwóch ciężko nam będzie trzymać całą sesję.

    No strasznie śmieszne z tymi avatarkami i podpisami takimi samymi. A już chciałam napisać, że 3 posty pod rząd to sporo nawet jak na SuperModeraTura - NZK

  16. Moja drużyna - ja (bard), Imoen, Khalid i Jaheira dostaliśmy ostatnio niezłe bęcki od hobgoblinów. To chyba są

    te, które poraniły paladyna z Beregostu.

    Chciałem się zapytać jak mogę zniwelować efekt trucizn, bo jak natykam się na te hobgobliny, to strzelają do mnie z łuków i po trafieniu od razu zabijają moich ludzi z powodu trucizny. Powinienem najpierw zdobyć kilka poziomów, czy istnieje jakiś czar kapłański, którym mógłbym się jakoś ochronić przed tymi morderczymi strzałami (i trucizną)?

    Znów zaczęłam Cienie Amn przechodzić. Standardowo czarownikiem. Zastanawiam się, kogo w drużynie bardziej na stałe osiedlić, koło Jana i Edwina, żeby w miarę użyteczna była. Korgana? Anomena? Jaheirę? Nigdy nie miałam do tego głowy...

    Ja proponowałbym brać kogoś z dwójki Jaheira, Anomen na kapłana; Korgan, Minsc, Valygar, Keldorn nadają się jako główna siła uderzeniowa, która będzie zbierała razy. Zawsze można spróbować wziąć Viconię, ale w zależności od tego co kto lubi. Mój idealny schemat to Minsc, Korgan, Anomen, Edwin, Jaheira, ewentualnie grając dobrymi - Minsc, Jaheira, Anomen, Keldorn, Jan. Lubię mieć w drużynie więcej niż jednego kapłana, a mając Anomena i Jaheirę otrzymuję dwójkę, która sprawdza się w leczeniu i daje radę w walce.

  17. Ale, widzisz, to jest - IMO - granie niezgodne z charakterem postaci. OK, fajnie, że się tam ze sobą słownie przepychają, ale jednak ja nigdy nie brałem mieszanych charakterów do drużyny (jedyny wyjątek - Viconia, raz, kiedy grałem postacią, która się troszczyła o "słabszych" i poczuła się w obowiązku pilnować jej i zapewniać jej pomoc po uratowaniu ze stosu).

    Niezgodne z charakterem postaci? Zawsze brałem postać o neutralnym charakterze, tak żeby nie mieć zbyt wysokiej reputacji na starcie. Pierwszą grę w Baldurs Gate 2 wygrałem w składzie moja postać (wojownik zabójca magów), Minsc, Anomen, Keldorn, Jaheira, Nalia. Poza tym zwykle staram się brać do drużyny wszystkie postaci i jeszcze przed decydującymi lokacjami mam maksymalnie awansowanych bohaterów, ze zrobionymi misjami.

    Polecam wziąć do drużyny Cernda, bo ma bardzo ciekawą misję związaną ze swoim synem.

    Później mieszałem drużynę dodając rubasznego Korgana i przemądrzałego snoba Edwina. Określone postaci po prostu lubię - Anomen, Korgan, Minsc, Jaheira, Edwin. Niektórych takich jak Viconia, Aerie czy Mazzy nigdy nie brałem do swojej drużyny.

  18. Ludzie, smęcicie bardziej od tych postaci, których nie lubicie podobno za to smęcenie :tongue: Baldurs Gate to w końcu RPG. Muszą być dobrzy, jak i źli. Gdyby były tu same złe postacie, to też zrobiłoby się nudno. Ja osobiście chodziłem w takiej drużynie, że Anomen się ciął z Korganem, Minsc z Edwinem, a Jan Jansen wtrącał swoje trzy grosze na temat rzepy przy każdej poważnej rozmowie :smile: Nie sposób było się nudzić.

    @Alaknar

    Anomen to jedna z najpotężniejszych postaci w grze. Walczy jak wojownik, a do tego ma bardzo dobre czary kapłańskie. Nawet jak się bardzo nie lubi tej postaci można znosić jego pyszałkowate teksty, później będziemy mieli jedną z ciekawszych misji związanych z tą postacią i w zależności od naszych podszeptów możemy mu zmienić charakter na bardziej odpowiadający naszym upodobaniom.

  19. Jeśli jeszcze nigdy nie doszedłeś z Yoshimo do Czarowięzów, to polecam takie rozwiązanie. ;)

    Co masz na myśli?

    Ja podczas swojej pierwszej gry doszedłem z Yoshimo do Czarowięzów. Kiedy okazało się, że był współpracownikiem Irenicusa straciłem bohatera. Próbowałem nakłonić go do opowiedzenia się po mojej stronie, ale zginął. Jest jakiś sposób, żeby go uratować?

    Złodziejem najgorszym nie była, chociaż można mieć w drużynie o wiele lepszych.

    Czyli jakich? Dla mnie jedynym wyborem jest Jan, który jest wieloklasowcem. Drugi raz grę przechodziłem jako złodziej, bo nie było nikogo sensownego do wyboru.

    Yoshimo ginie w czarowięzach, a Nalia i Imoen są słabymi złodziejami, którzy nie potrafią zwiększać swoich umiejętności, bo jako dwuklasowcy awansują wyłącznie w magii

    .

    Kilka konfiguracji już zaliczyłem, tyle że wahałem się przed Imoen, i nigdy się na nią nie zdecydowałem (w obawie, że zwyczajnie zabraknie mi w drużynie użytecznego złodzieja).

    Podobnie jak ty, musiałem przechodzić grę złodziejem. Jan jest dużo lepszym złodziejem od Imoen, która nie może przechodzić na wyższy poziom w złodziejstwie.

  20. @Doman

    Ja miałem przez całą grę Minsca i Edwina i aż do końca gry nikt się nie pozabijał, niestety ;( W innej rozgrywce korzystałem z pomocy Anomena i Jana Jansena, także bez efektów. Być może trzeba coś zrobić, żeby doszło do walki, podsycać kłótnie bohaterem. Jak ja się wtrącałem, to mówiłem "spokój dzieci" i wszyscy byli grzeczni :tongue:

  21. Ja miałem w drużynie Korgana i Edwina z jednej strony, a z drugiej Minsca i Anomena. Nikt się nie zagryzł do końca gry choć panowie ostro sobie dopiekali. Trzeba tylko uważać na reputację. Przy bardzo wysokiej na poziomie 18+ Korgan wraz z Edwinem mogą opuścić drużynę, która działa wbrew ich przekonaniom. Z drugiej strony przy bardzo niskiej postaci dobre nie będą zadowolone i zostawią gracza. Można zrobić trzy rzeczy, no może cztery. Trzymać samych dobrych i mieć wysoką reputację. Samych złych i nie dbać o reputację (może być i niska), mieszane składy + reputacja na średnim poziomie. Ostatni wariant to korzystanie z bohaterów neutralnych, którzy raczej nie dbają o sławę drużyny.

  22. @Dexter

    Dla mnie żadne starcie w BG2 nie mogło równać się walce z

    Poquelinem.

    Pamiętam, że na początku zawsze masakrował moją drużynę. Dopiero jak odwiedziłem barbarzyńców w dodatku heart of Winter, zarobiłem trochę poziomów i zdobyłem lepsze uzbrojenie udało mi się go pokonać. Wcześniej zawsze dostawałem od niego bęcki. W sumie Icewind Dale posiada świetny klimat, ma ciekawy główny wątek fabularny, ale poza tym przegrywa z Baldurs Gate jeśli chodzi o zadania poboczne. W Baldursie nie musimy iść przez wszystkie lokacje wybijając wszystko dookoła. W sumie walki z bossami nie sprawiły mi większych trudności. Najtrudniej miałem z pokonaniem liszów rozmieszczonych w kryptach po mieście

    najpotężniejszym wrogiem był chyba lisz kangaxx, który po walce ubiciu zmieniał się w demilisza.

    W ogóle bardzo podoba mi się szeroki wybór jaki mamy przy wykonywaniu questów. Przykładowo w dużym zadaniu w Dzielnicy Świątyń

    kapłan Helma zleca nam zbadanie kultu Bezokiego. Przez jakiś czas wykonywałem tą misję biegnąc do Gaala i mówiąc, że go załatwię. Kończyło się walką i zabiciem Obserwatora. Jednak okazało się, że wykonanie misji którą zlecał prorok odblokowuje nowe obszary w kanałach i całą serię zadań pozwalających nam zdobyć różdżkę niezbędną (albo i nie) do zabicia Bezokiego.

    W ogóle to nigdy nie rozumiałem ludzi wnerwiających się na Anomena. Może czasem jest irytujący, ale dla mnie to must guy jeśli chodzi o wybór drużyny. Nie wiem czy jest lepszy kapłan w grze, który jednocześnie jest tak twardym wojownikiem. Uzbrojenie Anomena w

    Wekierę Wieków z zamku D'Arnise

    czyni z niego całkiem przydatnego w ataku. W dodatku zawsze korzystam z zaklęć takich jak Powietrzny Sługa, Słup Ognia, a w późniejszej fazie gry może nawet przyzwać demona (sic! - paladyn przyzywający demona). Chciałem też spytać jak sobie radzicie z Łupieżcami Umysłu. Walka z nimi jest o tyle zdradliwa, że atakują mackami i nie zadają żadnych obrażeń, a nagle po chwili postać leży martwa. Ja zawsze uczyłem maga zaklęcia Miecz Mordekaina. Taki miecz jest niewrażliwy na ataki Łupieżców i spokojnie wysłanie dwóch rozwiązuje problem w Podmroku.

    EDIT: Dlatego lubiłem Miecze Mordekaina. Działały zawsze, wystarczyło posłać je na nieznany obszar i czekać aż zabiją łupieżców. W dodatku nie mogły ich ogłupić Umbrowe Kolosy. Czasem posyłałem drużynę z tyłu, uważając aby jakiś łupieżca nie załatwił jednego z moich. Często podejmowałem ryzyko i okrążałem jednego. Wojownicy bardzo szybko ich zabijali. Najważniejsze to wykończyć takiego, zanim swoimi mackami "przebije się" przez pancerz i uśmierci bohatera. Przydawały się też kule ognia posyłane w odległy kąt pomieszczenia. Jedyną wadą Mieczy była długość trwania zaklęcia. Zdążyły dopiero co wyczyścić jedną, czy dwie salki i znikały.

×
×
  • Utwórz nowe...