Skocz do zawartości

FaceDancer

[Ekspert] Weteran Sesji RPG
  • Zawartość

    6211
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez FaceDancer

  1. Czy tam musi wyjść każdy mieszkaniec Ukrainy poza jednym, by można było mówić o narodzie? Nie, bo naród to osobny byt, ale niemniej wyraźnie widać, że narodowi czy, jeśli wolisz, ludziom (i to znacznej ich liczbie) się to nie podoba.

    Miałem na myśli to, że w wypowiedziach demonstrantów da się słyszeć opinie, że "cała Ukraina" protestuje. Uważam, że jest to opinia błędna. Tu nie ma takiej sytuacji jaka była w Polsce, gdzie większość społeczeństwa była przeciwko ustrojowi.

    Ekhm... W różnych sondażach PiS ma ~50% poparcia społecznego, a taki Łukaszenko 92%.

    Podejrzewam jednak, że rzeczywistość jest "kapkę" odmienna.

    Należy też zwrócić uwagę, jaka część społeczeństwa popiera prezydenta. Podejrzewam, że raczej rosyjska...

    Jakieś 2-3 tygodnie temu przeprowadzili sondaże, z których wynikało, że Janukowycz przegra w II turze z każdym przedstawicielem ukraińskiej opozycji w wyborach prezydenckich. Jego poparcie nie jest najwyższe, ale te 30-40% będzie zbierał. Chciałbym poznać ten sondaż, w którym PiS ma 50% poparcia. Chyba ty sam go na osiedlu robiłeś :P Poza tym to nie Irak, gdzie Saddam miał 100% popracia. Zresztą gdyby Janukowycz sobie sfałszował sondaże, to na pewno nie wynikałoby z nich, że przegra z każdym opozycjonistą, tylko podkopywałby swoją pozycję. Co do rosyjskiej części społeczeństwa... No cóż. Zamierzasz ich deportować? Ja widzę tu tylko dwie opcje. Albo się dogadają z "Zachodem" albo będzie secesja do Rosji.

    Jaki jest bilans ofiar? 13 milicjantów (wcześniej (wczoraj?) było 2 milicjantów do 54 cywilów) i cała reszta (~70) cywilów, o ile mnie pamięć nie myli. Nie sądzę, by przy takich stosunkach poległych do atakujących ludzie przychodzili tam na "naparzankę". To "raczej" nie było tak, że dziki tłum chciał zamordować milicjantów stojących w miejscu, którzy błagali prezydenta, by mogli się bronić ostrą amunicją.

    W ogóle odchodzisz od meritum. Nie to miałem na myśli. Skoro jednak sam o tym wspominasz jestem ciekaw skąd bierzesz swoje dokładne wyliczenia. Pisząc o naparzance podkreślam tylko jedno - póki jest wspólny wróg, to opozycja jest zjednoczona. Pokonają Janukowycza, to znowu będą gryźli jeden drugiego.

    Może (i mogło) być kiepsko, ale chyba nie jest gorzej niż "za komuny" czy za czasu stanu wojennego, hmm?

    Akurat ten stan wojenny, to moim zdaniem nie był głupi pomysł. Kto był odpowiedzialny za śmierć górników w "Wujku"? ZOMO. Nie słyszałem, żeby żołnierze otwierali ogień do demonstrantów w Polsce. Pod tym względem akcja Jaruzelskiego może być uznana za udaną. Z drugiej strony, gdyby go nie wprowadzono i nie wykorzystano wojska (nawet zakładając brak radzieckiej interwencji), to wciąż działałaby milicja w Polsce. Nastroje by eskalowały i doszłoby do wielu ofiar, tak jak teraz na Ukrainie. Odpowiadając na samo pytanie - jest lepiej, ale wszystko zmienia się bardzo powoli.

    Być może są naiwni, że chcą walczyć o swoje, niemniej nie sądzę, by chwili obecnej marzyli sobie drugą trzecią Irlandię.

    Niech walczą. Jednak problem tkwi w tym, że mechanizmy panujące od dziesiątek lat nie znikną z dnia na dzień, bo "weszliśmy do Unii". Miejmy nadzieję, że są jacyś polscy politycy, czy specjaliści, którzy na Ukrainie to wyjaśniają.

    Tego samego, który przed kamerami pokazuje, że jest rosyjskim lennem? Nie dziwię się.

    Nie wiedziałem, że za czasów rządu Mazowieckiego byliśmy rosyjskim lennem. No cóż, Moczulski mówił kiedyś o pachołkach Mokswy, więc może to jakaś odświeżona teoria :)

  2. @up

    Mógłbyś się wtedy zająć tymi ziemniakami zamiast pisać na forum :P Ja tutaj dostrzegam kilka problemów. Pierwszy, wydaje mi się, że najważniejszy to poczucie na Majdanie, że "naród protestuje" to znaczy demonstranci wierzą, że to oni są narodem, a Janukowycz sobie uzurpował władzę. Przypominam - popularność prezydenta Ukrainy znacząco zmalała, ale wciąż w różnych sondażach popiera go ok. 35-40% społeczeństwa. Nawet jeśli odejdzie jako skompromitowany przywódca, to wschodnia Ukraina wciąż będzie patrzyła krzywo na Kijów i zapewne pojawi się kolejny polityk reprezentujący ten obóz.

    Dwa. Na razie na Majdanie mamy taką "Solidarność". Jest Janukowycz i milicja, wspólny wróg z którym można się naparzać. Załóżmy wariant optymistyczny, przejęcie władzy przez opozycję, wciąż pozostaje silny wpływ Partii Regionów i dopiero zaczną wychodzić różnice pomiędzy członkami "majdańskiej" koalicji. Nie pamiętacie, co się stało z "Solidarnością"? Jak komuniści stracili władzę to opozycja szybko się zaczęła żreć między sobą i totalnie się rozdrobniła. Nie widzę powodu czemu teraz nie miałoby być podobnie.

    Trzy. Ludzie zazwyczaj są naiwni. Gdy tylko "skończył się w Polsce komunizm", to miała u nas nastać powszechna kraina szczęśliwości i nagle okazało się, że przejęcie władzy przez Mazowieckiego nie załatwi kryzysu. Popularność rządu przeprowadzającego reformy w ciągu kilku miesięcy poleciała na łeb na szyję. My jesteśmy w Unii już od wielu lat, a tak naprawdę czy bezrobocie u nas aż tak radykalnie spadło? Gdyby nie emigracja, to podejrzewam, że liczba miejsc pracy byłaby na podobnym poziomie, co przed akcesją. Wciąż narzekamy na polityków, korupcję, nepotyzm. Obawiam się, że na Ukrainie będzie to samo. Ludzie nagle zobaczą, że samo wejście do UE niewiele zmieniło i znowu będzie protest. Chociaż do tego na razie droga daleka.

    Cztery. Już raz politycy opozycyjni związani z Zachodem przejęli pełnię władzy. Mieliśmy protesty na Majdanie, negocjacje Kwaśniewskiego z Kuczmą, anulowanie wyników wyborów, które uczyniły Janukowycza prezydentem. Jak to się skończyło? Juszczenko został prezydentem i szybko pokłócił się z Tymoszenko i na Ukrainie pojawił się podobny rozłam jak u nas pomiędzy Tuskiem a Kaczyńskim.

  3. W naszym klimacie, gdzie wahania temperatury nie są niczym dziwnym odpowiedni sprzęt i infrastruktura jest konieczna.

    Nie zgodzę się. Mamy taki klimat, że nic nie można o nim pewnego powiedzieć, a prognozy robić jedynie na kilka dni, ale takie wahania temperatur nie są do końca normalne w zimie, bo zazwyczaj mamy kontynentalny wyż, który przynosi nam duże mrozy, albo trochę łagodniejszą zimę. Oczywiście jeden okres może przechodzić w drugi, ale dzieje się to stopniowo. Teraz jesteśmy jakby na styku dwóch mas powietrza, ciepłego i zimnego i stąd te wszystkie anomalie. Nie przypominam sobie sytuacji, gdzie najpierw było -5, następnego dnia +3, żeby kolejnego znowu temperatura spadła do -5. Takie sytuacje u nas zdarzają się niezwykle rzadko. Co innego np. gdy przechodzi front burzowy latem, po fali upałów.

    Nie, problemem jest to, że woda zamarza na trakcji/torach itp.

    Pogody się nie zmieni, ale to, czy woda zamarznie czy nie - tak.

    Teraz trzeba się zastanowić, czy w innych krajach coś na to poradzono. Nie jestem ekspertem od techniki, ale cóż zrobić? Podgrzewać kable? Z drugiej strony Polska też nie jest przygotowana do walki z żywiołem, bo wystarczyło, że swego czasu mocno wiało na północnym-zachodzie i tysiące ludzi zostało bez prądu.

  4. To nie są pojedyncze przypadki, tylko szara codzienność. Tak jak Hakken zauważył - pomimo takich technologii naprawdę nie można zabezpieczyć się przed kilkoma stopniami mrozu?

    Technologii? Jakich technologii? Przecież jesteśmy na szarym końcu państw pod kątem inwestycji PKB w naukę i innowacje. Nasi politycy wolą kupować czołgi i karabiny potrzebne dla obrony kraju przed zagrażającym tytanem ze Wschodu. To co robią polscy naukowcy, to urządzenia zamawiane przez europejskie i amerykańskie firmy zajmujące się choćby eksploracją Kosmosu. W mediach lubią używać słów "polski sukces", ale w rzeczywistości jest to sukces kilku polskich naukowców, w których zainwestowali Amerykanie i to nie Polska będzie na tym korzystać. Ja zrozumiałem post Hakkena jako kpinę wobec naszego technologicznego zaawansowania.

    Cywilizowane kraje nie muszą się martwić o deszczyk, bo przy budowie/modernizacji sprzętu zadbali o to, żeby takich opóźnień nie było. Polski deszczyk inny niż zagraniczny? Nie wydaje mi się.

    Problemem nie jest sam deszczyk, tylko nagły, ostry mróz pojawiający się po opadach. Ostatnio u mnie w okolicy było dość zimno i napadało mnóstwo śniegu, który uzbierał się na drzewach. Następnego dnia przyszło ocieplenie i spacerując z psem po lesie mogłem zobaczyć do jak wielkich zniszczeń może to prowadzić. Jak zrobiło się cieplej, to śnieg zrobił się ciężki i drzewa łamały się jak zapałki. Nawet widziałem jedno, które zostało wyrwane z korzeniami. Czegoś takiego nie widziałem nawet podczas największych wichur i ostatniego orkanu, który w grudniu nawiedził nasz kraj. Problemem nie jest to, że mamy mróz, ale ciągłe zmiany pogodowe, bardzo szybko temperatura się podnosi albo spada. W Warszawie mnóstwo śniegu i mróz, a w Zakopanem ciepło i deszcz.

    PS Jeszcze odniosę się do stwierdzenia, że na Zachodzie jest tak dobrze. Otóż jakieś dwa lata temu spadł w Anglii śnieg. Może 20-30 cm i co się stało? Istny kataklizm. Zamykano szkoły, komunikacja stanęła, odwołano mecze angielskiej Premier League. Anglicy byli zupełnie nieprzyzwyczajeni do zimowej aury i nawet średniej wielkości opady doprowadziły do paraliżu.

    • Upvote 2
  5. Pani minister chciała być bardzo na luzie, to powiedziała dosadnie. Cimoszewicz też kiedyś podczas powodzi przyznał, że trzeba się było ubezpieczać i go cały naród zjechał, że jest bez serca. U nas jest niby kapitalizm, ale jak przyjdzie kataklizm, to wszyscy się czegoś domagają od państwa. Wtedy zazwyczaj państwo daje, a później nie ma pieniędzy na realizowanie swoich obowiązków wobec obywateli. Tylko, że Bieńkowska zamiast powiedzieć o tych dwóch pociągach, które stanęły i stwierdzić, że to raczej pojedyncze wypadki i niestety czasem takie sytuacje się zdarzają, rzuciła bon motem, z którego łatwo jest się teraz ponabijać. Nie oszukujmy się, bo przecież to nie jest paraliż kolei jaki miał miejsce kiedyś za Nowaka, kiedy przed świętami PKP zmieniło rozkład, podstawiło za małe składy i doszło do ogromnego chaosu.

    @Klekot

    U nas jest taki poziom dziennikarstwa, że co chwila słychać narzekania jaką to mamy niemerytoryczną debatę, a jednocześnie ci sami dziennikarze nie znają się za bardzo na niczym, to chwytają się prostych tematów. Później usprawiedliwiają się, że podążają za wymaganiami swojej widowni. Dlatego później "Cała Polska żyje tematem małej Madzi".

    • Upvote 4
  6. Chyba że mówisz np. o BG2, wtedy się nie wypowiem bo grę ukończyłem raz, i to wieki temu.

    Oczywiście miałem na myśli część drugą. Może nie jest to ten sam poziom co Torment, ale możliwość prowadzenia długich dyskusji z bossami, rozwiązywania czasem bardzo szczegółowych i bogatych w dialogi i wybory questów. Choćby przykład Niewidzącego Oka

    podczas rozmowy z przywódcą wyznawców Gaalem można dokonać kilku wyborów. Podczas swojej pierwszej rozgrywki od razu uderzyłem na kultystów, pojawił się Obserwator, którego ubiłem - koniec questa. Tymczasem po dłuższej rozmowie można było udawać zwolenników Niewidzącego, dostawało się kolejne zadanie, które polegało na zdobyciu różdżki, otwierało to kilka obszernych lokacji i znacznie wydłużało nasze zadanie

    Cienie Amn przeszedłem ze cztery razy w mojej opinii jest to RPG czystej postaci. Problem w tym, że nie mam pojęcia do czego zmierza ta dyskusja.

    Ale jednocześnie posiada elementy które ww. gry nie mają. I teraz można się przepychać, która racja jest ważniejsza.

    Jeśli kłócimy się o nazewnictwo, to mogę powiedzieć, że Baldurs Gate jest grą RPG w znacznie większym stopniu niż DS. Jeśli stawiasz pytanie czy DS jest lepsze czy gorsze, to już zależy od upodobania poszczególnych osób. Nie można porównywać gry skierowanej na wywijanie mieczem i zabijanie potworów do tytułu, w którym dużo miejsca poświęca się questowaniu i dialogom, a gracz jest tylko przywódcą drużyny.

    Jeszcze odnośnie Miyazakiego - trzeba postawić pytanie, co rozumiesz przez wpływ na ostateczny kształt gry? Skoro on tam robi za ważnego doradcę z autorytetem i wypowiada się dość często na tematy związane z drugą częścią, to można odnieść wrażenie, że wszystko odbywa się z jego pełnym błogosławieństwem. Ty z kolei sugerujesz, że nie ma żadnego wpływu na to jak gra będzie wyglądała. Wynika z tego, że zatrudnili gościa tylko ze względów marketingowych, żeby świecił nazwiskiem i pisał o grze, żeby zwiększyć popyt.

  7. To może inaczej, pokaż mi gry które oferują coś więcej. Gdzie wybór autentycznie ma znaczenie i prowadzi do całkowicie innych skutków, gdzie faktycznie jest ważne to co wybierzesz. W większości gier w które grałem, czy to dzieła od BioWare, czy Black Isle czy wielce chwalone za "wybory moralne" Wiedźminy, wszystko sprowadzało się do wyboru opcji która zawsze prowadziła do tych samych skutków, ewentualnie do trochę innej cut-scenki, ale nie zmieniającej nic w odbiorze całości. W czym DS jest gorszy?

    Znów się włączę do dyskusji i postaram pisać tak, żeby nie było to odczytane jako atak personalny. Nawet wymieniony wcześniej przez ciebie Baldurs Gate miał jakieś wybory, które się podejmowało. I nie było to wymienione wcześniej przez ciebie "tak pomogę ci/mam cię gdzieś, ale ci pomogę". Swego czasu zrobiłem recenzję Mass Effecta i dokładnie tak wyglądał jeden z wyborów, która oferowała nam gra. Oczywiście to był wybór iluzoryczny. Choćby w takim Baldurze masz mnóstwo questów, podczas których możesz się zachować bardzo różnorodnie. Oczywiście zawsze będziesz podążał wytyczonym przez twórców scenariuszem, bo w końcu nie da sie zrobić nieskończenie wielu opcji dialogowych. Dark Souls jest pozbawiony tego wszystkiego, można w to grać dumając nad losem świata, ale można też oddawać się czystej rozwałce potworów.

    Argumentem, który podałeś było to, że możesz każdemu dać w gębe, a nie pomagać mu mimo, że nie chcesz. Tylko, że jest to wybór bardzo ograniczony, bo masz możliwość A: dołożę mu i B: nie dołożę mu. Wg mnie jest to wybór dość ograniczony.

    Jeśli studio tworzy sześć gier w bardzo podobnym stylu, wszystkie mają swoje oddane grono fanów, ale mimo to przy siódmej zaczynają upraszczać niektóre rzeczy i na siłę zmieniać coś, co do tej pory było elementem charakterystycznym tych gier, do dla mnie jest to przypodobanie się większości.

    Tutaj pojawia się dylemat. Twórcy piszą, że chcą poprawić pewne rzeczy, które nie do końca im wyszły (przynajmniej tak wynika z wywiadów), a oddani fani uważają, że zostają przez nich zdradzeni, bo to ma być skok na kasę i zmiana serii w tytuł AAA dla casuali. Nie mnie to oceniać, bo nie mam do tego odpowiedniej wiedzy, ale jeśli ktoś mówi, że coś było po prostu błędem, to wierzę temu, który ową grę zaprojektował. Już wcześniej o tym pisałem, co potraktowałeś jako atak. Dla mnie to jest dorabianie na siłę rzeczy, których nie ma. Przynajmniej do mnie twoja argumentacja nie trafiła, a stroną w tym sporze nie jestem żadną, bo nie należę ani do zwolenników ani hejterów DS.

    Nie sprawuje opieki tylko jest doradzą. Nie ma za bardzo nic do powiedzenia, bo ostatecznym obrazem całości będzie wizja dyrektora głównego. To nie jest kwestia tego że wiem coś czego ty nie wiesz, tak wygląda praca w firmach tworzących oprogramowanie (bo gra to w sumie oprogramowanie), jest team leader/lead director który dyktuje minionom co mają robić. Więc fakt że Miyazaki gdzieś tam się pląta z boku nie znaczy że jego zdanie będzie miało jakikolwiek wpływ na efekt końcowy, on może co najwyżej radzić.

    No, dobra. Tylko, że teraz to wygląda tak: gościu wypowiada się sprzecznie w stosunku do twojego punktu widzenia, to jest jakimś tam błąkającym się, nic nie znaczącym doradcą, którego i tak za bardzo nie będą słuchać. Czyli, co? Wzięli go tylko po to, że go szanują i chcą aby firmował to swoim nazwiskiem? A skoro szanują, to nie będą słuchali jego rad?

  8. To do których lokacji nie mogę pójść? Nie wliczając lokacji z czterema lordami i Anor Londo, które są niedostępne bez wykonania kilku wcześniejszych zadań (takie ograniczenia są obecne w każdej grze, nawet we wspomnianym przez ciebie Skyrimie). Pomijając te kilka finałowych lokacji to cały świat jest dostępny, a to w jakiej kolejności będziesz go zwiedzał zależy tylko od ciebie.

    Choćby, żeby pójść do Lower Undead Burg trzeba najpierw przejść przez Undead Burg. Dżungla i Sif to jest akurat dostępna trasa, bo znajduje się na rozwidleniu, ale nie ma tak jak piszesz, że każda lokacja znajduje się w osobnym miejscu, do którego prowadzi osobna droga.

    To nie jest kwestia opinii, tylko fakt że podajesz nieprawdziwe informacje, jak chociażby o tym że nie ma nic wytłumaczone. Czego nie masz wytłumaczone, konkretnie? Każdy przedmiot ma swój opis, jego pochodzenie oraz zastosowanie. Każda statystyka postaci ma swoje rozwinięcie w której jest opisane do czego i jest i co się od niej zwiększa (co zresztą możesz sprawdzić również przy awansie, bo na niebiesko ci się pojawiają awansujące statystyki). Po każdym zadaniu masz postać która nakieruje cię co zrobić dalej, więc o jakimkolwiek pogubieniu się nie ma mowy.

    Nie miałem na myśli opisu statystyk i przedmiotów, ale choćby tych nieszczęsnych celów, na które nas nakierowują NPC-e. Jakiś gość mówi mi w ogólnikowy sposób, że mam zabić w jakieś dzwony i tutaj pojawia się problem o którym wcześniej wspomniałem. Oczywiście możemy wierzyć mu bądź nie, ale czy można się posunąć dalej w grze nie bijąc w te dzwony? Nie możemy też przycisnąć czy dopytać delikwenta o większą ilość informacji.

    Widzisz, a mi pomogło. Bo pierwszy raz od dawna faktycznie zacząłem się zastanawiać nad tym co mówią mi inne postacie. Przestałem zakładać że zawsze mówią prawdę i że zawsze mają rację. Fakt że nie miałem nad sobą żadnego głosu z nieba który notowałby za mnie co ciekawsze dialogi i przygotowywał gotowe odpowiedzi sprawił że doświadczyłem DS dużo bardziej niż jakiekolwiek RPG w ostatnich latach. Ale to są odczucia czysto subiektywne, więc nie ma się co sprzeczać kto ma racje.

    Dlatego, że DS to gra dość innowacyjna na tle tego co mamy obecnie i w pewnym sensie jest powrotem do przeszłości, gdzie choćby w takim Warcrafcie 2 mieliśmy strzępki informacji, wiele rzeczy było niewyjaśnionych i łowiło się każdą wypowiedź. Zanim zarzuciłeś mi, że nic nie wnoszę do dyskusji, to moim głównym zarzutem było właśnie podkreślanie wolności w DS przejawiającej się możliwością zabijania bohaterów. Później zresztą przyznałeś mi po trosze rację przyznając, że nie jest to gra decyzyjna tak jak choćby Fallout.

    W jakim znowu co drugim zdaniu? Gdzie? Teraz mi dopiero żyłka pękła, bo już któryś raz z kolei wtrącasz się do mojej dyskusji z Holym albo przyklaskując jemu, albo na zasadzie "lol jakie bzdury nie masz racji no pls". Więc ci powiedziałem w końcu że jesteś irytujący, to jeszcze się oburzasz że niby w "co drugim zdaniu wyjeżdżam ci osobiście".

    Ja ci nie pisałem, że jesteś głupi/durny tylko napisałem, że piszesz bzdury. Ty napisałeś, że jestem wkurzający/irytujący. Dostrzegasz różnicę?

  9. A mimo to odpisujesz, ciekawe.

    Jeśli ktoś wpisuje bzdury, to zostawienie tego, to tak jakbym się z tymi bzdurami zgadzał. Poza tym, ty też odpisujesz, a pierwszy zacząłeś pisać, że to ja nic nie wniosłem. Pokrętna ta twoja logika.

    Możesz się z tym nie zgadzać, ale jak na razie nie podałeś żadnych argumentów że nie mam racji, prócz zaczepek osobistych.

    Podałem, trzeba było uważniej czytać. Zresztą naprawdę widzisz drzazgę w cudzym oku, a w swym belki nie dostrzegasz. Najpierw powiedziałeś, że nic nie wnoszę swoimi postami, jak ja odpowiedziałem, że ty nic nie wniosłeś, to jest atak personalny. b3rt ukraść krowę dobrze, b3rtowi ukradli - źle. To, że dla ciebie jest to więcej nie czyni z tej gry RPG. Pójść gdzie chcesz, to możesz chyba w Skyrimie, a nie w Dark Souls. Tutaj masz co najwyżej kilka lokacji, które kierują cię w określonym kierunku

    Wkurzasz mnie, naprawdę. Czy ja komuś coś narzucam? Czy ja kogoś atakuje? Czy napisałem np. Holy'emu że nie ma racji? Nie, przedstawiam swój punkt widzenia, ale jednocześnie zgadzam się z tym co mówi Holy. Bo tak długo jak nie ma podręcznikowej definicji RPG, tak długo żadna ze stron nie będzie miała racji.

    Przypomnij sobie, że jak kiedyś napisałem co nieco w temacie, to od razu pojawiły się kpiące uwagi b3rta. Jak pisałem o braku jakiejkolwiek mapy, ty odpisywałeś, że od razu potrzeba wielkiej strzałki gdzie iść. Czy pokazanie prostej mapy z lokacjami jest równoznaczne z malowaniem strzałek "idź tędy"? Jak zarzucałem, że tak naprawdę nic nie ma tu wyjaśnionego, czy port jest słaby, to robiłeś z tego zalety, no bo jak ktoś śmie krytykować DS. W skrócie: tak, atakujesz osoby, które nie zgadzają się, że DS to gra idealna.

    Ty nie potrafisz wyjść poza zaczepki osobiste pokroju "co się rządzisz?" i jesteś przy tym naprawdę męczący.

    Oto właśnie cały b3rt. Mówi, że jest personalnie atakowany, a w co drugim zdaniu urządza wycieczkę osobistę "wkurzasz mnie", "wtrącasz się", "nie jesteś w stanie pojąć", "jesteś męczący".

    ale prócz sterowania problemów nie ma żadnych.

    A słaba rozdzielczość czy choćby błędy w czcionce z napisami, które trzeba było fiksować?

    To jest zły port, DS to przykład średniego przeniesienia gry na PC.

    To, że ktoś zrobił jeszcze gorszy port, nie jest argumentem na korzyść portu DS.

    A fakt że bohater jest niemową i tylko wysłuchuję to co inni mają do powiedzenia jest stworzony w innym celu. Dlatego żebyś bardziej wczuł się w świat i zastanowił się nad swoimi czynami. Jak zapewne zauważyłeś, w grze nie ma żadnego narratora, nie ma wszechwiedzącego głosu który zapisuje ci w dzienniczku co ciekawsze fakty, zapisuje za ciebie questy, podpowiada ci co robić itd.

    Nie pomagało mi to w żadnym stopniu we wczucie się w świat gry.

    Czyli wolisz opcję z innych gier, w których gra narzuca ci 2-3 opcje dialogowe do wyboru, które prowadzą zawsze do tych samych wyników (nie licząc fenomenów pokroju Tormenta, bo tam akurat rozmową można było zdziałać wszystko)? Co to za "odgrywanie postaci" gdzie nie mogę dać rozmówcy w mordę, tylko muszę wysłuchać co ma mi do powiedzenia, i zgodzić się z nim jedną z trzech opcji dialogowych?

    Nie wolę. Tylko to nie temat o ME, żebym zabierał się za jego krytykę. O błędach tej gry pisałem już w swoim czasie. Tutaj pisałem o swoich spostrzeżeniach odnośnie DS. W sposób jaki ty to przedstawiasz, to gra narzuca ci jakieś opcje dialogowe, z których musisz wybrać jedną. W DS gra nie narzuca mi żadnych opcji dialogowych, bo w tej grze dialogów po prostu nie ma. Jest tylko wybór czy kogoś wysłuchasz czy go zaszlachtujesz.

  10. To może wytłumacz dlaczego nie jest? O ile jestem w stanie zrozumieć i przyjąć do wiadomości punkt widzenia Holy'ego (który argumentuje bardzo sensownie), o tyle twoje wtrącenia kompletnie nic nie wnoszą do tej dyskusji.

    Zastanawiam się, co twoje wnoszą, bo wg mnie absolutnie nic. Już drugi raz podejmujesz wątek wielkich decyzji i to w jaki sposób można zmieniać świat w DS i jako główny argument wolności wyboru podajesz możliwość zabijania NPC-ów. Grałem w Baldury, Tormenty, Wiedźminy, i wiele innych gier. Przykro mi, że grając bohaterem-niemową, który podczas swojej podróży tylko wysłuchuje tego co mają mu dopowiedzenia inne postacie i zamiast odezwania się do nich choćby słowem może ich po prostu zaszlachtować, nie uznałem tego za przejaw wolności. Może to jest jakiś wybór, ale nie czyni z tego od razu RPG-a, którego moglibyśmy wychwalać pod względem decyzyjności.

    Wydaje mi się, że zupełnie źle podszedłeś do tematu. Jak tylko pojawiła się krytyka DS to zamieniłeś się w naczelnego ideologa, który postanowił atakować każdego, kto nie śpewa pochwalnych pieśni na temat tej gry. Zamiast wychwalać jej pozytywne strony, ty zacząłeś z wad czy niedoróbek robić zalety. Choćby koszmarny port na PC, którego nie trzeba było bronić ty argumentowałeś, że "dobrze, że w ogóle jest".

  11. Dlaczego to NIE JEST wybór? To działanie, które podejmuje gracz, które ma wymierny efekt na grę (co najmniej dostępność tego NPC jako handlarza itemami, albo też posiadanie itemów, które on dropi). Czym musi się charakteryzować wybór, aby Holy.Death uznał go za... wybór?

    Rankin, please... Stwierdzenie, że zabicie NPC-a jest równoznaczne z wyborem jest po prostu śmieszne.

    Przecież jest. Pomijając oczywistą oczywistość, jaką jest kwestia doboru ekwipunku, która ma ogromny wpływ na grę, masz na początku dwa dzwony, które muszą zabić, masz dwie alternatywne ścieżki fabularne, a reszta zależy tylko od ciebie.

    Kwestia doboru ekwipunku... Już nie będę się powtarzał po bracie, ale w takim Far Cry też możesz sobie dowolnie dobierać ekwipunek, podobnie w GTA. Użyję RPG (ha i found connection!) a może Kałasznikowa. W takim znaczeniu każdy FPS jest grą RPG.

  12. Wg. mojej interpretacji RPG, Dark Souls jak najbardziej się do tego gatunku zalicza.

    Skoro już piszemy o błędach, to przy "Wg" nie pisze się ".", bo "g" jest ostatnią literą wyrazu, podobnie w przypadku np. doktora. Wracając do tematu - skoro pojęcie RPG jest tak szerokie, to czemu każdemu kto się z tobą nie zgadza narzucasz swoje zdanie? W kontekście definicji bliżej prawdy jest jednak Holy, bo ciężko mi powiedzieć o tym, że Dark Souls to gra w Role Playing. Chociaż z drugiej strony sformułowanie RPG zaczęło żyć własnym życiem i teraz praktycznie każda gra gdzie mamy albo jakieś decyzje, albo statystyki jest już określana mianem gry RPG.

  13. od kiedy to polski interes narodowy jest wspólny z niemieckim? Przykłady można mnożyć.

    Od wtedy, gdy nasza gospodarka stała się pachołkiem niemieckiej gospodarki i jesteśmy od niej w znacznym stopniu uzależnieni. Im lepsza koniunktura w Niemczech, tym lepiej dla nas, bo większość naszego eksportu idzie właśnie tam.

    Z Ukrainą jest największy problem.

    Mnie śmieszy walka naszych polityków o Ukrainę w Unii. Rozumiem polskich przedsiębiorców, bo w ich interesie leży, aby mieć taniego pracownika. Jeśli Ukraina wejdzie do Unii, to można się spodziewać podobnego najazdu na Polskę, jak Polaków na Wyspy w ostatnich latach. Już teraz nie jest łatwo pracę, a przecież na Ukrainie mieszka znacznie więcej ludzi niż w naszym kraju.

  14. - Serkowi, Martowi, Holy'emu i Face'owi wybacza się zniknięcie w środku nocy jak inni odsypiali

    To już ranek, drogi panie, po ósmej żesmy wyszli! Nie chcąc robić zbędnego zamieszania i przeszkadzać w odsypianiu postanowiliśmy ulotnić się bezszelestnie.

    Od siebie mogę powiedzieć, że był to zdecydowanie najlepszy Sylwester u P_aula na jakim byłem, a to chyba już trzecia edycja, w której brałem udział. Świetnie, że pojawiło się tak wiele osób. Przez to każdy miał okazję cały czas z kimś gadać. Pomysł z karaoke był znamienity. Przed następnym razem można to jeszcze rozwinąć, np. przygotowując listę utworów. Dumka na dwa serca wymiotła wink_prosty.gif

    @down

    Masz rację, braciszku. Następnym razem będzie trzeba ich wszystkich porządnie wybudzić!

  15. Ja tam jestem za tym, żeby Amman znów "to" zrobił. Zawsze mu bardzo kibicowałem, jest już legendarnym czterokrotnym mistrzem olimpijskim, ale jeszcze dwa tytuły to by było "coś". Lubię go, widać że wciąż ma moc, musi to zrobić.

    Ja z kolei nie cierpię Ammana. Nie dlatego, że wygrywał z Małyszem na Igrzyskach, ale ze znacznie prostszego powodu. Ostatnio oglądałem konkurs w zeszłym tygodniu, gdzie wygrał Stoch. Najpierw Amman skacze i ląduje prawie z podparciem - dostaje od sędziów noty 17-17,5. Mocno zawyżone. Następnie skacze Stoch, ląduje ze dwa metry dalej od Ammana, perfekcyjny telemark i 19-19,5. Później Amman w drugiej serii ląduje na dwie nogi, nawet nie markował lądowania i dostaje 18,5-19. Po prostu ma niesamowite chody u sędziów, nie wiem z czego to wynika, ale naprawdę mocno mnie to irytuje.

    Nasi dzisiaj dali popis. Wielkie brawa dla Ziobry (nie myślałem, że kiedyś to napiszę ;) ), bo trzeba naprawdę pokazać charakter skacząc jako ostatni. Jeszcze w dodatku, gdy jego przewaga nad Bardalem była minimalna. Czterech zawodników nawet nie tyle w pierwszej dziesiątce, co w pierwszej siódemce. Nokaut. Teraz Kruczek będzie miał ból głowy przed drużynówką w Soczi. Stoch, Żyła, Biegun, Ziobro, Kot, ale chyba każdy trener chciałby mieć takie kłopoty bogactwa.

  16. Niewydolność systemu to też zasługa Polaków. Daj mi dowolny proces cywilny, a przedłużę go na minimum 1,5 roku, nawet bez powoływania dowodów.

    Kolejny przykład na słabość systemu i polskiego prawa, skoro w taki łatwy sposób można zastosować różnego rodzaju sztuczki.

    To nei pocieszenie, a fakt.

    Taki specjalista nie wyczuł sarkazmu? Skoro wsadzenie kogoś na parę miechów do paki pozwoli "czasem" wydać dobry werdykt, to widzę, że sytuacja jest znacznie bardziej zatrważająca niż myślałem. To znaczy, że sąd czasem wyda sprawiedliwy wyrok, a czasem nie, na dwoje babka wróżyła.

    Sądzisz, że lepsze jest powtarzanie informacji z mediów? I to często przez te same osoby, które potem mówią, że media kłamią?Ja tylko mówię, że mamy za mało kompetentnych dziennikarzy i za rzadko konsultują swoje artykuły z fachowcami.

    Nie, nie sądzę. Już wielokrotnie użalałem się tutaj nad stanem polskiego dziennikarstwa, ale to nie pora na tę dyskusję. Negowanie wszystkiego, co złe w systemie sprawiedliwości argumentacją "bo media kłamią" uważam za śmieszne.

    System? Za system odpowiadają ludzie. Ci sami, którzy odpowiadają za nepotyzm i powoływanie osób niekompetentnych. Choćbyś nie wiem co wymyślił to tego nie zmienisz.

    Tak można o wszystkim powiedzieć, co się u nas dzieje. Służba zdrowia działa bardzo dobrze, ale są niestety niekompetentne osoby, które cały wysiłek dobrych ludzi niweczą. Komunizm również był świetnym ustrojem, w teorii, niestety ludzie nie dorośli. Skoro system nie działa w związku z niekompetencją sędziów/prokuratorów/prawników, to ja się pytam jak to możliwe, że cała ta zgraja przechodzi przez tego systemu sito i przez lata wydaje wyroki, wpycha niewinnych ludzi do więźienia, itd.

    • Upvote 1
  17. Trzeba to zbalansować i nie widzę wielu problemów w dzisiejszym systemie.

    Poza horrendalnie długimi procesami, które skończyć się nie mogą? Polska musi później płacić odszkodowania z tego tytułu, ale jak widzę dla ciebie niewydolność systemu jest OK.

    Ale czasem dzięki temu dochodzi do słusznych skazań.

    To mnie pocieszyłeś.

    A może dlatego, że mam z tym więcej do czynienia niż Ty? Że mogę racjonalnie ocenić tego typu sprawy?

    Mam nadzieję, że nie ma w polskim sądownictwie wielu podobnych tobie, którzy są przekonani o własnej nieomylności.

    Grzeszą niewiedzą, są ingorantami i szukają tanich sensacji.

    W końcu przecież wszyscy wiemy, że wszystko chodzi jak w zegarku, nie ma w Polsce prokuratorów, którzy starają się czasem zniszczyć człowieka niż przyznać się do skazania niewinnego, itd.

    Ale to co przytaczasz jest dowodem na to, że w konkretnych sprawach organy zawiodły, ale na nic więcej. Nie jest to dowód na zły system. Jest to dowód co najwyżej na to, że ludzie są niekompetentni. A to się zdarza wszędzie.

    Czyli piętrzace się tabuny akt to nie wina systemu, a niekompetencji sędziów, którzy nie są w stanie wydać wyroku w odpowiednim czasie?

    Sporo tutaj argumentów ad personam, które próbujesz "sprzedać" nam tutaj, zarzucając niewiedzę innym, ale za wiele "rzetelnych argumentów" sam nie przytaczasz. Ogólnie można podsumować, że wszystko działa bardzo sprawnie, a te nieliczne skandale wynikają wyłącznie z niekompetencji. Skoro osoby niekompetentne zajmują się tymi sprawami, to winny jest system, który na coś takiego pozwolił. Gdyby był tak dobry jak sugerujesz to słabi zostaliby wykluczeni w przedbiegach.

  18. Dowolną grę można sprowadzić do ''idziesz i..." jeśli ktoś chce po czymś pojechać.

    Akurat to "idziesz i..." to nie napisałem ja tylko Ninja w kontekście Battlefielda.

    jest różnica pomiędzy gościem z shotgunem i snajperem tak jest różnica między ciężkozbrojnym rycerzem, a magiem z rapierem

    Jest różnica w gameplayu, nie przeczę, ale w PvP bardzo często wszystko sprowadza się do fikołków i próbom zasadzenia backstaba.

    To że gra sprowadza się do prostych schematów nie oznacza, że te proste schematy w różnych kombinacjach mogą dać skomplikowane wyniki. Idąc tym tokiem myślenia, można by rzec, że szachy to tylko kilka typów pionków z innymi stylami poruszania.

    Moim głównym zastrzeżeniem jest brak urozmaicenia w walce PvP. Możliwości może i są duże, ale w teorii. Po prostu backstab jest tak efektywny, że większość graczy skupia się na wymanewrowaniu przeciwnika i zajściu go od tyłu. Nie tylko szybsze klasy postaci, ale często nawet goście grający w ciężkich pancerzach.

  19. No popatrz, a np. w Battlefieldzie tylko chodzisz i strzelasz. Pewnie to ta sama nuda co w DSie.

    W Battlefieldzie możesz wybrać mnóstwo stylów w jakich będziesz grał. Jest ogromna róznice między ofensywnym gościem oczyszczającym budynek przy pomocy shotguna, a kryjącym się na strychu snajperem starającym się zdjąć biegnący ulicą cel. Battlefieldowi można też zarzucić pewne błędy, ale nie jest nim uproszczenie rozgrywki.

    To jak sobie inaczej wyobrażasz walkę? Naparzanie klawisza na padzie/myszy i czekanie który pierwszy padnie? U podstaw walk między graczami leży właśnie dokładne opanowanie kontr i backstabów, do tego uniki można walczyć. Co w tym dziwnego?

    Choćby tak jak w Chivalry: Medieval Warfare, gdzie masz ogromne róznice w stylu grania, w zależności od tego jaką klasę wybierzesz. Niby podobnie mogłoby być w DS, ale wspomniał już o tym Paguł. Wszystko się sprowadza do szalonych fikołków, żeby tylko dźgnąć rywala w plecy.

  20. Wiesz, w sumie jak sobie czytam Twoje posty, to cały czas mam przed oczami obraz naburmuszonego bachora, któremu ktoś dwa razy zniszczył babkę z piasku, a on rusza na krucjatę przeciw wszystkim piaskownicom świata.
    Hehe, duże jeśli mam rację.

    Wow. To dopiero klasa. Najpierw sprowadza dyskusję do wątku personalnego, a później jeszcze się podśmiewuje ze swojej inteligencji wyraźnie nie rozumiejąc o co chodzi. Zazwyczaj taka agresja jest wynikiem jednego, poczucia o słabości własnej argumentacji. Skoro wciąż nie zrozumiałeś, to być może rozjaśnię, bo nie miałem takich problemów. Twoja opinia o nim nie ma większego znaczenia liczy się to, czy ma przekonywujące argumenty. Nawet jeśliby był bachorem, ale mówiłby do rzeczy i przedstawiał trafne przykłady, to czy jego motywacja miałaby większe znaczenie?

    Tutaj nie ma wielkiej logiki, żadnych specjalnych taktyk, ani tajemnic ukrytych przed krótkim wzrokiem nowo przybyłych. Trzeba chwile pograć i oswoić się z grą. Ze mną tak było. Widocznie Ty masz inne odczucia.

    Właśnie sam przyznałeś, że walka w DS nie wymaga znajomości ani specjalnych taktyk, ani posiadania większej wiedzy, która się zdobywa przez poznawanie mechaniki. Mówiąc w skrócie jest uboga do bólu, świetna reklama.

    Co do oszustów, to ja nie spotkałem ani jednego. Widocznie miałem szczęście, skoro wszyscy twierdzą, że na niskich poziomach gra aż się od nich jeży.

    Ja grałem bardzo mało, a i tak zdołałem spotkać kilku. Praktycznie każdy z nich uciekał się do jakichś trików np. będąc uszkodzonym leciał do creepa i się healował, albo stał obok niego i walił do mnie z zaklęć (w ogóle kto wpadł na taki świetny pomysł, że gościu dokonujący inwazji jest niewrażliwy na potwory? Idea aż stworzona pod różnej maści cheaterów. Przeciez wystarczyło zrobić, żeby ten invader też był atakowany, albo żeby obrońca był w momencie inwazji ignorowany). Powiedzmy sobie szczerze, walka multi to w tej grze nic specjalnego, największym atutem jest wg mnie bestiariusz i sposób zaprojektowania lokacji.

  21. Ja bym chciał otwarty świat bo o resztę się specjalnie nie martwię po HR może być już tylko lepiej, fajnie by też było gdyby Adam Jensen nadal był głównym bohaterem jakoś go polubiłem.

    Uważasz, że HR był taki słaby i po nim każda gra wyprodukowana pod szyldem Deus Ex może być tylko lepsza? Grałem trochę w Human Revolution i bardzo mi się tak gra spodobała, główny bohater, charyzmatyczne postacie Sarif, Malik, Pritchard, każda z tych osób zapadała w pamięć. Do tego całkiem nieźle zrealizowane i podlane przyjemną fabułą. Według mnie, to HR okazał się godnym następcą DE, a Adam Jensen nawet przebił samego JC Dentona. Dzięki tej grze marka nie tylko nie podupadła, ale ma szansę na rozwój w przyszłości.

    • Upvote 6
  22. Ja mam nadzieję, że nie wróci już "nasz rodzinny klimat" z pierwszej części. Nie byłem nigdy fanem prozy Sapkowskiego i pierwszy "Wiedźmin" był jak dla mnie trochę zbyt przaśny. Druga część to było to. Podobała mi się polonizacja, a głosy polskich aktorów zdecydowanie lepiej się prezentowały na tle angielskich. Choćby Wiedźmin, czy wymiatający szczególnie Roche i Foltest.

    • Upvote 1
  23. Czy możesz zacytować moją wypowiedź, w której tak twierdzę? Bo śmiem wątpić, czy kiedykolwiek zaistniała. Sensem tego, co napisałam, jest to, że po prawdopodobnie dwukrotnej przebieżce przez świat gry, nie zna się jeszcze wszystkiego, co oferuje - w tym lokacji. Możesz zresztą zajrzeć do okna osiągnięć i zobaczyć, ilu jeszcze miejsc ci brakuje

    Wiem, ale mogę z dużym przekonaniem stwierdzić, że odnośnie lokacji to znam ich już co najmniej 95%. Wątpliwe, żebym natknął się na jakieś charakterystyczne miejsca, które diametralnie zmienią mój pogląd odnośnie scenerii w poszczególnych aktach.

    Ponownie: nie napisałam, że jesteś tępy. Ani nie napisałam, że nie zmieniałeś umiejętności. Napisałam, że na inferno, na 60. poziomie, o wiele łatwiej jest docenić zalety tej zmiany.

    Oj, hiperbolizuję. Tyle lat mnie znasz i jeszcze się nie przyzwyczaiłaś? icon_wink.gif Być może oferuje jakieś możliwości, ja wychodzę z innego założenia. Po prostu nie podoba mi się, że każdy bohater dysponuje tym samym zestawem umiejętności, co znacznie zmienia ten współczynnik unikalności jaki był w dwójce.

  24. Face - jeśli przeszedłeś tylko Koszmar, to nie znasz tej gry (poza fabułą). Nawet lokacji raczej nie zwiedziłeś wszystkich, bo wiele jest losowych (choćby pojawiające się po naciśnięciu dźwigni na Bezludnych Piaskach. To trochę tak, jakby w D2 zatrzymać się na normalnym poziomie trudności.

    Twierdzisz, że tych losowych lokacji jest tak wiele, że zajmują więcej niż podstawowe Akty 1,2,3 i 4? Zrobiłem nieco losowych questów, ale sprawdziłem też, że nie ma ich aż tak wiele. Nie wypowiadałem się w kontekście wyzwania na trudniejszych poziomach, ale wyglądu poszczególnych lokacji, potworów i bohaterów, którzy wyglądają w mojej ocenie zbyt cukierkowo i komiksowo.

    Wydaje mi się, że także gra na inferno pozwoliłaby ci docenić, jak fajną zmianą jest możliwość swobodnej zmiany umiejętności. Bo na swoim poziomie sporej ich ilości nawet nie odkryłeś.

    Aż tak tępy, to nie jestem. Zmieniałem umiejętności, choćby po to, żeby je przetestować. Moja wypowiedź powyżej odnosiła się do drzewka w D2, które każdy gracz mógł budować w dowolny sposób. Tutaj mamy wszystkie umiejętności dostępne, jedyna różnica polega na tym, które włączymy akurat w danym momencie.

    No i gra ze znajomymi sprawia o wiele większą frajdę!

    Zaproś mnie, to może zmienię zdanie lol.gif

    @b3rt

    Ogólnie sprawdza się to w grach Blizzarda, ale w mojej ocenie, przy D3 wypadło to mocno średnio.

×
×
  • Utwórz nowe...