Na ratunek przyszła żona, która wczorajszego wieczora przeglądała forum farmaceutów, a konkretnie rzecz biorąc - temat poświęcony "ciekawym" pacjentom i ich zapytaniom. Nie przepadam do wpisów czysto odtwórczych (tu ograniczam się wyłącznie do selekcji), ale tak zdrowo się wczoraj uśmiałem, że aż chciałem się z Wami podzielić. Zresztą wpis ten (jak i większość satyry) może mieć i wartość edukacyjną - zobaczycie, czego unikać w starciu z farmaceutą. Pominę tu wszelkie przypadki głupoty wręcz smutnej (łykanie czopków, traktowanie leków uspokajających jak witaminy C, czy też opieprz dla farmaceuty, że nie sprzedał nastolatkowi acodinu 'dla babci').
Pierwszą kategorią wesołostek są omyłkowo/wesoło podane nazwy leków (w nawiasie podaje nazwe właściwe tych mniej znanych nam maluczkim, nie-farmaceutom):
rutinoscorpion test przeciwciażowy test ciażowy kwik-kwik dupastalina (Duspatalin) maść z sadła świetlika diflakonik (Diclofenac) ewangelik (Angeliq) cudokrem (Sudokrem) neutron (Nurofen) złote perełki na pierdzenie (Espumisan) prezbiterium (Prestarium) halopierdol (Haloperidol) afganistan (Alugasatrin)
A teraz kilka scenek z życia wziętych:
Starszy Pan: Poproszę wkładki Tena dla mężczyzn
Ja: A jaki rozmiar?
Starszy Pan: Nie wiem ... 15 cm?
Moja była kierowniczka podczas swojego stażu usłyszała że pacjent prosi LAPIS. Zapytała ile sztuk, zgodnie z życzeniem przyniosła 1 i podaje panu. Zdziwiony był niezmiernie, ale nie na tyle wytrącony z równowagi że zapytał się: a jak się to używa. Nieco przejęta rolą stażystka szybko odpowiedziała: należy umoczyć, przyłożyć i czekać aż odpadnie. Na to zza stołu wyszła jej opiekunka i szybko podała panu paczkę prezerwatyw APIS, bo o to właśnie prosił ów już całkiem przerażony pacjent.
Pacjentka realizuje receptę na globulki dopochwowe i pyta
- Jak się to używa?
- Zgodnie z zaleceniem lekarza 1 globulkę na noc do pochwy.
- To pani da jeszcze tą pochwę!
- Poproszę coś na roztwór?
- Hmm, na co przepraszam?
- No wie pani roztwór, takie kręcenie, pełność...
- Nie rozumiem, o co Panu chodzi?
- No przecież mówię Pani coś na roztwór!
- A co Pan będzie robił z tego roztworu, do czego on będzie służył?
- [beeep]. Brzuch mnie boli od kilku dni a Pani się dopytuje i dopytuje...
- A żeby nie gadać tyle do Pani to spisałam sobie na kartce, o tu, proszę...
Kartka: "chlep, mleko, cukier, coś na sranie dla Waldka"
Pacjent podaje receptę, farmaceuta czyta i mówi:
-Nie ma numeru PESEL....
Pacjent:
-A kiedy będzie?
- Poproszę taką maść
- Ale jaką? Na co?
- A to nie dla mnie.
- A jaka nazwa?
- Nie wiem.
- A na co ona jest?
- Nie wiem
- A jakie opakowanie?
- No takie.
- No wie pani, raczej czegoś takiego nie znajdziemy
- Ale pani Grażynka to kupuje.
- Nie znam pani Grażynki.
- To przyjdę kiedy indziej może będzie.
_________
Jak więc doskonale widać, farmaceuci to okropne bestie, które nie tylko nie potrafią czytać w myślach, ale i dzielą się swymi porażkami na forum publicznym... Ale, ale... Może i z Was okropne bestie? Pracuje z Was ktoś frontem do klienta? A może byliście świadkami? Macie podobne przykłady?
Niewiedza nie zwalnia od odpowiedzialności, ponieważ są sytuacje, w których wiedzieć jest obowiązkiem moralnym. Leszek Kołakowski
Odpowiedzialność i historia
- Czytaj dalej...
- 17 komentarzy
- 1096 wyświetleń