Skocz do zawartości

Qbuś

Hall of FAme
  • Zawartość

    8393
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez Qbuś

  1. Qbuś
    Powodowany wesołymi wykwitami noworocznymi na gazecie.pl (a częściowo i rankingami rocznymi z naszego poletka) chciałem Was uraczyć rankingiem... najgorszych rankingów. Gdy jednak natknąłem się na "Dziesięć urodowych postanowień na 2012 rok!", to członki wszelkie mi oklapły i uznałem, że to będzie kopanie leżącego. Powodowany z kolei zamieszaniem farmaceutycznym oraz utyskiwaniami mej żony chciałem i ja wylać nieco żali na ustawodawców, uprzywilejowanych lekarzy i NFZ. Zaraz stwierdziłem jednak, że nie będę sobie psuł humoru na nowy rok - o ustawie, problemach z receptami i lekarzami i tak wszędzie trąbią. O czym więc pisać?

    Na ratunek przyszła żona, która wczorajszego wieczora przeglądała forum farmaceutów, a konkretnie rzecz biorąc - temat poświęcony "ciekawym" pacjentom i ich zapytaniom. Nie przepadam do wpisów czysto odtwórczych (tu ograniczam się wyłącznie do selekcji), ale tak zdrowo się wczoraj uśmiałem, że aż chciałem się z Wami podzielić. Zresztą wpis ten (jak i większość satyry) może mieć i wartość edukacyjną - zobaczycie, czego unikać w starciu z farmaceutą. Pominę tu wszelkie przypadki głupoty wręcz smutnej (łykanie czopków, traktowanie leków uspokajających jak witaminy C, czy też opieprz dla farmaceuty, że nie sprzedał nastolatkowi acodinu 'dla babci').
    Pierwszą kategorią wesołostek są omyłkowo/wesoło podane nazwy leków (w nawiasie podaje nazwe właściwe tych mniej znanych nam maluczkim, nie-farmaceutom):

    rutinoscorpion test przeciwciażowy test ciażowy kwik-kwik dupastalina (Duspatalin) maść z sadła świetlika diflakonik (Diclofenac) ewangelik (Angeliq) cudokrem (Sudokrem) neutron (Nurofen) złote perełki na pierdzenie (Espumisan) prezbiterium (Prestarium) halopierdol (Haloperidol) afganistan (Alugasatrin)
    A teraz kilka scenek z życia wziętych:
    Starszy Pan: Poproszę wkładki Tena dla mężczyzn
    Ja: A jaki rozmiar?
    Starszy Pan: Nie wiem ... 15 cm?
    Moja była kierowniczka podczas swojego stażu usłyszała że pacjent prosi LAPIS. Zapytała ile sztuk, zgodnie z życzeniem przyniosła 1 i podaje panu. Zdziwiony był niezmiernie, ale nie na tyle wytrącony z równowagi że zapytał się: a jak się to używa. Nieco przejęta rolą stażystka szybko odpowiedziała: należy umoczyć, przyłożyć i czekać aż odpadnie. Na to zza stołu wyszła jej opiekunka i szybko podała panu paczkę prezerwatyw APIS, bo o to właśnie prosił ów już całkiem przerażony pacjent.
    Pacjentka realizuje receptę na globulki dopochwowe i pyta
    - Jak się to używa?
    - Zgodnie z zaleceniem lekarza 1 globulkę na noc do pochwy.
    - To pani da jeszcze tą pochwę!
    - Poproszę coś na roztwór?
    - Hmm, na co przepraszam?
    - No wie pani roztwór, takie kręcenie, pełność...
    - Nie rozumiem, o co Panu chodzi?
    - No przecież mówię Pani coś na roztwór!
    - A co Pan będzie robił z tego roztworu, do czego on będzie służył?
    - [beeep]. Brzuch mnie boli od kilku dni a Pani się dopytuje i dopytuje...
    - A żeby nie gadać tyle do Pani to spisałam sobie na kartce, o tu, proszę...
    Kartka: "chlep, mleko, cukier, coś na sranie dla Waldka"
    Pacjent podaje receptę, farmaceuta czyta i mówi:
    -Nie ma numeru PESEL....
    Pacjent:
    -A kiedy będzie?
    - Poproszę taką maść
    - Ale jaką? Na co?
    - A to nie dla mnie.
    - A jaka nazwa?
    - Nie wiem.
    - A na co ona jest?
    - Nie wiem
    - A jakie opakowanie?
    - No takie.
    - No wie pani, raczej czegoś takiego nie znajdziemy
    - Ale pani Grażynka to kupuje.
    - Nie znam pani Grażynki.
    - To przyjdę kiedy indziej może będzie.
    _________
    Jak więc doskonale widać, farmaceuci to okropne bestie, które nie tylko nie potrafią czytać w myślach, ale i dzielą się swymi porażkami na forum publicznym... Ale, ale... Może i z Was okropne bestie? Pracuje z Was ktoś frontem do klienta? A może byliście świadkami? Macie podobne przykłady?


    Niewiedza nie zwalnia od odpowiedzialności, ponieważ są sytuacje, w których wiedzieć jest obowiązkiem moralnym. Leszek Kołakowski
    Odpowiedzialność i historia
  2. Qbuś
    Niemalże równo rok temu ogłosiłem na blogu mały konkursik ściągnięty bezczelnie od Polityki. Jak można TU zobaczyć, chodziło przewidzenie/odgadnięcie pewnych faktów dotyczących zaczynającego się wtedy roku 2011. Odzew nie był oszałamiający, ale i tragiczny też nie - udział w konkursie wzięło 14 użytkowników. Ale, ale... Przerwę dywagacje i zaprezentuje wyniki (do dywagacji jeszcze wrócę).
    Forumowym prorokiem roku 2011 zostaje...



    ... który prawidłowo przewidział 9 z 12 elementów. Drugie miejsce, z 7 punktami, zdobył Tebeg. Trzecie miejsce ex aequo, z 6 udanymi proroctwami, zdobyło trzech uczestników - Mr.ALFik, Rrusek i wwojtek. Wszystkim zwycięzcom gratuluję, wszystkim uczestnikom dziękuję. Ze zwycięzcą się skontaktowałem i oczekuję na wybranie nagrody. Jeśli nie skontaktuje się ze mną w przeciągu dwóch tygodni, nagroda przypadnie drugiemu miejscu.
    Teraz wracam do dywagacji. Ciekaw jestem, czy uncleSam wziął udział w konkursie też na stronie Polityki, bo byłby jedną z niewielu osób z 7 prawidłowymi odpowiedziami (tylko dwie osoby odgadły 8 z 9 - szczegóły TU). Zresztą w zalinkowanym obok artykule możecie zobaczyć wszystkie prawidłowe odpowiedzi i nieco statystyk. A skoro mowa o statystykach. Walnę wykresik.

    Jak więc widać, niemalże wszyscy odgadli kurs dolara względem złotówki, ale nikt nie wierzył, że uda się dorwać Osamę. Tylko zwycięzca nie wierzył w sukces Justyny Kolwaczyk. Większość z Was wykazała słuszny pesymizm względem mego bloga oraz forum. Łącznie udanych okazało się 74 ze 168 proroctw, co daje 44% skuteczność. Jak będzie w tym roku?
    Ano właśnie. Na koniec kolejne pytanie dla Was. Jak się podobało? Chcecie edycji 2012?

    [...] nieszkodliwi wariaci wyprzedzają przyszłość. Gabriel García Márquez
    Rzecz o mych smutnych dziwkach
  3. Qbuś
    Postanowiłem zrobić rzecz haniebną. Zerżnąć temat od innego blogera. Dwa dni temu znany Wam zapewne czytelNICK popełnił wpis O drewnianym nosku. Jeśli ktoś zajrzy to dyskusji pod wpisem, odnajdzie tam mój wkład. Nie będę więc tu komentował samego wpisu, chciałem jednak poznać Wasze zdanie na temat czystości branży i ew. nacisków.

    Nie będę tu prezentował żadnych dowodów ani też prowadził dochodzeń, nie ma na to ani czasu, ani możliwości. Musiałbym się opierać wyłącznie na domysłach, plotkach oraz przekazach mitycznych 'osób z branży'. Jedni powiedzą tak, inni powiedzą inaczej. Z jednej strony można uznać, że zgodnie z duchem prawodawstwa należy udowadniać winę, a nie niewinność i olać wszystkie insynuacje. Z drugiej strony trudno w pełni wierzyć w czyste intencje wydawców w świetle różnych doniesień. Znaczące jest też zaangażowanie niektórych z wydawców w promowanie SOPA oraz IP Protect, których wejście w życie oznaczałoby spore problemy dla wszystkich growych dziennikarzy amatorów-youtube'owców, którzy nie są tak zależni od wydawców.
    Ale, ale. Ja tu sobie biadolę, a przecież chodzi o Was. Czy Wy wierzycie w czystość branży? Nie będę tu pytał o obiektywność, bo recenzja z zasady nie jest obiektywna, ale raczej u uczciwy subiektywizm. Jest źle? Bardzo źle? A może zupełnie dobrze? Przekonują Was doniesienia prasowe i wpisy typu czytelNICKowego? A może preferujecie spojrzenie pesymistyczno-optymistyczne, czyli 'nie jest dobrze, ale nie aż tak źle'? Ja sam przyznam, że mi daleko do naiwności, ale i do odsądzania wszystkich od czci i wiary. Inna sprawa, że problem mnie dotyczy tylko pośrednio, bo gier prawie nie kupuję ze względu na strasznie przestarzały komputer - na problem patrzę więc z boku.

    Postawione wyżej pytania wiodą jednocześnie do kolejnych - jeśli nie czasopismom, to komu wierzycie? Na czym opieracie decyzje o zakupie gry?

    Nigdy nie jest tak nieźle, żeby nie mogło być nieźlej Andrzej Poniedzielski
    Pytania tendencyjne i jeszcze jedno
  4. Qbuś
    Z całych sił staram się tworzyć wpisy interesujące, a czasem nawet i pobudzające intelektualnie. Próbuję zainteresować Was książkami, filmami, muzyką. Prezentuje gry i ciekawostki. Czasem jednak nadchodzi pora, żeby wsłuchać się w wołanie na puszczy. W krzyk użytkowników (liczba: 1). Czasem nadchodzi pora, żeby stworzyć plik pobudzający nie tylko intelektualnie. Taki, który przysporzy Was o wypieki. Tak, tak... Specjalnie dla Was (Lordzie Hrabulo) do tego wpisu zatrudniłem całą armię babeczek. Szowinistycznie? Może. Prymitywnie? Kto wie.
    Rozpoczynamy marsz. Podbijemy blogosferę. A jeśli nie, to choć skradniemy kilka serc.

    |







    A na sam koniec dla pewien ukryty, wyjątkowo perwersyjny prezent dla pewnego króliczego prowodyra - KLIK KLIK. Niekróliczych nieprowodyrów zachęcam do dzielenie się swoimi wrażeniami oraz... wypiekami.

    Wzgardzicielom ciała chcę rzec me słowo. Nie, aby inaczej i innych uczyli, lecz by własnemu ciału powiedzieli ?żegnaj? - a więc umilkli. Fryderyk Nietzsche
    To rzekł Zaratustra
  5. Qbuś
    Przejadłeś się na święta? Wypiłaś za dużo kompotu z suszu? Nie chce Ci się otwierać tych wspaniałych, nowych gier znalezionych pod choinką? Jedyne na co Cię stać to odrobina szybkiej rozrywki w przeglądarce? Świetnie! Mam coś w sam raz dla Ciebie. Dwumiesięczne odłożone błyskawiczne perełki - tylko 99,99! Bez VAT! A tak na serio - postanowiłem przeczekać jeden miesiąc, bo nie grałem aż tak wiele, a wolałem zebrać parę tytuł wartych prezentacji.

    ARMED WITH WINGS: CULMINATION LINK

    Na początek nieco przyjemnego prucia przeciwników po pyskach. Mamy tu pewnego głównego przeciwnika, mamy jakiś cień fabuły (oraz odniesienie do innych części), a nawet ciekawe odwrócenie ról na koniec gry, ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że mamy tu nieco efektownego graficznie (choć styl dość prosty) i dynamicznego rozczłonkowywania przeciwników combosami. Do tego nieco elementów zręcznościowych, ale niesprawiających większych trudności.

    XENO SQUAD LINK

    Xeno Squad to kolejny przykład na to, że i we flashu (czy też innym formacie przeglądarkowym) można stworzyć coć ciekawego graficznie, taktycznego i w (pseudo)3D. Taktyczna walka w rundach, niezła grafika, żołnierze zdobywający poziomy, broń oraz usprawnienia do kupienia oraz szybko rosnący poziom trudności... Wszystko to razem daje bardzo ciekawą grę, w której trzeba się zdrowo nakombinować. Zdecydowanie nie pasuje to flashowych standardów i zdecydowanie mi się podoba.

    ZOMBIE MINESWEEPER LINK

    Zombie Minesweeper to malutki przykład możliwości Unity Engine, który jest wykorzystywany do tworzenia bardzo zaawansowanych graficznie gier przeglądarkowych. Niestety, graficznie zaawansowana gra wymaga graficznie zaawansowanej karty graficznej, więc z tych zaawansowanie zaawansowanych nie będę mógł zdawać relacji, ale tu mamy do czynienia z kreskókową grafiką, więc komputer nie umiera. Sama gra to genialne połączenie popularnego Sapera z jakże popularną eksterminacją zombie. Brzmi dziwnie? Dodam więc jeszcze, że może być i dynamicznie. Spróbujcie sami. Polecam gorąco niczym płomień z miotacza.

    SHADOW ERA LINK - PC
    LINK - iOS
    LINK - Android

    Na koniec zaś coś dla fanów M:tG oraz innych CCG, a także multiplatformowości. Shadow Era to solidna karcianka, która została wydana na trzy platformy. PC, Androida oraz iOS. Na PC można grać przez przeglądarkę. Rozgrywką jest dość prosta do opanowania, ale trudna do... eee... no, ten... Ech: easy to learn, hard to master. Wybacz, o Języku Polski! Niestety, podobnie jak Magic do porządnej rozgrywki trzeba sobie zakupić nieco talii dodatkowych i tym podobnych, które tu kosztuje grową walutę, którą można zakupić tylko za prawdziwą walutę (za pozostałą można kupować tylko pojedyncze karty). Warto jednak dać grze szansę, bo i w kampanii bez płacenia można sobie nieco poszaleć.

    ___________ Czekam na Wasze opinie. Czekam na Wasze podpowiedzi i propozycje. Czekam na wkład wszelaki. Czekam na reakcję na ten obrazek:


    Rzeczywistość zresztą jest zawsze ciekawsza od fikcji, ponieważ obciążona jest wagą realności. Jest to taka różnica, jak między jawą a snem. Śnić się nam może Bóg wie co. Natomiast na jawie jesteśmy przykuci do naszego bytu. Stanisław Lem
    Zawsze byłem niewidzialny
  6. Qbuś
    Po wielu trudach i znojach, niezliczonych nocach wytężonej pracy oraz godzinach dokładnego podliczania wyników udało się doprowadzić sprawę do końca. Mimo tego, że to dopiero połowa grudnia, już teraz uda się nam ogłosić wyniki plebiscytu na najlepszy wpis miesiąca listopada w blogosferze forum CD-Action. Szanowna komisja, składająca się w pełni i zupełności wyłącznie ze mnie, ma zaszczyt przeprosić za wszelkie niedogodności, niedopatrzenia i niedopowiedzenia. Co złego to nie my/ja. Oszczędzę Wam dalszego trucia i przejdę do sedna.

    Tym raze trzecie miejsce przypadło dwóm osobom, a w zasadzie dwóm wpisom:

    Sprawa prawa atomowego autorstwa ...AAA... Wstyd być Polakiem! autorstwa Iskra Od siebie moge dodać, że trudno by było o bardziej kontrastowe zestawienie. Ciekawe co panowie powiedzą do siebie, stojąc razem na podium? Łatwo można za to zgadnąć, co powie lauret drugiego miejsca do pana niżej, gdyż drugie miejsce przypadło wpisowi:

    ...AAA... się skończył autorstwa Lorda Hrabuli Na nimi jednak góruje zwycięzca. Pierwsze miejsce na podium w tym miesiącu przypada dla wpisu:

    Gratulacje dla zwycięzcy oraz dla wszystkich nominowanych - miło mi bowiem dodać, że żaden wpis nie pozostał bez głosu. I na tym koniec dobrego. Parafrazując tytuł zwycięskiego wpisu: jaka była frekwencja, każdy widzi. Dlatego też poza gratulacjami dla zwycięzców chciałbym od Was usłyszeć propozycje pt. "Co dalej?" Dajemy sobie jeszcze miesiąc i staramy się o promocje? Może to tylko jednorazowa, moja, wpadka. Trzeba jednak uważać, bo frekwencja w czasie sylwestrowo-świątecznym też może nie być rewelacyjna.
    Aby nie kończyć tak złowieszczo, jeszcze jeden podarek dla zwycięzcy... Tylko co na to Lord Hrabula?

  7. Qbuś
    Liczba głosów nie wzrosła w ogóle, ale parę ich jednak padło. Nominowani do nagrody najlepszego wpisu listopada to:

    Wstęp do Creepypasty - Kondzio Brama do ogrodu lilii - piotrekn i Kondzio. Ein Volk, ein Reich, ein Führer (seria) - ...AAA... Sprawa prawa atomowego - ...AAA... ...AAA... się skończył) - Lord Hrabula Jak robić ludzi w konia - Quetz Kanapowe granie - Montinek Wstyd być Polakiem! - Iskier Przeboje północy - DracoNared Uświadamianie społeczeństwa - 0wuw0 A idź Pan w pyry z takim komentarzem, czyli konkurs pt. "Co autor miał na myśli" - Qbuś Jakie są gry, każdy widzi. - Vantage Trochę tego wyszło. Z okazji Amałej ilości głosów dopuściłem trzy wpisy ...AAA..., ale na życzenie autora mogę usunąć z listy jeden z nich. Zasady głosowania pozostają bez zmian:

    Głosowanie trwa od 13 do 15 grudnia! Można głosować na do trzech wpisów spośród nominowanych! Pierwszy z trzech wpisów dostaje trzy punkty, drugi dwa, trzeci jeden - zwycięża ten, który uzbiera najwięcej punktów! Głosowanie jest TAJNE - zatwierdzanie komentarzy zostaje wyłączone na czas trwania zabawy! A żeby nie było tak smutno, babeczki dla wszystkich:

  8. Qbuś
    Listopadowy ranking przeklętym jest. Miałem w piątek napisać ogłoszenie, ale synek mi się rozchorował i musiałem szybko zmykać z pracy, a i cały weekend byłem "wyjęty". Dlatego też przedłużam nominacje do dziś, do północy. Proszę też ładnie o rozpromowanie, jeśli się da. Obecna ilość głosów każe wątpić w sens tych plebiscytów.
    Pozdrawiam i przepraszam!
  9. Qbuś
    Z okazji Mikołajek... Padam Wam do nóg i proszę o przebaczenie. W zamieszaniu Smugglerkowym oraz przez własną głupotę oraz nieuwagę zupełnie nie trafiło do mnie, że mam wobec Was ważny obowiązek - zorganizowanie konkursu na wpis listopada... Co się odwlecze, to nie uciecze. Przepraszam i zapraszam!

    Smugglerki za pasem, ale na pewno uda się Wam odnaleźć całą furę dobrych wpisów. Mój rewelacyjny refleks powoduje, że nieco zmieniają się ramy czasowe. Let's go.
    Zasady nominacji:
    Do konkursu kwalifikują się tylko wpisy zamieszczone na blogach FA, opublikowane od 29 października do końca listopada W nominacji podajemy nick autora, tytuł wpisu i opcjonalnie link, Każdy ma prawo do nominowania maksymalnie 3 tekstów, Do finału zakwalifikuje się 10 najczęściej nominowanych (bądź więcej - w przypadku remisu), W finale mogą się znaleźć Maksymalnie 2 wpisy tego samego autora (w razie problemów ostatecznego wyboru dokonuje sam autor) Nominacje kończą się 8 grudnia o 23:59.
    Runda finałowa będzie trwała od 9 do 11 grudnia.
    Ogłoszenie wyników nastąpi 12 grudnia!
    Poprzednie edycje: październik, wrzesień, sierpień
    Życzę wszystkim powodzenia i zachęcam do promowania konkursu na blogach oraz forum.
    A w ramach przeprosin oraz z dedykacją dla mego wielbiciela:


    Straszna rzecz ta pamięć kobieca! Oscar Wilde
    Portret Doriana Graya
  10. Qbuś
    Każde kliknięcie przycisku Like na Facebooku, dołączenie do dowolnego fanklubu - niemal dowolna czynność jest cenną informacją. Google zbiera gigantyczne ilości danych o wyszukiwaniach, oglądanych filmach i odwiedzanych stronach. Niejaki Trevor Eckhart wykrył, że w telefonach z systemach Android oraz firm Nokia i Blackberry, znajduje się oprogramowanie o nazwie Carrier IQ, które przekazuje dalej wszystko, co robimy (szyfrowane wyszukiwania, treść SMSów). Firma programistyczna Mountain View zagroziła mu procesem, ale udało mu się uzyskać wsparcie prawne od Electronic Frontier Foundation i firma wycofała groźby. Dla ciekawskich źródło - KLIK KLIK.
    I na growym podwórku co jakiś czas da się słyszeć informacje o aplikacjach przekazujących bez wiedzy użytkownika dane do producenta. Internet, ogłoszony niegdyś rajem dla anonimowych, sprawia, że - świadomie lub i nie - pozbawiamy się prywatności w coraz większym stopniu.

    Zachowanie prywatności w sieci to dziś dość spore osiągnięcie. Przeciętny użytkownik nie ma w zasadzie na to szans. O ile wykorzystanie tych danych do celów marketingowych jest dość niegroźne, to zupełnie inaczej sprawy mają się w przypadku kradzieży tożsamości (fachowo zwanej fałszerstwem lub defraudacją tożsamości). W pierwszej chwili pomyśleć można "takie rzeczy to tylko w filmach", "mi się na pewno nie przydarzy". Rzeczywistość nie jest tak niegroźna. Rząd Wielkiej Brytanii oszacował, że kradzież tożsamości oznacza dla ekonomii UK straty w wysokości 1,2 miliarda funtów rocznie. A tu parę liczb z USA:

    W 2009 roku ofiarą kradzieży tożsamości padło 11,1 miliona osób Łączna kwota oszustw wynosiła 54 miliardy USD Przeciętna ofiara wydała z własnej kieszeniu 373 dolary i spędziła 21 godzin, aby odzyskać pieniądze 4,8% mieszkańców USA padło ofiarą kradzieży tożsamości 13% przestępstw zostało popełnionych przez osobę znaną ofierze A może jednak przesadzam? Wystarczy przecież nie podawać w nieodpowiednich miejscach wrażliwych danych, a powinno być OK. Teoretycznie powinna wystarczyć odrobina zdrowego rozsądku i instynktu samozachowawczego. Może i tak, ale liczby pokazują, że problemu nie należy marginalizować.
    I tu docieramy do sedna problemu - co jednak myśleć o tych mniej groźnych ustępstwach względem własnej tożsamości. Ja przyznaję, że sam poczyniłem ich sporo. Strasznie się nimi nie przejmuję, bo nie mam w zasadzie wiele do ukrycia. Większość tego, co czynię w siecie jest doskonale widoczna. Ale na pewno jest wiele osób, które przywiązują dużo większą wagę do swej prywatności. Jak jest z Wami? Co sądzicie o przekazywaniu lekką ręką danych o swoim życiu? Staracie się zabezpieczać?


    [...] według mnie dusza dzisiaj towar jak wszystko. Można ją kupić, sprzedać i ceny nie są wysokie. Wiesław Myśliwski
    Traktat o łuskaniu fasoli
  11. Qbuś
    Każdy, kto nie skupia się wyłącznie na tytułach z segmentu AAA, czasem natyka się na takie gry. Gry, z którymi zetknięcie pozostawia w głowie pustkę, absurdalną próżnię. Czasem następuje potem tona śmiechu, czasem tona zażenowania, a w jeszcze innych przypadkach napad migotania komór. Zawsze jednak gdzieś tam unosi się duch:

    Mamy na forum dużo bardziej wyspecjalizowanych miłośników gier niszowych, dziwnych, niezależnych i jeszcze dziwniejszych, a na dodatek nad forum czuwa jeszcze duch Ramzesa. Nie zmienia to jednak faktu, że mam zamiar podzielić się swymi dwoma odkryciami. Powiem więcej - dziś mamy motyw przewodni, a wręcz kierowniczy. Obie gry są bowiem w pewnym stopniu grami samochodowymi. No i są freeware. W pierszej wcielamy się w niedźwiedzia, a w drugiej najkrótsza pełna rozgrywka trwa ok. 8 godzin (save game not available). Zaciekawieni? No to lecimy.

    Enviro-Bear 2000

    Skorzystajcie z wyobraźni (jeśli nie macie, pożyczcie od znajomych). Leżycie sobie miło w swej gawrze, na zewnątrz miło przygrzewa słońce... AŻ WTEM... Okazuje się, że za 5 minut będzie zima. Co robić? Taki jestem chudy! Tłuszczu, tłuszczu. Co robić? Już wiem! Wskoczę do mojej fury i pojadę nażreć się jagódek i nałowię ryb. Muszę jednak uważać, bo zaraz mi do wozu nawpada masa jakiegoś badziewia... O Borze! Toż to Bober!
    Już, już. Wyobraźnię można wyłączyć. Straszna sprawa ta wyobraźnia. Jak tam zdrowie psychiczne? Dla tych, którym nie udało się pożyczyć wyobraźni mam zapis mentalny mych przeżyć:

    Teraz pora na coś na uspokojenie. Narzekacie na polskie drogi? Narzekacie na polską komunikację publicznie-masową? Narzekacie na korki? Oto panaceum dla Was:

    Desert Bus

    Dzięki temu szczytowemu osiągnięciu techniki elektronicznej możecie we własnej przeglądarce odbyć podróż z Tuscon w stanie Arizona do Las Vegas w stanie Nevada. Nasz autobus osiąga zawrotną prędkość 45 mil na godzinę, więc podróż trwa minimum 8 godzin. Na dodatek bez przerwy ściąga do w prawo, więc nawet chwila nieuwagi powoduje awarię na poboczu i niezręczne chwile czekania na odholowanie. Ta gra to wyzwanie! Ta gra to ideał do miłośników realizmu, przeciwników przemocy i niedoszłych kierowców PKS. Ba, grając w nią możecie nawet pomóc innym - regularnie organizowane są imprezy charytatywne Desert Bus for Hope.
    Czekam na Wasze wrażenia. Czekam na Wasze propozycje. I przede wszystkim - ciekawią Was takie ciekawostki?

    I prima facie nie ma nic absurdalnego w przekonaniu, ze świat jest absurdaln Leszek Kołakowski
    Jeśli Boga nie ma
  12. Qbuś
    Niektórzy bywalcy bloga pamiętają zapewne pewną cytatową zabawę, którą swego czasu zaproponowałem. Pamiętają może też, że pierwsza część poszła nieźle i wesoło, a części następne - bardziej zorganizowane - już nie tak wesoło. Postanowiłem więc zawiesić te zabawy, ale w zasadzie nie zrezygnowałem z nich zupełnie. Podobała mi się pierwsze edycja i jej efekty, więc postanowiłem jeszcze raz dać Wam szansę zagrać...

    Postanowiłem też skorzystać ze sprawdzonej mądrości dotyczącej nieotwierania drzwi otwartych i nienaprawiania działających rzeczy. Wiąże się to z zaimportowanie reguł z odsłony pierwszej. A reguły z odsłony pierwszej wyglądają tak:
    Korzystamy wyłącznie z cytatów - dopuszczalne wszelkie cytaty: z książek, filmów, gier, piosenek czy nawet i cytaty popkulturowe. Jedynym wyjątkiem od powyższej reguły są funkcjonalne łączniki typu: 'A on powiedział', 'A potem' etc. Dopuszcza się też gramatyczne modyfikowanie cytatów w celu dostosowania np. odmiany do płci lub też zmiana miejsca/nazwy własnej. Ale i tu proszę się ograniczać. Można podawać autora i źródło, lecz nie jest to konieczne. Cytat nie powinien przekraczać długości 3 zdań i być choć odrobinę związany z poprzednikiem. Wiem, że o spójność będzie ciężko, ale chciałbym, żebyśmy mieli choć jakąś ciągłość. Jedna osoba to maksymalnie 4 'wpisy' dziennie, ale każdy musi być poprzedzony co najmniej 4 innymi. NETYKIETA PRZEDE WSZYSTKIM - ograniczona ilość wulgaryzmów dopuszczalna, lecz nie do końca mile widziana.Mamy więc wolną amerykankę w stylu wolnym i dużo wolności. Szaleństwo, niezrównoważanie i pewna ilość losowego humoru absurdalnego mile widziana. W tym właśnie duchu 'zapodam' cytatem startowym:
    Tylko żyjąc absurdalnie można wyłamać się z tego bezgranicznego absurdu [...]. Julio Cortázar
    Gra w klasy

  13. Qbuś
    Dziś wpis samochwalny. Czasem trzeba podreperować sobie ego i się pochwalić. Czasem nie wystarczy pochwalić się bliskim - trzeba coś ogłosić w Internecie. Niech się świat dowie. A o czym ma się dowiedzieć? A o tym, że (w końcu) na poważnie rozpocząłem książkowe recenzowanie.
    Zachęcony przez znanego pewnie niektórym typa, Tzara, postanowiłem zgłosić się do serwisu Polter . Nie były to żadne dane poufne ani tajne - sił swych spróbować może każdy. Wszelkie potrzebne informacje można znaleźć na TEJ STRONIE. Ja z nich skorzystałem, zadziałem, nieco chybiłem, zadziałałem jeszcze raz, nieco poprawiłem i... się udało. Zachęcam i Was.

    "Co? Jak? Gdzie?" - możecie spytać. Po kolei. Na początku poszedłem nieco na łatwiznę i skorzystałem z recenzji GAMEDECA, którą publikowałem na blogu. Jak można się domyśleć - recenzje już gdzieś publikowane nie do końca Polter interesują. Na drugi ogień poszedł więc świeżo rozczytany Królewski Smok Kate Elliot. Dwie rundy poprawek, końcowa zmiana i... tekst jest w kolejce do publikacji. Początek może niezbyt efektowny, ale mi odpowiada. Mam też ustalony drugi obiekt do recenzowania, a będzie to Odd Thomas Deana Koontza.

    This was a triumph. I'm making a note here: HUGE SUCCESS.
    It's hard to overstate my satisfaction.
    Zastanawiać się możecie, dlaczego nie publikowałem więcej recenzji na blogu. Odpowiedź jest prosta - z braku motywacji. I nie - nie chodzi tu tylko o marną ilość komentarzy przy wpisach 'recenzenckich'. Chodzi też o to, że napisanie recenzji przekraczającej 3000 znaków wymaga nieco czasu i pomyślunku. Pisanie krótkich notek na Goodreads i dyskusje na forum to jedno, ale recenzja stawia już pewnie, konkretne, wymagania. Nie musicie się też martwić, że blog stanie się centrum reklamowym mych poczynań na Polterze. Jedyne, co planuję zrobić, to dodać gdzieś po bokach pole z informacją o ostatniej recenzji. Tylko (lub 'aż') tyle.
    Ego napompowane, mogę kończyć. Live long and prosper... and babeczka.

    Dzięki, Tzar

    Nie ma nic takiego, czym ego nie posłużyłoby się, aby się nadymać.. Anthony de Mello
    Śpiew ptaka
  14. Qbuś
    Czy wspominałem, że czasem lubię popisać długim tytułem? Nie. Cóż. Na pewno zaś wspominałem, że nie lubię głupoty. Z tego braku sympatii oraz z chwilowej słabości w tłumieniu złośliwości powstaje ten wpis. Od razu też zaznaczam, że nie jest to impulsywny wybryk, a diaboliczny plan opracowywany od poniedziałku. Cóż, że stało się w poniedziałek? To:

    21 listopada tego roku o godzinie 19:25 użytkownik tom615 zatwierdził powyższy komentarz (link rzeczowy). I wzbudził nim we mnie wzburzenie, konsternację oraz zachwyt. Początkowo byłem zdenerwowany, bo myślałem, że to obelga. Krew się zagotowała. Potem wczytałem się ponownie i popadłem stan skonfundowania. Wczytałem się jeszcze bardziej i popadłem w samozachwyt, bo zobaczyłem, że może to być pochwała. Na koniec wgryzłem się jeszcze jeszcze bardziej i nic już nie wiem.

    Popadłem w otępienie, depresję i jesienną deprechę. Poranne mrozy jednak ostudziły me uczucia i postanowiłem zwrócić się o pomoc do Was. Nie zostawię Was jednak zupełnie na lodzie. Podzielę się kilkoma przemyśleniami oraz zaproponuję parę interpretacji.

    bardziej "rozwojowym " - narzędnikowa forma ostatniego słowa oraz spacja przed cudzysłowem sugerują dopełnienie. Pominięte przypadkiem? A może autor komentarza zostawia nam swobodę? Oglądałeś - Stwierdzenie faktu, który nie miał miejsca (po długich analizach doszedłem do tego, że chodzi o anime Appleseed, które ktoś gdzieś emitował 45 minut po drugiej nad ranem) musi mieć jakieś znaczenie! )( - Nie winny błąd z nawiasami? A może to jakiś znaczący piktogram? Pomyśl o tym tym - To, co początkowo wyglądało mi na przypadkowo niewinne powtórzenie z czasem wyrosło mi ciekawy epitet. Autor zwraca się bowiem do mnie mianem 'tyma' (patrz foto). Tu pojawia się jednak pytanie - czy określenie kogoś 'tymem' to dla autora obelga czy pochwała? To tylko kilka z moich zagwozdek. Pomóżcie! Nie będę mógł spokojnie spać, jeśli sprawa się nie wyjaśni. I uprzejmie proszę autora komentarza o nieodpowiadania, bo grozi to wpędzeniem mnie w stan klinicznie tragiczny. Najlepszym interpretatorom jestem gotów zaoferować nagrody. cenne nagrody. A mianowicie osobiście przeze mnie wykonany achievement image wraz z tytułem 'Naczelnego Interpretatora' oraz prawem do posługiwania się nim na blogu.*

    Z desperacją wpis ten dedykuję wszystkim tym, którzy nie myślą o tym, co i jak piszą.
    * Podmiot prowadzący konkurs zastrzega sobie prawo do zmiany warunków, postanowień, nagród, kar oraz terminów bez uprzedniego uzgodnienia, powiadomienia oraz sensu. Prowadzący zrzeka się odpowiedzialności za wszelkie straty cielesne, moralne oraz przedmiotowe w zakresie dozwolonym przez prawo oraz lewo.

    Jak byłem młody, to też byłem Murzynem i grałem w kosza. Ryszard Ochódzki
    Miś
  15. Qbuś
    Pomimo tego, że Julian Tuwim pewnego razu powiedział, że pesymista to po prostu optymista z praktyką życiową, każdemu czasem się przydaje nieco pozytywnego nastawienia. Wiem, wiem - optymizm to nie to samo, co motywacja, ale i realistyczne myślenie można wesprzeć dawką pozytywnych wibracji. Zbawienny wpływ pozytywnego nastawienia i dobrego samopoczucia np. na proces leczenia został udowodniony nie raz, a nawet i nie dwa razy.

    <random funny pic>
    Ale, ale... Na co mi ten pomieszany wstęp? Plan jest bardzo prosty. Chodzi o pozytywną muzykę (z teledyskiem włącznie), czyli to co Was raduje, śmieszy, motywuje i sprawia, że radośnie skaczecie po pokoju niczym Tygrysek po Stumilowym Lesie. Tym razem nie będę wymagał podawania tylko jednego kawałka - to byłoby sprzeczne z radosnych duchem tego wpisu. No i na dodatek - jest piątek!
    Nie przedłużam, ode mnie na początek radosna trójca:

    http://www.youtube.com/watch?v=6bPQdXST-U8

    Na koniec drobna nuta radości. Konkursowym interpretatorem zostaje... Rankin:


    Nie tracąc nadziei trzeba powoli rozplątywać zasupłane nitki. Choćby sprawa wyglądała beznadziejnie, zawsze gdzieś znajdzie się jakiś luźny koniec. Gdy wokół jest ciemno, pozostaje tylko spokojne czekanie, aż oczy przywykną do mroku. Haruki Murakami
    Norwegian Wood
  16. Qbuś
    Nie tak dawno temu poczyniłem wpis o swoich ulubionych wesołych niemilcach z kreskówek. Nadeszła pora na część drugą tego wpisu, czyli na tych 'złych' złych. Nie wesołych, nie pokracznych, nie sympatycznych. Wyrachowanych skur...czybyków bez skrupułów. Tych, których nienawidzę i odczuwam nieco niezdrowej fascynacji. Szybko napotkałem bowiem jeden problem. Okazało się bowiem, że pierwszy kandydat wymordował całą resztę. Tak, tak - było jeszcze kilku, ale ten ich wziął poszatkował i zakopał zwłoki.
    Co gorsza... Bohater ten pochodzi nie z klasycznych kreskówek, a z chińskiej porno bajki! A jest to:

    Vicious
    Wybaczcie, że rzucam Wam w twarz takim wielkim obrazkiem, ale nie mogłem się powstrzymać. Vicious to główny 'zły' anime o tytule Cowboy Bebop... I jeśli jeszcze go nie znacie, to koniecznie poczyńcie kroki, aby poznać. Nie oglądałem w życiu za wiele anime, ale CB mnie oczarował. Muzyką, postaciami, humorem, muzyką i klimatem. Większość odcinków stanowi osobną całość, ale jest też pewien główny wątek, który wiąże przyjaciół z przeszłości - Spike'a (główy bohater), Julię oraz Viciousa.
    Sam Vicious nie jest jakimś wyjątkowym sadystą, nie potrafi jednym strzałem zniszczyć planety, ale ma po prostu w sobie coś takiego, co sprawia, że tylko on mógł wygrać w tym zestawieniu. Szczerze go nie znoszę... Każdy, kto oglądał anime doskonale pewnie wie, dlaczego. Uosobienie bezwzględności i ambicji. Mówiąc krótko i dosadnie - zimny [beeep].
    I tym miłym akcentem zapraszam Was, mych czytelników kochanych, do podawania swoich typów. Ale pojedynczych. Będę więc bezwzględny niczym w wyliczance hitowo-muzycznej. Przeprowadźcie w wyobraźni pojedynek swych (nie)ulubionych kreskówkowych antybohaterów i dajcie znać, kto wygrał. Zobaczymy, który z nich zwycięży.
    A na koniec coś, bez czego nie może obejść się żaden wpis o CB, czyli soundtrack:



    And you will shed tears of scarlet Vivious
    Cowboy Bebop
  17. Qbuś
    Tak, tak. Mam dla Was ciepły, piękny... mo... A, przepraszam. O takich sprawach piszę na drugim blogu (subskrypcja tylko 19,99 za miesiąc). Niektórzy z Was pewnie pamiętają wpis o LEGO i innych sentymentach z czasów dziecinnych. Dziś pora na kolejny, lecz od niedawna dla mnie znów aktualny. Mowa dziś będzie o jednej z tych rzeczy, która obok LEGO, obrazków z Turbo, piłki nożnej i gry w kapsle łączyła 99,9% młodych przedstawicieli płci owłosionej. Chodzi o...

    RESORAKI

    Miniaturowe modele były jednym z niezbywalnych elementów mego dzieciństwa. Różne modele, zapomniane firmy, ale wspomnień sporo. Nigdy w zasadzie nie kolekcjonowałem resoraków w sensie szukania i kupowania konkretnych modeli. Czasem coś dostałem, czasem nawet się za coś wymieniłem. Zdarzało się nawet znaleźć w piaskownicy. Wiem, wiem - brzmi to nieco śmiesznie i sentymentalnie, ale cóż mam poradzić na to, że nadal pamiętam, który kolega miał w pokoju wykładzinę 'drogową'?
    Pamiętam nawet kilka modeli, które miałem - w pamięć zapadł mi zielony Ford Sierra i biały VW Golf Cabrio (znalazłem nawet FOTO). I co ciekawe... Ten drugi był marki SIKU. SIKU to marka niemieckiej firmy Sieper Lüdenscheid GmbH & Co. KG, która modele samochodów produkuje już od lat 50 ubiegłego wieku.

    Już w zamierzchłych czasach mego dzieciństwa była to marka znana i lubiana (a także wesoło obśmiewana). Dziś pewnie jest podobnie, bo kojarzy ją nawet siostrzenica żony. Ale, ale... Nie o tym miałem. Resoraki wróciły w me progi przy okazji szukania jakiegoś ciekawego prezentu dla Maksa. Maks ma sporo zabawek pasujących w sam raz dla 1,5-rocznego szkraba. Podobają mu się, bawi się nimi, ale ich 'żywotność' jest ograniczona. Za rok, dwa rzuci je w kąt. Co innego z porządnym resorakiem - bawi się nimi już teraz (ba, sam sobie spakował w plecaczek na wypad do babci), a za kilka lat samo może zacząć zbierać.

    |
    |
    MINI-KOLEKCJA MAKSA
    Wiem, że Maksowe perypetie pewnie mało kogo obchodzą, ale to tylko pretekst. Chodzi o Wasze byłe, obecne, a nawet i przyszłe doświadczenia z resorakami. Może macie jakieś kolekcje, którymi chcecie się pochwalić? Może chcecie sprzedać mi swoje (hr, hr, hr) SIKU?
    No i pamiętajcie - Smugglerki trwają!

    Dorośli nigdy nie rozumieją niczego sami i dzieci są zmęczone wiecznym udzielaniem im wyjaśnień. Antoine de Saint-Exupéry
    Mały Książę
  18. Qbuś
    Nad ranem mróz, kierowcy skrobią szyby. W telewizji charakterystyczne reklamy Coca-Coli. W marketach ozdoby świąteczne. Tak, tak. Wszyscy wiemy, że nadchodzi czas. TEN czas. Czas na... SMUGGLERKI!

    W tym roku zapowiadają się wyjątkowo smakowicie. Nie tylko tradycyjne głosowania związane z forumowiczami, ale i:

    Turniej League of LegendsTurniej Left 4 Dead 2Konkurs MinecraftKonkurs na hymnKonkurs na logoKonkurs na blogowy wpis rokuPlebiscyt na Grę roku 2011
    Pięknie prawda? Też tak mi się wydaje. Jeśli jesteście leniwi, to kliknijcie Garfielda, aby przejść do głównego tematu Smugglerkowego. Warto zrobić to teraz, bo o ile tradycyjne nominacje zaczynają się jutro, to plebiscyt już trwa (i cieszy się sporym powodzeniem). Trwa też głosowanie na wpis roku. Tu zachęcam każdego bywalca blogów do oddania głosu. Ostatnio blogi popadły w marazm, ale mamy świetną okazję, żeby pokazać, że żyjemy i mamy się dobrze!
    ^^ Klikaj i głosuj ^^ Nie bywam w zasadzie na innych forach, ale Smugglerki były dla mnie zawsze jednym z wyróżników Forum Actionum. No i ta gala. Na której nigdy mnie nie ma. Jeśli chcecie pokazać innym, że ich doceniacie. Jeśli chcecie dać do zrozumienia, że Wam tu się podoba. Jeśli czujecie się (choć w drobnym stopniu) częścią tego forum, to głosujcie.
    A na koniec babeczka motywująca ma do Was pytanie...


    - W Smugglerkach nie zagłosujesz?Mózg: aparat za pomocą którego myślimy, że myślimy. Ambrose Bierce
    Słownik Diabła
  19. Qbuś
    Nadszedł ten wyjątkowy czas w miesiącu. Tak, tak. To pora, na którą wszyscy czekaliście. Pora na kolejny wpis z serii flashowych radości małych i jeszcze mniejszych. Z małą domieszką Androida. W tym miesiącu warto zauważyć odejście od dominacji Kongregate oraz pikselowo-artowe inspiracje. Nie będę Was jednak dłużej męczył wymuszonym wstępem. Oto sedno:

    KING'S LEAGUE LINK

    Na początek gra, która udowadnia, że cysorz to wcale nie ma tak klawego życia. Dlaczego? Ano dlatego, że każdy chce mu skopać zadek. Wiem, wiem. Tu mamy króla, ale król to też cysorz, ale król. Ta gra przypomina nieco gry z serii "budujemy furę jednostek, które maszerują od lewej do prawej na wroga"... Eee... No dobrze. Nie jest to za dobry opis, ale może graliście w Warfare 1917. Tu sytuacja ma się nieco inaczej. W trakcie misji nic nie budujemy, a w zasadzie to w ogóle nic nie robimy. Wszystko rozgrywa się przed - rekrutujemy, levelujemy, zwiększamy umiejętności maksymalnie 4 jednostek. Plansza po planszy, aż do starcia z królem. Starcia, które można przegrać. Brzmi skomplikowanie? To wina mego opisu. Zagrajcie, a w minutę połapiecie o co chodzi.

    DIAMOND HOLLOW II LINK

    Tym razem, dla odmiany, będę się streszczał. Świetna platformówka z delikatnymi elementami RPG, strzelaniem, świetną piksel-artową grafiką i wymagającymi bossami.

    SKYFYRE II LINK

    Kolejna gra z portalu Retrocade. Co ciekawe - opis mógłby być prawie takie sam, jak dla powyższej. Też niezła grafika, nieco rozwoju postaci, ale dużo więcej strzelania - mamy tu bowiem do czynienia ze shmupem, a nie z platformówką. Warto dodać, że mamy do wyboru sporo klas postaci, które można podzielić na kilka grup. Na dodatek każda klasa ma parę specjalnych właściwości. No i gra się miło.

    PUZZLEWARS LINK

    I na koniec perełka dla androidowych miłośników Puzzle Questa. Co prawda parę dni temu na Android Markecie pojawił się PQ2, ale potrzeba do niego raczej nieco mocniejszego telefonu (no i waży ponad 200mb). Schemat rozgrywki jest podobny - mamy bohatera, który podróżuje po mapie, zbiera zadania i walczy układając kwadraciki. Z tym, że tu musimy usuwać pary tych samych kwadracików umieszczone obok siebie, a i combo działa nieco inaczej. Gra się całkiem miło, ale przydałoby się dopracować skalowanie trudności. Na razie jest tak, że wykonując zadania w normalnym tempie szybko napotykamy przeciwników o kilka(naście) poziomów mocniejszych, których pokonanie wymaga dużo szczęścia. Na plus jednak zaliczam sporą ilość czarów i umiejętności oraz samą grywalność. Od strony technicznej - przydałaby się możliwość przeniesienia aplikacji na kartę SD.

    ___________ Dziś 'tylko' 4 gry, bo nie chciałem wciskać ostatniej na siłę. Czekam na Wasze propozycje i odkrycia. Może nawet i opinie. Flashowe i androidowe. Czuwaj!

    Do you know what "nemesis" means? A righteous infliction of retribution manifested by an appropriate agent. Personified in this case by an 'orrible cunt... me. Brick Top
    Snatch
  20. Qbuś
    Seria ta została zawieszona jakiś czas temu ze względu na niską popularność oraz brak kandydatów, którzy przekonaliby mnie, żeby ją odwiesić pomimo tego niskiego zainteresowania. Teraz jednak taki kandydat się znalazł. I to dość przypadkowo, bo usłyszałem go na streamie pewnego gracza WoW. Tytuł pewnie i wystarcza, ale napiszę raz jeszcze i to wielkimi literami - bohaterem dzisiejszego wpisu jest

    LUDOVICO EINAUDI
    W zasadzie to nie wiem, czy jest znany, czy nie. Współczesną muzyką poważną, wstyd przyznać, się nie interesuję. Nie wiem, czy jest poważany w 'środowisku', doceniany przez krytyków i tak dalej. Wiem, że ja wcześnie w ogóle o nim nie słyszałem. Wiem też, że nie ma polskiej strony na Wikipedii. Może to i dziwne kryterium, ale w naszych czasach o czymś jednak świadczy.
    Zanim przejdziemy do mistrzowskiego meritum, parę faktów. Einaudi urodził się w Turynie 23 listopada 1955 roku. Muzyczną edukację rozpoczął w Conservatorio Verdi w Mediolanie, tam też w 1982 roku zdobył dyplom dyrygenta. Z ciekawostek - jego dziadek był prezydentem Włoch. Aktualnie ma podpisany kontrakt z Sony Classical, czyli oddziałem Sony Music Entertainment. Jego muzykę określa się jako minimalizm, ale czuć tam też nieco wpływu tzw. 'world music' (czyli [o ile dobrze rozumiem] w zasadzie folku). I tyle wystarczy.
    Wystarczy, bo resztę opowie Wam muzyka. Na początek będzie utwór, od którego i ja zacząłem:



    Ech, na YouTube wyczytałem też, że 10 grudnia będzie grał koncert w Gorzowie Wielkopolskim. Tak blisko, a tak daleko. Bardzo ciekaw jestem Waszych wrażeń.

    A zdarza się, że śmierć można odpędzić muzyką. Wiesław Myśliwski
    Kamień na kamieniu
  21. Qbuś
    Na początek nieco słów o subiektywizmie, lecz nie konkursowo. Temat w zasadzie ciekawy i może bym się rozpisał, ale czasu
    i natchnienia brak. Ciekaw jestem jednak rezultatów. Chciałem jednak podzielić się pewnym drobnym szczegółem. Pewną tendencją, która mnie irytuje. Chodzi mi mianowicie o mylenie opinii z faktami.
    Nie będę się rozpisywał. Wszyscy wiecie, o co chodzi. I wcale nie chodzi mi o to, żeby przed każdym zdaniem dodawać 'uważam, że' czy też 'według mnie'. To było nieco bez sensu, ale czasem trzeba dopuścić, że inne osobą mogą mieć inne zdanie. Ba, mają do tego prawo. Warto zaprezentować jeszcze jeden fakt dotyczący faktów, forma obrazkowa dla wzrokowców:

    Niby powinny to być oczywiste oczywistości, ale cóż... W ramach przeprosin za dzielenie się takimi prawdami objawionymi zachęcę Was do piractwa. Legalnego! Ale torrentowego! Ale legalnego! Mówiąc prosto - chodzi mi o IGF 2012 Pirate Kart, czyli o paczkę z przyszłości.

    LINK W OBRAZKU
    A cóż to takiego? Otóż, młodzi piraccy adepci. Jest to swego rodzaju hołd złożony dawnym komplikacjom typu 50in1, 100in1 i tym podobnym, czyli radosnym czasom kartridży. Tu mamy ponad 300 gier od ponad 100 twórców. Na wszystkie gry zostały stworzone w przeciągu 48 godzin... Oznacza to, że w komplikacji znajdzie się pewnie sporo gierek o przy-zerowej jakości. Na pewno jednak będzie wesoło.
    A tak w ogóle to muszę się pożalić... Porzuciłem karierę ninja i wracam na studia.


    Fizyka, jak się okazuje, zna odpowiedzi na wszystko niczym zrzędliwy krewny. Woody Allen
    Czysta anarchia
  22. Qbuś
    Prawie miesiąc temu Vantage popełnił wpis o tytule Quo vadis, branżo gamingowa? , a ja popełniłem do niego komentarz. Będąc niezwykle narcystycznym osobnikiem potrzebującym stałych zastrzyków dla ego, nie doczekawszy się odpowiedzi muszę wylać swe żale i zażądać odpowiedzi od Was. A może i samego autora.
    Wpis ten jest też w zasadzie próbą odpowiedzi na wszystkie inne wpisy i dyskusje dotyczące upraszczania (casualizacji, czy jak tam ten proces zwać) gier, prymitywizacji rozgrywki i ogólnie rozpasanej miałkiej masówki. Od pewnego czasu podobne narzekania i rozważania można napotkać niemalże wszędzie i z dobijającą regularnością. Czasem przybierają formę ciekawego rozmyślania (patrz: Vantage i jego wpis), a czasem trollującego prymitywizmu.

    ^^ Are you hardcore? KLIK KLIK ^^
    Nie mam zamiaru to kłócić się to, czy rzeczywiście gry są upraszczane. Nie będę rozważał ani podważał samego procesu. Nie gram w zasadzie w nowe gry, więc nie miałbym wielkich podstaw do tego. Czytam jednak opinie, oglądam recenzje i różne 'lecpleje'. Chciałbym po prostu napisać parę słow o tym, co uważam za sedno sprawy. A sednem sprawy według mnie jest to, że branża growa dojrzała, tym samym upodobniając się do branży muzycznej i filmowej. Głównym miernikiem i powodem tego dojrzewania jest... kasa. Kasa oraz liczba odbiorców. Ale jedno jest, oczywiście, nierozerwalnie związane z drugim. Branża komputerowa osiągnęła po prostu taki pułap, na którym zaczęły w niej obowiązywać prawidła pozostałych działów rozrywkowych.

    Na rynku muzycznym i filmowym mamy tzw. mainstream, którym przeważają tytuły łatwe, lekkie i przyjemne, w które pompowane są grube miliony. Czasem miliony idą w efekty specjalne, czasem w marketing, a czasem w gaże aktorów. Część produktów sprzeda się w sporych ilościach niezależnie od jakości (poza przypadkami marketingowymi) dzięki sile marki, nazwiska i marketingu właśnie. Zdarza się, że w głównym nurcie pojawi się coś ciekawego i o odpowiedniej jakości - nie są to jednak charakterystyki wymagane. Z drugiej strony mamy kino niezależne, muzykę offową oraz niszowych artystów. W tym zakamarku tworzy się dzieła nie przykładając aż takiej wagi do zysków i ilości odbiorców - tu liczą się wartości artystyczne. Zdarza się, że i tam pojawi się kicha. Zdarza się, że z niszy przejdzie się do głównego nurtu. Ale i tak podział jest dość wyraźny i dość mocno ugruntowany.
    Od pewnego czasu podobnie jest w branży gierczanej. I tak zostanie. Rozrywką rządzą pieniądze, a odkąd okazało się, że na naszym podwórku można nieźle zarobić. Dorosła bowiem nie tylko sama branża, ale i gracze. Nie dość, że mają więcej kasy, to jeszcze wychowują kolejnych graczy, rośnie więc akceptacja dla gier. Gry nadal bywają nierozumiane dla części starszego pokolenia oraz części mediów, ale kasa wie swoje.

    Smutne to? Nieco tak. Płynie z tego bowiem wniosek, że żadne akcje i narzekanie wiele nie zmieni. Sytuacje mogłoby tylko zmienić wyedukowanie 'mas' lub też jakiś wielki krach. Pierwsze jest w zasadzie niemożliwe, a drugiego nikomu nie życzę. Ale, ale... To przecież tylko moje zdanie. Może nieco stanowczo zaprezentowana, ale to nadal tylko opinia. Czekam na Wasze.

    - Dzisiejsza młodzież sądzi, że pieniądze to wszystko. - Tak [...] młodzi ludzie tak sądzą, a gdy są starsi, to wiedzą o tym.
    Oscar Wilde
    Portret Doriana Graya
  23. Qbuś
    Witam serdecznie w nowej-starej Polsce, w której na razie nie będzie Budapesztu, a striptiz jeszcze nie jest stuprocentowo skutecznym mięsem wyborczym. Z drobnym opóźnieniem, ale jeszcze na bieżąco chciałbym uporządkować i skomentować wyniki naszych wyborów.
    Szanowną komisję w mojej osobie cieszy niezwykle wysoka frekwencja, która wyniosła aż 81,33%. Mamy tu prawdziwie obywatelską społeczność. Nie dopuszczam oczywiście możliwości, że osoby, które nie zagłosowały w wyborach, nie zagłosowały w ogóle w sondzie. Nawet gdybym dopuścił tę niedorzeczną możliwość, to i tak nie mam jak tego sprawdzić.
    Kosmiczne technologie wykupione przez nasze studio pozwalają zobaczyć, że oddane głosy rozłożyły się zaś tak:

    Tak, tak. Wania już ściga dostawcę tej kosmicznej technologii. A tak na serio - FA jest okazało się nie być wyjątkowo reprezentacyjne względem ogółu społeczeństwa. Choć pewnie względem internetowych nastolatko-wczesno-dwudziestoletnich nie odbiegamy od średniej. Mimo wszystko dziwi mnie tak wysoki wyniki PiSu. Zwłaszcza, że Palikot tyle wypunktował.
    Ciekaw jestem Waszych komentarzy na temat tych i rzeczywistych wyborów. Dziś w ramach cytatu coś od Pana Terlikowskiego:

  24. Qbuś
    Witamy w naszym pięknym wyborczym studio...

    Pora na burzę przed ciszą, jak to ujął pewien z serwisów. Na forum tematy polityczne kwitną, w każdy serwisie tona informacji, a partyjni liderzy molestują mieszkańców miasta. Nie napotkałem jednak na forum żadnej sondy. A ostatni dzień przed ciszą to chyba najlepszy moment na taką sondę, bo każdy powinien już wiedzieć "co, jak i na kogo". W poniedziałek przekonany się, jak reprezentacyjną próbą są forumowicze. No i czy striptiz jest skuteczną wyborczą kiełbasą.
    W ramach formalności - partie podane zgodnie z numerami list rozlosowanymi przez PKW. Nie dopuszczam niezdecydowania, takie ze mnie buc. Proszę wstrzymać się przed agitacją i pamiętać o ciszy. Dyskusje polityczne nie są wzbronione, ale proszę na spokojnie.
    A co mi tam... Nie dość, że dawno tu kogoś nie było, to na dodatek mam okazję wpasować w trend motywacji wyborczej. Oto mój motywator:

    Vote or Die!

    Polityka nigdy zresztą nie przypomina dyskusji filozoficznej. Istota jej to walka określonych interesów i sił, a nie spór naukowy pomiędzy zwolennikami rozmaitych poglądów. Paweł Jasienica
    Polska Jagiellonów
  25. Qbuś
    ... czyli hurra dla niezbyt krótkich tytułów.
    Niedawno, puszczając Maksowi dziecięce hity na YT, natknąłem się na zestawienie openingów z różnych starych kreskówek. Już zbierało mi się na kolejną wycieczkę do przeszłości, czy też wpis wspominkowy... Stwierdziłem jednak, że nie dość, że parę już takich było, to i sam taki mam na koncie. Nie zrezygnowałem jednak z tematu (obezwładniająca siła nostalgii), ale postanowiłem pójść w inną znaną mi stronę. Rankingowo-zestawieniową.
    Dziś skupię się na niemilcach o zabarwieniu humorystycznym. I na dodatek wybiorę tylko 5 ulubieńców - aby nie przesadzać z długości i dać Wam większe pole do popisu.

    Marvin the Martian
    Stworzony początkowo na przeciwieństwo innych kreskówkowych antagonistów Królika Bugsa. W odróżnieniu od np. Yosemite Sama jest cichy, poprawnie się wypowiada i w zasadzie nie jest głupi. Nie dajcie się jednak zwieść - jego plany są zdecydowanie destrukcyjne, przebiegłe i złeeeeeeee. Początkowo nieco absurdalne może się wydawać wzorowanie na rzymskim piechurze, ale tylko do momentu, gdy zdamy sobie sprawę komu zawdzięcza nazwę planeta Mars.

    Wile E. Coyote
    Szalony nieudacznik, bohater Looney Tunes i Merrie Melodies, to niemilec, któremu wielu życzy dobrze. Ilość niepowodzeń, upadków, eksplozji, zderzeń i potrąceń, które musiał znieść ten bohater sprawia, że zaczyna się życzyć Strusiowi Pędziwiatrowi krótkiej kariery wykwintnego dania przebiegłego inaczej kojota. Kojota, który dodatkowo jest chyba ulubionym klientem firmy ACME.

    Dick Dastardly i Muttley
    Łap gołębia, łap gołębia, ŁAP!
    Dastardli i Muttley (polskie tłumaczenie ich imion wolę wyprzeć ze świadomości) pojawili się nie tylko w tej kreskówce, ale z tą zawsze będą mi się kojarzyć najbardziej. Pomimo tego, że dużo więcej oglądałem Wacky Races, to i tak pogoń za ptasim gońcem była pierwsza. Nawet jeśli ktoś nie pamięta bajek, to na pewno pamięta co innego:

    http://www.youtube.com/watch?v=SKm5xQyD2vE Książe Igthorn

    Kochany księciuniu, postrach Gumisiów... Albo i nie. Jakoś nie do końca udawało mu się wprowadzić swe plany w życia. Co dziwne, bo miał przecież do pomocy nieodzownego Tołdiego (kto z Was miał w szkole kogoś o takiej ksywce?). Przyznam jednak szczerze, że z wybranej piątki tego pana lubię najmniej.

    Profesor Norton Nimnul
    Na koniec prawdziwy mistrz zbrodni, kolos intelektu, tytan przebiegłości. Nimnul. Samo imię wzbudza strach w najdalszych zakątkach światów zamieszkałych przez widzów Brygady RR. Któż inny próbowałby opanować świat za pomocą maszyny generującej prąd za pomocą elektryzowania kotów?! Mój idol!
    __________
    Oto i koniec... Na razie. Ciekaw jestem tego, czy i Wy macie swoich (nie)ulubionych niemilców. Ciekaw też jestem, czy ciekawi jesteście kolejnych, równie ciekawych, zestawień.

    Nie ma takiego głupstwa i nikczemności, które, byle stale powtarzane, nie zostały wreszcie przyjęte i przestały razić jako głupstwo i nikczemność. Sławomir Mrożek
×
×
  • Utwórz nowe...