Skocz do zawartości

DeGreZet

Forumowicze
  • Zawartość

    590
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wpisy blogu napisane przez DeGreZet

  1. DeGreZet
    Witam!
    Tym wpisem chciałbym wprowadzić na mojego bloga zupełnie nową kategorię, nazwę ją Zapomniane gry. Będę w tu przypominał lub informował Was o grach, które dla mnie są bardzo dobre lub wręcz kultowe, a większość z Was zapewne nawet o nich nie słyszała, albo już zapomniała. Wpisy z tej serii będą pisane w formie mini recenzji.
    Jako pierwszą zrecenzuje grę mojego wczesnego dzieciństwa, w którą kiedyś zagrywałem się z siostrą. Angielska nazwa gry to 8 Wonder of the World.
    Przejdźmy jednak do samej gry.
    Jest to opowieść o kolonii wikingów, czy czegoś w tym rodzaju, która podróżuje po swiecie i odbudowywuje zniszczone cuda świata. Pomaga im w tym grupa bohaterów, w tym jedno dziecko, które prawie tylko zawadza. Kampania może nie należy do najbardziej interesujących rzeczy w tej grze, ale mimo monotonności jest całkiem przyjemna z powodu fajnego i przyjemnego gameplay'a. Przyjdzie nam w niej zoaczyć i odbudować growe wersje Kolosa z Rodos, czy Ogrody Semiramidy.
    Przy tym będziemy musieli się osiedlić i zbudowac samowystarczalną wioskę, aby nasi poddani nie wymarli z głodu(pomijającłatwy poziom trudności).
    Naprawdę bardzo przyjemnie się tutaj buduje i patrzy jak twoja wioska rośnie w siłę. Jak twoi poddani staja się coraz bardziej doświadczeni. Ilośc możliwych zawodów dla każdego z naszych krasnoludów jest naprawdę zachwycająca.

    Na przykład pan DeGreZet na tym obrazku jest piekarzem.
    Każdy wiking po nabraniu wprawy w danej dziedzinie może objąć około 50 stanowisk, zaczynając np. zbieracz gliny, później może wyrabiać cegły, następnie może zostać garnacarzem, a później dla samorelizacji może zostać żołnieżem lub rybakiem.



    Grafika gry jest dostatecznie ładna jak na taka produkcję, a niektórzy(ja) moga ją uznać nawet za piękną. Dostępna jest rozdzielczośc 1600x1200 co również poprawia jakośc grafiki. Duzo ruchomych obiektów i ładne tekstury nie sprawiają jednak, że gra zaczyna się ciąć. Na moim słabiutkim laptopie z szatańskiej firmy Lenowo wszystko (o dziwo) śmiga jak powinno na najwyższych ustawieniach.






    Wieże sprawiają, że od razu czujesz się bezpieczniej.



    Jeśli chodzi o mapy to jest ich całkiem sporo i każda z nich jest zupełnie inna. Chodzi tu nie tylko o ich wygląd, ale również o cele główne i poboczne, które są przypisane do danych map. Może to byc obrona przed bestiami z lasu (np. smokami), może to być zebranie jak największej ilości krów, albo poprostu stworzenie sojuszu z innymi plemionami.



    Pogoda jest zależna od wybranej mapy i nie wpływa na zachowanie naszych bahaterów, szkoda, ale jest to przyjemny i ładny dodatek do zabawy. Dodaje jeszcze, wiecej kimatu do tej produkcji.






    Zimowy hicior, czyli Współpraca: Nawałnica



    Muzyka to kolejna rzecz, o której warto wspomnieć. Prawie na każdej mapie posłuachamy innej i mimo, że nie jest ona jakimś arcydziełem to tworzy niepowtarzalny klimat, dlatego wszędzie gra się trochę inaczej.



    A gra się mega przyjemnie, wszystkie plusy tworzą tak miłą atmosferę, że ciężko jest się od zabawy oderwać. Szkoda, że nie dotarła ona do szerszej grupy odbiorców, ale to w sumie dzięki temu można ja teraz kupić za 5-10zł.



    "OCENA"
    + Ładna grafika
    + Świetna, klimatyczna muzyka
    + Miła i przyjemna rozgrywa
    + Sporo map (około 20)
    + Dużo róznych zawodów i potrzeb dla naszych wikingów
    + Zabawa dla każdego
    - Bugi i niedoróbki
    - Po kilkunastu godzinach robi się monotonna
    - Średnio ciekawa kampania
    Ocena ogólna - ??%
    Nie moge ocenić tej gry ponieważ nie potrafie zrobić tego obiektywnie. Sentyment robi swoje.



    Czekam na Wasze opinie na temat mojej mini recenzji i może jakieś ciekawe i mało znane gry z Waszej strony.
    Pozdrawiam!

  2. DeGreZet
    Witam!
    Dzisiaj chciałbym porównać dla Was dwie bardzo dobre gry moba, które oprócz championów i ich asortymentu różnią się praktycznie tylko tym, że w Smite nie mamy klasycznej kamerki izometrycznej tylko kierujemy naszym herosem zza jego pleców, co sprawia, że gra staje się trudniejsza, ale daje zupełnie nowe możliwości.
    Nie będzie to klasyczne porównanie ponieważ bardziej chciałbym skupić się na grze Smite bo duża część z Was zapewne nawet jej nie zna.
    O ile LoL'a nie trzeba nikomu przedstawiać to tak jak już mówiłem Smite nie jest jeszcze w naszym kraju aż tak popularny. Ja dowiedziałem się o nim około miesiąc temu, a zagrać postanowiłem dopiero przed tygodniem.


    Dzięki dwóm różnym rodzajom prowadzenia kamery w obie bardzo podobne gry gra się inaczej.


    Pierwsze wrażenie

    W pierwszym kontakcie Smite może wydawać się zbyt trudny dla normalnego gracza i może wystraszyć go na dobre już przy starcie. Skillshoty zamiast autoataku i co za tym idzie utrudnione last hitowanie i zabijanie przeciwników może być sporym problemem dla noobów, co spowoduje, że gracz się zagubi i zrezygnuje z dalszej rozgrywki. W LoLu jest znacznie prościej, już na początku łatwo jest ogarnąć podstawy i zacząć grać na przeciętnym poziomie co przeważnie wystarcza, aby dobrze się bawić. Później również nie jest specjalnie trudno, kiedy już przyzwyczaimy się do rozgrywki gra się intuicyjnie. W Smicie powinno być podobnie jednak gra i tak wymaga od nas większego skupienia i większych umiejętności podczas zabawy.
    W obie produkcje zostały zaimplementowane samouczki, które mają nam ułatwić początkowe ogarnięcie rozgrywki. O ile w LoLu sprawdza się to świetnie to w Smite jest już średnio. Niby dowiemy się jak grać i jak używać skilli, ale nie jest to wszystko aż tak dobrze wytłumaczone by kompletny "niedzielniak" mógł to ogarnąć.
    Zauważyłem również, że poziom botów w Smite jest trochę większy od tego z LoL'a i nie można nim manipulować poprzez ustawienia poziomu SI.


    SMITE 0 : 1 LOL




    Nadzedł właśnie czas na rozbiórkę niepotrzebnych wież przeciwnika.


    Boski świat.

    Całkowicie wymyślony przez twórców i momentami bezsensowny świat, który można było poznać w LoLu zostaje w Smite zastąpiony światem bogów. Będziemy mogli wcielić się tutaj m.in. w bóstwa greckie, chińskie i hinduskie. Ten pomysł w praktyce wygląda wręcz świetnie, jednak na bohaterach świat się przecież nie kończy. Twórcy poszli o krok dalej i lekko zmodyfikowali sam gameplay moba. W Smite nie będziemy niszczyć dziwnych inhibitorów czy nexusów. Zamiast nich musimy pokonać Fenixa, który po zabiciu po pewnym czasie odradza się z popiołów. Nexus, czyli cel gry w LoL'a został tutaj zastąpiony kroczącym i atakującym minotaurem. Już nie tylko będziemy musieli uważać, aby nie zginąć z rąk przeciwnika, ale również nexusa! Brawa za pomysł.
    Postaci póki co jest stosunkowo mało - 35, a w LoL'u pewnie już ponad 110 (nie gram już od jakiegoś czasu). Umiejętnośći większości postaci są dość podobne do tych z Ligi, no ale po co wymyślać coś od nowa skoro się sprawdza? Mamy tutaj dla każdego boga osobny skill pasywny, 3 skille "zwykłe" i jeden skill tzw. ulti, który jest naszą najpotężniejszą bronią w walce z wrogami.
    Budowle, które otaczają mape również dodają swoją cegiełkę do klimatu świata. Na przykład w trybie conquest grę zaczynamy w wielkim panteonie, z którego można wyjść trzema różnymi ścieżkami. Na środku znajduje się minotaur, a w rogu fontanna, która jest spawnem, sklepem i bezpiecznym miejscem regeneracji w jednym. W Lidze ze strony praktycznej wygłąda to podbnie, ale nie aż tak dobrze. Smite jest po prostu większy pod tym względem.
    Moim zdaniem jeśli chodzi o klimat świata i drobny podkład fabularny świat Smite prezentuje się znacznie lepiej od LoL'a. Pomysł z bogami zamiast championów to strzał w dziesiątkę. Zapewniem, że każdy kto zagra przynajmniej raz za czas powie coś w stylu: "Wow, ale twórcy fajnie wymyślili ten skill, naprawdę pasuje do tego boga!".


    SMITE 2 : 1 LOL


    Póki co champów jest mało, ale prezentują się iście epicko.


    Gameplay so hard.

    Jak chyba każdy wie w LoL'u mamy dobrą i wygodną kamerkę izometryczną, która sprawdza się w tym rodzaju rozgrywki. Smite różni się pod tym względem i to bardzo.
    Jak już wspominałem na początku wpisu nastąpiła tutaj ogromna zmiana. Kamera w czasie gry w Smite to ruchomy obraz zza pleców kierowanego boga. Możemy go oczywiście odpowiednio regulować i zrobić z niego lekko izometryczy widok, ale grać się w to tak nie da.
    Drugą największą i dośc radykalną zmianą w gameplayu, która znacząco wpływa na poziom trudności gry jest całkowite zrezygnowanie z autoataku i zastąpienie go tzw. skillshotami, czyli celowanymi strzałką(lub w przypadku meele bijemy przed siebie) atakami. Na początku wydaje się to chory i całkowicie nietrafiony pomysł i jedyna myśl to "jak tak można grać?", ale po kilku grach idzie się przyzwyczaić.
    Jest trudno, bardzo trudno i jeszcze trudniej, ale jak się chociaż w miarę ogarnie grę to każde zabójstwo cieszy niezmiernie, a co dopiero double, triple czy inne.
    W obu grach ważne oczywiście są tzw. miniony czyli potworki, które wychodzą z naszej bazy i przychodzą pomóc nam na polu bitwy, a ich głównym celem jest zniszczyć wieże wroga i wszystko co stanie im na drodze. Bez nich nic nie wskuramy bo ogień z turretów skupi się wtedy na nas i szybko nas unicestwi. Do dobrego wyfarmienia konieczne jest lasthitownie minionów przeciwnika. Za zabicie stwora dostajemy więcej golda. W LoL'u jest to dość proste i po kilku grach spokojnie będziemy zabijać prawie każdego potwora, jednak w Smite sprawa prezentuje się zupełnie inaczej, zwłaszcza jak gramy postacią atakującą na dystans.
    Niedość, że musimy sami przycelować za pomocą strzałki każdy podstawowy atak lub skill to jeszcze do tego trzeba się dobrze ustawić. A jest to o tyle trudne, że musimy jeszcze kontrolować mapę i to co nas otacza, żeby nie dać się zaskoczyć przez wroga. Na późniejszych etapach gry last hitowanie przychodzi znacznie łatwiej jednak wciąż nie jest tak proste jak w LoLu.
    Co do zdobywania doświadczenia to wystarczy być blisko umierających potworków aby zbierać punkty. Za zabicie lub asystę na przeciwnym bohaterze równiez dostajemy pd. W LoLu do zdobycia mamy maksymalnie 18 poziomów i za każdy dostajemy 1 pkt. umiejętnośći. W Smite również jest 1 pkt. na poziom, ale maksymalny wynosi już 20, co daje dodatkowe 2 pkt. na ulti.


    SMITE 1 : 1 LOL





    Nowsze, ale lepsze?

    Jak wiadomo League of Legends mające już ponad 3 lata(o ile nie więcej) rozwinęło się bardzo bo twórcy mieli poprostu czas. Jedyną rzecz jaką można Riotowi zarzucić to mała ilośc map i trybów gry. Jednak na początku było jeszcze gorzej. Ok. 2 lata temu kiedy zaczynałem grać w LoL'a to do gry była dostępna tylko 1 mapa i 1 tryb gry, czyli pushowanie turretów na Summoner's Rift. Szkoda, że twórcy nie chcieli rozwijać tego aspektu gry zbyt szybko i teraz chyba też nie chcą...
    W Smite już na starcie dostajemy 4 tryby gry(+Drafty i rankedy, które można zaliczyć jako odrębne tryby), co prawda z 1 mapą na każdym, ale oprócz tego codziennie pojawiają się nowe eventy specialne, które modyfikują rozgrywkę i oczywiście są do tego jeszcze specialne mapy treningowe. Mimo, że Smite jest o wiele młodszy od LoL'a to jest znacznie bardziej różnorodny. Dodatkowo twórcy już przy starcie postarali się o świetny system statystyk, który monitoruje i zapisuje nasze wyniki dla każdej postaci jaką graliśmy.
    Pomysły typu możliwość łączenia Twitcha z grą co pozwala zdobywać nagrody i okresowe szanse na uzyskanie np. specjalnych skórek to równie dobre rozwiązania.
    Smite jest bardzo przemyślany pod względem społecznościowości i to od samego początku jego istnienia.


    SMITE 1 : 0 LOL


    Ładnie, ale ubogo. ;__;


    Grrrrrrrrrrrrrrracze!

    Zarówno LoL jak i Smite należą do gatunku moba, więc w obu produkacjach musimy walczyć z innymi graczami(no chyba, że ktoś gra tylko na boty, a znam takich XD). Zarówno Ci z naszej drurzyny jak i przeciwnicy mogą się nam naprzykrzać wyzywając nas, spamując lub po prostu źle grając. W LoLu ten problem jest duży ponieważ dostępny jest czat wspólny(w późniejszych patchach twórcy dali możliwość zablokowania go), ale w Smite takie coś nie istnieje(no chyba, że jeszcze nie odkryłem jak to włączyć). Nie będziemy musieli słuchać pouczających uwag typu: "F****ng idiot!", "Op s**t!" lub "F**k off this cheater!". Mute na gracza dostępne jest w obu grach. Jednak choćby nie wiadomo jak bardzo zaawansowane były te opcje to nie unikniemy kontaktu z noobami, trollami i nadpobudliwymi dzikusami. Grać z nimi trzeba i w pewnym sensie jest to urok gier multiplayer. Bo przecież jak trafi nam się "noob team" to może następnym razem to przeciwnicy będą słaby. Jednak mimo wszystko afkerzy są najgorsi. ;__;
    Z racji tego, że w LoL'a gra znacznie więcej osób to tych kiepskich i irytujących graczy również musi być więcej. Jednak w Smite również nie brakuje złych od początku polaczków lub kompletnych rusków.


    SMITE - : - LOL





    Wygląd fortec w Smite i pomysł na nie to jeden z większych plusów gry.


    Grafika.

    Zarówno w League of Legends i w Smite grafika stoi na wysokim poziomie i to nie tylko jak na darmowe gry. Jest kolorowa, urokliwa i dopracowana. Szczegółowość tekstur postaci i lokacji zadziwia, w każdym razie mnie. LoL wygląda według mnie trochę lepiej od Smite i przy tym znacznie mniej przycina, ale to wynika z tego, że LoL był już wiele razy optymalizowany oraz ulepszany pod względem wizualnym, a twórcy Smite nie mieli na to jeszcze aż tyle czasu. Drugą sprawą są efekty wizualne. Skille to jedna z najważniejszych rzeczy w grach tego typu i powinny one wyglądać widowiskowo i ładnie. Obie gry spelniają to zadanie jednak jak dla mnie Smite wygląda pod tym względem troszeczkę bardziej sztucznie i niektóre skille nie prezentują się zbyt dobrze. Jednak dajmy twórcom czas na poprawienie i ogarnięcie tego w kolejnych patchach, bo przecież to dopiero wersja beta.


    SMITE 1 : 2 LOL


    Giń monsterze ty niedobry ty. Czyli zabijanie potworów w Smite "A nóż się trafi".


    Podsumowanie.

    LoL i Smite po odrobinie namysłu i czasu spędzonego przy nich to gry praktycznie się od siebie nie różniące, pomijając zupełnie inny rodzaj gameplay'a. LoL jest juz grą niemal doskonałą dzięki ciągłemu ulepszaniu i poprawianiu, a Smite dąży do tego własną ścieżką ciekawych i orginalnych pomysłów. Twórcom udało się dołożyć do gatunku moba swoją cegiełkę i stworzyć nowy pomysł na rozgrywkę. Teraz pozostaje tylko czekać jak rozwinie się ten arcyciekawy projekt.
    Można również kalkulować sobie, że skoro w Smite jest mniej graczy to na pewno są oni lepsi i faktycznie coś w tym jest, ale nie zawsze będziemy spotykać samych prosów.
    W obu grach wystarczy zaprosić kilku przyjaciół do zabawy i od razu jest raźniej. No chyba, że ktoś takowych nie ma... ;__;
    Podsumowywując. Smite i League of Legends to gry równie dobre i równie warte uwagi jednak Smite jak na stosunkowo młodą produkcje ogólnie wygląda trochę lepiej i moim zdaniem ma nieco większy potencjał od LoL'a.


    SMITE 5 : 5 LOL



    Zapraszam do gry!

    Pośrednim celem tego wpisu było zachęcenie Was do zagrania w Smite. Jeśli chcielibyście przyłączyć się do zabawy to chętnie pogram z Wami bo moi znajomi wolą LoL'a. ;__;
    Oto link do strony rejestracyjnej:

    https://account.hirezstudios.com/smitegame/default.aspx?referral=5435155&utm_campaign=email
    Nie będę Was oszukiwać i od razu powiem, że jest to referral, dzięki któremu każdy kto zarejestruje się za jego pośrednictwem i wbije określony lvl zagwarantuje mi dodatkowe nagrody.
    Nie zmuszam Was do rejestracji przez link, ale jak ktoś będzie chciał zagrać to dlaczego nie mógł by go użyć?
    Będę wdzięczny. XD
    To tyle, piszcie co myślicie o grze i jak chcecie to podawajcie mi swoje nicki.
    Napiszcie też co myślicie o nowej rozbudowanej formułce "Versusa" i nie oszczędzajcie wytakania mi błędów.
    Pozdrawiam!
  3. DeGreZet
    Cześć, na Steamie pojawiła się promocja roku. Prawie wszystkie części GTA, które wyszły na PC, w cenie 75% niższej niż normalnie. Całość kosztuje ok. 35zł grzechem więc byłoby nie kupić (ja już zakupiłem wczoraj).
    Jednak Ci, którzy nie kupili tego zestawu przed pojawieniem się tego wpisu mają mały problem. Mianowicie po tym jak ostatnio napisałem o tego typu promocjach to DeathMetalurg (Czy jakoś tak ten pan się nazywał) zarzucił mi, że takich wpisów jest pełno i nie ma sensu ich więcej pisać.

    http://forum.cdaction.pl/index.php?app=blog&module=display§ion=blog&blogid=2556&showentry=40349
    Dlatego więc piszę ten wpis dokładnie kilka chwil po zakończeniu tej oto promocji. Jeśli ktoś nie został o niej poinformowany i nie zdąrzył kupić sobie swoich gier to skargi proszę zgłaszać do tego pana:

    http://forum.cdaction.pl/index.php?showuser=480151
    Wiecie co macie z nim zrobić!!!!! XD VBUAHAHAUAHHA!

    http://store.steampowered.com/sub/18832/

    "Boże jaki ten wpis jest żałosny...." - Dyrektor Bloksfery
  4. DeGreZet
    Witam!
    W dzisiejszym wpisie z serii "o cholera, ale mnie wkurzyli!" po raz kolejny napisze o EA i o tym jak denerwuje mnie ORIGIN i cała ta firma zresztą też.
    Otóż 2 dni temu mój 10 letni kuzyn miał urodziny. Zaprosił nas do siebie, więc wypadało przyjść z prezentem. Pojechaliśmy z rodzinką do supermarketu i kupiliśmy w nim grę MoH Warfighter, oczywiście wymagającą połączenia z szatańskim Originem. Prezent podobał się kuzynowi i po "imprezie" pojechaliśmy do domu. Jednak następnego dnia gdy rodzinka kuzyna chciała grę zainstalować to nie mogli sobie z nią poradzić i zadzwonili po mnie. Przyjechałem więc i pomogłem w instalacji, oczywiście jak to zwykle z tą platformą bywa z kilkoma problemami. Cześć instalacji (tę z wpisywaniem danych) wypełnił mój wujek, który w danych wpisał rok urodzenia 2000. Nie wydawało się mu/nam to problemem bo gra za, którymś tam razem odpaliła się. Jednak gdy dla sprawdzenia czy wszystko działa jak należy chcieliśmy włączyć multi, pojawił się komunikat że nie można użyć tego profilu bo taka jest polityka EA względem dzieci.
    WTFFFFFF? - A NIE JAKIEŚ ocb? JAKIE PROPONUJE MI CDA!!!!
    DAFUQ?!
    OMG!?
    Jakim prawem EA może blokowac mi dostęp do czegoś za co zapłaciłem? Rozumiem... pewnie pisze tak gdzieś w regulaminie, ale co z tego!!! Kto wpadł na tak debilny pomysł?! Przecież mogłem podać taki rok dla jaj lub przez pomyłkę. I co wtedy? Nie pogram sobie w multi?
    Żenada, skandal HAŃBA!!!!!!
    Tym oto zdarzeniem EA degraduje Lenovo i w tej chwili plasuje się na pierwszym miejscu mojej prywatnej (jak narazie XD) listy najbardziej znienawidzonych marek.
    I oficjalnie oznajmiał, że choćby nie wiem jaką grę wydali nie kupie jej. Zresztą nic specjalnego nie tracę bo gry od EA ostatnimi czasy stały się bardziej przeciętne niż kiedykolwiek.
    To się nazywa udany prezent co nie? THX EA!
    Pozdrawiam i dobranoc.
  5. DeGreZet
    Cześć, w dzisiejszym wpisie chciałbym pomóc Wam zdobyć szybko kilka bardzo dobrych i tanich gier. Wystarczy udać się do Biedronki.
    W sklepie w naszej miejscowości jest do kupienia masa gier za jedyne 19zł.
    Zdążyłem zauważyć takie tytuły jak:
    Deus EX Bunt Ludzkości -KUPIONE-
    Fallout 3 -KUPIONE-
    Serious Sam 3 - KUPIONE-
    Rage
    Nowy Władca Pierścieni
    Bob Budowniczy The Game xD
    i kilka innych równie dobrych.
    Polecam udac się do sklepu jak najszybciej bo u nas schodzą lepiej niż świeże bułeczki.
    Pozdrawiam!
  6. DeGreZet
    Witam!
    Jako, że dotarła do mnie nowa polska pieśń warta uwagi to postanowiłem dodać kolejny wpis z tej serii. Tym razem będzie to debiutancki hit niejakiej Margaret - Thank you very much czy jakoś tak. Zadebiutowała ponoć na jakimś TopTrendy, ale ja nie wiem bo nie oglądam takiego dziadostwa.

    ----------------------------------------------------------------------
    Oto skala ocen:
    - Arcydzieło!
    - Świetne!
    - Bardzo dobry utwór.
    - Dobra piosenka.
    - Całkiem niezłe.
    ----------------------------------------------------------------------
    Dziewczyna, o której tutaj pisze jest jedną z niewielu(o ile nie jedyną ) z polskich "artySTEEEEK!" muzycznych, które mogą wybić się w Europie. Jest bardzo, bardzo(zaś ktoś pewnie powie, że nie i że nie ma gustu do dziewczyn -_-") ładną, młodą i utalentowaną piosenkarką. Do tego proponuje orginalne podejście do robienia muzyki w Polsce.
    W jej piosenkce, a zwłaszcza w teledysku nie ma smętów i narzekania jak już zdąrzyli nas przyzwyczaić nasi rodzimi(bez domieszek?) twórcy. Reżyser podszedł do teledysku z humorem.
    Niestety nie mogę Wam go pokazać w tym wpisie(bo to super mega hiper porno), więc będziecie musieli poszukać go sobie sami, a wiem, że to zrobicie. Podpowiem tylko tyle, że dziweczynka pare razy dostała w głowę - If u know what i mean.
    Co do samej piosenki to jest to solidny kawałek z dobrą muzyką i świetnym głosem Margaret, który wpada w ucho. Jedynym minusem jest tragiczny jak dla mnie tekst, ale od piosenek takich jak te nie wymaga się zbyt skomplikowanych i wymyślnych.
    Ogólnie to nie jest to jakiś genialny utwór, ale przez kilka dni słucham go bez przerwy, więc coś w nim musi być. Porównując ten kawałek do tego co było tworzone w Polsce przez ostatnie 10 lat, to stanowczo mogę powiedzieć, że według mnie ten kawałek jest najlepszym polskim hitem ostatnich lat.
    Miła alternatywa od Dorotów Rabczewskich, Patrycji Markowskich i innych Miodków.
    Trudno mi jest w tej chwili uczciwie ocenić Thank you very much, bo dopiero co się w niej zasłuchałem, ale musze to zrobić.
    Moja ocena to -
    Czekam na Wasze opinie na temat tej muzyłki.
  7. DeGreZet
    Dom w głębi lasu to film z gatunku slasherowych horrorów(mocne gore), który powinien być głupią sieką mającą na celu wyłacznie prymitywne wystraszenie odbiorcy, oraz przelanie hektolitrów krwi.
    Jednak w tym wypadku tak nie jest, a przynajmniej nie do końca.
    Film z początku wydaje się identyczny jak inne horrory tego typu, jednak po około pół godzinie oglądanie ta myśl znika i wogóle nie przychodzi już do głowy.
    Fabuła.
    Dom w głębi lasu opowiada o grupie przyjaciół, którzy planują wspólny wypad do lasu. Ich "miejscem wypoczynku" będzie stary dom kuzyna jednego z bohaterów(ale czy napewno?).
    Na początku wszystko wydaje się normalne. Dom jest odpychający, ale ma swój klimacik i bohaterom się podoba, więc bez zawachania wchodzą do środka i rozpakowywują swoje rzeczy. Po kilku chwilach okazuje się jednak, że nie jest to zwykły dom. Jako pierwsze uwagę bohaterów przyciąga lustro weneckie zamontowane w jednym z pokoi, ale oni olewają to zupełnie. Wieczorem piątka przyjaciół postanawia się zabawić. Grają oni bodajże w prawdę lub wyzwanie. W pewnym momencie klapa w podłodze otwiera się i jedna z dziewczyn dostaje zadanie zejścia na dół i sprawdzić co tam jest. Po chwili wszyscy razem schodzą i ich oczom ukazuje się dziwny widok. Piwnica jest pełna rupieci, które nie powinny się tam znaleść. Jednak co one oznaczają i co stało się dalej musicie dowiedzieć się sami oglądając film. A warto.

    Orginalne śmiechłę z horrorów.
    Pierwszą rzeczą, która odróżnia Dom w głębi lasu od innych horrorów jest przemyślany i oryginalny humor. Twórcy chcieli stworzyć coś co będzie śmieszyło nie psując przy tym klimatu horroru i im się to udało. Humor nie jest tak żenujący jak np. w serii "Straszny film".
    Żarty skupiają się na wyjaśnianiu głupostek jakie pojawiają się w innych slasherach. Oglądając film dowiesz się np. dlaczego potwory/mordercy pojawiają się zawsze tam gdzie jadą na wakacje bezbronne ofiary lub dlaczego te ofiary są tak głupie, jak również dlaczego gdy juz coś się stanie nie moga one uciec przed niebezpieczeństwem. I gwarantuje Ci, że będziesz zaskoczony pomysłowością twórców.
    W filmie nie brakuje również nawiązań do postaci z innych horrorów. Oprócz zwyczajnych i znanych wszystkim zombiaków pojawi się chociażby Wilkołak z Wilkołaka( ) i Hellraiser, który zamiast igieł w twarzy ma ostrza pił. Nie są to oficialnie parodie tych postacii, ale bardzo łatwo można je skojarzyć.

    Jednak nie tylko śmiechłę...
    Po tym co wyżej napisałem pewnie niektórzy z Was pomyśleli sobie, że ten film to poprostu zwykła komedia. Film opowiada fajną i zaskakująco oryginalną fabułe, oprócz tego przez dużą jego część mozna się bać, gdyż "strasznych" scen tutaj nie brakuje, a napięcie jest tworzone conajmniej poprawnie. Jednak nie ma czego ukrywać, jest to raczej prymitywne straszenie typu(gadają, a tu nagle coś wyskakuje) lecz o dziwo to się sprawdza.
    Kolejnym wielkim plusem filmu jest klimat. Momentami jest on niepokojący lub po prostu straszny, a momentami jak na komedię przystało zabawny i przyjemny. Może brzmi to idiotycznie, ale te kontrasty świetnie do siebie pasują.
    Happy **** friends.
    Kolejnym sporym plusem filmu są fajni i zabawni bohaterowie. Przez cały film rzucają ironicznymi żartami lub gadają od rzeczy(jak to przyjaciele) co idealnie komponuje się z klimatem filmu. Mnie najbardziej do gustu przypadł nałogowy palacz marihuany Marty, który jako jedyny z bohaterów jest odporny na działanie "czynników głupoty" i to właśnie dzięki zielsku.
    Charaktery i teksty bohaterów to jednak nie wszystko za co można polubić ten film. Twórcom udało się sworzyć bardzo dobry kontrast międzi mękami piątki przyjaciół, a życiem ludzi, którzy im ten horror sprawili.
    Ten aspekt filmu to naprawdę kawał dobrze wykonanej roboty.
    Jedziemy na biwak zią!
    Kwintesencja horroru!
    Dom w głębi lasu ma wszystko czego ja wymagam od horroru i co moim zdaniem obowiązkowo powinno się w nim znaleść. Jest oryginalny pomysł, jest klimat, jest humor, jest się czego bać(czasem) i są ładne laski. To ostatnie to nieodzowny element dobrego horroru. Praktycznie w każdym tego typu filmie pojawi się jakaś conajmniej przyzwoita dziewczyna(lub kilka), która pokaże to i owo. Nie chcę wyjść na seksistowską świnię, więc nie powiem, że tego typu sceny podniosły moją ocenę filmu.

    PODSUMOWANIE
    Film Dom w głębi lasu to solidny horror pełen intrygująco ciekawych rozwiązań połączony z niebanalnym humorem i maksymalnie krwawą jatką. Każdy kto lubi filmy z tego gatunku po prostu musi obejrzeć ten bo to nie tylko najlepszy horror zeszłego roku, ale również jeden z najlepszych slasherów ostatnich lat.
    Jednak nie jest to film dla wszystkich, a zwłaszcza dla tych co oczekują jakiejś mega poważnej i smętnej opowieści. Po za tym to, że polacy lubią narzekać na oryginalne filmy idealnie obrazuje ocena Domu w głębi lasu na Filmwebie.
    MOJA OCENA - 85%
    Czekam na Wasze opinie na temat mojej recenzji lub na temat filmu.
    POZDRAWIAM!
  8. DeGreZet
    Witam!
    Tym wpisem chciałbym zapoczątkować nową serię na moim blogu - Polskie Muzyłkę. We wpisach z tej serii będę prezentował Wam polskie piosenki,(choć nie jestem fanem naszej muzyki) które ostatnio wpadły mi w ucho.
    Postaram się również ocenić jak dobry jest dany utwór.
    ----------------------------------------------------------------------
    Oto skala ocen:
    - Arcydzieło!
    - Świetne!
    - Bardzo dobry utwór.
    - Dobra piosenka.
    - Całkiem niezłe.
    ----------------------------------------------------------------------
    Na pierwszy ogien pójdzie jeden z nowych utwórów niejakiego Pezeta "Na pewno".
    Osobiście nie jestem fanem muzyki tego artysty, podobnie jak nie jestem fanem polskiego hip-hopu. Jednak w tej piosence coś jest i gdybym nie znał języka polskiego to mógłbym uznać, że jest to ( ). Jednak tekst jest na tyle poniżej przeciętnej, że nie mogę sobie na to pozwolić.
    Napewno utwór wybija się z tłumu polskich słabiaków, ale można było zrobić to lepiej.
    Moja ocena to -
    A oto owa piosenka:

    Czekam na Wasze opinie na jej temat oraz na temat Pezeta.
    Możecie mi również wysyłać jakieś dobre polskie utwory z ostatnich kilku miesięcy na priv.
    POZDRAWIAM!
  9. DeGreZet
    Witam.
    Przez ostatnie kilka tygodni widziałem sporo wpisów, komentarzy, a nawet filmów o tym, że ktoś ma/miał ferie. Skoro tak wszyscy się chwalili to teraz chyba przyszła pora na mnie. Informuję, więc, że mam ferie!
    I to by było na tyle.
    A po za tym, żeby nie było tak przesadnie krótko i oklepanie to chciałbym zadać Wam pytanko/zagadkę (co kto woli).
    Mianowicie dlaczego gdy raz wciśniemy ten znak: "~" to nic się nie dzieję, a dopiero gdy użyjemy go drugi raz to pojawiają się takie dwa: "~~"?
    Piszcie w komentarzach.
    POZDRAWIAM!
  10. DeGreZet
    Już na starcie ostrzegam, że ta recenzja nie będzie przychylna. Pare lat temu grałem w te grę na PSX i podobała mi się ona, ale teraz gdy do niej wróciłem, również na PSX to nie jest już tak różowo. Zaczynajmy.
    Gra Metal Slug X to dzieło stworzone 21 kwietnia 2001 roku przez Agatec, jest to klasyczny shooter 2D.
    Co w tej grze jest?!
    Na początku powiem coś miłego, żeby nie było, że gra jest aż tak zła(bo nie jest). To coś w niej jest, jakaś niewidzialna siła, która przyciąga do grania (zwłaszcza ze znajomymi) nawet po kilka razy mimo, że jest bardzo liniowa.
    Jak już pisałem, wcześniej grałem w tą odsłonę serii, nie pamiętam dokładnie jak długo, ale gdy teraz zagrałem ponownie to spędziłem przy niej max. 8 godzin, czyli nie dużo.
    Wróćmy jednak do rzeczy miłych.

    Grafika to nie wszystko?
    Ze strony graficznej Metal Slug X prezentuje się nieźle, a stylizacje postaci i lokacji są bardzo przyjemne dla oka. Może to jednak wynikać z tego, że kiedyś gra sprawiała mi dużo radości i zapamiętałem sobie tę grafikę. Jednak nie zmienia to faktu, że wygląda ona dobrze jak na tamte lata.
    Zabawne animacje i ogólnie zabawny wygląd niektórych bohaterów to jedna z najbardziej udanych rzeczy w grze. Nie sposób się nie uśmiechnąć kiedy przeciwnik śmieje się jak nas zabije, po czym gdy się odrodzimy ucieka z krzykiem i wyrazem strachu na buźce.
    Co do lokacji to również są one dostatecznie dobrze wykonane i wyglądają całkiem nieźle. Są oczywiście wypikselowane, ale w taki miły sposób(może po prostu lubie piksele). A możliwość niszczenia otoczenia, z którego może wypaść np. jakiś owoc to fajny pomysł, aby urozmaicić rozgrywkę.

    Jednak gra o wiele za wcześnie się kończy...
    Nie jest źle, ale jest niedobrze.
    Nadszedł czas na omówienie głównych minusów, które posiada ta produkcja. Pierwszym i najbardziej rzucającym się w oczy jest liniowość. W żadnym z kolejnych etapów nie mamy mozliwości wpływania na fabułę lub zachowanie przeciwników. Po za tym gra oparta jest wyłącznie na schemiacie idź i siekaj i to do tego stopnia, że czasem można odnieść wrażenia, że sama się przechodzi, zwłaszcza, że poziom trudności nie jest zbytnio wymagający. Gdy jednak ma się jakichś znajomych do pogrania wspólnie to gra się dość przyjemnie, bo w takich sytuacjach chodzi głównie, a może nawet wyłącznie o zabawę. Oczywiście są dostępne trudniejsze questy czy trudniejsza werscja gry, ale mówimy o kampanii. Ja akurat w trakcie całej mojej przygody musiałem korzystać z guzika start (po śmierci przy ostatnim życiu by wrócić do gry) maksymalnie 15 razy. Nie jest to niesamowity wynik, ale potwierdza to, że gra nie jest trudna.

    Nie ma to jak lecieć z pistoletem na helikopter.
    Dobry, klasyczny ekłipment.
    Jak zapewne zdąrzyliście zauważyć na załączonych obrazkach głównym środkiem przemieszczania się w grze są nogi naszego bohatera. Jednak nie brakuje tutaj wszelkiej maści pojazdów, którymi przyjdzie nam pokierować. Mechy, czołgi, helikoptery, a nawet wielbłądy z zamontowanym działem laserowym. Z początku cieszą one niesamowicie, po prostu idziesz do przodu i siekasz wszystko co stanie Ci na drodze. Jednak potem gdy robi się trochę trudniej i wrogownie strzelają z każdej strony to tak dużym i łatwym celem nie da się grać, ponieważ szybko zostanie on zneutralizowany przez siły nieprzyjaciela.
    Najważniejszą częścią naszego eq są oczywiście giwery. I jeśli o nie chodzi to również nie ma większych powodów do narzekań, chociaż jest pewien fakt, który mnie się nie podoba(ale o tym troszkę późnie).
    Broni jest naprawdę dużo. Podstawową, którą mamy na początku lub po tym jak zginiemy jest pistolet. Możemy walczyć również karabinem maszynowym, działkiem laserowym, granatnikiem, dziwnym działem, które wystrzeliwuje chodzące bomby oraz wieloma innymi broniami. W tym aspekcie gry twórcy naprawdę wykazali się pomysłowością. Bronie zbieramy poprzez dropy z przeciwników, za ratowanie hipisów(?) lub znajdujemy je w skrzyniach, urnach, beczkach itp. Każdą z nich walczy się inaczej i każda z nich wymaga od nas różnego podejścia. Jednak gdy już będziemy mieli szczęście i wypadnie nam nasza ulubiona, którą moglibyśmy powalić legiony wrogów to zapewne kilka sekund później ją stracimy, ponieważ zginiemy. Nie dlatego, że gra jest wymagająca, ale dlatego, że jako szczęśliwi posiadacze laser guna będziemy zdekoncentrowani. A wystarczy jeden hit by zginąć i stracić broń. Ten system moim zdaniem się nie sprawdza i jest trochę irytujący. Lepszym pomysłem było by ograniczenie się do zmniejszenia liczby amunicji w magazynku.

    Jedyny człowiek na świecie, który trzyma w spodniach całego CKM'a i to w eleganckim kwadratowym opakowaniu.
    Epiccy bosowie?
    Czy bosowie z Metal Slug X to najlepszy twór w historii gier komputerowych?
    No nie do końca. Może i są sporych rozmiarów, a większość z nich to dośc ciekawy pomysł i zarówno chodzi tu o ich wygląd jak i sposób walki, ale technika na pokonywanie kolejnych z nich jest zawsze taka sama i to dla każdego! Wystarczy skakać i strzelać tam gdzie on akurat się znajduje, a do tego co jakiś czas zrobić unik w bok lub odskoczyć. Żaden problem i większość bosów można przejść bez żadnej utraty życia.
    Jak dla mnie to trochę zbyt mało, żeby nazwać tego typu przeciwników fajnymi.
    PODSUMOWANIE
    Metal Slug X to średnio udana część serii, która daje dużo frajdy z zabawy, gdy gramy ze znajomym, ale nie nadaje się do samodzielnego przechodzenia lub pobijania rekordów itp.
    Bardzo, krótka kampania, maksymalna liniowość i przez dużą część gry zbyt łatwy poziom trudności powodują, że nie jest to dobry tytuł. Grę można pochwalić za fajny klimat, przyjemną grafikę i dużą ilość dostępnego uzbrojenia oraz fajne lokacje, ale jednak nie przebije to minusów.
    + Fajna grafika
    + Uzbrojenie
    + Lokacje
    + Muzyka nawet spoko
    + Dobra do zabawy ze znajomymi
    - Liniowość
    - Bardzo krótka
    - Zły system ekwipunku
    - Z początku stanowczo zbyt łatwa
    - Brak pomysłu na urozmaicenie walk z bosami
    - Potrafi znudzić
    OCENA = 69%
    Czekam na Wasze opinie na temat gry lub mojej recenzji, pozdrawiam!
  11. DeGreZet
    Cześć!
    Nie wiem jak zacząć ten wpis, więc wrzucę zdjęcie kotka, bo bardzo lubię kotki (Huhuhuhuh).

    Jestem śliszny!
    Dobra, więc tak. Dzisiejszy wpis będzie takim małym odnośnikiem do jednego z moich poprzednich, czyli:
    http://forum.cdaction.pl/index.php?app=blog&module=display§ion=blog&blogid=2556&showentry=37778
    Pewnie rozumiecie o co chodzi, a jeśli nie to już tłumaczę. Będę dzisiaj pisał o kolejnym głupim fejsbukowym zwyczaju, którym jest "miłość" wśród idiotów.
    Wygląda to tak. Pojawia się jakaś nowa para wśród znajomych i wiadomo zaznaczają sobie na fb, że są w związku, żeby każdy mógł zobaczyć i napisać "szczęścia". Można to jeszcze znieść i jeżeli akurat przypadkiem byłeś zakochny w dziewczynie, która teraz jest w związku to poprostu zignorujesz sprawę.
    Jednak nie wszystkim to wystarcza. Taka parka pomyśli sobie:
    Mimo, że jesteśmy ze sobą dopiero tydzień to przecież trzeba publicznie pokazać wszystkim jak się kochamy. Lajkujmy sobie zdjęcia i piszmy jakieś fajne komentarze, żeby wszyscy widzieli, że jesteśmy idealną parą.
    Was też to wkurzą? Ja jak byłem z moją byłą ( ) to mieliśmy na fb status w związku, ale nie było żadnych lajków, ani komentrzy. Po co to? Komu to potrzebne? A dlaczego?
    Jednak to jeszcze nie koniec horroru. Jak widać nie tylko nastolatki takie są. Nie wiem czy to żart czy na poważnie, ale ostatnio spotkałem się ze ślubem na fejsbuku.
    Naprawdę! Myslałem, że padnę. Dorosła para powysyłała znajomym zaproszenia do wydarzenia na fb i dapisała, że zamiast prezentów mogą być fajne komentarze i lajki.
    Gdzie, więc jest granica absurdu?
    Nie wiem.
    Czekam na Wasze opinie na ten temat.
    POZDRAWIAM!
  12. DeGreZet
    Witam!
    Dzisiaj powraca mój ulubiony temat, czyli piraci!!!
    Taki pirat nie musi przejmować się limitem jaki występuje w "szybkim" internecie LTE, wystarczy mu tylko duża prędkość pobierania.
    Dlaczego?
    Już tłumaczę o co mi chodzi.
    Mając 150MB/sec. pirat ściągnie sobie ze dwie dobre gry, w ciągu kilku minut zamiast kilku dni i przez reszte miesiąca bedzie w nie grał, do czego nie będzie mu potrzebny internet.
    W sumie i tak nie będzie go już miał.

    POZDRAWIAM!
  13. DeGreZet
    Cześć!
    Ktoś z Was pamięta jeszcze czasy kiedy na polskim YouTubie nie królował Minecraft i nie było w nim tylu "samotnych kamieni", które żeby być popularne muszą robić sobie multi konta?
    W okresie kiedy ja zaczynałem przygodę z YT, wszyscy tworzyli filmiki z gry będącej wtedy moją ulubioną. Chodzi o Gothic'a. JakubGil, Ezi, Pajojajo i wiele innych. Gdy oglądam teraz ich filmy, wracają bardzo fajne i miłe wspomnienia. Później wiele z tych osób odpuściło sobie robienie machinimy z tej gry i na jakiś czas ona wymarła.
    Jednak teraz moda na Gothic'a, a zwłaszcza jego drugą część powraca. Miło, ale oczywiście ze względu na mój aktualny wiek nie bedzie już fanatycznego oglądania wszystkich serii, ale siuperaśnie jest sobie raz za czas coś takiego obejrzeć.
    Najlepszymi przedstawicielami tej współczesnej Gothicowej machinimy (moim zdaniem) są Moooras i Milo3481.

    http://www.youtube.com/user/Moooras

    http://www.youtube.com/user/milo3481
    Ten wpis ma charakter polecanki. Nie chce Wam niczym spamować, ani rozpisywac się niepotrzebnie, tylko po prostu zaproponować Wam coś ciekawego.
    A tak wogóle to oglądaliście kiedys filmiki tego typu? Wtedy kiedy były jeszcze bardzo popularne. A może teraz ogladacie? Macie jakieś swoje ulubione? Chciałbym podyskutowac z kimś kogo dzieciństwo również miało sporo wspólnego z Gothic'iem i machinimą.
    Piszcie, pozdrawiam!
  14. DeGreZet
    Witajcie!
    Dzisiaj napiszę wpis trochę bardziej na luzie niż zwykle. Tematem będą ZOMBIE!!!
    Ostatnimi czasy polubiłem oglądać horrory o tych pięknych stworzeniach i w większości (Resident Evil, Rec, ileś tam dni później, itp.) nie są one złe. Jednak od czasu gdy obejrzałem pierwszą część Resident Evil, gdzie w pewnym momencie rozwoju fabuły, genialna sztuczna inteligencja(kto oglądał wie o co biega) powiedziała, że Ci ludzie nie żyją przez co poruszają się tak wolno, ale wciąż muszą zaspokajać potrzeby takie jak jedzenie. Ale dlaczego? Co się stanie jak nie zjedzą ludziekiego mięsa? Umrą?
    Ten fakt jednak nie jest tak rażący jak to, że zombiaki szukają mięsa za wszelką cenę w innych ludziach, a sami się nie pozjadają.
    Why? Nie są smaczne, czy co?
    Jeśli ktoś ma jakieś genialne informacje na ten temat to proszę o podzielenie się nimi ze mną.
    POZDRAWIAM!
  15. DeGreZet
    Witam!
    Pamiętacie poprzedni wpis? TO nic! Ten to dopiero będzie coś! Oj będzie się działo!!!
    Zapraszam!
    Jak juz częśc z Was zapewne zdąrzyła zauważyć (kto nie? ;O) wpis ten będzie na temat platformy Origin i smiało mozna wywnioskować np. z moich starszych przemyśleń lub z samego tematu tego wpisu, że nie bedzie on zbyt schlebiał jej twórcom/właścicielom.
    Zacznę może od historii, która jest autentyczna i wydarzyła się w pewnej małej wsi, w której mieszkam.
    Kiedyś grałem sobie w Butterfield'a Bad Company 2, ale po pewnym czasie (ok 1 rok) gra jak to zwykle bywa znudziła mi się. Postanowiłem, więc ją sprzedac na Allegro. Cena jaką wylicytował jakiś kupujący przekraczała (z tego co pamiętam) 50zł, więc całkiem nieźle jak na używaną, nieco starszą już grę. Noi dobra. Nie mam gry, nie ma juz jak grać, proste....
    Moje życie toczyło się nadal normalnie. Pewnego dnia postanowiłem sobie kupic Bf'a 3, tak dla sprawdzenia czy jest lepszy od BC2. Ok, instaluję sobie go i tu nagle, kompletnie znienacka, przyszedł do mnie nieproszony gośc - Origin. :O
    Moje przygody z ta grą znacie może z mojej recenzji:

    http://forum.cdaction.pl/index.php?app=blog&module=display§ion=blog&blogid=2556&showentry=36612
    Przetrawiłem jakoś to "cudo", ale nie zabawiłem w grze zbyt długo i po niecałych dwóch tygodniach poszła ona do kosza. Jednak oprócz samego procesu instalacji, który nie był zbyt przyjemny zadziwiła mnie jeszcze jedna rzecz. Gdy wszedłem do mojej biblioteki gier zobaczyłem tam Butterfielda Bad Company 2.
    Skąd?
    Jak?
    Dlaczego?
    Zapewne chodzi tu o to, że grałem w niego w multi i na ten sam Email załozyłem konto Origin i BAM! Platforma pomyślała, że gra jest moja i mi ją podarowała, wraz z kluczem rzecz jasna.
    No cóż, "darowanemu koniowi nie zagląda się w odbyt zęby", więc cieszę się, że mam grę i pykam teraz w nią sobie. Jednak gdzieś w głębi duszy czuję się źle, ponieważ wiem, że to już nie moja własność.
    Ale jak mam oddac ją właścicielowi?
    Czy to nie Origin mu ją ukradł i mnie podrzucił?
    Jednak nie wszystko jest tak różowe. Jak grałem w BC2 przed jej sprzedarzą to na moim 2MB necie miałem max. 100 pingu, a teraz mam 8MB/sec i ping sięga nawet 300. Czy to wina tego, że gra przeszła na Origina?
    Naprawdę jeżeli twórcy nie chcą wylewu piractwa powinni zrobić coś z obowiązkiem przyłączania gry do tego dziadostwa, bo to naprawdę NIE JEST MIŁE.
    Czekam na Wasze opinie na ten temat i podpowiedzi co powinienem z grą teraz zrobić.
    Może w ramach tego, że dostałem ją przypadkiem oddam ją potrzebującym?
    Np. bezdomnym?
    Pozdrawiam!
  16. DeGreZet
    Hejka!!!!
    Dzisiaj chciałbym podzielić się z Wami moim nastawieniem oraz przemyśleniami na temat postanowień noworocznych.
    Z góry informuje:
    Wszystkie błędy ortograficzne, stylistyczne i inne są popełnione przez autora z premedytacją, a przynajmniej tak twierdzi ich autor, który tak na marginesie to jest debilem.
    Postanowienia noworoczne to moim zdaniem bezsensowne obiecywanie sobie lub innym czegoś, czego i tak nie uda się spełnić.
    Ja oczywiście czasem sobie coś obiecuję i staram się do tego dąrzyć, ale data końca i początku roku to nie koniecznie najlepszy moment do tego. Odchudzanie, mniej siedzenia na kompie, więcej sportu, bycie miłym to tylko kilka przykładów postanowień noworocznych. Tylko czy nie można by było rozpocząć takowych działań w dowolnym momencie roku? Moim zdaniem ludzie za bardzo przywiązujują się do dat i koniec roku jest dla nich czymś ważnym. Ja szczerze mówiąc nie mam nawet potrzeby celebrowania zakończenia roku, bo przecież napić można się codziennie dla smaku czy przyjemności zamiast wlewać w siebie kolejne promile i upić się w trupa.
    A jeszcze te posty na FB:
    "Jutro sylwester bendzie hlanie!"
    Naprawdę, żal mi ich takich ludzi bo już na pierwszy rzut oka widać, że piją na pokaz, a nie dla przyjemności...
    To by było tyle na ten temat, dziękuję za przeczytanie mojego wpisu i czemat na Wasze opinie.
    POZDRAWIAM!
  17. DeGreZet
    Witam!
    Dzisiejszy wpis będzie o internecie LTE oraz o jego subiektywnej ocenie w telewizji Polsat.
    Jak wiadomo Polsat sprzedaje ten oto internet, który dostarcza im Plus.
    Oglądałem sobie ostatnio wiadomości w tej telewizji, bo leca najwcześniej, a później mam inne zajęcia, więc mi to pasuje.
    W jednym z programów pani prowadząca studio powiedziała, że Polsat jest uważany przez odbiorców za najbardziej obiektywną stację ze wszystkich polskich.
    Skoro są tak obiektywni, to dlaczego w każdym wieczornym wydaniu wiadomości wspominane jest o ich internecie?
    Ok, rozumiem. Ich stacja, ich internet, reklama to normalka, ale gdyby chociaż wyrażali ją naprawdę w obiektywny sposób...
    A tutaj podają opinie "ekspertów", którzy są albo z Polsatu, albo z Plusa. Jak, więc mam poznać prawdziwe informacje na temat rewelacji jaką jest LTE skoro każda jaką słysze pochodzi od jego włascicieli?
    Może i mają bardzo duży transfer, ale gdy patrzy się na limity w pakietach za w miarę przystępną cenę to boję się czy by mi go starczyło na tydzień...
    Wypowiedzi typu:
    "W przyszłym roku ponad 60% polaków(albo odbiorców, nie pamiętam) będzie korzystało z naszego internetu."
    Spoko, telewizja prywatna niech sobie robi co chce, ale ja nabrac się nie dam...
    Czekam na Wasze opinie na temat LTE od Polsatu.
    POZDRAWIAM!
  18. DeGreZet
    Cześć!
    Dzisiejszy wpis będzie nieco lżejszy od tych ostatnich, ale podobnie jak poprzednio zajmiemy się flmem i to nie byle jakim filmem. Zapraszam na najdziwniejszą przygodę w Waszym życiu!
    Może film nie każdemu przypadnie do gustu( ), ale napewno zostanie zapamiętany i będzie wzorem dla przyszłych pokoleń filmowców.
    To zacznę może od przedstawienia Wam zwiastuna tej "produkcji". Sami oceńcie jaki prezentuje poziom.

    Prawdziwy hardcore zaczyna się od 1:30.
    Fajny prawda...
    DOBRA, WYSTARCZY!
    Pora przejść do senda sprawy.
    Drętwe dialogi, sceny sklejany w darmowym programie do montażu i to na dodatek bardzo nieudolnie, efekty specjalne nieporównywalne nawet do filmów sprzed 40 lat, a to tego kupowata fabuła. (Film opowiada historię miłosną, która nie może mieć szczęścliwego zakończenia bo świat atakują ptaki kamikaze? )
    ocb?!
    Już nawet sama okładka wygląda debilnie!

    Dodam jeszcze, że film jest uznawany przez wielu za jeden z najgorszych w historii, więc...
    ...przyznać się, kto podobnie jak ja ma teraz chęć go obejrzeć.
    P.S.
    W tym roku wyszła druga częśc.
    POZDRAWIAM!
  19. DeGreZet
    Witajcie moi drodzy.
    I mali i duzi.
    Nie będzie głupich rymowanek.
    Bo po co mam Wam psuć humor?
    Po co mam marnować Was czas?
    Będzie tylko stare i dobre.
    Klasyczne.
    Przyjemne.
    Szczere.
    Miłe.
    Takie jakie być powinno.
    WESOŁYCH ŚWIĄT!
    I to by było na tyle.
    A tak na poważnie to naprawdę życzę Wam dużo radości, szczęścia i miłości, zarówno to w gronie rodziny, jak i ze zwierzętami (jak kto woli).
    A prócz tego hejterom życzę podniesienia maksymalnej ilości łapek w dół na dzień.
    I również tak nie co bardziej klimatycznie (forum o grach i sprzętach) życzę Wam fajnych gier na przyszły rok i kompletnie nowego 16-to rdzeniowego PCta znalezionego na ulicy.
    Przygotowałem nawet specjalny obrazek na tę okazję.

    http://www.facebook.com/photo.php?fbid=261600593966952&set=a.240248349435510.54681.216127261847619&type=1&relevant_count=1
    Pozdrawiam i jeszcze raz życzę Wam Wesolych Świąt.
    P.S.
    W odpowiedzi najlepiej pisać "wzajemnie".
  20. DeGreZet
    Witam!
    <Bardzo żałosna zapowiedź>
    Nadszedł już czas.....
    ...na kolejną recenzję....
    ...bo ostatnio mam chęć do oglądania horrorów...
    ...i oceniania ich.
    A dziś pora na PIŁĘ!!!
    Zapewne tym wpisem zdenerwuję parę osób, ale takie jest życie.

    No to tak. Do tej serii podchodziłem dość niepewnie bo naczytałem się wcześniej dużo negatywnych opinii na jej temat:
    "Tylko krew, krew i krew, obrzydliwy film"
    "Zero fabuły, sama brutalnośc..."
    "Film dla chorych ludzi"
    Jednach po obejrzeniu jedynki doszedłem do wniosku, że chorymi ludźmi można nazwać tych, którzy piszą te opinie...
    Ale serię Saw pomimo tego, że ukazało się 7 części uważam za trylogię, ale o tym później.
    Piła ogólnie może być interpretowana na dwa sposoby. Pierwszy to próba pokazania do czego zdolni są ludzie, którzy na codzien nie dbają o siebie gdy ich życie jest w niebespieczeństwie.
    Jednak duża część osób woli drugi sposób(wystarczy popatrzeć na hejty i niskie oceny). Chodzi tu o to, że historia w Saw jest niby tylko pretekstem do jak nawiększej brutalności.
    Ja nie zgadzam się z tym drugim sposobem interpretacji i spóbuje Wam to udowodnić w moim wpisie.
    Saw - Najlepsza (na 100%) część serii, mimo kilku drobnych błędów technicznych i fabularnych nadrabia niesamowita fabułą, ciekawymi postaciami, wybornym klimatem oraz genialnym zakończeniem.
    Są to błędy typu ledwo widoczne cienie na ścianach czy szybkoschnące koszulki.
    Jedynymi rażącymi błędami są znikające lub pojawiające się znikąd przedmioty, a nawet piły.
    Jednak nie można czepiać się przy tym filmie błędów technicznych, gdyż:
    1. Miał to być jakiś projekt, a nie pełnometrażowy film.
    2. Kosztował tyle co nic.
    3. Ma już trochę lat.
    4. Ewidentnie był tworzony na szybko.
    Po pierwszym obejrzeniu uznałem film za najlepszy jaki widziałem, ale dla pewności po kilku dniach obejrzałem go jeszcze raz. Znalazłem nieco więcej błędów, ale film wciąż prezentował się wybornie, a zakończenie pozwala zapomnieć o tym co było złe lub niedopracowane. Naprawdę nie da się go odszyfrować przed końcem filmu i gwarantuje Wam, że nie będziecie mogli przestać o nim myślec przez dobre kilka godzin.
    Inną sprawą jest wybitna i bardzo charakterystyczna (dla całej serii) muzyka.
    Oto link do tego utworu, który zresztą mam na komórce i czasem sobie słucham:

    Jak dla mnie to pierwsza część tej bardzo znanej serii zasługuje na ocenę 95%, czyli najlepszą jaką do tej pory dałem dla filmu.
    Naprawdę szczerze polecam go każdemu kto lubi mocne i oryginalne horrory lub/i świetną fabułe, która wbije go w fotel. Poważnie nie wierzcie w durne opinie oburzonych po zobaczeniu krwawych kadrów dziewczynek.


    Saw II - Druga część Piły jak na kontynaucję horroru przystało prezentuje nizszy poziom oraz daje nam więcej ofiar i brutalności. Jednak nie oznacza to, że ucierpiała fabuła. Film wciąż jest bardzo dobry i podobnie jak w jedynce posiada:
    - wciagającą fabułe,
    - świetne zakończenie,
    - interesujących bohaterów,
    Jeśli chodzi o moc, to zakończenie (podobnie jak w 1) daje tutaj chyba największego kopa. Nie można się go spodziewać, a i tak potem się mysli, a faktycznie przecież JigSaw to sugerował....
    Bohaterowie są OK, kilku naprawdę można polubić, dodatkowo jak to na kontunuację horroru przystało dostajemy do pooglądania aktorkę z w miarę dużymi piersiami. ;P
    Film wciąż ocieka klimatem Piły i wpuszcza trochę świeżości(akcja jedynki toczyła się w 4-5 pomieszczeniach, a tutaj jest ich conajmniej 6 ).
    Film zasługuje na ocenę 84%, alee mogłem przez przypadek lekko ją zawyżyć z uwagi na to, że oglądałem go ze 2 tygodnie temu i na to, że kocham tę serie.

    Saw III - Ostatnia już część tej niebanalnej historii. Jesteście pewnie ciekawi dlaczego nazwałem Piłę trylogią? Albo juz wiecie bo sami oglądaliście wszystkie części?
    Chodzi tu o to, że trzecia część zamyka główny wątek praktycznie ostatecznie, jednak próbuje jakoś mimo to dać szanse na kontynuację serii. Szkoda, że pozostałe części nie są już tak dobre jak te pierwsze i delikatnie mówiąc marnują potencjał i niszczą dobre imie tego arcydzieła.
    No ale to nie o tym teraz.
    Trójka również posiada całkiem dobrą fabułę, ale jednak wciąż lekko spada tutaj jej poziom. Nie ma już tak niesamowitego zakończnie, nie ma już tak fajnych bohaterów, bo Cecil taki smutny jakiś jest.
    Jednak wciąż jest w niej coś takiego, że chce się ją ogladać.
    Może to chodzi o klimat? Może o brutalnośc, która na marginesie chyba najlepiej wygląda właśnie w trzeciej Pile. I właśnie na temat brutalności trzeba coś powiedzieć. Od tej części seria poszła w złą stronę czystego GOOOOOOREEEEE, jednak trójce jeszcze udało się to jakoś pogodzić z dobrym klimatem. Po za tym w tej właśnie części można zobaczyć moją ulubioną pułapkę - "wykręcarkę", która bardzo powoli wykręca wszystkie kończyny ciała ofiary, po czym dołącza do tego jeszcze główkę. Naprawdę warto to zobaczyć (Do dzisiaj nie wiem dlaczego antyrasistowskie organizacje nie dopieprzyły się tego, że akurat mużyn "siedzi" w tej maszynce. ).
    Za fajny pomysł na pułapke mozna uznać również tę główną z Panią doktor i JigSawem, ale nie będę Wam psuł przyjemności z ewentualnego seansu, więc nie podam szczegółów.
    Ok. Moim zdaniem tej części należy się ocena 81%.
    Pozostałych części nie chce mi się już opisywać bo poprostu nie są aż tak bardzo warte uwagi, ale jak ktoś chce dokładnie znać całą tę historie to można obejrzeć.
    Pozostałym częścią również wystawię ocenki:
    Saw IV - 57%
    Saw V - 48%
    Saw VI - 64%
    Saw VII (3D ) - 36%
    To by było na tyle. Myślę, że tym wpisem zachecę tych, którzy boją się obejrzeć Piłę do zapoznania się przynajmniej z pierwszymi trzema jej odsłonami.
    Czekam na Wasze opinie na temat filmu, serii lub recenzji.
    Co do części 8 to z tego co mi wiadomo powstaje(lub powstał już) tylko komiks, ale nie specjalnie mnie to interesuje.
    POZDRAWIAM!

  21. DeGreZet
    Witajcie drodzy hejterzy i normalni forumowicze!!!
    W dzisiejszym wpisie chciałbym zając się recenzją drugiej części filmu, o którym ostatnio pisałem(REC).
    Oto owa poprzednia recenzja, jakby ktoś zapomniał lub nie widział:

    http://forum.cdaction.pl/index.php?app=blog&module=display§ion=blog&blogid=2556&showentry=39079
    Jedynka nie spodobała mi się zbytnio, przez co z dość dużym dystansem podchodziłem do oglądania dwójeczki. Jednak nie spodziewałem się tego co zobaczyłem...

    Fajniej się w kamienicy zrobiło!
    Otóż druga część tego filmu prezentuje znacząco wyższy poziom, widac, że twórcy postarali się bardziej, a może posłuchali fanów(nie wiem i mało mnie to obchodzi, ważne, że jest lepiej).
    Film zaczyna się kilka(dziesiąt) minut przed zakonczeniem jedynki. Grupa do zadań specjalnych wkracza na teren odciętego od świata budynku wraz z "gościem z sanepidu". Jednak nie są już na tyle głupi co ich poprzednicy, żeby biegac po tym budynku ze zwykłą kamerą, lecz montują sobie mini kamerki na kaskach, ponieważ muszą wszystko filmować. Pomysł ten prezentuje się znacznie lepiej niż ten z poprzedniczki ponieważ osoba, która nagrywa może już normalnie pomagać reszcie, a nie głupio sie przyglądać, a po za tym zbliżenia na zombiaki są sensowniejsze, gdyż mamy obraz jakby z oczu bohaterów.
    Ah, no własnie , bohaterów... Tym razem nie bedziemy prze cały czas oglądać historii z jednej perspektywy, ale z 3-4 o ile się nie mylę. Co jakiś czas kamera się zmienia przez tak zwane podłączenie.
    Wypada dodać trailer, nieprawdaż?

    http://www.youtube.com/watch?v=G18Y-S8YrQ0
    Mimo to, że film został zrobiony lepiej niestety nadal nie brakuje absurdów.
    Jednym z najbardziej rażacych jest to, że dzieckom udało się wejśc do budynku przez kanały. ;o
    Czyli dziwne służby porządkowe osłaniają cały budynek, ale zapomniano o kanałach?
    Drugą sprawą jest np. scena gdy jeden z ludzi z tego "oddziału" co wszedł do budynku schodzi piętro niżej i wchodzi do jedego z pomieszczeń zupełnie sam, bez żadnej ochrony czy czegoś w tym rodzaju. A o ile mi wiadomo to takie służby tak nie działają.
    Do bani jest również fakt, że w kamienicy opanowanej przez "zombiaków" przez pewien czas wogóle ich nie ma, a po chwili wylatuje cała chmara. Co robią przez ten czas? Może śpią? Tego najpewniej się nie dowiemy.
    Jest nadal duzo biegania bez sensu i przez to prawie wszyscy z bohaterów giną (ups spoiler ).
    Fabuła jest moim skromnym zdaniem nieco lepsza niż w jedynce, lepiej prowadzona i lepiej wytłumaczona, ale również lekko naciągana przez co ciężko będzie niektórym osobom się w niej zanużyć.
    Brakuje mi tutaj(podobnie jak w 1) bohaterów, z którymi można by było się utożsamić. Ich po prostu nie da się polubić...

    Jednak mimo tych licznych błędów film prezentuje całkiem niezły poziom i wygląda dobrze ze strony technicznej. Fabuła lepsza niż w poprzedniej części również jest tutaj dużym plusem. Nie ma co sie jednak przesadnie zachwycac bo jest masa lepszych filmów tego rodzaju.
    Małe podsumowanie całosci:
    + Lepszy pomysł na kamerowanie "na żywo"
    + Ciekawe zakończenie
    + Kilka róznych pespektyw
    + Lepsza fabuła w stosunku do 1...
    - ...jednak lekko naciagana
    - Wciąż dużo bezsensownego biegania
    - Postacie bez charakteru
    - Duzo drobnych błedów(chowające się zombiaki, zachowania bohaterów itp.)
    +/- Motyw z szatanem
    Z mojej strony to tyle. Czekam teraz na Wasze opinie na temat filmu/serii lub mojej recenzji. A co do ocenki to REC 2 dostaje ode mnie 65%.
    POZDRAWIAM!
  22. DeGreZet
    Witam!
    Mam dla Was straszną wiadomośc, swiat naprawde się skończy( I TO JUŻ ZA MOMENT!), ale nie bedzie to wina Tuska, czy jakiegoś meteorytu..smiechłę
    .. ALE GANGNAM STYLE!
    Tutaj macie przepowiednie!

    Widzicie? To wszystko jego wina!
    Śmiechłe.
    A tutaj zdjęcie z Australii:

    Bójcie się!!!!POZDRAWIAM!!!!
  23. DeGreZet
    Sześć.
    Obejrzałem sobie dzisiaj film uznawany za hiszpański fenomen czy coś w tym guście. Film to Rec, czyli opowieść o kamerzyście samobójcy i reporterce (ładnej) idiotce.

    Takie tam 8 minut przed śmiercią.

    Wpraszają się oni na akcję straży...bla bla bla....w budynku, z którego przyszło wezwanie są zombiaki...bla bla bla....
    Niby nic specjalnie oryginalnego, ale cóż....
    Autorzy wpadli na pomysł aby dodać cos od siebie do znanej nam wszystkim historii. Szkoda tylko, że ten pomysł to szczyt głupoty. Chodzi mianowicie o kamerę, którą nagrany jest caly film. Została ona dołączona do fabuły filmu, że niby reporterzy i muszą kręcić...Tylko dlaczego nasz drogi kamerzysta jest tak odważny, że kręci te stwory i inne niebespieczne sceny z takiego bliska, że prawie wpycha im kamerę do gęby? A na dodatek nie pomaga nikomu i niczemu. I dlaczego nasza reporterka jest tak głupia (ale wciąż ładna), że każe mu WSZYSTKO kręcić? I dlaczego ocalali zamiast siedzieć w "kupie" i czekac na ratunek biegaja jak debile po całym budynku. Takich idiotyzmów jest wiele. Oczywiście to, że ludzie w horrorach to prawie zawsze tylko mięsko dla czarnych charakterów, ale no bez przesady....
    Sam film uznaję za nieporozumienie, może nie jest najgorszy, ale nie dużo brakowało by takim się stął. Naciągane 51% za ładną główną bohaterkę i napisy końcowe zrealizowane z wielkim rozmachem.
    Dodatkowo dorzucę jeszcze taki mały bonusik w postaci mojego filmu, ponieważ nie mogłem sie powstrzymać by czegoś takiego nie stworzyć.

    Youtube Video -> Oryginalne wideo Pozdrawiam!
  24. DeGreZet
    To taka mała wstawka do mojej kultowej, epickiej i niesamowicie dobrej recenzji tej jakże spapranej gry.

    http://forum.cdaction.pl/index.php?app=blog&module=display§ion=blog&blogid=2556&showentry=36612
    Mianowicie zobaczyłem w jakimś starszym numerze cd-a recenzje tego czegoś (dodatek Walka w Zwariu) i dopiskę na początku przy nicku recenzenta "przez ciasne korytarze przedzierał się" (czy jakoś tak), noi pomyślałem, że chyba mnie trafi....
    Butterfield 3 należy do grupy znienawidzonych przeze mnie gier bo zniszczył moje dobre zdanie na temat mojej ulubionej serii strzelanek. Grę tę znienawidziłem m.in. za to, że duża część map posiadała masę wąskich przejść, że gra w niej wyglądała jak jakaś platformówka, w której głównym celem jest skakanie sobie po głowach.
    Co prawda z wiadomych przyczyn nie grałem w ten dodatek, ale jeśli według tego co wyczytałem to gra ma się skupiać na walce max. z 2,6 m.
    Błagam jak można w takich warunkach grać np. w 32 graczy? Wyobrażacie sobie przyjemną rozgrywkę gdy 20 osób próbuje wejśc do drugiego pomieszczenia przez przejście 2x2?
    Bo jak nie! Dziękuje, dobranoc. Przeraszam za błędy, ale pisałem ten wpis mocno podirytowany i to nie tylko ze względu na to co przeczytałem na temat tego gniota.
×
×
  • Utwórz nowe...