Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pzkw VIb

Manga i Anime w ujęciu ogólnym

Polecane posty

To ja może od razu skomentuję ostatni wątek. (będzie krótko) yuri raczej nie czytuję- prawdopodobnie (a raczej: na pewno) dlatego że jestem dziewczyną xD. No co ja będę więcej na ten temat mówiła... ;D

A niby kto inny czyta yuri (pomijając napaleńców, którzy szybko się nudzą i przerzucają na hentaje)? No chyba że lesbijka na miano dziewczyny nie zasługuje :P

A co do Elfen Lied, ja zaś spotkałam się z opinią, że cała fabuła w nim jest jedynie pretekstem dla ukazywania nagości i przemocy. Ale szczegółów nie znam, bo nie oglądałam i jakoś mnie nie ciągnie póki co.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio oglądałem anime pt. Death note i podzielę się moim refleksjami. Fabuła sama w sobie jest niezła, przedstawia szeroko rozumianą zasadę "cel uświęca środki", zasadę makiawelizmu. Bohaterowie również są nietuzinkowi, szczególne brawa za wygląd Shinigami - są bardzo mroczne, czuć po ich wyglądzie echo dawnych czasów.

Jednak nie potrafiłem obejrzeć całego DN. Dlaczego? W pewnym momencie

chodzi mi o odcinki po śmierci L

fabuła zatacza koło i znów wszystko dzieje się niemal od początku, na dodatek przydługie i nudne.

No i ta imitacja L - N jest po prostu żałosna w powtarzalności

A co do Elfen Lied, ja zaś spotkałam się z opinią, że cała fabuła w nim jest jedynie pretekstem dla ukazywania nagości i przemocy. Ale szczegółów nie znam, bo nie oglądałam i jakoś mnie nie ciągnie póki co.

Dziwna opinia...nagość w EL nie wydawała mi się dopchana na siłę. Wręcz przeciwnie- budziła we mnie grozę- zwłaszcza pierwsze sceny. :o EL ma u mnie plusa za genialny opening (nawiązania do Klimta i muzykę), jakich w anime mało ostatnimi czasy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż jeżeli chodzi o zapoznawanie się z Bleachem, to jeżeli masz kablówkę, na Hyperze swego czasu leciał (teraz leci FMA, też świetne anime, gorąco polecam), więc kiedyś zapewne będą powtarzać. Co do Bleacha, to przyznaję, że podchodziłem do tego anime z pewnym dystansem, ale okazało się być całkiem zgrabnym połączeniem świetnej akcji i niezłej fabuły.

No niestety- kablówki nie posiadam. Ale mam jeszcze dobrodziejstwo w postaci stałego neta. ;). No cóż, gdy zacznie się lato- a ja nie bedę miała co robić (czyli zwyczajnie będę miała wolny czas) na pewno się zajmę nadrabianiem tego wszystkiego. Szczerze mówiąc nie raz polecano mi Bleacha.

Z anime polecam również świetne Higurashi no naku koro ni. Czytając mangę, często mogą przejść ciarki po plecach, a oglądając ten animowany horror w nocy, narażasz się na atak serca (dosłownie, podobno były takie przypadki w Japonii)

Uuu... lubię takie klimaty... a nerwy myślę dadzą radę ;)

A co do Evangeliona - no cóż, to jest klasyk. Mimo takiej sobie postaci głównego bohatera, która jakoś specjalnie nie przypadła mi do gustu, anime jako całość włącznie z filmem, TRZEBA obejrzeć, by nazywać się prawdziwym fanem.

No tak, główny bohater... chyba postacie drugoplanowe i poboczne przyćmiewały nieraz młodego Ikariego...

Co do Bleacha no to też polecam ale tylko jeśli masz sporo wolnego czasu bo ten tasiemiec liczy już prawie 170 odcinków a potrafi mocno wciągnąć

O to martwić się nie muszę. Strawiłam całe "Naruto" pierwszą i drugą serię na razie też daję radę ;D

A niby kto inny czyta yuri (pomijając napaleńców, którzy szybko się nudzą i przerzucają na hentaje)? No chyba że lesbijka na miano dziewczyny nie zasługuje

Neee... Ja nic takiego nie powiedziałam xD. Tylko z zasady (?) chyba jest tak (przynajmniej ja z innym zestawieniem się nie spotkałam [no dobra, spotkałam ale to wyjątkowa sytuacja ;P] niż z takim, że to dziewczyny akurat wolą/ preferują yaoi lub shonen ai. No, ewentualnie hentai xD.

A co do Elfen Lied, ja zaś spotkałam się z opinią, że cała fabuła w nim jest jedynie pretekstem dla ukazywania nagości i przemocy. Ale szczegółów nie znam, bo nie oglądałam i jakoś mnie nie ciągnie póki co.

No jeśli tak na to patrzeć to przemocy tam nie ukrywają. Bo o ile serii tv nie widziałam to akurat z rożnymi filmikami miałam styczność (krótkie zapowiedzi odcinków itp)- na podstawie takowych mogę stwierdzić że krew potokami płynie a trup się ściele gęsto (ale tego drugiego to taka pewna nie jestem- za mało materiału na poparcie słów ;P)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz tak ogólnie o anime

Zamiast gadać ogólnie o anime miło by było, gdyby (wszyscy) przed wrzuceniem tu swoich przemyśleń zapoznali się z poprzednimi stronami. O Elfen Lied, Bleachu, Melancholy of Suzumiya Haruhi, Naruto, Lucky Star, Neon Genesis Evangelion, Death Note i paru innych anime, było od cholery 2,3 strony wcześniej. Więc powtarzam miło by było gdybyście najpierw z nimi się zapoznali :)

Chciałabym zapoznać się z Bleachem, Elfen Liedem (ponoć dobre- wielu mi już polecało ludzi ;P) i Ayakashi. No i może z Kimi ga Nozomu Eien. Ktoś mi coś może doradzić co do nich? :)
Czytaj odpowiedź wyżej. Co do Kimi ga Nozomu Eien. To zwykłe miłe anime na podstawie hentaia. Facet, laski i związek między nimi wszystkimi. Tylko, że tym razem jest to ciekawsze niż zazwyczaj. Jeśli lubisz takie klimaty to obejrzyj. Nie zawiedziesz się.

A co do Elfen Lied, ja zaś spotkałam się z opinią, że cała fabuła w nim jest jedynie pretekstem dla ukazywania nagości i przemocy. Ale szczegółów nie znam, bo nie oglądałam i jakoś mnie nie ciągnie póki co.
Obejrzałem i miło się oglądało. Mi tam nagość i przemoc nie przeszkadza (tudzież nie zraża) i w sumie można się zgodzić, że fabuła jest pretekstem do pokazania przemocy (skrzywienie psychiczne dziewczynki), a że fabuła to nie byle jaka to już inna sprawa. W FPS'ach fabuła zawsze jest pretekstem do pokazania przemocy, a nikt na to nie narzeka. Inna sprawa, że w większości tych FPS'ów fabuła jest beznadziejna. Co prawda jeśli chodzi o osobowość to postacie poza główną bohaterką Lucy nie mają czym się pochwalić niestety. Wszystkie ich zachowania przewidywalne do granic bólu :). W każdym razie gdy na początku filmu zobaczyłem szczegółowo pokazaną odrąbaną rękę z wszystkimi ścięgnami powiedziałem sobie w duchu "O ciekawy początek, tego jeszcze nie widziałem" :) Podsumuję anime tak. Nie jest ono jakimś "klasykiem klasyków", ale zwykłym, dobrym, udanym anime. Szczególnie należy polecić wyjadaczom, bo anime to jest ciekawym powiewem świeżości i oryginalności, a z tym wszyscy wiemy, że coraz ciężej.

Dziwna opinia...nagość w EL nie wydawała mi się dopchana na siłę. Wręcz przeciwnie- budziła we mnie grozę- zwłaszcza pierwsze sceny. :o EL ma u mnie plusa za genialny opening (nawiązania do Klimta i muzykę), jakich w anime mało ostatnimi czasy.

Faktycznie można powiedzieć, że nagość w pierwszych scenach budzi ciekawy specyficzny klimat, co oczywiście wychodzi na plus. Opening owszem ciekawy, oryginalny.

P.S. Fajny avatar :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spośród mang anime Dragon Ball rządzi!!! Goku, Vegeta i spółka są genialni

...a może by tak trochę więcej napisać? Zamiast w 7 wątkach po jednolinijkowcu, lepiej napisać jeden a solidny post, serio... Poza tym - bez 3 wykrzykników proszę, jeden zaiste wystarcza. /k0n

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spośród mang anime Dragon Ball rządzi!!! Goku, Vegeta i spółka są genialni

Pogrubienie moje. Mało nie spadłem z krzesła jak już to zauważyłem.

BTW - nie sądzicie, że Vegeta był mocno niedoinwestowany?

Zamiast gadać ogólnie o anime miło by było, gdyby (wszyscy) przed wrzuceniem tu swoich przemyśleń zapoznali się z poprzednimi stronami.

Zapoznałem się. Odświerzenie forum zdało się pozytywnie wpłynąć na ruch w tym temacie. Może nawet zbyt pozytywnie...

Co do Bleacha [...] potrafi mocno wciągnąć

Najwyraźniej nie wszystkich :P

Zdecydowanie nie mogę zgodzić się z Mariuszem - owszem, może i w DBZ zagęszczenie walk było nieraz większe niż w Wybielaczu, ale były one zdecydowanie mniej sensowne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie powiem tak jakby powiedzieli to moi przedmówcy, ale spróbuję...

Otóż dla mnie najlepszym anime jest wspomniany Bleach. Dlaczego? Już odpowiadam.

Wciągnęła mnie jego niecodzienna fabuła (shinigami, "puści" itp.) oraz przedstawienie Istnienia jako świat, piekło (Las Noches itd.) i niebo (tam gdzie zbierają się dobre dusze po śmierci [zapomniałem technicznej nazwy]:)).

Mało tego, energia, jaką daje mi akcja, a także nietuzinkowe charaktery (zwłaszcza głównego bohatera - Ichigo) jest wprost przeogromna. A satysfakcja po takim akcie, jakim jest m.in. poznawanie krok po kroku własnej siły Ichigo, jest naprawdę wielka!

Uwielbiam się wczuwać w rolę bohaterów, a z racji, że uwielbiam anime "uderzające" o tematy takie jak "Magią i Mieczem" (ogólnie fantasy) zostałem wielkim fanem tego Anime.

Naprawdę gorąco polecam obejrzenia i przepraszam za niezbyt (zapewne) wyjaśnienie moich emocji :)

P.S

A propos Dragon Ball Z daje ten oto cytat:

"You may had invaded my mind and my body... But there's one thing that Saiyans always keeps... HIS PRIDE!"

- ulubiony tekst z całej sagi (Vegeta).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walki w Dragon Ballu były niestety bardzo schematyczne. "Jestem super silny" - przylatuje kosmita - "jestem silniejszy, wkopię Ci" - "ojej muszę potrenować" - trenuje w niebie/ sali z ogromnym ciążeniem, zamienia się w nowy poziom super saiyana i pokonuje swego wroga nie bez dramatycznej walki oczywiście i nie bez unicestwienia całego krajobrazu ( raz nawet chyba zniszczyli planetę). Jest to oczywiście klasyka i pewnie wielu z nas w ten sposób zaczynało swoją przygodę z japońską animacją i komiksem, ale przyznacie, że teraz, po latach, patrząc na to z dystansu, takie coś wydaje się śmiesznie idiotyczne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do walk w serii Dragon Ball to rzeczywiśćie pewien schemat tam był. Ale z drugiej strony, jak oglądałem serial na RTL 7 (obecnie TVN 7) to wciągał jak dobry odkurzacz kurz. A oto w końcu chodzi w tego typu produkcjach, żeby się dobrze oglądało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za info o bliczowej mandze dziękuję. Tak się dziwiłem, czemu inne są, a tego nie ma - teraz już będzie.

Przy okazji - widziałem dziś w empiku Death Note, ale jakieś nerdy się przy tej półce kręciły i wstyd mi było podchodzić. Ale tomik, w którym będzie scena "just as planned" chyba sobie kupię, ot, dla zwykłej uciechy.

E tam. Na naszym rynku ciężko coś takiego wydać (wystarczy że yaoi jakiś wyszedł na szczęście ludzie o nim zapomnieli). Wiemy dobrze, że w naszym czadowym kraju zbyt ryzykowne jest wydanie takiego perwersyjnego dzieła. Wystarczy wspomnieć, że w Szwecji rzucono się na Dragonball'a, bo pedofilię propaguje ;/ (Boski miszcz i bulma)

Wielu ludzi rzuca się na mangę i anime z wielu różnych powodów, choć potrafię wymienić wiele ważniejszych problemów, którymi można by się zająć zamiast tego. Tyle że np. taki Unicef raczej mnie nie posłucha.

Masz takie proste odpowiedzi, a zawsze mi wrzucają banana na twarz :)

nel2jb6.th.jpg

Aktualnie ze starszych dzieł oglądam You're under Arrest!

To chyba szło na włoskiej telewizji, od czasu do czasu oglądałem (razem z Digimonem, a w weekendy szły pełnometrażówki dragonballowe - choć włoskiego mało co rozumiem). Mało z tego pamiętam, ale pojazdy były narysowane dosyć szczegółowo - przynajmniej jak na tamte czasy (a i na dzisiejsze chyba też nie najgorzej). Choć teraz You're Under Arrest! to anime chyba nieco zapomniane.

(o Bleachu i Soul Society) W sumie masz rację. Hmm to czemu mi się podobało i nie mogłem przestać oglądać? :)

Może dlatego, że wtedy jeszcze nie wiedziałeś, że kolejne rozdziały to będzie praktycznie ten sam wątek, tylko porywają kogoś innego i puste tła robią się jeszcze bardziej puste? W anime chyba cycatą (Orihime) już uratowali, jeśli dobrze kojarzę...

co jest perswersyjnego w związku dwóch kobiet?

Stracone możliwości.

Kurde, chcę mieć dekoder Cyfry+...

Też kiedyś chciałem, ale to było daaawno temu (i było raczej nieosiągalne). Teraz sytuacja jest diametralnie inna, co bardzo sobie chwalę. Zresztą pisałem - oglądałem zakodowane, we włoskiej telewizji (a czasem nawet i niemieckiej! the horror), czyli raczej niezbyt wygodne metody. Teraz można obejrzeć najnowszy odcinek, np. Macross Frontiera, w krótkim czasie po jego emisji w telewizji. Tzn. o ile rozumie się po japońsku.

Już wielokrotnie mówiłem, czemu tak. Powtórzyć? Powtórzę, dla utrwalenia. Chcę dooglądać "Naruto", ponieważ prowadzę sesję RPG toczącą się w świecie tego tytułu.

Obawiam się, że fakt prowadzenia sesji "Naruto" raczej nie jest tutaj przekonującym argumentem, który by zdecydowanie podkreślił twoje negatywne stanowisko wobec przesadnego uwielbienia wszystkiego, co narutowe, a raczej stanowi o czymś wprost przeciwnym...

Pamiętam jednak, że na YouTube jest filmik z samego TVN-u, gdzie kanał ten pokazuje mangę w dobrym świetle. Jeśli uda mi się go znaleźć, to podam linka.

"Masońska telewizja TVN przyjechała szkalować!" Chętnie zobaczę pozytywny tvn-owy fragment o mandze, tak dla odmiany. Tak, widziałem ten "reportaż" o DragonBallu, dobrze, że dopiero parę lat po całej "aferze", więc mogłem się pośmiać.

Doczytałem drugi post - szkoda, że nie ma tego filmiku, nie uwierzę, dopóki nie zobaczę!

Ok już nie będę :), ale powiem ci że yuri zawsze mi się kojarzy bardziej z hentaiem

I prawidłowo, bo to zazwyczaj jest w całym zjawisku najciekawsze. Nawet w Re: Cutie Honey bez golizny byłoby z tym aspektem raczej naiwnie. A wiadomo, że golizna leży w sferze zainteresowań większości oglądających, z czego twórcy doskonale zdają sobie sprawę. Zostają też aspekty komediowe (choćby najnowsze Zettai Karen Children), co też może być fajne. Reszta to głównie nudy.

Tu już sięgnąłeś po naprawdę mocny kaliber. LoGH, jak się zapewne domyślasz, nie oglądałem - bo dopiero parę miesięcy temu w ogóle usłyszałem, że coś takiego w ogóle istnieje (tego się pewnie też domyśliłeś). Cholera, tak bardzo się cieszę, że jeszcze tyle fantastycznych rzeczy do obejrzenia czeka.

Gunbuster - (

SUPAAAA INAZUMA KIIICK!!! + "Don't underestimate the Coach's GunBuster!" + "Top wo nerae - Fly High" = instant win

).

it's gainax referencing gainax jesus christ - mówię o siódmym odcinku GL, gdzie również zrobili to kopnięcie... I gunbusterowa poza Simona w odcinku 11... i w ogóle gunbusterowa końcówka epizodu 25... Itd. itp.

A tak w ogóle to trudno mi napisać coś o Gunbusterze - klasyk, kult, legenda, mit i tak dalej. Choć szkoda, że Gainaxowi nie udało się już nigdy powtórzyć tak pięknego zakończenia, jak tam.

@ JoJo... - dzięki za info.

Czy jest jakaś polska strona, gdzie pisali coś o mandze/anime JoJo? Widziałem, że ktoś stworzył polskie napisy (nie ja) do OVA, ale to jednak nie to samo. W każdym razie, wczoraj przeczytałem ten fragment mangi, gdzie młody Zeppeli walczy z młodym Joestarem na makaron, mydlane bańki, niewiastę i gołębia - i było to starcie epickie.

Ten w pierszym to miał jakieś uzasadnienie. Chodzi mi o fansewis w formie niczym z komedii ecchi, czyli

moment z początku 3 ep'a gdy Alto wpada na Sheryl, przy okazji ściągając z niej suknię.

Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało, ale nie to w Macrossach jest najważniejsze.

Mi też ta scena nie przeszkadzała, a nawet "odidolizowała" idolkę :) Bardziej fanserwisową sceną była IMO ta z kąpieli Sheryl (choć było mniej golizny widać). Zresztą patrząc na tegosezonowe Kanokon i ToLoveRU fanserwis w Macrossie F jest przyzerowy.

A epizod trzeci podobał mi się tak samo, jak poprzednie - czyli bardzo. Ostatnia scena ze śpiewem Ranki - tak dobra już tak wcześnie w serii... Brawo, brawo. Choć może jestem mało obiektywny, bo postać Ranki po prostu lubię (no dobra, otaczam kultem).

Nyan > Sheryl, Ozma = Kamina.

NAPISY GDZIE - cytując "Libera Me From Hell": raw, raw,... Kiedy człowiek nigdy nie ucząc się japońskiego zaczyna ze słuchu rozumieć sporą część dialogów to znak, że stanowczo za dużo anime ogląda.

Zazdroszczę. Swoje zrozumienie dialogów szacuję na 0% - 5%. Oglądanie rawów przypuszczalnie przyspiesza proces uczenia się, ale w wersji raw to oglądałem tylko takie rzeczy, które napisów niekoniecznie potrzebują, a i wyrazy, których się nauczyłem: "oppai", "chin-chin", "ikku!", "kimochi" czy "yamete, senpai!" mogą nie przydać się we wszystkich codziennych sytuacjach. Chciałbym znać japoński lepiej, zarówno do anime, jak i do gier, ale jestem zbyt leniwy, żeby się zacząć go uczyć.

Jojo nie kojarzę... coś nie tak się ze mną dzieje :P

To chyba częste zjawisko wśród fanów mangi i anime, niekojarzenie JoJo. Ale w porządku, czynnik "bizarre" powoduje, że nie każdemu się spodoba, oj nie.

art5ho7.th.jpg

A co do Elfen Lied, ja zaś spotkałam się z opinią, że cała fabuła w nim jest jedynie pretekstem dla ukazywania nagości i przemocy. Ale szczegółów nie znam, bo nie oglądałam i jakoś mnie nie ciągnie póki co.

Trochę w tym prawdy, bo przemoc i golizna (nyuu!) to pierwsze, co w tym anime człowiek zobaczy, a reszta (fabuła) gdzieś tam sobie znika w tle, przynajmniej moim zdaniem. Krótko - raczej nudy, nie dooglądałem do końca. Choć może potem dzieje się coś ciekawego, nie wiem. Dla przemocy to mangi Uzigi, dla golizny - jednego z miliardów hentajów, np. "Witchcraft" wesołe jest.

Jednak nie potrafiłem obejrzeć całego DN. Dlaczego? W pewnym momencie

chodzi mi o odcinki po śmierci L

fabuła zatacza koło i znów wszystko dzieje się niemal od początku, na dodatek przydługie i nudne.

No i ta imitacja L - N jest po prostu żałosna w powtarzalności

Ciężko mi wywnioskować, czy o N "ona" piszesz w kontekście "ta imitacja", czy też uważasz Neara za dziewczynę, ale to nieważne, bo i tak go nigdy nie lubiłem.

A z twoją opinią co do Death Note to się zgadzam.

Zdecydowanie nie mogę zgodzić się z Mariuszem - owszem, może i w DBZ zagęszczenie walk było nieraz większe niż w Wybielaczu, ale były one zdecydowanie mniej sensowne.

Jeszcze tylko podaj argumenty na poparcie swojego stwierdzenia i będziemy mogli rozmawiać, choć wolałbym o czymś innym, niż DBZ/Naruto/Bleach (nawet One Piece, D.Graymana, Gintamę czy Soul Eatera już bym wolał bardziej).

Mało tego, energia, jaką daje mi akcja, a także nietuzinkowe charaktery (zwłaszcza głównego bohatera - Ichigo) jest wprost przeogromna. A satysfakcja po takim akcie, jakim jest m.in. poznawanie krok po kroku własnej siły Ichigo, jest naprawdę wielka!

Na początku Iczigo był spoko, wprawdzie znamy typ łobuza o szlachetnym sercu (choćby ten koleś z Midori no Hibi, jak mu tam było? *sprawdza* Seiji!), ale i tak było fajnie. Potem gdzieś jego zadziorność znikła, zostały same power levele, wyciągane w "krytycznych momentach". Bleach byłby naprawdę solidnym anime, gdyby nie położyła go powtarzalność i schematy typowe dla szonenowych tasiemców.

że teraz, po latach, patrząc na to z dystansu, takie coś wydaje się śmiesznie idiotyczne.

Oczywiście, że tak jest. Dlatego uważam, że nie warto przerabiać po raz kolejny tego samego w Bleachu/Naruto itd.

***

I jeszcze jedno napiszę: HYOUDOU! Kaiji to jedno z tych anime, które rozpaczliwie potrzebuje drugiej serii. O ile odejdą nieco od pierwowzoru i nie zrobią "przyjaciółki" Kaijiego tak szkaradnej, jak jest w mandze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walki w Dragon Ballu były niestety bardzo schematyczne. "Jestem super silny" - przylatuje kosmita - "jestem silniejszy, wkopię Ci" - "ojej muszę potrenować" - trenuje w niebie/ sali z ogromnym ciążeniem, zamienia się w nowy poziom super saiyana i pokonuje swego wroga nie bez dramatycznej walki oczywiście i nie bez unicestwienia całego krajobrazu ( raz nawet chyba zniszczyli planetę). Jest to oczywiście klasyka i pewnie wielu z nas w ten sposób zaczynało swoją przygodę z japońską animacją i komiksem, ale przyznacie, że teraz, po latach, patrząc na to z dystansu, takie coś wydaje się śmiesznie idiotyczne.

Może nie tyle co schematyczne, ale po prostu nudne! Tylko walki z Naruto mogą przebić te z DB. Walka Goku na Namek jest po prostu nużąca. W końcu ile razy można oglądać wizję rozpadu Namek na początku każdego odcinka? Jak dla mnie przesadzono i to za bardzo. Wśród scen i wątków zawierających najwięcej ikry są:

Lądowanie Raditza na Ziemi

Spotkanie z Trunksem

Tropienie pierwszej formy Cella

Walki na statku Babidiego

I tyle. To chyba jedyne momenty w anime, których nie przewijałem lub nie zażywałem snu. Reszta jest bardzo zła, powtarzalna do bólu.

Co do walk w serii Dragon Ball to rzeczywiśćie pewien schemat tam był. Ale z drugiej strony, jak oglądałem serial na RTL 7 (obecnie TVN 7) to wciągał jak dobry odkurzacz kurz. A oto w końcu chodzi w tego typu produkcjach, żeby się dobrze oglądało.

Pewnie nie tylko typ :D Jak ostatnio odświeżyłem całą serię Z, to nie mogłem zrozumieć, czym się tak kiedyś fascynowałem. Do walk z Cellem oglądałem sumiennie, ale Buu przewijałem schematem "początek-środek-koniec". Już pewnie nigdy nie obejrzę DB, za dużo innych (i o niebo lepszych )anime oglądnąłem, by móc szczerze zachwycać się DB.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapoznałem się. Odświerzenie forum zdało się pozytywnie wpłynąć na ruch w tym temacie. Może nawet zbyt pozytywnie...

To miło by było jakby ludzie też odnosili się do odpowiedzi wcześniej powiedzianych i jakby nie powtarzali tego, co było wcześniej napisane poza tym... zresztą nieważne i tak nikt tego nie zrobi to co będę kijem Wisłę zawracał.

Walki w Dragon Ballu były niestety bardzo schematyczne. "Jestem super silny" - przylatuje kosmita - "jestem silniejszy, wkopię Ci" - "ojej muszę potrenować"
Ba. Oczywiście był schematyzm, ale aż tak źle nie jest. W Naruto, Bleachu to może inaczej? W Bleachu też trenują przez sto lat różne techniki, a w Naruto główny bohater trenował rasengana 30 dni i mnie to absolutnie nic nie obchodziło. Oczywiście trochę przesadzam, ale zapewne wiesz o co mi chodzi. Tu chodzi o to, że nawet jeśli jest to wielki błąd DB to inne anime go powtarzają, więc ciężko rzucać się tylko na DB.

Ja szczerze mówiąc Dragonballa obejrzałem (bo mangę czytałem na bieżąco) niecały rok temu i byłem miło zaskoczony (słyszałem teksty typu "non stop powtarzają te same klatki animacji", albo to co powiedziałeś wyżej). Zacznijmy od kreski. Bleach może przebija i Dragonballa, ale Naruto nie ma szans (a dragonball przecież ma swoje lata). Tak samo należy zwrócić uwagę na szczegółowość teł. Zero porównania, bije bleacha i naruto razem wziętych na głowę. Postacie ciekawe może oprócz Goku, który tylko wżerać potrafił. Co nie zmienia faktu, że Vegeta to jeden z ciekawszych projektów złych postaci. Muzyka to interesujący oldschool (oprócz muzyczki z cyrku podczas walki z androidami 19 i 20 chyba). Walka nie była tak powtarzalna jak się obawiałem (czytaj nie była tak przedłużana jak w paru innych anime np Bleach i Naruto) i zastosowano parę ciekawych efektów jak na te czasy(np. walka Android 17 vs Piccolo http://youtube.com/watch?v=Z9xovDrRg9I&feature=related 4.43 motyw z rozmazaniem) Też zawsze mi się podobał motywik teleportacji w dragonballu i dźwięk odrzutowca, gdy postacie leciały :) Podsumowując na DB nic złego nie rzeknę, i przyznam rację, że więcej niż raz nie ma sensu go oglądać.

Ale z drugiej strony, jak oglądałem serial na RTL 7 (obecnie TVN 7) to wciągał jak dobry odkurzacz kurz. A oto w końcu chodzi w tego typu produkcjach, żeby się dobrze oglądało.
Dokładnie

nel2jb6.th.jpg

Że Ichimaru to niby ja? :P Fakt jestem do niego podobny. Też nie chodzą ostatnio do fryzjera i potrafię mieć uśmiech zboczeńca 24 godziny na dobę :)

Może dlatego, że wtedy jeszcze nie wiedziałeś, że kolejne rozdziały to będzie praktycznie ten sam wątek, tylko porywają kogoś innego i puste tła robią się jeszcze bardziej puste? W anime chyba cycatą (Orihime) już uratowali, jeśli dobrze kojarzę...
Co do Orihime. Jak dla mnie jedna z najgorszych postaci ostatnimi czasy. Jak to mój kolega podsumował "Ona to tylko do hentaia się nadaje". Chyba nie trzeba bym więcej ją komentował :)? Ratowali tam bodajże Rukię, a nie cycatą. A już kumam nieważne. Postać Rukii właśnie bardzo mi się podobała i nadal podoba.

Stracone możliwości.
:)

Zazdroszczę. Swoje zrozumienie dialogów szacuję na 0% - 5%. Oglądanie rawów przypuszczalnie przyspiesza proces uczenia się, ale w wersji raw to oglądałem tylko takie rzeczy, które napisów niekoniecznie potrzebują, a i wyrazy, których się nauczyłem: "oppai", "chin-chin", "ikku!", "kimochi" czy "yamete, senpai!" mogą nie przydać się we wszystkich codziennych sytuacjach. Chciałbym znać japoński lepiej, zarówno do anime, jak i do gier, ale jestem zbyt leniwy, żeby się zacząć go uczyć.
Ja już trochę kojarzę i mam w domu sporo materiałów (podstawowa gramatyka, sylabiariusze, kanji itp.), ale też czeka to wszystko na lepsze czasy. Z tych słów co podałeś można łatwo się domyślić jakie rodzaje anime często oglądasz :D

Na początku Iczigo był spoko, wprawdzie znamy typ łobuza o szlachetnym sercu (choćby ten koleś z Midori no Hibi, jak mu tam było? *sprawdza* Seiji!), ale i tak było fajnie. Potem gdzieś jego zadziorność znikła, zostały same power levele, wyciągane w "krytycznych momentach". Bleach byłby naprawdę solidnym anime, gdyby nie położyła go powtarzalność i schematy typowe dla szonenowych tasiemców.

Midori no hibi to fajne anime było. "Do I end my life with my left hand as my lover?" (cytat z pamięci, pewnie nie do końca tak samo było, ale sens pozostał). Żeby daleko nie szukać Naruto też jest rozrabiaką (ale kijowe słowo) z dobrym sercem, ba nawet włosy mają prawie takiego samego koloru :) Niestety jak powtarzają schematy tak nadal będą powtarzać dopóki będą na tym dobrze zarabiać. To jest też jeden z przykładów dlaczego wolę krótsze dzieła jak np. XXXHolic, Hellsing OVA, Iria, itp.

Nawet Guardian Hearts mi się podobało (pomimo, że to było maksymalne ecchi, a może właśnie dlatego? :D). Non stop się śmiałem z tego dzieła (i to nie w tych momentach, co twórcy prawdopodobnie chcieli), jakie to było proste, odtwórcze itp. Po prostu miło się oglądało. Fajna muzyczka w openingu (mam na dysku), bo sam opening to też niezbyt wysokich lotów :Dhttp://youtube.com/watch?v=W39_x3DEC_U sekunda 45-46 uber lol scena maksymalnie nie ma żadnego związku z resztą openingu, ale jest :). Nie ma to jak oldschool na maksa, gdy kiedyś wszystko było proste. Jak szukałem ten opening to znalazłem jeszcze inny... hmm trzeba będzie poszukać tej nowej serii GH której nie widziałem.

Jeśli mówimy już o ecchi należy wspomnieć o Green Green, Golden Boy i Bokusatsu Tenshi Dokuro-chan (drugi sezon wyszedł muszę się w końcu zaopatrzyć!). Były to jedne z niewielu anime, które można było nazwać ecchi z klasą. Z chęcią rozpiszę się o nich jak będzie jakiś odzew.

EDIT: A jeszcze zapomniałem dodać o najważniejszej przewadze dragonballa nad resztą świata. Tam postacie normalnie w świecie umierają. Nie jak w np Naruto

(gaara sto lat umiera okazuje się, że autor stworzył jakąś żałosną postać starej baby, która go wskrzesza poświęcając siebie [oj zaraz się popłacze]

:/)

Największa porażka jak dla mnie to właśnie to, że autor (Kishimoto) nie potrafi wymusić obiegu postaci. Wszyscy zawsze wszystko przeżywają :/

kolejny przykład gonienie sasuke przez Nejiego, Naruto, Chojiego, Kibę i Shikamaru... Neji, Choji, by mogli zginąć fajną śmiercią, ale nie... okazuje się, że jednak przeżyli. Strasza nędza jak dla mnie)

Poza tym nic do Naruto nie mam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście to z shounenów tasiemców bardziej przyciągnęło mnie Naruto i Gintama. Choć to pierwsze jednak ostatnio mi się nudzi. Walki wydają mi się ostatnio trochę podobne do Dragon Balla, wybuchy są coraz większe itd. A główny bohater ile by nie trenował to i tak Sasuke sie okazuje silniejszy. No cóż... taka chyba już jest natura tych shounenów, że bohater nie wiadomo ile by przeciwników nie pokonał to i tak przy następnym będzie słaby. Słyszałem jeszcze, że teraz fabuła ma się przeplatać z fillerami, w sumie to sam nie wiem czy wyjdzie to dla mnie dobrze czy nie, bo mangi i tak nie czytam, po prostu jakoś mnie do niej nie ciągnie. Co do drugiego anime czyli Gintamy - postacie są bardzo dobre, dialogi zabawne, choć oglądając późniejsze openingi wydaje mi się, że anime staje się mroczniejsze i mniej zabawne, jakie się okaże to się zobaczy jak się obejrzy nowsze odcinki...

Osobiście polecałbym detektywistyczne anime Majin Tantei Nougami Neuro - które jest dla mnie najlepszym detektywistycznym anime (choć przyznam się, że za wiele takich nie oglądałem), a Neuro jednym z moich ulubionych bohaterów. Uwielbiam jego szybkie zmiany humorów i min, które robi :P . Co do zakończenia:

Było nawet szczęśliwe, choć zdenerwowało mnie to, że jeden z głównych sprawców całego zamieszania nie umarł. Yako ma za dobre serce.

:huh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mówimy już o ecchi należy wspomnieć o Green Green..

Spodziewałem się wiele, ale po tym jak je obejrzałem nie mogłem uwierzyć ! Tak genialnego ecchi nie było i nie będzie nigdy ! Przy każdym odcinku leży się na podłodze i tarza ze śmiechu ! :D Do tego smutniejsze momenty są naprawdę świetne. Godne uwagi bardziej niż cokolwiek innego ! IMO oczywiście :P

A jeszcze zapomniałem dodać o najważniejszej przewadze dragonballa nad resztą świata. Tam postacie normalnie w świecie umierają. Nie jak w np Naruto

(gaara sto lat umiera okazuje się, że autor stworzył jakąś żałosną postać starej baby, która go wskrzesza poświęcając siebie [oj zaraz się popłacze]

:/)

Uwielbiam Naruto, ale słusznie zauważyłeś, to była prawdziwa żenada :P

kolejny przykład gonienie sasuke przez Nejiego, Naruto, Chojiego, Kibę i Shikamaru... Neji, Choji, by mogli zginąć fajną śmiercią, ale nie... okazuje się, że jednak przeżyli. Strasza nędza jak dla mnie)Poza tym nic do Naruto nie mam

Tutaj też przyznaję rację. Nagła śmierć bohatera byłaby bez sensu, przedłużana przez 100 odcinków tak samo. Tutaj udało się zmieścić ładnie w czasie i nie zanudzić widza. Ale NIE! Skoro nie tak to jak ?:D

Właśnie obejrzałem pierwszy odcinek nieznanego wcześniej Death Note (tak.. wiem że pisząc w takim wątku o nieznajomości tego anime to tak, jakbym wsadził kij w mrowisko :P). W sumie na razie nie zauważyłem w nim nic nadzwyczajnego, kreska raczej zwyczajna, klimatu żadnego. No ale co oceniać po jednym odcinku :D

Chociaż pomysł z tym notesem i marzenie głównego bohatera mogą być bardzo ciekawe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NAPISY GDZIE - cytując "Libera Me From Hell": raw, raw,... Kiedy człowiek nigdy nie ucząc się japońskiego zaczyna ze słuchu rozumieć sporą część dialogów to znak, że stanowczo za dużo anime ogląda.

Eee... Ja to się trochę uczyłem japońskiego (z Kawaii, ale jednak), ale cóż, leniwy jestem. Tak więc znam tylko niektóre podstawy i sufiksy. I to wszystko. Kurde, muszę sobie nabyć książkę do nauki języka japońskiego. ^_^

Jak na początku zacząłeś sam siebie cytować to zastanawiałem się, czy aby na pewno wszystko w porządku z moją głową, czy jakieś zwidy mam <uśmiech> Co do powyższego to faktycznie moje niedopatrzenie.

Ja mówię mu "pan Kabura" - tutaj, według zasady, jaką sobie kiedyś przyjąłem, tytułuję go ksywką. :) A "pan" dlatego, że to dziwnie wygląda, jak niepełnoletni zwraca się do dorosłego per "ty". ;]

Dla takich ludzi mam uniwersalną odpowiedź "to zrób sam lepiej". A co do Kabury to on większość, jeśli nie wszystko w jpf'ie tłumaczy. Luknij "chobits" "dragonballa" "catshit one", "naruto" itd. <uśmiech>

Jak już wspominałem wcześniej, mangą interesuję się bardzo umiarkowanie. ;] A "Dragon Balla" mi starczy w dzieciństwie, kiedy to anime oglądałem w TV. :D

A co do takiej odpowiedzi... co racja, to racja, jednak IMO taka odpowiedź jest lekko nietrafiona. Cóż, ja oceniam tłumaczenie pana Kabury w większości przypadków według zdrowego rozsądku zamiast dlatego, że naprawdę znam się na rzeczy. Choć jest parę rzeczy, które bym sformułował IMO lepiej, to jednak ogólnie lepiej bym sobie nie poradził z tłumaczeniem. Mimo to krytykuję teksty w komiksie - głównie interpunkcję. Ogólnie na punkcie pisowni czasami mam niezłe uczulenie. :D Ale cóż, ornitolog nie musi latać, by znać się na ptakach...

Tak samo to chyba znaczy, że jednak trafiony. Co nie zmienia faktu, że Blizzard traci jak i JPF na dzień dzisiejszy. Gdyby ludzie zamiast grać na pirackich serwerach grali na oryginalnych płatnych to blizzard, by dużo zyskał tak samo gdyby ludzie nie mieli dostępu do żadnych rawów to by kupowali tylko oryginalne mangi.

Prosto z mostu i bez ogródek - zgadzam się. :)

Rozumiem, ale jakby nie patrzeć to takie zachowanie to zwykłe s.....syństwo jak dla mnie <uśmiech>. Pierwsza sprawa to to, że przecież oni nam nie robią na złość i specjalnie nie wypuszczają później mangi, bo to tylko na ich niekorzyść działa. Dwa to tylko wymówka by kraść. Trzy masz rację, że zawsze powinni trzymać się terminów, lecz cóż jak coś się wydarzy to nam zostaje tylko się dostosować. Ja nigdy nie odliczam czasu ile mi zostało do nowego tomu. Często wpadam do empiku i jak widzę coś nowego to kupuję. Proste.

Cóż, pomimo tego, co napisałem, nie zrozum mnie źle - ja nadal potępiam piractwo i wiem, że takie coś to tylko wymówka przed kupnem. Zanim skanlacje nie zaczną być bardziej propagandą reklamową mangi niż zwykłą kradzieżą, to ja pewnie będę już żonaty...

No, ale z tamtym to chodziło mi też o jeszcze co innego. Wiem, że "Naruto" to jedna i ta sama seria (mam tu na myśli mangę). Z tym że, o ile mi wiadomo, JPF nie ma wykupionych najnowszych rozdziałów, więc IMO zakazywanie czytania skanów takowych to nie jest najrozsądniejsze podejście (choć głupie też nie). Mimo to ja jestem i tak przeciw takiemu piractwu, chyba że właśnie traktuje się skany jako swoistą reklamę danej mangi (u mnie coś w tym stylu - skany czytam, ale tomiki kupuję na bieżąco).

I tak się zastanawiam... po co ja tę dyskusję zaczynałem? Skoro manga "Naruto" wychodzi od maja co miesiąc, to to jest już w sumie nieaktualne. ;]

Obawiam się, że fakt prowadzenia sesji "Naruto" raczej nie jest tutaj przekonującym argumentem, który by zdecydowanie podkreślił twoje negatywne stanowisko wobec przesadnego uwielbienia wszystkiego, co narutowe, a raczej stanowi o czymś wprost przeciwnym...

Nie jest może przekonującym, ale właśnie z tego powodu chcę być na bieżąco z tym tytułem. No i bez przesady z tym uwielbieniem. ;) Prowadzę sesję "Naruto". Prawda. Pisałem powieść na jej podstawie (bo zawiesiłem...). Prawda. Z anime i mang na chwilę obecną ograniczam się tylko do "Naruto". Prawda. Jestem fanem tegoż. Zgadzam się. Ale IMO to jeszcze niczego w kierunku fanatyzmu nie dowodzi. Dopiero jak zacznę spać na tomach tej mangi, a ją samą będę uważał za osobistą Biblię - to dopiero wtedy. :)

Mimo to jest jednak postać z "Naruto", której jestem fanboyem i do czego przyznaję się bez bicia. Rock Lee. Dla mnie świetna postać - źródło niektórych, acz ciekawych wątków. Podobają mi się jego charakter i umiejętności. Jeszcze ta postać zawiera pewne wątki tragiczne, które jeszcze IMO są zrealizowane porządnie. No i przede wszystkim niekiedy źródło humoru tutaj, najlepiej z Gaiem. :D

A, jeszcze jedna rzecz (przeczytana trochę między wierszami, ale i tak to napiszę): nie koloryzuj moich wypowiedzi. Sam fakt, że skupiam się tylko na tym tytule (albo, jak sam kiedyś ogólnie o takich fanach mówiłeś, "zamykam się na wszystko inne"), nie oznacza, że do innych anime nastawiam się z góry negatywnie. Nie sądzisz, że gdyby tak było, to nie spytałbym się, które anime warto/trzeba obejrzeć? No właśnie... A inne anime zacznę oglądać, jak tylko będę z tamtym na bieżąco.

"Masońska telewizja TVN przyjechała szkalować!" Chętnie zobaczę pozytywny tvn-owy fragment o mandze, tak dla odmiany. Tak, widziałem ten "reportaż" o DragonBallu, dobrze, że dopiero parę lat po całej "aferze", więc mogłem się pośmiać.

Doczytałem drugi post - szkoda, że nie ma tego filmiku, nie uwierzę, dopóki nie zobaczę!

Jedyny sposób, w jaki mogę to udowodnić, to moje słowa (a staram się nie kłamać, tyle powiem), a także TEN TEMAT na forum konohaGAKURE. Skoro zamieszczono temat z tym filmikiem, to to oznacza, że był na YouTube. Dopiero wskutek interwencji TVN-u go skasowano.

EDIT: A jeszcze zapomniałem dodać o najważniejszej przewadze dragonballa nad resztą świata. Tam postacie normalnie w świecie umierają. Nie jak w np Naruto

(gaara sto lat umiera okazuje się, że autor stworzył jakąś żałosną postać starej baby, która go wskrzesza poświęcając siebie [oj zaraz się popłacze]

:/)

Największa porażka jak dla mnie to właśnie to, że autor (Kishimoto) nie potrafi wymusić obiegu postaci. Wszyscy zawsze wszystko przeżywają :/

kolejny przykład gonienie sasuke przez Nejiego, Naruto, Chojiego, Kibę i Shikamaru... Neji, Choji, by mogli zginąć fajną śmiercią, ale nie... okazuje się, że jednak przeżyli. Strasza nędza jak dla mnie)

Poza tym nic do Naruto nie mam

Powiem tylko - kto się nie domyślił?! - o "Naruto". "Dragon Balla" nie oglądałem od dawna, więc nie mam zbytnio jak porównywać. ;] A więc...

Takie "przeżywanie" postaci, jakie występuje w "Naruto", mnie, nie wiedzieć czemu, aż tak nie przeszkadza. Chociaż przyznaję rację - nieco naciągane to jest. ;] Kishimoto chce koniecznie osiągnąć śmierć konkretnych postaci, i to zamierzonym sposobem. Stąd pewnie Neji i Chouji przeżyli - bo raz, mangaka tak zamierzył, dwa, pewnie by się fani tych postaci wk...urzyli na niego, a to już byłoby źle. Mimo to takie "przeżywanie" postaci nie powinno być w ogóle wymuszone - a takie "trochę" było w "Naruto", niestety.

A co do "Dragon Balla" to powiem tyle, że dla mnie to dobre anime było. Fakt, że oglądałem to za czasów, gdy chodziłem do podstawówki, ale cóż... Wtedy było dla mnie bardzo fajne, dzisiaj jednak nie wiem, czy bym znowu oglądał. Tym bardziej że to tasiemiec, a na obejrzenie tego po raz drugi nie starczyłoby mi czasu. ;] Zresztą jednorazowe zaliczenie każdego serialu mi wystarczy ("Dragon Balla" oglądałem dwa razy w TV).

PS Ten post nie oznacza tego, że "wróciłem". Po prostu fragmentów do odpowiedzi namnożyło się tyle, że odpowiedzieć na nie musiałem już dziś, bo potem... ^_^

EDIT: Byłbym zapomniał...

Też kiedyś chciałem, ale to było daaawno temu (i było raczej nieosiągalne). Teraz sytuacja jest diametralnie inna, co bardzo sobie chwalę. Zresztą pisałem - oglądałem zakodowane, we włoskiej telewizji (a czasem nawet i niemieckiej! the horror), czyli raczej niezbyt wygodne metody. Teraz można obejrzeć najnowszy odcinek, np. Macross Frontiera, w krótkim czasie po jego emisji w telewizji. Tzn. o ile rozumie się po japońsku.

Tak, ale mnie chodzi o oglądanie w telewizji. Po prostu obejrzyj jakiś serial w telewizji (ekran z przekątną co najmniej dwudziestu paru cali, brak pikselozy, dobry dźwięk), a potem na komputerze (ekran o przekątnej najwyżej ok. 20 cali, nie zawsze bardzo wysoka rozdzielczość, choć to zależy, oraz odczuwalnie gorszy dźwięk) i porównaj wrażenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EL ma u mnie plusa za genialny opening (nawiązania do Klimta i muzykę), jakich w anime mało ostatnimi czasy.

No ja ten opening widziałam na YouTube. Mnie tam akurat nic w nim nie zauroczyło. Ot pokazują przez cały czas trwania kolejną sztampową lolitkę z kocimi uszami, dziecięcą buzią i wielkimi piersiami.

Neee... Ja nic takiego nie powiedziałam xD. Tylko z zasady (?) chyba jest tak (przynajmniej ja z innym zestawieniem się nie spotkałam [no dobra, spotkałam ale to wyjątkowa sytuacja ;P] niż z takim, że to dziewczyny akurat wolą/ preferują yaoi lub shonen ai. No, ewentualnie hentai xD.

Uświadomię ci przerażającą prawdę. Jakieś 5-10% kobiet jest homoseksualna :o

co jest perswersyjnego w związku dwóch kobiet?

Stracone możliwości.

Jak dla kogo :)

I prawidłowo, bo to zazwyczaj jest w całym zjawisku najciekawsze. Nawet w Re: Cutie Honey bez golizny byłoby z tym aspektem raczej naiwnie. A wiadomo, że golizna leży w sferze zainteresowań większości oglądających, z czego twórcy doskonale zdają sobie sprawę. Zostają też aspekty komediowe (choćby najnowsze Zettai Karen Children), co też może być fajne. Reszta to głównie nudy.

Ośmielę się mieć inne zdanie, ale to wynika pewnie z nieco odmiennych zapatrywań na miłość między kobietami. Dla mnie to najnormalniejsza rzecz na świecie i nie wyobrażam sobie innej opcji. Zaś facetowi hetero kojarzy się to zapewne głównie z porno. No i z tego względu zaczęto różnicować yuri ze względu na target, dla którego dane anime czy manga jest przeznaczona. Oryginalnie yuri były wyłącznie josei (dla dorosłych kobiet) lub shojo (dla nastolatek). Dziś są również shonen lub seinen. Przykładowo Kannazuki no Miko było dla nastolatków płci męskiej, gdyż stworzył to team facetów (co widać) i publikował dla magazynu Sh?nen Ace. No i w yuri dla facetów zazwyczaj relacje między bohaterkami są przedstawiane w skrajnie stereotypowy sposób ? jedna jest dominująca (przy tym wyższa, o ostrzejszych rysach, pełniąca rolę faceta), a druga uległa i typowo dziewczęca. Jak widać polega to na powielaniu patriarchalnych japońskich wzorców.

Ja dziś interesuję się już tylko yuri josei (z małym wyjątkiem dla Uteny, ze względu na jej głębię :)), którego to gatunku największą przedstawicielką jest wg mnie Ebine Yamaji. Aby można było się zorientować o czym mówię, tutaj zamieszczam linka do strony z recenzją Love My Life, jednej z jej sławniejszych mang.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mówimy już o ecchi należy wspomnieć o Green Green, Golden Boy i Bokusatsu Tenshi Dokuro-chan (drugi sezon wyszedł muszę się w końcu zaopatrzyć!). Były to jedne z niewielu anime, które można było nazwać ecchi z klasą. Z chęcią rozpiszę się o nich jak będzie jakiś odzew.

O tak, Green był świetny, jeszcze dziś odpalę sobie jakiś odcinek by się pośmiać. Bohaterowie, fabuła (chociaż ta była dla mnie zbyt, hmmm romantyczna?) i muzyka stały na najwyższym poziomie. Słyszałem, że druga seria coś nie bardzo trzy,ma poziom, wie ktoś?

No ja ten opening widziałam na YouTube. Mnie tam akurat nic w nim nie zauroczyło. Ot pokazują przez cały czas trwania kolejną sztampową lolitkę z kocimi uszami, dziecięcą buzią i wielkimi piersiami.

Krew zalewa. Jaka lolitka? Jaka dziecięca buzia? Nie kryję że bohaterka czasem ją ma- ale to wynika z rozbicia jej osobowości, nie z celem ukazania infantylności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krew zalewa. Jaka lolitka? Jaka dziecięca buzia? Nie kryję że bohaterka czasem ją ma- ale to wynika z rozbicia jej osobowości, nie z celem ukazania infantylności.

Piszę o wrażeniach związanych z obejrzeniem openinga. I tyle widziałam - kocie uszy, wielkie piersi i dziecięca buzia oraz muzyczka w tle mająca temu dodać powagi.

Ale w sumie nie ma się co dziwić, w końcu to seinen.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie zaczynam oglądac anime na bieząco.

Soul Eater 1-2

Świetna kreska i walki, fajny opening, choć muzyka niemelodyjna. Dosc smieszne dialogi, tatusiek wymiata. Rzecz jest o Mistrzach broni, których partner zmienia sie w broń (kosa, pistolet itp.), i razem walczą z demonami. Będę sledził z zainteresowaniem.

Code Geass R2 1-3

Początek serii zachwycający, nie mogę sie doczekać co dalej po każdym odcinku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tak, Green był świetny, jeszcze dziś odpalę sobie jakiś odcinek by się pośmiać. Bohaterowie, fabuła (chociaż ta była dla mnie zbyt, hmmm romantyczna?) i muzyka stały na najwyższym poziomie. Słyszałem, że druga seria coś nie bardzo trzy,ma poziom, wie ktoś?

Drugiej serii GG nie ma. I na 99% nie będzie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugiej serii GG nie ma. I na 99% nie będzie.

Tfu, nie druga seria... Miałem na myśli OAV tegoż.

Piszę o wrażeniach związanych z obejrzeniem openinga. I tyle widziałam - kocie uszy, wielkie piersi i dziecięca buzia oraz muzyczka w tle mająca temu dodać powagi.

Ale w sumie nie ma się co dziwić, w końcu to seinen.

Patrzysz powierzchownie. I EL nie nazwałbym seinenem. Nigdy. Prędzej Grenadier. Ale nie EL.

No, ale jeśli pieśń o charakterze religijnym nazywasz piosenką, to się absolutnie nie dziwię Twojej opinii, oj nie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzysz powierzchownie. I EL nie nazwałbym seinenem. Nigdy. Prędzej Grenadier. Ale nie EL.

Wedle Wiki EL jest seinen, a poza tym (gdyż wiki może się mylić) manga była publikowana w Weekly Young Jump, typowym magazynie seinen.

No, ale jeśli pieśń o charakterze religijnym nazywasz piosenką, to się absolutnie nie dziwię Twojej opinii, oj nie.

Muzyczka, nie piosenka. No i jako całość trudno to było traktować poważnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początek trojanos. Za cholerę nie wiem czemu cytowałeś mojego posta, ale co tam :)

Eee... Ja to się trochę uczyłem japońskiego (z Kawaii, ale jednak), ale cóż, leniwy jestem. Tak więc znam tylko niektóre podstawy i sufiksy. I to wszystko. Kurde, muszę sobie nabyć książkę do nauki języka japońskiego. ^_^
No nie wiem czy znanie sufiksów to jakiś nadzwyczajny powód do dumy, gdy w każdym anime non stop się do siebie tak zwracają i przeważnie są jakieś wytłumaczenia od osób, które fansuba robiły :P Znasz sufiks -dono?

No, ale z tamtym to chodziło mi też o jeszcze co innego. Wiem, że "Naruto" to jedna i ta sama seria (mam tu na myśli mangę). Z tym że, o ile mi wiadomo, JPF nie ma wykupionych najnowszych rozdziałów, więc IMO zakazywanie czytania skanów takowych to nie jest najrozsądniejsze podejście (choć głupie też nie). Mimo to ja jestem i tak przeciw takiemu piractwu, chyba że właśnie traktuje się skany jako swoistą reklamę danej mangi (u mnie coś w tym stylu - skany czytam, ale tomiki kupuję na bieżąco).
A ja zawsze jestem i będę przeciw jakimkolwiek skanom mang, które są wydawane w Polsce. Nawet raz tygodniowo i tylko jednego chaptera. Czemu? Jestem gotów założyć się o swoje gałki oczne, że i tak co najmniej jedna z osób czytających zbiera te wszystkie chaptery na dysku i potem każdy z nich walnie na torrent'a bądź innego rapidshare'a. Ba oddam swoje nerki jeśli nikt taki się nie znajdzie. Więc piractwo będzie istniało nadal tylko będzie jeszcze bardziej ukryte. Dlatego ja rozumiem bulwers JPF.

Stąd pewnie Neji i Chouji przeżyli - bo raz, mangaka tak zamierzył, dwa, pewnie by się fani tych postaci wk...urzyli na niego, a to już byłoby źle.

Jak widzisz ja jestem wkurzony na niego, że tak nie robi. No na pewno tak zamierzył w końcu on jest twórcą :P, ale to jest właśnie fakt, że naruto przez to, że postacie nie giną nie może jakoś bardziej zainteresować odbiorcy. Wiemy, że i tak nasi ulubieńcy nie zginą, co pozbywa nas wszelkich emocji podczas walk. W Naruto najciekawiej mi się chyba czytało do końca pierwszych egzaminów na chuninów (las śmierci)

wszyscy byli ciężko ranni (Sasuke poszkodowany ze znamieniem, Rock Lee prawdopodobnie na zawsze wykluczony z zawodu ninja itp). Pamiętasz emocje podczas walki Lee z Gaarą? To było świetne.

Potem czytam dalej i dalej no i zaczynam się załamywać. Wszyscy bohaterowie nagle ożywają, są silniejsi niż kiedykolwiek itd. Przełomem w moim patrzeniu na Naruto było to, że po walce z przydupasami Orochimaru (Kimimaro i reszta).

Okazało się, że wszyscy, co tak szpanersko zginęli nagle okazują się żyć, bo coś tam

:/

No i gdzie tu jakikolwiek morał? I teraz zainteresowanie w ogóle opada. Całe Naruto zostało sprowadzone do następującego scenariusza. Wysyłamy naszych super fajnych nieśmiertelnych bohaterów na jakąś grupkę niedorobów, wracamy do osady, wysyłamy... i tak w kółko. Sorry, ale mnie to przestaje bawić. Ogólnie Naruto nawet lubię, ale traktuje je bardziej jako zapychacz czasu (na razie zbieram mangę jeszcze, zobaczymy jak długo)

Ośmielę się mieć inne zdanie, ale to wynika pewnie z nieco odmiennych zapatrywań na miłość między kobietami. (...)

No i w yuri dla facetów zazwyczaj relacje między bohaterkami są przedstawiane w skrajnie stereotypowy sposób ? jedna jest dominująca (przy tym wyższa, o ostrzejszych rysach, pełniąca rolę faceta), a druga uległa i typowo dziewczęca. Jak widać polega to na powielaniu patriarchalnych japońskich wzorców.

Że tak skrócę odpowiedź na twojego posta (tudzież całe zagadnienie). Aggresive top, passive bottom? :D

O tak, Green był świetny, jeszcze dziś odpalę sobie jakiś odcinek by się pośmiać. Bohaterowie, fabuła (chociaż ta była dla mnie zbyt, hmmm romantyczna?) i muzyka stały na najwyższym poziomie. Słyszałem, że druga seria coś nie bardzo trzy,ma poziom, wie ktoś?

Coś dużo nie powiedziałeś :P. Zgadzam się. Anime jest wyśmienite do którego często się wraca i chętnie ogląda z kumplami na imprezkach (towarzystwo starych zboczeńców :P) Co do wątku romantycznego (przyznaję, nie przepadam), ale w tym przypadku nie mam absolutnie nic do zarzucenia. Bardzo mi pasuje. Gdyby go nie było, anime by było bardzo spłycone i zdecydowanie mniej ciekawe fabularnie. Dobre jest to, że nie tylko śmiech się w tym anime uświadczy, ale również trochę (odrobinkę) powagi. Ile razy bym poszczególne momenty w tym anime nie oglądał zawsze mi się gęba będzie cieszyła (np. test na prawdziwego mężczyznę w salce treningowej i komentarze Tenjina). W Yuuske podobało mi się to, że nie był standardowym bohaterem ecchi jak np. Sakura w Dokuro-chan. Był w miarę oryginalny, co nie zmienia faktu, że frajer z niego i ani razu nie powiedział swoich uczuć Midori. Wracając do Midori jest to chyba jedyna postać, o której mogę powiedzieć, że jest w każdym calu MOE, wśród anime które oglądałem (a sporo ich się przewinęło) :)

Drugiej serii GG nie ma. I na 99% nie będzie.

Bez problemu można by zrobić prequel, ale raczej nie ma co na to liczyć (ale marzyć zawsze można)

Tfu, nie druga seria... Miałem na myśli OAV tegoż.

OAV'ka jest niesamowicie kiepska. Nie tykaj jej, bo ci popsuje ogólne wrażenie o Green Greenie. Kreska wygląda jak z jakiegoś bardzo słabego budżetowego hentaica. Strasznie tragicznie i nie ma tam absolutnie nic czego byś nie znalazł w oryginalnej serii TV. Na dodatek zmiana miejsca akcji do normalnej szkoły też nie dodaje tej produkcji punktów. Po prostu omiń to szerokim łukiem. Tak samo jak Green Green Erolutions (straszne spłycenie serii). Lepiej sobie ściągnąć jakiegoś porządnego hentaia.

Wedle Wiki EL jest seinen, a poza tym (gdyż wiki może się mylić) manga była publikowana w Weekly Young Jump, typowym magazynie seinen.

Czy zawsze musisz być tak przygotowana? :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wedle Wiki EL jest seinen, a poza tym (gdyż wiki może się mylić) manga była publikowana w Weekly Young Jump, typowym magazynie seinen.

Aleś się uczepiła szufladkowania...powiem tyle- nie jest to nic dobrego, bo prędzej czy później i tak dojdzie do zabawy typu "upychanie nogi do ciasnego buta".

Dobre jest to, że nie tylko śmiech się w tym anime uświadczy, ale również trochę (odrobinkę) powagi. Ile razy bym poszczególne momenty w tym anime nie oglądał zawsze mi się gęba będzie cieszyła (np. test na prawdziwego mężczyznę w salce treningowej i komentarze Tenjina)

I atak kaktusem :D Te sceny wymiatały...ogółem humor był całkiem na poziomie. Tylko ten wątek romantyczny- walka z przeznaczeniem

i fakt, że Midori musiała odejść do swojego świata

nie był dla mnie rewolucyjnym, chociaż oczywiście nie oczekiwałem tego po ecchi. A z tą powagą również było przeróżnie np.

nuuuudna była dla mnie wyprawa Yusuke z Midori by wyszukać miejsce na wycieczkę

. Green green to taka przeplatanka, widać że twórcy mieli ambicje na coś większego niż ecchi, ale połączenie powagi i komedią wyszło - nomen omen - jako tako :D

OAV'ka jest strasznie lipna. Nie tykaj jej, bo ci popsuje ogólne wrażenie o Green Greenie. Kreska wygląda jak z jakiegoś bardzo słabego budżetowego hentaica. Strasznie tragicznie i nie ma tam absolutnie nic czego byś nie znalazł w oryginalnej serii TV. Na dodatek zmiana miejsca akcji do normalnej szkoły też nie dodaje tej produkcji punktów. Po prostu omiń to szerokim łukiem. Tak samo jak Green Green Erolutions (straszne spłycenie serii). Lepiej sobie ściągnąć jakiegoś porządnego hentaia.

A dzięki za odradzenie, położę na wspomnianych tytułach krzyżyk. Nie ma nic gorszego jak degeneracja ulubionego animca :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Soul Eater 1-2

Świetna kreska i walki, fajny opening, choć muzyka niemelodyjna. Dosc smieszne dialogi, tatusiek wymiata. Rzecz jest o Mistrzach broni, których partner zmienia sie w broń (kosa, pistolet itp.), i razem walczą z demonami. Będę sledził z zainteresowaniem.

Dzięki, że wspomniałeś o tym. Gdyby nie ty, to bym wciąż czekał na kolejne rozdziały mangi. W każdym razie muszę przyznać, że anime Soul Eater jest genialnie zrobione (przynajmniej to, co do tej pory zobaczyłem). Humorystycznie nie odbiega stylem od mangi. Muzyka z openingu jest świetna.

Jeśli nie oglądałeś jeszcze trzeciej części, to przygotuj się na coś genialnego. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...