Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

Sesja Naruto

Polecane posty

Naruto poprosil, Naruto dostal. Przypominam o netykiecie, regulaminie forum, regulaminie sesji itd. Licze tez, ze poziom tej sesji bedzie nieco wyzszy niz "tej drugiej" ;) Naruto, postaraj sie (przede wszystkim poprawnie pisac :D) No i zycze wszystkim dobrej zabawy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie doczekałem sie sesji rpg Naruto.

system rpg będzie podobny jak w sesji Starcrafta.

Walki i ciosy będą zależały od mojej woli i czy ten cios

jest możliwy w danej pozycji.

Każdy kto chce grać musi wysłać mi lub na dyskusji

karte postaci

Sr(Shun Arachi)

Jesteś normalnem uczniem akademi ninja ogulnie niczym się niewyrużniasz mieszkasz sam w domu twoja mama umarła kiedy byłeś dzieckiem a ojciec pułtorej roku temu wyruszył na misje i niewrucił. Pi!..Pi!..Pi!...Obudził cię twuj budzik o 7.00 powoli wstałeś i ubrałeś się w swoje ubranie znudzony umyłeś się i zjadłeś śniadanie.Po głowie chodzi ci omysł aby dziś niejść do szkoły i przespać cały dzień.

Knight Martius(Yamashita Ryuujin)

Mieszkasz z siostrą gdyż reszta twojej rodziny zostałe bezlitośnie pozabijana

przez tzw.Łowców smoków i innymi Ninja z obawy że są za silni.

Ti!...Ti!...Ti!..Obudzł cię twuj budzik.Bardzo ci się chce spać gdyż całą wczorajszą noc przesiedziałeś nad zwojami. Czujesz się bardzo dziwnie a z zwojuw nauczyłeś się tylko że zwoje są bardzo dugie i nudne.

powolnym ruchem wstajesz ubierasz się i myjesz kiedy schodzisz naduł widzisz swoją siostre Shimizu pyta cię ostrym szorstkim głosem

-Co tak dugo siniadanie stygnie!...

Patrząc że nieoczekuje odpowiedzi zaczynasz jeść...

po skończeni siniadania czujesz się już troche lepjej i zauważasz że masz koszulke tył naprzud :twisted:

-Chocimy już do Akademi.Mówi twoja siostra ciepłym i radosnym głosem.

poprawjając koszule idziesz za nią do akademi.

Grendey(Nanji Arato)

Mieszkasz z matką i ojcem jesteś całkiem zdolnym uczniem akademi Ninja.Budzisz się patrzysz na zegareg za 2 minuty 7. Ubierasz się i myjesz z ogromną przyjemnościął szybko schodzisz naduł, gdzie czekają na ciebie rodzice i pyszne siniadanie.

Zajadsz je i szybko wychodzisz z domu i idziesz do akademi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekko obolały wstaję i siadam na boku łóżka. Przecieram oczy i spoglądam w podłogę. Przez chwilę obserwuję przemieszczającego się po niej pająka, po czym słyszę odgłos pukania do drzwi.

- Shuuun! Wstałeś już?! – usłyszałem miękki dziewczęcy głos.

- Nie każ nam tam wchodzić i cię budzić! – usłyszałem kolejny dziewczęcy głos.

- Już wstałem... Zaraz schodzę... – odpowiedziałem lekko sennym głosem.

Po tych słowach usłyszałem szybki, cichnący tupot, którym moje siostry oznajmiły, że schodzą na śniadanie. Szybko umyłem się i ubrałem. Nim minął kwadrans, schodziłem już po schodach. Wszedłem do kuchni.

- Witaj Shun. – usłyszałem kobiecy głos.

- Witaj bracie. Jak się spało? – spytały mnie moje siostry, kończąc wzajemnie zdania.

- Dzień dobry Miko. – odpowiedziałem do ciotki – Takai, Meiun... spało się tak, jak wczoraj. – odpowiedziałem z lekką nutą sarkazmu.

- Shun, nie kłuć się z siostrami, tylko jedz. Zaraz musicie wychodzić. – powiedziała ciotka Miko, po czym postawiła mi przed nosem miskę ryżu, ryżowe kulki i filiżankę herbaty.

Kiedy jadłem, jedyną rozrywką, jakiej mogłem teraz doświadczyć, było patrzenie, jak Takai i Meiun bawią się swoimi kunaiami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przebudzeniu się od razu wyskakuje z posłania i idę do toalety, nie cierpię leżeć bezczynnie w łóżku. Umyłem się, ubrałem, po czym zszedłem na dół do czekających na mnie rodziców i śniadania.

-I jak się spało? -Zapytała mama jak zwykle, odkąd pamiętam.

I jak zwykle tez padła moja jakże wyczerpująca temat odpowiedź

- Dobrze.

W milczeniu zjadłem moje pyszne śniadanie, i po wysłuchaniu tradycyjnego monologu rodziców

-Tylko uważaj w akademii nie zrób sobie czegoś blablablabla

zarzuciłem na siebie sakiewki z moim orężem i wyszedłem z domu kierując me kroki do Akademii.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- „Rany, jak bardzo mi się nie chce iść dzisiaj do akademii.” – myślę niewyspany, idąc wraz z siostrą do akademii ninja. – „Ale niestety, jak trzeba, to trzeba… Całe szczęście, że już wkrótce koniec…”

W ruchu wyjmuję z siebie plecak i tak też sprawdzam, czy wszystko wziąłem. Shimizu patrzy się na mnie i pyta:

- Yamashita, a może na chwilę przystaniemy, byś mógł spokojnie zajrzeć do plecaka?

- Nie, nie trzeba. – odpowiadam spokojnym tonem. – Tylko coś patrzyłem.

Upewniwszy się, że zabrałem wszystko, co trzeba, zapinam plecak i z powrotem zakładam go na siebie.

Po chwili chodu robię wdech nosem i wydech ustami.

- Ach… - mówię na głos to, co czuję. - Czuję to świeże powietrze, jakie towarzyszy Wiosce Ukrytego Liścia… Świetnie miejsce do zamieszkania… Nieprawdaż, Shimizu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SR(Shun Arachi)

Po dokończeniu Śniadania spakowałeś się i powoli znudzony wychodzisz do akademii. Po przejściu około 80 metrów natknąłeś się na twojego kolegę z ławki Yamashita Ryuujin i jego siostrę Shimizu. Uśmiechnął się do ciebie krzywo i ziewnął. Dojrzałeś, że ma oczy mocno podkrążone ziewnąłeś i poszliście dalej. Po chwili spojrzałeś na jego siostrę, wyglądała jak zawsze bardzo ładnie ma długie czarne włosy twarz nieskazitelnie czystą a jej karnacja jest trochę bielsza od twojej. Po chwili spojrzała na ciebie, ale, jako,że jesteś bardzo nieśmiały szybko odwróciłeś odniej wzrok. Powoli się usimiechneła i cicho zasimiała. Wtedy Yamashi spojrzał na was z pod oczu, ale później znowu zaczął patrzeć w ziemie.

Knight Martius(Yamashita Ryuujin)

Po przejściu zaledwie kilku metrów spojrzałeś za siebie gdzie biegł twój kumpel z ławki Shun Arachi. Mimo, że niezaiteresował cię zabardzo usimiechnąłeś się do niego i z zamkniętymi oczami i głową obłuszczoną w dół.

Po przejściu 30 metrów usłyszałeś śmech twojej siostry spojrzałeś w górę, lecz wszystko zdawało się normalne, w oddali zauważyłeś już akademie.

Mimo wszystko interesował cię tylko sen, więc pomyślałeś:

-Dobrze, że mamy takie wygodne ławki, będę miał się gdzie zdrzemnąć.

I ziewnąłeś w duchu

Grendey(Nanji Arato)

szybko wybiegłeś z domu i Nie przebiegłeś 50 metrów a już byłeś w akademii wszedłeś do klasy gdzie była twoja ulubiona dziewczyna Seli Matado zagapiłeś się na nią i patrzyłeś na jej długie blond włosy, Niebieskie oczy i ten jej piękny Bius.. Znaczy ciało :P usiadłeś w ławce za nią, kiedy ciągle na nią patrzyłeś wszedł nauczyciel Iruka Sensei i usiadł przy swoim stole...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W drodze do akademii zastanawiałem się, co będziemy dziś przerabiać, wysnułem wiele możliwości, ale żadna z nich nie zdawała mi się być wiarygodna. Gdy dotarłem już do klasy, codzienność aż do bólu mi o sobie przypomniała. Wszystko wyglądało jak zawsze, wszyscy siedzieli jak zawsze, zachowywali się jak zawsze... jak zwykle siadłem za dziewczyną z najfajniejszym bius.. ciałem w klasie, przygotowując się na kolejny nudny dzień w akademii.

-Naprawdę, więcej dałoby mi gdybym trenował w lesie a nie przesiadywał tutaj. W mej głowie nagle zagościł plan ucieczki z lekcji, ale szybko te myśli odgoniłem, wygodniej rozsiadłem się w ławce i czekałem na rozpoczęcie lekcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po śniadaniu poszedłem z powrotem do swojego pokoju i sprawdziłem, czy wszystko, co potrzebne mam w plecaku. Gdy okazało się, że niczego nie brakuje, założyłem plecak i zszedłem na dół. Rozejrzałem się, próbując dojrzeć sióstr, ale nigdzie ich nie było.

- Gdzie są Takai i Meiun? – spytałem Miko, która wciąż krzątała się po kuchni.

- Już poszły do akademii. – odpowiedziała chodząc od jednej szafki do drugiej – Mówiły coś o tym, że nie chcą się spóźnić...

- Ja też wychodzę. – odpowiedziałem beznamiętnie i poszedłem w stronę drzwi.

- Miłego dnia Shun! – zawołała z kuchni Miko.

- Tak... miłego. – odpowiedziałem cicho pod nosem.

Zacząłem iść szybko do akademii, by jednak się nie spóźnić. Po drodze spotkałem idących Yamashitę i Shimizu.

- „Czemu ona się tak na mnie patrzy?”- zapytałem się w myślach samego siebie, po czym spuściłem głowę – „Nie mam czasu na takie głupoty.” – skwitowałem swoje spostrzeżenie, po czym przyśpieszyłem kroku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- „Shimizu uznała moje pytanie za retoryczne…”. – myślę. – „Mówi się trudno. I tak jestem <<trochę>> ospały.”.

Po chwili zauważam idącego żwawym krokiem Shuna. Odruchowo posyłam w jego stronę lekki uśmiech. Niewyspanie daje się jednak we znaki, wskutek czego mam ledwo co otwarte oczy, wpatrzone do tego w ziemię.

- „Mam tylko nadzieję, że prześpię się potem spokojnie.”

Po chwili słyszę chichot Shimizu. Pytam się z zaciekawieniem:

- Z czego się śmiejesz?

- Nie, już nic. – odpowiada z powoli opadającym śmiechem. Dalej jestem ciekaw, z czego się tak śmiała, ale przestaje mnie to już powoli obchodzić. Znów ogarnia mnie niewyspanie.

- Przyśpieszmy lepiej kroku, bo się spóźnimy. – stwierdzam ze znużeniem, po czym kwestię kończę ziewem.

- „Dobrze, że mamy takie wygodne ławki, będę miał się gdzie zdrzemnąć.”. – myślę, próbując zatkać usta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grendey-Po przyjściu senseja zauważyłeś, że wchodzą do klasu

twoi koledzy:Yamashi i jego siosta Shimizu. No i oczywiście twój znienawidzony rywal Shun.Ciągle mysilisz jak by tu go w czymś upokorzyć, kiedy tak ciągle mysilałeś aby go jakś znieważyć nauczyciel przerwał twoje myślenie muwiąc na całą sale:

-Witaj Klaso dziś mamy prawie ostatni test na genina! Dziś cała klasa zdaje: Cieniste klony jutsu (Bushin no Jutsu).

na te właśnie słowa cała klaza zaczeła jęłczeć i o czymś mówić.

Olany nauczyciel kszyknoł ile sił w pucach:

MARSZ USTAWIć SIę W SZEREGU!!!!

Po pewnym czasię ustawlili się w rzątku.

Sensej zadowolony zaczoł wyczytywać z listy imienia i nazwiska:

-Napoczątku "Shimizu Ryuujin".

wyszła na środek twoja koleżanka i wysłała oczko Shunowi.

-Dobrze! Natępny... Nanji Arato

Mimo że miałeś zamiar podejść do Shuna i go z tond wywalić to niechętnie podszedłeś do senseja.

czuleś jak bardzo durzo czakry w tobie się właśnie uaktywniło.

Krzyknołeś na cały głos

-Kage Bushin No jutu!!!

Buh troche dymu pojawiło się w klasie mimo to nigdzie nie było ani jednego klona.Już słyszałeś te simiechy za sobą kiedy nagle usłyszeiście znajome kszyki z dworu.

kiedy wszyscy się odwrucili w oknie na całym dworze było około 20/30 klonów wyglądających tak samo jak ty.

-Łał brawo Nanji to było jedne z trudniejszych jutsu!Masz u mnie wielkiego +

Ale to były ostatnie słowa które słyszałeś, gdyż 10 sekund puźniej ssunołeś się powoli na ziemie...Widziałeś już tylko kilku uczniów nad sobą a potem tylko ciemnoś....

SR

Dalsz droga do Akademi była bardzo spokojnapo wejściu zauwałżyłeś, że jakiś kretyn patszy na ciebie jagby chciał cią zagryżć.Kiedy tylko doszedłes do ławki nauczyciel powiedział:

-Witaj Klaso dziś mamy prawie ostatni test na genina! Dziś cała klasa zdaje: Cieniste klony jutsu (Bushin no Jutsu).

na te właśnie słowa cała klaza zaczeła jęłczeć i o czymś mówić.

Olany nauczyciel kszyknoł ile sił w pucach:

MARSZ USTAWIć SIę W SZEREGU!!!!

Po pewnym czasię ustawlili się w rzątku.

Sensej zadowolony zaczoł wyczytywać z listy imienia i nazwiska:

-Napoczątku "Shimizu Ryuujin".

wyszła na środek twoja koleżanka i wysłała oczko Shunowi.

-Dobrze! Natępny... Nanji Arato.

wytedy wyszedł ten dziwny kretyn i zaczoł coś krzyeć.

nagle na dworze zrobiło się mnustwo klonów po ich zniknienciu ten kolesi upadł na ziemie...

-Sensej Nanjiniemu coś się stało.

Powiedziała jedna z uczenic.

-To nic zasłabł...użył pewnie za dużo czkry postawcie go na ławce...Na czym to ja.. a tak następny Shun Arachi.

podszedłeś na sirodek i byle jak wybełkotałeś go co to tamten.

W klasie powstało około 15 klonów

-Bardzo ładnie..Następny Yamashita Ryuujin

Knight Martius

Po dojściu do akademi niezdążyłeś się położyć na ławce a już sensej zaczoł gadać:

-Witaj Klaso dziś mamy prawie ostatni test na genina! Dziś cała klasa zdaje: Cieniste klony jutsu (Bushin no Jutsu).

na te właśnie słowa cała klaza zaczeła jęłczeć i o czymś mówić.

Olany nauczyciel kszyknoł ile sił w pucach:

MARSZ USTAWIć SIę W SZEREGU!!!!

Po pewnym czasię ustawlili się w rzątku.

Sensej zadowolony zaczoł wyczytywać z listy imienia i nazwiska:

-Napoczątku "Shimizu Ryuujin".

wyszła na środek twoja siosta i wysłała oczko Shunowi.

-Dobrze! Natępny... Nanji Arato.

wyszedł na środek twój kolega ale byłeś zby zmęczony by go suchaci zamknołeś oczy i powoli słyszałeś jakieś głosy ockonołeś się dopiero kiedy zostałeś wezwany

-Bardzo ładnie..Następny Yamashita Ryuujin

poszedłeś na sirodek jagby zbudził cię ktoś z kilku godzinnego snu wszystko ci się rozmazywało.

Ale po pewnym czasie doszedłeś do się i krzyknołeś Bunshin no Jutsu!

obok ciebie pojawiło się kilka klonów.

sensej powiedział coś i położyłeś się na ławce... niemineło 10 sekund a już spałeś

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeszedłem jeszcze kilkaset metrów i dotarłem wreszcie do akademii. Zaraz miały zacząć się zajęcia. Przed wejściem tłoczyli się uczniowie z młodszych klas, którzy chcieli aż do końca siedzieć na dworze. Stanąłem w miejscu pod klasą. Przede mną ściana, za mną drzewo. Wyskoczyłem do przodu. Przy pomocy chakry przyczepiłem się do ściany i szybko wyskoczyłem w stronę drzewa. Kilka silnych wyskoków i wskoczyłem przez okno obok klasy. Wszyscy byli już w środku. Otworzyłem drzwi i zamknąłem je za sobą. Gdy tylko usiadłem w ławce, usłyszałem, że nadszedł czas na egzamin. Gdy nadeszła moja kolej, wstałem wyszedłem przed wszystkich i cicho mruknąłem Kage Bushin no jutsu. Obok mnie pojawiło się kilkanaście klonów, które znikły zaraz po usłyszeniu oceny. Usiadłem wygodnie w ławce, otworzyłem szkicownik i zacząłem przeglądać swoje szkice.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ooo, Shun wszedł do klasy. Mój odwieczny rywal. Mam nadzieję, że dostane dziś szansę aby go znowu upokorzyć przed wszystkimi... W tym momencie jakby Iruka-sensei mnie usłyszał, i powiedział

-Witaj Klaso dziś mamy prawie ostatni test na genina! Dziś cała klasa zdaje: Cieniste klony jutsu!

Klasa jakby niezbyt zadowolona tym, że dziś zdajemy zaczęła jęczeć i marudzić. Ale Iruka-sensei zaczął coś krzyczeć, więc wszyscy ustawili się w szeregu.

Hurra, zakrzyknąłem w myślach, jak znalazł do kolejnego zwycięstwa nad Shunem! Nie mogłem doczekać się momentu w którym nadejdzie moja kolej. Najpierw zdawała Shimizu Ryuujin, siostra Yamashity, mojego kolegi. Szybko się z tym uporała, i Sensei wywołał mnie. Dziwne, bo zazwyczaj zdawałem na końcu różne rzeczy. Więc stanąłem na środku, uformowałem odpowiednią pieczęć, poświęciłem dużo chakry i krzyknąłem "KAGE BUNSHIN NO JUTSU!" nie znam rezultatów mojego jutsu, tylko obraz zrobił się jakby rozmazany i zdążyłem tylko pomyśleć "chyba przesadziłeem" i zemdlałem.

Po kilku minutach obudziłem się na ławce, przetarłem oczy i wstałem, zapytałem się jakiegoś kolegi obok, powiedział mi że bardzo dobrze. Spytałem się, cy byłem lepszy, niż Shun. On odpowiedział mi, że tak.

Usatysfakcjonowany rozwaliłem się w mojej ławce i patrzyłem z wyższością na shuna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja i Shimizu po przyśpieszeniu kroku docieramy szybko do akademii. Kiedy dochodzimy do klasy, zauważam zasiadającego senseia Irukę. Starając się ogarnąć niewyspanie, mówię do niego:

- Dzień dobry, sensei.

- Dzień dobry, sensei! – wtóruje z radością Shimizu.

- Dzień dobry, Yamashita i Shimizu. – odpowiada sensei Iruka. – Proszę siadać.

Po tym dialogu snuję się (inaczej nazwać tego nie można) do ławki. Kiedy już chcę iść spać, nauczyciel mówi do całej klasy:

- Witaj, klaso. Dziś mamy prawie ostatni test na genina! Dziś cała klasa zdaje: Bunshin no Jutsu.

Tak to zrozumiałem. Coś mi się wydaje, że wspominał o jakichś cienistych klonach, ale jestem tak ospały, że nie umiem tego stwierdzić.

Sensei czyta pierwsze nazwisko:

- Na początku Shimizu Ryuujin.

- Powodzenia, Shimizu. – odruchowo jej mówię. I tak nie muszę się martwić: całkiem dobrze oszlifowała Bunshin no Jutsu. Słyszę to jakże mi znane hasło, a potem Iruka wywołuje kolejnego. Nawet nie chce mi się słuchać. Ale jednak słyszę głos mego kolegi, Nanjiego, który niemalże krzyczy:

- Kage Bunshin no Jutsu!

- „Kage Bunshin?!”. – myślę ze zdziwieniem. – „Kiedy i jak się tego nauczył?! Eee, nieważne…”.

Potem coś obija mi się o uszy, jakoby Nanji zasłabł. Później jeszcze słyszę Shuna wykorzystującego tożsamą technikę. Ciekawe, że kilku w tej akademii ją umie…

Kiedy wreszcie myślę, że spokojnie sobie zasnę, słyszę od senseia:

- Następny Yamashita Ryuujin.

Złorzecząc w myślach, wstaję z ławki i idę na środek sali. Ogarniając jednocześnie sen z powiek, robię charakterystyczny układ rąk. Staram się skoncentrować na zrobieniu klonów… Teraz tylko to się liczy… Kiedy już jestem gotowy, mówię dosyć głośno:

- Bunshin no Jutsu!

Wiem tylko tyle, że pojawiło się obok mnie kilka klonów. Sensei zapewne mi pogratulował, po czym poszedłem do ławki. Zamiast sięgnąć po jakiś komiks albo pomyśleć o czymś, ułożyłem się na ławce, udając spanie. Po chwili okazuje się, że to nie tyle udawanie, co prawdziwy sen. Co się działo dalej po tym, jak zasnąłem – nie wiem i nie chcę wiedzieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Shunpo pewnym czasie patrzenia na szkicownik zauważyłeś bardzo fajnego pająką:(cały czerwony z kszyżem na placach ) złapało cię wielki natchnienie kiedy zaczołeś go rysować zauważyłeś, że zaczyna powoli pełzać twoją strone...Przechodził z ławki na ławke kierując się

w twoją strone.Przez jakiś czas wydawało ci się że tylko ty go widzisz, przekonałeś się że masz racje kiedy pszeszedł po głowie Shimizu i nawet go niezauważyłe kiedy pają do ciebie dochodził nauczyciel powiedział głośno:

-Dobrzy jak widze tylko niekturzy opanowlai już bushin no jutsu.Teraz dobieszcie się w pary i ustawcie się w dwuszeregu. Zrobimy turniej, kto wygra już dziś zda na genina.Ale pamiętajcie zwycięzca może być tylko 1.

Po tym jak nauczyciel to powiedział chciałeś zobaczyć co z pająkiem ale już go tam nie było.Odłożyłeś szkicowniki zapytałeś Yamashiego o to abyście byli w parze.Niestety Yamshi niechciał by poturbowali jego siostrę więc jest z Shimzu.

Zastanawiałeś się kogo możesz wybrać, i w tedy przypomniał ci się tamten dziwak.Pomyślałe tak:

-Przecież on niejest taki najgorszy będzie można się z nim pobawić.

chcąc niechcą i tak już niebyło nikogo innego do walki lecz kiedy już podchodziłeś do tego dziwaka. On podszedł do ciebie i z chamskim usimieszkiem zapytał cię czy chcesz z nim walczyć w pierwszej rundzi.

Udojąc, że się nad tym zastanawiasz odpowadasz mu tak:

-hmm..Widziałem twoje klony to może być fajna walka.

Nanji

Widzisz że Shun zignorował cię i zaczoł krązyć wzrokiem po ławkach.

Dostrzegłeś ,że jego wzrok zatrzymał się na Shimizu.

Poprost tego już niewytrzymałeś już chciałeś wstać kiedy nauczyciel powiedział takie słowa:

-Dobrzy jak widze tylko niekturzy opanowlai już bushin no jutsu.Teraz dobieszcie się w pary i ustawcie się w dwuszeregu. Zrobimy turniej, kto wygra już dziś zda na genina.Ale pamiętajcie zwycięzca może być tylko 1.

Na te słowa szybko podszedłeś do Shuna i wyzwałeś go na pojedynk.

Shun chwile się zastanowlił i się zgodził.

Yamashita

Obudziłeś się dopiero kiedy twoja siostra szturchneła cię lekko w bark

-to co jesteśmyw parze?

zapytała Shumizu.

-cale w czym co gdzie i jak?

-ehh jak zawsze spałeś suchaj: trener użądził nam zawody ten kto wygro zostanie geninem...

Wtedy się obudziłeś i ocknołeś dosłownie.

-Geninem mowisz.. Już dziś...Łał to super jesteśmy w paże ok?

twoja siostra lekko zirytowana powiedziała do ciebie szorstkim głosem:

-Tylko nielcz że będe miła...!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- „Przedwczesny test na genina w postaci walki jeden na jeden?!”. – oburzam się w myślach. – „Od kiedy można urządzać coś takiego?!”.

- Geninem, mówisz?… - odpowiadam Shimizu, próbując opanować złość. – Już dziś?… No to świetnie. Skoro tak bardzo nalegasz, to jesteśmy w parze.

Siostra w odpowiedzi lekko się zirytowała i odpowiedziała szorstkim głosem:

- Tylko nie licz, że będę miła…!

- Tja… Nie liczę…

Niby powinienem się cieszyć, że wreszcie zawalczę z Shimizu. I tak częściowo jest. No właśnie, częściowo. Z drugiej strony mam pewne wyrzuty sumienia. Bo żeby odpowiadać twierdząco na walkę ze swoją własną siostrą? Z jedyną osobą, z którą tak dosyć często rozmawiam? Z dziewczyną, która jest moją jedyną przyjaciółką? Czy to aby sprawiedliwy los? Ale cóż, takie cholerne szczęście. Niestety…

Po krótkiej chwili, podnosząc rękę, zwracam się do senseia Iruki:

- Sensei, te walki gdzie będą się odbywały? W oddzielnej sali czy gdzie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walka Finałowa:

Sharkei Vs Nanji

walka finałowa była bardzo trudna dla obu przeciwników gdyż płapki były

bardzo trudne a klonów dużo ale w konicu kiedy Nanji Tracił

już nadzieję resztkiem sił zdołał kopną i zrobić cios Lotosu

Nanji

Po trudnym pojedynku z Sharkeiem Senseji powoli podchodzi do ciebie i podaje ci opaske wioski konoha.

-Brawo Nanji udało ci się, od teraz jesteś Geninem.Lecz niestety z wyznaczeniem grupy musisz chwile zaczekać tagże przyjć jutro kiedy reszta zda egzamin na Genina.A to prezent dla ciebie za wygranie.<powoli

wyjmuje małe pudełeczko z keszeni i mówi>:

-Prosze to dla ciebie.

Pardzo podniecony odworzyłeś pudełko było tam :

-5 zwoi

Bardzo się ucieszyłeś dostając prezent

Sensej mówi że masz przyjść dopiero jutro a teraz możesz już wracać do domu, a i co do zwoi to właśnie one pomogą ci być prawdziwym Geninem

masz tam też kilka przydadnych Jutsu.

Shun

Po przegranej walce obserwowałeś jak Naneji wygrywa turniej.

Sensej mówi coś jeszcze Nanjiemu i podchodzi do was.

-No to tak nieudało się wam ale to trudno, chce wam pokazać nowych uczniów który przechodzi z innej grupy poznajcie Yukiego Kutsuragi i Kaisen Tsurugi.

widzicie, że za pleców senseja wychodzi chłopak w shortach i dugich czerwonych włosach.

-Siema! mówi donosinym głosem Yuki.

Senseji każe się wam z nimi przywitać i podać ręke.

spokojnie podałeś mu ręke i niechętnie potszedłeś do Kaisena.

Bardzo mocno ściosnoł ci ręke, bardzo cię to bolało ale prubowałeś nieokazywać bólu.

Sensej powiedział że to koniec na dzisiaj możecie już iść.

Powoli wyszedłeś i zmierzałeś do swojego domu.

Yamashi

Po przegranej walce obserwowałeś jak Naneji wygrywa turniej.

Sensej mówi coś jeszcze Nanjiemu i podchodzi do was.

-No to tak nieudało się wam ale to trudno, chce wam pokazać nowych uczniów który przechodzi z innej grupy poznajcie Yukiego Kutsuragi i Kaisen Tsurugi.

widzicie, że za pleców senseja wychodzi chłopak w shortach i dugich czerwonych włosach.

-Siema! mówi donosinym głosem Yuki.

Senseji każe się wam z nimi przywitać i podać ręke.Powoli podszedłeś do

Kaisena i powiedziałeś do niego

-Siema co tam u ciebie

powoli spojrzał na ciebie z pod długich ciemnych włosów coś wymamrotał i lekki prond (około 20 volt) walnoł cię w ręke.

Szybko się odsunołeś i zaczołeś gonić Shuna który już poszedł.

Yuki

Mieszkasz sam w domu z starszym bratem który jest geninem, nie pamiętasz swojej rodziny od kond pamiętaż utszymywał cię brat

Po pszywitaniu się z klasą (czytaj na górze) poszedłeś do lasu pociwczyć.

-100 pompek

-500 brzuszków

-100 ciosów w drzewo ręką

-200 ciosów w drzewo nogą

Po skończeniu treningu powoli przeszedłeś się po lesie.

lecz po przeiściu 10 metrów zauważyłeś, że ktoś cię szpieguje!

Oczywiście jako dobry Ninja wiedziałeś jak się zachować.

Zaczołeś bardzo szybko biec w strone domu ( no moż dokońca niewiedziałeś co robić :roll: )

Kaisen

Po przywitaniu się z klasą poszedłeś powoli do domu gdzie zastałeś swojego brata Iteshiego spytał się swoim donośnym głosem

-Nareszcie wruciłeś braciszku.

i szybko rzuca w ciebie kunaia.Z łatwosicią go łapiesz i mówisz.

-tego się nie spodziewałeś?! co?

ale kiedy spojrzałe już go tam nie było, nagle poczułeś na szyji coś ostrego i usłyszałeś głos swojego brata.

-Nieźle ale nie aż tak super.

poczym znów podszedł do kuchni i podał ci Ramen domowej roboty.

Szybko zjadłeś i poszedłeś do pokoju gdzie miałeś kilka własno ręcznie wytopionych mieczy,łużko, szafe,worek treningowy i belke obwiązane sznurem do ciwiczenia pięści.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walka się skończyła. Nanji wygrał. Stałem wpatrzony w ziemię. Nagle usłyszałem odgłosy od strony akademii. Okazało się, że wiele dzieciaków z młodszych klas obserwowało naszą walkę. Wśród nich dostrzegłem Takai i Meiun.

- Hej ty!! – nagle ktoś zawołał spośród tłumu dzieciaków – Wielki ninja z żyłkami!! Jesteś do kitu!!!

Puściłem to mimo uchem . Zamierzałem już iść, kiedy nagle poczułem szarpnięcie za rękę. Kilka moich żyłek owinęło się wokół jednego z drzew przy ostatnim ataku.

- Ninja patałach!! – znowu krzyknął ten sam głos.

Stojąc przodem do drzewa, wyprostowałem rękę, po czym zgiąłem ją w łokciu by uwolnić z niego żyłki. Jedno płynne pociągnięcie i żyłki były wolne. Resztki chakry poszły na to, by bloczki ze zwiniętymi żyłkami można było schować do bluzy. Cała ta akcja trwała mniej niż kilka sekund. Zaraz potem drzewo w pięciu kawałkach zwaliło się na ziemię. Potem już nie słyszałem żadnych docinek od żadnego dzieciaka.

Przeczekałem resztę turnieju siedząc oparty o ścianę. Nacji wygrał, co sprawiło, że nie musiał zaliczać egzaminów na genina. Po chwili podszedł do nas sensej Iruka. Przedstawił nam dwóch nowych uczniów, którzy załapali się na najbliższe egzaminy. Kazał nam przywitać się z każdym z nich. Jeden chciał być koleżeński, a drugi zachowywał się jakby chciał od razu rozstawiać nas po kątach. Ściskał mi dłoń tak, jakby sprawdzał ile siły potrzeba by mi połamać kości. Po kilku chwilach, kiedy patrzyłem mu w oczy bez cienia bólu, puścił dłoń. Zaraz potem sensej Iruka powiedział, że możemy iść do domu. Tak też zrobiłem. Nie miałem ochoty z nikim gadać. Musiałem sobie wszystko przemyśleć. Spokojnym, wolny krokiem szedłem do domu.

- Shun! Czekaj na nas! – znowu usłyszałem naprzemienne głosy moich sióstr – Świetna walka. – stwierdziła Meiun - Ale... czemu dałeś mu wygrać? – spytała Takai – Czy naprawdę przegrałeś? – spytała się Maiun – Odpowiedz nam. Przegrałeś, czy się podłożyłeś? - zapytały po chwili razem.

Spojrzałem w ich stronę z lekko rozpogodzoną miną i lekko uśmiechnąwszy się odpowiedziałem:

- Tak.

Po czym poszedłem dalej. Siostry stanęły lekko ogłupiałe, a ja otworzyłem drzwi domu i zamknąłem je za sobą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"- Świetnie! Pierwszy dzień tutaj, i już mnie omineła szansa na ominięcie egzaminu..." Denerwuje się w myślach. "- Argh, ale co, najważniejsze to nie okazywać nadmiernego zainteresowania..."

Słyszę że ktoś mnie woła, to sensei! Idę się dowiedzieć o co chodzi.

-No to tak nie udało się wam ale to trudno, chce wam pokazać nowych uczniów który przechodzi z innej grupy poznajcie Yukiego Kutsuragi i Kaisen Tsurugi.

Spojrzałem na niego z lekkim uśmiechem

- Siema! "-Uch... Wole sobie nie robić wrogów... Przynajmniej nie na samym początku"

- Siema, co tam u ciebie?

Miałem już coś odpowiedzieć, ale Yamashi odszedł przywitać się z kolejną nową osobą.

Nadeszła kolejna osoba, tym razem to był Shun

- Siema

Ale on już nie odpowiedział... Po tym wszystkim sensei pozwolił nam iść do domu. "Muszę trochę poćwiczyć, możliwe że ktoś będzie chciał mnie wyzywać na pojedynek" W głowie już sobie układał plan treningu, lecz po chwili usłyszał szelest za sobą, odwrócił się gwałtownie i dojrzał sylwetkę dorosłego ninja która nie wyglądała na przyjazdną, i nie myśląc o niczym zaczął uciekać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjadam szybko ramę i idę na górę przebieram się w robocze ubranie.

I idę do mojego przyjaciela Ymygone u którego uczę się kowalstwa.

Po zejściu na dół wołam bratu, że idę do Ymygonego i wychodzę.

Podążam wydeptaną scieszką. Po wejściu do kuźni zastaję Ymygonego

wykuwającego runy na mieczach, po chwili Ymygonego dostrzegł mnie i powiedział

- Witaj Kaisen, co tam u brata.

Patrząc na niego z pod długich czarnych włosów wypowiedziałem

-Witaj!

Ymygonego zwraca się do mnie.

-Jak byś przyniósł swoje miecze to mógłbym pomóc ci z runami.

Po tych słowach szybkim krokiem poszedłem w stronę domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Jestem Geninem! Jestem Geninem! Prawdziwym Ninja- myślałem sobie

Byłem bardzo szczęśliwy, rodzice na pewno będą ze mnie dumni, a koledzy nabiorą szacunku do mnie. Ledwo stałem na nogach, na tu jeszcze sensei Iruka podbiega do mnie podniecony, z wielkim celebrowaniem podaje mi opaskę shinobi konoha, i zaczyna nawijać :

-Gratulacje, Nanji, od tej chwili stajesz się prawdziwym Ninja. Niniejszym awansuje cię też na rangę Genina, od tej chwili masz prawo nosić opaskę ninja, noś ją z godnością, i nie wykorzystuj swoich mocy Ninja do złych celów! Mam też dla ciebie nagrodę - tutaj po niepotrzebnej gadaninie której i tak nie słuchałem wręcza mi pudełko.

Bardzo szybko je otwieram, i wyciągam zawartość - 5 zwojów nowych technik.

-Te zwoje pomogą ci się odnaleźć na nowo wybranej drodze Ninja - Iruka kontynuował swój niepotrzebny monolog- Dzięki nim staniesz się prawdziwym Geninem

Sensei poszedł od razu do Shuna i Yamashity, żeby pogratulować im ładnych walk, zobaczyłem również tam nowych kolegów, jednak nie miałem siły i ochoty zapoznawać się dzisiaj z nimi. Widziałem, że jeden z nich jest aż nadto energiczny, niedobrze...

-jak ja nie lubię takich ludzi- pomyślałem

Nie mając nic innego do roboty zacząłem snuć się do domu (chodem tego nazwać nie można.)

-No, nareszcie dotarłem - ucieszyłem się

Powoli wszedłem do domu, od razu poczułem uderzający zapach obiadu. Ledwo doczołgałem się do stołu. Rodzice widząc mnie w takim stanie od razu zapytali, co mi się stało. Podczas pysznego obiadku opowiedzalem im wszystko o dzisiejszym egzaminie w akademii, o turnieju ,o moim zwycięstwie. Rodzice bardzo się ucieszyli i co było do przewidzenia od razu zaczęli znajdywać w tym własną zasługę. Ja mu pokazałem jak się walczy mieczem! JA! wołał tata. Mama też coś tam krzyczała, ale nie chciało już mi się ich słuchać, od razu po zjedzeniu wszedłem do pokoju, położyłem się na łóżku, i w mgnieniu oka zasnąłem.

4-5 godzin później...

Obudziłem się, ale jako że w domu zazwyczaj nie miałem nic do roboty, wyszedłem potrenować. Kątem oka widziałem, jak rodzice ze swojej sypialni mnie obserwują ale nie zwróciłem na to większej uwagi. Gdy akurat testowałem nową kombinację ciosów na pniu, podszedł do mnie tata, i powiedział-

"Choć synu, jesteś nareszcie godny"

Nie pytając się o co chodzi poszedłem za Ojcem do salonu. Gdy doszedłem, zobaczyłem leżący na stole zwój, i matkę która była wyraźnie zadowolona

-Synu, jesteśmy z ciebie bardzo dumni. Twoje sukcesy w akademii przynoszą chwałę naszej rodzinie. Obserwowałem od dawna twój trening, i muszę przyznać, że przewyższyłeś mnie w poziomie Ninja. Szczególnie dobry jesteś w walce mieczem. Dlatego też, postanowiłem ci ofiarować, to - tutaj tata pokazuje na zwój - To należało do mnie, gdy byłem shinobi, lecz teraz na starość już mi się nie przyda, a widząc twoje postępy w walce mieczem na pewno pomoże ci to w twoich kolejnych misjach. Szybko wziąłem zwój do ręki i przywołałem to, co było zapieczętowane. W mojej ręce pojawił się piękny miecz, o zdobionym ostrzu, o dziwno w zielonej, pięknej rękojeści też miał dziurkę jak mój miecz. Miecz był zakrzywiony idealnie tak jak mój, miał taką samą długość, jedyne czym sie różnił, to to, że był bardziej ozdobiony i miał rękojeść innego koloru niż mój.

- Widać, że twój pradziadek wytwarzał podobne miecze - powiedział tata.

- Hmm... nie walczyłem nigdy dwoma mieczami, ale dobrze, i nawet rękojeście są w dobranych kolorach- pomyślałem.

Usłyszałem głos mamy

- na dzisiaj już wystarczy treningu kładź się spać!

Mama zawsze potrafi przerwać ważne chwile czymś błahym.... Nie protestując za bardzo wszedłem uradowany do swego pokoju, i po chwili rozmyślania o przygodach, które mnie czekają zasnąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Jestem Geninem! Jestem Geninem! Prawdziwym Ninja- myślałem sobie

Byłem bardzo szczęśliwy, rodzice na pewno będą ze mnie dumni, a koledzy nabiorą szacunku do mnie. Ledwo stałem na nogach, na tu jeszcze sensei Iruka podbiega do mnie podniecony, z wielkim celebrowaniem podaje mi opaskę shinobi konoha, i zaczyna nawijać :

-Gratulacje, Nanji, od tej chwili stajesz się prawdziwym Ninja. Niniejszym awansuje cię też na rangę Genina, od tej chwili masz prawo nosić opaskę ninja, noś ją z godnością, i nie wykorzystuj swoich mocy Ninja do złych celów! Mam też dla ciebie nagrodę - tutaj po niepotrzebnej gadaninie której i tak nie słuchałem wręcza mi pudełko.

Bardzo szybko je otwieram, i wyciągam zawartość - 5 zwojów nowych technik.

-Te zwoje pomogą ci się odnaleźć na nowo wybranej drodze Ninja - Iruka kontynuował swój niepotrzebny monolog- Dzięki nim staniesz się prawdziwym Geninem

Sensei poszedł od razu do Shuna i Yamashity, żeby pogratulować im ładnych walk, zobaczyłem również tam nowych kolegów, jednak nie miałem siły i ochoty zapoznawać się dzisiaj z nimi. Widziałem, że jeden z nich jest aż nadto energiczny, niedobrze...

-jak ja nie lubię takich ludzi- pomyślałem

Nie mając nic innego do roboty zacząłem snuć się do domu (chodem tego nazwać nie można.)

-No, nareszcie dotarłem - ucieszyłem się

Powoli wszedłem do domu, od razu poczułem uderzający zapach obiadu. Ledwo doczołgałem się do stołu. Rodzice widząc mnie w takim stanie od razu zapytali, co mi się stało. Podczas pysznego obiadku opowiedzalem im wszystko o dzisiejszym egzaminie w akademii, o turnieju ,o moim zwycięstwie. Rodzice bardzo się ucieszyli i co było do przewidzenia od razu zaczęli znajdywać w tym własną zasługę. Ja mu pokazałem jak się walczy mieczem! JA! wołał tata. Mama też coś tam krzyczała, ale nie chciało już mi się ich słuchać, od razu po zjedzeniu wszedłem do pokoju, położyłem się na łóżku, i w mgnieniu oka zasnąłem.

4-5 godzin później...

Obudziłem się, ale jako że w domu zazwyczaj nie miałem nic do roboty, wyszedłem potrenować. Kątem oka widziałem, jak rodzice ze swojej sypialni mnie obserwują ale nie zwróciłem na to większej uwagi. Gdy akurat testowałem nową kombinację ciosów na pniu, podszedł do mnie tata, i powiedział-

"Choć synu, jesteś nareszcie godny"

Nie pytając się o co chodzi poszedłem za Ojcem do salonu. Gdy doszedłem, zobaczyłem leżący na stole zwój, i matkę która była wyraźnie zadowolona

-Synu, jesteśmy z ciebie bardzo dumni. Twoje sukcesy w akademii przynoszą chwałę naszej rodzinie. Obserwowałem od dawna twój trening, i muszę przyznać, że przewyższyłeś mnie w poziomie Ninja. Szczególnie dobry jesteś w walce mieczem. Dlatego też, postanowiłem ci ofiarować, to - tutaj tata pokazuje na zwój - To należało do mnie, gdy byłem shinobi, lecz teraz na starość już mi się nie przyda, a widząc twoje postępy w walce mieczem na pewno pomoże ci to w twoich kolejnych misjach. Szybko wziąłem zwój do ręki i przywołałem to, co było zapieczętowane. W mojej ręce pojawił się piękny miecz, o zdobionym ostrzu, o dziwno w zielonej, pięknej rękojeści też miał dziurkę jak mój miecz. Miecz był zakrzywiony idealnie tak jak mój, miał taką samą długość, jedyne czym sie różnił, to to, że był bardziej ozdobiony i miał rękojeść innego koloru niż mój.

- Widać, że twój pradziadek wytwarzał podobne miecze - powiedział tata.

- Hmm... nie walczyłem nigdy dwoma mieczami, ale dobrze, i nawet rękojeście są w dobranych kolorach- pomyślałem.

Usłyszałem głos mamy

- na dzisiaj już wystarczy treningu kładź się spać!

Mama zawsze potrafi przerwać ważne chwile czymś błahym.... Nie protestując za bardzo wszedłem uradowany do swego pokoju, i po chwili rozmyślania o przygodach, które mnie czekają zasnąłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przegranej z Nanjim obserwuję cały turniej. Szukam jakiegoś wygodnego miejsca do siedzenia. Po chwili szukania zauważam Shimizu siedzącą na trawie. Jej wzrok jest skupiony na razie na niebie, a nie na walkach. Zasiadam obok niej.

- Shimizu… - zaczynam do niej mówić.

- Tak? – odpowiada.

- No nie wiem… Myślę, że to chyba dobrze, że się poddałaś.

- Dobrze?! – dziwi się Shimizu. Uczucie to zamienia się powoli w oburzenie. – W jakim sensie?!

- To dlatego, że nie chciałem wcale z tobą walczyć.

- Ale… Dlaczego?

- Obiecałem sobie po stracie rodziców, że będę jak najczęściej z tobą spędzać czas. Przyjaźnimy się już od ładnego czasu. Cóż, z jednej strony miałem wreszcie okazję spróbować się z tobą, kto będzie lepszy. Z drugiej jednak… Zresztą sama już wiesz.

- Yamashita…

- Wiem… - na to słowo ronię jedną łzę. – Nie chcę jednak… - słychać ode mnie łkanie. - …by walka z nami się powtórzyła.

Staram się powstrzymać płacz, chociaż tego uczucia po prostu nie mogę w sobie zaniechać do końca. Krzyczę w końcu:

- Już nigdy więcej! – na te słowa zanoszę się już na nieudawany płacz.

- Yamashita, nie musisz płakać… Po prostu chciałam, żebyśmy się spróbowali… Prędzej czy później musiało do tego dojść.

- Wiesz co? – mówię, próbując się uspokoić. – Chyba jednak masz rację.

Shimizu na to się lekko śmieje. Uśmiechnąwszy się, odpowiada:

- No jasne, że mam!

- Chyba tak…

Potem obserwuję walkę Nanjiego i Sharkeia. Widzę też, jak Nanji kończy ją swoim Omote Renge. W tej chwili coś mi się przypomina.

- Ano właśnie, Shimizu. Kiedy się nauczyłaś robić ognistego smoka?

- Proszę?

- Ognistego smoka, Ryuuka no Jutsu.

- To ty nie pamiętasz?

- No, nie… - w tej chwili pukam sobie otwartą dłonią w czoło. – Ano tak, już sobie przypomniałem!

Shimizu na to chichocze.

Po walce sensei Iruka coś tam mówi Nanjiemu, po czym coś mu wręcza. Jestem pewien, że między innymi ochraniacz na czoło z symbolem Konohy. Potem Iruka wraz z pewnymi uczniami podchodzi do mnie, Shimizu i Shuna.

- No to tak: nie udało wam się, ale to trudno. Chcę wam pokazać nowych uczniów, którzy przeszli z innej grupy. Poznajcie Yukiego Kutsuragi i Kaisena Tsurugi.

- Siema! – krzyczy Yuki.

- Przywitajcie się ze sobą. – mówi sensei.

- „No dobrze…” – myślę. - Siema, co tam u was? – zaczynam. Szybko podaję rękę Yukiemu, potem Kaisenowi. Coś tam mamrocze, a potem czuję się tak, jakby mnie trochę kopnął prąd. Szybko się odsuwam.

- „Kim on jest?”

- No to na razie. – w końcu dodaję. Sensei pozwolił nam już iść, więc czym prędzej korzystam z tej okazji. Ja i Shimizu doganiamy trochę Shuna. Trzymam się z pewnego dystansu od niego.

- „I wreszcie na drodze do domu! Powoli już zaczynałem się niepokoić, że ten felerny dzień nigdy się nie skończy. Co senseiowi przyszło do głowy, żeby zorganizować w akademii Wioski Ukrytego Liścia turniej na genina?!”.

Mówię do Shimizu.

- Cieszę się, że wreszcie idziemy do domu. Z dwojga złego wolę już mieszkać z wiecznie marudną ciotką i kochającym, ale mającym bardzo mało czasu dla nas wujkiem, niż siedzieć w tej akademii nie wiadomo, ile…

- Och, Yamashita… - upomina mnie Shimizu. – Nie przesadzaj.

- A czy przesadą nie jest to, że sensei, jak gdyby nigdy nic, organizuje sobie turniej na genina?! Ech… Dobra, już się uspokajam, ważne, że ten dzień w szkole mam z głowy.

Idę wraz z Shimizu spokojnym, miarowym krokiem do domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SR

Po dojściu do domu czekała na was ciocia z gorącym Ramenem.Przy obiedzie

ciocia zapytała:

-Co robiliście dziś w akademi?

Mimo, że niechciałeś aby ciocia się dowiedziała o turnieju Senseja więc odpowiedziałeś tak:

-nic...nic ciociu napoczątku Sensej kazał nam zrobić kilka klonów i tyle.

-Nieprawda!

Powiedziała jedna z sióstr.

A druga dodała:

-Mieli dziś test na genina...hi..hi i Shun przegrał w pierwszej walce....

Syknołeś jej cicho

-Zamilcz!

i lekko komnołeś ją w noge ała...Pisneła siostra

za to druga zaczeła dalej mówić:

-Nawet niewiesz z kim ciociu z Nanjilem...hihiih.

Teraz przesadziła pomyslałś i zgrzytnołeś

-Zamkni się!!!

i mocno kopnołeś ją w noge, ale okazało się że to była noga od jej krzesła.

Trach nagle krzesło się rozlatuje.

Szybkim krokiem wchodzisz na góre i trzasnołeś dżwiami.

Położyłeś się na łużku w ubraniu zamknołeś oczy i zasnołeś...

następnego dnia

Obudziłeś się dopiero o za pietnaścię siódma.

Umyłeś się i ubrałeś zchodząc na dół pomyślałeś:

-Ohh..ale się wyspałem.

wchodząc do kuchni zauważyłeś swoją ciocie przy garach i powiedziałeś jej:

-Dzień dobry ciociu

-O cześć Shun cz ja nie śnie za pietnasicie ziudma a ty już nie sipisz?!

Może pomożesz mi zrobić siniadanie.

Odpowiedziała twoja ciocia

-Oczywiście co mam zrobić?

-Pokrój te bułki i rozłuż tależe.

Po zrobieniu siniadania przyszły twoje sisty głośno ziewając.

Kiedy zjadłeś bułki szybkim krokiem wyszedłeś do akademi.

Yamashi

Po dojściu do domu byłeś bardzo zmęczony lecz bałeś się egzaminu na Genina więc wziołeś kilka zwoi i zaczołeś się uczyć..

Cieniste klon Jutsu...bla..bla..bla Przemiana Jutsu...blablablablabala..

I nagle zauważyłeś w zwojach coś dziwnego przyjżałeś się temu i dostrzegłeś tytuł: Zakazane Jutsu

-Aż się prosi aby poczytać...

Powiedziałeś w myślach i zaczołeś czytać.

Jedną z osób które urzywały zakazanych Jutsu był Orishumaru...

Był on jednym z mocniejszych Ninja uczył go nawet teraźniejszy Hokage.

Naszczęście zginoł w walce z jego mistrzem...Lecz krążą pogłoski, że on jeszcze żeje. Bardzo się podnieciłeś o tym Orishumaru i cały nabuzowany poszedłeś spać w śnie słyszałeśjakieś syczenie:

-Przyjciiiii dooo mnieeee.... too jaaa Ssssss... Orishumaru.... Yasmaaaashi

Yaaamashi.. Yamashi... Yamashi!Obudzi się idziemy do akademi

usłyszałeś głos siostry spojrzałeś na zegearek była dwadzieścia po 8.

Szybko ubrałeś się i umyłeś wtedy na biurku zbaczyłeś kartke.

był naniej napisane krwią:

Przyjjjć. ...doooo... mnieeeee...

dzybko zszedłeś nadół i zaczołeś biec do akademi.

Nanji

Po położeni się spać bardzo cię podniecałao z kim będziesz w grupie.

Z tego całego napięcia nie mogłeś zasną więc podszedłe do biurko i caczołeś rysować coś na Kartce (bazgrzyłeś sobie) po chwili spojrzałeś na rysunek na którym byłeś ty jeden z nowych i Yamashi na górzy rysunku widniał napis orishumaru team. Napoczątku niezwruciłeś na to uwagi ale po dorysowaniu kilku rzeczy zauważyłeś że nic się nie zmieniło tylko że nadole było mnustwo trupów rozpoznałeś tam między innymi swoich Kolegów. Teraz przypomniało ci się kim był orishumaru.

Szybko spaliłeś i wyrzuciłeś do kosza ten rysunek.

Bardzo sztbko chowałeś się pod kołdre i zasnołęś

Następnego dnia obudziłeś się dopiero o 12.00 wstałeś i dostrzegłeś, że ten sam rysunek jest narysowany na dżwiach.

Yuki

Po ucieczce do domu spodkałeś brata też właśnie tam wracającego odworzył ci dżwi i szybko zrobił Ramen reszta dnia mineła cię spokojnie lecz jeszcze przed zmrokiem wyszedłeś do lasu potrenować tylko, że tym razem zaczołeś trenować Ninjutsu i pokoleji robić wszystkie jutsu jakie znasz znowu usłyszałeś szelest w krzakach, ale tym razem cie uciekłeś po chwili za krzaków wyszła jakaś dziewczyna spojrzałeś na nią ze zdenerwowaniem i zapytałeś:

-Dddlaczego mmnie siiledzisz?

-Ups.. Niewiedziałam, że cię przestraszyłam chciałam ci to oddać i podała ci twój pierścień.

-O dziękuje niewiedziałem ,że go zgubiem.

Odpowiedziałeś.

-No..e.. chce...ci... powiedzieć...Powodzenia na egzaminie i szybkim krokie uciakła..

po powrocie do domu położyłeś się spać

Następnego ranka wstałeś o 7.00.

umyłeś się i ubrałeś nie budząc brata szybko wyszedłeś z domu i dąrzyłeś do Akademi

Kaisen

Nagle usłyszałeś że coś się zesilizguje z siciany.

Gwałtownie się odruciłeś i dojrzłeś blade człowieka a o długich czarnych włosach.Przypominał ci on.. nie...to niemożliwe..Przed tobą stał prawdziwy

Orishumaru.

-Czego tu szukasz...Orishumaru! syknołeś

Wyjoł wtedy Kunai i podszedł do ciebie...

-Twój brat był grzeczniejszy niż ty kiedy kilka lat temu złożyłem mu wizyte i patrz na niego teraz jest szybki silny i potrafi utrzymać brata.

Niechętnie przyznałeś mu racj i zapytałeś:

-Czego chcesz!

-Chce ci tylko pomuc

-Jak!

-Chce ci złoszyć propzycje: Możesz zostać tu i nidy niebyć mocny a może chcesz przyłączyć się do mie i zostać mistrzem?

-Hmmm... Zastanowje się nad tym.A teraz Won!

-Mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia i powoli szyszedł z pokoju.

Po położeniu się na łużko usłyszałeś krzyk swoiego brata.

Bardzo się bałeś więc poszedłeś spać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwna noc. Na samym początku narysowałem obrazek z Oroshimaru i z Yamashitą. Teraz ten sam obrazek na drzwiach. Nie święci się nic dobrego... Jednak nie zamierzam się tym przejmować, bo i tak nic na to nie poradzę, a poza tym to może być zwykły zbieg okoliczności. Moje rozmyślania przerwało jednak to, że spojrzałem na zegarek w moim pokoju.

-JUŻ JEST DWUNASTA?! AAA!

Szybko się ubrałem, założyłem nową opaskę i już chciałem wybiegać z pokoju, gdy zamarłem w pól kroku

- Przecież ja już zdałem egzamin, nie muszę iść dziś do akademii. Hurra!

Postanowiłem więc potrenować, a jak egzamin się skończy dołączyć do kolegów. Wziąłem więc mój ekwipunek, i wybiegłem na dwór. Potrenowałem wszystko, rzucanie shurikenów, walkę mieczem, walkę wręcz, moje ninjutsu, jestem już bardzo zmęczony. A to wszystko w niecałe dwie godziny.

- i co ja teraz mam robić do końca egzaminu?- Zapytałem sam siebie

Nagle przypomniałem sobie o zwojach, które wygrałem w turnieju, i poszedłem studiować nowe techniki. Jakże się zdziwiłem, gdy ujrzałem, że wszystkie zwoje dotyczą tych technik, które już umiem! Daitoppa no jutsu, Daibakufu no Jutsu, Karyuu Endan no jutsu, Kage Bunshin no Jutsu, Shinjuu Zanshu no jutsu. Postanowiłem na ślepo wybrać, którego się dziś będę uczył. Losuję, losuję... Wybór padł na... Karyuu Endan no jutsu. Siadłem więc na moim łóżku, zdjąłem z siebie bluzę, bo w domu jest ciepło, i zacząłem studiować zwój.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...