NIE pełnym polonizacjom!
Jeszcze kilka tygodni temu zupełnie nie myślałem o polonizacjach. Do czasu. Jak część z was zapewne wie ogłoszono informację, że Starcraft 2 będzie całkowicie spolonizowany - polonizacja ma być pełna (tzn. dotyczyć zarówno napisów, jak i samych głosów). Muszę mówić jak bardzo mnie to zniesmaczyło? Dlaczego?
Może dlatego, że angielscy mówcy, w przeciwieństwie do polskich, wiedzą za co im się płaci i się starają? Ostatnie dobre przykłady pełnej polonizacji, które mam w głowie to byłby Baldur's Gate II: Cienie Amn i Warcraft III. Może jeszcze Wiedźmin nie budził mojego obrzydzenia, a to już coś. Jednak dane było mi zobaczyć polonizacje Rainbow Six: Vegas 2 i Rise of Nations: Rise of Legends. Gry same w sobie byłby pewnie niezłe, ale już na samym początku zabili mnie czytacze. Gdy brat głównego bohatera ginie spodziewałbym się więcej emocji w głosie. Może dlatego, że nic nie wskazywało na to, iż bracia za sobą nie przepadają (do tego jeden drugiemu uratował życie płacąc swoim własnym)? Jakie to ma znaczenie? Może takie, że zabija to klimat.
Nie wyobrażam sobie gry Warhammera 40,000: Dawn of War i jego dodatki bez doskonale podłożonych głosów jednostek. Pomyśleć, że ktoś mógłby to zamienić na beznamiętne paplanie jakiegoś przynudzonego czytacza... A teraz są takie plany w odniesieniu do Starcrafta 2. Cóż, ja polskiej wersji nie zamierzam kupować i mam nadzieję, że LEM się na tej polityce przejedzie (żeby było śmieszniej to Star Wars: Knights of the Old Republic II i PROTOTYPE'a z tego samego wydawnictwa mam po angielsku).
Może cała sprawa nie byłaby warta zmartwień, gdyby chodziło o jakąś nieznaną grę. A może po prostu należy założyć specjalne szkoły dla czytaczy? Z tego co słyszałem to skośnoocy (nie wiem czy Japończycy, czy Koreańczycy, czy Chińczycy, czy kto tam jeszcze) mają specjalne szkoły dla osób podkładających głosy. I dane było mi zobaczyć parę odcinków czegoś, co się nazywa "Bleach", za namową pewnej osoby zresztą, i co jak co, ale kontrast pomiędzy tymi lektorami, a naszymi rodzimymi jest olbrzymi.
Albo seria Legacy of Kain - gra aktorska, głosy to praktycznie cymes, miód i orzeszki, które wypełniają świetną fabułę tej gry. Jakbym miał słuchać polskich lczytaczy to bym zwyczajnie szukał wersji angielskiej lub po prostu czytał skrypt. Jak ktoś próbuje polonizować grę to chcę dostać produkt najwyższej próby.
Przykład wpadki? Najnowszy Mass Effect 2:
Żałosne. Żałosne. Dobrze, że wieści dotarły do mych uszu, bo jeszcze bym kupił ową fajną strzelankę. (Nawiasem mówiąc to fajne kombinezony mają kobiety.) Przykład? "Illusive Man" to ponoć "Człowiek Iluzja". Nawet ja, ze słownikiem w ręku, przetłumaczyłbym to inaczej. Ale pewnie się nie znam. Dalej jest, jak M. zabija faceta. W wersji angielskiej brzmiało to tak:
- Mirande? But you were...*PAF*
- ...Dead?
- Miranda? Ale przecież byłaś...*PAF*
- ...Martwa?
- Miranda? Ale przecież...*PAF*
- ...Martwa?
Taaaaak. Wspaniałe tłumaczenie. Oficjalna wersja to wersja trzecia. Druga to moja. Która jest lepsza?
Pomijam już literówkę w samym filmiku. Poza tym język polski mówiony zabija pewną dwuznaczność. W angielskiej wersji jest "We will fight for the lost", na polski jest "Będziemy walczyć za zaginionych". Równie dobrze mogłoby być "Będziemy walczyć za poległych". Prawdopodobnie nie ma tu błędu, bo ponoć fabuła opiera się na tym, że ludzie znikają, więc w takim kontekście tłumaczenie ma sens, niemniej pokazuje to, że polskie wersje tracą pewną dwuznaczność, które mają wersje angielskie.
Dlatego polonizacjom pełnym, które ukazują się w naszym kraju mówię NIE i niech zostaną przy polonizowaniu tekstu co najwyżej. A i to może im nie wychodzić.
22 komentarzy
Rekomendowane komentarze