dawn of war iii Świt Strategii? - Dawn of War III - Dyscyplina Dowolna
Kilka dni temu miała miejsce premiera zwiastuna nowej części Dawn of War. Był on efektowny, klimatyczny i co bardzo ważne dla serii brutalny, ale... Właściwie nie powiedział nam nic o grze, jaka nadchodzi - oprócz tego, że na początek dostaniemy zaledwie trzy strony konfliktu (Kosmiczni Marines, Eldarzy i Orkowie). Więcej możemy dowiedzieć się ze słów Stephena MacDonalda, producenta wykonawczego tego tytułu: "Nasze największe jednostki? Są. Gigantyczne lasery orbitalne? Są. Budowanie bazy, epiccy bohaterowie, ogromne bitwy, to wszystko mamy. Przygotujcie się na największy Dawn of War, jaki kiedykolwiek powstał. Za Imperatora!"
Po tych słowach wielu fanów serii pewnie odetchnęło z ulgą. Czyżby najnowszy Świt miał szansę odkupić winy poprzedniej części i znów stać się prawdziwą strategią?
Pierwszą część, wydaną w 2004 roku wszyscy pamiętają pewnie jako dynamiczną, nastawioną na agresywne działania strategię w czasie rzeczywistym. Zamiast kopalni rudy mieliśmy punkty strategiczne i relikty rozsiane po całej mapie, co zmuszało do szybkiej ekspansji. Dzięki dodatkom w nasze ręce wpadły liczne nowe rasy, które bardzo się od siebie różniły i zmuszały do odmiennej taktyki oraz stylu gry. Unikalny dla tego uniwersum klimat szaleństwa, mroku i brutalności został świetnie przeniesiony do gry i przykuwał do ekranu na długie godziny. Ciekawa kampania i świetny multiplayer sprawiły, że pozycja ta stała się jednym z najpopularniejszych RTS-ów jakie powstały. Zainteresowanie było wielkie, więc nic dziwnego, że postanowiono po pewnym czasie zrobić kontynuację. No i tu właśnie zaczął się problem...
Część druga całkowicie zmieniła swój styl. Zabrano rozbudowę bazy głównej, sterowanie wielkimi armiami i podbijanie nimi kluczowych pozycji. W zamian dostaliśmy grę, w której sterujemy tylko jedną grupką żołnierzy dowodzoną przez bohaterów o specjalnych zdolnościach. RTS-a zmieniono więc w izotermiczną strzelankę, której bliżej już do strzelanego H'n'S niż do swojego poprzednika.
Za pozytywny aspekt można uznać to, iż Space Marines byli teraz bardziej wytrzymali i zabójczy, dzięki czemu zgodni z książkowym uniwersum oraz dostaliśmy kolejną rasę w grze, ale niesmak pozostał. Wiele fanów poprzedniej części było zawiedzionych nagłą zmianą.
I tak dochodzimy do części trzeciej, która być może zmaże grzechy poprzedniczki. Ze słów Stephena możemy wnioskować, że dostaniemy z powrotem rozbudowę bazy oraz umocnień i podbój punktów przy jednoczesnym pozostawieniu bohaterów ze specjalnymi zdolnościami, którzy mogą levelować. A czy nadal będzie dostępna mapa strategiczna rozległa na kilka planet? Tego dowiemy się pewnie za jakiś czas, ale już teraz można przewidywać inne rzeczy.
"Nasze największe jednostki". Czyżby w grze miały pojawić się także największe Tytany? Wydaje się to mało prawdopodobne przy ich rozmiarze (nawet 150 metrów wysokości), ale kto wie, może dostaniemy z nimi specjalne misje lub chociaż sceny. Zresztą, nie chodzi tylko o siły Imperium. Jak wiadomo Eldarzy i Orkowie także potrafili pokazać naprawdę duże maszyny. Warhammer 40 000 może poszczycić się wielkością i rozmachem, więc może rzeczywiście warto pokazać coś większego niż Land Raider.
"Gigantyczne lasery orbitalne". Skoro mamy coś na orbicie to może w końcu uda nam się przewodzić nie tylko siłom lądowym, ale także flotą. Miło byłoby pokierować fregatami Adeptus Mechanicus wyłaniającymi się z Osnowy lub zszabrowanymi statkami orkowego Waaagh!!!. Na pewno dałoby to graczom wiele nowych wrażeń i wymagałoby nowych strategii.
Twórcy obiecują największy Dawn of War, jaki dotychczas powstał i oby nie blefowali. Oby fani nie zawiedli się po raz drugi. Jaka jest prawda dowiemy się pewnie z napływającymi z czasem informacjami, zatem pozostaje nam tylko czekać i modlić się do Boga-Imperatora Ludzkości o to, aby żadni heretycy nie zakłócili prac ekipy z Relic.
9 komentarzy
Rekomendowane komentarze