Skocz do zawartości

Nazwa w budowie

  • wpisy
    17
  • komentarzy
    21
  • wyświetleń
    4166

Gry na Srebrnym Ekranie - Dyscyplina Dowolna


STARKILLERfez

997 wyświetleń

421721.jpg

Już niedługo, bo za 5 miesięcy, do światowych kin wkroczy ekranizacja gry Warcraft, a zdjęcia do filmu Assassin's Creed właśnie dopiero co się zakończyły. Ekranizowana jest nawet tak dobrze znana nam wszystkim produkcja jak Angry Birds. Czeka nas więc rok, który powinien cieszyć zarówno fanów gier jak i kinematografii. No chyba, że pójdzie jak zwykle... Bo jak to było z tymi filmowymi adaptacjami gier? Czy na pewno jest to dobry pomysł? Przypomnijmy sobie może poprzednie takie produkcje i zastanówmy się, czy te dwa światy da się właściwie pogodzić?

mario-bros-movie-460x259.jpg

Historia ekranizacji gier zaczęła się już dość dawno ponieważ w 1982 roku, a był to animowany serial dla dzieci The Pac-Man Show. Produkcja ta była jednak tak nijaka, że nawet małe dzieci niezbyt chciały oglądać ten pokaz zjadania małych białych pigułek. Wyemitowano dwa sezony - po czym serial porzucono. Później nie było lepiej, ponieważ widzów maltretowano licznymi produkcjami spod znaku Super Mario Bros. Zarówno filmy animowane, jak i aktorskie tej marki nie wybijały się ponad jakikolwiek zadowalający poziom, a do tego firmy, które podjęły się tych ekranizacji straciły bardzo dużo funduszy.

Właśnie w tym momencie prawdopodobnie zauważono w końcu, że większy potencjał mają nie filmy dla dzieci, lecz dla dorosłych odbiorców.

mortal_kombat_02.jpg

Nadszedł więc rok 1995 i Mortal Kombat. Film może nie był wyjątkowy, ale spodobał się fanom i zarobił ponad 100 milionów dolarów. Znalazły się w nim znane fanom gry postacie, a akcja obfitowała w liczne pojedynki. Po pewnym czasie w niektórych kręgach, Mortal Kombat stał się filmem kultowym, a w międzyczasie nakręcono również kontynuację, która jednak była tak słaba, iż nawet oglądanie Na Wspólnej wydaje się ciekawsze. Były to jednak pierwsze filmy na podstawie gier, które odniosły niekwestionowany sukces i sprawiły, że zaczęto tworzyć więcej takich cudów.

Jednymi z nich na pewno są filmy Tomb Raider. W chwili swoich premier obie części zarobiły dość sporo, a pierwsza część była oceniana bardzo dobrze. Klimat się zgadzał, dostaliśmy dużo akcji, poszukiwania starożytnych artefaktów, a dodatkowo Angelina Jolie pasowała do roli Lary idealnie. Film jednak bardzo brzydko się zestarzał przez kiepskiej jakości efekty specjalne i teraz, aż smutno go oglądać.

milla-jovovich-standing-in-resident-evil.jpg

Zaraz potem na ekranach mogliśmy zobaczyć pierwszą część filmu Resident Evil, wzorowaną na znanej chyba wszystkim serii gier o tym samym tytule. Cykl ten warto wyróżnić, ponieważ jest jednym z chlubnych wyjątków spośród reszty ekranizacji gier. Pomimo, iż fabularnie prawie w ogóle nie wiąże się ze swoją komputerową i konsolową wersją - film spodobał się zarówno fanom gry, jak i osobom, które dopiero miały okazję poznać uniwersum. Kolejne części, co zadziwiające biorąc pod uwagę doświadczenia innych serii - również trzymały poziom i wszystkie oprócz ostatniej przyjemnie się oglądało. Na kolejny sukces musieliśmy jednak długo poczekać, a po drodze różni producenci rzucali nam pod nogi gnioty, takie jak Wing Commander, który wyglądał gorzej niż niejedna fanowska produkcja, czy Doom, który pomimo zawartych w nim licznych nawiązań do gry - był produkcją całkowicie mierną. W międzyczasie swoje potwory wypuścił również sławny już Uwe Boll. O jego produkcjach wystarczy powiedzieć, że widzowie po obejrzeniu ich napisali petycję, by reżyser nigdy już nie tworzył żadnych filmów. Na nasze nieszczęście Boll nadal produkuje kolejne adaptacje gier, które tylko psują ich dobre imię. Jeśli tylko usłyszycie filmowe tytuły takie jak Alone in the Dark, Far Cry, Postal czy House of the Dead to po prostu jak najprędzej uciekajcie.

silent-hill-1.jpg

Jednak pomimo tylu niepowodzeń w 2006 roku pojawił się nagle film, który jest teraz już niekwestionowanym klasykiem. Mowa tu o Silent Hill. W filmie tym zmieniono lekko fabułę i postacie, jednak klimat, który był tak ważny w grze - pozostał niezmienny, a my oglądając tę produkcję, tak jak przy grze zdecydowanie musimy pamiętać o swoim sercu i ciśnieniu. Do tego dołożono przyzwoite aktorstwo i mamy prawie idealną adaptację gry.

Zaraz później w ramach kontrastu dostaliśmy jednak prosto w twarz filmem Hitman, który mówiąc wprost niszczył legendę najbardziej znanego agenta w historii gier. "Dzieło" to było nudne i płytkie, a aktorstwo łagodnie mówiąc - nie zadowalało. Brakowało również ciągłego napięcia, które było tak ważne w komputerowej wersji.

Cztery lata po Silent Hill ukazał się jednakże kolejny dobry film, tym razem oparty na podstawie gry Prince of Persia.

Książę Persji: Piaski Czasu został wyprodukowany przez Disney i widać, że postarali się oni, by stworzyć coś, co na pewno da im kolejny potężny zastrzyk gotówki. Film ten ma fabułę różniącą się od oryginału dość znacznie, nie doświadczymy tu również karkołomnych akrobacji głównego bohatera, ale kto by się tym przejmował gdy dostajemy sprawnie poprowadzony film przygodowy ze świetnym Jake'm Gyllenhaal'em w roli głównej, a w tle cały czas przesypuje się nam tytułowy piasek.

71%2BMTMpo9HL._SL1500_.jpg

W 2012 natomiast ukazało nam się anime na podstawie serii Mass Effect pod tytułem Paragon Lost. Opowiadało ono historię jednego z bohaterów gry i było nawet całkiem udanym uzupełnieniem gry, jednak ktokolwiek, kto nie miał do czynienia z oryginalną produkcją nie ma czego szukać w tym filmie. Dodatkowo sama grafika animacji w wielu momentach nie stała na najwyższym poziomie, a w samej produkcji znajdowało się wiele absurdów w stosunku do gry.

I tak dochodzimy prawie do końca - do roku 2015 i filmu Hitman: Agent 47, który aż trudno uwierzyć, ale był jeszcze gorszy niż wersja z roku 2007. Fabuła, która nie trzymała się kupy, sceny akcji, które efektowne mogły być dziesięć lat temu i aktorstwo na poziomie ziemniaka. Agent 47 stał się jednym z najgorszych filmów ubiegłego roku.

gallery-hitman3-gallery-image.jpg

Czy warto więc ekranizować gry? Niełatwo przenieść coś, co dobrze wygląda na monitorze także na srebrny ekran. Gry rządzą się innymi prawami niż kinematografia, co dodatkowo utrudnia zadanie. Zabijanie hord wrogów, czy eksploracja jaskiń mogą być porywające na ekranie monitora - gdy to my prowadzimy akcję - ale często całkowicie nie pasują do filmu. Jak jednak widzimy zdarzały się pojedyncze perełki, więc pozostaje mieć nadzieję, że nadchodzące premiery właśnie do nich się zaliczą i nie zniszczą legendy Warcrafta oraz Asasyna.

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

wszystkie oprócz ostatniej przyjemnie się oglądało

Do "Afterlife" już się musiałem przymuszać. Naprawdę dobre były tylko dwie pierwsze odsłony.

Na nasze nieszczęście Boll nadal produkuje kolejne adaptacje gier

Jedno z ostatnich dzieł Uwe - Postala - dało się normalnie oglądać. Dwa minusy dają plus? ;)

pozostaje mieć nadzieję, że nadchodzące premiery właśnie do nich się zaliczą i nie zniszczą legendy Warcrafta oraz Asasyna.

Legendę Asasyna zniszczył sam Asasyn, ośmioma sequelami i dziesięcioma spin-offami.

Link do komentarza

Ja jestem pozytywnie nastawiony do nadchodzącego filmowego Assasyna, a to głównie dzięki ludziom którzy za nim stoją i dzięki faktowi, że film nie jest adaptacją, ale jest osadzony w świecie AC.

P.S. Ani sowa o NFS?

  • Upvote 1
Link do komentarza

Ja jestem pozytywnie nastawiony do nadchodzącego filmowego Assasyna, a to głównie dzięki ludziom którzy za nim stoją i dzięki faktowi, że film nie jest adaptacją, ale jest osadzony w świecie AC.

P.S. Ani sowa o NFS?

Szczerze mówiąc to... zapomniałem o NFS i w ogóle go nie oglądałem :P

Link do komentarza

Cytuj

wszystkie oprócz ostatniej przyjemnie się oglądało

Do "Afterlife" już się musiałem przymuszać. Naprawdę dobre były tylko dwie pierwsze odsłony.

Cytuj

Na nasze nieszczęście Boll nadal produkuje kolejne adaptacje gier

Jedno z ostatnich dzieł Uwe - Postala - dało się normalnie oglądać. Dwa minusy dają plus? wink_prosty.gif

Cytuj

pozostaje mieć nadzieję, że nadchodzące premiery właśnie do nich się zaliczą i nie zniszczą legendy Warcrafta oraz Asasyna.

Legendę Asasyna zniszczył sam Asasyn, ośmioma sequelami i dziesięcioma spin-offami.

Postal rzeczywiście był nawet ok jeśli ktoś lubi tak bardzo duży natłok.... właściwie wszystkiego co możliwe. To raczej nie jest po prostu film dla każdego :D

A Asasyn... Trudno się nie zgodzić. Może jednak ten film przywróci jakąś świeżość w tym temacie. Chociaż nie wiem czy nie jestem przesadnie pozytywnie nastawiony :P

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...