Skocz do zawartości

Skład Gier Sergiego

  • wpisy
    161
  • komentarzy
    914
  • wyświetleń
    178254

Riddick > Elysium > Wolverine


Sergi

1207 wyświetleń

Miałem już nie pisać takich potrójnych recenzji, ale pewne porównanie, które zobaczyłem jakiś czas temu na blogu FA skłoniło mnie do popełnienia tego wpisu.

fight.png

Wszystkie trzy tytuły są filmami akcji/SF, wszystkie wyszły w podobnym okresie i wszystkie są sequelami*, więc naturalnym jest, że będą porównywane. Oto moje (pełne spoilerów!) spojrzenie na całą trójkę.

Riddick

Po tym, jak Riddick zostaje Lordem Marshalem Nekromongerów, zaczyna się nudzić. Przypomina sobie jednak, że chce odnaleźć Furię, wyrusza więc na jej poszukiwania podczas których daje się zrobić jak ostatni fra zostaje zdradzony przez swoich podwładnych i ląduje na zapomnianej przez Boga i ludzi planecie, gdzie musi najpierw walczyć, a potem współpracować z najemnikami. W ogólnym zarysie całość jest mocno podobna do Pitch Black - niebezpieczna planeta, Riddick i pozostali rozbitkowie chcą uciec, ale nie mogą, a w finale biegają po bateryjki w deszczu. Twórcy zresztą niespecjalnie kryją się z tym, że chcieli stworzyć coś, co będzie połączeniem pierwszej i drugiej części. Podkreśleniem tego faktu jest obecność ojca Niebieskookiego (który, gdyby wyżył, byłby mniej więcej w wieku swojego staruszka). Logika kuleje (choć większość można zwalić na Riddicka, który lubi sobie utrudniać życie), klimatycznie jest tylko momentami, a fabuła swoimi zwrotami nie poraża. Pierwsza połowa filmu - mimo niewątpliwych wartości edukacyjnych - jest słaba, ciekawie robi się gdzieś w połowie, a końcówka to otwarta furtka do następnej odsłony.

Elysium

Nieodległa przyszłość i mocno podzielony świat - bogaci żyją na sztucznym satelicie w formie torusa pokrytego od wewnątrz willami, a biedni harują popędzani przez roboty na zanieczyszczonej Ziemi. Max (Damon), wychowanek domu dziecka i były złodziej samochodów haruje w fabryce robotów wyzbywszy się złudzeń, że kiedyś kupi sobie bilet do Elizjum. Ulega jednak wypadkowi i ma pięć dni, aby dostać się na orbitę. Mieszkańcy torusa są bowiem nieśmiertelni - urządzenia zainstalowane w ich domach potrafią wyleczyć każdą chorobę i uraz. Na eskapadę Maxa nakłada się choroba dziecka jego przyjaciółki (Braga) z dzieciństwa i przewrót w Elizjum (Foster chce mordować imigrantów, a Fitchner kierujący fabryką, w której Max miał wypadek, ma jej w tym pomóc). Zaczyna się więc walka - Damon i Braga kontra Foster i Fitchner, której zakończenie dość łatwo przewidzieć. Logika jest omijana szerokim łukiem**, dużo jest walki i strzelaniny okraszonej trzęsącą się kamerą, a widz zachodzi w głowę jak Matt Damon i Jodie Foster dali się w to wkręcić.

Do tego przez cały film doskwierało mi uczucie, że to wszystko już było - społeczeństwo bon vivantów i robotników było już w "Wehikule Czasu" H.G. Wellsa, torus widziałem w Halo i Vanquish, a cały film pachnie Dystryktem 9. (bo i reżyser ten sam). Na dokładkę cyborg ścigający głównych bohaterów, Kruger (bodaj najciekawsza postać z całej galerii) to fajtłapowaty urzędnik z Dystryktu zmieniony w krewetkę.

Dodatkowo na niekorzyść filmu - choć to już w sumie nie jest wina twórców - działają interpretacje fanów, jakoby obraz był genialną analogią naszych czasów (99%/1%). Rzygam już tymi genialnymi metaforami.

Wolverine

Film zaczyna się od sekwencji z WWII***, co daje jakąś nadzieję na kontynuację X-Men Origin: Wolverine, ale już po chwili zostajemy brutalnie sprowadzeni na ziemię - film ciągnie wątek Jean Grey, z której wspomnieniem Logan walczy przez cały czas. Wolverine żyje w lesie na odludziu, ukrywa się jednak słabo, bo zostaje odnaleziony przez mutantkę Yukio. Mimo obiecującego początku, Yukio okazuje kolejną bezbarwną postacią, jakich pełen jest cały film. Nakłania Rosomaka do spełnienia prośby przyjaciela sprzed lat. Potem mamy wyjazd do Japonii, naprzemienne użalanie się nad sobą i rozwałkę. Przez ekran przewija się mnóstwo wojowników ninja i siepaczy Yakuzy, w walce śmigają katany, shirukeny i inne wschodnie wynalazki, ale ogląda się to bez satysfakcji. Twórcy mieli zapewne zamiar oczarować widza egzotyką Wschodu, ale nie wyszedł ten zamysł - wygląda to sztywno i nieciekawie. Starcia i zdolności mutantów wypadają w tej odsłonie blado, przesłanie jest raczej mętne a w działaniach bohaterów brakuje sensu. Całość kończy się oczywiście absurdalnym happy endem i zostawia pole na sequel który, mam nadzieję, nie powstanie.

Z trójki najlepiej wypada - trochę ku mojemu zaskoczeniu - Riddick. Wpada w koleiny poprzednich odsłon, ale jest sprawnie zrealizowany, ma najlepsze dialogi i walka wygląda w nim najlepiej. Nie obraziłbym się, gdyby twórcy postanowili nakręcić kolejną część i pokazali wreszcie, co jest po drugiej stronie.

Po Elysium wiele nie oczekiwałem, więc się nie rozczarowałem. film jest nijaki, losy bohaterów były mi kompletnie obojętne, a oklejone elektroniką kałach i Nissan GTR wzbudzają uśmiech politowania.

Na złotą kupę zasługuje natomiast Wolverine. O ile w przypadku Riddicka można się spierać, która część jest lepsza, a która gorsza, tutaj sprawa jest jasna - Wolverine przegrywa z First Class (duh!), X-Men: Origin i całą trylogią. Gdyby głównemu bohaterowi zabrać ostrza, można by sprzedać ten film jako coś kompletnie innego, tak bardzo jest niepodobny do innych produkcji z Jackmanem.

* - Technicznie rzecz biorąc Elysium nie jest sequelem, ale trudno oprzeć się takiemu wrażeniu.

** -

Po kiego grzyba program przejmujący władzę miał zabić wykonującego?

Skoro istniały promy z kapsułami, to czemu ludzie Spidera wielokrotnie się narażali zamiast ukraść taki statek raz i mieć względny spokój?

Po co Foster walczyła o władzę, skoro nawet na życiu niespecjalnie jej zależało?

*** - Jeśli będziecie kiedyś mieli okazję obejrzeć gdzieś film, to po scenie w studni wyłączcie, potem jest tylko gorzej. Serio.

17 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Riddicka nie widziałem.

Elizjum to naiwna baja.

Wolverine - ahahaha, można zwątpić w talent aktorski Jackmana, a o reżyserze i reszcie ekipy nawet nie będę wspominał.

Link do komentarza

Hoho, zainspirowałem Cię. ^^

I wciąż jestem przy swoim. Wolverine jest świetnym filmem akcji z rewelacyjną pierwszą połową i słabszą drugą. Jakkolwiek średnio nie wyszłoby pogłębienie jego postaci, było to coś ciekawego.

Elysium to pusty film z banalną fabułą, słabymi dialogami (lakoniczne wypowiedzi przeplatane fakami) i kiepskim zakończeniem. Plusem była tam jedynie śliczna warstwa wizualna.

Riddick był jeszcze gorszy. Przez dobrą godzinę nie dzieje się nic, a później dostajemy okropnie przerysowane postacie, średnie efekty specjalne i bardzo słabe zakończenie.

So... Wolverine > Elysium > Riddick

Bonus...

Film zaczyna się od sekwencji z WWII***, co daje jakąś nadzieję na kontynuację X-Men Origin: Wolverine

Prędzej budzi strach niż daje nadzieję. Poza tym to weź ludziom w ogóle o tym czymś nie przypominaj. Po prostu... nie.

Link do komentarza

Z całej trójki tylko według ciebie najlepszego Riddicka nie miałem okazji obejrzeć. Jego minirecenzji też nie przeczytałem (bo straszysz spoilerami tongue_prosty.gif ), ale z pozostałymi dwoma się zgadzam.

Elysium mnie rozłożyło na łopatki "garażowym" egzoszkieletem i strasznie ckliwym love-story. Ogólnie fabuła wypadła wyjątkowo niemrawo (samozamykające się drzwi i radioaktywność w fabryce), a wykreowane postacie były strasznie hmm... bezpłciowe.

Wolverina można za określić jako bardzo słaby film klasy B (podpadający wręcz w klasę C (?) ), który ratuje wyłącznie postać Jakmana, choć i tutaj nie ma czego specjalnie oczekiwać - to jest chyba jego najsłabszy film w dorobku, a jego gra jest wyjątkowo... "mdła", jak na to do czego nas przyzwyczaił. Ogólne wrażenie najbardziej psuje chyba końcówka, która nie dość że stara się zaskoczyć widza bezsensownym "zwrotem akcji", to jeszcze prezentuje zaskakująco wręcz niski poziom finałowej walki i serwuję kolejną porcję niedorzeczności (Wolverine zręcznie wywijający ciężką płonącą (hurr durr) adamantową kataną, którą przed chwilą wywijał sporych rozmiarów koleś w egzoszkielecie).

Swoją drogą w zeszłym roku było zaskakująco ubogo jeśli chodzi o DOBRE Sci-Fi.

Link do komentarza
Prędzej budzi strach niż daje nadzieję. Poza tym to weź ludziom w ogóle o tym czymś nie przypominaj. Po prostu... nie.
Z całym szacunkiem, ale stawianie Genezy poniżej Rosomaka 2013 jest co najmniej kontrowersyjne.

Oslo - X-Men>X-Men: Geneza>X-Men 2>X-Men: Pierwsza Klasa>Wolverine.

Link do komentarza

Z całym szacunkiem, ale stawianie Genezy poniżej Rosomaka 2013 jest co najmniej kontrowersyjne.

lolnope.jpg

Oslo - X-Men>X-Men: Geneza>X-Men 2>X-Men: Pierwsza Klasa>Wolverine.

CO?!

Nie, ale serio

co?!

  • Upvote 2
Link do komentarza
banalną fabułą, słabymi dialogami
przerysowane postacie, średnie efekty specjalne i bardzo słabe zakończenie.

Wolverine pls

Swoją drogą w zeszłym roku było zaskakująco ubogo jeśli chodzi o DOBRE Sci-Fi.

Nie ubogo, nie było ani jednego dobrego sci-fi AAA, no może poza Pacific Rim.

@DM

Brakuje tu tylko żebyś napisał jakim to dobrym filmem jest Man of Steel...

Link do komentarza

<p class='citation'>P10T3R, 25 luty 2014 - 15:37, powiedział:</p><div class="blockquote"><div class='quote'>Oslo - X-Men>X-Men: Geneza>X-Men 2>X-Men: Pierwsza Klasa>Wolverine.

</div></div>CO?!

Nie, ale serio

co?!

Serio serio.

@Pyonec

Pamięć Absolutną zestawiłbym raczej z.... Robocopem. Obydwa są remake'ami SF z lat '80. Może i o taki tekst się w przyszłości pokuszę ;)

Link do komentarza

Specjalnie zalogowałem się w jednym celu:

Z całym szacunkiem, ale stawianie Genezy poniżej Rosomaka 2013 jest co najmniej kontrowersyjne.

Oslo - X-Men>X-Men: Geneza>X-Men 2>X-Men: Pierwsza Klasa>Wolverine.

Powtórzę za Darthem

CO?

Link do komentarza

Dla mnie:

Riddick - nawet spoko.

Elysium - pierwsze słyszę.

Wolverine - tak czułem, że z tą Japonią jakoś nie wypali, nie miałem i nadal nie mam ochoty tego obejrzeć.

Link do komentarza

Mnie Riddick się bardzo podobał, dużo nawiązań, dobre efekty i niezłe dialogi. Jestem fanem Łysola i czekam na kolejna grę/film z jego udziałem. Elizjum mnie nie interesowało i nie interesuje. Co do Wolverine to film można obejrzeć, ale nie nastawiałbym się na jakieś specjalne widowisko, ot taki na siódemkę z minusem. :)

Link do komentarza

Ja bym postawił pomiędzy Elysium i Wolviem znak równości. Oba popełniają grzech ciężki, mianowicie nie angażują widza w fabułę. Riddick nawet jeżeli dość banalny, to jednak zdecydowanie ostrzej jest zarysowany względem postaci.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...