Skocz do zawartości

Yare yare daze...

  • wpisy
    119
  • komentarzy
    317
  • wyświetleń
    77260

Zagrajmy w Final Fantasy VII - część 01


Mariusz Saint

1187 wyświetleń

ci33.jpg

Można powiedzieć, że lubię Final Fantasy VII. Nawet bardzo lubię. Właściwie to spędziłem przy tej grze mniej więcej 1000 godzin, starając się znaleźć wszystko i wymaksować co tylko się da. Wątek główny przeszedłem około trzydziestu razy, starając się poskładać wszystko do kupy, gdyż gra nie ułatwia zrozumienia całości (choć w FF8 już pojechali z tym po bandzie i pamiętam, że kiedyś spędziłem blisko cztery godziny na próbach przybliżenia Aidenowi fabuły "ósemki" i wyjaśnienia, dlaczego tej gry nie lubię). Co roku w Sylwestra w ramach świeckiej tradycji muszę pójść swoją najbardziej wymaksowaną ekipą naklepać finałowego bossa, choć w sam wątek główny nie grałem już od ładnych paru lat.

Do teraz.

xhgr.jpg

Patrząc z perspektywy czasu z pełną mocą mogę stwierdzić, że FF7 to jedna z najważniejszych gier w moim życiu. Gra miała premierę w 1997 roku, jednak jako zadeklarowany fanboj Nintendo 64 ostentacyjnie olewałem z góry na dół ten megahit na PlayStation. Owszem, przeczytałem słynną recenzję z Neo (po latach do jej popełnienia przyznał się Adrian Chmielarz, jeśli dobrze pamiętam) i zapoznałem się z opisem przejścia autorstwa Banana, żeby zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi, ale mimo to nadal wiedziałem niewiele. Dostępu do netu nie miałem, do powstania YouTube zostało jeszcze ładnych parę lat, nikt w okolicy gry nie miał. Tak dotrwaliśmy do początku roku 1999, gdy ja i mój kolega (tak, kiedyś takiego miałem - aż dziwne, jak sobie teraz przypomnę) ogrywaliśmy Legend of Zelda: Ocarina of Time na swoich N64, a młodszy brat kolegi - który był fanem PlayStation - zaczął grać w FF7. Dowiedziawszy się o tym fakcie rzecz jasna zaprosiłem się, by zobaczyć co to za cudo. Akurat brat kolegi wtedy startował do Gi Nattaka (lokacja: jaskinia w Cosmo Canyon), którego nie mógł pokonać (nikt z nas wtedy nie wiedział, że wystarczy cisnąć w niego Phoenix Downem i walka wygrana) i obejrzałem ten fragment. Dość powiedzieć, że gra wydała mi się wtedy śmiesznie zła: nieoteksturowane modele nie miały startu do grafiki z N64, muzyczka to był zbiór nieskomplikowanych pisków... Pamiętam, że wyśmiałem tę grę wtedy - fakt, że kompletnie nie trawiłem mangi i anime, też nie pomógł w zrobieniu pozytywnego pierwszego wrażenia.

1wbm.jpg

Mimo to byłem szalenie ciekaw, co się dzieje na końcu tej gry. Chciałem po prostu zobaczyć, jak taka gigantyczna przygoda na trzech CD (!) z których ostatni został najwyraźniej przeznaczony w większości na outro (!!) się kończy. W końcu młodszy brat kolegi uporał się z Gi Nattakiem i z resztą gry i nagrał mi na kasetę VHS swoją walkę z finałowym bossem oraz outro. Gdy finałowy boss odpalił pewien ekstremalnie efektowny atak, Super Nova, to mój piętnastoletni umysł długo nie mógł uwierzyć w to, co widzi. (Owszem, Super Nova kompletnie nie pasuje do reszty gry i w pierwotnym japońskim wydaniu gry nawet jej nie było, ale efektowna była niesamowicie.) Ale skoro dało się nagrać finałową walkę, to poprosiłem o nagrywanie całej gry - i tak poznałem FF7, w porcjach od jednej do trzech godzin co parę dni, na kasetach VHS. I wtedy też postanowiłem: chcę to mieć dla siebie. Oglądanie kaset miało miejsce od marca gdzieś do kwietnia albo maja, aż do finałowej walki ("Barret go zabił! Ungarmaxem!"), ale wtedy już było jasne, że będę w to grał sam. I stało się to już w lipcu (mniej więcej wtedy, gdy Michał Listkiewicz zostawał prezesem PZPN) i zabrałem się do maratonu grania, który trwał gdzieś tak do października. Nigdy później nie grałem w nic tak intensywnie: budziłem się gdzieś około ósmej, żeby obejrzeć powtórkę "Czarodziejki z Księżyca" (nienawiść do mangi i anime zmieniła się w niezdrowe zainteresowanie za sprawą FF7 właśnie) a potem Fajnal na okrągło, aż do nocy, i tak dzień w dzień. Nie żałuję niczego.

qx82.jpg

Jakoś w tamtym roku FF7 wylądowało na Steam i sprzedawało się dosyć dobrze, szkoda tylko, że - sądząc po statystykach achievementów - mało kto w tę grę w ogóle zaczął grać. Owszem, do wersji PC można wrzucić mody poprawiające wiele rzeczy (przede wszystkim grafikę), jednak dla mnie - osoby, która spędziła tyle czasu z wersją konsolową - te możliwości modowania nie są żadną atrakcją. Dodatkowo można zakupić zestawy z dodatkowym expem czy kasą, na wypadek gdyby ktoś utknął w FF7, co uważam za szokujące i absurdalne, ponieważ ta gra jest niezwykle wręcz łatwa i nie wymaga żadnego grindowania, by ukończyć wątek główny.

gke8.png

Przypuszczam, że przeciętnemu polskiemu graczowi FF7 (czy w ogóle konsolowe klasyki) nie jest specjalnie znane. Przez lata ta gra obrosła również wieloma opiniami (no, stereotypami), które wspomniany Przeciętny Polski Gracz może przeczytać na stronach typu 4chan, Reddit itd. i które przyjmuje, nie znając samej gry. Połączcie to z relatywną łatwością nagrywania gameplaya (parę miesięcy temu kupiłem stosowne urządzenie) i chęcią przejścia ponownie FF7 po ładnych paru latach przerwy i macie: Let's Play, a przynajmniej pierwsza jego część:

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Szkoda tylko, że nagrywanie głosu łącznie z dźwiękami z gry wywołało obrzydliwe piszczenie, które w dalszej części letsplaya troszkę słabnie, ale mimo to mocno przeszkadza i nie powinno się znaleźć w nagraniu - na szczęście ten problem już wyeliminowałem. Tak, zamierzam przejść całą grę - robię to głównie dla siebie, by przypomnieć sobie wszystkie szczegóły (a trochę już zapomniałem, trzeba przyznać), a jeśli ktoś to obejrzy i faktycznie zapozna się z grą, która wprowadziła wiele trendów (i dobrych, i złych) do współczesnego świata gier - to tym lepiej. Pierwsza część rzuca nas od razu w środek akcji terrorystycznej, a potem napięcie tylko rośnie - zapraszam!

20 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Czyli jednak postanowiłeś w końcu upublicznić swoje nagranie? Bardzo dobrze, może kogoś to zachęci do zagrania. Moje stanowisko co do FF7 znasz (niejedną rozmowę na ten temat przeprowadziliśmy), więc pozostaje mi tylko polecić tą grę absolutnie wszystkim. Bo warto. Sam mam swoją wersję na Steamie (oryginalne płyty z jakiegoś powodu nie działają, może ze starości, a PSP sprzedałem), mam nawet w planach przejść ją ponownie (po raz który? Nie pamiętam, ale coś koło dwudziestego będzie) ale dopiero później.

Te papierowe figurki to twoje?

  • Upvote 1
Link do komentarza

Mam chęć zaznajomienia się w końcu z Final Fantasy, najpierw chciałem to zrobić z VII (Crisis Core) na PSP, ale na razie odłożyłem to w czasie. Najpewniej na pierwszy ogień pójdzie XIII z PS3, a i z tym wciąż się waham.

Link do komentarza

Słowo o Let's Playu: podoba mi się to, że sporo rzeczy tłumaczysz - co, dlaczego, kiedy i jak. Może dlatego tak przyjemnie się ogląda, pomimo tych problemów (których i tak już się pozbyłeś) z piszczeniem.

Z serią FF miałam niewiele styczności, nie licząc filmów (dziwne były, a i tak nie widziałam wszystkich) czy podglądania jak brat gra w FF VIII (bodajże), tak więc będę czekać na kolejne odcinki. ^^

Twoje zamiłowanie do FF VII przypomina mi trochę moją obsesję na punkcie TF2, co prawda od kilku miesięcy prawie w ogóle już nie gram, ale czasem takie przerwy są po prostu nieuniknione. I tak coś czuję, że niedługo znowu wrócę do gry. A co to będzie, jeśli FF za bardzo przypadnie mi do gustu... Brrr.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Najpewniej na pierwszy ogień pójdzie XIII z PS3, a i z tym wciąż się waham.

O ile się orientuję, to XIII to wśród fanbase'u jedna z najgorszych odsłon, więc na twoim miejscu zastanowiłbym się raz jeszcze :P

  • Upvote 2
Link do komentarza

Ja się do FF7 nigdy nie mogłem przekonać. Jeśli mnie pamięć nie myli, najdalej byłem gdzieś za Golden Saucerem, miałem Reda w drużynie i Yuffie chyba też (a na pewno ją widziałem). Nie wiem, co mi nie podeszło, bo poza tą nieszczęsną siódemką mam ukończone wszystkie od I do IX. Czy później coś się zmienia?

  • Upvote 1
Link do komentarza
choć w FF8 już pojechali z tym po bandzie i pamiętam, że kiedyś spędziłem blisko cztery godziny na próbach przybliżenia Aidenowi fabuły "ósemki" i wyjaśnienia, dlaczego tej gry nie lubię

Pamiętam to. Potem nawet sobie obejrzałem jakieś filmiki pokazujące konkretne sceny i do dzisiaj nie jestem pewien, czy scenarzyści do końca wiedzieli, co robią.

TIME KOMPRESSION

  • Upvote 1
Link do komentarza

No właśnie, ja ostatnio grałem w FF7 (nie skończyłem, jestem obecnie w Junon Underwater Reactor), ale przerwałem na chwilę. Pewnie na dniach do niej wrócę.

Gwoli ścisłości:

Dodatkowo można zakupić zestawy z dodatkowym expem czy kasą, na wypadek gdyby ktoś utknął w FF7

Jeśli mnie pamięć nie myli, to nie jest płatne. Inna sprawa, że nie wiem po co to dali. Niby można powiedzieć, że chcieli zachęcić do korzystania z sejwów w chmurze, ale poza paroma marnymi jednostkami raczej mało kto by z czegoś takiego korzystał. Ewentualnie może jak ktoś chce się pobawić przy ponownym przechodzeniu.

Albo chcą wybadać teren pod coś takiego w innej grze.

Albo mają graczy za idiotów, co nie jest wcale wykluczone.

@Demonir: Ostatecznie możesz kupić cyfrowo. Na PSStore powinno być - możesz odpalić ją wtedy na PS3 lub PSP. Osobiście za dystrybucją cyfrową nie przepadam, ale zawsze to jakieś rozwiązanie...

  • Upvote 1
Link do komentarza

Pamiętam jak pierwszy raz sam zagrałem w FFVII. Boss w Corral Valley padł i zaczęła się TA scena. Od początku wiedziałem co się stanie (jest jeszcze na tym świecie ktoś, kto nie wie?), sam przerywnik widziałem już sto razy... ale ani to, ani tłumaczenie sobie, "że to tylko gra", nie pomogło i płakałem jak bóbr na pustyni.

To było miesiąc temu.

  • Upvote 2
Link do komentarza

No a ja właśnie jakoś nigdy nie rozumiałem, co ludzie widzą w tej scenie :P Zazwyczaj dość łatwo zagrać mi na emocjach, ale żeby tym akurat jakoś bardziej się przejąć, czy nawet płakać? Bez przesady, tym bardziej że absolutnie każdy oraz ich babcie wiedzą, że coś takiego się stanie.

Link do komentarza

Bo tu nie ma czego rozumieć, w zasadzie. O ile w moim przypadku, dodatkowym czynnikiem jest fakt, że kiedy tylko się dało, zawsze miałem Aeris w drużynie (tylko w celach strategicznych, rzecz jasna), największe wrażenie zrobiło na mnie, że w takie "śmieszne kanciaste ludziki" dało się tchnąć więcej życia, niż w innych, z założenia bardziej "realistycznych" dziełach. Ale to oczywiście subiektywne podejście.

W skrócie: nie grałeś - nie zrozumiesz; grałeś i nie rozumiesz - nie znasz się :jezyk2:

  • Upvote 1
Link do komentarza

Akurat jak ja grałem i doszedłem do TEJ SCENY to też mi łezka pociekła, szczerze powiedziawszy. Ale to było lata temu, byłem młodszy i przede wszystkim, nie wiedziałem że coś takiego się stanie. Dodatkowy szok był spowodowany tym, że w mało której produkcji w tamtych czasach (przynajmniej z tych co ja grałem) można było doświadczyć śmierci ważnej postaci, ba, części drużyny. Zrobiło to na mnie wtedy ogromne wrażenie.

  • Upvote 2
Link do komentarza

Wygląda na to, że jestem jedynym piszącym tutaj, który nie zna "tej" lub "tamtej" sceny z gry FF VII. Niestety, nie grałem nigdy w żadnego Final Fantasy, jedynie sporo różnych rzeczy o tej serii słyszałem.

Od której części warto zacząć swoją przygodę z FF, gdy się nie posiada konsoli, a jedynie PC?

  • Upvote 1
Link do komentarza

Przeszedłem grę tylko 3 razy, z tego ten ostatni na 100%, to znaczy gold chockobos wychodowany, wszystkie materie na master, dzięki nieustannemu grindowi w tym zatopionym statku wszystkie staty na 255, maksymalne levele, weapony ubite i w końcu przyszedł czas na Sefka... Prawie mi go było żal, tak słaby był...

Ale Ruby Weapon był najbardziej wkurzający...

Scena śmierci Aeris doprowadziła mnie do ciężkiego płaczu... Pamiętam, że poleciałem do kumpla i zacząłem wypytywać, kiedy i gdzie można ją ożywić... Nie mieściło mi się w głowie, że można uśmiercić jedną z postaci, którymi można grać... Czemu nie zabili Tiffy ? Albo Yuffie ? Czemu akurat Aeris ? Jak już minęła rozpacz, pojawił się gniew. Jakim prawem jakiś niedorobiony bishounen zabija mojego healera... Wtedy nie zdobyłem wszystkich materii, ani maks levela, ale jak najprędzęj przebiłem się przez resztę płyt i dorwałem skurczybyka :) Z innych niezapomnianych momentów: Mako Gun i jej wystrzał, rozwalenie siedziby Shinry, no i rewelacyjna mini-gra, gdzie bronisz swoimi wojskami bazy, albo pheonixa ?... Wiecie o co chodzi, nie pamiętam już szczegółów, to dawno było:)

Podsumowując: FF7 jest jedynym j-rpg-giem, ( poza Golden Sun i Pokemonami :) ) którego ukończyłem w całości... Znajdując wszystkie sekrety, wrogów, etc... Mam go na STEAM-ie, ale jakoś nie mogę się przekonać... Grać na komputerze w FF7 jakoś mi się nie widzi, zakrawa na obrazę majestatu.

  • Upvote 1
Link do komentarza

A teraz wycisnę więcej łez:

Hehe, pamiętam tę teorię. Jesli chodzi ogólnie o tego typu scenę to jednak wolałem analogiczną z FF5. Jakoś wiarygodniejsza była.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...