Skocz do zawartości

No fun allowed

  • wpisy
    10
  • komentarzy
    136
  • wyświetleń
    13712

Grałem w Call of Duty: Ghosts i było to okropne przeżycie.


lubro

1865 wyświetleń

Słyszy się ostatnio sporo opinii jakoby seria Battlefield powinna odrzucić tryb dla jednego gracza i skupić się na multiplayerze. Jestem zupełnie innego zdania. W przypadku kolejnych Battlefieldów widać delikatny progres kampanii, rozgrywka wieloosobowa nie cierpi i nawet chciałbym, żeby DICE dodało do gry jeszcze więcej i między innymi przywróciło tryby kooperacji. Dlaczego nikt nie rzuca propozycji zabicia singla w serii Call of Duty? Tam wychodzi to z roku na rok coraz gorzej, zasobów wyraźnie brakuje na rozczarowujący multiplayer, a kolejne odsłony serii to coraz mniej atrakcyjne pakiety. Zagrałem w Ghosts i stwierdzam, że to w singlu najgorszy shooter tego roku, a warto pamiętać, że w ostatnich miesiącach zaszczyciły nas Sniper: Ghost Warrior 2, Dead Space 3 czy Bureau: XCOM Declassified.

zuFPoDs.jpg

Najpierw jednak z innej strony. Lubię co roku grać w kolejne Call of Duty i co roku ta moja opinia spotyka się z dziwną reakcją czy to znajomych graczy, czy zupełnie obcych ludzi na forach. Nie rozumieją oni jaką wartość można wynieść z serii, która wypluwa co roku praktycznie ten sam produkt. Oczywiście, jest masa powodów, dla których można Call of Duty skrytykować, ale tekst "nie jest wystarczająco innowacyjny" nie jest jednym z nich. Gry nie muszą zawsze wprowadzać czegoś nowego, żeby być wartościowymi. Oczywiście jeśli jakaś seria jest oparta na tych samych mechanizmach przez wiele lat, to musi robić to dobrze. Call of Duty grą dobrą nie jest i to jest inna sprawa. Tak czy inaczej samodzielny argument "odrzewanego kotleta" jest dziecinny, śmieszny i żałosny. No. To mam już z głowy. Zatem do rzeczy.

Narracja w Ghosts to nonsens. Opiera się to na spełnieniu amerykańskiej paranoi o latynosach przekraczających granicę. "Federacja", skupiająca wszystkie państwa Ameryki Południowej i Środkowej, nienawidzi USA i chce je zniszczyć. Tutaj nie ma Rosjan czy terrorystów z Bliskiego Wschodu. Ameryka nie działa już globalnie, a największym wrogiem są jej sąsiedzi. Jest też jeden Amerykanin, który się do Federacji dołączył i też chce USA zniszczyć. Ot cała historia. Fabularnie Ghosts nie odwołuje się też do znanych Amerykanom konfliktów. Modern Warfare i Black Ops nie potrzebowały zarysowania kontekstu, bo odbiorca go znał. To powodowało, że były to historyjki raczej proste w odbiorze i nie straszące bezsensem. W Ghosts nic nie ma sensu. Ameryka jest zrównana z ziemią, a jej armia przestaje istnieć. W takim Homefront, który również sensu nie miał, zadano sobie przynajmniej trud zbudowania logicznego tła. Ameryka słabła, a w tym czasie inne państwo - Korea Północna, rosła w siłę. Mocna Korea napadła słabą Amerykę i ją podbiła. Proste i skuteczne. W Ghosts tego nie ma. Absurdów jest więcej. "Federacja" to homogeniczna zła papka bez przywództwa. Brakuje wątków poza wojną w Ameryce. Co się dzieje na innych kontynentach? Gdzie jest NATO? Co na to Rosja? Jest tylko wojna, która nie ma sensu.

AxD9T3Q.png

Call of Duty nigdy nie opowiadało dobrych historii. Rzecz w tym, że opowiadało historie dobrze. To spora różnica, która wielu ucieka. Można bowiem zarzucać serii zastanie w kwestii pewnych mechanizmów i brak wykorzystywania technologii w celu dostarczenia lepszych doświadczeń, ale akurat w kwestii narracji bardzo fajnie do tej pory eksperymentowano. Głównie poprzez stałą zmianę perspektywy, z której patrzymy na wydarzenia. W Call of Duty nie jesteśmy w próżni. Widzimy wydarzenia z różnych punktów widzenia. Dzięki temu można bez konsekwencji na przykład uśmiercać postacie i właśnie przy pomocy takich zabiegów udała się w Modern Warfare 2 misja "No Russian". To fascynujące, bo twórcy tym samym pokazują jak bardzo ufają odbiorcy. Zakładają bowiem, że gracz szybko odnajdzie się w nowej rzeczywistości i złoży historię w całość. Nie ma dziennika czy rozbudowanych ekspozycji w każdej misji. Już pierwsze gry z serii to robiły chcąc pokazać, że II Wojna Światowa została wygrana nie przez jednego bohatera, a przez niezliczonych i często anonimowych żołnierzy.

Ghosts wyrzuca ten koncept do kosza i chce opowiedzieć osobistą, dramatyczną historię. Przy tym kompromituje się, bo nie da się czegoś takiego zrobić przy założeniu, że gra to ciągła szalona jazda kolejką górską bez wolniejszych momentów wyciszenia i jakiegoś budowania postaci. Ghosts cierpi nie tylko z tego względu. Ciągłe przerzucanie perspektywy w poprzednich Call of Duty budowało połączony i żywy świat pogrążony w konflikcie. Najnowsze Call of Duty to nudny shooter, który tunelowy jest nie tylko ze względu na budowę poziomów, ale również biorąc pod uwagę otoczenie i warstwę fabularną. Historia jest klaustrofobiczna. Czułem się ograniczony nie wiedząc co dzieje się poza danym miejscem akcji. W Modern Warfare 2 takie momenty jak walka w Waszyngtonie budowały też iluzję większego konfliktu. Byliśmy jednym małym trybikiem w wielkiej machinie wojennej. Tutaj nie ma wielkich armii. Tutaj nie ma nawet wojny.

EnQM4AV.jpg

Wtedy przyszło Caracas. To jeden z tych poziomów, które powodują, że mówię "No! Po to gram w Call of Duty!". Caracas to jedyna dobra misja w grze, bo nie polega na ciągłym wystrzeliwaniu sobie drogi przez korytarz. Ma dobre tempo, mądre oskryptowane sekwencje i fantastycznie dawkuje szybsze oraz wolniejsze fragmenty. Caracas ma w grze cel. Nie jest wypełniaczem. Cała reszta jest już niestety nudna. Furorę na internetowych forach zrobił recykling animacji z MW2, ale tak na prawdę ta scenka to nie odosobniony przypadek. To rozczarowało mnie najbardziej. Gra wprowadza nie tylko te same zepsute mechanizmy, ale również te same zmęczone motywy. Wszystko już widziałem. To tak jakbym kupił stare, używane auto i zdrapywał lakier odkrywając kolejne warstwy farby. Ghosts to w zasadzie podsumowanie blisko dekady Call of Duty. Podane niestety w sposób ohydny, leniwy i bez cienia ambicji.

Jest też pies. Robiłem sobie żarty, że to najlepsza rzecz w tej smutnej grze, ale w rzeczywistości Riley jest "fajny" przez pierwsze 10 minut. To bardzo dobrze animowany, pełen detali model. Szybko okazuje się jednak, że to najbardziej wymuszony element gry. Widać doskonale, że pies pochłonął z 10% budżetu, bo został wykorzystany w pierwszej części gry tak mocno, że dostałem mdłości. Gracz jest dosłownie zmuszony do patrzenia na to biedne psisko. Jadąc czołgiem wystawia on łeb przez właz rozglądając się. Gdyby była wigilia i Riley mógł mówić to w tym momencie jego kwestia brzmiałaby "Tyle wielokątów. Tak dobre animacje. Wow". Urgh... Do tego śmiesznie to czasem wygląda, bo doskonały pod względem technologii Riley wyraźnie wyróżnia się na tle kiepsko animowanych i pamiętających czasy PS2 żołnierzy.

BNP9CUS.png

Nie traktuję Call of Duty poważnie. Nikt nie traktuje Call of Duty poważnie, nawet Activision. To nie Medal of Honor czy Battlefield, gdzie "prawdziwi" żołnierze wykrzykują "prawdziwe" hasła na "prawdziwych" polach bitwy ponosząc "prawdziwe" ofiary. Call of Duty to głupi film akcji, w którym ważna jest ilość wybuchów na minutę. Takie postawienie sprawy nie usprawiedliwia jednak Infinity Ward. Zrobili oni bowiem najsłabsze Call of Duty jakie kiedykolwiek powstało, gorsze od poprzedników o całą klasę. Największym grzechem Ghosts nie jest to, że jest "odgrzewanym kotletem". Ghosts to bowiem gra, w której znanych z poprzednich części patentów nie zastosowano. Zamiast tego zdecydowano się zrobić parę rzeczy na nowo. Skutki były tragiczne.

W Ghosts grałem świeżo po ukończeniu Battlefielda 4 i Assassin's Creed 4. Niedawno ukończyłem też GTA V, Splinter Cell: Blacklist i Killzone Mercenary. Po tych grach nowe Call of Duty było... przestarzałe. Nie chodzi o oprawę (Ghosts jest na PC całkiem ładne jak się skaluje z 4K do 1080p), ale o rozgrywkę. To archaiczny shooter, który dalej korzysta z tych samych zepsutych mechanizmów nawet u progu nowej generacji konsol. Zawsze to jednak ignorowałem, bo udawało mi się wkręcić w szalony konflikt. W Ghosts było to niemożliwe. Gra jest zła pod prawie każdym względem. To wielka szkoda, bo zawsze lubiłem co roku usiąść na dwa wieczory i nie angażując się popykać headshoty na drugi koniec korytarza. Do tej pory nawet sprawiało mi to przyjemność. W tym roku ciagle się przez te 5 godzin krzywiłem (z krótką przerwą na Caracas), a po zakończeniu gry chyba złapałem jakąś chorobę. Obwiniam Ghosts.

23 komentarzy


Rekomendowane komentarze

A ja się zastanawiam jakiej magicznej sztuczki użyto, aby strzelać z broni palnej w kosmosie? Dog magic?

Zresztą i tak wszyscy czekali aż ktoś wystrzeli serię w kosmos.

  • Upvote 2
Link do komentarza

Czytając to doszedłem do wniosku, że pisał to zwolennik BF4. ( czytałem fragmentami)Z tego co wyczytałem to na każdym kroku Call Of Duty jest stawiane w złym świetle(poza jednym gdzie było napisane na temat "wyjątkowej" misji w tej grze). BF4 za to jest najcudowniejszą grą na świecie z tego co tu można wywnioskować. Osobiście nie zgodzę się z tym co użytkownik lubro tutaj napisał. Call of Duty Ghost najlepszy może nie jest ale przechodząc single playera dostarczył mi więcej emocji niż single player BF4. Według mnie twórcy wpadli na dość ciekawy pomysł a mówienie że nie widać tutaj jakiejś większej wojny jak można było to zauważyć w mw2 nie jest prawdą. Są misje w których jesteśmy atakowani przez federacje podajże 5 misja. W tej misji osobiście odczułem wielkość tej wojny. Nawiązując do psa. Na początku gry miałem wrażenie, że za często ten pies obok mnie przebywa natomiast później jakoś go nie widziałem ale gdy został postrzelony przez snajpera to poczułem to i to bardzo. Mógłbym jeszcze wymieniać rzeczy które w Call Of Duty Ghost mi się podobałby a użytkownikowi lubro nie. Jak wspominałem na początku odniosłem wrażenie, że ten post został napisany przez fana serii Battlefield który nagle postanowił sobie kupić CoD'a. Jak dla mnie kampania w Call Of Duty Ghost była ciekawsza niż w BF4. Nie mam zamiaru tym postem jakoś atakować użytkownika, wyrażam tylko swoją opinię na temat tego co przeczytałem.

Link do komentarza
. ( czytałem fragmentami)Z tego co wyczytałem to na każdym kroku Call Of Duty jest stawiane w złym świetle

( czytałem fragmentami) [...] na każdym kroku

fragmentami [...] każdym kroku
  • Upvote 6
Link do komentarza
Nie znasz się chyba za bardzo na nowoczesnej broni palnej, co

Jeszcze tego mi brakuje żeby do moich i tak już nerdowskich i kiepskich zainteresowań dołączył gunporn.

inb4 educate yourself bullshit

  • Upvote 1
Link do komentarza

Jeszcze tego mi brakuje żeby do moich i tak już nerdowskich i kiepskich zainteresowań dołączył gunporn.

>nerdowskich i kiepskich zainteresowań dołączył gunporn

>dołączył gunporn

>gunporn

nigga, to podstawowa wiedza na poziomie podstawówki, a nie gunporn

Link do komentarza

Jeśli CoD to tylko "dwójka". Reszta straciła ten blask, a twórcy tylko kuszą graczy nowymi częściami z mało ciekawą fabułą i rozgłośnym multi, który aż tak nadto świetny nie jest. Niech Activision lepiej spróbuję swoich sił na aukcjach giełdowych, bo teraz liczy się u nich tylko biznes, a nie przyciągnięcie graczy.

  • Upvote 3
Link do komentarza

Nareszcie ktoś to napisał wprost, dość już mam tych koneserów CoDa, którzy z roku na rok mówią, że seria idzie w dobrym kierunku. Ghosts potwierdził gdzie zmierza seria. wow

  • Upvote 1
Link do komentarza

Wszyscy tylko wieszają na nowym COD-zie psy :D

Mnie zawsze dziwiło dlaczego studio, którego gra sprzedaje się najlepiej na świecie, nie może stworzyć nowego silnika od tylu lat.

Link do komentarza

@jantomx

Pewnie dlatego, że sprzedaje się najlepiej na świecie

Pewnie dlatego, że się w ogóle sprzedaje smile_prosty.gif Gdyby wydali crapa i ludzie by go nie kupili, to Acti wtopiłoby wystarczająco dużo kasy na developingu i marketingu, żeby następnym razem wyciągnąć z tego wnioski, poczynić jakieś zmiany.

Ale że nasz zombie-kotlecik się sprzedaje, to po co coś zmieniać? Po prostu producent za bardzo sobie wziął do serca powiedzonko "lepsze jest wrogiem dobrego", dodał do tego fakt, że ludzie co roku dają się doić na kasę, naiwnie kupując to samo, tylko dla niepoznaki lekko przypudrowane i spryskane perfumami, żeby zmienić deczko realia, może nieznacznie jakieś szczegóły, multi i voila!

Ludzie kupują! A skoro kupują, to znaczy, że im się podoba, co tam późniejsze opinie- kupiłeś i to się dla nas liczy, dla nas liczy się twoja kasa, a nie opinia, narzekać to ty sobie teraz możesz do woli, nam to lata...

Serwisy też nie pomagają, bo zamiast wydać recenzję, w której pokazaliby bez owijania wszystkie zalety i wady- wolą skrzętnie pomijać te drugie, pisać o tym, jak to nowa gra znów jest "najlepszą grą stulecia" i rozpisywać się o fabule. Lub też przeciągać wydanie recenzji w oczekiwaniu na patche, lub recenzować wersje konsolowe (gdzie oczywiście błędów z PC nie będzie, to w końcu jakim cudem na oryginale miałyby być błędy/efekty słabego portu?)- w końcu wtedy można pisać w samych superlatywach z czystym sumieniem, nie? :trollface: Te co bardziej zdroworozsądkowe spycha się na jak najdalszy plan, no bo w końcu "to słynne kalofdjuti, więc nie możemy mu dać słabej oceny, my tego nie wypuścimy".

I nie- nie jestem "fanbojem" nowego BFa (z resztą jedyny BF, jaki mi przypadł do gustu to 2), bo tam sprawę fabuły też równo pokpili. A i strona techniczna na samym początku leżała, bo masowo wysyłano reporty, że gra jest niegrywalna nawet na bardzo mocnym sprzęcie (gościowi z najmocniejszą i7, 32GB RAMu i Titanami w SLI gra klatkowała!). Tyle, że tam można to jeszcze było od biedy zrozumieć, bo gra ma niesamowity jak na taki tytuł silnik fizyczny, nie to, co w CoDzie, gdzie gościa nie możesz zabić, bo się ukrył za dyktą! Z resztą- DICE zaraz zaczęło prace nad poprawkami. A Acti? Nie dość, że się chamsko wypięli, to jeszcze zagrozili sankcjami prawnymi twórcom FOV moda oraz banem dla graczy z niego korzystających. Brawo- nie ma to jak profesjonalne podejście...

Z resztą wystarczy spojrzeć na fakt, jak obaj wydawcy wypuszczają swoje produkty...:

  • Battlefield: pierwsza gra wydana w 2002, gier w serii: 13
  • Call of Duty: pierwsza gra wydana w 2003, gier w serii: 14

...i traktują odbiorców:

  • Battlefield: każda gra na swój sposób była unikatowa
  • Call of Duty: do Modern Warfare każda była inna, potem już tylko podział na "modern" i "retro" i naprzemienne kopiuj-wklej z praktycznie zerowymi zmianami.

Dodajmy do tego słynny już recykling całych scen, brak jakiejkolwiek świeżości, podejście do sprawy i ja już dziękuję, bo nawet takie dobre smaczki, jak zombie etapy nie pomogą.

Link do komentarza

Gdyby wydali crapa i ludzie by go nie kupili

Pozwól, że ci przerwę, bo chyba nie wiesz jak na rynek działa Call of Duty.

Nie wystarczy, że Activision wpuści na rynek "crapa", bo... już to robi. Kolejne Call of Duty to w każdym roku jedne z najgorszych shooterów jakie się na rynku pojawiają. Sprzedają się mimo to. Black Ops Declassified to najgorsza gra na Vitę, ale dalej rozchodzi się jak ciepłe bułeczki. Call of Duty ma stałe miejsce w kulturze bez znaczenia jak złym jest produktem.

Żeby Call of Duty przestało się sprzedawać potrzebna jest kolejna gatunkowa rewolucja. Tak jak na początku tego cyklu konsol zaczął się boom na shootery. Nagle wszystko było FPSem. Inna sprawa, że zaczęło się to wtedy bardzo obiecująco, bo FPS były cholernie różnorodne. CoD4, Bioshock, Halo 3, Crysis. Wszystko było inne. Teraz CoD się zepsuł, a wszystko kopiuje właśnie Call of Duty - Bioshock, Halo, Crysis.

lub recenzować wersje konsolowe (gdzie oczywiście błędów z PC nie będzie, to w końcu jakim cudem na oryginale miałyby być błędy/efekty słabego portu?)

Come on. Każdy serwis bębnił o problemach Ghosts na PC.

Z resztą- DICE zaraz zaczęło prace nad poprawkami

Wczoraj sprawdzałem. Idzie im to, delikatnie mówiąc, tragicznie.

Link do komentarza

No i trudno ci to nie przyznać racji, bo ją masz. Pytanie tylko jak bardzo Acti musiało by spieprzyć CoDa, do czego się posunąć, żeby nawet ci najbardziej ortodoksyjni fani przejrzeli na oczy, powiedzieli "co to ku&&a jest?!" i nie wydali posłusznie, jak dotychczas, tych 140 zeta...

Co do kwestii CoD vs BF- tak zupełnie szczerze to teraz te dwie serie są siebie warte. Na początku- fakt, były ciekawe, różnorodne, wciągające. Teraz obie zjadają własny ogon, ewidentnie mając w dwunastnicy singla i przy okazji graczy, reklamując tą "główną" część jako multi, tylko... że to też nie wychodzi ani jednym, ani drugim. U jednych multi nie zmienia się już od kilku odsłon (poza jakimiś nieistotnymi szczegółami), u obu mechanika jest spie&rzona, drudzy swoją serię zaczęli wypuszczać tak, jak ci pierwsi, czyli byle do przodu, nie liczy się jakość, tylko ilość.

Z resztą- wystarczy tylko poczytać nawet na cd action artykuł mówiący o tym, że celem EA/DICE jest prześcignięcie Acti. No i się ścigają. Jedni mówią, że już im się to udało, inni, że jeszcze nie. Więc się dalej ścigają. A my w efekcie tego zamiast dostawać dobry, dopracowany produkt nawet raz za te 2-3 lata, dostajemy co rok odgrzewanego zombie-kotleta.

A najsmutniejsze w tym jest to, że sporo osób uznaje to za normalny stan rzeczy (ewentualnie płacze, że "co to jest?", ale i tak posłusznie kupuje, nie ważne, że już to ma w identycznych 3 kopiach, każda kupiona za ponad stówę) i nie da sobie powiedzieć, że daje się rokrocznie rypać w portfel na naprawdę duże pieniądze...

Link do komentarza

COD to, BF tamto, bla, bla, bla. Obie gry sa w tej chwili powtarzalne, COD bardziej niz BF, ale stagnacje widac w obu przypadkach. Jednak ludzie to kupuja. Ba, ludzie kupuja Ghosts, chociaz wiedza, co po nim oczekiwac. A moze wlasnie dlatego? Moze COD dlatego ma tylu fanow, bo ludziom podoba sie ten berek strzelany, ta szybka, dynamiczna i totalnie zrecznosciowa akcja na ciasnych planszach? BF oferuje swietna rozgrywke, pod wieloma wzgledami jest teoretycznie lepszy od COD-a, ale ostatecznie nie o "lepszosc" technologiczna tu chodzi, nie o dedykowane serwery i ciezki sprzet, ale o fun, jaki ludzie czerpia bezposrednio z rozgrywki. A to juz zalezy od prywatnych preferencji kazdego gracza. Nudzilem sie przechodzac Crysisa 2 i 3, chociaz byl ladnie zrobiony i mial ciekawe bronie. Multi tez mi nie podeszlo. Odpalilem Ghosta oczekujac tego samego co w MW3/BO2 i wciagnal mnie na kilka godzin. Nie jest to zadne arcydzielo, zadna wybitna gra, jest fatalnie udzwiekowiony, bronie srednio mi sie podobaja, nie bawie sie tak dobrze jak kiedys w pierwszym MW, ale wciaz gra sprawia mi przyjemnosc i to na takim samym poziomie jak BF. Inna sprawa, ze grajac w BF3/BF4 nie bawilem sie tak dobrze jak grajac w BFBC2: Vietnam...

Link do komentarza

ale gdy został postrzelony przez snajpera to poczułem to i to bardzo.

Ale przez cała resztę gry kule sie go nie imają :) Serio ciekwi mnie kiedy devsi się nauczą, ze to rozwala immersję i zupełnie zabija dramatyzm (pewnie kiedy recenzenci i Gracze przestana udawać, że się daja na to nabierać). Sytuacja podobna jak w Mass Effect 2 - niby możemy na koniec straci towarzyszy tylko jak to ma na mnie działać (pomijajac fakt, że ja grę kończyłem bez strat, jest to śmiesznie łatwo osiagnąć), skoro wcześniej przyjmowali na klatę rakiety i nawet jeśli padli to wystarczyła odrobina Medi-gelu i byli jak nowi? A tu nagle giną od czegoś, co jeszcze chwile wczesniej nie było w stanie ich drasnąć.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...