Skocz do zawartości

No fun allowed

  • wpisy
    10
  • komentarzy
    136
  • wyświetleń
    13677

Wydawcy nienawidzą Nintendo czy Nintendo nienawidzi wydawców?


lubro

1662 wyświetleń

Kocham Nintendo. Nie ze względu na jakieś wspomnienia z dzieciństwa czy konkretne serie, bo zawsze było mi bliżej do konsol Sony. Po prostu lubię gry, a Nintendo jest wielkim ich kawałkiem. Marką, która przetrwała więcej trudnych chwil i dostarczyła więcej kultowych tytułów niż pozostała część branży. Nie da się jednak ukryć, że Nintendo od zawsze było trochę "z boku". Siedziało w swojej bańce mydlanej bronione przed światem zewnętrznym przez bandę dronów.

ZuSsIcy.png

Przysięgam, że dzieje się to co tydzień. Zapowiedź nowej dużej gry i informacja o platformach docelowych pomijająca WiiU. W najlepszym wypadku wersja na konsolę Nintendo jest zapowiadana, ale z zastrzeżeniem, że pojawi się później lub bez określonych funkcji. Każda taka informacja generuje ruch wiernych wyznawców Nintendo, którzy na forach internetowych i w sekcjach komentarzy na portalach o grach piszą o tym jak bardzo niesprawiedliwi są wydawcy. Zastanawiają się ile zapłaciło Sony/MS/Valve/Apple, żeby zrobić Nintendo na złość. Tworzą teorie spiskowe, według których wydawcy tacy jak EA czy 2K chcą "zabić" japońską firmę, ponieważ ich kiepskie produkcje nie mogą konkurować z niezwykłymi i innowacyjnymi grami z Mario w roli głównej. Ci kompletnie odporni na krytykę "fani" nie zauważają, że Nintendo spowodowało każdy problem jaki mają z third party, a teraz odbija im się to czkawką wraz z dławiącym się własną krwią WiiU.

Może trudno w to uwierzyć, ale Nintendo utrudnia życie twórcom już ćwierć wieku. W połowie lat 80. XX wieku, Japończycy wypuścili na rynek Nintendo Entertainment System. NES zmienił branżę nie do poznania. Przy okazji mocno skrzywdził twórców i konsumentów. NES i SNES to rozdział historii Nintendo, którym wielu kojarzy się z odrodzeniem gier. Stało się to jednak w atmosferze zastraszania, sztucznego pompowania popytu i narzucania ograniczeń.

W latach poprzedzających trzecią generację konsol, w celu stworzenia gry należało tylko kupić od producenta sprzęt, na którym twórca robił co chciał. Żadnych dodatkowych opłat, konsultacji z producentem sprzętu i certyfikacji. Legendarny Hiroshi Yamauchi, twórca potęgi Nintendo i ówczesny prezes firmy, postawił sobie za cel pozbawienie twórców tej wolności. Zaprzągł więc swoich inżynierów do stworzenia specjalnego procesora, który blokował zawartość kaset, chyba że te miały tzw. Lockout Chip, który zawierał kod dostępu. Kod został opatentowany i zarejestrowany przez Nintendo. To dało Japończykom pełną kontrolę nad licencjobiorcami. Wiele osób podnosi argument, że Nintendo tym samym "uratowało branżę", bo własnie brak kontroli nad oprogramowaniem to jedna z głównych przyczyn krachu branży w 1983. Byłoby to całkiem rozsądne stanowisko, gdyby Nintendo swojej nowej broni nie wykorzystało do zabicia konkurencji. Japończycy zawierali bowiem masę umów z twórcami. Ci musieli się zgadzać na to, żeby nie tworzyć wersji swoich gier na inne systemy, ponieważ w innym wypadku nie otrzymaliby dostępu do zabezpieczeń konsoli oraz "Nintendo Seal of Quality", bez którego nie mogły być wprowadzone legalnie na rynek. Sama "gwarancja jakości" nie świadczyła o wysokim poziomie prezentowanym przez produkcję, a była dowodem na to, że twórca zapłacił za licencję. Twórcy się na takie warunki zgadzali, ponieważ Nintendo było wówczas wyraźnie silniejsze niż Sega czy Atari. Ograniczenie twórców pozwoliło Nintendo na dominację, a względny brak wolności twórców ciągnie się rynkiem konsolowym do dzisiaj.

guiva4i.jpg

Niezbyt uczciwym działaniom skierowanym przeciwko konkurencji towarzyszyły praktyki rynkowe uderzające w odbiorców. W 1988 Nintendo wprowadziło tzw. "zarządzanie zapasami", które miało na celu utrzymanie konsumentów na krótkiej smyczy. Wysyłanie niewystarczającej liczby kaset do sklepów i wypełnianie zamówień tylko w połowie pozwoliło na utrzymanie wysokiego poziomu zainteresowania. Gry od Nintendo stały się towarem luksusowym, choć nie wynikało to z naturalnych mechanizmów działających na rynku, a z manipulacji. W 1988 roku sprzedano 45 milionów gier na NES. Zamówienia sklepów w tym roku opiewały na 110 milionów egzemplarzy. Taka taktyka pozwoliła Nintendo zwiększyć szybko swoją pozycję poprzez sztuczne pompowanie marki. Spowodowało to jednak, że wielu małych twórców gier przestało istnieć przez to, że kartridże z ich grami nie sprzedawały się w wystarczającej liczbie. To również spowodowało, że praktycznie cała branża gier, sklepy z zabawkami czy elektroniką stały się w pewnym stopniu zależne od Nintendo.

W latach 80. Nintendo nabijało również swoją kiesę nielegalnie w inny sposób. Cena NES w ciągu 4 lat od premiery w USA spadła tylko o 10$. Odpowiedzi na pytanie dlaczego tak się stało zaczął szukać w 1989 roku Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych. W toku postępowania ustalono, że Nintendo of America używało taktyk zastraszania na sklepach w celu ustalania cen i zbijało na tym niewyobrażalną kasę, bowiem koszt produkcji NES malał z biegiem czasu, a cena systemu utrzymywała się na tym samym poziomie. Przeciwko Nintendo podjęto działania antymonopolowe i w 1991 zawarto ugodę. NES rozrósł Nintendo do niewyobrażalnych rozmiarów, ale jednocześnie odbyło się to dzięki brudnym ruchom firmy. Twórcy mieli ciężko, a gracze przez brak tak szerokiego dostępu do informacji jak teraz, nie wiedzieli o tym co wyprawia jakiś japoński gigant robiący zabawki.

W następnych latach SNES i Sega Genesis walczyły w raczej znośnych warunkach. Była to generacja bezpiecznych i ostrożnych ruchów oraz fantastycznych, ponadczasowych produkcji takich jak Sonic the Hedgehog, Chrono Trigger czy Super Metroid. Nikt nie decydował się jednak na rewolucję. Siła Segi malała i wydawało się, że Nintendo zostanie na rynku samodzielnie. Potrzebny był nowy gracz. Ten wkroczył na scenę w 1995 roku. Chodzi o Sony ze swoim Playstation, które wytoczyło potężną broń przeciwko Nintendo. Była to płyta CD. Nintendo przy okazji N64 zostało przy kartridżach i tym ruchem jeszcze bardziej zepsuło sobie reputację u twórców.

JpFzEX1.jpg

Kasety dysponowały do 64 megabajtów pojemności. Płyty były 10x "większe". Co prawda czasy ładowania trochę na CD zwolniły, ale było to poświęcenie jednej małej rzeczy w imię jednego z największych technologicznych kroków do przodu w historii branży. Twórcy wybrali jednak nie tylko ze względu na postęp. Decydujące były kwestie ekonomiczne. Koszty produkcji CD były niskie, minimalne zamówienia na płyty również, a czas realizacji wynosił około tygodnia. W przypadku Nintendo przeszkodami był wysoki pułap minimalnych zamówień na kasety, wielkie koszty i długie czasy oczekiwania (nawet do 6-8 tygodni). Wydawcy musieli ryzykować w swoich prognozach. W praktyce nigdy się to nie udawało. Jeśli popyt był większy i sklepy nie miały już gier, to zanim wydawca zdołał wprowadzić drugi rzut to okazja na sprzedaż minęła. Jeśli ktoś przesadził, to został z masą niemożliwych do sprzedaży, drogich kartridży. Minimalne błędy w prognozach sprzedażowych kosztowały firmy ogromne pieniądze. Nokautem dla Nintendo była legendarna reklama Final Fantasy VII, która brutalnie rozjechała kartridże. Konsumenci również wybrali. Playstation znalazło 3 razy więcej nabywców niż N64.

W następnych latach Nintendo znowu pokazało, że ma problem z dostosowaniem się do potrzeb rynku jak działa branża i ponownie zostali w technologicznym tyle za konkurencją. Gdy PS2 i oryginalny Xbox wprowadziły DVD, Gamecube od Nintendo odczytywał tylko własne dyski o maksymalnej pojemności 1,5GB. Historia się powtórzyła. Zewnętrzne studia znowu znalazły się w trudnym położeniu. Ponadto brak tak podstawowej funkcji jak możliwość odtwarzania filmów na DVD (co było wówczas rozrastającym się trendem w salonach na całym świecie) spowodował, że nie była to też konsola dla tej niegrającej części społeczeństwa. Nie pomagał również design pudełka śniadaniowego, który w porównaniu ze stylowym PS2 i wielkim, ale eleganckim Xboxem prezentował się śmiesznie. Gracze znowu dostali kiepskie wsparcie od zewnętrznych developerów i nienajlepsze (w porównaniu do innych konsol) gry od samego Nintendo. W rezultacie Gamecube nikt nie chciał i było to tylko pudełeczko (dosłownie) do Smash Bros, Wind Wakera i Luigi's Mansion.

g3JIwMY.png

Nintendo potrzebowało przełomu. Czegoś co odwróci ich złą passę i przywróci ich na szczyt z czasów NES. Było to wyzwanie bardzo trudne. Sony było wyjątkowo silne po PS2 (ale jednocześnie bardzo aroganckie i mocno oderwane od rzeczywistości), Microsoft coraz śmielej sobie poczynał na rynku gier, a taktyki naruszające prawo z lat 80. nie wchodziły w grę. Nintendo wpadło na genialny pomysł i zrobiło konsolę do gier, która... nie była do gier. Strategia "Blue Ocean" zakładała kompletne olanie rozgrywki sieciowej, dźwięku, oprawy czy twardego dysku, a w zamian zaoferowano produkt tani i oparty na kontrolerach ruchu, który trafi do najszerszego grona odbiorców. Udało się. Wii to jedna z najlepiej sprzedających się konsol w historii i ogromny komercyjny sukces dla Nintendo. Do tego odpadł problem z poprzednich generacji, bo nośniki danych odpowiadały pojemnością DVD, który był w czasie tego cyklu konsol prawie całkowicie wystarczający. Dlaczego więc Wii jest konsolą, która miała tragiczne wsparcie zewnętrznych twórców i była kupowana głównie przez nie-graczy? Początek żywota Wii to rok 2005. Nintendo więc już przez blisko 20 lat budowało sobie negatywną opinię wśród twórców. Było jednak coś jeszcze...

Wii to doskonały dowód na to, że konsola dużo słabsza sprzętowo niż konkurencja nie ma szans na wsparcie twórców nawet jeśli potencjalnych odbiorców jest dużo więcej. To spowodowało, że Wii nie było nawet w stanie dostać dobrych portów. Kolejną zaprzepaszczoną okazją był brak sensownej usługi sieciowej. Microsoft otworzył generację ze świetną usługą. Sony szybko zaczęło konkurenta doganiać. Nintendo nawet nie próbowało.

fhCuvjf.jpg

Nintendo zarobiło masę kasy na drukujących pieniądze DS i Wii. Chcieli pójść za ciosem i kontynuować taktykę rzekomo definiujących rozgrywkę na nowo "sztuczek". 3DS dostał 3D, a nowa duża konsola firmy otrzymała Gamepad z dotykowym ekranem, który na dobrą sprawę uczynił z niej DS-a, przy okazji dodając funkcje takie jak OffTV play. Niestety tutaj kończą się rzeczy, które mogą zachęcić twórców do tworzenia gier na WiiU. Dodając do tego bardzo rozczarowujące wsparcie samego Nintendo mamy sprzęt, którego sprzedaż można porównać do najgorszych okresów najgorzej sprzedających się konsol w historii. Nie pomaga również fakt, że Nintendo się spóźniło z tym sprzętem przynajmniej o generację. Nadchodzące PS4 i XBOX One są tak daleko przed WiiU jak to tylko możliwe. Twórcy ponownie zmuszeni są do wyboru. Albo będą siedzieć w dochodowym trio PC-XBONE-PS4, albo będą inwestować dodatkowe środki na dostosowanie multiplatform do WiiU w taki sposób, żeby zminimalizować stratę w oprawie i użyć Gamepada w celu zapewnienia graczom doświadczeń lepszych niż u konkurencji. Sam gamepad co prawda może znakomicie wpłynąć na rozgrywkę co potwierdził choćby NFS: Most Wanted, Wind Waker HD czy ZombiU, ale jeśli weźmiemy pod uwagę takie rzeczy jak Smartglass, cross-controller na Vicie czy choćby iOSową aplikację Beyond Touch umożliwiająca grę w Beyond: Two Souls przy użyciu smartfona to nawet największa zaleta WiiU wygląda blado. Jak widać po kalendarzu premier, wybór okazał się wyjątkowo prosty - WiiU nie dostanie multiplatform

Nintendo kompletnie się skompromitowało swoimi decyzjami wchodząc w obecną generację. Wydali sprzęt z drogim kontrolerem przy najniższej możliwej cenie co spowodowało, że strategiczne obniżki cen są utrudnione. Weszli na rynek z WiiU bez przygotowania co spowodowało, że wsparcie samego Nintendo było żenujące. Największe tytuły pojawią się dopiero w 2014 (Smash Bros, Mario Kart) lub 2015 (duże 3D Mario pokroju Galaxy czy Sunshine, nowa Zelda). Konsola nie ma w tym roku Fify i Maddena, czyli dwóch z trzech najważniejszych marek w branży. Czemu? Oficjalnego powodu nikt nie zna. Mówi się, że brak wsparcia EA jest spowodowany zerwaniem przez Nintendo rozmów z Electronic Arts dotyczących napędzania usługi sieciowej WiiU przez Origin. Rózmów, o które Nintendo samo zabiegało. Podobno kosztowało to EA wielkie pieniądze, które zostały utopione w pierwsze projekty i analizy. Jaka jest prawda? Tego nikt nie wie. Faktem jest, że WiiU nie ma w tym roku FIFY14. W odróżnieniu od PSP, PS2, Vity czy Wii.

v33su7J.jpg

Nintendo od 25 lat rzuca twórcom kolejne wyzwania, którym sprostać nie mogą. Można co prawda zauważyć lekką zmianę. Nintendo jest w stanie opłacić produkcję gier, które wcześniej były na innych platformach (Bayo 2 od Platinum), walczy o jakieś exy od third party (ZombiU), zapewnia świetne warunki twórcom niezależnym i ma coraz lepszą usługę sieciową. To wszystko jednak wymaga jeszcze wielu lat ciężkiej pracy. Platinum zrobiło jednego z moich kandydatów do GOTY - Wonderful101, na którego promocję dostało 16 dolarów i 2 plakaty, Ubisoft zrezygnował z ekskluzywności Raymana Legends, bo ZombiU się sprzedało tragicznie, niezależni dalej mają dwustopniową certyfikację, a usługa sieciowa dalej jest do bani w porównaniu do tego co ma oferować PS4 i X1. Do tego WiiU zdaje się być powtórką z N64 i GCN pod względem bazy potencjalnych odbiorców. Nie grający odbiorcy Wii, którzy kupili konsolę dla WiiFit nie wiedzą o nowym sprzęcie. "Hardkorzy" nie mają multiplatform i poważnych tytułów od Nintendo takich jak F-Zero. Fani Nintendo też nie mają lekko, ale biorąc pod uwagę, że większość z nich dalej jest zaślepiona nostalgią to takie tytuły jak NSMBU, Pikmin 3 czy Wind Waker HD to dla nich system sellery. Sam jestem raczej ze swojego WiiU zadowolony. Może próbuję oszukać rzeczywistość, ale przecież zagrałem w Wonderful 101 i najlepszą wersję Rayman Legends. Dwie gry to już całkiem nieźle jak na roczną konsolę, nie? Co z tego, że nie dostałem lepszego GTAV z możliwością korzystania z mapy bez pauzowania rozgrywki?

DQIelEA.jpg

9 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Vita jest konsolą dla elit, które stanowią jakieś 0,005? ludzkości.

Zresztą Europlebs dostał w końcu Dragon's Crown. Na każdą uszczypliwość wobec Vity odpowiadam podskokiem amazonką. Animacja mnie uspokaja.

  • Upvote 2
Link do komentarza
Zresztą Europlebs dostał w końcu Dragon's Crown.

Podczas, gdy cały świat jara się nowymi Pokemonami... To się im sprzeda ta Vita... :P

Taki strasznie zalatujący hejtem tekst, liczę, że o Sony i MS też się pojawi takie podsumowanie wszystkich złych decyzji? Wracając do tematu, to Zombie U trafiło na Wii U, bo prezes Ubi po prostu uważa tą konsolę za dobry sprzęt i widzi jej pontecjał, poza tym Rayman Legends najlepiej sprzedaje się na tej konsoli właśnie, więc może problemem była sama gra? Z EA, to jeśli się nie mylę poszło, o DRMy, Nintendo po prostu powiedziało nie, Microsoft powiedział tak, ale ludzie wywalczyli nie, a Sony poczekało na decyzję konkurencji i widząc reakcję udawało tego dobrego, Niny samo się wystawiło, bo postanowili zadbać o graczy...

Wsparcie developerów, było słabe, ale może w podsumowaniu może warto napisać, że Wii U jest aktualnie najbardziej otwartą na indie platformą i oferuje najlepsze warunki, dla indyków?

Zgadzam się tylko z tekstem o sieci, ta naprawdę jest beznadziejna.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Taki strasznie zalatujący hejtem tekst

Jak widzę, fan nintendo zauważy hejt wszędzie, gdzie nintendo nie wychwala się pod niebiosa. Każda firma robiła idiotyczne rzeczy, ale zauważ, że ani sony ani microsoft jakoś nigdy nie mieli problemów z dostaniem gier od 3rd party. Tekst jest chyba właśnie o tym, no nie?

Wracając do tematu, to Zombie U trafiło na Wii U, bo prezes Ubi po prostu uważa tą konsolę za dobry sprzęt i widzi jej pontecjał, poza tym Rayman Legends najlepiej sprzedaje się na tej konsoli właśnie, więc może problemem była sama gra?

Tak tak, widzi potencjał w wiiU a potem gra która miała być exem, nagle stała się multiplatformą.

Swoją drogą, z tą najlepszą sprzedażą legends to śmieszna sytuacja jest.

Grający na x360/PS3 żyją teraz GTA (btw, świetna robota ubi, wydajecie grę prawie równo z GTAV i oczekujecie niezłych wyników sprzedaży? Ja nazywam to samobójstwem)

Jedna strona PCetowców bardziej zainteresowani takimi grami jak DOTA niż "głupią platformówką dla dzieci", a ta druga, bardziej inteligenta ma zbyt dużo gier do ogrania (mój steamowy backlog łamie mi kręgosłup).

A użytkownicy wiiU na nadmiar gier nie cierpią i do tego dostali wersję która nie jest wykastrowana z ficzerów. Hmm, bardzo zaskakujące, że sprzedaje się najlepiej na wiiU. Nie mam pojęcia dlaczego.

A i legends jest całkiem niezłe. A przynajmniej wersja na wiiU, w którą własnie grałem.

Z EA, to jeśli się nie mylę poszło, o DRMy, Nintendo po prostu powiedziało nie, Microsoft powiedział tak, ale ludzie wywalczyli nie, a Sony poczekało na decyzję konkurencji i widząc reakcję udawało tego dobrego, Niny samo się wystawiło, bo postanowili zadbać o graczy...

Poszło o origin. Also, ponoć EA chciało mieć możliwość sprzedawania DLC poza sklepem nintendo, na co ci drudzy się nie zgodzili. Zresztą, nie obchodzi mnie to. Faktem jest, że nintendo nie ma od nich gier. A DRM od EA nie jest jakoś szczególnie inwazyjne na konsolach obecnej generacji (oprócz tego, że musisz założyć konto) wątpię, żeby na wiiU mało to być jakoś inaczej. A jeśli tak, to tylko pogratulować im decyzji bo konsola bez fify to niezbyt dobry pomysł. Zgadnij jaka ostatnia konsola fify nie dostała. Dreamcast. Yep. Let that sink in for a moment.

I zanim zarzucisz mi jakiś brand loyalty. 3DSa mam, wiiU kupuje jak tylko wyjdzie smash (ewentualnie zapowiedzą nowe f-zero). Jedynej firmie której nie dam złamanego grosza to microsoft.

Welp, lubro. Wygląda na to że stałem się twoim white knightem. Just lovely.

  • Upvote 3
Link do komentarza
I zanim zarzucisz mi jakiś brand loyalty.

Dlaczego? Nie każdy stawia opinię na temat użytkownika po kilku zdaniach. Po prostu, dla mnie ten tekst brzmi, jak hejt, bo lubro z góry pokazał swoje stanowisko. Nie wiem, czy taki był zamysł, czy poniosła go wena, ale tekst powinien silić się na obiektywizm, plusy i minusy, to robią dobrze, a to źle. Tutaj mamy tylko źle...

Co do reszty, to jak było z EA nie wiem dokładnie, piszę, jaką wersję ja słyszałem, a co do Raymana, to tak do tego nie podchodziłem. Równie dobrze, można napisać, dlaczego gracze Wii U mieliby lecieć bo niego do sklepu, skoro za rogiem czai się Zelda w HD. Zresztą, mając wybór między GTA, dlaczego grasz w Legends? Wersja na Wii U się dobrze sprzedaje, bo jest po prostu najlepsza i myślę, że GTA nie ma nic do tego, bo różnica w datach jest wystarczająco duża, ale to kwestia gustu...

Damn you lubro! Ja też chcę swojego knighta!

  • Upvote 1
Link do komentarza

Ja mimo wszystko ciągle czekam na jakiekolwiek wsparcie Nintendo na polskim rynku. Jakiś czas temu szumnie zapowiadano ekspansje na Polskę, a jak to się skończyło? Strona nintendo.pl jest obecnie zamknięta ("przygotowują nowe opcje wsparcia"), spora część sklepów wycofuje się z produktów N (m.in. gram.pl), nawet korzystając z portali aukcyjnych ciężko cokolwiek kupić (poszukajcie sobie 3DS w normalnej wersji na allegro, powodzenia). Zastanawiałem się nad zakupem 3DS dla Pokemonów i Fire Emblem, ale na razie muszę się wstrzymać, bo nawet nigdzie konsol nie ma w normalnych cenach (nie wliczając 3DS XL i 2DS, które w przeliczeniu z funtów z brytyjskiego Amazona jest o wiele droższa niż kupowana w dolarach). Później się dziwić że przez pierwszy rok Wii U sprzedało się w Polsce w 400 egzemplarzach :/

  • Upvote 1
Link do komentarza

Taki strasznie zalatujący hejtem tekst, liczę, że o Sony i MS też się pojawi takie podsumowanie wszystkich złych decyzji?

Tekst miał na celu raczej lekkie wytłumaczenie, że obarczanie third party winą za to jak wygląda lineup WiiU jest bez sensu.

Wracając do tematu, to Zombie U trafiło na Wii U, bo prezes Ubi po prostu uważa tą konsolę za dobry sprzęt i widzi jej pontecjał

Uważał*. W Division, The Crew czy DLC do AC4 na WiiU nikt nie zagra.

poza tym Rayman Legends najlepiej sprzedaje się na tej konsoli właśnie, więc może problemem była sama gra?

Wystartował lepiej. Teraz jest trochę gorzej. Choć powtarzam. To najlepsza wersja.

Z EA, to jeśli się nie mylę poszło, o DRMy, Nintendo po prostu powiedziało nie, Microsoft powiedział tak, ale ludzie wywalczyli nie, a Sony poczekało na decyzję konkurencji i widząc reakcję udawało tego dobrego, Niny samo się wystawiło, bo postanowili zadbać o graczy...

Pierwszy raz słyszę. Interesująca teoria. Bez źródeł jest w tym jendak tyle prawdy co w wersji podanej w tekście.

Wsparcie developerów, było słabe, ale może w podsumowaniu może warto napisać, że Wii U jest aktualnie najbardziej otwartą na indie platformą i oferuje najlepsze warunki, dla indyków?

Selfpub wszedł dopiero w sierpniu, a concept approval dalej obowiązuje (choć zapowiedziano, że z tego zrezygnują). Konsole Sony dalej są dla niezależnych miejscem odrobinę lepszym. Jednak gdy certyfikacja będzie już jednostopniowa to Nintendo wyrówna i razem z Sony będą wysoko nad MS.

Welp, lubro. Wygląda na to że stałem się twoim white knightem. Just lovely.

RonPaulmacharękami.gif

Nie wiem, czy taki był zamysł, czy poniosła go wena, ale tekst powinien silić się na obiektywizm, plusy i minusy, to robią dobrze, a to źle. Tutaj mamy tylko źle...

No ale ja naprawdę lubię Nintendo. 3DS mam od premiery, WiiU też. Wonderful 101 to moje tegoroczne TOP3. Pokemonów nie za bardzo lubię, ale np. na zachodnią premierę MonHun4 czekam. Za takie rzeczy jak odkopanie Bayonetty mają mój szacunek, ale akurat przy 3rd party robią same złe rzeczy.

Damn you lubro! Ja też chcę swojego knighta!

Trzeba sobie zasłużyć bro.

Ja mimo wszystko ciągle czekam na jakiekolwiek wsparcie Nintendo na polskim rynku. Jakiś czas temu szumnie zapowiadano ekspansje na Polskę, a jak to się skończyło?

Właśnie chciałbym zobaczyć poważne Nintendo w Polsce. Takie, które jest w stanie zapłacić za reklamy w TV i ma stały techniczny support. Teraz jest na to świetny moment. XBONE w Polsce nie będzie w tym roku, więc jest wolny spot. Sony nikt w Polsce nie zdetronizuje, ale z olewającym nasz rynek na każdym kroku MS można powalczyć.

Link do komentarza

Bardzo ciekawe przedstawienie historii firmy. Niestety powoli upadającej, bowiem jedynie 3DS ją ratuje. Niemniej szkoda, że WiiU zostało tak potraktowane przez wydawców jak zostało. Może to i pół next gena, ale mógłby przynajmniej nieźle konkurować w multiplatformach. A przynajmniej do czasu wycofania ze wsparcia dla XB360 i PS3. Jednak do tego czasu powstałoby już sporo ex-only gier i konsola sama dla siebie dawałaby radę.

A tak musi się pogodzić z życiem w cieniu zarówno current jak i next genów.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...