Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445604

Najważniejszy film Pixara (1995-2010) - [FW#35]


otton

1422 wyświetleń

toystory1d.jpg

Wspomnienie stanowiące wielokrotność piątki,

Więc dziś seria zamiast jednego filmu?

Może wydawać się to zabawne, ale pominięcie Toy Story w zestawieniach najważniejszych filmów w historii kina jest dość znacznym nietaktem. To produkcja legenda, która zapoczątkowała nową epokę w dziejach kina ? erę animacji. Produkcja z roku 1995 sprawiła, że filmy animowane zrównały się rangą z takimi, w których występują aktorzy? i pokazała, że również one warte są zainwestowania tony pieniędzy.

O odległych początkach serii do dziś przypomina mi w zasadzie jedynie zalegająca na strychu kaseta VHS, której nawet nie mam na czym już odtworzyć. Kiedy się już jednak wsiąknie w Pixarowską animację trudno zarzucić jej słabszą, niż obecnie jakość. Mimo wieku Toy Story nie zestarzało się, wciąż pozostaje częścią klasyki kina animowanego i wzorcem, według którego wytwórnia budowała dalsze produkcje. Już tutaj ujawnia się ich najważniejsza cecha ? celują w każdego bez wyjątku odbiorcę. Obok klasycznych gagów skierowanych do najmłodszych, mają w sobie to coś, co sprawia, że warto do nich wracać choćby przy takiej okazji jak ta ? za niecałe dwa tygodnie mija osiemnaście lat od narodzin serii, która spopularyzowała dość ciekawy nurt w historii kina.

To jednak tak naprawdę pierwsza część jest najbardziej istotna, dwójka to film lepszy, ale mniej przełomowy, a trójkę należy potraktować jako próbę pokazania nowemu pokoleniu, co oczarowało cały świat ponad półtorej dekady wcześniej. Przy tym trójka to film, który już niczego nie zapoczątkował, a był jedynie mniej lub bardziej poprawnym przedstawicielem swego gatunku, hołdem dla słynnego klasyka, ale nie mającym już jednak startu do świetnego WALL-E. Wstęp mamy z głowy, czas na to, by przyjrzeć się troszkę bliżej każdej części.

pvOY5kDSNfkBJYQuiBd1ysFw3RL.jpg

Toy Story (1995)

Co właściwie czuje pluszowy misio, gdy jakiś smarkacz wbija mu pinezkę w oko albo dokonuje amputacji głowy i zastępuje ją inną? W rzeczywistości niewiele, ale świat Toy Story wygląda inaczej, tutaj zabawki czują czy dzieci je kochają czy nie. Są milczącymi towarzyszami życia młodych, ale gdy tylko mama woła pociechy na obiad, a zabawki pozostają same, wtedy pokazują swą prawdziwą naturę. To postaci mogące wyrazić swój żal jedynie innym, podobnym sobie. Również mają swoje problemy, częstokroć bardzo ludzkie. Oczywiście, żaden człowiek nie debatuje czy ktoś chce się nim bawić czy woli nowszy model, jednak stojąca za tymi myślami zazdrość jest już bardzo ludzka.

Ofiarą tego uczucia pada w pierwszym Toy Story Chudy ? pluszowy kowboj, na co dzień ulubiona zabawka Andy?ego. W dniu urodzin jego właściciel dostaje nową zabawkę, Buzza Astrala, miniaturową kopię bohatera popularnego serialu. Oczywiście Chudy może wyłącznie patrzeć z zazdrością jak nowy osobnik w domu sprawia, że szeryf odchodzi w odstawkę (dawniej Andy z nim spał, teraz wrzuca go na noc do skrzyni). Na tej płaszczyźnie bohater jest bezradny, ale jest też druga ? społeczność zabawek mieszkających w pokoju. Bohater początkowo stoi na jej czele, ale nowy osobnik osłabia jego pozycję w hierarchii. Buzz czaruje inne zabawki swoimi niesamowitymi funkcjami i w swoim zadufaniu sam nie wie, że jest tylko zabawką. Tak naprawdę na początku żaden z bohaterów nie jest bez winy i jakoś przez pierwszą godzinę nie potrafiłem nigdy odczuć sympatii do któregokolwiek.

158519.1.jpg

To właśnie zazdrość szeryfa jest kołem napędowym całej historii i czynnikiem, który sprawia, że bohaterowie wpadają w tarapaty. Buzz co prawda również ma kłopoty ze swoim gigantycznym ego, ale to ostatecznie nie on organizuje zamach. Chudy dochodzi do prostego wniosku ? jest przeciwnik, jest kłopot, nie ma go i kłopot też znika. Andy wybiera się na wyprawę do Pizza Planet, postanawia zabrać nową zabawkę w podróż. Spostrzegając jej brak (Chudy wypchnął go za okno) zabiera ze sobą starego kowboja. Ostatecznie jednak i Buzz do ?salonu gier? trafi, po drodze obaj zdążą się odłączyć od ludzi? i tylko współpracując mogą powrócić do domu. Trzeba porzucić wzajemne niesnaski i stworzyć duet. Przede wszystkim muszą sprawić, by całe miasto nie zauważyło, że zabawki żyją, a następnie przechytrzyć pewnego, rozwydrzonego brzdąca.

Czarnym charakterem pierwszego Toy Story jest dzieciak imieniem Sid. To typowy majster, którego bawi niszczenie zabawek i testowanie przy ich pomocy sprowadzonych materiałów wybuchowych. W domu Sida główni bohaterowie spotkają również jego zabawki ? na pierwszy rzut oka odrażające, mało atrakcyjne przy nich pokraki noszące na sobie ślady braku szacunku. Choć początkowo zdają się potworami, okazuje się, że są superwypasionemu kosmonaucie i słynnemu szeryfowi przychylni. Dawno temu po obejrzeniu Toy Story doszedłem do banalnych wniosków ? należy szanować swoje zabawki. Dziś wiem dodatkowo, że wystarczy zestawić ze sobą zmiany, jakie zaszły w charakterach, zauważyć rodzącą się przyjaźń, a ponadto spojrzeć również na te brzydkie pokraki z pozamienianymi głowami, które stworzył Sid, by mieć już jakiś ładny morał. Że jest on dość banalny i brak tu głębi rodem z ?Walca z Baszirem?? Familijna animacja jednak takowego nie potrzebuje?

1280px-Toy_Story_2_title_card.png

Toy Story 2 (1999)

Przy pierwszej części, dwójka może być potraktowana jako skrojony według sprawdzonej receptury, bezpieczny Sequel, który ma po prostu na siebie zarobić i sprawiać przyzwoite wrażenie. Może jest w tym trochę prawdy, a nowe Toy Story nie jest już, podobnie jak jedynka, symbolem, ale sama historia prezentuje się moim zdaniem lepiej, niż w pierwowzorze. Tym razem zdecydowano się lekko odwrócić fabułę. W pierwszej części Chudy ostatecznie przekonał się do Buzza i wyratował go z kłopotów, które sam spowodował. Część druga działa w drugą stronę ? tym razem kowboj wpadnie w tarapaty. Pewnego dnia, podczas próby ocalenia znajomego pingwina z zepsutą piszczałką, trafi przypadkowo na wyprzedaż używanych zabawek, skąd zostaje? porwany.

W pierwszej części padło stwierdzenie, że Chudy jest przy Buzzie zwyczajną, nic nie wartą kukiełką, a scenariusz kontynuacji trochę to zmienia. Bohater stanowi w istocie część cennej kolekcji, która jednak bez niego jest nic nie warta. Ekipa miała kiedyś serial telewizyjny, ale szybko zleciał z anteny. Upadłymi gwiazdami interesuje się za to muzeum zabawek w Tokyo, będące w stanie zapłacić każdą sumę. Porywaczem bohatera okazuje się właściciel okolicznego sklepu. Otyły osobnik doskonale zdaje sobie sprawę z wartości zabawek i kradzież Chudego jest dobrze zaplanowanym posunięciem na drodze do wzbogacenia się. Na miejscu kowboj spotyka inne zabawki z serii, a te próbują przekonać go, by pozostał z nimi.

158542.1.jpg

Oczywiście sytuacja nie do końca Chudemu pasuje i bardzo chciałby do Andy?ego powrócić, ale jedna z zabawek odwodzi go od tego ? to Jessie, kowbojka, która przeżyła zawód po stracie swojego właściciela. Przekonuje ona Chudego, że los jaki go spotka będzie identyczny i jego właściciel szybko znudzi się starymi zabawkami. Kowboj jest jednak przekonany o tym, że Andy jest inny i nigdy go nie porzuci. Na początku rozważa różne możliwości. W pewnym momencie zaprasza do wspólnej wyprawy do domu również nowych znajomych. Problem w tym, że spoczywają w kartonach i nikt się o ich porwanie nie oburzy ? to w końcu tylko zabawki. Do tego nie wszystkim ten pomysł pasuje.

Również dwójka posiada dość łagodne i dopasowane do gatunku przesłanie. Ponownie usłyszymy coś na temat przyjaźni, sensu życia zabawek (by mieć kochającego właściciela). Drugie Toy Story miejscami wyprzedza pierwowzór, stanowiąc jego lepszą wersję, poza tym jednak nie wniosło już do kina tak wiele. Nie jest to jednak poważna wada, z dzisiejszej perspektywy ważniejsze jest to, że mało który film animowany ogląda mi się tak przyjemnie. Z takich skierowanych do każdego odbiorcy podobny poziom osiągnął dla mnie tylko WALL-E oraz Frankenweenie. Dziękuję, kropka.

toy_story_3-1280x720.jpg

Toy Story 3 (2010)

Trzecia część serii bardzo mnie zawiodła i szczerze powiedziawszy niespecjalnie rozumiem cały zachwyt wokół niej. To solidna produkcja, która oddaje hołd wielkiemu klasykowi, z drugiej strony film pod każdym względem gorszy od poprzedniczek i broniący się tylko dzięki kilku fajnym pomysłom. Nie znaczy to, że jest niewart oglądania ? po prostu nie sprostał moim oczekiwaniom. Dwójka dość zgrabnie zamknęła całość swoim przesłaniem na temat roli zabawki, a trójka tylko trochę je rozgrzebała chcąc pokazać nam, co stanie się, gdy właściciel słynnego Chudego dorośnie i uzna, że zabawek już nie potrzebuje. Akcja kontynuacji zaczyna się, gdy chłopak wybiera się już na studia. Pragnie on przed wyjazdem odstawić swoje zabawki na strych, ale nieszczęśliwym trafem lądują w worku na śmieci.

Oczywiście śmieciara ich nie zmieli, bo w ostatniej chwili się uratują, ale każda z nich zwątpi w Andy?ego. Następnie trafią do przedszkola z myślą, że to miejsce, gdzie zawsze będą potrzebne jakimś dzieciom. Ponownie cała fabuła filmu rozbija się o przedstawiony w poprzedniczce temat, podczas gdy nie wystąpił on w trójce. Ponownie też całość korzysta ze sprawdzonego schematu ? grupa bohaterów opuściła dom i ze względu na pewne okoliczności chcą do niego powrócić. Oczywiście by podziałać na umysły nowych pokoleń zdecydowano się wprowadzić wielu nowych bohaterów. Część daje radę, ale to postaci dalece mniej przemyślane, do tego całość jest miejscami mocno infantylna.

158609.1.jpg

W ten sposób na fotelu dla czarnych charakterów zasiądzie tym razem pluszowy misio, który zwie się? Tulisio, w polskiej wersji językowej wcielił się w niego Andrzej Grabowski. Tuliś jest z pozoru przyjacielski, tak naprawdę to najzwyklejszy tyran, rządzi on wśród zabawek w przedszkolu i decyduje, kto trafia na którą salę. Dla zabawek jest to decyzja istotna ? na jednej spotkają spokojne dzieci, na drugiej potwory mażące po nich farbą. Antybohater ma do tego dość spory autorytet, więc sprawuje władzę twardą ręką posługując się innymi zabawkami. Nie obędzie się również bez ?tragicznej? przeszłości bohatera. Niestety wątek jest na mój gust strasznie płytki i spokojnie można było wycisnąć z niego dużo więcej ciekawych rzeczy.

Niby Toy Story 3, podobnie jak poprzedniczki, stara się powiedzieć coś mądrego, z drugiej strony trudno nie zauważyć, że nie usłyszymy tu niczego, czego w poprzednich odsłonach nie było. Film broni się paroma fajnymi scenami i ogólnie sprawia przyjemność, ale miałem również niemiłe wrażenie, że całość nazbyt rozciągnięto i gdzieś tam zabrakło pomysłu. Dość ciekawie wypadło również samo zakończenie, które dawało nadzieję, że tym razem ekipa Pixara da marce spokój i pozwoli odpocząć, ale w obliczu niedawnej zapowiedzi części czwartej wygląda na zwyczajny restart i zapewne powtórkę z części pierwszej. Wybitności niestety w trójce nie stwierdzam, ale i ją obejrzeć polecam.

Co dalej z Toy Story?

To oczywiście nie wszystko związane z serią Toy Story, ale wszystko, co pasuje do tematu. Poza tym można znaleźć jeszcze dość przyjemne, nie wywołujące jednak wielkiego szału gry powiązane z filmowymi pierwowzorami. Na rok 2015 rzekomo zapowiedziano czwartą odsłonę* i szczerze powiedziawszy już od chwili poznania trójki mam dość mieszane uczucia. Pomysł na serię niestety zaczął się wypalać, a siła Pixara nigdy nie drzemała w długich seriach, wiele filmów nie doczekało się jeszcze ciągów dalszych. Z tego względu mam nadzieję, że o ile już czwórka powstanie, godnie zamknie pewien rozdział. Rozdział piękny, ale lepiej, by się skończył, nim wreszcie człowieka znudzi.

________________________

* To jednak na razie sfera domysłów...

10 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Ja byłem jako mały brzdąc jeszcze w kinie z klasą na Toy Story w 95-tym. Dobrze się bawiłem i poza tym, że wiedziałem jedną rzecz - pierwszy film animowany komputerowo- to nie wiedziałem tak naprawdę nic, zupełnie nie świadomy wagi przeżycia i tego co ten film znaczy dla kina nie rozpamiętywałem tego seansu i jakoś mi uleciał z pamięci. Oglądając Toy Story 3 muszę przyznać, że ze wszystkich animacji CG jakie do tej pory powstały dla mnie TS3 jest najlepszym filmem. Są jednak tradycyjne animacje, które wolę o wiele bardziej, gdyż są bardziej intymnym przeżyciem, mają charakter dzięki kresce kreślonej tradycyjnym sposobem, nawet te obrabiane w komputerze z tradycyjną kreską wolę od tych CG. Nie mniej nie więcej TS3 i Shrek to moje ulubione dwa z tego stada. Jakiś Incredibles, Wall-E i Up są półkę niżej.

Link do komentarza
Na rok 2015 rzekomo zapowiedziano czwartą odsłonę

Umknął mi tytuł filmu Pixara zaplanowanego na 2015, ale z tego co wiem, nie jest to Toy Story.

Najważniejszy i prawie najlepszy. Gdyby nie Odlot.

Wat? Odlot jest prawie-że-najsłabszym filmem Pixara (nie wiem, Aut 2 nie oglądałem).

Link do komentarza

PIxar to dziwny twór - z jednej strony geniusze, z drugiej potrafią też taśmowe bajeczki produkować.Pierwsze Auta były w miarę spoko, ale po wrażeniach z Toy Story nie zdecydowałem się sięgnąć po dwójkę :) W ogóle Pixarowi dużo lepiej wychodzą produkcje bez sequeli (tych Samolotów nie liczę, bo to tak naprawdę odcinanie kuponów od aut :)), ale też nie jest to reguła - choćby Uniwersytet Potworny był równie fajny, co pierwsza część, z drugiej strony miał inny klimat. Tego tak zachwalanego przez wszystkich Odlotu też nie miałem okazji jeszcze obejrzeć i widząc skrajne opinie się zastanawiam czy warto. Ale przynajmniej poza badziewiem zdarzają im się też wielkie dzieła...

Link do komentarza

Nie pamiętam jedynki, ale dwójkę lubię, a przy trójce sięporyczałem. To świetny film!

@up

Za pierwszym razem, gdy oglądałem (ok. 3 lata temu?) nie zrozumiałem, ale podrosłem (:P) i zrozumiałem. To nie komedia, ale wzruszający film (dobra, trochę komedii jest, ale mało ;) )

Link do komentarza

Odlot w połowie wpisuje się w słynne słowa Hitchcocka:

Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć.

Pierwsza sekwencja jest fantastyczna, nie widziałem w historii kina zbyt wielu rzeczy, które tak ścisnęłyby za serce (wiem, wiem - "Mufasa, nie!"). Potem niestety film siada i robi się z tego zwykła bajeczka, którą niespecjalnie chciałoby się oglądać bez tego świetnego początku.

A o TS3 też jakoś zapomniałem - ostatnio wróciłem do serii, obejrzałem 1 i 2 i byłem przekonany, że wypełniłem misję.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Toy Story kojarzę głównie z powodu dosyć popularnej wśród trolli z SS13 "książki" pod tytułem "Woody Got Wood". Dosyć powiedzieć że skutecznie zabija wszelkie inne skojarzenia z filmem.

Fun Fact: Na niektórych serwerach przeczytanie pierwszego zdania kwalifikuje się jako zdrada stanu i lincz postaci czytającej jest dozwolony (przyjmując że gracz nie dostaje bana bez możliwości apelacji) lub nawet popierany przez adminów. Dla niezorientowanych - w SS13 zabójstwo bez powodu (oberwanie pięścią w twarz się nie liczy, tak samo granie "szaleńcem") jest także karane biletem w jedną stronę.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...