Polska jeszcze na mundialu...?
Był czas, w którym byłem dumny i pewny poziomu gry naszej reprezentacji. Okres eliminacyjny pod wodzą Leo Beenhakkera na długo utkwił mi w pamięci i tkwić będzie zapewne póki będę żyć. Wcale nie chodzi tu o słynny dwu mecz z Portugalią zwłaszcza spotkanie na stadionie Śląskim. Mianowicie o to, że przed meczem - a było to jeszcze w LO - obstawialiśmy z kolegami wynik mało, kto stawiał na naszych, tylko ja przewidziałem, że nasi wygrają ten mecz (mam świadków!). Jeden z kumpli spytał mnie o wynik. Odpowiedziałem, że nie wiem jaki będzie, ale wygrają. On mi odparł, że będzie 2:1, ale nie wie dla kogo. Skończyło się na tym jak wszyscy fani piłki nożnej wiedzą, iż obaj mieliśmy rację.
Lata pod opieką wielkiego Leo musiały się jednak skończyć i nastał Smuda, którego jedynym osiągnięciem są momenty dobrej gry reprezentacji na Euro 2012 i wielka szansa na pierwsze zwycięstwo nad drużyną Niemiec. Nawet, jeśli sędziowie pomogli nam przegrać dwa pierwsze mecze z dwoma wspaniałymi golami zawodników z Dortmundu to ten trzeci nie pozostawił na tej ekipie suchej nitki. Fornalik miał objąć kadrę po swoim poprzedniku przyszłościową i niemal gotową. Mimo niezłych pierwszych meczy szybko okazało się jaka jest prawdziwa siła kadry, czyli jak złośliwy, by powiedział taka jak zawsze. Trener Waldemar za często zmieniał i rotował składem. Zabrakło stabilizacji, ale na pewno nie chęci. Dziś przegrane remisy z Czarnogórą, Anglią i znów na Narodowym z Czarnogórą nie były w żadnym wypadku słabymi meczami kadry. Polacy walczyli o zwycięstwo i każdy z tych meczy wygrać mogli. Pytanie czemu nie wygrali? Zabrakło szczęścia, doświadczenia, bezbłędnego sędziowania i zimnej krwi pod bramką rywali. Odpowiedzi jest tak wiele, jak kibiców.
Trzy razy w życiu byłem na meczach piłki nożnej, w tym dwa razy na meczach kadry. Polska-RPA (2:0) i Polska-Czarnogóra (1:1). Oczywiście wszystko w telewizji nie raz widać lepiej (spalone, faule itp.), z drugiej strony to na stadionie można zobaczyć wiele rzeczy, które w transmisji mogą umknąć, które wypaczać mogą komentatorzy. Poza tym nie ma wiele czasu na myślenie, jeśli chce się kibicować trzeba reagować. Pada wiele opinii, epitetów i przekleństw za twoją głową, gdzieś ponad tobą. Polemizowanie nie ma najmniejszego sensu. Człowiek przeżywa wszystko dużo mocniej niż przed telewizorem. Nigdy nie zapomnę niemal 10 sekundowej ?orgazmicznej? radości z zwycięstwa w ostatnich sekundach meczu. Po czym ktoś krzyczy ?spalony był?. Wszyscy zamierają i po chwili słychać ogłuszające gwizdy, tak silne, że ciężko usłyszeć własny oddech albo osobę obok. Czułem się oszukany i obdarty z czegoś pięknego, bardzo ważnego i satysfakcjonującego. Sędzia jak zwykle wie jak sprawić, by kibice go polubili.
Po zwycięstwie chlubnym bądź nie nad San Marino nasza reprezentacja dzięki remisowi Anglii z Ukrainą wciąż ma szanse na awans na mundial. Strata jednego gola z tym zespołem nie ma najmniejszego znaczenia, wystarczy strzelić o jedną bramkę więcej. Złudne są to szanse czy nie jestem optymistą i kibicem tej drużyny na dobre i złe, więc pozostaje mi tylko wierzyć w naszych i ich starania o dwa zwycięstwa na wrogich boiskach. Martwi mnie bardzo gra w defensywie, gdy nie ma Piszczka nasza ekipa wygląda w tej formacji marnie. Boenisch w obronie gra w kratkę, jego szarże na skrzydle kończą się katastrofalnymi zagraniami, jedno podanie otwierające drogę do bramki w meczu z San Marino to trochę mało. Kontuzjowany Wawrzyniak wcale nie jest lepszy, ale w ostatnich miesiącach wydawał się wyborem pewniejszym. Środek pola miewa mecze lepsze i gorsze, ale w wykonaniu naszego domniemanego lidera tej formacji Glika ostatnio w każdym meczu na początku spotkania defensywa dopuszcza się prostych błędów zawsze kosztujących Polskę stratę gola. Odejście Obraniaka nie pomogło kadrze wcale, ale dopiero teraz widzę konsekwencje tej rezygnacji Krychowiak odbierać piłkę potrafi dobrze, ale podaje tragicznie często za plecy swoich kolegów. Ostatnim problemem jest atak. Prócz Lewandowskiego nie mamy żadnego przyzwoitego piłkarza na jego miejsce.
Kibicowanie reprezentacji Polski, to jest rzecz bardzo trudna, pełna rozczarowań i zawodu. Kiedyś jednak moneta musi się obrócić na orła, w naszą stronę i na naszą korzyść. Czy sen o Wembley jak za Górskiego jest zbyt odważnym snem? Czy nasze pokolenie nie zasługuje na swoje Wembley? Trzeba najpierw wygrać na wyjeździe z Ukrainą, trzymam kciuki za naszych.
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze