Blog 8azyliszka

Ale dlaczego więc jednocześnie umożliwił mu ograbienie OFE ze składek i obniżenie ich części do 2% w 2011?

Bo OFE wyrzuca pieniądze płatników w błoto bezsensownymi i ryzykownymi inwestycjami, i zamiast pomnażać kapitał zdeponowany przez płatników, tylko go zmniejsza. OFE istnieje dla OFE, a nie dla ludzi.

OFE wydają pieniądze tak a nie inaczej bo nakazuje im to gupia ustawa, która mówi ile i na co wydawać. OFE nie mogą wkładać kasy w nieruchomości czy surowce. praktycznie zamknięte są też dla nich rynki zagraniczne. Ile mogą brać prowizji też jest zapisane w ustawie. I to jest problem, a nie w samym istnieniu tych instytucji. Zła ustawa i przymus to IMHO główne problemy systemu.

To nie ma absolutnie żadnego znaczenia, gdyż państwowe systemy emerytalne, czy to ZUS, czy na licencji państwowej, nie służą ludziom i nikt z nas nie zobaczy ani grosza z tych pieniędzy.

Jeśli nic się nie zmieni to się nawet zgadzam. ZUS upadnie jak Amber Gold.

Tia, tylko, że zanim ZUS upadnie, wejdziemy w takie błoto, że później tylko kompletna rewolucja, tudzież całkowity rozkład państwa i budowa od nowa może coś pomóc. Jak dla mnie największy przekręt to właśnie zmiana ustawy o referendach. Jak coś takiego może przejść, to ja nie wiem... Widać, wciąż mam nadzieję, że co poniektórzy politycy nie zidiocieli do reszty, ale jak zwykle się zawiodę...

Co do OFE, to faktycznie, ustawa ich dotycząca jest bardzo sztywna i powiedzmy sobie szczerze, niezbyt przemyślana. Tak naprawdę cały teraz szum z OFE polega na tym, że Tusk i brygada jego stożków ( sprawdźcie jak się kiedyś mówiło na stożek ) zrobiła skok na kasę, nawet w GTA takich akcji się nie widuje, a to wszystko w celu spełnienia jednej zasady "po nas, nawet i potop ".

Kolędy

Kolendy. Ta dziennikarka nazywa się Kolenda-Zaleska.

Bronek z wąsem - to jest to. Bez wąsa jakiś taki... niezbyt.

Oczywiście.

Zmiana prezydenta WSZYSTKO zmieni.

Pozdrawiam!

Komorowski jest trochę bezjajeczny (skojarzenie z zamachem niezamierzone). Ani nie powie nic ciekawego, ani nie wygłosi własnego zdania (z Tuskiem się chyba we wszystkim nie zgadza?). Niby poczciwy, ale na jego miejsca można by wsadzić właściwie każdego, kto chce sobie pojeździć w delegacje.

Eee... Nie używajmy słów-wytrychów, nie żaden "faszyzm" tylko zwykły socjalizm.

@Elano - Pasowałby do niemieckiego modelu?

Już Cię nie wkurzają ludzie emigrujący na stałe?

@Mysquff - ale że prezydentury? W Polsce i tak prezydent znaczy tyle samo, co w Niemczech, bo z większości mających siłę polityczną uprawnień nie korzysta albo robi to rzadko.

Dlatego jestem za niemieckim modelem. Powszechne wybory kosztują, lepiej żeby sejm go wybierał.

Nie. Osobiście jestem za zwiększeniem władzy urzędu prezydenta kosztem Sejmu. Republika prezydencka to jest to.

Taki prezydent, jaki narod. Co mowie bez zlosliwosci.Patrzac na Bronka widzimy siebie - ani specjalnie madrzy, ani ladni, ani przesadnie wyksztalceni, z czasem wylazacymi z sandalow skarpetami (albo i sianem), ale ogolnie dajacy sie lubic.

Dobry prezydent jest jak powietrze - nie widac, nie czuc, a jest i dziala. A dopiero jak zabraknie to widac ze samo "bycie" to czasem w sam raz. Na pewno ma mase wad, ale ktory z wczesniejszych ich nie mial.

Wole juz takiego niz jakiegos napitego Europejczyka z second handu albo wiecznie nafochanego Lecha.

I nie jestem za "republika prezydencka". Premiera latwiej odwolac, jakby co. A jak sie trafi kiepski prezydent, to 5 lat z glowy.

I nie jestem za "republika prezydencka". Premiera latwiej odwolac, jakby co. A jak sie trafi kiepski prezydent, to 5 lat z glowy.

A jak się trafi premier, co to z wierzchu liberał a w środku czerwony, to tylko cztery, to fakt.

@up - Domyślam się, że piszesz półżartem, ale i nazwanie pana Tuska liberałem, i czerwonym jest lekką przesadą. Nie popadajmy w skrajności...

NIe, nie, korred02 ma trochę racji. Tusk wygrał w 2007 wybory m.in na hasłach liberalnych. Ale po 3 latach nic nie robienia (i zadłużania kraju), przez kolejne 3 realizuje program gospodarczy SLD a nie PO. I to jest najbardziej wkurzające.

W republice prezydenckiej przynajmniej jest jasno wiadomo kto jest odpowiedzialny za to co się dzieje w kraju. A teraz mamy wieczną spychologię, zero poczucia odpowiedzialności i "nie mam sobie nic do zarzucenia". Jeden minister odsyła żydów do TK, drugi obarcza za zły stan gospodarczy Prezesa NBP i OFE (choć głównie to on jest winny i kontrolowana przez niego Komisja Nadzoru Finansowego) a Prokurator Generalny mówi że on nie może nic zrobić. Co gorsza - mimo możliwej przegranej w wyborach Tusk może się utrzymać na stanowisku premiera. Wystarczy, że dołączy wyrywające się SLD do koalicji i dalej będzie mógł nic nie robić.

Moim zdaniem mimo jej nieustannego niemal jej istnienia republika parlamentarna w Polsce się nie sprawdza. Chciałbym dać szansę republice prezydenckiej, albo chociaż wzmocnić jeszcze prezydenta w obecnej konstytucji np. przez likwidację Senatu i przeniesienie wszystkich jego skromnych uprawnień do głowy państwa. 5 lat to długo, ale przy demokratycznej ordynacji zawsze można rozliczyć Prezydenta za błędy, co pokazały choćby wybory we Francji. A Tusk rządzi już 6 lat i będzie prawdopodobnie jeszcze 2. I też wydaje się jego koalicja niby nie do ruszenia mimo że popełnia sporo błędów (zniesienie progów, zadłużanie państwa itp.) I na razie można mu niestety tylko skoczyć.

NIe, nie, korred02 ma trochę racji. Tusk wygrał w 2007 wybory m.in na hasłach liberalnych. Ale po 3 latach nic nie robienia (i zadłużania kraju), przez kolejne 3 realizuje program gospodarczy SLD a nie PO. I to jest najbardziej wkurzające.

>> Nie napisałem przecież, że kłamie. Stwierdziłem, że przesadza (choć widać smutną tendencję).

W republice prezydenckiej przynajmniej jest jasno wiadomo kto jest odpowiedzialny za to co się dzieje w kraju. A teraz mamy wieczną spychologię, zero poczucia odpowiedzialności i "nie mam sobie nic do zarzucenia". Jeden minister odsyła żydów do TK, drugi obarcza za zły stan gospodarczy Prezesa NBP i OFE (choć głównie to on jest winny i kontrolowana przez niego Komisja Nadzoru Finansowego) a Prokurator Generalny mówi że on nie może nic zrobić.

>> Niestety prawda. Gdyby w Polsce istniały okręgi jednomandatowe, dałoby się przynajmniej na tych ministrów nie głosować. A teraz i tak się dostaną do Sejmu po prostu z powodu przynależności partyjnej.

Moim zdaniem mimo jej nieustannego niemal jej istnienia republika parlamentarna w Polsce się nie sprawdza. Chciałbym dać szansę republice prezydenckiej, albo chociaż wzmocnić jeszcze prezydenta w obecnej konstytucji np. przez likwidację Senatu i przeniesienie wszystkich jego skromnych uprawnień do głowy państwa.

>> Na ten drugi pomysł z chęcią bym się zgodził. Zlikwidowanie to chyba jeden z nielicznych mądrych postulatów jakimi może pochwalić się Ruch Palikota.

Cytuj

I nie jestem za "republika prezydencka". Premiera latwiej odwolac, jakby co. A jak sie trafi kiepski prezydent, to 5 lat z glowy.

A jak się trafi premier, co to z wierzchu liberał a w środku czerwony, to tylko cztery, to fakt.

Chyba, ze sa wczesniejsze wybory, co juz w Polsce przerabialismy pare razy.

Senat byl poronionym dzieckiem wyborow z 1989, w ktorym PZPR miala miec gwarantowana parlamentarna wiekszosc, wiec dali Senat z 100% wolnymi wyborami, majac nadzieje, ze tam ich tez demokratycznie wybiora w takim %, ze bedzie w stanie go kontrolowac. Ale juz po pierwszych calkowicie wolnych wyborach Senat przestal sluzyc czemukolwiek, poza zapewnianiem synekur.

I zadna partia z tego nie zrezygnuje - postulaty jego zniesienia zglaszaja zwykle ci, ktorzy tam nie maja reprezentacji (teraz SLD), albo chca miec fajne populistyczne haselko na sztandary. A potem - no wicie rozumicie... trudna sprawa... nie da sie.

Taaa. Senat nie jest już do niczego potrzebny. Ale właśnie w tym jest problem. Wszyscy mówią "nic się nie da zrobić". Ja mam tego dość, nie chcę się na to godzić. Więc IMHO my możemy ciągle apelować się lub domagać - nie ma na nic pieniędzy, zlikwidujmy więc bezużyteczny Senat.

Senat byl poronionym dzieckiem wyborow z 1989, w ktorym PZPR miala miec gwarantowana parlamentarna wiekszosc, wiec dali Senat z 100% wolnymi wyborami, majac nadzieje, ze tam ich tez demokratycznie wybiora w takim %, ze bedzie w stanie go kontrolowac. Ale juz po pierwszych calkowicie wolnych wyborach Senat przestal sluzyc czemukolwiek, poza zapewnianiem synekur.

I zadna partia z tego nie zrezygnuje - postulaty jego zniesienia zglaszaja zwykle ci, ktorzy tam nie maja reprezentacji (teraz SLD), albo chca miec fajne populistyczne haselko na sztandary. A potem - no wicie rozumicie... trudna sprawa... nie da sie.

Polsce to w ogóle przydałaby się modernizacja, senat na liście To Trzeba Szybko Zmienić Względnie Dać Kopa W Pysk zajmował by odległe miejsce. Sądownictwo, podział administracyjny, przywileje, biurokracja, rozwydrzone związki zawodowe, KRUSy, ZUSy i ogródki działkowe. A to dopiero początek góry lodowej...

PS A, zapomniałem o podatku dochodowym, gdzie z każdej złotówki aż 20 groszy trafia do budżetu a reszta do biurokracyjnego elektoratu.

Likwidacja Senatu teoretycznie jest najprostsza, ale wiadomo, że najprostsze i najrozsądniejsze rzeczy politycy robią na sam koniec. To samo z liczbą samorządów. Najsłabsze gminy i powiaty nie powinny być dotowane przez niesprawiedliwe janosikowe a likwidowane i łączone. Po co komu taka gmina która albo nie ma na nic pieniędzy albo wystarcza jej tylko na pensje dla urzędników.