Skocz do zawartości
  • wpisy
    45
  • komentarzy
    259
  • wyświetleń
    44383

Używki must die!


Demonir

988 wyświetleń

Swego czasu, czyli niedawno, sporo mówiło i pisało się o tym, co może stać się z rynkiem gier używanych. Cliff Bleszinski stwierdził nawet, że odsprzedawanie gier zabija branże, że ten system trzeba jak najszybciej zdzielić bagnetem przez łeb, cielsko obciążyć kamieniami i wrzucić do jakiejś głębokiej i mokrej dziury, do Stadionu Narodowego na przykład.

Prosto i logicznie patrząc, ma to sens. Co z tego, że produkt kupi pięć osób, jeżeli tylko jedna z nich zaopatrzy się w nówkę za którą to dystrybutor i wydawca dostaje pieniądze. Twórcy, szczególnie tworzący gry wysokobudżetowe, muszą się jeszcze bardziej martwić o sprzedaż, bo dla nich kwestią przetrwania jest duży przychód. I chociaż to okrutne, dla nas, graczy, to używki muszą umrzeć.

Ludzie z branży, którzy podejmują próby uśmiercenia wtórnej odsprzedaży produktu, muszą mierzyć się z nie lada wyzwaniem: jednocześnie ograniczyć, a najlepiej zlikwidować rynek wtórny, przy tym nie utrudniając życia konsumentowi. Jak dobrze wiemy, niektórzy mają to drugie w głębokim poważaniu w związku z czym większość tego typów wspaniałych pomysłów bardziej przeszkadza niż pomaga. Nasza ulubiona rozrywka musi iść z duchem czasu i postępu.

Rynek gier musi pokonać drogę podobną do tej z jaką zmierzyły się inne dziedziny. Jak daleko przyszło iść pornografii od sprośnych rycin, przez VHS, aż do ery internetu. Jak długo człowiek lubiący muzykę musiał się zdawać na łaskę wędrownych trup, bardów, liczyć, że będzie go stać na koszmarnie drogi gramofon itd. Dzisiaj muzyki słucha każdy, kiedy chce i jakiej chce, bo odtwarzacze są wbudowane kompletnie we wszystko od telefonów po kubki. Nieuniknioną ceną postępu są rzecz jasna błędy i nasza cywilizacja swoje przerobiła: gaz musztardowy, bomba atomowa, muzyka techno czy telewizja śniadaniowa. I elektroniczna rozrywka ma za sobą wpadki typu: stworzone dla wygody graczy zabezpieczenia Assassin's Creed II lub próby przekonania do kupienia gry nowej, dzięki czemu nasz bohater dostanie limitowane kraciaste skarpety.

1281104758drm.jpg

Wspomniałem, że używki muszą zginąć, jednak my doskonale wiemy, że zombi mają racje bytu. Jak dla mnie system dystrybucji gier powinien umrzeć i zmartwychwstać. Zmienić na wzór, dajmy na to, znany z filmów. Najpierw kino, później DVD, następnie gazety i telewizja. Growi wydawcy mogli by stworzyć odpowiednik tego, co sprawdziło się w kinematografii.

Wyobraźmy to sobie. Najpierw produkcja trafia do naszej dystrybucji kinowej, czyli jest sprzedawana w pewnej formie, graczom po niższej cenie. Problem polega na tym, że takiej gry nie można by odsprzedać, trzeba się przygotować na pewne błędy i czekać na patche. Jednak właściciel takiej kopi otrzymuje możliwość zabawy wcześniej. Ci, którzy mogą poczekać, kupują spokojnie, z pewnym opóźnieniem, odrobinę drożej, ale za to produkt jest ich własnością, tak jak film DVD, i można ją oddawać i pożyczać komu się chce. Dodatkowo, po pewnym czasie, logiczne jest, że nasza wersja będzie odpowiedni załatana i będziemy mieli do czynienia z produktem maksymalnie dopieszczony i wzbogacony bonusami.

3t83cl.jpg

Moglibyście zadać teraz pytanie ?Po jaką cholerę kupować za pierwszym razem, skoro mądrzejszy wydaje się drugi wariant??. Szczerze? Nie wiem. Ja zwykle kupuję i oglądam filmy na DVD, w wersji reżyserskiej, z dodatkami, bez kretynów siedzących na sali kinowej. Trzeba jednak brać pod uwagę to, że sporo ludzi kupiłoby grę na początku. No bo przecież, gdzie jest te kilka milionów ludzi, którzy zaopatrują się w Call of Duty w pierwszym miesiącu po premierze?

Doskonale zdaję sobie sprawę jak to co wyżej może wydawać się naiwne i jak wiele jest w tym dziur, że jaki interes mają wydawcy w takiej przesadnej komplikacji, jak wystarczy po prostu zabić jakąkolwiek możliwość odsprzedawania i nie bawić się w żadne duperele. Może jednak ktoś, choć jest to prawdopodobieństwo równe z wygraniem przez naszych piłkarzy Mistrzostw Świata(lub choćby awansu do nich), jakiś wielki wydawca, stwierdzi, że to ma sens, że można to zastosować... to numer konta podaję na PW.

Cieszyn 05.07.2013r.

15 komentarzy


Rekomendowane komentarze

hmm prawo jak inny blog konkurencyjny przypomniał uważa inaczej i to zdrowy wolny rynek typu kup/sprzedaj z prawami konsumenckimi klient nie jest traktowany jak "złodziej"/"pirat".

Link do komentarza

Mógłbyś strzelić kilka przecinków i trochę uporządkować swój komentarz?

EDIT:

Dobra, ogarnąłem. Szczerze pisząc, wpis Behemorta przeczytałem dopiero po publikacji swojego i uważam, że ma on całkowitą rację. Jego argumenty przemawiają do większości graczy, ale pamiętajmy, że wydawcy mają to gdzieś, dla nich liczy się zysk.

Link do komentarza

Zaproponowany system jest zwyczajnie bez sensu. Powód? Oglądanie filmu w kinie jednak różni się od oglądania go na telewizorze (nawet wielkim). Film w kinie oglądamy tylko raz, ale za to dostajemy coś, czego po domowemu nie uświadczysz (przeciętny Polak nie ma w domu tak wielkiego ekranu). A w przypadku gry masz dwa razy to samo, chyba, że zrobią specjalną kopię, która sprawia, że nagle monitor sam rośnie.

W ogóle istnienie używek jest jak dla mnie bardziej winą twórców. Jestem przekonany, że wystarczyłoby zamiast 120-140 złotych za nówkę dać cenę 60-70 złotych i by załatwiło cały problem. Twórcy wcale na tym mniej nie zarobią, a nawet bardziej się to opłaca. Lepiej sprzedać 2 miliony kopii za połowę ceny, niż milion za pełną kwotę. Że na rozprowadzaniu stracą? Po pierwsze dystrybucja cyfrowa jest coraz popularniejsza, więc i tak robi się mniej pudełek. Po drugie im więcej płyt wytłoczysz, tym mniejsze są koszty przygotowania jednego egzemplarza: coś jak marketowe 3 w cenie 2.

Tak więc nawet, jeśli zarobią parę groszy mniej to mają więcej potencjalnych nabywców DLC (raz że więcej ludzi, dwa że człowiek bardziej skłonny dodatek dokupić jak ma cięższy portfel). W przypadku takiego Battlefielda 3 przygotowanie 4 mapek to dla wielkiego studia chwila zabawy. Widać to na przykładzie edytora z Far Cry 3 - nie minęło wiele czasu nim moderzy zrobili tam niemal identyczne lokacje.

Gry powinny kosztować dwa razy taniej i wtedy używki stracą na wartości. Graczom też nie będzie się opłacało sprzedawać gry jak dwa tygodnie po premierze 30 złotych będzie warta. Ciut wyższa cena i już klientowi nie będzie się opłacać, bo jeszcze koszt przesyłki doliczyć.

Na przykład w Wielkiej Brytani gry właśnie tyle kosztują - porównując zarobki w obu krajach dla nich steamowe 50 euro to tyle, co dla nas 50-70 złotych.

Link do komentarza

Z częścią twoich argumentów się zgodzę, poza tym co napisałeś na początku. Wziąłeś zbyt dosłownie moją koncepcje. Zachęcić można też w inny sposób niż wielki ekran, tak akurat robi się w kinie, ale gra może zrobić to inaczej, jest przecież odmiennym medium.

Link do komentarza
Prosto i logicznie patrząc, ma to sens.

Taki sam jak zakaz odsprzedaży używanych mebli, samochodów i ubrań. W końcu zabija to branżę (nie, nie zabija - ani tych, ani twórców gier) twórców tego typu produktów, bo nie sprzedają pierdyliarda nówek.

Trzeba znać trochę prawo by zrozumieć taki stan rzeczy.

Co z tego, że produkt kupi pięć osób, jeżeli tylko jedna z nich zaopatrzy się w nówkę za którą to dystrybutor i wydawca dostaje pieniądze.

Jak słusznie zauważyłeś - produkt. Liczba pojedyncza. Żadna z pozostałych czterech osób nie może produktu używać, jeśli własność posiada piąta.

Twórcy, szczególnie tworzący gry wysokobudżetowe, muszą się jeszcze bardziej martwić o sprzedaż, bo dla nich kwestią przetrwania jest duży przychód.

Głównym problemem twórców nie są używki. Nie powiedziałbym, że są jakimkolwiek problemem. Problemem jest to, że niekiedy kilkadziesiąt procent posiadaczy gier zassało je z torrenta albo innego serwisu. I producent tych egzemplarzy nie policzy. Te będące w obiegu już tak. Póki nie kopiujesz czy nie sprzedajesz na bazarze, to nie ma najmniejszego interesu prawnego w tym, co się dzieje z daną kopią.

Prócz tego nie powinno go obchodzić co się z nimi dzieje, za wyjątkiem oczywistych sytuacji bezprawnego zwielokrotniania lub zarabiania na cudzym utworze.

I chociaż to okrutne, dla nas, graczy, to używki muszą umrzeć.

Używki muszą żyć. Które z naszych uprawnień kolejne będzie deptane? Prawo do użytkowania nabytego egzemplarza utworu?

Ludzie z branży, którzy podejmują próby uśmiercenia wtórnej odsprzedaży produktu, muszą mierzyć się z nie lada wyzwaniem: jednocześnie ograniczyć, a najlepiej zlikwidować rynek wtórny, przy tym nie utrudniając życia konsumentowi.

Równie możliwe co narysowanie trójkąta o sumie kątów wewnętrznych różnej od 180 st.

Strat twórców nie mierzy się w używkach, tylko w piratach. To jest problem. Nazywanie odsprzedających złodziejami jest paskudne.

Rynek gier musi pokonać drogę podobną do tej z jaką zmierzyły się inne dziedziny.

Zabawne - kasetę, płytę i książkę mogę odsprzedać. Program też. Zarówno prawo i orzecznictwo mi to uprawnienie przyznają. Biadolenie i życzenia producentów nie mają nic do rzeczy, podobnie jak teoretyczne chęci producentów wody, którzy chcieliby zabronić umożliwienia napicia się innej osobie niż nabywca. To jest chore.

I to wina piratów, nie nas. Czemu mamy cierpieć?

Jak dla mnie system dystrybucji gier powinien umrzeć i zmartwychwstać.

W ciągu najbliższych dekad przejdziemy na dystrybucję wyłącznie cyfrową (co zresztą podkreślałem w swojej pracy dyplomowej). Prawo będzie kolejne dekady za tymi zmianami.

Najpierw kino, później DVD, następnie gazety i telewizja. Growi wydawcy mogli by stworzyć odpowiednik tego, co sprawdziło się w kinematografii.

Wszystko się zgadza - to, że w kinach jest film, nie oznacza, że mogę sobie go ściągnąć, bo dozwolony użytek, gdyż mamy art. 35.

Problem polega na tym, że takiej gry nie można by odsprzedać, trzeba się przygotować na pewne błędy i czekać na patche.

UE uznała, że Simlocki są nielegalne w zasadzie na takich samych przesłankach na których działania podmiotów wyłącznie uprawnionych mające na celu uniemożliwienie odsprzedaży są nielegalne.

Jednak właściciel takiej kopi otrzymuje możliwość zabawy wcześniej.

Nie masz prawa mnie obdzierać z moich praw, nawet jeśli potem się uśmiechniesz i dasz zniżkę na lizaka.

Ci, którzy mogą poczekać, kupują spokojnie, z pewnym opóźnieniem, odrobinę drożej, ale za to produkt jest ich własnością, tak jak film DVD, i można ją oddawać i pożyczać komu się chce.

To w takim razie jak zdefiniujesz prawo nabywców "wcześniejszych"? Przypomnę, że posiadanie prawem nie jest.

A do kin nie chodzę, bo ludzie się nie umieją zachować.

Link do komentarza

Ponownie jestem zmuszony napisać: masz racje. W kwestii posiadania produktu i tego, że jeżeli kupiłem grę to mogę ją odsprzedawać. Szczytem hipokryzji z mojej strony byłoby twierdzenie, iż każdy kto handluje używkami szkodzi branży, gdy sam mam temat w którym wymieniam się moimi grami.

Dlatego też, zaproponowałem system, z którym mamy do czynienia w branży filmowej. Napisałem też:

Doskonale zdaję sobie sprawę jak to co wyżej może wydawać się naiwne i jak wiele jest w tym dziur

Nie zajmuje się tworzeniem strategi biznesowych lub tworzeniem nowych kanałów dystrybucji. To co napisałem we wpisie, nie jest ideą, która odmieni rynek, a zwyczajnym pomysłem, który wpadł mi do głowy. Pomysłem błędnym? Pewnie tak. Zbyt ogólnym? Zdecydowanie.

Link do komentarza

Myślę, że zamiast płakać nad używkami, wydawcy powinni raczej ograniczyć środki przeznaczane na marketing, skoro tak bardzo ciężko jest im na tych grach zarobić. Bo wyrzucanie połowy budżetu na reklamy to chyba lekka przesada.

EDIT:

Coś czułem, że pisząc to popełniam wielki błąd... Cóż, teraz przynajmniej wiem :)

Link do komentarza
Zmienić na wzór, dajmy na to, znany z filmów.

Czyli można kupować, pożyczać i sprzedawać do woli?

No bo tak to właśnie działa - z płytą DVD i Blu-Ray mogę zrobić co chcę. Kino? Tam płacę za bilet na wydarzenie kulturalne, jak na koncert albo mecz, inna zasada. Chyba że zbudujesz sale pełne konsol i pecetów, w których będziesz brał kasę za jednorazowe wejście.

Rynek używanych kopii nie istnieje z powodu cwaniactwa/głupoty/chciwości graczy, tylko z wysokich cen gier. Ludzie nie szukają porysowanych płyt po Allegro, żeby zrobić na złość producentom, tylko żeby w ogóle móc zagrać. Ceny gier ustala wydawca/producent, ergo sami są winni takiej sytuacji.

Link do komentarza

Myślę, że zamiast płakać nad używkami, wydawcy powinni raczej ograniczyć środki przeznaczane na marketing, skoro tak bardzo ciężko jest im na tych grach zarobić. Bo wyrzucanie połowy budżetu na reklamy to chyba lekka przesada.

To żeś zaproponował, normalnie interes życia. Zobacz sobie jak dobrze CoD się sprzedaje. A dlaczego? Bo zrobienie nowej części kosztuje 25 milionów dolarów (niby sporo, ale przy 0,4 mld na SW TOR to niewiele). Na reklamę wydano natomiast 100 mln. Teraz weź takie Kingdoms of Amalur - na pewno ciekawszy, świeższy od MW3 tytuł, a jak słabo się sprzedał. Nie dlatego, że był gorszy od CoDa, ale dlatego, że miał gorszą reklamę.

O ile jednak zasada "im więcej hajsu na reklamę tym lepsza sprzedaż" się sprawdza, o tyle zasada "im więcej hajsu na produkcję, tym lepszy tytuł". Niech będzie na przykład Diablo III < Torchlight 2, myślałem jak zakomponować tu jakiś przykład z DMC 4, ale nie mam pomysłu żeby gatunkowo tak samo było (bo do Driv3ra za 50 milionów nie porównam, samochodówka).

Link do komentarza

Czyli można kupować, pożyczać i sprzedawać do woli?

No bo tak to właśnie działa - z płytą DVD i Blu-Ray mogę zrobić co chcę. Kino? Tam płacę za bilet na wydarzenie kulturalne, jak na koncert albo mecz, inna zasada. Chyba że zbudujesz sale pełne konsol i pecetów, w których będziesz brał kasę za jednorazowe wejście.

Choćby. Można płacić za jednorazowe przejście gry. Zanim zaczniesz na to odpisywać, spieszę z wyjaśnieniami. Wiem, że coś takiego sprawdziło by się może w prostych, linowych, singlowych i krótkich grach, ale przy multi, czy czymś bardziej rozbudowanym, z wieloma zadaniami pobocznymi, mój pomysł zaczyna się sypać.

Link do komentarza
Teraz weź takie Kingdoms of Amalur - na pewno ciekawszy, świeższy od MW3 tytuł, a jak słabo się sprzedał. Nie dlatego, że był gorszy od CoDa, ale dlatego, że miał gorszą reklamę.

Woah, ale pomijasz dość ważny czynnik, czyli siłę marki. CoD miał wcześniej z pięć części, za to KoA startował praktycznie od zera.

O ile jednak zasada "im więcej hajsu na reklamę tym lepsza sprzedaż" się sprawdza, o tyle zasada "im więcej hajsu na produkcję, tym lepszy tytuł".

... tu czegoś brakło na końcu, ale generalnie się zgadzam.

Niech będzie na przykład Diablo III < Torchlight 2

Subiektywna opinia. I pod względem sprzedaży i oceny na metacritic Diablo III jest jednak nieco wyżej. Niewiele, ale jednak.

Link do komentarza

Właściwie utwory sprzedają się dobrze ze względu na ich marketing. Ich obrót odbywa się na innych zasadach niż obrót dobrami materialnymi, gdzie główną cechą decydującą o zakupie jest cena i ludzi często marketing nie obchodzi i woleliby nie ponosić jego kosztów. Z grami jest trochę inaczej.

Link do komentarza
Teraz weź takie Kingdoms of Amalur - na pewno ciekawszy, świeższy od MW3 tytuł, a jak słabo się sprzedał. Nie dlatego, że był gorszy od CoDa, ale dlatego, że miał gorszą reklamę.

Porównujesz dwa zupełnie odrębne gatunki. Każdy głupi wie, że FPS sprzeda się lepiej niż jakiś RPG z wróżkami i czarami. Tu nawet nie chodzi o marketing.

Nie chcę mi się tutaj robić drabinki cytatów i odpowiadać na każdy tekst z osobna, więc napisze krótko co mnie w tej sprawie wkurza. Wkurza mnie to, że branża gier jest ciągle do tego stopnia niedojrzała iż dają ludziom od marketingu i tabelek wyliczać wyniki sprzedażowe chyba w jakimś excelu.

Przekładają ilość kasy wpakowanej w grę na ilość egzemplarzy sprzedanych w stosunku 1:1. Później mamy wielki płacz, że piractwo, że używki, a tymczasem to ludzie z tej branży powinni się nauczyć, że nie każda gra będzie następnym CoD. Wzięte z tyłka założenia, przepompowane budżety, gry na 5 godzin mające się sprzedać w 5 milionach egzemplarzy. To nie jest wina używek, to jest wina rozdmuchanych budżetów i debilnych założeń. Wszyscy ścigają się w jednej dyscyplinie, a prześciga ich gra z mniejszym budżetem, ale lepszym rozeznaniem swoich odbiorców. To właśnie jest żałosne i wygląda na to, że dopóki kilka łbów za to nie poleci nie ma szans na zmiany.

Link do komentarza

Zamiast walczyć z rynkiem używek, niech zrobią grę, którą będzie chciało się przechodzić wiele razy i żal będzie ją sprzedawać. Regrywalność, panowie szlachta.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...